W nocy z 26 na 27 listopada weszło w życie zawieszenie broni między Izraelem a Hezbollahem, będące wynikiem negocjacji między Izraelem i Libanem. Izrael ma dwa miesiące na wycofanie się z południowego Libanu
Dziś sądny dzień dla PiS. Partia może stracić dofinansowanie z budżetu państwa, czyli tzw. subwencję, wypłacaną największym ugrupowaniom.
„W przypadku PiS to ok. 100 mln zł, które partia miała dostać w bieżącej kadencji Sejmu. Żadna polska partia nie jest w stanie utrzymać się ze składek, a jednocześnie partie mają zakaz prowadzenia działalności gospodarczej — w tej sytuacji subwencja jest ich podstawowym źródłem przychodów” – donosi Onet.
Pieniądze z subwencji są kluczowe dla polityków Prawa i Sprawiedliwości, ponieważ bez nich partia może zbankrutować, a to może przeszkodzić im w najbliższych wyborach prezydenckich w 2025 roku oraz parlamentarnych w 2027 roku.
„Dzięki subwencji odkładanej w latach 2001-2005, PiS mogło jesienią 2005 wygrać podwójne wybory — prezydenckie i parlamentarne. Także przetrwanie w opozycji w latach 2007-15 było możliwe tylko dzięki przelewom z budżetu państwa” – czytamy.
Partii grozi kara za złamanie prawa. „Państwowa Komisja Wyborcza — rozliczająca partyjne finanse — bada wykorzystywanie przez PiS publicznych pieniędzy na prowadzenie kampanii wyborczych za rządów Mateusza Morawieckiego. Chodzi przede wszystkim o wykorzystywanie środków z Funduszu Sprawiedliwości, z którego swe kampanie finansowali politycy Suwerennej Polski. Ziobryści kandydowali jednak z list PiS, a zatem konsekwencje może ponieść Jarosław Kaczyński” – czytamy w Onecie.
Prokurator Generalny Adam Bodnar wysłał zawiadomienie w tej sprawie do PKW. Minister Adam Szłapka dołożył kolejne, podparte wyrokiem sądu — że kampanijne pikniki promujące 800+ były imprezami partyjnymi i była to nielegalna forma finansowania kampanii wyborczej z pieniędzy publicznych przez PiS.
„W tej sytuacji PKW postanowiła bliżej przyjrzeć się rozliczeniom wyborczym Zjednoczonej Prawicy i wystąpiła do rządu z wnioskiem o dodatkowe dokumenty” – pisze Onet.
Według dokumentów, do których dotarł Onet, „ziobryści korzystali na potęgę nie tylko z pieniędzy Funduszu Sprawiedliwości, ale także Funduszu Leśnego, zarządzanego przez Lasy Państwowe”.
Jak się okazuje, z pieniędzy leśnych finansowana była także kampania Michała Romanowskiego, byłego wiceministra sprawiedliwości bohatera afery Funduszu Sprawiedliwości. Ale z tych pieniędzy miał skorzystać również inny polityk Suwerennej Polski, Michał Woś, były minister środowiska nadzorującym Lasy Państwowe.
W swym doniesieniu do PKW rząd opisuje także wydatki ministerstwa cyfryzacji za rządów PiS. „Chodzi podejrzenie wykorzystywania NASK w kampanii. NASK to państwowy instytut badawczy, który zajmuje się rozwojem Internetu w Polsce, także pod kątem bezpieczeństwa”. Jak wynika z rządowego raportu, NASK miał m.in. monitorować fake newsy na temat Krajowego Planu Odbudowy czy cen energii. „Natomiast od 20 września 2023 r. do 15 października 2023 r. [dzień wyborów — przyp.red.] ministerstwo cyfryzacji zlecało przygotowanie raportów na temat wiarygodności Prawa i Sprawiedliwości”.
Za rządów PiS, jak pisze Onet, „Kaczyński zmienił zasady wyłaniania Państwowej Komisji Wyborczej, tak żeby większość składu wskazywał Sejm”. Dziś w PKW większość ma nowa władza. "Mimo to nawet prawnicy jednoznacznie antypisowscy — tacy jak reprezentant Lewicy w PKW Ryszard Kalisz, były minister Aleksandra Kwaśniewskiego — sceptycznie wypowiadają się na temat odrzucenia sprawozdania PiS.
„Politycznie sytuacja jest jasna. Przecież to oczywiste, że Zjednoczona Prawica wykorzystywała pieniądze publiczne do prowadzenia kampanii. Problem polega na tym, że PKW nie ma uprawnień śledczych i trudno będzie to prawnie udowodnić” — mówi Onetowi jeden z rozmówców z PKW.
Źródło: Onet
W środę Hamas poinformował, że jego lider Ismail Hanije zginął w Teheranie w wyniku izraelskiego ataku. Hanije przyjechał do Iranu na inaugurację kadencji nowego prezydenta tego kraju
„Brat, przywódca, mudżahedin Ismail Hanije, szef ruchu, zginął w syjonistycznym ataku na siedzibę w Teheranie po tym, jak wziął udział w inauguracji nowego (irańskiego) prezydenta” – podał Hamas w oświadczeniu. Irańska Gwardia Rewolucyjna poinformowała, że Hanije zginął „męczeńską śmiercią” wraz z ochroniarzem w wyniku uderzenia w jego rezydencję w Teheranie.
"Zabójstwo przywódcy jest tchórzliwym aktem i nie pozostanie bez odpowiedzi” – powiedział w oświadczeniu członek biura politycznego Hamasu Musa Abu Marzuk.
Hanije pełnił funkcję szefa biura politycznego Hamasu od 2017 roku. Do grupy dołączył w 1987 roku podczas wybuchu pierwszej palestyńskiej intifady — powstania przeciwko izraelskiej okupacji, które trwało do 1993 roku. Był dobrze znaną postacią, ponieważ od 2006 roku przewodził rządowi Palestyny po niespodziewanym zwycięstwie ugrupowania Hamasu w wyborach parlamentarnych. Hanije miał dobre relacje z szefami różnych palestyńskich frakcji, w tym z rywalami Hamasu.
Hamas jest częścią „osi oporu”, grup powiązanych z Teheranem, takich jak Hezbollah w Libanie i Huti w Jemenie, które walczą z Izraelem. Iran uczynił wsparcie dla sprawy palestyńskiej centralnym elementem swojej polityki zagranicznej od czasu rewolucji islamskiej w 1979 roku. Kraj pozytywnie ocenił atak Hamasu na Izrael z 7 października, ale zaprzeczył jakiemukolwiek udziałowi w tym wydarzeniu.
Premier Izraela Benjamin Netanjahu przyrzekł zniszczyć Hamas i odbić wszystkich zakładników wziętych podczas ataku 7 października 2023 roku, który wywołał obecną wojnę w Strefie Gazy. Atak przeprowadzony przez Hamas na południowy Izrael spowodował śmierć 1 197 osób, głównie cywilów, według danych AFP opierających się na oficjalnych danych publikowanych przez Izrael. Bojownicy Hamazu uwięzili 251 zakładników, z których 111 nadal jest przetrzymywanych w Strefie Gazy, a 39 według wojska nie żyje. W izraelskiej kampanii odwetowej w Strefie Gazy zginęło wg źródeł palestyńskich co najmniej 39 400 osób
Źródło: AFP
Spec od PR Mateusza Morawieckiego miał zarabiać na kontraktach z Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych. Kaczyński ostrzega PKW. W Wenezueli ofiary śmiertelne powyborczych protestów. Izrael próbował zabić w Bejrucie dowódcę Hezbollahu
Podsumowujemy wydarzenia z wtorku, 30 lipca 2024 roku.
Prezes PiS powiedział dziś, że środa, 31 lipca, będzie „dniem próby” dla polskiej demokracji. Tego dnia Państwowa Komisja Wyborcza zadecyduje, czy przyjmuje sprawozdania finansowe komitetów wyborczych po wyborach parlamentarnych z października 2023 roku. Ważą się losy sprawozdania PiS – o nieprawidłowościach przy finansowaniu kampanii poinformowała PKW ostatnio Kancelaria Premiera.
Jarosław Kaczyński bronił dziś rozliczeń złożonych przez jego partię. Zdaniem prezesa PiS, nie ma podstaw do odrzucenia sprawozdania. Wg niego jest za to „wola polityczna wynikająca z poczucia słabości obecnej koalicji”.
„Ta słabość to nie tylko jej [koalicji rządzącej – red.] niespójność, ale to wszystko, co się dzieje w kraju: gigantyczny bałagan, zwinięcie wszystkich przedsięwzięć prorozwojowych, ostentacyjne podporządkowywanie się Niemcom” – mówił Kaczyński.
W ciągu czterech lat między 2019-2023 firmy związane z Dominikiem Basiorem, który dbał o kampanię wyborczą Morawieckiego w wyborach parlamentarnych w 2019 roku, sprzedały Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych sprzęt za co najmniej 147 mln zł. W tym materiały do walki z pandemią koronawirusa: półmaski, rękawiczki i agregaty prądotwórcze – poinformował dziś Onet.
Kontrakty dla spółek powiązanych z Basiorem to kolejny wątek afery korupcyjnej w RARS. Śledztwo w sprawie nieprawidłowości w RARS prowadzi od grudnia śląski pion Prokuratury Krajowej do spraw przestępczości zorganizowanej i korupcji. W sprawie zabezpieczone zostało już ponad 122 mln zł. Jak dotąd zarzuty usłyszały dwie osoby, kierowniczki działu zakupów RARS.
„Wolność wypowiedzi dziennikarskiej podlega szczególnej ochronie na podstawie art. 54 Konstytucji RP i art. 10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Do jej szczególnego poszanowania zobowiązany jest m.in. nadawca publiczny, który powinien zapewnić możliwość nieskrępowanego wypowiadania się przez dziennikarzy oraz pluralizm poglądów” – napisał Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek w piśmie do dyrektora generalnego TVP S.A. w likwidacji Tomasza Syguta.
Wiącek zainterweniował w sprawie zawieszonego komentatora sportowego Przemysława Babiarza. Decyzję o zawieszeniu władze TVP podjęły po tym, jak w piątek 26 lipca, podczas ceremonii otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu, Babiarz stwierdził, że słowa piosenki „Imagine” Johna Lennona to „wizja komunizmu, niestety”.
W poniedziałek 29 lipca minister sprawiedliwości prokurator generalny Adam Bodnar skierował do Parlamentu Europejskiego wniosek o uchylenie immunitetów europosłów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Bodnar chce, by politycy Prawa i Sprawiedliwości odpowiedzieli za niedostosowanie się do zakazu pełnienia funkcji publicznych, który ciążył na nich w związku z wcześniejszymi wyrokami.
Rozpatrzenie wniosku może zająć nawet kilka miesięcy. Przewodnicząca PE Roberta Metsola odczyta je w trakcie wrześniowej sesji plenarnej, tym samym przekazując je do rozpoznania w komisji prawnej PE, czyli JURI. Komisja zajmie się wnioskiem nie wcześniej niż 14 października, z pewnością poprosi też posłów o dodatkowe wyjaśnienia. Dopiero po przyjęciu sprawozdania przez JURI wniosek trafi pod głosowanie całego PE.
Na ulice wenezuelskich miast i miasteczek wyszli zwolennicy opozycji, którzy uważają, że niedzielne wybory prezydenckie w kraju zostały sfałszowane. Z wynikiem 51 proc. wygrać miał urzędujący prezydent Nicolas Maduro, który autorytarnie rządzi krajem od śmierci Hugo Cháveza w 2013 roku. Narodowa Rada Wyborcza poinformowała w niedzielę, że przeciwnik Maduro – Edmundo Gonzalez – zdobył 44 proc. głosów. Ale badania exit polls wskazywały na wyraźne zwycięstwo Gonzaleza.
Jak informuje na platformie X organizacja broniąca praw człowieka Foro Penal, rząd Wenezueli rozpoczął represje wobec protestujących. Aresztowane miały zostać jak dotąd 132 osoby, 9 osób zginęło z rąk funkcjonariuszy. Wysoki Komisarz ONZ ds. Praw Człowieka Volker Turk w oficjalnym komunikacie wyraził zaniepokojenie doniesieniami z Wenzezueli.
Izraelska armia poinformowała, że przeprowadziła atak na południowy Bejrut w odpowiedzi na śmierć 12 druzyjskich dzieci w miasteczku Madżal Szams, na północy Wzgórz Golan. Do ataku na Madżal Szams doszło w sobotę 27 lipca na stadionie piłkarskim. Izrael od tego czasu prowadzi w Libanie akcję odwetową.
Pojawiły się już nieoficjalne informacje, że w dzisiejszym ataku w stolicy Libanu zginął Fuad Szukr. To jeden z liderów Hezbollahu, który ma być odpowiedzialny za ataki rakietowe tej organizacji wymierzone w Izrael. Hezbollah, czyli proirańska partia radykalnych szyitów działająca w Libanie, podała, że w Bejrucie śmierć poniosły dwie osoby.
Celem ataku miał być wysoki rangą dowódca Hezbollahu odpowiedzialny za sobotni atak na Wzgórza Golan, w którym zginęło 12 dzieci
We wtorek 30 lipca izraelska armia poinformowała, że przeprowadziła atak na południowy Bejrut w odpowiedzi na śmierć 12 druzyjskich dzieci w miasteczku Madżal Szams, na północy Wzgórz Golan. Do ataku na Madżal Szams doszło w sobotę 27 lipca na stadionie piłkarskim. Ofiarami były dzieci w wieku od 10 do 16 lat. Izrael od tego czasu prowadzi w Libanie akcję odwetową.
Pojawiły się już nieoficjalne informacje, że w dzisiejszym ataku w stolicy Libanu zginął Fuad Szukr. To wysoki rangą dowódca Hezbollahu, który ma być odpowiedzialny za ataki rakietowe tej organizacji wymierzone w Izrael. Hezbollah, czyli proirańska partia radykalnych szyitów działająca w Libanie, poinformowała, że śmierć poniosły dwie osoby.
Według Departamentu Stanu USA Fuad Szukr odegrał „kluczową rolę” w „operacjach wojskowych Hezbollahu w Syrii” i w ataku, w którym zginęło ponad 200 amerykańskich marines w Bejrucie w 1983 roku. W 2017 roku Waszyngton wyznaczył nagrody za informacje, które pomogą wytropić dwóch przywódców Hezbollahu, w tym Fuada Szukra.
Izrael i Stany Zjednoczone oskarżają Hezbollah o tragiczny w skutkach atak na Madżal Szams. To miasteczko położone na Wzgórzach Golan, czyli terytorium formalnie należącym do Syrii, ale okupowanym przez Izrael. Rosną obawy o eskalację konfliktu. Liban od soboty jest w stanie wysokiej gotowości przed potencjalnym atakiem ze strony Izraela.
Jak donosi „Le Figaro” komputery skradziono w ten weekend w jednej z siedzib firmy Endel, podwykonawcy państwowego giganta EDF
Kradzież zauważyli w poniedziałek rano pracownicy firmy Endel, która dla państwowej Électricité de France (EDF) zajmuje się konserwacją przemysłową części metalowych wykorzystywanych w elektrowniach atomowych. Po przybyciu na miejsce zdarzenia przy Boulevard Michelet w Marsylii policjanci potwierdzili zaginięcie ok. 15 komputerów zawierających dane udostępnione firmie przez EDF.
Państwowa spółka przekonuje, że „na skradzionym sprzęcie nie było żadnych wrażliwych danych”. Jednak policyjne źródło cytowane przez „Le Figaro” twierdzi, że na komputerach były poufne informacje dotyczące francuskich obiektów jądrowych. Podobnie uważają osoby, z którymi rozmawiały stacje France Télévisions oraz France 3 Provence-Alpes.
Do kradzieży doszło najpewniej w weekend, operacja została przeprowadzona fachowo i dyskretnie.
Dziennikarz „Le Figaro” potwierdzili, że prokuratura w Marsylii natychmiast wszczęła dochodzenie w tej sprawie. Wciąż nie wiadomo, czy złodzieje przypadkiem wzięli na cel siedzibę Endel, czy też chodziło im o komputery i dane tej właśnie firmy. Śledczy koncentrują się na razie na zatrzymaniu sprawców, co utrudnia brak zapisów z monitoringu.