W nocy z 26 na 27 listopada weszło w życie zawieszenie broni między Izraelem a Hezbollahem, będące wynikiem negocjacji między Izraelem i Libanem. Izrael ma dwa miesiące na wycofanie się z południowego Libanu
Prezes PiS Jarosław Kaczyński złożył wniosek o przeniesienie daty przesłuchania przed komisją wizową. Powód? Obowiązki kampanijne. Przewodniczący komisji Michał Szczerba wniosek odrzucił. „Nieusprawiedliwiona absencja będzie ukarana”
W poniedziałek 3 czerwca Jarosław Kaczyński złożył wniosek o przeniesienie terminu przesłuchania przed komisją ds. afery wizowej. Prezes PiS miał być przesłuchiwany 5 czerwca o godzinie 10:00. Jak informował rzecznik partii Rafał Bochenek, powodem absencji są zaplanowane wcześniej spotkania Jarosława Kaczyńskiego z wyborcami. Przełożenie przesłuchania miałoby przysłużyć się też pracom samej komisji — tak, aby jej członkowie nie zostali posądzeni o wykorzystywanie merytorycznych prac do prowadzenia kampanii wyborczej.
Michał Szczerba poinformował na portalu X, że wniosek prezesa PiS został rozpatrzony negatywnie. „Obajtkoza, czyli uporczywe niestawiennictwo jest zaraźliwe” – skomentował, nawiązując do zachowania Daniela Obajtka, który również uchyla się od zeznawania.
Szczerba, który prowadzi prace komisji ds. afery wizowej, zastrzegł, że nieusprawiedliwiona nieobecność Kaczyńskego w środę 5 czerwca, zostanie ukarana. „Nie do obrony jest tłumaczenie się interesem partii PiS” – stwierdził. „Komisja rozważy wniosek o zatrzymanie i doprowadzenie posła Kaczyńskiego na ewentualny kolejny termin przesłuchania” – dodał Szczerba.
W UE jesteśmy duzi, ale nie najwięksi, więc ludzie, którzy reprezentują nas w instytucjach europejskich, nie mogą mieć kompleksów, muszą potrafić negocjować i reprezentować polskie interesy – mówił prezydent Andrzej Duda przed wyborami do PE
Prezydent Andrzej Duda podczas spotkania z mieszkańcami Grodziska Wielkopolskiego apelował o udział w wyborach. „Moja służba prezydencka dobiega już końca. Za niecałe 1,5 roku zakończę ją i przekażę prezydenturę w ręce kolejnego wybranego prezydenta. Proszę państwa o jedno – żebyście państwo do wyborów szli. Niedługo wybory do PE, a po nich – wcale już niedługo – wybory prezydenckie. Już pewnie za kilka miesięcy zaczniemy się nimi emocjonować, bo już zaczynają się dyskusje, debaty na temat tego, kto będzie kandydatem” – mówił prezydent RP. Dodał, że wybory mają fundamentalne znaczenie.
Opowiadając o historii Polski w Unii Europejskiej, Duda podkreślał, że szczególnie samorządowcy dobrze wykorzystali szanse na rozwój, inwestując unijne środki. "To dlatego, dzięki funduszom, dzisiaj mamy w Polsce wiele nowoczesnych dróg, wiele obiektów użyteczności publicznej, które są wybudowane, odnowione, znakomicie funkcjonują, są świetnie wyposażone. To dlatego tak wiele naszych miast, miasteczek ma taką piękną infrastrukturę. Przyjeżdżają goście z zagranicy – tak, z tych bogatych krajów UE – i mówią: Wow, ależ ta wasza Polska wygląda” – opowiadał Andrzej Duda.
Duda dodał, że Unię Europejską czekają zmiany ustrojowe. „Niezwykle ważne jest to, aby zasiadali tam ludzie, którzy rozumieją politykę, którzy nie mają kompleksów, umieją rozmawiać, negocjować i wiedzą, co to znaczy wchodzić ze swoim, kiedy rozgrywają się interesy wielkich. Bo jesteśmy duzi, ale nie jesteśmy najwięksi” – mówił prezydent. „Rzecz w tym, żebyśmy się nie dali. Żebyśmy realizowali nasze i żeby ci, którzy nas reprezentują w instytucjach europejskich, rzeczywiście reprezentowali nas – nasze interesy, polskie interesy”.
„Będziemy pokazywali, że granica jest chroniona. Mamy nadzieję, że to przekona tych ludzi, aby się sami nie narażali” – tak o stworzeniu strefy buforowej na granicy polsko-białoruskiej mówił szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski
Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski podczas spotkania z mediami w Białymstoku został zapytany o sens wprowadzania strefy buforowej przy granicy polsko-białoruskiej.
"Niewątpliwie Polska jest celem operacji hybrydowej. Dzisiaj 90 procent osób, które ranią naszych żołnierzy, próbując przebić się przez polską granicę, to są osoby z wizami rosyjskimi. One zostały przynajmniej zachęcone, a może i rekrutowane do tej operacji, więc wiemy, kto za tą operacją stoi i wiemy, jaki jest jej cel. Celem jest pokazanie całej Europie, że zewnętrzna granica Unii nie jest kontrolowana.
Ma to wywołać efekt polityczny — wzmocnić skrajną prawicę, która obiecuje, że Unię Europejską rozwali od środka.
Do tego nie wolno nam dopuścić" – mówił szef MSZ.
Dodał, że tak dużego ataku wobec Polski nie było od kilkudziesięciu lat, a presja migracyjna sztucznie napędzana przez Rosję i Białoruś to tylko „jeden z frontów tej wojny”. „Są podpalenia, są ataki cybernetyczne, jest szpiegowanie” – mówił Sikorski.
Szef polskiej dyplomacji stwierdził, że ludzie, którzy próbują dostać się do Europy szlakiem polsko-białoruskim, są „niewinnymi ofiarami”.
"Białoruś wręcz zniosła wymóg wiz do siebie po to, żeby zachęcić tych biednych ludzi w krajach zagrożenia migracyjnego do tego, żeby spróbowali swojego szczęścia.
Są wprowadzani w błąd, że tu sobie można przejść, jak się chce. Nie można przejść.
Będziemy pokazywali, że granica jest chroniona. Mamy nadzieję, że to przekona tych ludzi, aby się sami nie narażali" – mówił Radosław Sikorski.
Były rzecznik praw dziecka nie przyszedł na posiedzenie komisji śledczej ds. Pegasusa. Poprzednio nie złożył przyrzeczenia i wyszedł przed złożeniem zeznań. Komisja jednogłośnie przegłosowała skierowanie wniosku do Sądu Okręgowego w Warszawie o nałożenie kary
Zanim Mikołaj Pawlak został Rzecznikiem Praw Dziecka, był dyrektorem Departamentu Spraw Rodzinnych i Nieletnich w Ministerstwie Sprawiedliwości. To on miał odpowiadać z przygotowanie umowy pomiędzy ministerstwem a Centralnym Biurem Korupcyjnym na przekazanie 25 mln zł na zakup szpiegowskiego oprogramowania. Według członków komisji śledczej ds. Pegasusa Pawlak może być jednym z kluczowych świadków.
Podczas pierwszego terminu przesłuchania, Pawlak odmówił złożenia przyrzeczenia i opuścił obrady bez zgody komisji. 3 czerwca w ogóle nie stawił się na przesłuchaniu. Członkowie komisji jednogłośnie przegłosowali wniosek do sądu o nałożenie kary porządkowej na byłego RPD. I wyznaczyli nowy termin złożenia wyjaśnień: 10 czerwca.
Przewodnicząca komisji Magdalena Sroka podkreślała, że jeśli Pawlak ponownie nie przyjdzie na obrady komisji, będzie wnioskować o jego doprowadzenie przez policję.
Strefa buforowa na granicy polsko-białoruskiej nie będzie obowiązywać od wtorku 4 czerwca. Szef MSWiA zapowiedział konsultacje z mieszkańcami, organizacjami społecznymi i przyrodnikami. Rozporządzenie ma pojawić się pod koniec tygodnia
Zgodnie z zapowiedzią premiera Donalda Tuska, strefa buforowa na granicy polsko-białoruskiej miała obowiązywać przez 90 dni od wtorku 4 czerwca. Podczas konferencji prasowej szef MSWiA Tomasz Siemoniak, pytany przez dziennikarzy o konkretne zasady funkcjonowania strefy, zastrzegł, że wciąż trwają prace nad rozporządzeniem. „Nie przewidujemy, żeby ta decyzja miała zapaść jutro, chcemy jeszcze trochę czasu, kilka dni mieć na konsultacje z samorządami, z parkiem narodowym, z organizacjami społecznymi” – mówił szef MSWiA. Dodał, że w poniedziałek rano przekazał wojewodzie podlaskiemu dyspozycje, by podjął rozmowy z różnymi środowiskami. „Chcemy, żeby to rozwiązanie, które jest postulowane przez Straż Graniczną, Policję i wojsko w maksymalnym stopniu uwzględniało interesy lokalnej ludności, lokalnych przedsiębiorców” – mówił Siemoniak. Dodał, że 200 metrów, o których mówił szef rządu, ma być wartością umowną. „Elastyczna formuła ma uwzględniać interesy różnych podmiotów” – tłumaczył Siemoniak.
Zapowiedział, że ostateczne rozwiązanie ma być gotowe do końca tygodnia.
Powrót do strefy buforowej ogłosił w środę 29 maja przebywający z wizytą w Dubiczach Cerkiewnych premier Donald Tusk. Decyzję uzasadniał koniecznością zapewnienia bezpieczeństwa mundurowym, którzy stacjonują na polsko-białoruskiej granicy. Premier odwoływał się do ataku na funkcjonariusza, o którym informowano dzień wcześniej. Jeden z żołnierzy miał zostać pchnięty nożem przez migranta i wymagał hospitalizacji.
„Nie mamy tutaj do czynienia z żadnymi azylantami, mamy do czynienia ze zorganizowaną akcją łamania polskiej granicy i prób destabilizowania państwa. Nieprzypadkowo ta przemoc jest coraz większa. Nie chodzi o żadną pomoc migrantom ze strony Rosjan, tylko zorganizowanie coraz bardziej zaawansowanych metod wojny hybrydowej. Chciałbym, żeby to dotarło do wszystkich, również do mediów i do aktywistów: polska granica musi być chroniona, a obiektami agresji są polscy funkcjonariusze i funkcjonariusze” – mówił szef polskiego rządu.
Pierwsza wersja projektu rozporządzenia zakładała, że zakaz wjazdu obejmie 27 miejscowości w powiecie hajnowskim i białostockim, a także kilkanaście kilometrów tras turystycznych na terenie Białowieskiego Parku Narodowego. Zapowiedź powrotu do strefy buforowej na 90 dni wywołała ostry sprzeciw organizacji humanitarnych, przyrodników, a także lokalnej społeczności.
Jak ustalili dziennikarze RMF FM, w poniedziałek 3 czerwca do obrony granicy dołączyło 100 żołnierzy. „To dwa bataliony doskonale wyszkolonych ludzi służących w formacjach tak zwanych czerwonych beretów. Jeden z 6. Brygady Powietrzno-Desantowej, drugi z 25. Brygady Kawalerii Powietrznej” – informuje stacja.
Rzeczniczka prasowa 16. Pomorskiej Dywizji Zmechanizowanej major Magdalena Kościńska tłumaczyła, że przydział dostali żołnierze doświadczeni w misjach zagranicznych. Mają być wykorzystywani na pierwszej linii, przy płocie granicznym. „Musimy zapewnić bezpieczeństwo osobom postronnym w przypadku konieczności zastosowania środków przymusu bezpośredniego, włącznie z użyciem broni palnej” – zadeklarowała mjr Kościńska.