Sobota polityczna. Donald Tusk zapowiedział nową politykę migracyjną, w tym zawieszenie prawa do azylu. Prawo i Sprawiedliwość na swoim kongresie wchłonęło Solidarną Polskę Zbigniewa Ziobry.
Zbigniew Ziobro odniósł się do słów szefowej komisji śledczej ds. Pegasusa Magdaleny Sroki, która ogłosiła, że niebawem zostanie wyznaczony termin przesłuchania. „Do komisji wpłynęła opinia biegłego lekarza w sprawie możliwości przesłuchania byłego ministra sprawiedliwości” – poinformowała.
Sroka w rozmowie z PAP przypomniała, że członkowie komisji ds. Pegasusa wystąpili w lipcu do Prokuratora Generalnego o powołanie biegłego. Miał określić możliwości przesłuchania Zbigniewa Ziobry, który był już wcześniej wzywany do stawienia się przed komisją śledczą. Do dziś nie został przesłuchany – swoją nieobecność tłumaczył stanem zdrowia. Ziobro zmaga się z chorobą nowotworową.
„Biegły został powołany 22 sierpnia, a dziś do komisji trafiła jego opinia dotycząca możliwości przesłuchania Zbigniewa Ziobry” – powiedziała w poniedziałek Magdalena Sroka. Nie podała żadnych szczegółów na temat opinii biegłego, zadeklarowała jednak, że niedługo zostanie wyznaczony termin przesłuchania byłego ministra sprawiedliwości. We wtorkowej rozmowie z TVN24 podkreśliła, że zeznania mogą trwać dwie godziny bez przerwy, będą mogły być również transmitowane.
Do tych wypowiedzi odniósł się sam Ziobro. Na portalu X napisał:
„Jestem zaskoczony, słysząc o wystawionej opinii o stanie mojego zdrowia, bo żaden biegły mnie nie badał, ani nawet ze mną nie rozmawiał. Co więcej, ani biegły, ani prokuratura czy komisja śledcza nie wystąpili do mnie o aktualną dokumentację medyczną! A przecież leczę się w kilku ośrodkach, także za granicą. Przechodzę obecnie bardzo intensywną rehabilitację, aby wrócić do zdrowia. To mocno wyczerpujące, ale jestem dobrej myśli”.
We wtorkowy poranek organizacje prozwierzęce mówiły o 200 tysiącach podpisów pod projektem nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt. Po zakończeniu zliczania podpisów okazuje się, że jest ich aż 534 077.
„Zebrane podpisy dają nam mocny mandat do rozmów z politykami na temat wprowadzenia pilnych zmian, które zredukują bezdomność zwierząt i poprawią ich warunki życia” – podkreśla Cezary Wyszyński, prezes Fundacji Viva!, jednej z organizacji, które opracowały projekt nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt. Żeby Sejm zajął się obywatelskim projektem, potrzeba 100 tysięcy podpisów. We wtorkowy poranek organizacje informowały o przekroczeniu progu 200 tys. podpisów.
Po zakończeniu liczenia okazało się, że jest ich jeszcze więcej — aż 534 077! Ponad pięciokrotnie więcej niż minimum zawarte w ustawie o wykonaniu inicjatywy ustawodawczej przez obywateli. Podpisy dziś trafią do Sejmu.
Co dalej z nowelizacją?
„Po złożeniu projektu odbędzie się pierwsze czytanie na posiedzeniu plenarnym Sejmu, gdzie omawiane będą jego ogólne założenia. Następnie Marszałek Sejmu skieruje projekt do komisji, gdzie zostaną ustalone ewentualne poprawki. Po zakończeniu prac projekt wraca na plenum, gdzie posłowie będą mieli możliwość zgłaszania dalszych poprawek. Na końcowym etapie, podczas trzeciego czytania, Sejm głosuje nad poprawkami oraz nad całością ustawy. Po uchwaleniu ustawy przez Sejm, projekt trafia do Senatu, który ma 30 dni na jej rozpatrzenie. Senat może przyjąć ustawę bez zmian, wprowadzić poprawki lub odrzucić ją w całości” – wylicza organizacja Viva.
Projekt zakłada m.in. zakaz trzymania psów na łańcuchu, ograniczenie pseudohodowli, zakaz używania fajerwerków, kastracja zwierząt nieprzeznaczonych do hodowli. Ustawa ma również poprawić standardy funkcjonowania schronisk oraz wprowadzić nowe zasady kontroli nad hodowlami.
„Kastracja, chipowanie zwierząt i edukacja społeczeństwa przyczynią się do redukcji problemu bezdomności zwierząt domowych. Jednak, dzisiaj schroniska dla zwierząt nie są puste, a bezdomne zwierzęta nie mogą dłużej czekać na należną im opiekę. Właśnie dlatego konieczna jest natychmiastowa i radykalna zmiana przepisów dotyczących ochrony zwierząt” – skomentowała przewodnicząca komitetu inicjatywy ustawodawczej, Sara Balcerowicz.
„Dla nas było rzeczą bardzo ważną, aby zapewnić finansowanie pomocy, a później odbudowy na najbliższe miesiące i lata, bo niektóre przedsięwzięcia będą przecież wieloletnie” – mówił Donald Tusk podczas posiedzenia Rady Ministrów.
Rząd na dzisiejszym posiedzeniu zajmuje się poprawkami do specustawy powodziowej, która ma pomóc mieszkańcom terenów najbardziej dotkniętych żywiołem. „Jeśli chodzi o samą pomoc w trakcie powodzi i ten program, plan, który przygotowujemy, Odbudowy Plus, to w tej chwili łącznie ze środkami europejskimi zakładamy, że będziemy w stanie zmobilizować do 23 miliardów złotych. To nie znaczy, że wszystko będziemy musieli wydać” – mówił premier w pierwszej części posiedzenia, która była transmitowana w mediach.
„W drugiej części posiedzenia rządu będziemy bardzo pilnie analizowali i przyjmowali projekt ustawy o zmianie ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych z usuwaniem skutków powodzi. To jest 100 stron poprawek, które udoskonalą dotychczasowe, obowiązujące prawo, ułatwią, uelastycznią pomoc” – dodał. Jak podkreślił, priorytetem jest „zapewnienie finansowania pomocy, a później odbudowy na najbliższe miesiące i lata, bo niektóre przedsięwzięcia będą przecież wieloletnie”.
W specustawie zawarto m.in.:
„Według stanu na godzinę 8 rano we wtorek, blisko 20 tys. rodzin poszkodowanych w powodzi otrzymało zasiłki” – powiedział podczas posiedzenia Rady Ministrów Tomasz Siemoniak, szef MSWiA. „Środki uruchomione na różne cele, wspólnie z ministrem finansów, przez MSWiA to jest w tym momencie 564 mln 804 tys. zł” – dodał.
Minister finansów Andrzej Domański podkreślił, że „na realizację zadań związanych ze zwalczaniem skutków powodzi zabezpieczono w budżecie państwa 2 mld zł”. „Pracujemy nad zwiększeniem tej kwoty” – zaznaczył. "Na bieżąco wydajemy decyzje uruchamiające środki dla wojewodów na wypłatę zasiłków” – mówił Domański.
Potrzeba było 100 tysięcy podpisów pod projektem nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt, żeby zajął się nim Sejm. „Mamy to!” – informuje OTOZ Animals.
Dziś członkowie inicjatywy ustawodawczej złożą w Biurze Podawczym Sejmu listy podpisów pod projektem „Stop łańcuchom, pseudohodowlom i bezdomności”. Według prawa potrzeba 100 tysięcy podpisów, żeby Sejm zajął się obywatelskim projektem. Zbiórka pod zaproponowaną przez grupę organizacji prozwierzęcych nowelizacją ustawy o ochronie zwierząt, która – zgodnie z nazwą zakazałaby m.in. trzymania psów na łańcuchu – rozpoczęła się jeszcze przed wakacjami. Trwała do ostatniej chwili, we wtorkowy poranek podpisy wciąż były zliczane.
„Wiemy, że jest ich ponad 200 tysięcy” – mówi w rozmowie z OKO.press Anna Jastrzębska z OTOZ Animals, jednej z organizacji- autorów nowelizacji. Teraz projektem zajmie się Sejm.
Organizacje, które opracowały projekt noweli, podkreślają, że ustawa o ochronie zwierząt nie zmieniła się od 1997 roku. „Najwyższy czas na zmianę przepisów” – mówiła w rozmowie z OKO.press prawniczka Sara Balcerowicz, przewodnicząca komitetu inicjatywy ustawodawczej. Obecnie obowiązujące prawo nie bierze pod uwagę dobrostanu zwierząt, pozwala trzymać je na uwięzi i nie chroni odpowiednio przed znęcaniem.
Co zakłada projekt nowelizacji? Przede wszystkim całkowity zakaz trzymania zwierząt na łańcuchach.
„Aktualne brzmienie przepisu pozwala trzymać psa na uwięzi, jednak nie w sposób stały, a do 12 godzin. Praktyka pokazuje, że jest to nie do zweryfikowania. Przedstawiciele organizacji prozwierzęcych musieliby to kontrolować, bo żaden organ państwowy się tym nie zajmuje. W przepisie faktycznie jest też określona minimalna długość łańcucha: 3 metry” – wyjaśniała Sara Balcerowicz. „Podczas interwencji organizacji okazuje się, że po pierwsze te łańcuchy są zdecydowanie krótsze, a po drugie, że psy są na uwięzi stale. Można to poznać, chociażby po obrażeniach na szyi. To jest niedopuszczalne, żeby ten przepis wciąż obowiązywał” – mówiła.
Poza tym w projekcie znalazły się następujące postulaty:
Po złożeniu podpisów w Biurze Podawczym Sejmu, projekt trafi do rąk parlamentarzystów. Rozpoczną się prace nad zmianą ustawy o ochronie zwierząt. Możliwe są więc zmiany w projekcie. Na razie jednak dla organizacji, które go opracowały, najważniejsze jest to, że udało się zebrać wystarczającą liczbę podpisów.
„Nie możemy pozwolić, by projekt został zamrożony, więc musimy o nim mówić jak najwięcej. Ponad 100 tysięcy Polek i Polaków pokazało, że zależy im na dobru zwierząt. Teraz wszystko leży w rękach posłów, senatorów i prezydenta” – podkreśla OTOZ. Pełną treść projektu można znaleźć TUTAJ.
„Wyborcza” opisuje szczegóły nieopublikowanego jeszcze raportu NIK, według którego po „1 marca 2022 roku, mimo ograniczenia w udzielaniu wiz obywatelom Federacji Rosyjskiej, nadal udzielano im wizy w ramach programu Poland Business Harbour”.
Na zdjęciu: były szef MSZ Zbigniew Rau przesłuchiwany przez komisję śledczą ds. afery wizowej
„Gazeta Wyborcza” dotarła do raportu Najwyższej Izby Kontroli w sprawie afery wizowej. Szczegóły nieopublikowanego oficjalnie dokumentu opisała w poniedziałek (23 września), o czym informowaliśmy w OKO.press:
Dziś dziennikarze podają szczegóły dotyczące wydawania wiz obywatelom Rosji, nawet już po wybuchu pełnoskalowej wojny w Ukrainie. Kontrolerzy NIK w ujawnionym raporcie zaznaczają, że „po dniu 1 marca 2022 roku, mimo ograniczenia w udzielaniu wiz obywatelom Federacji Rosyjskiej, nadal udzielano im wizy w ramach programu Poland Business Harbour”. To program — jak przypomina „GW” – który we wrześniu 2020 roku ogłosiła ówczesna wicepremier i minister rozwoju Jadwiga Emilewicz. Miał przyciągnąć do Polski pracowników IT z Białorusi, a w rzeczywistości stał się najłatwiejszą drogą do uzyskania możliwości wjazdu na teren całej Unii Europejskiej. „Rola konsula w procesie rozpatrywania wniosku o wizę została sprowadzona praktycznie do jej udzielenia” – pisze NIK.
„Dopiero na początku miesiąca [marca 2022] MSZ wysłało do wszystkich konsulów claris, czyli oficjalną korespondencję między MSZ a pracownikami służby dyplomatycznej, o ograniczeniu przyjmowania wniosków wizowych od Rosjan” – pisze „GW”. To znaczy, że korespondencja dotarła do konsulów kilka dni po wybuchu pełnoskalowej wojny w Ukrainie.
Dziennikarze wyliczają, że od 22 lutego 2022 do końca 2023 roku udzielono Rosjanom 1838 wiz.
NIK zapytał o to byłego ministra spraw zagranicznych Zbigniewa Raua, który odpowiedział: „Jeśli chodzi o Federację Rosyjską to już pod koniec 2023 roku MSZ przedstawiło dane statystyczne obrazujące radykalny spadek wydawania wiz obywatelom Rosji”. Izba zauważa jednak, że po wybuchu wojny wizy były wciąż wydawane Rosjanom deklarującym się jako specjaliści z branży IT , a także ich rodzinom. „Nie były to sytuacje jednostkowe, mogące być ewentualnie podyktowane szczególnymi względami” – napisano w raporcie.