0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Ilustracja: Iga Kucharska / OKO.pressIlustracja: Iga Kuch...

Krótko i na temat: najnowsze wiadomości z Polski i ze świata

Witaj w sekcji depeszowej OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny

Google News

07:12 28-11-2025

Prawa autorskie: 21.10.2025 Zamosc . Prezydent RP Karol Nawrocki (c) podczas inauguracji roku akademickiego 2025 / 2026 Akademii Zamojskiej . Fot. Jakub Orzechowski / Agencja wyborcza.pl21.10.2025 Zamosc . ...

Nawrocki zawetował głosowanie korespondencyjne i opodatkowanie fundacji rodzinnych

Nawrocki chce wymusić na rządzie konsultowanie z nim nowych ustaw „na wczesnym etapie tych prac”. To kolejna próba rozszerzenia uprawnień prezydenta, wcześniej tak samo argumentował odmowę nominacji w wojsku, w służbach specjalnych czy nominacji ambasadorskich. Rząd odmawia, wskazując, że Konstytucja nie daje prezydentowi takich uprawnień

Co się wydarzyło?

Prezydent Karol Nawrocki ogłosił w czwartek wieczorem, że wetuje dwie ustawy. Jedna to nowelizacja kodeksu wyborczego, która rozszerzała możliwość głosowania korespondencyjnego dla wszystkich wyborców.

To kolejny ruch w wojnie z rządem. Od początku kadencji Nawrocki zawetował już 13 ustawa plus te dwie zawetowane teraz. Wszystkie weta są wymienione na stronie wetomat.pl , uruchomionej przez KO ze stosownym krytycznym komentarzem w każdym przypadku.

Głosowanie korespondencyjne

Pierwsze weto dotyczy nowelizacji kodeksu wyborczego, wprowadzającej głosowanie korespondencyjne.

Głosowanie korespondencyjne miało być dobrowolne, wyłączone z tego miały być wybory do organów samorządu terytorialnego oraz w wyborach wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Jednakże wyborcy o znacznym lub umiarkowanym stopniu niepełnosprawności, w podeszłym wieku, a także na przykład objęci kwarantanną mogliby głosować korespondencyjnie także w tych wyborach samorządowych.

Propozycja została złożona w Sejmie w maju br. jako projekt posłów Koalicji Obywatelskiej. „Umożliwienie wyborcom skorzystania z dogodnej dla nich formy oddania głosu stanowi formę respektowania konstytucyjnego prawa równości wobec prawa. Ponadto rozszerzenie uprawnień do korzystania z wyżej wymienionej formy głosowania korzystnie wpłynie na frekwencję wyborczą” – uzasadniali wtedy autorzy potrzebę takiej zmiany.

Karol Nawrocki zawetowanie tej możliwości głosowania tłumaczył we wpisie na platformie X tym, że „obecna w ustawie nierejestrowana wysyłka pakietów wyborczych za granicę rodzi poważne ryzyko, bo uzależnia ten proces od jakości usług operatorów pocztowych z wielu państw”. Uznał to za brak kontroli nad procesem głosowania.

Weto na opodatkowanie fundacji rodzinnych

Druga zawetowana ustawa to nowelizacja ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych (CIT), dotycząca opodatkowania fundacji rodzinnych. Zakładała objęcie przychodów z najmu, dzierżawy lub innych umów o podobnym charakterze obowiązkiem podatkowym. W praktyce oznaczało to, że zwolnienie podatkowe znajdowałoby zastosowanie jedynie w przypadku najmu stricte mieszkaniowego (najmu długoterminowego) – tzn. w sytuacji, gdy fundacja rodzinna wynajmuje wskazane w przepisie nieruchomości osobom fizycznym na ich własne potrzeby mieszkaniowe. Wszelkie inne formy wykorzystania nieruchomości miały być objęte CIT na zasadach ogólnych.

Nawrocki tłumaczy to „sprzeciwem wobec odejścia od umowy, którą państwo zawarło z Polakami”. „Gdy ta instytucja była tworzona, ustawodawca zapewnił, że zasady ich funkcjonowania nie ulegną zmianie przez okres trzech lat, tymczasem przedstawiona nowelizacja wprowadzała po niespełna dwóch latach niekorzystne zmiany w opodatkowaniu już założonych fundacji, do których rodziny przekazały swoje aktywa” – powiedział prezydent. – „To naruszenie zasady zaufania do państwa, którego jedynym powodem był i pozostaje fatalny stan finansów publicznych” – dodał.

Minister finansów i gospodarki Andrzej Domański na platformie X skomentował, że prezydent, wetując „uszczelnienie fundacji rodzinnych”, tłumaczy to «umową z Polakami», tylko że tą «umową» miało być podobno wspieranie przedsiębiorczości – a nie tolerowanie luk, które dziś pozwalają omijać podatki”. „Podatki, z których finansujemy wojsko, policję, szkoły, kluczowe inwestycje. Wstyd” – napisał Domański.

Również Adrian Zandberg, poseł partii Razem, krytykuje decyzję Nawrockiego. „Zła decyzja w sprawie fundacji rodzinnych, a jej uzasadnienie — jeszcze gorsze. Prezydent mówi: jak ktoś zrobi dziurę w systemie podatkowym i obieca bogatym cwaniakom, że będą z niej korzystać przez lata, to nie wolno tego zmienić”.

Przeczytaj także:

16:32 27-11-2025

Prawa autorskie: Fot . Kuba Atys / Agencja Wyborcza.plFot . Kuba Atys / Ag...

Polska baza Europejskiej Agencji Kosmicznej bliżej. Nakłady na kosmos w górę

Polska zadeklarowała, że w najbliższych trzech latach wniesie do budżetu Europejskiej Agencji Kosmicznej 550 mln euro. Ułatwi to rozmowy na temat powstania bazy ESA w naszym kraju. Minister finansów Andrzej Domański podpisał list intencyjny w tej sprawie

Co się wydarzyło?

Szef resortu finansów Andrzej Domański podpisał dokument pozwalający na dalsze rozmowy w sprawie budowy centrum rozwoju technologicznego ESA w Polsce. Stało się to podczas Rady Ministerialnej Europejskiej Agencji Kosmicznej w Bremie — czyli spotkania ministrów krajów członkowskich odpowiedzialnych za rozwój sektora kosmicznego.

- Dzięki dzisiejszym podpisom uruchamiamy proces strukturalny, który będzie definiował pełną koncepcję przyszłych działań tego centrum. Polska wyznaczy swój zespół koordynacji w odpowiednim momencie, aby zapewnić efektywny postęp prac, które zostały nakreślone w tym liście intencyjnym. Niech dzisiejsze podpisy będą jasnym wyrazem naszych wspólnych ambicji, aby zwiększyć obecność Europy w kosmosie, bezpieczeństwo i odporność — mówił Domański. O możliwości budowy ośrodka ESA w naszym kraju już w sierpniu mówił premier Donald Tusk.

Po powrocie astronauty Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego z orbity okołoziemskiej zapowiedział, że centrum skupiałoby się właśnie na wzmacnianiu europejskiej polityki bezpieczeństwa poprzez obecność w kosmosie.

Podpisanie listu intencyjnego nie byłoby zapewne możliwe, gdyby nie zwiększenie polskiej składki do Europejskiej Agencji Kosmicznej. W latach 2023-25 wyniosła ona niemal 500 mln euro. Pozwoliło to na zwiększenie udziału polskich przedsiębiorstw w działaniach ESA i wysłanie drugiego Polaka w kosmos. W latach 2026-28 składka wyniesie 550 mln euro. Przeznaczona będzie na projekty obserwacji Ziemi, bezpiecznej łączności, transportu kosmicznego, serwisowania na orbicie, bezpieczeństwa kosmicznego, eksploracji robotycznej oraz rozwoju technologii i aparatury dla przyszłych misji.

Jaki jest kontekst?

Nasz kraj dołączył do Europejskiej Agencji w 2012 roku, jako 20 państwo ponadnarodowej inicjatywy. Każdy z członków ESA dokłada się do budżetu organizacji, a wkład każdego z krajów pozwala na udział instytutów badawczych, firm, a w końcu również astronautów w działaniach Agencji.

Polska branża kosmiczna apelowała o zwiększenie finansowego zaangażowania Polski w ESA od kilku miesięcy. Jak argumentowali, wyższa składka oznacza większe możliwości pozyskiwania kontraktów dla rodzimych firm.

"W skrócie: każdy kraj deklaruje wysokość swojej składki i ustala, co dostaniemy w zamian. To jedyna szansa w tej dekadzie, by Polska dołączyła do pierwszej ligi kosmicznych technologii” – podkreślał Adam Zagrajek z CleverHive, firmy opracowującej programy komputerowe kontroli misji kosmicznych.

Przeczytaj także:

Podwyższenie kwoty wnoszonej przez Polskę do ESA zwiększa też szanse Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego na uzyskanie statusu stałego astronauty Europejskiego Korpusu Astronautów. Pozwoli to na rozważanie jego udziału w kolejnych misjach badawczych i eksploracyjnych. Na razie posiada niższą rangę astronauty projektowego.

Przeczytaj także:

14:28 27-11-2025

Prawa autorskie: Fot. Alexander KAZAKOV / POOL / AFPFot. Alexander KAZAK...

Putin: 28 amerykańskich punktów to tylko tematy do dyskusji. Rosja chce całej Ukrainy

Putin ogłosił, że zna 28 punktów amerykańskich, ale to tylko tematy do dyskusji, a nie plan pokojowy. Dodał, że „Rosja uważa, że ​​USA zazwyczaj biorą jej stanowisko pod uwagę”

Co się wydarzyło

Po ujawnieniu 28-punktowego planu Trumpa na zakończenie wojny w Ukrainie Putin zabrał głos osobiście po raz drugi (pierwszy raz wypowiedział się 21 listopada, wyrażając gotowość do rozmów i potwierdzając, że plan Trumpa zawiera postulaty Rosji).

Teraz Putin wystąpił na konferencji prasowej w Biszkeku, gdzie przebywa z wizytą na spotkaniu krajów postsowieckich. Pytania zadawali mu kremlowscy dziennikarze.

Po kilku dniach rozważań w propagandzie, czy istnieje plan pokojowy Trumpa i czy jest on do przyjęcia dla Kremla, czy też należy żądać więcej, Putin przeciął te spekulacje.

Jego zdaniem nie ma żadnego planu. Jest tylko spis 28 punktów.

Te punkty są zaledwie tematami do dyskusji, która może stanowić podstawę do przyszłych porozumień. Przy czym Rosji nie zależy, by Kijów zaakceptował ustępstwa terytorialne – ma to zrobić „społeczność międzynarodowa”.

"28-punktowy plan pokojowy USA został nam przekazany pewnymi kanałami. Przejrzeliśmy go. Następnie odbyły się negocjacje w Genewie między delegacjami amerykańską i ukraińską. I, o ile rozumiem, uzgodnili oni między sobą, że wszystkie 28 punktów należy podzielić na cztery oddzielne komponenty”.

Z wypowiedzi Putina wynika, że przetwarzanie „punktów” na umowę będzie długotrwałe:

  • „Projekt planu dla Ukrainy trzeba przełożyć na język dyplomatyczny; niektóre punkty brzmią już teraz śmiesznie” – to o punkcie, w którym Rosja zobowiązuje się do nieatakowania innych krajów; zdaniem Putina Rosja „nigdy tego nie robi”.

Negocjacje odbędą się z USA, z wyłączeniem Ukrainy, gdyż prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski nie jest wedle Putina legalnym prezydentem. Jego kadencja się skończyła, a stan wojenny nie tłumaczy tego, że Ukraina nie organizuje wyborów („Rosja tez jest w stanie wojny – uwaga nowość, Putin nie mówi już o operacji specjalnej – a my przeprowadziliśmy wybory prezydenckie”).

Putin powiedział też, że jego zdaniem Ukraińcy wybory sfałszują – a to oznacza, że będzie wmawiał Trumpowi konieczność podporządkowania Ukrainy Rosji. Jego przedstawiciele mówili już, że wybory w Ukrainie należy przeprowadzić „wedle rosyjskich standardów”.

„W Ukrainie jest wystarczająco dużo ludzi, którzy chcą budować długoterminowe relacje z Rosją” – powiedział Putin.

Przeczytaj także:

Rosyjski prezydent całkowicie zignorował rozmowy prowadzone przez Amerykanów i Ukraińców.

Przeczytaj także:

Putin jest też przekonany, że jego armia coraz szybciej posuwa się na froncie, a ukraińska armia się rozpada. Nowych sankcji ze strony Trumpa „nie spodziewa się”. O atakach ukraińskich na Rosję i jej sytuacji gospodarczej nie wspomniał.

Putin – tak samo jak Trump – lekceważy rewelacje Bloomberga o radach Witkoffa dla niego. Zapewnił, że Witkoff dobrze służy Trumpowi. To dwuznaczna pochwała.

Przeczytaj także:

Jaki jest kontekst

Rosja jest przekonana, że na Alasce 15 sierpnia Trump zobowiązał się do załatwienia kwestii ukraińskiej po myśli Rosji. 16 października Putin ósmy raz w tym roku rozmawiał przez telefon z Trumpem. Wcześniej dyplomacja rosyjska przekazała Amerykanom memorandum z ustaleniami, jakie zdaniem Moskwy zapadły na Alasce (Moskwa nazywa to „porozumieniem z Anchorage”).

Jak ujawnił 26 listopada Bloomberg, wcześniej wysłannik Trumpa Witkoff wyjaśniał doradcy Putina Uszakowowi, jak należy podejść prezydenta USA, żeby zgodził się na podsuwane mu rozwiązanie.

Rzeczywiście, w rozmowie z Trumpem Putin stosował się do rad Witkoffa. Prezydenci umówili się na spotkanie w Budapeszcie. Nie doszło jednak do niego, bo sekretarz stanu Marco Rubio uznał, że propozycje rosyjskie do niczego nie prowadzą. A przede wszystkim nie realizują wyrażonego w tym czasie życzenia Trumpa, by wojna zakończyła się natychmiast, na obecnej linii frontu. Trump ogłosił wtedy nowe sankcje na Rosję, a na groźby nuklearne Putina odpowiedział deklaracją, że USA wznowią testy jądrowe.

Tymczasem – jak dziś wiemy – postulaty Moskwy (oznaczające de facto kapitulację Ukrainy i poddanie jej Rosji) – przejął Witkoff i zaczął negocjacje z przedstawicielem Putina Dmitrijewem. Przygotowany przez nich plan został jednak ujawniony przed rozmowami z Putinem, a następnie świat zszokowała informacja, że ta amerykańska propozycja zawiera po prostu żądania Putina

OKO.press napisało o tym już 20 listopada.

Przeczytaj także:

Następnie Trump ogłosił, że prezydent Ukrainy miałby przyjąć te punkty do 27 listopada (do dziś).

Ostra reakcja Europy, a także niektórych amerykańskich polityków zablokowała tę operację. Trump ogłosił, że termin 27 listopada dla Ukrainy już nie obowiązuje. W Rosji pojawiły się głosy, że 28 punktów (nie mówiąc już o kolejnych wersjach planu) nie zaspakaja roszczeń Moskwy. Ta będzie prowadzić wojnę, póki Ukraina nie stanie się częścią „russkiego mira”.

Putin rozstrzyga ten problem, mówiąc, że jeszcze żadnej umowy nie ma.

13:57 27-11-2025

Prawa autorskie: Fot. Jacek Marczewski / Agencja Wyborcza.plFot. Jacek Marczewsk...

Akt dywersji na kolei. Jest decyzja sądu

Warszawski sąd nakazał aresztowanie obywateli Ukrainy podejrzanych o wysadzenie torów w Polsce. Mężczyźni uciekli na Białoruś, za zbiegami wydany zostanie list gończy

Co się wydarzyło

Decyzję o zastosowaniu dwumiesięcznego aresztu dla Jewhenija Iwanowa i Ołeksandra Kononowa podjął w czwartek 27 listopada Sąd Rejonowy przy ul. Marszałkowskiej w Warszawie.

Jak przekazał prokurator Artur Kaznowski bezzwłocznie po nadesłaniu materiałów z sądu, zostanie wydane postanowienie o poszukiwaniu podejrzanych listem gończym.

„Kolejny krok to będzie zwrócenie się do sądu z wnioskiem o wydanie europejskiego nakazu aresztowania. Nie jest również wykluczone skierowanie wniosku o poszukiwania podejrzanych czerwoną notą Interpolu” – mówił Kaznowski.

Jaki jest kontekst

Obaj mężczyźni są obywatelami Ukrainy zwerbowanymi do współpracy ze służbami Kremla. Obydwaj przedostali się do Polski z Białorusi jesienią tego roku, tuż przed próbą zamachu. Jeden z nich jest prokuratorem z Donbasu. Drugi już w przeszłości był skazany za akty dywersji we Lwowie.

Prokuratura Krajowa postawiła im zarzuty przeprowadzenia aktów dywersji o charakterze terrorystycznym na rzecz wywiadu Federacji Rosyjskiej przeciwko Rzeczypospolitej Polskiej.

Polskie służby podejrzewają mężczyzn o podłożenie ładunków wybuchowych na torach w okolicy stacji kolejowej Mika. Drugi incydent dotyczył zniszczenia sieci trakcyjnej w okolicy Puław, a także próby wykolejenia taboru poprzez umieszczenie na torach metalowego przedmiotu.

Po podłożeniu ładunków wybuchowych mężczyźni wrócili na Białoruś przez przejście graniczne w Terespolu.

Przeczytaj także:

13:27 27-11-2025

Prawa autorskie: Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.plFot. Sławomir Kamińs...

Nawrocki odmawia podpisania awansów oficerskich, orderów i odznaczeń

Zaostrza się konflikt Karola Nawrockiego z rządem. Prezydent odrzuca nie tylko wnioski o awanse oficerskie, ale też odznaczenia – w tym dla funkcjonariuszy zasłużonych w walce z aktami dywersji czy szpiegostwem

Co się wydarzyło

O tym, że sprawa awansów oficerskich dla 136 funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego jest zamknięta, poinformował Tomasz Siemoniak, minister koordynator służb specjalnych. Negatywna odpowiedź przyszła ze strony Kancelarii Prezydenta we wtorek 26 listopada – bez żadnej adnotacji czy wyjaśnienia.

Dzień później Siemoniak przekazał dziennikarzom, że nie rozumie, dlaczego karze się kandydatów na oficerów. Podkreślił też, że są sprawy, którymi nie warto grać.

W rozmowie z „Gazetą Wyborczą” Siemoniak dodał, że z prezydentem w tej sprawie zupełnie nie ma dialogu. „Nie tylko w formie oficjalnej, nie ma żadnego kanału nieformalnego. Jest pustka” – mówił koordynator służb specjalnych.

Sprawę skomentował też premier. „To nie jest tylko próba przejęcia kompetencji rządu. To sabotaż wymierzony w bezpieczeństwo państwa!” – napisał Donald Tusk.

Jak informuje portal tvn24.pl, prezydent Karol Nawrocki nie podpisał także 130 wniosków o odznaczenie dla funkcjonariuszy ABW oraz żołnierzy służb specjalnych. Uhonorowane miały zostać m.in. osoby, które walczą z aktami dywersji oraz szpiegostwem.

Za to szef MSZ poinformował, że prezydent Karol Nawrocki odrzucił ponad połowę wniosków o medale dla pracowników resortu dyplomacji.

Jaki jest kontekst

O zablokowaniu awansów oficerskich 7 listopada poinformował premier Donald Tusk. Wówczas prezydent wyjaśnił, iż zdecydował o niepodpisaniu nominacji, ponieważ wcześniej szef rządu „podjął decyzję, że szefowie służb specjalnych mają zakaz spotykania się z prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej”.

Od tego czasu minęły trzy tygodnie, a Kancelaria Prezydenta tylko zaostrza kurs.

Jeszcze nigdy nie zdarzyło się, żeby jakikolwiek prezydent odmówił podpisu decyzji o nadaniu pierwszego stopnia oficerskiego. Podobnie dokumenty trafiają na biurko każdego prezydenta kilka razy w roku i dotyczą setek osób, które ukończyły studia lub kursy oficerskie i oczekują na nadanie stopnia podporucznika.

Brak awansów dezorganizuje pracę służb, o czym media pisały już we wrześniu 2025, gdy okazało się, że Pałac Prezydencki wstrzymał podpisanie podobnych dokumentów pracownikom Służb Kontrwywiadu Wojskowego.

Jak ujawniła „Gazeta Wyborcza” za opóźnienia odpowiedzialne miało być skonfliktowane z SKW Biuro Bezpieczeństwa Narodowego, którym zarządza Sławomir Cenckiewicz. Przypomnijmy, że SKW cofnęło Cenckiewiczowi certyfikat dostępu do informacji niejawnych. Od tego czasu szef BBN oskarża SKW o działanie na rzecz Rosji.

Po upublicznieniu sprawy, prezydent awanse oficerskie do SKW podpisał.

Według „Gazety Wyborczej” kluczowym punktem sporu we wszystkich tych decyzjach jest nadal Sławomir Cenckiewicz.

Kancelaria Prezydenta miała przekazać rządowi dwa warunki podpisania awansów:

  • przywrócenie szefowi BBN poświadczenia bezpieczeństwa,
  • a także wycofanie aktu oskarżenia przeciwko Cenckiewiczowi ws. odtajnienia planów Wojska Polskiego.

Przeczytaj także: