Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Steve Witkoff zaznaczył, że Ukraińcy zgodzili się na przeprowadzenie wyborów prezydenckich, choć prawo zakazuje ich organizacji w czasie wojny.
Ukraina zgodziła się na przeprowadzenie wyborów prezydenckich – stwierdził w wywiadzie z prawicowym dziennikarzem Fox News Tuckerem Carlsonem Steve Witkoff, główny negocjator na linii USA-Rosja. Zapytany o tę kwestię stwierdził jasno: „Tak, będą wybory, tak, zgodzili się co do tego”. Witkoff przekonywał również, że Ukraina powinna dążyć do jak najszybszego zakończenia wojny i podpisania ugody z Moskwą.
„Myślę, że Zełenski stara się zrobić, co w jego mocy. Jest w bardzo, bardzo trudnej sytuacji, ponieważ musi stawić czoła potędze nuklearnej, która ma populację cztery razy większą od jego. I musi zrozumieć, że może zostać zniszczony. Teraz jest najlepszy czas, aby zawarł umowę. Prezydent Trump może zaoferować mu najlepszą możliwą umowę, jaką kiedykolwiek otrzyma” – stwierdził urzędnik administracji Donalda Trumpa.
Jednocześnie Witkoff podkreślał, że pozycja Zełenskiego jest coraz słabsza, a jego kraj nie znajduje się w dobrej sytuacji. Ukraińskie media zauważyły też, że wskazał na możliwą wiążącą moc referendów przeprowadzonych przez władze okupacyjne na terytorium Ukrainy, włączające zajęte lub częściowo zajęte obwody do Rosji. „Chodzi o to, co mogą oddać, jeśli chodzi o terytoria. Rosjanie de facto kontrolują te ziemie. Pytanie brzmi, czy świat uzna, że są to terytoria rosyjskie? Czy Zełenski przetrwa politycznie, jeśli to uzna? To jest główna kwestia w tym konflikcie” – mówił pełnomocnik Trumpa w rozmowach ze stroną rosyjską.
Wcześniej otoczenie prezydenta Zełenskiego i sama głowa ukraińskiego państwa mówiły jasno, że o żadnych wyborach nie może być mowy, gdy trwa stan wojenny. Byłoby to sprzeczne z ukraińską konstytucją. Do tej pory nie było też mowy o ewentualnym zrzeczeniu się zajętych terytoriów na rzecz okupanta.
Wołodymyr Zełenski wygrał wybory prezydenckie w Ukrainie w 2019 roku. Według ukraińskiej konstytucji, kadencja prezydenta trwa pięć lat. Wybory w 2024 roku nie odbyły się, ponieważ w Ukrainie wciąż obowiązuje stan wojenny, wprowadzony po wybuchu pełnoskalowej wojny z Rosją w lutym 2022 roku. Rzekomy brak mandatu Zełenskiego do pełnienia władzy był jednym z głównych spinów rosyjskiej propagandy, który w ostatnim czasie podchwycił także prezydent USA Donald Trump.
Ministra kultury Hanna Wróblewska zapowiada zmiany w systemie rozdzielania rządowych dotacji.
To reakcja na krytykę ze strony twórców i organizatorów wydarzeń, którzy zwrócili uwagę na kontrowersje przy podziale rządowych pieniędzy. Duży sprzeciw wywołały wyniki naboru wniosków na inicjatywy muzyczne. Jak pisaliśmy w OKO.press, setki tysięcy złotych popłynęły na działania o dyskusyjnej wartości, a także do bogatych podmiotów, choćby do organizatora największego w Polsce komercyjnego festiwalu Open'er. W rozdaniu środków pominięto z kolei wiele inicjatyw związanych z muzyką elektroniczną czy alternatywną.
W sumie ministerstwo wydało ponad pół miliarda złotych na programy wspierające nie tylko muzykę, ale i teatr, film, niezależne czasopisma czy kulturę cyfrową – podsumowała Hanna Wróblewska, broniąc trybu przyznawania środków.
„Po raz pierwszy Programy Ministra zostały ogłoszone tak wcześnie – na początku października, a nie – jak dotąd bywało – z końcem listopada. Po raz pierwszy od 9 lat wyniki naborów zostały opublikowane zgodnie z założonym harmonogramem. Przed nami ewaluacja tej edycji” – mówiła Wróblewska. Jednocześnie zapowiedziała, że wsłucha się w głosy krytyki. – „W tej edycji Programów Ministra wprowadziliśmy wiele pilotażowych zmian, które pomogły wnioskującym i usprawniły proces administracyjny. Wiemy, jakich korekt wymagają programy i będziemy je wprowadzać w porozumieniu ze środowiskami.”
Jedną z takich „pilotażowych zmian” jest wprowadzenie tak zwanej „rezerwy ministra”, czyli środków rozdzielanych przez szefa resortu kultury samodzielnie, bez udziału komisji i możliwości odwołania. Właśnie w ten sposób przyznano środki na cele budzące największe kontrowersje.
Ministra kultury zapowiedziała zmiany. „Zapowiedziała m.in. wprowadzenie zrównoważonego systemu powoływania ekspertów oceniających wnioski. Podkreśliła, że w pięciu realizowanych programach eksperci byli wyłaniani w trybie losowania z grona specjalistów reprezentujących szeroki przekrój dziedzin i w tych pięciu programach tryb ten sprawdził się bez zarzutów” – czytamy w oświadczeniu resortu. Jednym z działań naprawczych ma być wydzielenie środków na działania wysokobudżetowe, które nie będą konkurować z niewielkimi i niezależnymi inicjatywami.
Premier razem z ministrem obrony Władysławem Kosniakiem-Kamyszem i koordynatorem służb specjalnych Tomaszem Siemoniakiem wizytował jednostki działające na granicy polsko-białoruskiej.
Politycy wzięli udział w odprawie Wojska Polskiego, Straży Granicznej oraz Policji. Jak stwierdził szef rządu, można potwierdzić „co najmniej patronat organizacyjno-polityczny administracji prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenki” nad presją migracyjną.
„Wiemy też o rosyjskim zaangażowaniu, więc mamy do czynienia z machiną państwowa, oprócz tego przemytniczą” – powiedział szef rządu.
„Osiągnęliśmy 98 proc. skuteczności zatrzymań, czyli 98 prób nielegalnego przekroczenia granicy jest uniemożliwianych dzięki zdeterminowanej postawie naszych żołnierzy, Straży Granicznej i Policji” – mówił Tusk, który pochwalił pracę 11 tysięcy mundurowych na granicy. – „Będziemy walczyć o ochronę granicy. To nie zawsze jest ładne, zdaję sobie sprawę” – przyznał premier.
Zapowiedział również skierowanie większych środków na pas graniczny, które przekazane będą między innymi na wyposażenie jednostek Straży i Wojska w drony.
Premier wizytował granicę w dzień po przegłosowania uchwały w sprawie Tarczy Wschód. Posłowie wyrazili wsparcie dla projektu rezolucji Parlamentu Europejskiego o poparciu Brukseli dla nowego systemu umocnień. 220 posłów było za, przeciw zagłosowało 171. Parlament, zgodnie z intencjami rządu, zawiesił też prawo do azylu dla osób przekraczających polską granicę. Wielu prawników i aktywistów praw człowieka zwraca uwagę na to, że takie działanie stoi w sprzeczności z prawem międzynarodowym, w tym prawodawstwem UE.
„Ramy prawne dla wprowadzanego przez nas rozwiązania zostały bardzo jasno określone przez Komisję Europejską w komunikacie z 11 grudnia 2024 roku. Jak już wspomniałem, podobne przepisy zostały wprowadzone już prawie rok temu przez Finlandię. Nie słyszałem, żeby jakikolwiek Trybunał zajął się sprawą. W każdym akcie prawnym, także w polskiej Konstytucji, jest artykuł wskazujący, że w pewnych określonych sytuacjach niektóre prawa można zawieszać, ale musi się to odbywać na mocy ustawy. Dokładnie to zrobiliśmy, bo sytuacja jest naprawdę wyjątkowa” – odpierał te zarzuty na łamach OKO.press odpowiedzialny w ministerstwie spraw wewnętrznych za politykę migracyjną Maciej Duszczyk.
Powodem protestów jest między innymi zbliżenie z Trumpem i ciążenie ku Rosji.
W Bratysławie przeciwko polityce rządu protestowało 10 tys. Słowaków i mieszkańcy 48 innych miejscowości. To potężna skala manifestacji jak na 5,5-milionowy kraj. Przeciwnicy rządu premiera Roberta Ficy i prezydenta Petera Pellegriniego protestują przeciwko ich antydemokratycznej, antyeuropejskiej i coraz wyraźniej prorosyjskiej polityce. To kolejny z serii protestów, które w swoim szczycie w lutym przyciągały nawet 100 tys. osób w skali całego kraju. W ostatnich tygodniach widać również próbę zbliżenia do prezydenta USA Donalda Trumpa. Podczas demonstracji słychać było hasła potępiające takie postępowanie rządzących, a nawet zarzucające ponowną faszyzację polityki kraju, który w czasie II wojny światowej stał się państwem satelickim III Rzeszy.
Opozycja obawia się radykalnego zwrotu Słowacji na Wschód i wsparcia dla niesprawiedliwej wizji pokoju w Ukrainie. Taka postawa oddala nas od najbliższych dotychczas sojuszników i osłabia bezpieczeństwo kraju – stwierdził w wywiadzie z Agencją Prasową Republiki Słoweńskiej (TASR) Michal Šimečka, lider opozycyjnej partii Progresivne Slovensko.
„Potrzebujemy wysokiej jakości i silnych partnerstw z naszymi najbliższymi sojusznikami – Czechami, Polską, Niemcami, Francją, Wielką Brytanią… Jednak rząd Roberta Fica nic z tego nie rozwija. Ze wszystkimi się pokłócił, na wszystkich macha ręką, a nawet grozi zablokowaniem wspólnych europejskich decyzji” – mówił polityk. – „Rzeczy dzieją się bez nas, jesteśmy całkowicie izolowani, pozostawieni Putinowi i Trumpowi. Można to nazwać jednym słowem – Fico zdradził interesy Słowacji.”
W marcu 80 tys. osób podpisało się pod apelem przeciwko odcięciu się Słowacji od Zachodu, petycja trafiła na ręce ministra spraw zagranicznych.
Słowacy protestują dokładnie rok po wyborach prezydenckich, które wygrał sojusznik Ficy, Peter Pellegrini, który zastąpił na tym stanowisku proeuropejską Zuzanę Čaputovą. Fico rządzi krajem od 2023 roku, choć nie jest to jego pierwsza kadencja. Jego partia Smer u władzy była w latach 2006-2010 oraz 2016-2018. Rządy ówczesnej koalicji upadły po głośnym morderstwie dziennikarza śledczego Jana Kuciaka, badającego przypadki korupcji i działanie mafii w Republice Słowackiej.
Obecna kadencja Ficy przebiega w atmosferze politycznych skandali, osłabiania roli mediów publicznych i kontrowersyjnych decyzji w polityce międzynarodowej. Na arenie europejskiej Ficy najbliżej do premiera Węgier Viktora Orbana. Po piątkowym proteście szef rządu w Bratysławie stwierdził, że żadna demonstracja nie ma wpływu na trwanie jego rządu.
Naczelna Rada Adwokacka proponuje zmiany w prawie, które zagwarantują prawo uczestniczenia pełnomocników w przesłuchaniach.
W ten sposób Naczelna Rada Adwokacka reaguje na komentarze po śmierci Barbary Skrzypek. Wieloletnia współpracowniczka Jarosława Kaczyńskiego zmarła w kilka dni po przesłuchaniu w sprawie tzw. „afery dwóch wież”, w której główną rolę miał odgrywać prezes PiS. Parł on do budowy dwóch wysokościowców w Warszawie, a według doniesień prasowych miał dopuścić się w tej sytuacji korupcji. Skrzypek odpowiadała przez kilka godzin na pytania zespołu prokuratorów kierowanego przez prok. Ewę Wrzosek. Politycy PiS, na czele z Kaczyńskim, to ją obwinili o doprowadzenie do śmierci Skrzypek, do czego rzekomo przyczynić miał się duży stres związany z przesłuchaniem.
Politycy opozycji zauważali między innymi, że do przesłuchania nie został dopuszczony pełnomocnik Skrzypek. Istotnie tak było – potwierdzali przedstawiciele prokuratury. Jednocześnie podkreślali, że zgodnie z kodeksem postępowania karnego śledczy mogą odrzucić wniosek o udział pełnomocnika.
Na spór o przesłuchanie Skrzypek zareagowała Naczelna Rada Adwokacka, proponując zmiany w prawie. Według propozycji NRA udział pełnomocnika miałby zostać zagwarantowany prawem. Dziś odmówić go może sąd lub prokurator. Prawnicy twierdzą, że „propozycja ma na celu podniesienie standardu ochrony praw obywatelskich”.
Wcześniej prezes NRA Przemysław Rosati stwierdził, że prawo dopuszczało wyłączenie pełnomocnika z przesłuchania, jednak w swojej 15-letniej praktyce nie spotkał się z takim przypadkiem. Jednocześnie zaapelował o zaprzestanie ataków na prok. Wrzosek, która w związku z pogróżkami wystąpiła o przydzielenie urzędowej ochrony.