Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
W niedzielę izraelski sąd przełożył przesłuchanie premiera Benjamina Netanjahu w jego procesie o korupcję. Decyzja zapadła na jego wniosek, który uzyskał poparcie prezydenta USA Donalda Trumpa.
„Po przedstawionych wyjaśnieniach… częściowo przychylamy się do wniosku i na tym etapie odwołujemy zaplanowane na ten tydzień przesłuchania pana Netanjahu” – napisał cytowany przez AFP sąd okręgowy w Jerozolimie w opublikowanym orzeczeniu.
Prawnicy Netanjahu przekonywali, że premier Izraela powinien zostać zwolniony z udziału w rozprawach przez najbliższe dwa tygodnie, by skupić się na bezpieczeństwie. W regionie trwa zawieszenie broni z Iranem, a w Strefie Gazy wciąż trwają walki, gdzie nadal przetrzymywani są izraelscy zakładnicy.
Choć początkowo sąd odrzucił wniosek jego prawników, to w niedzielę po wysłuchaniu argumentów samego Netanjahu, szefa wywiadu wojskowego oraz szefa Mossadu, zmienił zdanie.
Donald Trump nazwał sprawę przeciwko Netanjahu „polowaniem na czarownice”, a sam proces uznał za coś, co „powinno zostać odwołane natychmiast” lub zakończone ułaskawieniem tego „Wielkiego Bohatera”.
W sobotę dodał na platformie Truth Social, że Stany Zjednoczone „nie będą się przyglądać bezczynnie” dalszemu ściganiu Netanjahu. Ten odpowiedział podziękowaniami w poście na platformie X.
Lider izraelskiej opozycji, Jair Lapid, skrytykował Trumpa, mówiąc, że „nie powinien ingerować w proces sądowy w niezależnym państwie”.
Netanjahu wcześniej podziękował Trumpowi za wsparcie podczas krótkiego konfliktu z Iranem, który zakończył się zawieszeniem broni 24 czerwca.
Sprawa toczy się od 2019 roku, kiedy to Netanjahu został oskarżony o przyjęcie łapówki, oszustwo i nadużycie zaufania. On sam wszystkim zarzutom stanowczo zaprzecza. Proces rozpoczął się w 2020 roku i dotyczy trzech spraw karnych.
W pierwszej z jego spraw, on i jego żona Sara są oskarżeni o przyjęcie od miliarderów w zamian z polityczne przysługi luksusowych prezentów o wartości ponad 260 tys. dolarów m.in. cygar, biżuterii i szampana.
W dwóch pozostałych sprawach Netanjahu jest oskarżony o próby wynegocjowania korzystniejszego przekazu w mediach izraelskich.
Sympatycy premiera Izraela twierdzą, że ciągnący się latami proces ma podłoże polityczne.
Podczas obecnej kadencji, która rozpoczęła się pod koniec 2022 roku, rząd zaproponował głęboką reformę sądownictwa, która — zdaniem krytyków — miała na celu osłabienie niezależności sądów.
Od rozpoczęcia procesu w maju 2020 roku Netanjahu kilkukrotnie wnosił o jego odroczenie.
Przeczytaj także:
„PSL złoży projekt ustawy likwidujący dwukadencyjność wójtów, burmistrzów i prezydentów miast” – przekazał w sobotę lider partii Władysław Kosiniak-Kamysz.
„Czas przywrócić pełną samorządność wspólnotom lokalnym. Klub parlamentarny PSL złoży projekt ustawy likwidujący dwukadencyjność wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Niech małe ojczyzny decydują same o sobie!” – napisał na portalu X Kosiniak-Kamysz.
Szef ludowców o zniesieniu limitu dwóch kadencji mówił już rok temu. „Dwukadencyjność powinna być w tej kadencji parlamentu wycofana, powinniśmy to zostawić wspólnocie samorządowej” – mówił szef ludowców podczas IV Forum Miasteczek Polskich.
Pomysł zniesienia dwukadencyjności krąży w różnych kręgach samorządowo-politycznych od bardzo dawna. Ostatecznie liczy się zdanie Platformy, a przede wszystkim Donalda Tuska.
Ten pomysł skrytykował lider partii Razem Adrian Zandberg. „Ostateczne zabetonowanie władzy samorządowych feudałów. Prędzej mi ręka uschnie, niż za tym zagłosuję” – napisał w mediach społecznościowych.
To ograniczenie dla wójtów, burmistrzów i prezydentów miast wprowadzono w 2018 roku, jeszcze za czasów Prawa i Sprawiedliwości. Kadencję samorządowców wydłużono jednocześnie z czterech do pięciu lat. Przedtem nie było ograniczeń – samorządowcy mogli rządzić tak długo, jak długo wybierali ich wyborcy.
Mówiono wtedy o konieczności „odrdzewienia władzy” i zapobieganiu „tworzenia się lokalnych klik”, ale z reguły chodziło o zwiększenie szans PiS-u na wprowadzenie swoich ludzi do władz samorządowych.
O zmianie zaczęło się mówić w 2017 roku i miała dotknąć m.in. Pawła Adamowicza, który prezydentem Gdańska był od 1998 roku (do 2019 roku, gdy został zamordowany podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy), czy Hannę Zdanowską urzędującą od 2010 roku.
Zmiana obowiązuje od poprzedniej, wydłużonej kadencji (trwała od 2018 do 2024 roku) i oznacza, że osoby zajmujące obecnie najważniejsze stanowiska w organach wykonawczych gmin, mogą starać się o reelekcję jeszcze tylko raz. W wyborach w 2029 roku nie będą mogli startować m.in. prezydentka Gdańska Aleksandra i prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski.
Przeczytaj także:
W nocy z soboty na niedzielę Rosja przeprowadziła jeden z największych ataków powietrznych na Ukrainę od początku wojny – użyto aż 537 dronów, rakiet i pocisków
Według ukraińskich sił powietrznych tej nocy Rosjanie wystrzelili 477 dronów i 60 rakiet różnych typów. Ukraińska obrona zdołała przechwycić 475 dronów i 39 rakiet. Do ataku wykorzystano m.in. drony typu Shahed oraz drony-wabiki różnego rodzaju, wystrzelone z kilku kierunków: Kurska, Szatałowa, Orła, Briańska, Millerowa w Rosji oraz przylądka Czauda na okupowanym Krymie.
W środkowym obwodzie czerkaskim rosyjskie ataki raniły sześć osób, w tym dziecko — poinformowała ukraińska policja na Telegramie.
Z kolei na zachodzie Ukrainy, w obwodzie iwanofrankiwskim, daleko od linii frontu, ranna została kobieta, którą przewieziono do szpitala — podała gubernator regionu Switłana Onyśczuk.
W wyniku ostrzału zginął jeden z pilotów myśliwca F-16 urodzony w 1993 roku, który — według komunikatu Sił Powietrznych — zdążył zniszczyć siedem celów powietrznych, zanim jego maszyna została uszkodzona. „Zginął jak bohater” – podkreślono.
Rankiem, po nocnym ataku, rosyjski dron uderzył w samochód w północno-zachodnim obwodzie charkowskim, zabijając 60-letniego mężczyznę. Według władz w tym rejonie trwa rosyjska ofensywa.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, odnosząc się do ostrzału, stwierdził, że to pokazuje, iż Władimir Putin, „już dawno zdecydował się kontynuować tę wojnę, mimo apeli społeczności międzynarodowej o pokój”.
„Ukraina musi wzmocnić swoją obronę powietrzną, bo to najlepszy sposób na ratowanie życia” — dodał Zełenski, ponownie wyrażając gotowość zakupu amerykańskich systemów przeciwrakietowych Patriot.
Armia rosyjska z kolei poinformowała, że w nocy z soboty na niedzielę przechwyciła trzy ukraińskie drony.
Od początku inwazji w lutym 2022 roku Rosja niemal każdej nocy ostrzeliwuje ukraińskie miejscowości, używając dronów i rakiet zarówno przeciwko celom wojskowym, jak i cywilnym.
Rozmowy o zakończeniu wojny utknęły w martwym punkcie. Kijów oskarża Moskwę, która okupuje prawie jedną piątą terytorium Ukrainy, o celowe przedłużanie konfliktu.
Prezydent USA Donald Trump, który po objęciu urzędu zmienił kurs Waszyngtonu na bardziej przychylny Moskwie, nie odpowiedział na prośbę Kijowa.
Czytaj więcej tekstów OKO.press
Przeczytaj także:
Izraelski dziennik twierdzi, że żołnierze otrzymują rozkazy strzelania do Palestyńczyków w pobliżu punktów pomocy. Wojsko zaprzecza
W piątek 27 czerwca 2025 izraelski dziennik „Haaretz” opublikował artykuł, w którym twierdzi, że izraelscy żołnierze w Gazie otrzymali od dowódców polecenie otwierania ognia do tłumów Palestyńczyków zbliżających się do miejsc dystrybucji pomocy. Mieli do nich strzelać nawet gdyby tłum nie stanowił zagrożenia.
Jeden z żołnierzy z wypowiadających się w tekście anonimowo żołnierzy opisał drogi prowadzące do punktów pomocy jako „pole śmierci”. Źródła „Haaretz” twierdzą, że izraelskie wojsko zaczęło ostatnio rozpraszać tłumy za pomocą ognia artyleryjskiego, co spowodowało gwałtowny wzrost liczby ofiar.
Według dziennika Prokurator Generalny Sił Zbrojnych zlecił wszczęcie dochodzenia w sprawie podejrzenia zbrodni wojennych w pobliżu punktów pomocy.
Izraelskie wojsko zaprzecza tym zarzutom. „Stanowczo odrzucamy oskarżenia przedstawione w artykule. Siły Obronne Izraela (IDF) nie wydały rozkazu celowego strzelania do cywilów, w tym osób zbliżających się do punktów dystrybucji” – napisało wojsko w oświadczeniu. „Dla jasności: rozkazy IDF zabraniają celowych ataków na cywilów.”
Doniesienia „Haaretz” odrzucają też premier Izraela Benjamin Netanjahu i minister obrony Yoav Gallant. Nazywali je „złośliwymi kłamstwami mającymi na celu zdyskredytowanie IDF – najbardziej moralnej armii na świecie”.
Z powodu trwającej od dwóch lat wojny w Gazie panuje dotkliwy niedobór żywności.
Tysiące ludzi gromadzą się wokół punktów dystrybucji, czekając na dostawy pomocy żywnościowej. Niemal codziennie pojawiają się doniesienia o strzałach i ofiarach śmiertelnych na trasach prowadzących do tych miejsc. Według ratowników, w piątek sześć osób zostało zastrzelonych podczas próby zdobycia żywności w południowej części Strefy Gazy — informuje Reuters.
Według władz Gazy w pobliżu punktów pomocy prowadzonych przez wspieraną przez USA organizację Gaza Humanitarian Foundation (GHF) lub na terenach, przez które miały przejeżdżać ciężarówki z żywnością ONZ, od końca maja zginęło już ponad 500 osób.
„Według relacji pracowników służby zdrowia i ratowników, Palestyńczycy są ostrzeliwani niemal codziennie podczas prób dotarcia do tych miejsc” – podaje CNN. Izraelskie wojsko przyznaje się jedynie do oddawania strzałów ostrzegawczych.
„Dość kłótniom, dość sporom. Wzywam wszystkich liderów partii rządzących: bądźcie jak my, chwalcie się” – mówił w sobotę wicepremier Krzysztof Gawkowski
Podczas konwencji 28 czerwca 2025 Nowa Lewica pochwaliła się osiągnięciami w rządzie. Polityczki i politycy przekonywali, że partia dobrze zrobiła, wchodząc do rządu Donalda Tuska, bo już udało się jej zrealizować dużą część obietnic.
„Dowieźliśmy dużą część programu Lewicy” – mówił wicepremier i minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski. Zapewniał, że „Lewicy nie interesuje tylko trwanie”, ale chce zmian.
„Przestańcie się mazać!” – wzywał współkoalicjantów.
Co ciekawe, Gawkowski powiedział też, że lewica nie zgodzimy się „na żadne podwyższanie podatków, które ma uderzyć w obywatela”.
Ministra rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk stwierdziła, że celem polityki jest to, „by ludziom żyło się lepiej”. Na konkretnych przykładach pokazywała, jak programy wprowadzone przez lewicę poprawiły życie. Na przykład 70-letniej kobiety, która musiała przeznaczać kilkaset złotych na leki – pomoże jej renta wdowia. Młodzi rodzice wcześniaków zyskali dłuższe urlopy. Mówiła też o „młodych, którzy tyrają na bezpłatnych stażach”. Zapowiedziała skrócenie czasu pracy.
Minister nauki i szkolnictwa wyższego Marcin Kulasek za sukces lewicy uznał to, że nauka i szkolnictwo wyższe stało się realnym priorytetem rządu. Opowiadał, że w 2025 rząd przeznaczył na naukę o 30 proc. więcej niż w 2024 roku. Pochwalił się podwyżkami dla nauczycieli akademickich.
„Akademik to nie jedynie budynek – to miejsce, w którym młodzi ludzie kształtują swoją przyszłość. Dlatego odwróciliśmy wieloletni trend zaniedbań: w 2024 roku przeznaczyliśmy ponad 450 milionów złotych na remonty domów studenckich i 255 milionów na nowe inwestycje w akademiki” – mówił Kulasek.
Ministra równości Katarzyna Kotula mówiła o projekcie ustawy o związkach partnerskich. Wobec braku porozumienia w rządzie Nowa Lewica zdecydowała, że złoży go jako projekt poselski.
Kotula zwróciła się do prezydenta-elekta Karola Nawrockiego: „Panie prezydencie, pan najlepiej na świecie wie, że rodziny bywają różne, czasem patchworkowe, ale żadna nie jest ani lepsza, ani gorsza”.
Ważnym tematem konwencji było mieszkalnictwo. Lewica domaga się osobnego ministerstwa mieszkalnictwa.
Wiceminister rozwoju i technologii Tomasz Lewandowski powiedział, że większość ustaw, które wdrażają strategię mieszkaniową lewicy, jest już gotowa. „Polityka mieszkaniowa to cywilizacyjne wyzwanie” – mówił wicepremier Gawkowski.
„Chcemy, żeby mieszkalnictwo było rzeczywistym skokiem cywilizacyjnym”.