Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
„Nie jesteśmy w stanie normalnie funkcjonować” – ocenia Mariusz Błaszczak. „Dziś bardziej niż kiedykolwiek potrzebujemy Twojej pomocy!” – nawołuje PiS na specjalnych grafikach zachęcających do wpłat na partię.
PKW oceniła, że ze strony komitetu wyborczego PiS doszło do naruszeń przepisów kodeksu wyborczego aż na 3,6 mln zł. Sprawozdanie komitetu zostało odrzucone, a kary nałożone na partię sięgną według wyliczeń OKO.press aż 57 mln zł.
„Zmienia się ustrój naszego kraju, gwarancje ustawowe dla opozycji zostały złamane. To wszystko zmierza do tego, żeby w przyszłym roku wybory prezydenckie wygrał kandydat koalicji 13 grudnia” – stwierdził podczas specjalnego briefengu prasowego Mariusz Błaszczak, wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości.
„Nie jesteśmy w stanie normalnie funkcjonować” –
tak kilka godzin później ocenił sytuację finansową partii w rozmowie z Polsat News
Głos zabrał także były premier Mateusz Morawiecki, twierdząc we wpisie na Twitterze, że „celem jest zemsta i marginalizacja opozycji”.
"Chodzi rzecz jasna o przyszłoroczne wybory prezydenckie. Obecna władza chce nas osłabić, bo obawia się przegranej. Przecież wszyscy pamiętają, że w 2023 roku Platforma Obywatelska wcale nie wygrała wyborów, przegrała je o ponad milion głosów.
Nie możesz ich pokonać? To ich zlikwiduj. Nie możemy na to pozwolić, całe nasze środowisko musi się zjednoczyć w obliczu tego ataku!" – napisał Morawiecki.
Były premier zapowiedział także, że PiS będzie „samodzielnie zbierał fundusz na kampanię”. Wieczorem w mediach społecznościowych partii pojawiły się wpisy nawołujące do wpłacania pieniędzy na konto partii:
„Dziś bardziej niż kiedykolwiek potrzebujemy Twojej pomocy!”
„Wprost” przywołuje wypowiedzi anonimowych polityków PiS, którzy twierdzą, że dzisiejsza decyzja PKW pomoże partii zmobilizować elektorat.
Politycy Prawa i Sprawiedliwości w rozmowach z mediami zapowiadają odwołanie się od decyzji PKW do Sądu Najwyższego. Podważają także stanowisko PKW dotyczące przykładów naruszeń kodeksu wyborczego. Mariusz Błaszczak bronił m.in. spotu Zbigniewa Ziobry, twierdząc, że „mówił on jedynie o wejściu w życie kodeksu karnego”.
Jednym z powracających argumentów jest również twierdzenie, że Państwowa Komisja Wyborcza nie jest sądem i nie ma możliwości weryfikowania, czy materiały, które dostała, są prawdziwe. Politycy PiS podkreślają także, że PKW podjęła decyzję tylko jednym głosem.
Komisja składa się z dziewięciu członków. Pięciu zagłosowało za odrzuceniem sprawozdania PiS, trzech przeciwko, a przewodniczący PKW Sylwester Marciniak wstrzymał się od głosu.
Za odrzuceniem byli członkowie PKW rekomendowani przez partie tworzące rząd, czyli Konrad Składowski i Ryszard Balicki (rekomendacja KO), Maciej Kliś (rekomendacja PSL), Paweł Gieras (rekomendacja Polski 2050), Ryszard Kalisz (rekomendacja Lewicy).
Przeciwko zagłosowali członkowie z rekomendacji PiS, czyli Mirosław Suski i Arkadiusz Pikulik oraz Wojciech Sych rekomendowany przez Prezes TK Julię Przyłębską.
PiS od momentu wybrania nowego składu PKW, czyli od grudnia 2023 roku, kwestionował podział rekomendacji, twierdząc, że powinno im przysługiwać nie dwóch, a trzech członków, tak jak miało to miejsce w poprzedniej kadencji.
Skład PKW, w którym siedmiu z dziewięciu członków pochodzi z rekomendacji politycznej, ukształtowany został w 2018 nowelizacją wprowadzoną przez PiS. Wcześniej w składzie PKW zasiadało po trzech sędziów Trybunału Konstytucyjnego, Sądu Najwyższego i Naczelnego Sądu Administracyjnego wskazywanych odpowiednio przez: prezesa TK, I prezesa SN i prezesa NSA.
Państwowa Komisja Wyborcza odrzuciła w czwartek sprawozdanie finansowe komitetu PiS z wyborów parlamentarnych 2023 r. – poinformował po godz. 17.00 szef PKW Sylwester Marciniak.
Potwierdziły się wcześniejsze doniesienia OKO.press – PKW zakwestionowała 3,6 mln środków użytych w kampanii wyborczej PiS. Oznacza to, że dotacja podmiotowa, którą partia otrzyma w związku z udziałem w wyborach do Sejmu i Senatu, będzie pomniejszona o trzykrotność kwoty wydanej niezgodnie z przepisami kodeksu wyborczego. To ok. 10 mln zł.
To nie wszystko. O trzykrotność zakwestionowanej kwoty obniżona zostanie także partyjna subwencja wypłacana co roku przez całą kadencję. Przez cztery lata oznacza to straty na poziomie ok. 43 mln zł.
Od decyzji PKW Prawu i Sprawiedliwości przysługuje odwołanie do Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN.
Analiza opublikowana przez Rzeczpospolitą wskazuje, że deklarowane wydatki w wysokości 187 mld zł mogą spaść nawet o 20 mld.
Rząd przyjął ustawę budżetową na rok 2025. Zgodnie z jej założeniami Polska przeznaczyć ma na obronność 187 mld zł, czyli aż 4,7 proc. PKB. To rekord w historii III RP.
Rzeczpospolita opublikowała analizę, z której wynika, że wydatki te ostatecznie będą nieco mniejsze. Podobnie jak działo się w poprzednich latach. W 2023 roku według wstępnych szacunków NATO Polska miała przeznaczyć na obronność 3,92 proc. PKB. Ostateczne zestawienia pokazały, że było to jednak 3,26 proc. PKB.
„Bardzo prawdopodobne jest, że podobna sytuacja będzie z wykonaniem budżetu na obronność w tym roku. Zamiast deklarowanych ok. 160 mld zł, czyli ok. 4,1 proc. PKB, realne jest wydanie ok. 140–150 mld zł” – czytamy.
Finansowanie potrzeb obronnych RP odbywa się poprzez wydatki budżetowe Ministerstwa Obrony Narodowej (z tego pokrywane są m.in. uposażenia żołnierzy, zakup środków trwałych) oraz pozabudżetowy Fundusz Wsparcia Sił Zbrojnych, którego operatorem jest Bank Gospodarstwa Krajowego, a środki przeznaczane są na zakup nowego uzbrojenia. Odbywa się to zazwyczaj poprzez zaciąganie zobowiązań wobec innych państw m.in. USA, Korei, Szwecji.
Jednym z powodów rozjeżdżania się deklaracji rządowych z rzeczywistymi wydatkami są właśnie problemy z pozyskiwaniem zagranicznych środków. W 2023 r. Wydatki z Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych zaplanowano na poziomie 50 mld. Ostateczna kwota sięgnęła jednak 25 mld. Jak twierdzi Rzeczpospolita, w tym roku dojdzie do podobnej sytuacji.
Oprócz tego rządzący mogą mieć problem z przelewaniem niewykorzystanych środków z budżetu MON na poczet zakupów dużych amerykańskich systemów obronnych. Praktyka ta pozwalała na 100 proc. wykonywanie założeń wydatkowych, ale była wielokrotnie kwestionowana przez NIK.
„Zamach na mnie to do pewnego stopnia wina Bidena i Harris” – powiedział w wywiadzie Donald Trump. Tymczasem Kamala Harris wysuwa się w sondażach na nieznaczne prowadzenie.
Donald Trump udzielił wywiadu psychologowi-celebrycie Philowi McGraw. Kanał “dr Phila” na YouTube subskrybuje ponad 6 milionów użytkowników.
“Myślę, że to [zamach – przyp.red.] w pewnym stopniu wina Bidena i Harris. (...) Używali aparatu władzy jako broni przeciwko mnie (...) Nie byli zbyt zainteresowani moim zdrowiem i bezpieczeństwem” – powiedzial Trump w wywiadzie.
“Nasi ludzie zawsze walczyli o więcej bezpieczeństwa, więcej Secret Service, a on wiedział, że nie mieliśmy tego wystarczająco” – dodał Trump.
Tuż po zamachu media donosiły, że otoczenie Trumpa prosiło Secret Service o więcej agentów do ochrony wieców z jego udziałem. Agencja ochraniająca najważniejszych polityków w USA odmówiła jednak dodatkowego wsparcia.
Trump dodał także, że zamachowca mogła zainspirować retoryka demokratów i ciągłe oskarżanie kandydata republikanów o zagrażanie amerykańskiej demokracji.
“To była ich standardowa linia, wystarczy ciągle to mówić i wiesz, że to może zmotywować zabójców czy potencjalnych zabójców. Może ten pocisk był wynikiem ich retoryki" – powiedział Trump.
FBI nadal nie potrafi ustalić motywów zamachowca, który został zastrzelony na miejscu wiecu w Pensylwanii. 20-letni Thomas Matthew Crooks był zarejestrowany jako wyborca Partii Republikańskiej, ale według śledczych, jego działalność w mediach społecznościowych wskazuje na “miks różnych ideologii”.
Kamala Harris wysuwa się na prowadzenie w sondażach
W sondażu dla Fox News opublikowanym w środę 28 sierpnia 2024 roku, Kamala Harris zyskuje niewielką przewagę nad Donaldem Trumpem w kluczowych stanach.
Chodzi o tzw. swinging states, których głosy elektorskie zwykle przesądzają o wyniku amerykańskich wyborów prezydenckich.
Według sondażu dla Fox News Kamala Harris wygrywa z Trumpem jednym punktem procentowym w Arizonie oraz 2 punktami w Georgii i Nevadzie. Trump prowadzi z kolei 1 punktem procentowym w Karolinie Północnej.
Jest to jedno z pierwszych badań nastrojów wyborców po konwencji Partii Demokratycznej oraz poparciu Donalda Trumpa przez dotychczasowego kandydata niezależnego, Roberta F. Kennedy’ego Juniora, czyli bratanka prezydenta Kennedy’ego, który zginął w zamachu w Dallas w 1963 roku.
Według średniej sondaży obliczanej przez „New York Timesa”, Kamala Harris ma 3 punkty procentowe przewagi nad Trumpem w skali całego kraju.
To wynik wciąż mieszczący się w ramach błędu statystycznego i nie dający gwarancji zwycięstwa.
Warto przypomnieć, że w 2016 roku Hillary Clinton w podobnym momencie kampanii wyborczej miała 8 punktów procentowych przewagi nad Trumpem. W dniu wyborów uzyskała więcej głosów wyborców w skali całego kraju (H. Clinton – 47,7%, D. Trump – 47,5%), ale przegrała w kluczowych stanach i uzyskała mniej głosów elektorskich (H.Clinton – 227 głosów elektorskich, D. Trump – 304 głosy elektorskie).
Poszukiwany listem gończym były szef Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych ujawnił w wywiadzie, że przebywa w Londynie i nie zamierza na razie wracać do Polski. Prokuratura komentuje: to ucieczka.
Michał Kuczmierowski to były szef Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych z czasów rządów PiS. W poniedziałek 26 sierpnia 2024 prokuratura wystawiła za nim list gończy.
Były urzędnik jest ścigany w związku z kontraktami zawieranymi przez rządową agencję z producentem odzieży patriotycznej Red is Bad.
Kuczmierowski udzielił wywiadu portalowi wpolityce.pl. Ujawnił w nim, że przebywa w Londynie, gdzie szuka pracy, a do Polski wróci dopiero wtedy, kiedy zyska gwarancję uczciwego procesu.
“Jeśli będę miał gwarancję uczciwego procesu, jeżeli będę mógł odnieść się rzeczowo do dokumentów, będę mógł się wypowiedzieć swobodnie, to z przyjemnością stawię się następnego dnia” – deklaruje.
Dopytywany przez Jacka Karnowskiego, co jego zdaniem zagwarantowałoby uczciwy proces, Kuczmierowski wymienia list żelazny, który zapewniłby mu możliwość odpowiadania przed sądem z wolnej stopy.
“Nie chcę być w żaden sposób używany do politycznego przedstawienia, nie chcę być pacynką w teatrzyku pt. „PO rozlicza poprzedników ku uciesze rozochoconej publiczności pod sztandarem ośmiu gwiazdek” – komentuje Kuczmierowski.
Słowa Kuczmierowskiego skomentował w rozmowie z TVN24 rzecznik Prokuratury Krajowej Przemysław Nowak.
“W tym wywiadzie, jeżeli wywiad jest autentyczny, pan Kuczmierowski mówi, że nie wróci do Polski. Czyli dokona ucieczki w rozumieniu prawa karnego i ukrywania się przed organami ścigania do czasu spełnienia jakichś tam warunków” – ocenia rzecznik PK.
Sprawa Kuczmierowskiego dotyczy wielomilionowych kontraktów zawieranych przez kierowaną przez niego Rządową Agencję Rezerw Strategicznych z biznesmenem Pawłem Szopą, właścicielem marki odzieży patriorycznej Red is Bad.
Jako pierwszy sprawę ujawnił Onet. Według źródeł portalu CBA ustaliło, że pracownicy RARS i KPRM “realizują mechanizm przestępczy polegający na zlecaniu zakupu towarów i usług z wyłączeniem ustawy Prawo zamówień publicznych, korzystając powszechnie z zapisów obejmujących jedynie sytuacje wyjątkowe".
Paweł Szopa miał zarabiać nie tylko na sprzedawaniu odzieży patriotycznej. Dostawał od rządu PiS pieniądze za zlecenia, w których nie miał żadnych wcześniejszych doświadczeń: