Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Szymon Hołownia nie zamierza dłużej kierować swą partią. Najprawdopodobniej nie zostanie też wicemarszałkiem Sejmu – walczy o ważną funkcję w strukturach ONZ
„Złożyłem aplikację w publicznym naborze na funkcję Wysokiego Komisarza ONZ do spraw Uchodźców” – poinformował w poniedziałek marszałek Sejmu i lider Polski 2050 Szymon Hołownia.
„Przedwczoraj poinformowałem naszą Radę Krajową, że w ten piątek złożyłem aplikację w publicznym naborze ogłoszonym przez Sekretarza Generalnego ONZ Antonio Guterresa na funkcję Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców (UNHCR)” – napisał Hołownia na Facebooku.
W swoim wpisie Hołownia podkreślił, że ta funkcja nie była jeszcze pełniona przez Polaka i podziękował prezydentowi Karolowi Nawrockiemu, premierowi Donaldowi Tuskowi i szefowi MSZ Radosławowi Sikorskiemu za to, że „tak bardzo w ostatnich dniach zaangażowali się w tę sprawę, uruchamiając osobiste kontakty, i całą naszą dyplomatyczną maszynę”.
To ostateczne potwierdzenie, że Hołownia rzeczywiście zamierza odejść z polityki krajowej.
W sobotę 27 września podczas posiedzenia Rady Krajowej swej partii Hołownia ogłosił, że nie będzie ubiegał się ponownie o funkcję szefa Polski 2050. Jednocześnie poinformował, że nie przyjął oferty wejścia do rządu w randze wicepremiera.
Rada Krajowa Polski 2050 przyjęła w sobotę uchwałę rekomendującą Hołownię na stanowisko wicemarszałka Sejmu (po tym, jak polityk przekaże zgodnie z umową koalicyjną funkcję marszałka Włodzimierzowi Czarzastemu z Lewicy). „Cała Rada Krajowa jednogłośnie rekomenduje, prosi, prosi po prostu marszałka Szymona Hołownię, żeby zechciał być wicemarszałkiem” – mówiła w sobotę Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, ministra funduszy i polityki regionalnej i jedna z najważniejszych polityczek Polski 2050.
„ Skoro to ma być dobre dla naszego ugrupowania i stabilności koalicji, to oczywiście to jest dla mnie wielki zaszczyt tego rodzaju rekomendacja. Wydaje mi się, że przez te dwa lata nauczyłem się Sejmu, Sejm się trochę nauczył mnie, zrobiliśmy mnóstwo rzeczy” – tak odpowiadał na ten apel w sobotę Hołownia.
Przymusowo doprowadzony do Sejmu Zbigniew Ziobro stanął przed komisją ds Pegasusa. Wcześniej uchylał się od tego ośmiokrotnie
Komisja śledcza ds Pegasusa formalnie rozpoczęła obrady mniej więcej w tym samym momencie, w którym były minister sprawiedliwości w rządzie PiS Zbigniew Ziobro został zatrzymany przez policję na warszawskim lotnisku Chopina – czyli ok. 10:30. Po informacji o tym, że doprowadzenie będzie tym razem skuteczne, komisja ogłosiła przerwę w obradach do południa.
Ziobro został dowieziony przez policjantów do Sejmu już kilka minut po 11.
Po wznowieniu obrad ma stanąć przed komisją i odpowiedzieć na jej pytanie. Dotyczą zaś one nielegalnego finansowania przez resort Ziobry systemu szpiegowskieg0 Pegasus a następnie wykorzystania go do nielegalnej inwigilacji polityków ówczesnej opozycji i innych osób krytycznie nastawionych do rządów PiS.
Były minister sprawiedliwości w rządzie PiS Zbigniew Ziobro został zatrzymany przez policjantów w poniedziałek 29 września na warszawskim lotnisku Chopina tuż po wyjściu z samolotu z Brukseli. Policjanci – na mocy postanowienia Sądu Okręgowego w Warszawie i za zgodą Sejmu – doprowadzili Ziobrę na obrady komisji śledczej ds Pegasusa. Wcześniej Ziobro już ośmiokrotnie uchylał się przed zeznawaniem przed komisją.
Przeczytaj także:
Policja zatrzymała Zbigniewa Ziobrę tuż po jego wyjściu z samolotu z Brukseli. Zostanie przymusowo doprowadzony przez policjantów na posiedzenie komisji śledczej ds Pegasusa
Policja zgodnie z orzeczeniem warszawskiego Sądu Okręgowego doprowadza byłego ministra sprawiedliwości w rządzie PiS i eurodeputowanego tej partii Zbigniewa Ziobrę na posiedzenie komisji śledczej ds Pegasusa. Tym razem również nie obyło się bez bezskutecznych poszukiwań Ziobry pod wszystkimi jego polskimi adresami – o 6 rano policjanci pukali na przykład do jego rezydencji w Jeruzalu.
Nieco później – tyle, że na lotnisku w Brukseli – Ziobro poinformował dziennikarzy, że zamierza przylecieć do Polski. Samolot wyleciał z pewnym opóźnieniem, na lotnisku Chopina w Warszawie wylądował o 10.25. Policjanci czekali na Ziobrę na płycie lotniska. Został zatrzymany natychmiast po wyjściu z maszyny po lotniskowych schodach. Obecnie jest transportowany do Sejmu.
Przy wyjściu z samolotu Ziobro powoływał się na korzystne dla niego orzeczenie Trybunału Przyłębskiej. Policjanci podkreślali, że wykonują prawomocne orzeczenie sądu. Na lotnisku i w samolocie Ziobrze towarzyszył pracownik TV Republika, w związku z czym prawicowa stacja telewizyjna transmitowała wydarzenia na żywo.
Widzowie TV Republiki mogli więc oglądać zarówno, jak Ziobro ubiera się w samolocie, jak i moment, w którym policja go zatrzymuje i doprowadza do nieoznakowanego auta.
„Czasy bezkarności się skończyły” – triumfował na platformie X szef MSWiA Marcin Kierwiński.
Prawo i Sprawiedliwość zamierza natomiast w sprawie zatrzymania Ziobry złożyć doniesienie do prokuratury na Komendanta Głównego Policji.
W piątek prezes Trybunału Przyłębskiej Bogdan Święczkowski złożył zawiadomienie do prokuratury w związku z decyzją warszawskiego Sądu Okręgowego dotyczącą doprowadzenia Zbigniewa Ziobry na przesłuchanie przed komisją ds. Pegasusa. Ziobro wcześniej osiem razy nie stawił się na przesłuchaniu, twierdząc, że komisja działa nielegalnie. W Polsat News tłumaczył, że „nie zamierza legalizować bezprawnych działań i udawać, że to jest legalna komisja, więc oczywiście nie stawi się na nią”.
W efekcie Sąd Okręgowy w Warszawie zarządził jego zatrzymanie i doprowadzenie z powodu uporczywego uchylania się od zeznań. Wcześniej, w lipcu, na doprowadzenie Ziobry przed komisję śledczą ds. Pegasusa zgodził się Sejm.
Przeczytaj także:
Święczkowski od początku próbował interweniować w tej sprawie. W liście do komendanta głównego policji po wydaniu decyzji SO napisał, że „ewentualne zatrzymanie i przymusowe doprowadzenie Zbigniewa Ziobry na posiedzenie komisji śledczej do spraw Pegasusa będzie stanowiło działanie bezprawne mogące rodzić odpowiedzialność prawną, w tym karną, tych funkcjonariuszy”.
„Działanie Bogdana Święczkowskiego stanowi próbę wpływania na orzecznictwo niezawisłych sądów powszechnych, do czego Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej nie nadaje mu żadnych uprawnień” – czytamy w komunikacie wydanym przez warszawski Sąd Okręgowy, który wydał postanowienie o przymusowym doprowadzeniu Ziobry.
Przeczytaj także:
Rządząca w Mołdawii proeuropejska partia zdecydowanie wyprzedziła swojego prorosyjskiego rywala w niedzielnych wyborach parlamentarnych
Po przeliczeniu ponad 99% głosów, Partia Akcji i Solidarności (PAS) uzyskała 49,99% głosów, a Blok Patriotyczny, sprzeciwiający się zacieśnianiu więzi z Brukselą, uzyskał 24,28%. Na trzecim miejscu uplasował się blok Alternatywa prorosyjskiego burmistrza Kiszyniowa Iona Czebana z poparciem 8,1 proc. Próg wyborczy pokonała ponadto Nasza Partia oligarchy Renato Usatego (6,2 proc.).
Rozkład głosów wskazuje, że PAS może uzyskać niezbędną większość w 101-osobowej izbie. Mołdawia więc w czasie starań o członkostwo w UE nie będzie rządzona przez chwiejną koalicję. Proces akcesyjny wymaga lat wysiłków legislacyjnych.
Mołdawia z jednej strony jest krajem aspirującym do członkostwa w UE i zacieśniania więzi z Zachodem, z drugiej – narażona jest na presję polityczną i gospodarczą ze strony Rosji.
O zeszłorocznych wyborach prezydenckich w Mołdawii i referendum dotyczące wpisania integracji z UE do mołdawskiej Konstytucji mówiło się, że są przełomowe. tak naprawdę jednak, z racji obowiązującego w kraju systemu parlamentarnego, naprawdę kluczowe były wybory parlamentarne.
Od objęcia władzy w 2021 roku Partia Działania i Solidarności (PAS) wraz z prezydentką Maią Sandu konsekwentnie prowadzi politykę proeuropejską. Jej program opiera się na walce z korupcją, reformach administracyjnych oraz zwiększaniu bezpieczeństwa energetycznego i politycznego państwa. Głównymi rywalami PAS są ugrupowania prorosyjskie, w tym Blok Patriotyczny (koalicja czterech sympatyzujących z Rosją partii), kierowany przez byłego prezydenta Igora Dodona, który od lat stara się ograniczać wpływy Zachodu i zbliżać Mołdawię do Federacji Rosyjskiej.
Przeczytaj także:
Zdaniem posłów Polski 2050 nowela ma zwiększyć ochronę zdrowia kobiet, a także możliwość podejmowania bezpiecznych decyzji dotyczących prokreacji.
Złożony w Sejmie projekt przewiduje bezpłatny dostęp do środków antykoncepcyjnych dla kobiet w wieku 18-25 lat oraz szerszy zakres refundacji antykoncepcji dla kobiet powyżej tego wieku.
“Kobiety mają prawo świadomie decydować o macierzyństwie i o tym, kiedy chcą założyć rodzinę” – mówiła podczas konferencji prasowej Ewa Szymanowska, która jest przedstawicielką wnioskodawców projektu.
Z kolei Barbara Oliwiecka wskazywała, że Polska od lat zajmuje jedno z ostatnich miejsc w europejskich rankingach dotyczących dostępu do antykoncepcji, co potwierdzają raporty międzynarodowych organizacji takich jak choćby European Parliamentary Forum for Sexual and Reproductive Rights.
“Głównymi przyczynami tej niechlubnej pozycji są ograniczona dostępność środków antykoncepcyjnych, brak odpowiedniego poradnictwa medycznego oraz niedostateczna edukacja w tym zakresie. W rankingach znajdujemy się za takimi krajami takimi jak Rumunia czy Węgry. Polki nie zasługują na takie traktowanie” – podkreślała Oliwiecka.
To już drugi projekt Polski 2050 w sprawie antykoncepcji. Pierwszy, który został złożony w lutym 2024 roku utknął w sejmowej komisji zdrowia.
Kiedy pytamy polityków Koalicji Obywatelskiej o poparcie dla projektu, nie dostrzegamy w ich reakcjach entuzjazmu. „Najpierw powinni zwrócić się do Ministerstwa Zdrowia, by projekt stał się rządowy i w ten sposób łatwiej przeszedł ścieżkę legislacyjną” – słyszymy.
W uzasadnieniu projektu zwrócono uwagę, że sytuacja kobiet pogorszyła się od momentu radykalizacji prawa aborcyjnego po wyroku Trybunału Konstytucyjnego z dnia 22 października 2020 roku. Wnioskodawcy stoją na stanowisku, że zapewnienie bezpieczeństwa zdrowia kobiet nie jest możliwe bez “odpowiedniej dostępności środków antykoncepcyjnych i świadomości kobiet".
Wnioskodawcy wskazują, że z danych „Atlasu europejskiej polityki antykoncepcyjnej” wynika, że w wielu krajach Europy refundacja środków antykoncepcyjnych obejmuje głównie osoby młode – zazwyczaj do 25. roku życia. Takie rozwiązania funkcjonują m.in. w Belgii, Estonii, Finlandii, Francji, Niemczech, Islandii, Irlandii, Litwie, Luksemburgu, Mołdawii, Holandii, Norwegii, Portugalii, Słowenii, Szwecji i Wielkiej Brytanii. W tych państwach antykoncepcja jest finansowana z budżetu państwa – albo dla wybranych grup, albo dla wszystkich ubezpieczonych. Przykładowo: we Francji i Finlandii bezpłatna antykoncepcja dostępna jest dla kobiet do 25 roku życia.
Projekt nowelizacji zakłada rozszerzenie listy refundowanych środków antykoncepcyjnych o wkładki, plastry i zastrzyki. Zdaniem wnioskodawców ma to zapewnić kobietom powszechny dostęp do różnych metod antykoncepcji.
Koszt programu oszacowano na około 500 mln zł rocznie. Finansowanie miałby przejąć Narodowy Fundusz Zdrowia.
Zgodnie z projektem recepty mogliby wystawiać wszyscy uprawnieni zgodnie z ustawą o świadczeniach, a informacje o przepisanych środkach byłyby rejestrowane w systemie informacji w ochronie zdrowia. Wnioskodawcy podkreślają, że chodzi o leki i wyroby medyczne, które już dziś są objęte refundacją.
Ustawa przewiduje także okres przejściowy – minister zdrowia miałby w ciągu czterech miesięcy od wejścia w życie nowelizacji ogłosić pierwszy wykaz bezpłatnych środków antykoncepcyjnych. Sama ustawa zaczęłaby obowiązywać 14 dni po publikacji w Dzienniku Ustaw.
Przeczytaj także:
Przeczytaj także: