Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Premier Donald Tusk zapowiedział, że od poniedziałku 7 lipca powrócą kontrole na granicy polsko-niemieckiej i polsko-litewskiej.
To reakcja na sygnały o przekraczaniu granic przez migrantów. Według Tuska Niemcy odsyłają do Polski osoby spoza Unii Europejskiej. Według Tuska mamy do czynienia z „niekontrolowanymi przepływami”. Zapowiada też, że służby mają starać się jak najmocniej ułatwić normalny ruch, również transport towarów. Według Tuska Niemcy „zmienili praktykę” odsyłając migrantów na polską stronę.
„Uprzedzałem stronę niemiecką jeszcze w marcu. Rozmawiałem także z nowym kanclerzem Niemiec o tym kilka razy, informując, że takie cierpliwe stanowisko polskie po wprowadzeniu przez Niemcy jednostronne kontroli na granicy wyczerpuje się szczególnie po zmianie tej praktyki. Tej praktyki, która powoduje, że brak kontroli po polskiej stronie powoduje trudności, żeby ustalić, czy na pewno osoby, które miałyby być zwracane Polsce czy odsyłane do Polski, czy powinny być odsyłane” – wyjaśniał premier Doland Tusk.
Od kilku dni na granicy polsko-niemieckiej pojawiają się grupy mężczyzn, które bezprawnie zatrzymują samochody przekraczające granice i próbują kontrolować, kto wjeżdża do Polski. Wśród nich są zwolennicy skrajnej prawicy. Premier nazwał ich „bojówkarzami”. Zdaniem Tuska potrzebna jest również kontrola na granicy z Litwą, bo litewskie i łotewskie służby nie radzą sobie z przepływem migrantów z Białorusi.
„Polska jest gotowa przestrzegać wszystkich norm prawa międzynarodowego. Byliśmy obrońcami Schengen i pozostaniemy rzecznikami tego, aby ruch w Europie był bez granic i bez ograniczeń, ale to musi być wola wszystkich sąsiadów, symetryczna. I dlatego czasowe przywrócenie kontroli na granicy polsko-niemieckiej uznajemy za konieczne, aby ograniczyć, zredukować do minimum te niekontrolowane przepływy” – kontynuował szef rządu.
Polska wykorzysta w ten sposób możliwość wyjątku w zasadach Strefy Schengen, które dopuszczają czasowe wznowienie kontroli. To nie pierwszy raz, gdy Polska decyduje się na taki krok. Ostatnio wydarzyło się to na granicy ze Słowacją w 2023 roku. Niemiecke służby prowadzą kontrole na granicach z Polską, Austrią i Czechami. Niemcy będą prowadzić je na pewno do września, możliwe jest jednak również przedłużenie kontroli na kolejne pół roku. Tusk zapowiedział, że w takim przypadku Polska będzie odpowiadać w ten sam sposób, utrzymując kontrole na kolejne miesiące.
Przeczytaj także:
Kolejny dzień izraelskich ataków na Strefę Gazy zbiera krwawe żniwo wśród ludności cywilnej. W poniedziałek Izrael zorganizował nalot na pełną ludzi kawiarnię Al-Baka przy wybrzeżu w mieście Gaza.
Według wczorajszych informacji kierownictwa szpitala Al-Szifa w wyniku ataku zginęło przynajmniej 30 osób, a kolejnych 50 zostało rannych. Późniejsze informacje mówiły o nawet 58 ofiarach śmiertelnych. Było to miejsce, gdzie mieszkańcy Gazy szukali schronienia i korzystali z bardzo ograniczonego w Strefie dostępu do internetu – relacjonuje New York Times. Był to jeden z nielicznych wciąż funkcjonujących biznesów w całym obszarze palestyńskiej enklawy.
Obserwatorzy sytuacji w Strefie Gazy zauważają, że atak mógł być wycelowany w dziennikarzy, którzy korzystali z dostępu do WiFi w lokalu. Według świadków w masakrze zginęło dwóch z nich – Ismail Abu Habab oraz Omar Zaino.
Atak był częścią kolejnej ofensywy Izraela, który od poniedziałku kontynuuje ataki na ludność Palestyńską. Izraelska armia wydała nakazy ewakuacji dla środkowej i północnej części Strefy Gazy. Od początku odwetu za atak Hamasu w październiku 2023 roku Izrael zabił w Gazie 56 tys. osób, w większości cywili. W palestyńskiej enklawie nadal pozostaje 20 izraelskich zakładników Hamasu, którzy dostali się w ręce organizacji w 2023 roku. Tel Awiw wciąż żąda również wydania ciał 30 ujętych przez Hamas, którzy zginęli w trakcie przetrzymywania w Strefie.
Atak nastąpił w czasie wizyty izraelskiej delegacji w Stanach Zjednoczonych. Jest w niej wielu wysokich rangą oficjeli, w tym bliski premierowi Benjaminowi Netanjahu minister ds. strategii, Ron Dermer. Według amerykańskich i brytyjskich mediów prezydent USA Donald Trump ma mocno naciskać na jak najszybsze osiągnięcie rozejmu pomiędzy Izraelem a Hamasem. Rząd Netanjahu stawia jednak twardy warunek: żąda kapitulacji Hamasu. Członkowie organizacji odrzucają taką perspektywę, odmawiają również wydania zakładników do momentu wycofania się Izraela ze Strefy.
Przeczytaj także:
Szef MSWiA podkreślał podczas konferencji prasowej, że resort nie współpracuje z „obywatelskimi patrolami” na granicy z Niemcami.
Szef MSWiA Tomasz Siemoniak podczas poniedziałkowej konferencji prasowej zaapelował do wszystkich, którzy chcą „bronić polskich granic”, by wstępowali do Straży Granicznej. Jak podkreślał, resort nie współpracuje z „patrolami obywatelskimi”. Ocenił, że osoby przyjeżdżające na granicę z Niemcami jedynie „próbują robić zadymę”.
„Straż Graniczna czeka, mamy 1500 nowych etatów. Jeśli ktoś spełnia kryteria absolutnie będzie mile widziany. Natomiast ci, którzy chcą robić awantury, którzy obrażają policjantów, którzy szukają możliwości jakiegoś incydentu, absolutnie to potępiamy. W tych przypadkach, gdzie jest łamane prawo, odpowiednie organy będą reagowały” – mówił Siemoniak.
Chodzi o „obywatelskie patrole”, które skrzykują się na granicy polsko-niemieckiej, chcąc bronić Polski przed migrantami rzekomo odsyłanymi do naszego kraju z zachodu.
Tomasz Siemoniak podał, że liczba osób nielegalnie przekraczających granicę, jest w tym roku niższa niż w latach 2023-2024. Jak tłumaczył, dzięki „uszczelnieniu granicy polsko-białoruskiej”, sytuacja w tamtym regionie bardzo się poprawiła. Więcej problemów notuje się na granicy polsko-litewskiej. „Ci wszyscy, którzy nie przejdą granicy polsko-białoruskiej kierują się na północ i próbują tamtą drogą się przedostać” – mówił szef MSWiA.
„Mamy do czynienia z sytuacją, w której następuje instrumentalizacja polityczna tego, co się dzieje, budowane są ogromne emocje. A gdzie byli ci politycy dwa lata temu, gdy te liczby były znacząco większe, gdy obowiązywała tzw. doktryna Czaputowicza, tzn. możemy przymykać oczy na to, kto do Polski wjeżdża, bo i tak oni jadą do Niemiec” – mówił. „Dziś zbieramy owoce tego rodzaju polityki, bo to wytworzyło cały szlak przez Polskę” – ocenił.
Grupy „patrolujące” organizują się w mediach społecznościowych, podając sobie informacje o „zalewie” migrantami. Zachęcają innych do przyłączania się, pisząc: „Idziemy zapobiegać nielegalnemu przerzutowi ludzi zagrażających bezpieczeństwu naszych bliskich”. Część osób, które przyjeżdżają na „patrole” to ludzie związani z grupami kibolskimi.
Narrację „obywatelskich patroli” podsycają również politycy prawicy. Jarosław Kaczyński zapowiedział we wpisie na X, że posłowie PiS dołączą do tych, którzy „walczą o bezpieczeństwo naszych rodzin”. Mariusz Błaszczak napisał w niedzielę na portalu X: „Zachodnia granica Polski przestaje istnieć! Z Niemiec regularnie przerzucani są do nas nielegalni migranci, a rząd Tuska udaje, że nic się nie dzieje”. Dariusz Matecki regularnie publikuje na ten temat wpisy w mediach społecznościowych. W niedzielę napisał: „Trzymamy straż nad Odrą. Jesteśmy na przejściu granicznym Gryfino-Mescherin. Ekipy pilnują na zmianę. Nie ma zgody na przemyt nielegalnych migrantów z Niemiec dokonywany rękami polskich funkcjonariuszy!”.
Informacje o migrantach przywożonych na granicę z Niemcami dementował dziś premier Donald Tusk. Co nie oznacza, że problemu na granicy nie ma. „Osoby zawracane z Niemiec często są bez pieniędzy czy swoich rzeczy. Koczują przy granicy, niektóre z nich próbują ponownie nielegalnie przekroczyć granicę. Zawieszenie prawa do azylu na granicy polsko-białoruskiej powoduje, że część tych osób znajduje się w pułapce prawnej. Problem narasta i bez odpowiedniej pomocy możemy mieć tysiące osób o nieokreślonym statusie prawnym wegetujących w obszarze przygranicznym w tragicznych warunkach” – pisał w OKO.press analityk Fundacji Kaleckiego Paweł Jędral.
Przeczytaj także:
„Będziemy wspierać tych, którzy walczą o bezpieczeństwo naszych rodzin” – napisał na X Jarosław Kaczyński, zapowiadając, że posłowie PiS będą wspierać grupy „obywatelskiego patrolu” na granicy z Niemcami
Jarosław Kaczyński napisał na portalu X: „Niemcy regularnie przerzucają nielegalnych migrantów na naszą stronę. Państwo abdykowało, a chaos i bezkarność rosną z dnia na dzień”.
Prezes PiS dodał, że "funkcjonariusze nie mają narzędzi, by działać. Zostali zostawieni sami sobie. Państwo z dykty zawiodło po raz kolejny. To zwykli ludzie – obywatele – zaczynają się organizować, by bronić granicy. I nie zostawimy ich samych. Parlamentarzyści i działacze Prawa i Sprawiedliwości będą jeździć na granicę. Będziemy wspierać tych, którzy walczą o bezpieczeństwo naszych rodzin".
Kaczyński wylicza również, że rząd powinien natychmiastowo zakazać wjazdu na teren Polski osobom z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej oraz przywrócić wyrywkowe kontrole na granicy z Niemcami.
„Bezpieczeństwo Polski nie podlega negocjacjom. Dość bierności. Czas działać!” – dodał.
Na granicę polsko-niemiecką wyruszyły „obywatelskie patrole”, którzy planują bronić kraju przed migrantami, rzekomo przewożonymi do nas z zachodu. Szczecińska „Wyborcza” wyliczała, że w piątek wieczorem do Lubieszyna (woj. zachodniopomorskie) przyjechał tłum ponad 300 osób. Pierwsza grupa dojechała na granicę wcześniej, już w środę.
Grupy organizują się w mediach społecznościowych, podając sobie informacje o „zalewie” migrantami. Zachęcają innych do przyłączania się, pisząc: „Idziemy zapobiegać nielegalnemu przerzutowi ludzi zagrażających bezpieczeństwu naszych bliskich”. Część osób, które przyjeżdżają na „patrole” to ludzie związani z grupami kibolskimi.
Tak było chociażby w Świnoujściu, gdzie większość zebranych stanowili kibice Floty Świnoujście. Po zakończeniu swojej manifestacji rzucali wulgaryzmami w stronę policjantów. Joanna Agatowska, prezydentka Świnoujścia, próbowała uspokoić nastroje, mówiąc, że „osoby, które trafiają na teren naszego miasta w sposób nielegalny, są identyfikowane i zgodnie z obowiązującymi procedurami przekierowywane do odpowiednich ośrodków w Polsce”. Niestety, bezskutecznie.
O sytuację na granicy był pytany także Donald Tusk podczas poniedziałkowej konferencji prasowej.
„Informacje, że Polska jest zalewana nielegalnymi imigrantami ze strony zachodniej, to jest nieprawda. Są przypadki, które w tej chwili badamy szczegółowo. Zwróciłem się w także do rządu niemieckiego z informacją, że każdy taki przypadek będzie badany, a konsekwencją tego będzie niewpuszczanie nikogo” – mówił premier. „Wskazaliśmy także stronie niemieckiej, że jeśli będą powtarzały się przypadki, które z naszej z naszego punktu widzenia są wątpliwe, będziemy musieli przywrócić kontrole na granicy polsko-niemieckiej od strony polskiej i to taką efektywną” – dodał. Podkreślił jednak, że zamknięcie granicy z Niemcami wiązałoby się z problemami dla Polaków. „Problemem jest, że to będzie dotkliwe z punktu widzenia setek tysięcy Polaków, którzy przekraczają czasami codziennie granicę polsko-niemiecką” – mówił.
Przeczytaj także:
„To byłby niebywały skandal” – tak Donald Tusk powiedział o możliwym wecie Andrzeja Dudy wobec ustawy wiatrakowej.
Donald Tusk był pytany podczas konferencji prasowej w Konstancinie Jeziornej o to, czy prezydent Andrzej Duda podpisze ustawę wiatrakową. Sejm przyjął ją w ubiegłym tygodniu, dodając do niej zapis o zamrożeniu cen energii do końca 2025 roku.
Później media informowały nieoficjalnie, że Duda chce ją zawetować.
„Rozumiem, że pan premier i jego współpracownicy, wrzucając taką poprawkę, która ma zabezpieczyć Polaków przed wzrostami cen energii, po prostu próbuje wymusić na mnie podpis na tej ustawie, stawiając mnie pod ścianą. Ale musi pamiętać, że ja już kończę moją drugą kadencję” – powiedział prezydent.
Tusk o możliwym wecie prezydenckim powiedział: „To byłby niebywały skandal”.
„Nie wyobrażam sobie, aby prezydent Duda chciał zawetować ustawę, która mrozi na kolejne miesiące ceny energii” – podkreślał premier. „Temat bezpieczeństwa energetycznego był głównym tematem zwołanej przez pana prezydenta Rady Bezpieczeństwa. Znam opinię pana prezydenta – wypowiedział ją expresis verbis – że mu się nie podobają wiatraki na ziemi. Ja mam informację dla wszystkich i dla pana prezydenta, że wiatraki nie są może najpiękniejszym elementem nie tylko polskiego krajobrazu, ale nadal pozostają najtańszym potencjalnym źródłem energii. Na tym polega problem. Musimy dokonywać wyborów” – mówił.
Tusk dodał, że Polska potrzebuje rozwiązań, które pozwolą dostarczać energię w perspektywie najbliższych miesięcy i lat.
„Prąd z elektrowni jądrowej popłynie nie jutro i nie za miesiąc. To jest inwestycja, która będzie trwała jeszcze lata. Dzisiaj szukamy tanich źródeł energii, które będą mogły dostarczać prąd w perspektywie najbliższych kilkudziesięciu miesięcy, a nie kilkunastu lat” – zaznaczył.
W środę 25 czerwca Sejm przegłosował ustawę wiatrakową, która znosi ograniczenia odległości od domów, blokujące od lat rozwój energetyki z wiatru.
Co zakładają więc nowe przepisy?
Ustawa wprowadza też fundusz, z którego mieszkańcy okolic farm wiatrowych dostaną pieniądze „do ręki". Według rzecznika rządu Adama Szłapki może chodzić o nawet 20 tys. złotych na gospodarstwo.
Przeczytaj także: