Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Za ustawą głosowało 410 posłów, jeden był przeciw, a 19 wstrzymało się od głosu. Teraz ustawa trafi do Senatu, a potem do prezydenta
Ustawę o bonie ciepłowniczym i zamrożeniu cen prądu dla gospodarstw domowych przewiduje zatrzymanie cen w IV kwartale 2025 r. na poziomie 500 zł za MWh netto.
Przepisy te znajdowały się w ustawie ułatwiającej rozwój energii wiatrowej. Była to pierwsza ustawa, którą po objęciu urzędu zawetował Karol Nawrocki.
Przeczytaj także:
Legalność pobytu obywateli Ukrainy uciekających przed wojną ma być przedłużona do 4 marca 2026 r., świadczenia dla cudzoziemców „uszczelnione”. Wypłaty 800*+ dla dzieci uzależnione od aktywności zawodowej opiekunów.
Będzie tak, o ile Senat zaakceptuje a prezydent podpisze ustawę. Obecne przepisy legalizujące pobyt uchodźców wojennych wygasają 30 września. Pierwszą wersje ustawy zawetował prezydent Nawrocki.
Za tą wersją ustawy głosowało 227 posłów, 194 było przeciw, a siedmiu wstrzymało się od głosu.
Ustawy nie poparł PiS, gdyż nie przeszły jego poprawki dotyczące m.in. zaostrzenia kar dla osób nielegalnie przekraczających granicę, wprowadzenia kary za propagowanie „banderyzmu”, wydłużenia z 3 do 10 lat minimalnego okresu nieprzerwanego pobytu w Polsce wymaganego do uznania cudzoziemca za obywatela polskiego.
To właśnie brakiem tych rozwiązań prezydent Karol Nawrocki uzasadniał weto do poprzedniej wersji ustawy. Ale narzekał też, że nie zawierała ona obostrzeń dla 800+. Z pomysłem, by ograniczyć te wypłaty dla ukraińskich uchodźców wystąpił w kampanii wyborczej Rafał Trzaskowski. Miało to dać mu głosy wyborców coraz bardziej poddających się antyukraińskim nastrojom.
O uchwaleniu ustawy poinformowała natychmiast propaganda Kremla (normalnie o pracy polskiego Sejmu nie informuje).
W OKO.press pisaliśmy, że pomysł oparty jest na fałszywych założeniach i przysporzy Polsce więcej problemów niż korzyści:
Przeczytaj także:
Jeśli wybór potwierdzi Senat, Haładyj, kandydat rządzącej koalicji, zastąpi na stanowisko szefa NIK Mariana Banasia
47-letni Mariusz Haładyj jest obecnie prezesem Prokuratorii Generalnej. W piątkowym głosowaniu w Sejmie dostał 421 głosów. Głosowało 431 posłów. Prawo i Sprawiedliwość wycofało zgłoszoną wcześniej kandydaturę Tadeusza Dziuby, byłego wiceprezesa NIK, o czym poinformował z mównicy Jarosław Kaczyński.
Haładyj pracował w NIK w latach 2002-6. Był wiceministrem gospodarki w rządzie PO-PSL (2012-15). Następnie w rządzie PiS był wiceministrem rozwoju oraz wiceministrem przedsiębiorczości i technologii. Na stanowisko szefa Prokuratorii wskazał go w 2019 r. premier Mateusz Morawiecki. Kandydaturę Haładyja do NIK zarekomendował w Sejmie premier Donald Tusk.
W poniedziałek odbyło się publiczne wysłuchanie kandydatów na prezesa NIK. W przypadku tej instytucji odbyło się po raz pierwszy, ale w Sejmie tej kadencji stało się to już praktyką. Sejm przeprowadził je m.in. przed wyborem na stanowisko Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych, szefa Krajowego Biura Wyborczego i Państwowej Komisji ds. przeciwdziałania wykorzystywaniu seksualnemu małoletnich.
NIK kontroluje działalność organów administracji rządowej, Narodowego Banku Polskiego, państwowych osób prawnych i innych państwowych jednostek organizacyjnych z punktu widzenia legalności, gospodarności, celowości i rzetelności. Najwyższa Izba Kontroli może kontrolować działalność organów samorządu terytorialnego, komunalnych osób prawnych i innych komunalnych jednostek organizacyjnych z punktu widzenia legalności, gospodarności i rzetelności.
Przeczytaj także:
Eastern Sentry – czyli Wschodnia Straż – to nowa inicjatywa NATO, która ma zabezpieczyć Polskę i całą wschodnią flankę Sojuszu przez zagrożeniami ze strony Rosji i Białorusi
„Sojusznicy stoją w solidarności z Polską, mamy deklaracje ze strony m.in. Holandii, Danii czy Zjednoczonego Królestwa dotyczące rozmieszczenia ich w Polsce. NATO będzie bronić każdej piędzi swojej ziemi” – mówił podczas piątkowej (12 września) konferencji prasowej naczelny dowódca wojsk NATO w Europie generał Alexus Grynkewich. Razem z Grynkewichem wystąpił sekretarz generalny NATO Mark Rutte.
„Zestrzeleniem dronów pokazaliśmy, że bronimy każdego kawałka Sojuszu. To była bardzo niebezpieczna sytuacja. Pytanie, jak daleko posunie się Rosja — podkreślam, że jesteśmy sojuszem obronnym, a nie ofensywnym” – mówił Rutte.
Rutte i Grynkewich przedstawili odpowiedź NATO na rosyjski nalot dronowy na Polskę, do którego doszło w nocy z 9 na 10 sierpnia. Jest nią uruchomienie w trybie natychmiastowym nowej formy zabezpieczania wschodniej flanki Sojuszu o nazwie Eastern Sentry, czyli Wschodnia Straż. Ma to być system wczesnego wykrywania i natychmiastowego przekazywania sobie nawzajem przez sojuszników danych o wszelkich zagrożeniach na niebie i na ziemi nadchodzących ze Wschodu. Mają temu towarzyszyć poważne inwestycje w infrastrukturę militarną na wschodniej flance NATO.
„Wydałem dzisiaj rozkaz, aby ”Eastern Sentry" już zaczął funkcjonować. Ściana antydronowa jest dostosowana do naszej strategii odstraszania. Wróciłem właśnie z państw bałtyckich, gdzie prowadziłem rozmowy o tym, jakie czujniki i jaki sprzęt są potrzebne do pełnego zabezpieczenia wschodniej flanki NATO — mówił Grynkewich.
W trakcie naruszenia przestrzeni Polski przyjęliśmy bardzo dobry sposób postępowania. Był on dobrze przemyślany, nie było w nim nic z improwizacji. Cały czas się uczymy, bo NATO jest instytucją uczącą się" – tak mówił Grynkewich o nocnej akcji myśliwców NATO nad Polską.
Nowa inicjatywa NATO jest bezpośrednią odpowiedzią na naruszenie w nocy z 9 na 10 września przez około 20 rosyjskich dronów polskiej przestrzeni powietrznej. W zwalczaniu dronów brały udział polskie i holenderskie myśliwce, włoski samolot rozpoznawczy i niemieckie baterie patriotów rozlokowane w rejonie lotniska Jasionka pod Rzeszowem. W wyniku akcji lotnictwa 3 lub 4 rosyjskie drony zostały zestrzelone. Pozostałe odnajdywano następnie w różnych miejscach w Polsce – większość w województwie lubelskim, ale także w województwach świętokrzyskim, warmińsko-mazurskim i mazowieckim.
Przeczytaj także:
Polska armia ma skorzystać z unikalnych na skalę światową doświadczeń ukraińskich wojskowych w zakresie niszczenia rosyjskich bezzałogowców
Jeszcze w czwartek Reuters powołując się na źródła z Kijowa i wypowiedzi prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego podał, że polscy żołnierze pojadą na Ukrainę, by tam zapoznać się ze stosowanymi przez ukraińską armię technikami zwalczania dronów. Przeprowadzane przez Rosjan zmasowane uderzenia dronowe regularnie terroryzują ukraińskich cywili, jednak odpierając te ataki ukraińscy wojskowi zyskali unikalne w skali globalnej doświadczenie. Teraz z tej wiedzy mogą korzystać również armie państw wspierających Ukrainę.
O szczegółach takiej wspólpracy rozmawiali w czwartek telefonicznie premier Donald Tusk i prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.
Po nalocie na Polskę około 20 rosyjskich dronów w nocy z 9 na 10 września prezydent Ukrainy Wolodymyr Zełenski zaproponował Polsce i innym krajom Zachodu szkoleniowe wsparcie w zakresie zwalczania rosyjskich bezzałogowców. Zełenski zaapelował też, by kraje Zachodu „przemyślały swoje zdolności obronne” pod tym względem.
Rosjanie angażują obecnie po kilkaset dronów uderzeniowych i wabików do pojedynczego zmasowanego uderzenia na Ukrainę. Ukraina doświadcza nalotów tej skali co kilka dni. Odpierając te ataki Ukraińcy angażują całą gamę dostępnej broni – od najnowocześniejszych pocisków przeciwlotniczych po całkowicie przestarzałe karabiny maszynowe. Na wielką skalę używane są też przez Ukraińców środki walki radio-elektronicznej zdolne do mylenia kursów dronów czy nawet ich obezwładniania w powietrzu. Wszystkie te narzędzia pozwalają Ukraińców niszczyć nawet powyżej 90 proc. używanych w pojedynczym uderzeniu przez Rosjan dronów.