Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Niemiecki kontrwywiad BfV uznał skrajnie prawicową partię AfD za organizację ekstremistyczną, zagrażającą demokracji. Zdaniem służb jej członkowie nawołują do dyskryminacji niektórych z obywateli.
Do takiej decyzji zdecydowały poglądy wyrażane przez członków ugrupowania. Zdaniem służb partia nie uważa za równych obywateli Niemiec pochodzących z państw, gdzie dominuje islam. Partia według służb forsuje wizję narodu jako wspólnoty opartej przede wszystkim na pochodzeniu etnicznym, co „nie współgra z porządkiem demokratycznym”. Według kontrwywiadu polityka partii „ma na celu wykluczenie niektórych grup społecznych z równego uczestnictwa w życiu społecznym, poddanie ich traktowaniu naruszającemu konstytucję, a tym samym nadanie im prawnie podrzędnego statusu.”
Wciągnięcie Alternatywy dla Niemiec na listę organizacji ekstremistycznych umożliwi służbom swobodniejsze działanie wobec partii i jej członków – chodzi między innymi o zakładanie podsłuchów. W 2021 roku za ekstremistyczną uznano już młodzieżówkę partii.
Alternatywa dla Niemiec odniosła duży sukces w ostatnich wyborach do Bundestagu, zgarniając 20 proc. głosów i zyskując 152 mandaty w 630-osobowym parlamencie. Partia nie wejdzie do koalicji rządzącej, którą pod wodzą Friedricha Merza stworzy zwycięska chrześcijańska demokracja CDU-CSU z socjaldemokratyczną SPD. Głosowanie w sprawie sformowanie rządu w nowym Bundestagu jest zaplanowane na 6 maja. Mimo braku rządowych posad AfD może zyskać choćby wpływ na parlamentarne komisje. Partia według ostatnich sondaży wzmacnia swoją pozycję. Według badań niektórych jest tuż za zwycięską koalicją CDU-CSU lub nawet nieznacznie prowadzi z poparciem przekraczającym 25 proc.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski pozytywnie wypowiedział się na temat nowej wersji umowy dotyczącej dostępu USA do Ukraińskich surowców.
To pierwszy efekt spotkania w Watykanie – potwierdził Zełenski. Prezydent Ukrainy spotkał się ze swoim amerykańskim odpowiednikiem przy okazji pogrzebu papieża Franciszka. „W rzeczywistości mamy teraz pierwszy wynik spotkania w Watykanie, co czyni je naprawdę historycznym. Z niecierpliwością czekamy na inne rezultaty naszej rozmowy” – mówił ukraiński prezydent. Jeszcze dziś premier Denys Szmyhal ma wystąpić przed ukraińskimi parlamentarzystami z raportem na temat umowy.
Jak potwierdził Zełenski, w dokumencie nie ma mowy o potrzebie odpracowania „długu” Ukrainy, który mógłby wynikać z udzielonej Kijowowi pomocy wojskowej. Takie postawienie sprawy było jedną z przyczyn fiaska dotychczasowych negocjacji. Zamiast tego zyski z wydobycia surowców krytycznych mają zasilić stworzony przez Ukrainę i USA fundusz. Ma on inwestować w rozwój gospodarczy Ukrainy. „Ta umowa jasno sygnalizuje Rosji, że administracja Trumpa jest zaangażowana w proces pokojowy skoncentrowany na wolnej, suwerennej i prosperującej Ukrainie w perspektywie długoterminowej" – stwierdził amerykański sekretarz skarbu Stanów Zjednoczonych Scott Bessent.
Ukraińska wicepremier Julia Swyrydenko potwierdziła, że umowa będzie dotyczyć jedynie nowych licencji na wydobycie, a USA i Ukraina będą po równo dokładać się do funduszu. Przez 10 lat wszystkie środki pozyskane z wydobycia powinny być „reinwestowane” w Ukrainę, choć Swyrydenko stwierdziła, że ten punkt jest przedmiotem negocjacji.
„Jest to wspólny wysiłek z Ameryką i na uczciwych warunkach, kiedy zarówno państwo ukraińskie, jak i Stany Zjednoczone, które pomagają nam się bronić, mogą zarabiać pieniądze w partnerstwie”- mówił Zełenski.
Podpisana wczoraj umowa o współpracy gospodarczej pomiędzy USA i Ukrainą według Swyrydenko ma zakładać również, że:
Michael Waltz, doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa, ma stracić pracę – donoszą źródła z Waszyngtonu. To on stworzył grupę na Signale ws. ataku na jemeńskich Hutich i zaprosił do niej naczelnego The Atlantic
O rychłej dymisji Waltza napisał m.in. The New York Times. To pierwsza zmiana w prezydenckiej administracji na tak wysokim szczeblu i następuje prawie dokładnie sto dni po objęciu urzędu przez Donalda Trumpa. Wraz z Waltzem ma odejść jego zastępca Alex Wong, który zajmował się w Białym Domu sprawami stosunków z Koreą Północną.
Na razie obie dymisje nie zostały oficjalnie potwierdzone, nie spekuluje się również o następcach obu polityków.
Michael Waltz był – wraz z sekretarze, obrony Pete'm Hegsethem – twarzą skandalu, który ujawnił w marcu 2025 roku naczelny The Atlantic Jeffrey Goldberg. Dziennikarz otrzymał od Waltza zaproszenie do grupowego czatu na szyfrowanym komunikatorze Signal. Ku jego zdumieniu okazało się, że wysocy przedstawiciele administracji USA z wiceprezydentem J.D. Vance'em omawiali na nim plany ataku na Hutich w Jemenie.
Prezydent Trump minimalizował jednak do tej pory zagrożenie, na jakie narazili USA Waltz i jego koledzy z rządu. Według źródeł NYT doradca ds. bezpieczeństwa mógł „podpaść" bardziej swoimi radykalnymi, zbyt jastrzębimi jak na gust Trumpa poglądami ws. światowych konfliktów. Trump chce się tymczasem przedstawiać jako ten, który rozwiązuje konflikty w sposób pokojowy – choć nie udało mu się odnieść sukcesu w rozmowach z Rosją i Ukrainą. Tymczasem Waltz jest zdania, że należy nałożyć na Rosję dotkliwsze sankcje i tak zmusić ją do oddania przynajmniej części zagrabionych terytoriów.
W poprzedniej kadencji chimeryczny prezydent wymienił aż czterech doradców ds. bezpieczeństwa. Pierwszy, Michael T. Flynn, przetrwał na stanowisku zaledwie cztery tygodnie.
Udało się zebrać ponad 100 tysięcy podpisów — informują pomysłodawcy nadania Odrze osobowości prawnej. Jeśli uda się zweryfikować podpisy, projektem ustawy zajmie się Sejm.
„Złożyliśmy w biurze podawczym marszałka Sejmu około 100 tysięcy podpisów. Były łzy, płacz, wzruszenie. Nie wiemy, ile podpisów jest w sumie. Wczoraj było ich 87 tysięcy, dziś do biura przyszło kilkadziesiąt paczek, było jeszcze aktywne zbieranie w Warszawie. Czekamy 14 dni na weryfikację” – powiedział Robert Rient, z inicjatywy ustawodawczej Czysta Odra i Fundacji Osoba Odra podczas konferencji pod Sejmem. 30 kwietnia — wczoraj — minął czas na złożenie podpisów pod obywatelskim projektem ustawy o nadaniu Odrze osobowości prawnej.
Według prawa obywatele mają inicjatywę ustawodawczą — żeby jednak Sejm zajął się ich projektem, trzeba zebrać 100 tysięcy fizycznie złożonych podpisów dorosłych obywateli. Aby podpis był ważny, należy podać swój adres i PESEL.
Teraz marszałek Szymon Hołownia ma 14 dni na weryfikację podpisów. Potem — jeśli podpisy zostaną potwierdzone — projekt ustawy trafi pod obrady Sejmu.
Robert Rient w środę wieczorem wystąpił w TVP Info, w programie Kwiatki Polskie, gdzie cytował słowa z exposé premiera Donalda Tuska: „Ten czarny obraz, ten tragiczny obraz zatrutej Odry. Ten dramatyczny obraz lasów, które znikały na naszych oczach i wyjeżdżały jakby całe knieje wyrąbane do Chin. To się skończyło”. Zaapelował do premiera, żeby spełnił obietnicę, którą złożył w tym wystąpieniu i opowiedział się za ochroną Odry.
Projekt zakłada rozwiązanie, jakiego nigdy wcześniej w Polsce nie zastosowano — nadanie rzece osobowości prawnej. To pomysł, który powstał po katastrofie odrzańskiej z 2022 roku, kiedy w rzece zginęły miliony ryb i organizmów wodnych.
W projekcie ustawy zapisano:
"Odra ma prawo do:
istnienia, swobodnego przepływu, naturalnej ewolucji jako ekosystem i pełnienia funkcji niezbędnych w ramach tego ekosystemu, zachowania rodzimej różnorodności biologicznej, regeneracji swoich zasobów, zasilania oraz bycia zasilaną przez warstwy wodonośne i dopływy"
„Z praktycznego punktu widzenia oznacza to, że rzeka miałaby swoją reprezentację, komitet reprezentantów, który występowałby w jej imieniu i mógłby dochodzić praw rzeki bezpośrednio” – wyjaśniał w OKO.press Stanisław Kordasiewicz, doktor nauk prawnych, adiunkt na Wydziale Artes Liberales Uniwersytetu Warszawskiego i członek Rady Fundacji Osoba Odra. „W projekcie ustawy zapisaliśmy, że komitet reprezentantów jest 15-osobowy. Zależy nam bardzo na tym, żeby jego skład uwzględniał różne środowiska, grupy, które dysponują największą wiedzą, największymi kwalifikacjami i też największym doświadczeniem, jeśli chodzi o sprawy związane z rzekami. Dlatego przewidujemy tam udział przedstawiciela Ministerstwa Klimatu i Środowiska, reprezentantów ze strony Wód Polskich oraz użytkowników rzek, w tym rolników. W końcu przewidujemy też udział strony społecznej, organizacji pozarządowych, które zajmują się ochroną środowiska i grupy inicjatywnej, która ten pomysł stara się wprowadzić do naszego porządku prawnego” – wyjaśniał.
W Europie takie rozwiązanie funkcjonuje jedynie w Hiszpanii. Osobowość prawną zyskała tam laguna Mar Menor.
Doktor Tomasz Solecki będzie pochowany na krakowskim cmentarzu Prądnik Czerwony. Prezydent Krakowa Aleksander Miszalski zaapelował o minutę ciszy dzień przed pogrzebem
Na zdjęciu: czarne flagi przed wejściem do Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie
Zamordowany 29 kwietnia przez nożownika lekarz ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie zostanie pochowany 7 maja. Msza rozpocznie się o godz. 13:40 w kaplicy na cmentarzu na Prądniku Czerwonym (Batowice) – poinformowała jego rodzina.
Prezydent Krakowa Aleksander Miszalski zaapelował o minutę ciszy w całym mieście dzień wcześniej, 6 maja o 12. Miszalski zachęca mieszkańców, „by dołączyli do tego symbolicznego gestu i wyrazu solidarności ze wszystkimi dotkniętymi tą tragedią" – podał oficjalny miejski portal.
Dziś, 1 maja, w mediach społecznościowych Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie pojawiła się treść apelu, który podpisali dyrektor szpitala, rektor Collegium Medicum UJ, rektor UJ, a także prezes i sekretarz Okręgowej Rady Lekarskiej (ORL) w Krakowie. „Na miejscu Doktora Soleckiego każdego dnia może być ktokolwiek z grona lekarzy, pielęgniarek, ratowników medycznych, sanitariuszek. Pracownicy służby zdrowia coraz częściej stają się bowiem obiektem napaści, tej werbalnej i tej fizycznej" – napisali.
W liście podkreślają:
„Apelujemy do parlamentarzystów i prezydenta RP o stosowne zmiany w prawie, które zwiększą ochronę medyków, którzy stają się obiektem często urojonych oskarżeń i pomówień. Apelujemy do wszystkich uczestników debaty publicznej, w szczególności polityków, o obniżenie jej temperatury, która jest często celowo, cynicznie eskalowana. Werbalna, emocjonalna agresja trafiająca z mediów do społeczeństwa czyni ogromne szkody, a docierając do jednostek podatnych do generowania niezdrowych emocji i fizycznej agresji niesie zagrożenia dla nas wszystkich. Czas z tym skończyć dla dobra i bezpieczeństwa nas wszystkich".
Ogłosili również, że 6 maja będzie dniem żałoby w szpitalu, w całym UJ i ORL.
„Wzywamy nasze Koleżanki i Kolegów pracowników służby zdrowia i środowisk akademickich z Krakowa, Małopolski oraz terenu całego kraju o przyłączenie się do nas w proteście przeciwko aktom przemocy i mowie nienawiści" – czytamy w apelu.
Środowisko medyczne zwraca uwagę na narastającą agresję wobec pracowników ochrony zdrowia.
„Poza minutą ciszy, czas na ruch„ – napisali w oświadczeniu młodzi lekarze zrzeszeni w Porozumieniu Rezydentów. ”Od wielu lat medialna nagonka na medyków trwa w najlepsze, jednak ostatnie kilkanaście miesięcy prezentuje to na zupełnie nowym poziomie".
Dziś – 1 maja 2025 – Zofia Czyż z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych poinformowała, że pacjent dotkliwie pobił dyżurującą pielęgniarkę w Szpitalu Kolejowym w Pruszkowie.
W styczniu podczas interwencji w Siedlcach zginął 62-letni ratownik medyczny, który został zaatakowany przez pijanego mężczyznę. Ratownik zmarł w drodze do szpitala.
We wtorek 29 kwietnia 2025 około godz. 10:30 do gabinetu doktora Tomasza Soleckiego, ortopedy z krakowskiego Szpitala Uniwersyteckiego, wtargnął mężczyzna, Jarosław W. Zadał lekarzowi wiele ciosów nożem. Próbował zaatakować również broniącą lekarza pielęgniarkę. Obezwładnili go ochroniarze i jeden ze świadków zdarzenia.
Doktor Solecki natychmiast trafił na stół operacyjny. Jednak zadane rany były tak głębokie, że nie udało się go uratować.
Sprawcą jest 35-letni Jarosław W., funkcjonariusz Służby Więziennej. Krakowski sąd rejonowy zdecydował o tymczasowym aresztowaniu podejrzanego o zabójstwo lekarza. Z sekcji zwłok wynika, że napastnik zadał od kilkunastu do kilkudziesięciu ran kłutych. 35-latek usłyszał zarzuty zabójstwa lekarza i usiłowania uszkodzenia ciała pielęgniarki. Do żadnego z nich się nie przyznaje.