Witaj w sekcji depeszowej OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
O wydaniu postanowień: „o przedstawieniu Zbigniewowi Z. zarzutów popełnienia 26 przestępstw” oraz „o jego zatrzymaniu i przymusowym doprowadzeniu celem przeprowadzenie z jego udziałem czynności procesowych” poinformowała wieczorem Prokuratura Krajowa. Polecenie zatrzymania dostała ABW.
Na razie nie chodzi o areszt tymczasowy, bo o tym decyduje sąd.
„W toku śledztwa dotyczącego nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości prokurator zgromadził materiał dowodowy pozwalający na przedstawienie posłowi Zbigniewowi Z. zarzutów popełnienia 26 przestępstw” – przypomina w komunikacie Prokuratura.
„Zarzuty dotyczą szeregu działań podejmowanych w latach 2017-2023 przez Zbigniewa Z. jako Ministra Sprawiedliwości w związku z zarządzaniem i nadzorem nad Funduszem Sprawiedliwości, w tym przekraczania uprawnień i niedopełniania obowiązków służbowych, ręcznego sterowania konkursami, dopuszczania do zawierania umów przez osoby nieuprawnione, tolerowania przyznawania środków organizacjom niespełniającym wymogów formalnych oraz ukrywania dokumentów. Działania te miały na celu osiąganie korzyści politycznych i majątkowych oraz godziły w interes publiczny”.
„Marszałek Sejmu RP przekazał dziś Prokuraturze Krajowej uchwały Sejmu wyrażające zgodę na pociągnięcie Zbigniewa Z. do odpowiedzialności karnej za wszystkie 26 czynów wskazanych we wniosku z dnia 28 października 2025 r., a także na jego zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie”.
Więcej o decyzji Sejmu w tekście Witolda Głowackiego:
Przeczytaj także:
"Wydanie postanowienia o zatrzymaniu było uzasadnione obawą, że podejrzany nie stawi się na wezwanie w celu przeprowadzenia z jego udziałem czynności procesowych, w tym czynności przedstawienia zarzutów. Nadto w sprawie zachodzi uzasadniona obawa bezprawnego utrudniania postępowania karnego. Zatrzymanie i przymusowe doprowadzenie jest również uzasadnione koniecznością niezwłocznego zastosowania środka zapobiegawczego (przesłanki zatrzymania z art. 247 § 1 pkt 1 i 2 oraz § 2 k.p.k.).
Wykonanie postanowienia o zatrzymaniu zostało powierzone funkcjonariuszom Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego"
- stwierdza Prokuratura. Zbigniew Z. przebywa tymczasem w Budapeszcie i stamtąd zapowiada w prawicowych mediach, że będzie się bronił. Mówi, że w Polsce groził mu areszt nawet bez uchylenia immunitetu – co nie jest prawdą. Prawnicy zauważają też, że stawienie się w prokuraturze sprawiłoby, że sąd nie zaakceptowałby wniosku prokuratury o areszt. Ucieczka za granicę zmienia jednak tę sytuację:
Przeczytaj także:
Tymczasem PiS od kilku dni próbuje odwrócić uwagę od afery Funduszu Sprawiedliwości i skleić sprawę byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Z. z dramatyczną sytuacją polskiej służby zdrowia. Pisze o tym w OKO.press Agata Szczęśniak.
Przeczytaj także:
Już czwarty raz Sejm przedłużył obowiązywanie rozporządzenia zawieszającego prawo do składania wniosków o ochronę międzynarodową na granicy z Białorusią
Pierwszy raz rząd zawiesiła prawo do azylu 27 marca 2025 r. Pierwsze rozporządzenie nie wymagało głosowania w Sejmie, zostało wprowadzone przez rząd tuż pod podpisaniu przez prezydenta ustawy, która na to zezwalała.
Przeczytaj także:
Przedłużenie jego obowiązywania (po 60 dniach) wymagało już zatwierdzenia przez Sejm, który zrobił to już cztery razy: w maju, lipcu, we wrześniu i dzisiaj. Za było 416 posłów, przeciw – 16. Wśród przeciwników było czworo posłów KO (Sterczewski, Tracz, Mieszkowski, Jachira), posłowie i posłanki Razem, pięcioro posłów Lewicy (Gosek-Popiołek, Olko, Nowicka, Wicha, Ueberhan), Bożenna Hołownia z Polski 2050 i niezrzeszony Marcin Józefaciuk.
Ustawę umożliwiającą zawieszenie prawa do ochrony międzynarodowej Sejm przegłosował w lutym 2025 r.
Ustawę skrytykowały organizacje społeczne i humanitarne, Rzecznik Praw Obywatelskich, Rzecznik Praw Dziecka, UNHCR. Biuro Legislacyjne Senatu stwierdziło: "Konkludując, w naszym przekonaniu koncepcja normatywna, która stoi u podstaw rozwiązania przyjętego w tej ustawie, nie może być naprawiona w drodze poprawy, a ustawa nie powinna stanowić części systemu prawnego”.
Zdaniem wymienionych instytucji i organizacji ustawa jest niezgodna z Konstytucją, Konwencją Genewską, Konwencją o Prawach Człowieka, Kartą Praw Podstawowych, rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady UE. Mimo to za ustawą zagłosowali niemal wszyscy parlamentarzyści KO (przeciw było siedmioro posłów i posłanek) i Trzeciej Drogi (przeciw było dwóch senatorów z Polski 2050). Przeciw głosowała jedynie Lewica (i w Sejmie, i w Senacie) i koło Razem.
Teksty OKO.press na temat zawieszenia prawa do azylu:
Przeczytaj także:
Ograniczenia obejmą 40 lotnisk w kraju. W ciągu tygodnia ilość połączeń zostanie zredukowana o 10 proc. Powód? Rekordowo długi paraliż rządu
Piątek 7 listopada to pierwszy dzień cięć w rozkładzie lotów w USA. Ograniczenia dotyczą 700 lotów czterech największych przewoźników: American Airlines, Delta Air Lines, Southwest Airlines i United Airlines. Decyzję podjęła Amerykańska Agencja Lotów.
Restrykcje są związanie z shutdownem, czyli paraliżem rządu. To procedura, która zostaje uruchomiona w momencie nieprzyjęcia budżetu przez Kongres. W związku z zamrożeniem finansowania część agencji całkowicie zaprzestaje działania i wysyła swoich pracowników na przymusowe urlopy, reszta jest zmuszona do pracy bez pieniędzy. Tak jest w przypadku kontrolerów lotów, niezbędnych dla funkcjonowania państwa, którzy w oczekiwaniu na polityczny przełom, sami zaczęli zwalniać się z pracy.
Nick Daniels, prezes amerykańskiego Stowarzyszenia Kontrolerów Ruchu Powietrznego ocenił na antenie CNN, że obecnie brakuje ok. 400 kontrolerów.
Do wtorku ograniczeniom podlegać będzie 4 proc. lotów, ale to nie koniec. We wtorek (11.11) restrykcje obejmą już 6 proc. połączeń, a od piątku 14 listopada – 10 proc. Prezes American Airlines Robert Isom w rozmowie w rozmowie z CNBC stwierdził, że dopiero za tydzień poziom odwoływanych połączeń może stać się „problematyczny”.
W Stanach Zjednoczonych z lotów pasażerskich korzysta codziennie 2,3 mln osób.
To najdłuższy paraliż rządu w historii USA. Polityczny impas trwa od 1 października 2025. We wtorek 4 listopada Senat po raz 14. odrzucił prowizoryczny budżet proponowany przez Donalda Trumpa. Republikanie nie są w stanie przejść progu 60 głosów, wymaganego do przyjęcia większości ustaw w Senacie. Dlaczego? Demokraci nie zgadzają się na cięcia w państwowych ubezpieczeniach zdrowotnych, które uderzają w najuboższych. Swoim sprzeciwem chcą wymusić przywrócenie dopłat w ramach Medicaid.
Coraz bardziej rozdrażniony Donald Trump domaga się od swojej partii użycia opcji atomowej, czyli zniesienia progu 60 głosów potrzebnych do przegłosowania budżetu. Według prezydenta USA „niemożliwe będzie uchwalanie zdroworozsądkowej polityki z tymi oszalałymi demokratycznymi szaleńcami, mogącymi wszystko blokować”. Do tej pory Republikanie odmawiali Trumpowi, wskazując, że jego żądania to miecz obosieczny — po ewentualnej zmianie władzy, to konserwatyści nie będą w stanie powstrzymać projektów Demokratów.
Na paraliżu tracą nie tylko podróżni. W związku z zamrożeniem finansowania rządu federalnego Departament Rolnictwa (USDA) ogłosił wstrzymanie wypłat z programu pomocy żywnościowej Supplemental Nutrtion Assistance Program (SNAP). Z jego pomocy korzysta łącznie 42 mln Amerykanów.
Przeczytaj także:
„Żeby być prezydentem, nie wystarczy wygrać wyborów” – ocenił premier Donald Tusk. Tomasz Siemoniak stwierdził, że odmówienie podpisu awansów to cios w system bezpieczeństwa państwa. Jest odpowiedź prezydenta
O sprawie poinformował na portalu X premier Donald Tusk. „Dzisiaj o tej porze miałem być gdzie indziej, w miejscu, gdzie promocję na pierwszy stopień oficerski miało otrzymać 136 dzielnych Polek i Polaków, przyszłych wywiadowców z kontrwywiadu wojskowego, z Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego” – mówi w materiale wideo szef rządu.
Do uroczystego wręczenia nominacji miało dojść 11 listopada, podczas Święta Niepodległości. „Wszyscy czekali. Oni, przyszli bohaterowie, ich rodziny. Ci młodzi ludzie idą tam nie dla kariery, to są patrioci, którzy chcą służyć Polsce. Jednak promocji nie dostaną. Nie wiem, dlaczego tym razem pan prezydent uznał, że nie podpisze promocji” – mówił premier.
Donald Tusk ocenił, że brak podpisu pod awansami, to dalsza część wojny prezydenta Karola Nawrockiego z rządem. „Żeby być prezydentem, nie wystarczy wygrać wyborów” – mówił szef rządu.
Sprawę skomentował też koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak. Ruch prezydenta nazwał „bezprecedensowym”. "Cios w system bezpieczeństwa państwa i uderzenie w ludzi chcących służyć Polsce” – ocenił Siemoniak.
Aktualizacja: w piątek 7 listopada po godzinie 17:00 do sprawy odniósł się sam Karol Nawrocki. Prezydent wyjaśnił, iż zdecydował o niepodpisaniu nominacji, ponieważ wcześniej szef rządu „podjął decyzję, że szefowie służb specjalnych mają zakaz spotykania się z prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej”.
„W ten sposób po raz kolejny premier wykorzystał służby specjalne w walce politycznej” – napisał prezydent Nawrocki na portalu X. I dalej: „Pan premier Donald Tusk musi zrozumieć, że nie jest królem, ale szefem rządu. A to oznacza obowiązek współpracy z prezydentem wybranym przez Polaków, zwłaszcza w kwestiach bezpieczeństwa państwa. (...) Żołnierze i funkcjonariusze nie mogą być zakładnikami cynicznych rozgrywek premiera. Bezpieczeństwo Polaków nie ma barw partyjnych, premierze rządu bezprawia”.
Jeszcze nigdy nie zdarzyło się, żeby jakikolwiek prezydent odmówił podpisu decyzji o nadaniu pierwszego stopnia oficerskiego. Podobnie dokumenty trafiają na biurko każdego prezydenta kilka razy w roku i dotyczą setek osób, które ukończyły studia lub kursy oficerskie i oczekują na nadanie stopnia podporucznika.
Wiadomo, że brak awansów dezorganizuje pracę służb, o czym media pisały już we wrześniu 2025, gdy okazało się, że Pałac Prezydencki wstrzymał podpisanie podobnych dokumentów pracownikom Służb Kontrwywiadu Wojskowego. Jak ujawniła „Gazeta Wyborcza” za opóźnienia odpowiedzialne miało być skonfliktowane z SKW Biuro Bezpieczeństwa Narodowego, którym zarządza Sławomir Cenckiewicz. Przypomnijmy, że SKW cofnęło Cenckiewiczowi certyfikat dostępu do informacji niejawnych. Od tego czasu szef BBN oskarża SKW o działanie na rzecz Rosji.
Po upublicznieniu sprawy, prezydent awanse oficerskie do SKW podpisał.
Jak podaje „Gazeta Wyborcza” tym razem również chodziło o Sławomira Cenckiewicza. Kancelaria Prezydenta miała przekazać rządowi dwa warunki podpisania awansów:
Przeczytaj także:
„Udało się ustalić, że wiceminister rolnictwa w czasach rządów PiS przekroczył uprawnienia i nie dopełnił obowiązków. Kontrola ustaliła, że ingerował on w działania urzędników i departamentów merytorycznych” – przekazał minister Stefan Krajewski
Są pierwsze wnioski z audytu prowadzonego w Krajowym Ośrodku Wsparcia Rolnictwa (KOWR). Kontrola została zlecona po wybuchu afery związanej ze sprzedażą działki kluczowej dla budowy kolei do Centralnego Portu Komunikacyjnego.
7 listopada podczas konferencji prasowej minister rolnictwa Stefan Krajewski przekazał, że złożył w tej sprawie dwa zawiadomienia do prokuratury.
Pierwsze dotyczy przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez wiceministra rolnictwa w rządzie PiS Rafała Romanowskiego. „Kontrola ustaliła, że ingerował on w działania urzędników i departamentów merytorycznych” – mówił Krajewski.
Drugie zawiadomienie – jak mówił minister rolnictwa – dotyczy „świadomego i konsekwentnego działania ówczesnych władz Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa, mające na celu zablokowanie przekazania działek dla Centralnego Portu Komunikacyjnego”.
Audyt potrwa do 13 listopada. Wtedy poznamy pełne ustalenia dotyczące sprzedaży nieruchomości.
Sprawę ujawnił dziennikarz Wirtualnej Polski Szymon Jadczak. Chodzi o teren w miejscowości Zabłotnia, przez który przebiega projektowana linia Kolei Dużych Prędkości (KDP) prowadząca z Warszawy do Łodzi przez Centralny Port Komunikacyjny. Działka miała być przekazana przez KOWR spółce CPK, powołanej w celu budowy nowego lotniska w Baranowie i prowadzących do niej linii kolejowych.
Jednak po wyborach parlamentarnych 2023, jeszcze przed przejęciem władzy przez rząd Donalda Tuska, podległy PiS-owi Ośrodek zdecydował o sprzedaży terenu dotychczasowemu dzierżawcy za 22,8 mln złotych, ale 160-hektarowa działka zdążyła wielokrotnie zdrożeć – według informacji WP.pl warta jest około 400 mln. Nowym właścicielem stał się Piotr Wielgomas biznesmen, wiceprezes firmy Dawtona.
Po upublicznieniu afery KOWR miotał się w sprawie odzyskania działki. Najpierw twierdził, że nie ma do niej praw, potem, że ma prawo zażądać zwrotu po pierwotnej cenie, jeśli nowy właściciel zmieniłby cel przeznaczenia lub cała działka zostałaby przekazana na cel publiczny. Problem w tym, że żadna z tych przesłanek nie zaistniała, a gdyby państwo starało się o częściowe wywłaszczenie, zapłaciłoby nawet kilkanaście milionów złotych.
Ostatecznie KOWR i nowy właściciel doszli do porozumienia, a działka wróciła do Skarbu Państwa.
Wyjaśnienia wymaga jednak, kto umożliwił sprzedaż działki i dlaczego KOWR kwestionował przekazanie gruntów pod inwestycje CPK.
Przeczytaj także: