Witaj w sekcji depeszowej OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Delegacje Ukrainy i Stanów Zjednoczonych osiągnęły „porozumienie w sprawie kluczowych warunków” planu pokojowego, który był omawiany w Genewie.
Rustem Umerow, sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy napisał o tym w mediach społecznościowych. Umerow podkreślił, że „delegacje osiągnęły porozumienie w sprawie kluczowych warunków”. Dodał też, że Ukraina docenia „nieustające wysiłki prezydenta Trumpa mające na celu zakończenie wojny". Jego zdaniem celem Ukrainy będzie teraz zorganizowanie wizyty prezydenta Ukrainy w USA w najwcześniejszym możliwym terminie w listopadzie, aby zawrzeć porozumienie.
W rozmowach w Genewie wokół zaproponowanego przez USA porozumienia pokojowego brali udział amerykańscy urzędnicy, a także przedstawiciele nieformalnej grupy E3 (Francja, Wielka Brytania, Niemcy), UE i Ukrainy. Podstawą rozmów był 28-punktowy plan, który miał powstać wyniku współpracy delegacji amerykańskiej i rosyjskiej.
Jak donosi „The Guardian” podczas negocjacji w niedzielę w Szwajcarii – prowadzonych przez sekretarza stanu USA Marka Rubio i szefa sztabu Zełenskiego Andrija Jermaka plan został znacząco zrewidowany i zawiera teraz 19 punktów.
Reakcja Moskwy na te informacje jest powściągliwa. – Jedynym planem, nad którym pracujemy, jest plan Trumpa, który może stać się dobrym punktem wyjścia do dalszych rozmów – mówił we wtorek 25 listopada kremlowski rzecznik Dmitrij Pieskow, cytowany przez agencję Reuters.
Jak informuje z kolei CNN, we wtorek 25 listopada sekretarz armii USA Dan Driscoll ma kontynuować rozmowy z rosyjską delegacją (nie jest jasne, kto wchodzi w jej skład) w Abu Zabi. Według Reutersa Driscoll ma też spotkać się ze stroną ukraińską.
Kulisy powstania 28-punktowego planu pokojowe opisał „Wall Street Journal”. Zdaniem dziennikarzy „WSJ” kluczowy wpływ na kształt projektu miał przedstawiciel Kremla Kirył Dmitrijew, specjalny wysłannik Władimira Putina. Wymaga od Kijowa m.in. uznania Krymu oraz obwody donieckiego i ługańskiego za „de facto rosyjskie" (również tych części, które wciąż znajdują się pod ukraińską kontrolą), rezygnacji z aspiracji do członkostwa w NATO, zaakceptowania amnestii dla Rosjan, którzy mieli dopuścić się zbrodni wojennych oraz zmniejszenia liczebności swojej armii. Zawarto w nim również niewielkie ustępstwa, na jakie powinna pójść Rosja.
Wcześniej pojawiły się informacje ze strony amerykańskich senatorów, że porozumienie jest w rzeczywistości „listą życzeń Rosji”.
Przeczytaj także:
Stolica Ukrainy została zaatakowana dronami, a także rakietami Kalibr i Kindżał.
W nocy i nad ranem Kijowem wstrząsały eksplozje po zmasowanym ataku Rosjan. W wyniku uderzenia 22-piętrowym bloku wybuchł pożar. W wielu dzielnicach Kijowa są problemy z dostępem do wody i ciepła. Zginęło co najmniej sześć osób, a dziewięć zostało rannych.
Alarm przeciwlotniczy ogłoszono także w kilku innych regionach Ukrainy.
Dowództwo Sił Powietrznych Ukrainy informuje, że Rosjanie użyli 464 dronów, a także m.in. 4 pociski Kindżał i 7 pocisków manewrujących Iskander-K.
„Musimy być świadomi, że Rosja nie złagodzi presji na Ukrainę. W tych dniach i tygodniach niezwykle ważne jest, aby bardzo poważnie traktować ostrzeżenia przed nalotami i wszelkie podobne groźby ataków” – napisał prezydent Wołodymyr Zełenski na platformie X.
Agencja AFP donosi, że Ukraińcy odpowiedzieli atakami na rosyjskie miasta Taganrog i Krasnodar.
Od ponad trzech lat Rosjanie próbują doprowadzić ukraiński system energetyczny do blackoutu, nasilając ostrzały obiektów energetycznych i infrastruktury krytycznej tuż przed nadejściem mrozów. W ten sposób Rosja chce zmusić Ukrainę do ustępstw. Natomiast Ukraińcy co najmniej od lata skutecznie atakują rosyjskie rafinerie, zakłady produkcji broni oraz inne obiekty kompleksu wojskowo-przemysłowego.
Przeczytaj także:
Izraelski instytut upamiętniający ofiary Holocaustu nie poprawił wpisu na temat opasek z Gwiazdami Dawida zgodnie z prośbą polskiego ministra spraw zagranicznych
Szef polskiej dyplomacji i wicepremier Radosław Sikorski poinformował w poniedziałek 24 listopada 2025, że wezwał ambasadora Izraela w Polsce do MSZ. Sikorski przekazał tę informację we wpisie na portalu X (dawniej Twitter) w dyskusji z Instytutem Jad Waszem.
Sprawa zaczęła się od niedzielnego wpisu izraelskiej instytucji zajmującej się upamiętnianiem ofiar Zagłady.
„Polska była pierwszym krajem, gdzie Żydzi zostali zmuszeni do noszenia wyróżniającej ich odznaki, w celu odizolowania ich od otaczającej ludności” – napisał Jad Waszem.
Używając hasztagu #OTD (On This Day – tego dnia), stosowanego do przypominania wydarzeń z przeszłości, instytut pisał:
„23 listopada 1939 r. Hans Frank, gubernator Generalnego Gubernatorstwa, wydał rozkaz, zgodnie z którym wszyscy Żydzi w wieku 10 lat i starsi musieli nosić na prawym ramieniu białą, materiałową opaskę o szerokości 10 cm, oznaczoną niebieską Gwiazdą Dawida”.
We wpisie nie ma informacji, że państwo polskie wtedy nie istniało, znajdowało się bowiem pod hitlerowsko-sowiecką okupacją, więc stwierdzenie „Polska była pierwszym krajem, gdzie Żydzi zostali zmuszeni”, jest mylące.
Oburzeniem zareagowało wielu polityków, w tym rzecznik rządu Adam Szłapka i wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz, nazywając wpis „haniebnym, kłamliwym i niedopuszczalnym”.
W obszernym wpisie zareagował też Instytut Pamięci Narodowej: „Brak wiedzy o niemieckich zarządzeniach narzucanych polskiemu społeczeństwu zniewolonemu przez Rzeszę Niemiecką (w tym Żydom) lub ich ignorowanie nie przystoi instytucjom takim jak Instytut Yad Vashem.
1. To Niemcy napadły na Polskę i to na okupowanych ziemiach polskich wprowadziły system oznaczania Żydów, tworzenia gett oraz cały aparat terroru”.
Rzecznik MSZ Maciej Wiewiór w reakcji zacytował odpowiedź Muzeum Auschwitz:
„Wydaje się, że jeśli ktokolwiek powinien znać fakty historyczne, to jest to @YadVashem. Powinni być w pełni świadomi, że Polska w tym czasie była okupowana przez Niemcy i to właśnie Niemcy wprowadziły i egzekwowały to antysemickie prawo.
Rozumiemy, że Yad Vashem planuje wkrótce otworzyć oddział w Niemczech. Mamy jednak szczerą nadzieję, że ta fałszywa i zniekształcająca historię wiadomość nie ma z tym nic wspólnego”.
Ten wpis Muzeum Auschwitz został później usunięty.
Natomiast Sikorski w niedzielę zwrócił się do Yad Vashem: „Proszę, po prostu opublikujcie od nowa z dopiskiem »okupowana przez Niemców«”.
Gdy Jad Waszem upierało się, że wystarczy informacja w zalinkowanym tekście, że opaski zostały wprowadzone na rozkaz niemieckich władz, Sikorski zareagował wezwaniem izraelskiego ambasadora. „Ponieważ wprowadzający w błąd wpis nie został poprawiony” – napisał wicepremier
To był czwarty atak kwasem na przychodnię aborcyjną. Po raz pierwszy ktoś usłyszał zarzuty
„Przychodnię AboTak zaatakował kwasem działacz Kai Godek. Mężczyzna wykorzystał swojego nastoletniego syna, aby stał na czatach, podczas gdy sam oblewał nasz lokal kwasem. To już pewne — potwierdzone przez policję, bo sprawcy zostali złapani na miejscu zdarzenia, dzięki czujności jednego z naszych sąsiadów” – poinformował w mediach społecznościowych Aborcyjny Dream Team.
Jak informuje ADT „sprawca jest bardzo zaangażowany w działania Fundacji życie i rodzina", tej która od 9 miesięcy terroryzuje mieszkańców ul. Wiejskiej)”.
W klinice na Wiejskiej można przeprowadzić aborcję farmakologiczną, czyli za pomocą tabletek. Od miesięcy jest ona obiektem ataków środowisk sprzeciwiających się prawu do aborcji. Atakujący kopiują pomysły amerykańskich antyaborcjonistów ze Stanów Zjednoczonych, gdzie od lat kliniki aborcyjne są oblewane kwasem, a lekarze i pacjentki – nękani.
Do zdarzenia doszło wieczorem 14 listopada 2025. Członkinie Aborcyjnego Dream Teamu pokazały nagranie w mediach społecznościowych:
„Po każdym takim ataku przyjeżdża straż pożarna, sprzątanie wymaga ozonowania, bo smród kwasu masłowego nie jest możliwy do usunięcia zwykłym umyciem. Po trzecim ataku kupiłyśmy własny ozonator i dodatkową kamerę” – opowiada Natalia Broniarczyk z ABT w rozmowie z Martą Nowak z portalu Gazeta.pl.
„Jak wynika z ustaleń Gazeta.pl, zatrzymani to ojciec i jego osiemnastoletni syn. Na miejsce mieli przyjechać samochodem, który zaparkowali w pewnej odległości od ul. Wiejskiej i zostawili w nim telefony. Porozumiewali się przy pomocy krótkofalówek. Udało się ich zatrzymać dzięki ochroniarzowi z pobliskiego lokalu. Najpierw ujęto syna, który powiedział, że jest z ojcem”.
Obaj usłyszeli zarzuty karne. Ojciec odpowie za zniszczenie rzeczy (art. 288 kk), syn – za pomocnictwo (art. 18 § 3 kk w związku z art. 288. Nie przyznali się do winy.
Klinika Aborcyjnego Dream Teamu działa przy ul. Wiejskiej 9 w Warszawie, niedaleko Sejmu, od 8 marca 2025. Od pierwszego dnia jest obiektem ataków ruchów anti-choice. Już w dni otwarcia uczestnicy antyaborcyjnej manifestacji oblali wejście czerwoną farbą.
Protesty tylko się nasiliły i stały się uciążliwe nie tylko dla osób pracujących w klinice, osób szukających w niej pomocy, ale również dla okolicznych mieszkańców.
Sąsiadka kliniki mówiła Magdalenie Chrzczonowiecz z OKO.press w kwietniu 2025: „Dźwięki tutaj dochodzą nawet do 120 decybeli. Mieszkańcy, którzy mają okna na ulicę, w mieszkaniach mają ok. 120 decybeli, może nawet więcej. My na tyłach mamy po 90 kilka, w mieszkaniu. To jest ogromny hałas. Protesty są praktycznie codziennie lub prawie codziennie. Sami protestujący mają słuchawki, co wskazuje na to, że to jest ich celowe działanie. W petycji zawarłam też hasła, których używają protestujący, np. Aborcja Macht Frei. Dla mnie jest to skandaliczne”.
Przeczytaj także:
Aborcyjny Dream Team pomógł w 2024 roku przeprowadzić ponad 40 tys. aborcji.
Przeczytaj także:
Według ustaleń śledztwa Volodymyr B. dział na rzecz rosyjskiego wywiadu. Jest trzecią osobą, która usłyszała zarzuty w tej sprawie
W poniedziałek 24 listopada 205 Prokuratura Krajowa poinformowała o postawieniu zarzutów obywatelowi Ukrainy Volodymyrowi B. Prokuratorzy i funkcjonariusze CBŚP zgromadzili dowody, które wskazują, że pomagał on „bezpośrednim sprawcom aktów dywersji na infrastrukturę kolejową z 15–16 listopada 2025 r.
Już w ubiegłym tygodniu, 20 listopada 2024, mężczyzna został zatrzymany.
„W dniu 22 listopada 2025 r. prokurator przedstawił Volodymyrowi B. zarzut działania na rzecz rosyjskiego wywiadu i udzielenia pomocy bezpośrednim sprawcom (Oleksandrowi K. oraz Yevheniiowi I.) w dokonaniu aktów dywersji z 15–16 listopada 2025 r. w miejscowościach Mika i Gołąb” – podaje Prokuratura Krajowa w oficjalnym komunikacie.
Prokuratura podaje też nieco szczegółów: „Z materiału dowodowego wynika, że Volodymyr B. we wrześniu 2025 r. zawiózł Yevheniia I. w rejon planowanych działań dywersyjnych (linia kolejowa nr 7 w okolicach miejscowości Mika i Gołąb), umożliwiając mu rozpoznanie terenu oraz wybór miejsca podłożenia materiałów wybuchowych, a także umieszczenia urządzenia rejestrującego obraz i instalacji metalowego elementu na szynach”.
Volodymyr B. został przesłuchany w charakterze podejrzanego i tymczasowo aresztowany.
Do aktów dywersji doszło w weekend 15-16 listopada na trasie Warszawa – Dorohusk. W miejscowości Mika (woj. mazowieckie, pow. garwoliński) eksplozja ładunku wybuchowego zniszczyła tor kolejowy. Z powodu uszkodzonych torów kolejowej nagle musiał hamować pociąg z 475 pasażerami w innym miejscu tej linii, niedaleko stacji kolejowej Gołąb (pow. puławski, woj. lubelskie).
Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie aktów dywersji o charakterze terrorystycznym skierowanych przeciwko infrastrukturze kolejowej i popełnionych na rzecz obcego wywiadu.
„Biorąc pod uwagę zakres możliwych strat i to, że prawdopodobnie sprawcy dążą do wywołania poważnych zakłóceń w gospodarce państwa, jak również poważnego zastraszenia osób pracujących i korzystających z kolei – należy wprost traktować takie zdarzenia jako mające charakter terrorystyczny i tak je ścigać” – pisał w OKO.press ekspert ds. bezpieczeństwa Michał Piekarski.
Przeczytaj także:
Ekspert zwracał uwagę, że nie tylko służby mają do odegrania ważną rolę w sytuacji zagrożenia bezpieczeństwa państwa, o jakiej świadczą ostatnie akty sabotażu:
„Kluczowa jest także świadomość społeczeństwa. Niezbędne jest prowadzenie efektywnej komunikacji, wyjaśniającej sens i cel stosowania określonych środków bezpieczeństwa, do chwili, gdy zagrożenie nie zostanie zażegnane. W szczególności cenne jest wykorzystanie zasobu, jakim są zarówno osoby mieszkające w pobliżu terenów kolejowych, często tam przebywające (co obejmuje także miłośników kolei, obserwujących czy fotografujących pociągi i infrastrukturę) do wykrywania i informowania o podejrzanych zachowaniach czy przedmiotach. Tu bez kampanii wyjaśniającej, jakie osoby, przedmioty, zachowania są podejrzane i jak na nie reagować – się nie obejdzie”.
Przeczytaj także: