Szczyt odbędzie się 27 i 28 listopada w mieście Harpsund. „Zachód musi mieć jednolite stanowisko dotyczące wsparcia Ukrainy i wspólnego bezpieczeństwa” – napisał na X Donald Tusk
Chodzi o Akademię Służby Więziennej, o której wielokrotnie pisało OKO.press. Według ustaleń dziennikarzy Onetu, uczelnia miała być schronieniem dla kadr Suwerennej Polski po przegranych wyborach.
Akademia Służby Więziennej powstała 31 sierpnia 2018 roku jako Szkoła Wyższa Wymiaru Sprawiedliwości. Miała być placówką zawodową kształcącą funkcjonariuszy Służby Więziennej.
W 2023, czyli po pięciu latach działalności, została podniesiona do rangi Akademii Wymiaru Sprawiedliwości (AWS), a zatrudnienie znaleźli w niej ludzie powiązani z partią Zbigniewa Ziobry. Przez ten czas placówka znacząco się też wzbogaciła. Dzięki nowelizacji ustawy o służbie więziennej, decyzją ministra sprawiedliwości, “zbędne” dla resortu budynki można było przekazywać uczelni. AWS pozyskała w ten sposób przynajmniej kilka wartościowych nieruchomości.
W 2022 roku uczelni przyjrzała się Najwyższa Izba Kontroli. Kontrolerzy NIK zwrócili uwagę na nieprawidłowości dotyczące zarządzania środkami publicznymi, sprawozdawczości i rozliczeń projektów, o czym pisaliśmy w OKO.press:
Dziennikarze Onetu opisują, jak uczelnia miała stać się kuźnią kadr, a potem miejscem schronienia dla ludzi związanych z Suwerenną Polską.
Wśród zatrudnionych na uczelni znaleźli się Jędrzej Kondek, pracownik ministerstwa Zbigniewa Ziobry, Maria Dalkowska, córka wiceminister w resorcie Ziobry, Wojciech Sych, członek Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej, oraz Martin Bożek, były asystent Mariusza Kamińskiego. Przez jakiś czas zajęcia na uczelni prowadziła też Urszula D., główna oskarżona w skandalu związanym z Funduszem Sprawiedliwości. Przedmiot: przywództwo.
Sam rektor uczelni, którym w marcu 2023 roku w kontrowersyjnych okolicznościach został 31-letni prawnik Michał Sopiński, był przymierzany przez Suwerenną Polskę do startu w wyborach parlamentarnych w okręgu kalisko-ostrowskim.
“I ta sprawa została starannie skalkulowana. Najpierw – czyli w maju 2023 r. – uczelnia dostała od resortu Ziobry 70 mln zł na rozbudowę kampusu mundurowego SW w Kaliszu. A wraz z końcem lata – jak donosiła tamtejsza „Gazeta Wyborcza” – w całym okręgu rozwieszono blisko 100 banerów, z których ubrany w garnitur rektor-komendant Sopiński „od września zapraszał do Akademii Wymiaru Sprawiedliwości”. Fachowcy wycenili je na 100 tys. zł. Uczelnia broniła się, że to po prostu element promocji procesu rekrutacji” – czytamy w tekście Onetu.
Benjamin Netanjahu rozwiązał gabinet wojenny. Gabinet nadzorował przebieg izraelskiej operacji wojskowej w Strefie Gazy po październikowym ataku Hamasu na Izrael.
Ruch Netanjahu był spodziewany po zeszłotygodniowym odejściu Beniego Ganca z gabinetu wojennego. Wcześniej były minister obrony miał złożyć premierowi Izraela ultimatum. Groził, że złoży rezygnację, jeśli do 8 czerwca nie zostanie utworzony szczegółowy plan zarządzania Strefą Gazy po zakończeniu wojny. Domagał się, aby plan przedstawiał sposób przeprowadzenia demilitaryzacji Strefy Gazy, demobilizacji Hamasu oraz powrotu izraelskich zakładników do kraju.
Rozwiązanie gabinetu wojennego nie oznacza przyspieszonych wyborów w Izraelu, a jedynie zmianę sposobu zarządzania operacja wojskową w Strefie Gazy.
“Po rozwiązaniu gabinetu wojennego Netanjahu będzie się ad hoc konsultował z ministrami, których uzna za odpowiednich. To zwiększy jego osobisty wpływ na sposób prowadzenia wojny, ale także jeszcze bardziej tę wojnę upolityczni i podniesie znaczenie gier koalicyjnych” – komentuje na platformie X Jarosław Kociszewski, dziennikarz specjalizujący się w sprawach Bliskiego Wschodu i Izraela.
Po 10 dniach od poprzedniego pozwu, Igor Tuleya po raz kolejny pozywa Patryka Jakiego. Chodzi o wypowiedzi europosła sugerujące sędziemu „bycie na usługach PO”.
Pierwszy pozew w tej sprawie wpłynął do sądu 7 czerwca 2024, w ostatnim dniu kampanii przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Chodziło o wypowiedzi europosła ze spotkania wyborczego w Będzinie. Jaki wdał się w dyskusję z jednym z wyborców na temat Pegasusa, sugerując, że sędzie Tuleya świadomie podpisywał zgody na jego użycie:
“Ale wie Pan, że tą inwigilację – jak Pan nazywa – zatwierdzają sądy, zatwierdził sędzia Tuleya, zna Pan, tak?”.
Po tym, jak Jaki dowiedział się o pozwie, udostępnił w swoich mediach społecznościowych nagranie ze spotkania z wyborcą Będzinie, w czasie którego sugerował, że Igor Tuleya nienależycie wykonuje obowiązki sędziego. W treści wpisu Jaki dodał:
“Fajnie, że będzie ten proces. Więcej ludzi się dowie jakie kompetencje mają upolitycznieni sędziowie z zaplecza PO”.
Kolejny pozew sędziego Tuleyi dotyczy właśnie tego wpisu.
“Pozwany po raz kolejny naruszył dobra osobiste powoda poprzez rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji jakoby powód zaniechał obowiązków w postaci bliżej niesprecyzowanego „dopytania oraz sprawdzenia” w zakresie sposobu kontroli operacyjnej w ramach rozpatrywania wniosków o zarządzenie kontroli operacyjnej” – czytamy w pozwie.
Tuleya pozywa Jakiego także za sugerowanie braku obiektywizmu, poprzez nazwanie go jednym z „upolitycznionych sędziów z zaplecza PO”.
Sędzia Tuleya domaga się od Jakiego przeprosin, zapłaty 100 tys. zł na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy (w pierwszym pozwie była to kwota 1000 zł) oraz zwrotu kosztów procesu.
“Nie będę wchodził w szczegóły na temat tego, ile głowic nuklearnych powinno być postawione w stan operacyjny, a ile magazynowane, ale musimy przedyskutować te kwestie. Właśnie to robimy" – powiedział Jens Stoltenberg w rozmowie z brytyjskim “The Telegraph”.
“Chcemy transparentnie i bezpośrednio przekazać, że, oczywiście stanowimy przymierze nuklearne. Świat, w którym Rosja, Chiny i Północna Korea posiadają broń nuklearną, a NATO nie, jest światem bardziej niebezpiecznym” – dodał szef NATO.
Gazeta Wyborcza dotarła do zestawienia wpłat na komitet wyborczy Prawa i Sprawiedliwości. Czołowi politycy PiS i ich rodziny wpłaciły na kampanię grubo ponad milion złotych.
Tylko to grono czołowych polityków PiS wpłaciło prawie półtora miliona złotych na kampanię Prawa i Sprawiedliwości tuż przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Ponad 400 tysięcy wpłaciły osoby, które ostatecznie mandatu nie zdobyły – Jacek Kurski, Ryszard Czarnecki i Karol Karski.
“Politycy PiS zasilili partyjną kasę, bo zażądał tego od nich Jarosław Kaczyński. Po jesiennych wyborach do parlamentu i wiosennych samorządowych PiS zaczął szukać pieniędzy na trzecią kampanię” – czytamy w tekście Gazety Wyborczej.
Na kampanię PiS wpłacali nie tylko startujący w wyborach politycy, ale także ich rodziny: Edward Szydło, Ryszard Fotyga czy syn Mariusza Kamińskiego, Kacper Kamiński. Wszystko dlatego, że zgodnie z przepisami jedna osoba może wpłacić maksymalnie 25-krotność minimalnego wynagrodzenia, czyli 106 050 zł.
Na kampanię wyborczą do PE komitet PiS mógł wydać maksymalnie 24 mln 600 tys. zł. 80 proc. tej kwoty, czyli ponad 19 mln zł to górny limit wydatków na reklamę.
“To, jak komitet podzieli przyznany limit, zależy wyłącznie od jego decyzji. Może na przykład więcej pieniędzy skierować do regionów, gdzie ma większe szanse na mandat. Albo podnieść limit dla kandydata, którego uważa za ważnego i chce wspomóc jego kampanię, by zwiększyć szansę na zwycięstwo. ” – pisze Wyborcza.
Według ustaleń dziennikarzy Gazety Wyborczej, Jacek Kurski, który ostatecznie mandatu nie zdobył, mógł mieć jeden z wyższych limitów na swoją kampanię.