W niedziele trwały analizy, co oznacza zapowiedź Tuska o zawieszeniu prawa do azylu. Prawo i Sprawiedliwość na swoim kongresie wchłonęło Solidarną Polskę Zbigniewa Ziobry.
“Natura się nie zmieni albo raczej zmieni się na gorsze. Nie będziemy w stanie zapobiec powstawaniu takich zjawisk, ale musimy być do tego coraz lepiej przygotowani. Czeka nas bardzo poważna robota” – zapowiedział premier.
Premier Donald Tusk wziął udział w posiedzeniu sztabu kryzysowego we Wrocławiu. Po odebraniu meldunku od wszystkich służb odnośnie aktualnej sytuacji powodziowej szef rządu zapowiedział realizację nowych inwestycji w infrastrukturę przeciwpowodziową oraz wzmocnienie Wojsk Obrony Terytorialnej, które okazały się dużym wsparciem w walce z powodzią. Poruszył też kwestie finansowania akcji oczyszczania miejsc dotkniętych powodzią.
W odniesieniu do konieczności realizacji nowych inwestycji przeciwpowodziowych premier Donald Tusk podkreślił, że ze względu na zmiany klimatu musimy liczyć się z tym, że do takich kataklizmów może dochodzić częściej.
“Natura się nie zmieni albo raczej zmieni się na gorsze. Nie będziemy w stanie zapobiec powstawaniu takich zjawisk, ale musimy być do tego coraz lepiej przygotowani” – powiedział premier.
Rząd planuje budowę kolejnych zbiorników retencyjnych, wałów, polderów i innych umocnień przeciwpowodziowych.
“Wiemy dobrze, co byłoby bez zbiornika w Raciborzu” – zauważył premier. „Program Odbudowa plus to będzie nowa i lepsza infrastruktura, która pomoże zabezpieczyć nas przed kolejnymi klęskami żywiołowymi” – powiedział.
Premier zapowiedział, że odpowiedzialność za inwestycje przeciwpowodziowe oraz za ich finansowanie weźmie na siebie rząd, ale niezbędna będzie współpraca samorządowców w zakresie wypracowywania koncepcji oraz prowadzenia konsultacji społecznych.
“Chcemy, żebyście uczestniczyli bardzo aktywnie w rozmowie, w przekonywaniu ludzi. To jest w interesie także tych, którzy tam dzisiaj mieszkają, działają gospodarczo, a których znowu może zalać za rok, za pięć, za siedem lat. Będziemy musieli wspólnie podjąć optymalne decyzje” – Tusk zwrócił się do samorządowców.
“Mądrość i odpowiedzialność polityczna każą zawsze wykorzystywać takie kryzysy, klęski, żeby intensywnie naprawiać rzeczywistość wokół nas” – podsumował Donald Tusk.
Na bieżące działania mające na celu usuwanie skutków powodzi rząd zgromadził dotąd środki w wysokości 23 mld złotych. Są to zarówno środki krajowe, jak i środki unijne.
Ale na realizację inwestycji przeciwpowodziowych można pozyskać środki z innych funduszy UE. Jak w czwartek 19 września podczas wizyty we Wrocławiu zapowiedziała szefowa KE Ursula von der Leyen, możliwe są przesunięcia w bieżącym budżecie funduszy spójności. Takie inwestycje można też sfinansować z funduszy na infrastrukturę, klimat i środowisko
Wody Polskie rekonstruują przebieg zdarzeń z 15 września, kiedy to doszło do rozmycia zapory ziemnej zbiornika w Stroniu Śląskim i zalania leżących u jego podnóża miejscowości.
Suchy zbiornik przeciwpowodziowy Stronie Śląskie jest zlokalizowany na potoku Morawka, lewobrzeżnym dopływie Białej Lądeckiej na południe od miejscowości Stronie Śląskie, wzdłuż drogi ze Stronia do Starej Morawy. Zbiornik został wybudowany w 1907 roku dla ochrony przeciwpowodziowej położonych niżej miejscowości, takich jak Stronie-Śląskie, Lądek-Zdrój, Radochów i Ołdrzychowice Kłodzkie.
Zapora kamienna zbiornika ma 500 metrów, powierzchnia zlewni to niemal 54 km kw. Zbiornik może pomieścić do 1,38 mln metrów sześciennych wody, przy dozwolonym odpływie 35,5 metrów sześciennych na sekundę.
To awaria tego zbiornika i niekontrolowane przelewanie się wody przez uszkodzony fragment zapory ziemnej spowodowało tragiczne zniszczenia w położonych niżej miejscowościach: Stójkowie, Stroniu Śląskim (na zdjęciu powyżej), Radochowie, czy Lądku Zdroju. Operator zbiornika, spółka państwowa Wody Polskie, we wtorek 24 września opublikował informację ze wstępnej analizy zdarzeń, które doprowadziły do zniszczenia zbiornika.
Z ustaleń Wód Polskich wynika, że dokładna przyczyna awarii nie jest jeszcze znana, ale Wody Polskie wykluczają, by do awarii mogły się przyczynić drobne prace remontowane wykonywane pod koniec zeszłego roku.
W oświadczeniu spółka podkreśla, że największy wpływ na awarię miało to, że
„w dniach 13-15 września 2024 zbiornik przyjął wodę czterokrotnie większą niż tą, na którą był technicznie przygotowany”.
„W piątek 13 września o godzinie 23:00 zbiornik Stronie Śląski rozpoczął piętrzenie” – czytamy w oświadczeniu. „W sobotę 14 września o godzinie 21:13, z uwagi na przekroczenie maksymalnego poziomu piętrzenia, na zbiorniku Stronie Śląskie zaczął działać przelew powierzchniowy. Obsługa zbiornika utraciła możliwość bezpiecznego sterowania urządzeniami zapory” – rekonstruuje spółka.
„W niedzielę 15 września około godziny 10:35, ze względu na ciągły napór wody na konstrukcję zbiornika, doszło do rozmycia zapory ziemnej i woda przelała się przez obiekt w całkowicie niekontrolowany sposób” – czytamy.
„Zbiornik w Stroniu Śląskim był przygotowany na przepływ rzędu 70-80 m3/s, a przyjął falę powodziową 320 m3/s, czyli czterokrotnie większą” – piszą Wody Polskie.
Wody Polskie podkreślają też, że przekazanie informacji o awarii uległo wydłużeniu ze względu na to, że już wtedy w regionie awarii uległy wszelkie kanały komunikacji — nie było internetu i nie można było wykonywać połączeń telefonicznych.
Do awarii doszło o 10:35, a nadzór wodny w Kłodzku otrzymał nieoficjalnie informację o przebiciu zapory ziemnej zbiornika w Stroniu Śląskim dopiero około godziny 11:45. O 13:05 udało się tę informację potwierdzić oficjalnymi kanałami.
Informacja mogła zostać podana do opinii publicznej 2,5 godziny po awarii.
Wody Polskie podkreślają także, że kierownik nadzoru wodnego w Kłodzku poinformował burmistrza Stronia Śląskiego o koniecznej ewakuacji już w sobotę 14 września o godzinie 22:52. Informację tą ponownie przekazał operator zapory Stronie Śląskie w niedzielę 15 września, tuż po godzinie 7:00.
Z oświadczenia Wód Polskich wynika też, że zbiornik był kontrolowany pod względem stanu technicznego zgodnie z wszelkimi wymogami.
Ostatnią kontrolę pięcioletnią przeszedł w 2022 roku, ostatnią kontrolę roczną w listopadzie 2023 roku.
Na podstawie ogólnej oceny stanu technicznego i bezpieczeństwa w 2022 roku stwierdzono, że „obiekt jest w dobrym stanie”. Stan bezpieczeństwa oceniono na „niezagrażający bezpieczeństwu”.
Kontrola roczna z 2023 roku stwierdziła, że „podłoże, konstrukcja, urządzenia przeciwfiltracyjne, urządzenia drenażowe oraz urządzenia do przepuszczania wody są w dobrym stanie”. Stan aparatury kontrolno-pomiarowej oceniono jako „dostateczny”.
Wody Polskie informują także, że w 2022 roku na terenie zbiornika wykonano prace instalacyjne polegające na przyłączenia układów pomiarowych zbiornika do systemu informatycznego Centrum Operacyjnego Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej we Wrocławiu.
Jak piszą jednak Wody Polskie w oświadczeniu, „prace zostały wykonane zgodnie z wcześniej opracowaną dokumentacją projektową”, a „ich rodzaj oraz miejsce wykonywania nie miało wpływu na stabilność konstrukcji zapory”.
„Biorąc pod uwagę niewielki zakres robót, miejsce ich wykonywania oraz powszechnie stosowaną technologię realizowanych prac (...) należy stwierdzić, że nie mogły mieć one wpływu na stabilność konstrukcji zapory i nie mogły przyczynić się w żaden sposób do zniszczenia obiektu” – czytamy w oświadczeniu Wód Polskich.
Jak donosi portal 24Kłodzko.pl prokuratura nie prowadzi jeszcze śledztwa w sprawie pęknięcia wałów na zbiorniku w Stroniu Śląskim. Jak wynika z informacji, które portal uzyskał od Prokuratury Okręgowej w Świdnicy, do 23 września nie wpłynęło jeszcze żaden zawiadomienie w tej sprawie. Złożenia takiego zawiadomienia nie wyklucza Starostwo Powiatowe w Kłodzku.
Fala powodziowa na Odrze przelewa się przez Lubuskie. Jej długość wynosi ok. 100 km, co oznacza, że będzie płynąć przez kilka dni. Najwyższy poziom wody jest obecnie na punktach w Cigacicach i Nietkowie. Wysoka woda już dotarła do Nowej Soli, dociera do Krosna Odrzańskiego, Słubic i Kostrzyna nad Odrą. Najbardziej zagrożone zalaniem są małe miejscowości
We Wrocławiu obraduje sztab kryzysowy. Premier Donald Tusk odbiera meldunki od wszystkich służb zaangażowanych w walkę z powodzią.
Dyrektor Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej Robert Czerniawski poinformował, że najwyższe poziomy wody notowane są obecnie na wodowskazach w Cigacicach i Nietkowie.
W Cigacicach woda się stabilizuje, ale wciąż przekracza stan alarmowy o ponad 2 metry (obecnie wynosi 642 cm, stan alarmowy to 400 cm).
W Nietkowie woda sięga w tej chwili 644 cm (stan alarmowy 400 cm). Według informacji dyrektora IMGW wieczorem poziom wody powinien zacząć bardzo powoli się obniżać.
W Połęcku, Białej Górze i Słubicach obserwujemy wzrosty powyżej stanów alarmowych.
„Najbardziej zagrożone zalaniem są takie miejscowości jak Krosno Odrzańskie i Biała Góra, gdzie poziom wód będzie bliski poziomu roku 2010” – powiedział szef IMGW.
Szczególnego zagrożenia ze strony wysokiej wody nie należy się spodziewać na odcinku w dół od Białej Góry. Tu problemem jest jednak obciążenie wałów.
Najdalsza miejscowość, której dotyczy prognoza IMGW to Gozdowice nad Odrą, które leżą około 40 km na północ od Kostrzyna nad Odrą. Tu fala kulminacyjna jest spodziewana w nocy z piątku na sobotę.
Zdaniem szefa IMGW miejscowości od Słubic do Gozdowic nie są zagrożone z powodu wysokiego stanu wody.
Szef IMGW podkreślił jednak, że ogromnym problemem w wielu miejscach jest obecnie ogromne obciążenie wałów. Fala na Odrze jest dość długa, jej przejście zajmuje niemal dwie doby. Pojawia się ryzyko przesiąkania, wybijają też wody gruntowe i pojawiają się cofki. Cofka z rzeki Bóbr już zalała Osiecznicę i Raduszec Stary w gminie Krosno Odrzańskie.
„Obciążenie wałów jest w tej chwili bardzo duże (...). Im dalej od Wrocławia, tym fala będzie dłuższa, w związku z tym praktycznie każda miejscowość znajduje się w stanie zagrożenia. Szczególną uwagę trzeba zwracać na mniejsze miejscowości, które są chronione, ale nie tak dobrze jak miejscowości większe, które mają zupełnie inny stan budowli przeciwpowodziowych” – powiedział szef IMGW.
Szef IMGW podkreślił, że we Wrocławiu obserwujemy wyraźny spadek wysokości fali, już w nocy z wtorku na środę (24 na 25 września) powinniśmy spodziewać się stanu poniżej alarmowego. W Brzegu Dolnym, Malczycach, Ścinawie, Głogowie i Nowej Soli też obserwujemy już wyraźne spadki wysokości wody.
Jak wynika z informacji prezeski Wód Polskich Joanny Kopczyńskiej, „wzmożony nadzór” Wody Polskie prowadzą obecnie na wysokości miejscowości Nowa Sól i Bytom Odrzański. Tam następują bowiem lokalne przesiąki wałów, miejsca te są doszczelniane workami.
Zbiornik retencyjny Racibórz jest wypełniony zaledwie w 11 procentach, w pozostałych zbiornikach obsługujących Wrocław woda też jest już bardzo niska.
Jeśli chodzi o województwo zachodniopomorskie, to w tej chwili nigdzie nie występują żadne zdarzenia kryzysowe. Wody Polskie prowadzą kontrole prewencyjne wałów. Nigdzie nie są ogłoszone stany pogotowia ani alarmów powodziowych.
Prezeska Wód Polskich poinformowała także, że spółka rozpoczyna już prace naprawcze na Dolnym Śląsku. W środę 25 września rozpocznie się uzupełnianie wyrw w wałach przy rzece Biała Głuchołaska na Dolnym Śląsku. Wykonawcą będzie Budimeks. Podobne prace 26 lub 27 września ruszą na Nysie Kłodzkiej.
W Kotlinie Kłodzkiej Wody Polskie zaczną od prac mających na celu umożliwienie przywrócenia prądu na trasie Białej Lądeckiej, która wylała m.in. w Lądku Zdrój oraz Stroniu Śląskim. Ponadto trwa inwentaryzacja zniszczeń wałów.
Szef Państwowej Straży Pożarnej Mariusz Feltynowski poinformował natomiast, że Polska już zawnioskowała o pomoc w ramach europejskiego mechanizmu wsparcia ludności, czyli koordynowanego na poziomie UE systemu wsparcia państw członkowskich w prewencji oraz odpowiadaniu na katastrofy i klęski żywiołowe.
Polska złożyła w sumie już wniosków o międzynarodowe wsparcie — pięć od Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych na wsparcie sprzętowe i materiałowe i dwie z Ministerstwa Zdrowia. „Spłynęły oferty ze Szwecji, Litwy, Danii i Niemiec. Czekamy na akceptację i jesteśmy gotowi do dalszej pracy” – powiedział Feltynowski.
Szef Państwowej Straży Pożarnej przekazał też, że już jest opracowana aplikacja do inwentaryzacji uszkodzonych w powodzi budynków i infrastruktury w celu szacowania strat i przygotowania planów odbudowy. W środę 25 września zostanie ona zaprezentowana Marcinowi Kierwińskiemu, który został wyznaczony przez premiera na pełnomocnika rządu ds. odbudowy po powodzi.
Edgar K. i Piotr W. z zarzutami. Jak wynika z ustaleń prokuratury, powołując się na znajomości w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, Edgar. K pomagał załatwić wizy ponad 600 osobom.
Lubelska prokuratura ustaliła, że Edgar K. powoływał się na wpływy w MSZ i podejmował się pośrednictwa polegającego na przyspieszeniu wydawania wiz dla ponad 600 osób. Miał na tym zarobić około pół miliona złotych. Są zarzuty także dla Piotra W., zdymisjonowanego po wybuchu afery podsekretarza stanu w MSZ
Lubelska prokuratura, która od marca 2023 roku prowadzi śledztwo w sprawie afery wizowej, opublikowała dokładną informację na temat dotychczasowego przebiegu śledztwa. Śledczy postawili już zarzuty dziewięciu osobom, w sprawie jak dotąd przesłuchano 67 świadków.
Na podstawie materiału dowodowego ustalono, iż Edgar K. faktycznie powoływał się na wpływy w MSZ i podejmował się pośrednictwa w załatwieniu sprawy polegającego przede wszystkim na przyspieszeniu wydawania wiz. W tym celu Edgar K., wykorzystywał swoje faktyczne znajomości w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, w tym z sekretarzem stanu Piotrem W..
Zgromadzone w toku śledztwa dowody świadczą o tym, że Edgar K. przekazał osobom zatrudnionym w Ministerstwie Spraw Zagranicznych (w tym do Piotra W.) dane dotyczące co najmniej 607 cudzoziemców, dla których chciał uzyskać wizy w kilkunastu polskich placówkach dyplomatycznych.
Wizy udzielono co najmniej 358 z tych osób.
Łączna suma korzyści przyjętych przez Edgara K. to kwota przekraczająca równowartość 500 tysięcy złotych.
Śledztwo ws. afery wizowej obejmuje trzy wątki:
Aktualnie w ramach śledztwa zarzuty postawiono już dziewięciu osobom.
Edgar K. i Mariusz G. są podejrzani o przyjmowanie korzyści majątkowych lub ich obietnic w związku z powoływaniem się na wpływy w MSZ i placówkach dyplomatycznych oraz deklarowanego pośrednictwa przy uzyskaniu wiz (przestępstwo tzw. płatnej protekcji z art. 230 § 1 kk). Edgarowi K. prokurator przedstawił łącznie dziewięć zarzutów obejmujących okres od 2021 r. do 2023 r.
Piotrowi W., który w Ministerstwie Spraw Zagranicznych sprawował nadzór nad zadaniami wykonywanymi przez Departament Konsularny, zarzucono, że w okresie od lutego 2022 roku do maja 2023 wielokrotnie przekroczył swoje uprawnienia poprzez naruszenie obowiązujących procedur związanych z rejestracją i obiegiem dokumentów oraz poprzez podejmowanie nieuzasadnionych interwencji dotyczących przyspieszenia procedur wizowych; jeden z zarzutów wobec Piotra W. dotyczy też udostępnienia osobie nieuprawnionej informacji objętych tajemnicą służbową (art. 231 § 2 kk, art. 266 § 2 kk).
Kolejnych sześć osób (Beata W., Saikat B., Anzhalica R., Filip P., Monika R. oraz Maylin D.) jest podejrzanych o udzielanie korzyści majątkowych lub ich obietnic w zamian za pośrednictwo w uzyskaniu wizy (art. 230a § 1 kk). Podejrzana Maylin D. jest poszukiwana listem gończym.
Podejrzani Mariusz G. oraz Piotr W. nie przyznali się do popełnienia zarzucanych im czynów i złożyli wyjaśnienia. Pozostali podejrzani, w tym Edgar K. przyznali się do winy i złożyli wyjaśnienia.
To nie koniec postępowania dowodowego. Jak informuje prokuratura, w dalszym ciągu przesłuchiwani będą świadkowie, w tym z placówek dyplomatycznych i z MSZ. Gromadzona jest też kolejna dokumentacja. Śledczy oczekują na sprawozdania z kontroli w ambasadach RP w Katarze, Kuwejcie i Arabii Saudyjskiej oraz w Biurze Polskim w Tajpej, a także na raport z kontroli z NIK nad działalnością konsularną.
We wtorek 24 września izraelskie bomby spadły na przedmieścia Bejrutu. Jak wynika z ustaleń agencji Reutera, celem był jeden z wysokich rangą przywódców Hezbollahu. Po poniedziałkowych nalotach południe Libanu pogrążone jest w chaosie. Tysiące mieszkańców opuściło domy w obawie przed działaniami armii Izraela
Drugi dzień z rzędu Izrael ostrzeliwuje cele na południu Libanu oraz na przedmieściach Bejrutu – informuje Reuters.
Agencja ustaliła, że we wtorek 24 września celem izraelskiej armii było zabicie jednego z dowódców Hezbollahu. Bomba lotnicza spadła na kilkupiętrowy dom w dzielnicy Ghobeiry na południowych przedmieściach Bejrutu. Libańskie władze nie informują, czy ktoś zginął.
Pomimo pojawiających się z wielu kierunków wezwań do powstrzymania eskalacji konfliktu na Bliskim Wschodzie, Herzi Halevi, szef sztabu armii Izraela, oświadczył we wtorek 24 września podczas konferencji prasowej, że ataki na cele Hezbollahu w Libanie zostaną zintensyfikowane.
„Sytuacja wymaga ciągłej, intensywnej odpowiedzi na wszystkich frontach” – cytuje Haleviego Reuters.
Halevi odniósł się do tego, że Hezbollah także ostrzeliwuje Izrael z terenu Libanu, a w Gazie wciąż nie udało się osiągnąć celu izraelskiej wojny, czyli całkowitej likwidacji Hamasu.
Jak wynika z informacji libańskich władz, w poniedziałek 23 września w atakach Izraela na Liban zginęło 558 osób, w tym 50 dzieci. 1835 osób zostało rannych. Władze Libanu podkreślają, że liczba ofiar przewyższa liczbę ofiar wojny izraelsko-libańskiej z 2006 roku.
Izrael ostrzeliwał południe Libanu, a także położoną na północnym wschodzie Dolinę Bekaa. Po południu dokonano też „precyzyjnego uderzenia” na Bejrut.
Tuż przed rozpoczęciem nalotów mieszkańcy wiosek i miast na południu Libanu dostali smsy z nieznanych, lokalnych numerów, wzywające do natychmiastowego opuszczenia domów. Domy mieli opuścić ci, którzy mieszkają w okolicy miejsc, gdzie „Hezbollah przechowuje broń”.
Le Monde donosi wprost z południowej granicy Libanu o tysiącach osób pośpiesznie ewakuujących się ze swoich domów w obawie przed kolejnymi nalotami. Wojna na Bliskim Wschodzie spowodowała przymusowe przesiedlenie już około 1,9 mln osób. Głównie mieszkańców Strefy Gazy.
O powstrzymanie eskalacji apelują Stany Zjednoczone, Unia Europejska i Organizacja Narodów Zjednoczonych.
„Jesteśmy prawie na skraju wojny totalnej” — we wtorek 24 września oświadczył Josep Borrell, szef unijnej dyplomacji, który uczestniczy w rozpoczynającym się dziś Zgromadzeniu Ogólnym ONZ w Nowym Jorku. Borrell po raz kolejny wezwał do zawieszenia broni wzdłuż tzw. Niebieskiej Linii między północnym Izraelem a południowym Libanem.
„Cywile płacą nieznośną, nie do przyjęcia cenę (…). Każdy musi zrobić wszystko, co w jego mocy, aby to powstrzymać” – powiedział Borrell.
O powstrzymanie eskalacji, która grozi wybuchem pełnoskalowej wojny, zaapelował też Volker Turk, wysoki Komisarz ONZ ds. praw człowieka. Turk wezwał wszystkie kraje, które mają „jakiekolwiek wpływy na Bliskim Wschodzie” do podjęcia działań na rzecz powstrzymania eskalacji oraz przywrócenia przestrzegania prawa międzynarodowego.
O jego apelu poinformowała rzeczniczka Ravina Shamdasani na konferencji prasowej tuż przed rozpoczynającym się dziś szczytem ONZ.
Pytana o doniesienia, że Izrael ostrzegał ludzi przed nalotami za pośrednictwem wiadomości tekstowych, powiedziała, że wysłanie ostrzeżenia, w którym nakazuje się ludziom uciekać, nie sprawia, że działania Izraela stają się zgodne z prawem. Podkreśliła, że Izrael uderzał w cele, „doskonale zdając sobie sprawę z tego, że liczba ofiar cywilnych będzie ogromna”.
Premier Izraela Benjamin Netanjahu zwrócił się w poniedziałek do mieszkańców Libanu, mówiąc: „Wojna Izraela nie jest z wami, tylko z Hezbollahem”. Zbyt długo Hezbollah wykorzystywał was jako ludzkie tarcze”.
Na zdjęciu powyżej: Ludzie otrzymują pomoc medyczną w szkole przekształconej w tymczasowe schronienie dla osób przesiedlonych z południowego Libanu. Bejrut, Liban, 24 września 2024 r.