Wewnętrzne prawybory w Koalicji Obywatelskiej wygrał Rafał Trzaskowski i to on będzie kandydatem KO na prezydenta RP w wyborach w maju 2025 r.
Kobiety nie poparły Kamali Harris aż tak licznie, jak głosiły wcześniejsze przewidywania. Co jeszcze mówią sondaże przeprowadzone w dniu wyborów?
Konsorcjum, do którego należą największe amerykańskie stacje telewizyjne (ABC, CBS, CNN, NBC) ogłosiło wyniki exit poll.
Najważniejsze wyniki:
Wygrana wśród kobiet była kluczowa dla Kamali Harris. To ta grupa miała jej przynieść zwycięstwo. Jej sztab stawiał też na młodych i osoby czarne.
Badania exit poll pokazują jednak, że Harris nie udało się zmobilizować aż tak wiele kobiet, jak zakładano.
Co prawda, Harris wygrała wśród kobiet 54 do 44 proc. Jednak jest to niemal identyczna różnica w głosowaniu obu płci, jaką sondażownie notują od 1996 roku. A najważniejsze:
poparcie dla Harris wśród kobiet było o 3 punkty procentowe niższe niż dla Joe Bidena w 2020 r.
Inną ważną grupą byli Latynosi. Harris zdobyła więcej latynoskich głosów niż Trump. Jednak zwłaszcza w przypadku tej grupy liczyło się poparcie mieszkańców konkretnych stanów. W stanach wahających się Harris generalnie wypadała w tej grupie gorzej niż Joe Biden w 2020 roku. Dotyczy to Pennsylwanii, Karoliny Północnej, Newady i Georgii.
Spośród wszystkich grup największym poparciem Harris cieszy się wśród czarnych kobiet. Aż 92 proc. z nich zagłosowało na wiceprezydentkę.
Zgodnie z oczekiwaniami Trumpa poparli biali, zwłaszcza ci bez dyplomu college'u. 68 proc. białych mężczyzn bez dyplomu zagłosowało na Trumpa i 62 proc. kobiet.
ABC zwraca uwagę na inny dramatyczny zwrot poparcia. „Harris wypadła gorzej od Bidena o 19 punktów wśród osób głosujących po raz pierwszy (nawet jeśli była to mała grupa, 8 proc. elektoratu). 54 proc. ich głosów poszło na Trumpa, a 45 proc. na Harris. [W 2020 roku] Bidena poparli w stosunku do Trumpa 64-32 proc. Trump podwoił swoje poparcie w tej grupie”.
Kolejne zaskoczenie, tym razem na rzecz Harris: Harris uzyskała lepsze wyniki wśród wyborców w wieku 65 lat i starszych niż Biden cztery lata temu.
Jeśli chodzi o tematy kampanii, Trumpa poparło 79 proc. tych, którzy uważali, że najważniejsza jest gospodarka. Zaś Harris 81 proc. osób, dla których najważniejszy był stan demokracji. Pierwsza grupa stanowiła 31 proc. wszystkich wyborców, a druga – 35 proc.
11 proc. osób uważało, że najważniejsza jest kwestia imigracji. Wśród nich aż 89 proc. głosowało na Trumpa.
14 proc. za najważniejszą sprawę uważa aborcję. Harris miała w tej grupie 76 proc. poparcia, a Trump – 24 proc.
Jak to się stało? Dlaczego Trump wygrał i co to znaczy dla Ameryki, Polski i świata? Już dziś, w środę 6 listopada 2024 zapraszamy na specjalne wydanie „Programu Politycznego”. Dominika Sitnicka i Agata Szczęśniak będą rozmawiać z twórcami „Podcastu amerykańskiego” Łukaszem Pawłowskim i Piotrem Tarczyńskim. Start: godz. 18:00, kanał OKO.press na YouTubie.
Prowadzimy przez cały czas stale aktualizowaną relację z przebiegu wyborów w Stanach Zjednoczonych. By poznać najnowsze informacje z USA, kliknij w tekst poniżej:
Liderzy Zachodu, a także Indie pogratulowały już Donaldowi Trumpowi. Z ostroznym dyplomatycznym komentarzem pospieszyły Chiny. A Rosja ogłasza, że najprawdopodobniej gratulacji nie złoży
Ostateczne wyniki wyborów w USA nie są jeszcze znane, ale właśnie rozegrała się pierwsza potyczka między Ukrainą a Rosją o nowego prezydenta USA.
Wołodymyr Zełenski złożył Donaldowi Trumpowi gratulacje jako jeden z pierwszych. „Liczymy na stałe, silne, ponadpartyjne poparcie dla Ukrainy w Stanach Zjednoczonych” – napisał na Twitterze. Znacząco zaznaczył też: „Doceniam zaangażowanie prezydenta Trumpa w sprawach globalnych w podejście »pokój przez siłę« w sprawach globalnych”.To jest właśnie zasada, która może praktycznie przybliżyć sprawiedliwy pokój na Ukrainie”.
Zełenski pokazuje nowej administracji, że „silny prezydent USA” może postawić się Rosji. I może to zrobić skutecznie.
Tymczasem Kreml obrał inną strategię: ogłosił, że „ Stany Zjednoczone to nieprzyjazny kraj, który jest bezpośrednio i pośrednio zaangażowany w wojnę z Rosją”, w związku z tym nie wiadomo, czy Putin pogratuluje Trumpowi zwycięstwa w wyborach.
„Reakcja prezydenta, cóż, nic nie mogę powiedzieć. Tak, stwierdzamy, bierzemy pod uwagę dane, które napływają z Waszyngtonu” – tak rzecznik Putina Pieskow odpowiedział na pytanie o pierwszą reakcję Putina na przebieg wyborów prezydenckich w USA. „Kreml wyciągnie wnioski na temat prezydentury Trumpa na podstawie jego pierwszych wypowiedzi w kontekście Rosji i konkretnych kroków”.
Dopiero po południu naszego czasu oficjalny komunikat wydało rosyjskie MSZ: „Rosja będzie współpracować z nową administracją, stanowczo broniąc rosyjskich interesów narodowych i skupiając się na osiągnięciu wszystkich celów specjalnej operacji wojskowej. Nasze warunki pozostają niezmienione i są dobrze znane w Waszyngtonie”.
W amerykańskiej kampanii wyborczej Kreml wyraźnie sympatyzował z Trumpem. Liczył, że ten jako prezydent wycofa się z popierania Ukrainy w jej wojnie obronnej z Rosją i jako „człowiek interesu” dogada się z Putinem w sprawie podziału wpływów w Europie. Propaganda obiecywała, że dzięki zwycięstwu Trumpa poprawi się sytuacjia Rosji.
Jednak z czasem, kiedy Trump zaczął — w roli „silnego człowieka” – opowiadać, jak to rozprawi się z Putinem, gdy ten go nie posłucha, entuzjazm Kremla zaczął do kandydata Republikanów słabnąć. Putin wyraźnie stawiał na to, że wybory w USA nie będą w jasny sposób rozstrzygnięte, jednak ze stron nie uzna wyników, a cały kraj pogrąży się w zamieszkach i chaosie. A zatem przestanie się interesować światem. Gładkie zwycięstwo Trumpa ten scenariusz burzy.
Zaraz po ogłoszeniu przez Trumpa, że najprawdopodobniej wygrał, propaganda Kremla przypomniała tymczasem najbardziej niepokojące („uderzające”) wypowiedzi Trumpa w sprawie Rosji:
W to ostatnie zapewnienie propaganda Kremla nie wierzy: Dmitrij Miedwiediew napisał 3 listopada w Telegramie, że wojny nie da się skończyć w dobę, a jeśli Trump będzie próbował, może go czekać los prezydenta Kennedy'ego (czyli zabójstwo). Bo Trump stawiający się w pozycji przełożonego Putina nie jest dla Kremla do zaakceptowania.
Tak więc Kreml jest teraz w wyraźnej kropce, a Ukraina walczy.
Moskwa zapowiada ważne wystąpienie Putina na jutro, 7 listopada. Planowane bylo od dawna w ramach tzw. Klubu Wałdajskiego.
Szefowie i szefowe międzynarodowych instytucji: NATO, Komisji Europejskiej, Parlamentu Europejskiego, a także poszczególnych państw ślą gratulacje do Donalda Trumpa. Jednym z pierwszych był Wołodymyr Zełenski. Nie zrobił tego Putin i nie wiadomo, czy w ogóle pogratuluje Trumpowi.
Jest niemal pewne, że Donald Trump zostanie 47. prezydentem Stanów Zjednoczonych. W związku z tym światowi przywódcy publicznie wysyłają mu gratulacje.
Jak to się stało? Dlaczego Trump wygrał i co to znaczy dla Ameryki, Polski i świata? Już dziś, w środę 6 listopada 2024 zapraszamy na specjalne wydanie „Programu Politycznego”. Dominika Sitnicka i Agata Szczęśniak będą rozmawiać z twórcami „Podcastu amerykańskiego” Łukaszem Pawłowskim i Piotrem Tarczyńskim. Start: godz. 18:00, kanał OKO.press na YouTubie.
Sekretarz generalny NATO, Mark Rutte napisał na portalu X, że przywództwo Trumpa będzie kluczowe dla utrzymania siły Sojuszu Północnoatlantyckiego. „Nie mogę się doczekać, by ponownie z nim [Donaldem Trumpem] współpracować, aby wzmacniać pokój dzięki sile NATO” – napisał Rutte.
Przewodnicząca Komisji Europejskiej, Ursula von der Leyen, serdecznie pogratulowała Trumpowi. „UE i USA to coś więcej niż tylko sojusznicy. Łączy nas prawdziwe partnerstwo między naszymi narodami, jednoczące 800 milionów obywateli” – napisała.
„Pracujmy zatem razem nad silną transatlantycką agendą, która będzie im nadal przynosić korzyści” – zwróciła się do Trumpa szefowa KE.
Prezydent Ukrainy, Wołodymyr Zełenski, nazwał zwycięstwo Trumpa imponującym.
Wyraził nadzieję, że Trump pomoże doprowadzić do pokoju i wygranej Ukrainy. „Liczymy na stałe, silne, ponadpartyjne poparcie dla Ukrainy w Stanach Zjednoczonych” – napisał. Znacząco zaznaczył też:
„Doceniam zaangażowanie prezydenta Trumpa w sprawach globalnych w podejście »pokój przez siłę« w sprawach globalnych. To jest właśnie zasada, która może praktycznie przybliżyć sprawiedliwy pokój na Ukrainie”
Jeśli chodzi o Rosję Putina — to ta nie tylko z gratulacjami nie pospieszyła. Rzecznik Putina Pieskow oznajmił, że nie wiadomo, czy Putin w ogóle to zrobi. „Mówimy o nieprzyjaznym kraju, który jest zarówno bezpośrednio, jak i pośrednio zaangażowany w wojnę przeciwko naszemu państwu” – podkeślił Pieskow.
Prezydent Francji, Emmanuel Macron, również zadeklarował gotowość współpracy. „Z szacunkiem i ambicjami. Na rzecz pokoju i większego dobrobytu” – napisał. Zaznaczył: „Z moimi i twoimi przekonaniami”.
„Gratulacje, Prezydencie-elekcie @realDonaldTrump, związku z historycznym zwycięstwem w wyborach. Nie mogę się doczekać współpracy z Panem w nadchodzących latach” – napisał brytyjski premier Keir Starmer
Premier Izraela Benjamin Netanjahu nazwał prawdopodobne wybory Trumpa nowym początkiem sojuszu USA-Izrael.
Premier Indii, Narendra Modi, nazwał Trumpa przyjacielem, zwrócił uwagę, że zwycięstwo Trumpa jest historyczne. „Nie mogę się doczekać odnowienia naszej współpracy, która pozwoli dalej wzmacniać globalne i strategiczne partnerstwa między Indiami a USA. Razem pracujmy na rzecz poprawy sytuacji naszych ludzi i promujmy globalny pokój, stabilność i dobrobyt”.
Chiny wyraziły nadzieję na „pokojowe współistnienie” ze Stanami Zjednoczonymi pod rządami Trumpa.
„Będziemy nadal podchodzić do stosunków chińsko-amerykańskich i zarządzać nimi na podstawie zasady wzajemnego szacunku, pokojowego współistnienia i współpracy przynoszącej korzyści obu stronom” – powiedział rzecznik chińskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych Mao Ning podczas konferencji prasowej.
„W imieniu własnym i włoskiego rządu składam najszczersze gratulacje nowo wybranemu prezydentowi Stanów Zjednoczonych, Donaldowi Trumpowi” – napisała premierka Włoch Giorgia Meloni.
„Włochy i Stany Zjednoczone są »siostrzanymi« narodami, połączonymi niezachwianym sojuszem, wspólnymi wartościami i historyczną przyjaźnią. To więź strategiczna, którą jestem pewna, że teraz jeszcze bardziej wzmocnimy”.
W Stanach Zjednoczonych trwa liczenie głosów w wyborach prezydenckich. W tej chwili Donald Trump jest pewny 266 głosów elektorskich. Do wygranej potrzeba 270 głosów i Trump może być praktycznie pewny, że je zdobędzie.
Prowadzimy przez cały czas stale aktualizowaną relację z przebiegu wyborów w Stanach Zjednoczonych. By poznać najnowsze informacje z USA, kliknij w tekst poniżej:
Na wiecu we Florydzie Donald Trump ogłosił zwycięstwo. Według CNN ma już 266 głosów elektorskich i jego wygrana jest praktycznie przesądzona
„Uzdrowimy nasz kraj” – mówił Trump, który wkroczył na scenę w West Palm Beach przy dźwiękach piosenki „God Bless The USA” Lee Greenwooda Donald Trump.
Do wygranej Trumpowi brakuje zaledwie czterech głosów elektorskich.
Trump wydawał się zaskoczony przewagą, jaką ma w wielu kluczowych stanach. „Popatrzcie, co się stało. Czyż to nie jest szaleństwo?” – powiedział Trump. Stwierdził, że ostatecznie może zdobyć nawet 315 głosów elektorskich.
„To będzie naprawdę złoty wiek Ameryki” – powiedział. „To wspaniałe zwycięstwo narodu amerykańskiego, które pozwoli nam ponownie uczynić Amerykę wielką”.
Trump dziękował zwłaszcza fundamentalistycznemu ruchowi MAGA [Make America Great Again]: „Wszystkie te stany wygrały dzięki ruchowi MAGA. Nikt się nie spodziewał tych zwycięstw. To jest ruch, jakiego nikt nigdy wcześniej nie widział. Największy ruch polityczny w historii tego kraju”.
Tłum skandował: „USA!”
Podziękował też Melanii Trump.
Żeby wygrać wybory w Stanach Zjednoczonych, należy zdobyć 270 głosów elektorskich. Trump ma ich obecnie już 266, co praktycznie przesądza, że wygrał. Donald Trump zwyciężył między innymi w stanie Pennsylwania, o który toczyła się najbardziej zacięta rywalizacja.
Sztab Kamali Harris poinformował, że nie zamierza ona wystąpić dzisiejszej nocy (amerykańskiego czasu).
Prowadzimy przez cały czas stale aktualizowaną relację z przebiegu wyborów w Stanach Zjednoczonych. By poznać najnowsze informacje z USA, kliknij w tekst poniżej:
Wygrana w Pennsylwanii przesądza wynik wyborów w Stanach Zjednoczonych. Kamala Harris praktycznie nie ma już szans na zwycięstwo
W Stanach Zjednoczonym trwa liczenie głosów w wyborach prezydenckich. O wyniku decyduje siedem tak zwanych wahających się stanów: Georgia, Karolina Północna, Pensylwania, Michigan, Wisconsin, Arizona i Nevada. Spośród nich Pennsylwania ma najwięcej głosów elektorskich – 19.
Już wcześniej Donald Trump wygrał w Karolinie Północnej i Georgii.
W tej chwili Donald Trump ma 266 głosów elektorskich, Kamala Harris – 188. Do wygranej potrzeba 270 głosów.
W ostatnich dniach Harris i Trump skupili kampanijne wysiłki właśnie na Pennsylwanii, prowadzili tam kampanię do ostatniej chwili.
Po tym, jak Trump wygrał w Georgii i Karolinie Północnej, wygrana w Pennsylwanii była jedyną szansą Kamali Harris, by poważnie myśleć o zdobyciu co najmniej 270 głosów elektorskich.
Zwycięstwo Trumpa w Pennsylwanii w praktyce oznacza, że wygrał wybory i po raz drugi zostanie prezydentem Stanów Zjednoczonych.
Wynik wyborów z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością znamy jeszcze przed ogłoszeniem oficjalnych wyników, ponieważ agencja Associated Press, National Elections Pool (konsorcjum telewizji CNN, ABC, NBC i CBS) oraz Decision Desk HQ (NewsNation, HuffPost, The Economist) zatrudniają najlepszych analityków, by dokonać projekcji zwycięzcy w poszczególnych stanach na podstawie cząstkowych wyników, kiedy mają 99,9 proc. pewności, że pozostałe do zliczenia głosy nie wpłyną już na wynik.
Prowadzimy przez cały czas stale aktualizowaną relację z przebiegu wyborów w Stanach Zjednoczonych. By poznać najnowsze informacje z USA, kliknij w tekst poniżej: