Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Amerykanie znów tłumnie wyszli na ulice swoich miast. Protestowali przeciwko masowym deportacjom, cięciom w edukacji czy naciskom na uniwersytety i media
Tysiące protestujących zebrało się w sobotę, 19 kwietnia na ulicach amerykańskich miast podczas drugiej rundy manifestacji przeciwko polityce Donalda Trumpa. Głównym organizatorem jest oddolny, bezpartyjny ruch 50501 – nazwa symbolizuje 50 protestów w 50 stanach i jeden ruch. Deklarują obronę konstytucyjnych wartości i demokracji w czasach wzrostu tendencji autorytarnych. W sumie na weekend zaplanowano ponad 400 wydarzeń w całym kraju.
Najwięcej osób wyszło na ulice Waszyngtonu, Nowego Jorku i Chicago. „Administracja Trumpa przeprowadza bezpośredni atak na zasadę rządów prawa” – mówił przed Białym Domem 41-letni Benjamin Douglas, odnosząc się do polityki masowych deportacji. Jak relacjonuje AFP, w Nowym Jorku protestujący szli z hasłami: „Opór wobec tyranii” czy „Żadnych królów w Ameryce”.
W San Francisco setki osób zebrały się na plaży, żeby wspólnie stworzyć transparent „IMPEACH + REMOVE”. W nadmorskim miasteczku Galveston, na obrzeżach ultrakonserwatywnego Teksasu, zebrało się kilkadziesiąt osób. „To mój czwarty protest, normalnie usiadłabym i czekała na następne wybory” – mówiła 63-letnia pisarka Patsy Oliver. „Nie możemy teraz tego zrobić. Straciliśmy już zbyt wiele”.
Pierwsza fala protestów przeciwko polityce Donalda Trumpa pod hasłem „Hands off” [pl. Ręce precz]odbyła się 5 kwietnia. Tym razem manifestacje były mniej liczne. Organizatorzy mają nadzieję, że fala wzburzenia zamieni się w ruch społeczny, który przełoży się na wynik kolejnych wyborów. Najwięcej niechęci wśród Amerykanów budzą: radykalna polityka wobec imigracji, drastyczne cięcia w agencjach rządowych, wojna celna, naciski na uniwersytety i media, a także stosunek nowej administracji do wojny w Gazie i Ukrainie.
„Opozycja wobec autorytarnych rządów musi zawsze korzystać z wielu kanałów„ – komentował Steven Levitsky, politolog z Uniwersytetu Harvarda, współautor książki „How Democracies Die”. „Muszą korzystać z sądów tam, gdzie są one dostępne. Muszą korzystać z urn wyborczych, gdy to możliwe, i muszą korzystać z ulic, gdy jest to konieczne – może to kształtować dyskurs medialny, co jest bardzo, bardzo ważne„.
Przeczytaj także:
Putin nieoczekiwanie ogłosił w sobotę zawieszenie broni w wojnie z Ukrainą na 30 godzin. Prezydent Zełenski odpowiedział, proponując 30 dni rozejmu
W państwowej rosyjskiej telewizji Władymir Putin oświadczył, że nakazuje wstrzymanie działań wojennych przez 30 godzin – do północy z niedzieli na poniedziałek. Oficjalnie „ze względów humanitarnych”. Nieoficjalnie – żeby wykazać się dobrą wolą przed Donaldem Trumpem.
Wieczorem w sobotę Putinowi odpowiedział prezydent Ukrainy.
„Propozycja pełnego i bezwarunkowego 30-dniowego zawieszenia broni pozostaje bez odpowiedzi ze strony Rosji od 39 dni. Stany Zjednoczone wysunęły tę propozycję, Ukraina odpowiedziała na nią pozytywnie, ale Rosja ją zignorowała” – przypomina Wołodymyr Zełenski.
„Jeśli Rosja rzeczywiście jest nagle gotowa do zaangażowania się w format pełnego i bezwarunkowego zaprzestania działań zbrojnych, Ukraina się dostosuje — odzwierciedlając kroki Rosji. Cisza w odpowiedzi na ciszę, obrona w odpowiedzi na ataki. Jeśli zawieszenie broni faktycznie zacznie obowiązywać, Ukraina proponuje jego przedłużenie poza wielkanocny dzień 20 kwietnia. To ujawni prawdziwe intencje Rosji. Bo 30 godzin wystarczy na nagłówki w mediach, ale nie na realne działania budujące zaufanie. Trzydzieści dni mogłoby dać szansę pokojowi” – pisze Zełenski.
Zełenski poinformował też, że Rosja nie przestrzega zawieszenia broni, które sama ogłosiła.
„Na ten moment, według raportów [ukraińskiego] Naczelnego Dowództwa, rosyjskie operacje szturmowe trwają na kilku odcinkach frontu, a ostrzał artyleryjski ze strony Rosji nie ustał. Dlatego nie ma podstaw do zaufania słowom płynącym z Moskwy. Zbyt dobrze wiemy, jak Moskwa manipuluje, i jesteśmy gotowi na wszystko. Siły Zbrojne Ukrainy będą działać racjonalnie — odpowiadając adekwatnie. Każdy rosyjski atak spotka się z odpowiednią odpowiedzią” – pisze prezydent Ukrainy.
„Oczekuję szczegółowych raportów o 21:30 i 22:00 od Naczelnego Dowódcy Ołeksandra Syrskiego po jego rozmowach z dowódcami brygad i innymi jednostkami na froncie dotyczących sytuacji na konkretnych kierunkach” – dodał Zełenski.
Przeczytaj także:
Dzień po tym, jak Trump ogłosił, że może się wycofać z rozmów w sprawie pokoju w Ukrainie, Putin nagle jednostronnie ogłasza zawieszenie broni
Z okazji Wielkanocy prezydent Rosji Władimir Putin ogłosił w sobotę 19 kwietnia 2025 zawieszenie broni z Ukrainą. Ma się ono rozpocząć o godzinie 18 i potrwać do północy w niedzielę.
„Kierując się względami humanitarnymi, dziś od godziny 18:00 do północy z niedzieli na poniedziałek, strona rosyjska ogłasza wielkanocne zawieszenie broni. Nakazuję wstrzymanie wszystkich działań zbrojnych na ten czas” – ogłosił Putin w telewizji, podczas rozmowy z rosyjskim szefem sztabu Walerijem Gierasimowem. Dyktator zaznaczył, że zakłada, iż Ukraina pójdzie w ślady Rosji. Jednak jednocześnie z góry założył, że to Ukraina naruszy rozejm i polecił Gierasimowowi przygotowanie rosyjskich wojsk na taki scenariusz.
„Zakładamy, że strona ukraińska pójdzie za naszym przykładem. Jednocześnie nasze wojska muszą być gotowe do odparcia ewentualnych naruszeń zawieszenia broni i prowokacji ze strony wroga, jakichkolwiek jego agresywnych działań.”
Wołodymyr Zełenski już odpowiedział prezydentowi Rosji:
„Jeśli chodzi o kolejną próbę Putina igrania z ludzkim życiem — w tej chwili alarmy przeciwlotnicze rozbrzmiewają w całej Ukrainie. O godzinie 17:15 wykryto w naszych przestrzeniach powietrznych rosyjskie drony bojowe. Ukraińska obrona powietrzna i lotnictwo już rozpoczęły działania, by nas chronić. Obecność dronów Shahed na naszym niebie pokazuje prawdziwy stosunek Putina do Wielkanocy i do ludzkiego życia”.
Zełenski poinformował również, że wojska ukraińskie wkroczyły na terytorium obwodu biełgorodzkiego i nadal prowadzą działania na terenie obwodu kurskiego Federacji Rosyjskiej.
Oświadczenie Putina jest niespodziewane. Do opinii publicznej nie docierały wcześniej informacje o możliwym zawieszeniu broni w Wielkanoc.
Putin ogłosił zawieszenie broni dzień po tym, jak prezydent USA Donald Trump oświadczył, że zaniecha prób pośredniczenia w zawarciu porozumienia pokojowego między Rosją a Ukrainą w nadchodzących dniach, chyba że zobaczy wyraźne oznaki, że takie porozumienie jest możliwe do osiągnięcia.
Przypomnijmy:
Jednocześnie w sobotę Rosja i Ukraina przeprowadziły największą od początku wojny wymianę jeńców. Mediatorem były Zjednoczone Emiraty Arabskie. Prezydent Zełenski poinformował, że Ukraina odzyskała 277 jeńców.
Rosyjscy jeńcy trafili na Białoruś.
Przeczytaj także:
W Charkowie rakieta uderzyła w wieżowiec, zabijając co najmniej jedną osobę i raniąc 80. Kolejną ofiarę śmiertelną znaleziono w Sumach, gdzie Rosjanie zniszczyli fabrykę ciast wielkanocnych. A Stany Zjednoczone mówią o wycofaniu się z negocjacji pokojowych
W nocy z piątku na sobotę Rosja zaatakowała Ukrainę 87 dronami i ośmioma rakietami.
„Rosyjscy okupanci zaatakowali Ukrainę pociskami rakietowymi wystrzeliwanymi z ziemi i powietrza oraz bezzałogowymi statkami powietrznymi. Według wstępnych danych wojska radiotechniczne Sił Powietrznych wykryły i śledziły 95 wrogich (celów) — osiem rakiet różnych typów i 87 dronów"” — poinformowały Siły Powietrzne na Telegramie.
Siły Powietrzne poinformowały o zniszczeniu 33 dronów, w tym bezzałogowców typu Shahed oraz innych modeli, na terenach wschodnich, północnych, południowych i centralnych kraju. Dodatkowo, dzięki użyciu systemów walki elektronicznej, zneutralizowano 36 bezzałogowych statków powietrznych. Atak rosyjski spowodował szkody materialne w obwodach odeskim, charkowskim, sumskim, donieckim i zaporoskim.
Jak zwraca uwagę BBC, „zachodni politycy, a nawet prezydent Wołodymyr Zełenski ostrzegali, że Rosja może przygotowywać zmasowane ataki na Ukrainę w okresie świąt wielkanocnych. Choć w ostatnich tygodniach Rosja przeprowadziła już kilka krwawych ataków na Sumę i Krzywy Róg, w których zginęły dziesiątki osób.
Około piątej rano w Wielki Piątek w Charkowie słychać było eksplozje. Wydarzyło się to zaledwie kilka minut po ogłoszeniu alarmu przeciwlotniczego. Uszkodzonych zostało ponad 20 budynków mieszkalnych i ponad 30 domów prywatnych”.
Jednocześnie od kilku dni pojawiają się doniesienia, że Stany Zjednoczone miałyby porzucić wysiłki zmierzające do wypracowania porozumienia pokojowego między Rosją a Ukrainą.
W piątek prezydent Donald Trump oraz sekretarz stanu Marco Rubio zapowiedzieli, że jeśli wkrótce nie pojawią się wyraźne oznaki postępu, mogą odstąpić od zaangażowania w doprowadzenie do pokoju.
„Chcemy to załatwić szybko” — powiedział Trump dziennikarzom w Białym Domu. „Jeśli z jakiegoś powodu jedna ze stron bardzo to utrudni, po prostu powiemy: jesteście głupcami, jesteście okropnymi ludźmi i damy sobie spokój. Ale miejmy nadzieję, że nie będziemy musieli tego robić”.
Wcześniej Rubio stwierdził, że obie strony mają zaledwie kilka dni na wykazanie postępu, w przeciwnym razie Waszyngton się wycofa.
„Nie będziemy kontynuować tych starań tygodniami i miesiącami. Musimy bardzo szybko — i mówię tu o kilku dniach — zdecydować, czy to w ogóle wykonalne w najbliższych tygodniach” — powiedział Rubio w Paryżu po spotkaniu z liderami europejskimi i ukraińskimi.
„Jeśli okaże się, że różnice są zbyt duże i porozumienie nie dojdzie do skutku, to myślę, że prezydent po prostu powie: «skończyliśmy»”.
Pytany przez dziennikarzy, kiedy miałoby to nastąpić, odmówił podania konkretnego terminu.
„Marco ma rację, mówiąc, że... chcemy to zakończyć” — powiedział Trump. Zapytany, czy prezydent Rosji Władimir Putin celowo przeciąga rozmowy, odparł: „Mam nadzieję, że nie.”
Jak pisze „Guardian”, w ostatnich tygodniach urzędnicy Trumpa prywatnie przyznali, że szybkie zawarcie pokoju w Ukrainie staje się coraz mniej realne. Według trzech europejskich dyplomatów wypowiedzi Rubio odzwierciedlają rosnącą frustrację w Białym Domu wobec nieustępliwej postawy Rosji.
Przeczytaj także:
Radni gminy Kołbaskowo (zachodniopomorskie) opowiedzieli się dziś jednomyślnie za powołaniem Parku Narodowego Doliny Dolnej Odry. To kolejny krok w stronę utworzenia pierwszego od ponad dwóch dekad parku narodowego w naszym kraju.
Radni Kołbaskowa przegłosowali projekt uchwały opiniującej pozytywnie projekt rządowego rozporządzenia powołującego park „w zakresie granic na obszarze Gminy Kołbaskowo.” Z uzasadnienia uchwały wynika, że zaproponowane przez rząd granice parku narodowego i jego otuliny – obejmujące jedynie teren Międzyodrza bez działek stanowiących rzekę Odrę – są granicami możliwym do akceptacji przez radnych. Samorządowcom zależy na tym, by żegluga i rybactwo na Odrze odbywały się bez zakłóceń, jakie spowodowałby surowy reżim ochrony przyrody w ramach parku narodowego.
„Park Narodowy Doliny Dolnej Odry coraz bliżej! Samorząd Kołbaskowa właśnie jednomyślnie przegłosował zgodę na powołanie Parku. Wcześniej zrobiły to już Szczecin i Widuchowa! To doskonały prezent na święta. Pierwszy od ponad 24 lat park narodowy może powstać jeszcze w tym roku, a gminy jeszcze w tym roku otrzymają środki na ochronę przyrody!" – entuzjazmuje się we wpisie w swoich mediach społecznościowych ministra klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska.
Entuzjazm ministry jest zrozumiały i – jak rzadko kiedy – podzielają go przyrodnicy i aktywiści. W 2001 roku zmieniono ustawę o ochronie przyrody, uzależniając powoływanie nowych parków narodowych od zgody samorządów, na których terenie miałby powstać dany park. Od tamtej pory w Polsce nie powstał żaden nowy park narodowy – mimo analiz naukowców, że terenów cennych przyrodniczych jest w naszym kraju wystarczająco dużo, by powołać nie jeden, a kilka czy wręcz kilkanaście nowych parków.
Tworzenie parku narodowego odbywa się na podstawie ustawy powołującej park i rozporządzenia Rady Ministrów, określającego obszar otuliny i samego parku. Oba dokumenty podlegają konsultacjom publicznym, a drugi z nich musi być uzgodniony z samorządami. To tutaj samorządy mają prawo weta.
Jeśli jednak wszystkie się zgodzą, rząd przyjmuje rozporządzenie. Przyjmuje także projekt ustawy, kierując ją do Sejmu. Dalej park przechodzi taką samą drogę jak każda inna ustawa – przez Sejm, Senat, aż po podpis prezydenta.
„Od 24 lat żaden park nie dotarł do tego momentu, w którym jesteśmy na Międzyodrzu" – mówił OKO.press pod koniec marca Ryszard Matecki, z inicjatywy Stwórzmy Park Narodowy Doliny Dolnej Odry.
W marcu za parkiem opowiedziała się Rada Miasta Szczecin, a kilka dni temu (16 kwietnia) – Rada Gminy Widuchowa.
„Tym samym MKiŚ zakończyło etap uzgodnień utworzenia parku z radami gmin. Kolejny etap to uzgodnienia z Radą Powiatu Gryfińskiego i Radą Powiatu Polickiego oraz z Sejmikiem Województwa Zachodniopomorskiego" – informuje resort.
Na terenie planowanego parku znajduje się jeszcze jedna gmina – Gryfino. Na razie jednak zapowiada się, że park nie obejmie jej terenu. – Nie będziemy nikogo zmuszać. Możemy etapować ten proces. Jeżeli gmina Gryfino nie jest w tym momencie gotowa, to my to szanujemy i przyjmujemy do wiadomości – mówił w lutym odwiedzający gminę wiceminister klimatu i środowiska Mikołaj Dorożała.
Przeczytaj także: