Na kongresie Przyszłość Polska prezes Jarosław Kaczyński przedstawił kandydata „obywatelskiego". To obecny prezes IPN Karol Nawrocki, nominat PiS.
"Prędzej złożę mandat, niż złamię dyscyplinę głosowania Koalicji Obywatelskiej” – to wg Donalda Tuska miał zapowiedzieć Roman Giertych w rozmowie z obecnym premierem. Dziś Giertych złamał dyscyplinę KO w głosowaniu dotyczącym aborcji: chociaż był na sali, nie głosował, a ważna ustawa przepadła
Ustawa o częściowej dekryminalizacji aborcji przepadła dziś w Sejmie. Koalicja 15 października przegrała i to sama ze sobą. Przeciwko było 218 osób, a za – 215. To naprawdę niewielka różnica. W głosowaniu nie wzięło udziału trzech posłów Koalicji Obywatelskiej, w tym Roman Giertych. Mimo że był na sali i mimo że w tym głosowaniu obowiązywała klubowa dyscyplina, Giertych wyjął kartę do głosowania.
Później opublikował wyjaśnienie na portalu X/Twitter.
„Wiele moich poglądów ewoluowało, ale nie jestem Moniką Pawłowską a rebours. Dzisiaj ze względu na szacunek do poglądów jednak zdecydowanej większości wyborców KO oraz do dyscypliny klubowej postanowiłem nie brać udziału w głosowaniu nad projektem Lewicy” – napisał. [pisownia oryginalna]
Monika Pawłowska to posłanka, która w poprzedniej kadencji przeszła z Lewicy do PiS.
Wcześniej dziennikarki, w tym Natalia Sawka z OKO.press, pytały Giertycha w Sejmie, czy będzie obecny na głosowaniu. „Będę na sali” – odpowiedział.
To nie pierwszy raz, kiedy Giertych nie bierze udziału w głosowaniu dotyczącym aborcji.
14 kwietnia 2024 Sejm głosował nad skierowaniem czterech projektów dotyczących aborcji do prac w komisjach. Jednym z nich był ten, który dziś upadł. Również wtedy w koalicji rządzącej odbyło się skrupulatne liczenie głosów, a klub KO wprowadził dyscyplinę. Jednak Giertych na głosowanie nie przyszedł i wyłączył telefon. Rzeczniczka dyscypliny klubu, Izabela Mrzygłocka, wnioskowała później o karę dla posła. Czy i jak został ukarany — nie poinformowała.
„Roman Giertych nie będzie wpływał na naszą politykę dotyczącą edukacji czy praw kobiet” – powiedział uczestniczkom i uczestnikom Campusu Polska Przyszłości w sierpniu 2023 roku Donald Tusk. Obecny premier złożył tę deklarację, gdy okazało się, że były lider LPR i koalicjant Jarosława Kaczyńskiego znajdzie się na listach Koalicji Obywatelskiej do Sejmu.
Start Giertycha był dla progresywnych wyborców KO zaskoczeniem. Platforma Obywatelska stopniowo pozbywała się najbardziej konserwatywnych polityków, tymczasem przygarnęła byłego odrodziciela Młodzieży Wszechpolskiej, który jeszcze w 2021 roku chwalił stan Teksas za to, że „de facto zlikwidował aborcję”.
Uczestnicy Campusu chcieli, żeby Tusk wytłumaczył się z obecności na listach KO osoby znanej ze skrajnie konserwatywnych poglądów.
„Jeśli wejdzie do parlamentu, będzie przestrzegał dyscypliny w głosowaniu” – zapowiedział Tusk.
I jeszcze więcej:
„[Roman Giertych- przyp.] powiedział mi rzecz, której pewnie nie powinienem mówić, ale pytacie, to powiem. Prędzej złożę mandat, niż złamie dyscyplinę głosowania Koalicji Obywatelskiej”.
Giertych nagrał też w trakcie kampanii filmik, w którym wystąpiła jego córka.
„Jeśli chodzi o prawa kobiet, jest nas w domu cztery: moja mama, ja i moje dwie siostry. No więc raczej go przypilnujemy” – powiedziała córka posła KO.
W piątek nieobecnych było wielu posłów PiS, co oznacza, że do przegłosowania ustawy potrzeba było mniej rąk niż przy pełnej sali. Rządząca koalicja nie zdołała jednak uciułać większości.
Ilu głosów zabrakło? Zależy jak liczyć. W najgorszym razie czterech. Ale gdyby choć trzech posłów PSL-u wstrzymało się, a nie było przeciw, Giertych głosujący za pozwoliłby przyjąć ustawę.
Czy przekonanie kilku posłów PSL-u o wstrzymanie się zamiast głosowanie przeciwko leżało poza możliwościami perswazyjnymi premiera? Oraz czy zapewnienie sobie lojalności i dyscypliny posła Giertycha leży poza możliwościami Donalda Tuska? To główne pytania polityczne, które pojawiają się po głosowaniu w sprawie aborcji.
Liberalizacja prawa aborcyjnego była jedną z kluczowych obietnic Koalicji Obywatelskiej. Formacja Tuska wpisała ją na listę „100 konkretów”, z którymi szła do wyborów 15 października 2023. Zaś Giertych to nie poseł z dalekiego rzędu, lecz jedna z twarzy Koalicji. I polityk, który daje sobie prawo do rozliczania innych.
Giertych jest dziś w gronie ledwie kilku osób, które naraziły koalicję Tuska na porażkę o dużym symbolicznym znaczeniu. Czy słowa „prędzej złożę mandat” wciąż mają znaczenie?
W rozmowie z Onetem szef klubu Koalicji Obywatelskiej Zbigniew Konwiński powiedział, że będzie wnioskował o karę dla dwóch posłów (w tym Giertycha), którzy złamali dyscyplinę. Trzeci poseł, Krzysztof Grabczuk, od czerwca ma problemy zdrowotne.
„Jest nadzieja, dlatego, że my się nie poddamy. Złożymy ten projekt ponownie” – zapowiedziała po głosowaniu w Sejmie Anna-Maria Żukowska
Ustawa dekryminalizująca pomoc w aborcji – najbardziej konserwatywny z projektów aborcyjnych zgłoszonych w tej kadencji – przepadła dziś w Sejmie. Do jej uchwalenia zabrakło zaledwie trzech głosów.
Przeciwko projektowi, który zakładał zniesienie odpowiedzialności karnej za pomoc w aborcji, głosowały kluby PiS i Konfederacji oraz niemal całe PSL – 24 osoby.
Cztery posłanki PSL zagłosowały za przyjęciem tej ustawy. W głosowaniu nie wzięło udziału trzech posłów Koalicji Obywatelskiej – w tym obecny na sali sejmowej Roman Giertych, który wcześniej zapowiedział taki ruch na platformie X. Nie głosowało też dwóch posłów Polski 2050. Gdyby nie niegłosujące osoby, ustawa mogła była zostać przyjęta mimo sprzeciwu PSL. Bo w głosowaniu nie wzięło udziału aż 14 posłów i posłanek PiS, jeden poseł Konfederacji i jeden z Kukiz'15.
To porażka rządzącej koalicji. Klub Lewicy – autorzy i autorki projektu – zorganizował po głosowaniu konferencję prasową.
„To, że w tej chwili mamy wspólny rząd, jest zasługą przede wszystkim kobiet. Kobiet, które poszły głosować na wszystkie ugrupowania koalicji rządzącej, na Lewicę, na Koalicję Obywatelską i na Trzecią Drogę, w znacznej mierze kierując się nadzieją, że ta koalicja zakończy piekło kobiet w Polsce. Niestety z powodu konserwatywnych poglądów części tej koalicji oraz nieodpowiedzialnego zachowania tych, którzy, mimo że byli na sali, to nie zagłosowali i złamali dyscyplinę partyjną, mówię tu o pośle KO Romanie Giertychu, ten projekt niestety nie został uchwalony” – mówiła Anna-Maria Żukowska.
„Jest nadzieja, dlatego, że my się nie poddamy. Złożymy ten projekt ponownie. Jest już przekonsultowany, poddany analizie eksperckiej, wysłuchaniu publicznemu. Zapowiadam, że na następnym posiedzeniu Sejmu ten projekt po raz drugi. I będziemy go składać do skutku” – dodała.
Pozostałe trzy projekty ustaw liberalizujące dostęp do aborcji – autorstwa Lewicy, KO i Trzeciej Drogi – są obecnie przedmiotem prac sejmowej komisji nadzwyczajnej. Pisała o niej w OKO.press Magdalena Chrzczonowicz.
Chodzi o jednego z głównych bohaterów afery związanej z Funduszem Sprawiedliwości
Większość Sejmowa zgodziła się na zdjęcie immunitetu byłemu wiceministrowi sprawiedliwości i posłowi Suwerennej Polski Zbigniewa Ziobry. Nad Romanowskim ciąży 11 zarzutów prokuratury. Prokuratura zarzuca mu między innymi udział w zorganizowanej grupie przestępczej.
Osobno Sejm głosował nad wyrażeniem zgody na zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie Marcina Romanowskiego. I na to też Sejm się zgodził.
Romanowski bronił się dzień wcześniej. Twierdził, że wnioski prokuratury to „rodzaj represji politycznej” i zostały przygotowane „na zamówienie medialne”.
Były wiceminister twierdzi, że wniosek prokuratury jest nielegalny, bo skierował go Dariusz Korneluk, którego politycy byłej władzy nie uznają za Prokuratora Krajowego.
Immunitet stracił też dziś Mariusz Błaszczak.
Andrzej Duda znał ustalenia kontrwywiadu dyskwalifikujące Tomasza Szatkowskiego. A mimo to upierał się przy jego kandydaturze na ambasadora przy NATO. Dlaczego? – pytał w Sejmie Donald Tusk
Tuż przed głosowaniami na sejmową mównicę nieoczekiwanie wszedł Donald Tusk. Premier zabrał głos w sprawie Tomasza Szatkowskiego. Trwa konflikt o byłego ambasadora przy NATO między rządem a prezydentem. MSZ odwołał Szatkowskiego pod koniec maja 2024. Andrzej Duda się na to nie zgodził i trwał przy Szatkowskim.
W Sejmie Donald Tusk ujawnił informację kontrwywiadu wojskowego na temat Szatkowskiego. Stwierdził, że robi to, ponieważ wokół sprawy „narosły emocje i wybrzmiały kłamstwa zaprezentowane przez najwyższego urzędnika państwa polskiego”.
„Chcieliśmy postępować maksymalnie dyskretnie, szczególnie w trakcie szczytu NATO” – mówił Tusk, uzasadniając, dlaczego informacji nie ujawnił wcześniej. Powiedział, że notatkę dotyczącą Szatkowskiego służby przekazały jemu i Andrzejowi Dudzie na początku maja.
Informację, którą przedstawił Tusk, przygotowała służba kontrwywiadu wojskowego jeszcze za czasów rządów PiS w 2019 roku. Według niego prezydent znał te ustalenia, kiedy prezydent „upierał się, żeby został amb przy NATO.
„Panu Szatkowskiemu zarzucono:
Premier powiedział też, że kiedy ABW miała zaopiniować kandydaturę Szatkowskiego, ówczesne SKW ukryło te informacje. Następnie w 2022 roku ta sama służba kontrwywiadu potwierdziła wobec ABW zdolność Szatkowskiego do dostępu do dokumentów niejawnych.
„Nie tylko miał dostęp, ale wykorzystywał dostęp do dokumentów o charakterze strategicznym. Wiedział o tym prezydent” – powiedział Tusk.
„Mimo alarmujących informacji dyskwalifikujących tego człowieka, dlaczego przez tyle lat broniliście pozycji i wpływów tego człowieka?” – pytał Tusk z mównicy. Nawiązał też do wcześniejszej wypowiedzi Mariusza Błaszaka. Były szef MON w rządzie PiS pochwalił się, że w czwartek powołał zespół „Stop patowładzy”.
„15 października Polacy powiedzieli stop patowładzy” – stwierdził Tusk.
Najwyższa Izba Kontroli skierowała zawiadomienie do prokuratury w sprawie „przekroczenia uprawnień oraz wydawania środków publicznych bez upoważnienia”. Chodzi o przekop Mierzei Wiślanej. Prokuratura Regionalna w Gdańsku rozpoczęła śledztwo wobec byłego wiceministra infrastruktury Marka G.
Inwestycji w Przekop Mierzei Wiślanej NIK przyglądała się już w ubiegłym, 2023 roku. W listopadzie zaprezentowano raport w tej sprawie, a NIK informowała, że rozważa zawiadomienie do prokuratury. Złożyła je wiosną 2024.
Co wynika z kontroli NIK? Zarzutów wobec przekopu, który był ciosem dla przyrody na Mierzei Wiślanej i do dziś jest nieopłacalny i niewykorzystywany przez duże jednostki, jest wiele. Najważniejsze, jakie znalazły się w raporcie, to koszt samej budowy. Planowo miało być to 880 mln zł. Finalnie, do momentu zakończenia kontroli, kwota była wyższa o ponad 125 proc. – 1,98 mld zł. NIK pisze, że „inwestycja utraciła ekonomiczne uzasadnienie”. Pomimo upływu terminu realizacji programu z końcem I kwartału 2023 r., był on w dalszym ciągu finansowany. W ten sposób, z naruszeniem prawa, wydano 213 mln zł. Dyrektor Urzędu Morskiego, który był wykonawcą inwestycji, zaciągnął zobowiązania przewyższające budżet całego programu budowy kanału przez Mierzeję o ponad 157,6 mln zł.
NIK w mailu do OKO.press przyznał, że złożył dwa zawiadomienia — jedno dotyczące byłego już dyrektora Urzędu Morskiego Wiesława P., a drugie dotyczące byłego ministra żeglugi oraz wiceministra infrastruktury z rządu Zjednoczonej Prawicy, Marka G.
Zawiadomienia dotyczą „możliwości popełnienia przestępstwa polegającego na przekroczeniu uprawnień, tj. o czyny określone w art. 231 § 1 kodeksu karnego”. Dodatkowo Izba zgłosiła do rzecznika dyscypliny finansów publicznych „dokonywanie wydatków środków publicznych bez upoważnienia”.
Prokuratura w Gdańsku już wcześniej rozpoczęła śledztwo w sprawie Wiesława P. Dziś – 12 lipca 2024 – poinformowała, że „nie będzie odmowy wszczęcia śledztwa w sprawie byłego ministra gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej”. „Obecnie obie sprawy są analizowane w jednym postępowaniu” – podaje Prokuratura.
Dalej w komunikacie czytamy:
"Podejrzenie niedopełnienia obowiązków przez byłego ministra gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej polega na tym, że w projekcie uchwały Rady Ministrów w sprawie »Budowy drogi wodnej łączącej Zalew Wiślany z Zatoką Gdańską«:
Więcej o zarzutach NIK i skandalicznej inwestycji PiS w przekop pisaliśmy w czerwcu: