Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
O decyzji poinformował rzecznik Prokuratury Krajowej Przemysław Nowak. Prokuratura uznała, że w mocy pozostają zamówione przez nią analizy prawne, z których wynikało, że immunitet przysługujący byłemu ministrowi sprawiedliwości z racji pełnienia funkcji zastępcy członka Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy nie jest bezwzględny – ma związek z pełnioną funkcją. W związku z tym można postawić mu zarzuty o przestępstwa popełnione np. na stanowisku wiceministra. A na Romanowskim ciąży podejrzenie o niewłaściwy ministerialny nadzór nad Funduszem Sprawiedliwości.
Nowak skrytykował decyzję warszawskiego sądu, który zdecydował się na wypuszczenie Romanowskiego z aresztu ze względu na niejasności proceduralne związane z immunitetem, przypominając, że „sąd był zobowiązany do niezależnego przeanalizowania sprawy immunitetu" – tymczasem wziął pod uwagę list przewodniczącego Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, który twierdzi, że Romanowski immunitet ma.
Zażalenie musi zostać rozpatrzone w ciągu siedmiu dni.
Więcej o sprawie immunitetu dla byłego ministra sprawiedliwości piszemy tutaj:
„Jesteśmy podekscytowani” – oświadczył we wtorek aktor
George Clooney bierze udział w zbieraniu funduszy na kampanię prezydencką Demokratów. Właśnie presja ze strony darczyńców była jednym z powodów rezygnacji Joe Bidena z ponownego kandydowania w wyborach prezydenckich. Obecny prezydent ogłosił to 21 lipca 2024.
„Prezydent Biden pokazał, czym jest prawdziwe przywództwo. Ponownie ratuje demokrację. Jesteśmy wszyscy bardzo podekscytowani, aby zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby wspierać wiceprezydent Harris w jej historycznym zadaniu” – przekazał stacji CNN 23 lipca 2024 George Clooney.
Wcześniej aktor napisał artykuł w dzienniku „New York Times”, którym apelował do Bidena o wycofanie się z kampanii.
Rezygnując, Bien poparł Kamalę Harris, dotychczasową prezydentkę. Kamala Harris nie jest jeszcze oficjalną kandydatką Demokratów, jednak zgromadziła już wystarczające poparcie delegatów, by nią zostać.
„Strefa buforowa się sprawdza; od czasu jej wprowadzenia liczba prób nielegalnego przekroczenia granicy spadła o 70 proc.” – powiedział we wtorek w TVP Info szef MSWiA Tomasz Siemoniak.
Siemoniak był pytany w telewizji o sytuację na granicy polsko-białoruskiej Siemoniak ocenił, że „zmieniła się na korzyść".
"Od początku czerwca, gdy wprowadziliśmy policyjne siły prewencji na granicy, z ich taktyką, z tarczami, z armatkami wodnymi, zmieniła się sytuacja (...). Zmieniła się na korzyść, choć oczywiście to ma więcej przyczyn — spada liczba prób nielegalnego przekroczenia granicy” – stwierdził Siemoniak.
Zaznaczył, że ten spadek ministerstwo oblicza na 70 proc., „w porównaniu do porównywalnego okresu licząc do wczoraj”.
Zdaniem szefa MSWiA przyczyniło się do tego również to, że na pierwszej linii są nie tylko żołnierze, ale także policja, doświadczona „w walkach z agresywnym tłumem".
Dopytywany, czy obowiązywanie strefy buforowej zostanie przedłużone, Siemoniak podkreślił, że „jeszcze nie ma połowy tego okresu".
Dodał też, że strefa buforowa „mocno uderza w przemytników ludzi” i „nie uderza praktycznie w miejscową ludność, bo to jest na większości 200 metrów od granicy”. Dodał, że w strefie jest „tylko kilka czy kilkanaście zabudowań".
Według Siemoniaka poza hybrydową agresją władz Białorusi na granicy mamy do czynienia z przemytem ludzi. „Ktoś płaci w Afryce czy na Bliskim Wschodzie niemałą kwotę i przemytnicy mu organizują przelot, przejazd, przejście przez granicę, a potem nielegalne dostanie się do Niemiec czy jeszcze dalej. To jest cel” – powiedział.
Jak przypomina PAP, strefa buforowa została wprowadzona 13 czerwca na ok. 60 km polsko-białoruskiej granicy w Podlaskiem, w powiecie hajnowskim. Obowiązuje przez 90 dni na podstawie rozporządzenia MSWiA. Na ponad 40 km nie wolno przebywać nie-mieszkańcom w pasie o szerokości 200 metrów od linii granicy, na długości 16 km pas ma ok. 2 km szerokości.
Źródło: PAP
Wezwany do kraju ambasador Polski w USA Marek Magierowski chce „porozumienia” z MSZ — napisała Wirtualna Polska
Propozycja Marka Magierowskiego „porozumienia w sprawie rozwiązania stosunku pracy” wpłynęła do MSZ w ubiegłym tygodniu — ustalił portal WP. Ambasador w USA, którego MSZ wzywa do kraju, proponuje, by jego umowa uległa rozwiązaniu z ostatnim dniem lipca, ale jednocześnie chce, żeby „resort zapłacił mu niemal 346 470 zł oraz 137 340 dolarów".
WP wskazuje, że ambasador Polski w USA wyliczył prawie milion złotych „rekompensaty”, zakładając, że „swoją funkcję wypełniałby zwyczajowo przez pełne cztery lata, czyli do 23 listopada 2025 roku. Dlatego w propozycji wskazał, że chciałby płatności z góry za okres od 1 sierpnia 2024 roku do 23 listopada 2025 roku".
Na wskazaną kwotę blisko 346 470 zł i 137 340 dolarów miałyby się składać: „wynagrodzenie zasadnicze, dodatek stażowy, dodatek kierowniczy, dodatek służby zagranicznej oraz dodatek zagraniczny i dodatek na niepracującego członka rodziny".
Biuro rzecznika prasowego w rozmowie z WP przekonuje, że wobec stanowiska o braku podstaw do wypłaty „oczywiste, że MSZ nie rozważa takiego porozumienia„. Resort dopytywany o praktykę zawierania podobnych porozumień z ambasadorami odpowiedział, że jest otwarty ”na wnioski powracających ambasadorów, którzy nie są pracownikami MSZ, o rozwiązanie stosunku pracy za porozumieniem stron lub inne rozwiązania zgodne z przepisami prawa".
Ministerstwo przyznało, że „część ambasadorów występuje z takimi propozycjami".
Jak podaje portal WP, MSZ jednoznacznie podkreśla, że „nie istnieje żaden tryb rekompensaty” dla ambasadorów wzywanych do kraju, a „zgodnie z istniejącymi uregulowaniami otrzymują wynagrodzenie wynikające z powołania„. Resort precyzuje, że ambasadorowie przywołani do kraju „przez okres trzech miesięcy otrzymują należne wynagrodzenie w PLN, a jeżeli stosunek pracy w centrali zostaje utrzymany, określane są nowe warunki pracy uwzględniające miejsce pracy i rodzaj realizowanych zadań”.
Źródło: Wirtualna Polska
Prokuratura złoży zażalenie na decyzję sądu o niezastosowaniu aresztu wobec posła Marcina Romanowskiego — powiedział Adam Bodnar na antenie RMF FM
- Dzisiaj mija termin na złożenie zażalenia. Zobaczymy, w jaki sposób do immunitetu posła Romanowskiego podejdzie sąd drugiej instancji. Myślę, że są bardzo poważne argumenty wskazujące na to, że immunitet najzwyczajniej w świecie nie obowiązuje — dodał minister sprawiedliwości.
Adam Bodnar przytoczył także opinie ekspertów — profesorów Andrzeja Zolla i Marka Safjana — którzy mieli stwierdzić, że w tej sytuacji „następuje uzurpacja kompetencji przez Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy, ponieważ czyn, o który podejrzewany jest pan Romanowski, nie ma nic wspólnego z działalnością w Radzie Europy".
"Immunitet obowiązywał w kontekście wykonywania funkcji w parlamencie krajowym [...] Jestem przekonany, że immunitetu z ZP nie ma, jest interpretowany nadmiernie” — podkreślił minister sprawiedliwości.
Przypomnijmy, że w połowie lipca poseł PiS Marcin Romanowski został zatrzymany na polecenie prokuratora prowadzącego śledztwo dotyczące nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości, ale jeszcze tego samego dnia opuścił areszt.
Decyzję o jego zwolnieniu podjął Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa, a powodem był jego immunitet jako członka Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy.
We wtorek Marcin Romanowski złożył zawiadomienie do prokuratury w związku z „bezprawnym pozbawieniem wolności” – jak poinformował pełnomocnik polityka, mec. Bartosz Lewandowski.
Źródło: RMF FM