Administracja prezydenta Joe Bidena pozwoliła Ukrainie na użycie dostarczonej przez USA broni do uderzenia głęboko na terytorium Rosji
Jeśli Kijów dotrzyma słowa, od początku przyszłego roku Rosja straci możliwość pompowania części gazu do Słowacji, Czech i Austrii przez teren Ukrainy. Dostawy do Austrii zostały już wstrzymane na skutek sporu sądowego.
W sobotę 16 listopada Gazprom wstrzymał dostawy rosyjskiego gazu do Austrii. To skutek przegranego przez rosyjską spółkę sporu sądowego z austriacką firmą energetyczną OMV, która jest odbiorcą rosyjskiego gazu.
Austriacki sąd arbitrażowy zasądził na rzecz OMV 230 milionów euro odszkodowania za niezrealizowane przez Gazprom dostawy. Sąd zezwolił austriackiej spółce na wyegzekwowanie należności poprzez wstrzymanie uiszczania bieżących opłat za rosyjski gaz. Gazprom nie zgadza się z orzeczeniem sądu i w związku z tym wstrzymał całkowicie dostawy gazu do Austrii.
Austria uspokaja swoich odbiorców, że mimo ograniczenia importu ceny gazu w najbliższych miesiącach nie wzrosną.
Rosyjski gaz płynie do Austrii gazociągiem Urengoj-Pomary-Użhorod przez Ukrainę. Umowa na przesył gazu tym gazociągiem wygasa jednak z końcem roku. Kijów zarzeka się, że nowej nie podpisze. To oznacza, że Gazprom będzie musiał całkowicie wstrzymać dostawy gazu do Austrii, Słowacji i Czech, które realizowane są tym gazociągiem. Całkowity import rosyjskiego gazu do UE może spaść o kolejnych 8-10 proc. – informuje Reuters.
Od czasu rozpoczęcia pełnej inwazji Rosji na Ukrainę w lutym 2022 r., UE stopniowo uniezależnia się od rosyjskich paliw kopalnych. Już w 2022 r. wprowadzono zakaz importu węgla i częściowo ropy naftowej. Państwa członkowskie znacznie ograniczyły również import do UE rosyjskiego gazu ziemnego.
Jeszcze w 2021 roku aż 45 proc. gazu importowanego do UE pochodziło z Rosji. W 2023 roku było to 15 proc. Ubytki w imporcie rosyjskiego gazu zastąpiono zwiększonym importem z USA, Norwegii i Kataru.
Całkowicie wstrzymane zostały dostawy gazociągiem Nord Stream 1 i przechodzącym przez Polskę gazociągiem jamalskim. Rosyjski gaz wciąż płynie jednak do Europy poprzez ukraiński gazociąg Urengoj-Pomary-Użhorod oraz lecący przez Turcję „Turecki Potok”.
Zamknięcie gazociągu Urengoj-Pomary-Użhorod dla rosyjskiego gazu może spowodować spadek udziału rosyjskiego gazu w europejskim imporcie o kolejnych 8-10 proc. – wylicza Reuters. Najbardziej dotknięte będą nim Słowacja, Czechy i Austria, które będą musiały znaleźć alternatywne źródła dostaw.
Unia Europejska dąży do uniezależniania się od importu rosyjskich surowców energetycznych, ale w ostatnich miesiącach okazało się, że rosyjski gaz zaczął wkradać się na europejskie rynki w postaci gazu skroplonego, który trafia do UE przez pośredników z innych krajów. Zakupy rosyjskiego LNG sprawiły, że w pierwszej połowie 2024 roku import rosyjskiego gazu do UE wzrósł po raz pierwszy od wybuchu wojny – z 15 proc. do 18 proc. W czerwcu Unia Europejska objęła te transakcje sankcjami.
Kanclerz Niemiec Olaf Scholz rozmawiał przez telefon z Władimirem Putinem. Nastąpiło to w kilka dni po wygranej Donalda Trumpa w USA i załamaniu się niemieckiej koalicji.
Kanclerz Niemiec Olaf Scholz rozmawiał z rosyjskim przywódcą Władimirem Putinem. To pierwszy taki telefon od 2022 roku. Fakt rozmowy potwierdził Kreml, poinformowany został o niej również polski premier Donald Tusk. O zamiarze rozmowy z dyktatorem uprzedzony został prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.
„Kanclerz wezwał Rosję do wykazania gotowości do rozpoczęcia rozmów z Ukrainą w celu osiągnięcia sprawiedliwego i trwałego pokoju” – oświadczył rzecznik niemieckiego rządu. – „Podkreślił niezłomną determinację Niemiec do wspierania Ukrainy w jej obronie przed rosyjską agresją tak długo, jak będzie to konieczne” – dodał przedstawiciel
Według oświadczenia Kremla Putin miał powiedzieć Scholzowi, że każde porozumienie w sprawie zakończenia wojny w Ukrainie powinno uwzględniać „rosyjskie interesy bezpieczeństwa”. Rosja chce, by w negocjowaniu pokoju wziąć pod uwagę „nowe realia terytorialne”. Moskwa dąży do zatrzymania wschodnich regionów kraju oraz Krymu.
Kijów potwierdził, że prezydent Ukrainy odradzał Scholzowi taki ruch. O telefonie został również poinformowany premier Donald. Tusk.
Rozmowa Putina z Scholzem odbywa się kilka dni po upadku koalicji rządzącej w Niemczech. Rząd lewicowej SPD z liberałami z FDP i Zielonymi rozpadł się przez konflikt w sprawie wydatków publicznych. 6 listopada Olaf Scholz (SPD) zdymisjonował ministra finansów i przewodniczącego FDP Christiana Lindnera oraz zapowiedział przyspieszone wybory. Jak czytamy na stronie Ośrodka Studiów Wschodnich, „powodem dymisji Lindnera były żądania liberałów dotyczące radykalnej zmiany kursu rządu m.in. w polityce fiskalnej, energetycznej i gospodarczej”. Wybory do Bundestagu odbędą się 23 lutego. Faworytem jest opozycyjna w tej chwili CDU.
Rozmowę Scholza z Putinem trzeba też umieścić w kontekście powrotu Donalda Trumpa do władzy w USA. Prezydent-elekt Stanów Zjednoczonych sceptycznie wypowiada się na temat szans Kijowa w starciu z Rosją, nie chce też utrzymywać finansowania ukraińskich zbrojeń. Według mediów miał już rozmawiać z Putinem, choć ani jego otoczenie, ani Kreml nie potwierdzają tego faktu.
Tydzień przed prawyborami w KO Radosław Sikorski przekonuje: „Od 2020 roku czasy się zmieniły”. Sikorski obiecuje związki partnerskie i bezpieczną aborcję, rozliczenie PiS i skok w nowoczesność
W piątek wieczorem 15 listopada 2024 Radosław Sikorski wysłał list do członków czterech partii, które wezmą udział w prawyborach prezydenckich Koalicji Obywatelskiej. Poza Platformą Obywatelską są to: Nowoczesna, Inicjatywa Polska, Zieloni.
Sikorski pisze, że ciąży na nich ogromna odpowiedzialność, bo to od nich zależy, kto zostanie kandydatem KO na prezydenta.
Zaznacza, że o swoim konkurencie, Rafale Trzaskowskim, może mówić tylko pozytywnie, ale „w realiach 2025 roku mam największe szanse wygrać pojedynek z kandydatem PiS”.
Motywem przewodnim, otwierającym kolejne akapity listu Sikorskiego jest zdanie: „Od 2020 roku czasy się zmieniły”.
Sikorski twierdzi, że tematyka bezpieczeństwa zdominuje kampanię. Pisze też: „Do zwycięstwa będziemy potrzebowali kandydata łączącego wrażliwości zarówno liberalne, jak i konserwatywne”.
Szef MSZ pisze: „nie łudźmy się, że będzie to sympatyczna kampania” i deklaruje, że on będzie walczył dzień i noc i nie odpuści.
Opisuje też skrótowo, jak widzi swoją prezydenturę. „Wspólnie z premierem Donaldem Tuskiem moglibyśmy zbudować dyplomatyczną potęgę Polski”. Polska miałaby mieć silną armię, szczelne granice i sprawdzone sojusze.
Co wówczas stanie się z MSZ? „Nigdy nie zdecydowałbym się ubiegać o Waszą nominację, gdybym mnie był przekonany, że MSZ pozostanie w dobrych rękach”.
Sikorski chce pracować „na rzecz odbudowy wspólnoty narodowej, promując patriotyzm łączący różne wrażliwości Polaków”.
„Będę walczył o godność dla wszystkich — związki partnerskie i bezpieczna aborcja to kwestie szacunku, nie ideologii” – zapowiada Sikorski. Chce też zabiegać o bezpieczeństwo energetyczne i „skok w nowoczesność”, czyli bezpieczną i szybką kolej, inwestycje w porty lotnicze i dołączenie do państw G20.
Obiecuje też, że rozliczy winnych i naprawi krzywdy z czasów rządów PiS. „Obiecuję, że nie ułaskawię żadnego człowieka poprzedniej władzy skazanego za przestępstwa popełnione w latach 2005-2025” – pisze Sikorski.
Odnosi się też wprost do pytań o pochodzenie jego żony. „Moja żona, Anne Applebaum, świadomie i dobrowolnie wybrała Polskę jako swój dom. Przyjęła polskie obywatelstwo i nauczyła się naszego trudnego języka. Nikt i nic jej tej polskości nie odbierze”.
„Głos członka koła waży dziś tyle, ile głos ministra” – dodaje na końcu Sikorski. „Czasy się zmieniły, stawka wyborów wzrosła jeszcze bardziej. Wiem, że wybierzemy najlepszego kandydata, kierując się pomyślnością i bezpieczeństwem Polski”.
22 listopada w Koalicji Obywatelskiej odbędą się prawybory. O nominację na kandydata w wyborach prezydenckich ubiegają się szef MSZ, Radosław Sikorski i prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski.
W 2020 roku to Rafał Trzaskowski był kandydatem KO na prezydenta, przegrał wówczas z Andrzejem Dudą. Wśród polityków i wyborców pozostało jednak przekonanie, że w kolejnych wyborach znowu on stanie do rywalizacji z kandydatem PiS. Jednak wyzwanie rzucił mu szef dyplomacji. Ofensywa medialno-partyjna Sikorskiego sprawiła, że wyrósł na poważnego konkurenta Trzaskowskiego. Zaś Donald Tusk zdecydował, że kandydata wybierze cała koalicja w prawyborach, a nie on sam.
Stronnicy Sikorskiego mówią OKO.press, że prezydentura to najwyższa funkcja w państwie, zbyt poważny urząd, by otrzymywać go na tacy. A według nich właśnie tak by się stało, gdyby Rafał Trzaskowski został nominowany bez wewnątrzpartyjnej rywalizacji.
Sprawca tragicznego wypadku w Warszawie został doprowadzony do prokuratury. Wcześniej minister sprawiedliwości Adam Bodnar zapowiedział podwyższenie kar dla przestępców drogowych.
Łukasz Ż. usłyszał zarzut spowodowania ciężkich obrażeń ciała u części pasażerów, a także ucieczki z miejsca zdarzenia oraz złamania sądowego zakazu prowadzenia pojazdów. Przyznał się do zarzuconego mu czynu spowodowania śmiertelnego wypadku – przekazała prokuratura.
Mężczyzna, prowadząc volkswagena arteon najechał na tył jadącego przepisowo forda i uderzył w bariery energochłonne na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie. W wyniku wypadku zginął kierowca forda. Poszkodowani byli również podróżujący tym samochodem 37-letnia kobieta i dwójka dzieci w wieku czterech i siedmiu lat, a także pasażerka z arteona. Wszyscy potrzebowali pomocy medycznej.
Pasażerowie volkswagena mieli od jednego do dwóch promili alkoholu we krwi. Sprawca wypadku uciekł z miejsca zdarzenia i został zatrzymany w Lubece w Niemczech. Tamtejszy sąd wyraził zgodę na przekazanie go do kraju. W czwartek trafił do aresztu, a w piątkowe popołudnie został doprowadzony do warszawsiej prokuratury. Poza nim zarzuty usłyszą inne osoby zamieszane w sprawę, między innymi Kacper K., dysponent arteona, a także Cupry, którą Łukasz Ż. uciekał z miejsca wypadku.
W Polsce od kilku miesięcy trwa debata o wprowadzeniu do prawa pojęcia zabójstwa drogowego. Przepisy do tej pory nie przewidują istnienia takiego czynu. Ministerstwo sprawiedliwości chce je zaostrzyć, w kodeksie karnym nie pojawi się jednak to pojęcie.
Minister Sprawiedliwości Adam Bodnar w piątek zapowiedział między innymi:
„Każdy jest równy wobec prawa” – komentuje sprawę zatrzymania i przesłuchania prezydenta Wrocławia minister sprawiedliwości. Jacek Sutryk usłyszał zarzuty.
Łapówka, posługiwanie się uzyskanym za jej pomocą dokumentem, a także wyłudzenie 230 tysięcy złotych. To zarzuty, jakie prokuratura postawiła prezydentowi Wrocławia Jackowi Sutrykowi.
Według śledczych Sutryk miał wręczyć korzyść majątkową byłemu rektorowi Collegium Humanum, uczelni oferującej między innymi biznesowe studia MBA. Prezydent Wrocławia uzyskał dyplom tego kierunku, mimo że nie wziął udziału w żadnych zajęciach na uczelni.. „Na tej podstawie, wiedząc, że jest to dokument niezbędny, aby zasiadać w radach nadzorczych, wyłudził łącznie ponad 230 tysięcy złotych” – przekazał naczelnik śląskiego wydziału Prokuratury Krajowej Tomasz Tadla.
Prezydent Wrocławia według radia TOK FM spędził w prokuraturze kilkanaście godzin. Jak stwierdził po przesłuchaniu Sutryk – chodziło o złożenie jak najdokładniejszych wyjaśnień.
„Na większość z tych spraw rozmawialiśmy już prawie dwa lata temu, bo tyle ta sprawa trwa, w związku z tym to nie są dla mnie jakieś tam nowe rzeczy. Nowe może nie są, ale absurdalne są. Myślę, że będziemy chcieli je wszystkie bez wyjątku wyjaśnić” – mówił Sutryk. Zdaniem śledczych łapówka została wpłacona na podstawie fikcyjnej umowie doradztwa od Wrocławskiego Parku Technologicznego i wpłacie w wysokości 9,5 tys. złotych od Sutryka.
"Oprócz tego była tam też korzyść osobista, ponieważ zagwarantowano również Pawłowi C. zasiadanie w radzie ds. aktywności Wrocławskiego Parku Technologicznego” – opisywał prok. Tadla.
Sprawa Collegium Humanum, warszawskiej uczelni wydającej fałszywe dyplomy, nabiera tempa w prokuraturze. W czwartek śledczy skierowali do sądu wnioski o aresztowanie byłego prorektora szkoły i jego żony.
„Każdy jest równy wobec prawa, każdy ma prawo do obrony i do sądu. Obowiązuje zasada domniemania niewinności. Jesteśmy na tym etapie, na którym pan prezydent Jacek Sutryk ma zarzuty i będzie mógł się przed nimi bronić” – komentował zatrzymanie Sutryka na antenie TOK FM minister sprawiedliwości i prokurator generalny Adam Bodnar.
Ujawniona przez „Newsweek” afera dotycząca Collegium Humanum polegała na tym, że uczelnia wystawiała dyplomy za pieniądze, umożliwiając absolutnie błyskawiczne „kończenie studiów”, które de facto żadnymi studiami nie były. Na łatwe zdobycie dyplomów MBA skusiły się setki osób, ponieważ dyplomy te dają między innymi możliwość ubiegania się o stanowiska w radach nadzorczych spółek, także spółek Skarbu Państwa. Dyplomy Collegium Humanum dostało, a w zasadzie kupiło, wielu polityków (najczęściej z PiS), ale również dowódców Wojska Polskiego, samorządowców i innych osób publicznych.
Jacek Sutryk według ustaleń dziennikarzy był częścią nieformalnego układu samorządowców dzielących się posadami między innymi w radach nadzorczych spółek komunalnych. Prezydent Wrocławia przyjął posady w Regionalym Centrum Gospodarki Wodno-Ściekowej w Tychach oraz Śląskim Centrum Logistyki w Gliwicach. W ten sposób mógł dorobić do prezydenckiej pensji około 130 tys. złotych.