0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: kadr z materiału Roberta Kowalskiegokadr z materiału Rob...

Dzień na żywo. Kryzys polityczny we Francji. Kaczyński straci immunitet?

Świat

Kaczyński, Czerwińska i Suski mogą stracić immunitety. Będzie nad tym głosował Sejm. Chodzi o niszczenie przez nich wieńców pod pomnikiem smoleńskim. We Francji parlament ma przegłosować wotum nieufności wobec rządu Barniera.

Google News

13:17 03-09-2024

Prawa autorskie: wołodymyr zełenskiwołodymyr zełenski

Rosyjski atak na uczelnię w Połtawie. Ponad 40 osób nie żyje

3 września armia rosyjska uderzyła w uczelnię w Połtawie, niszcząc budynek Wojskowego Instytutu Łączności. W wyniku ataku zginęło 41 osób, ponad 180 zostało rannych. Akcja ratownicza trwa

Według informacji Ministerstwa Obrony Ukrainy oraz prezydenta Zełenskiego Rosjanie użyli dwóch pocisków balistycznych, które trafiły w jedną z uczelni miasta oraz szpital, który znajduje się w pobliżu.

„Odstęp czasowy między alarmem a uderzeniem śmiercionośnych pocisków był tak krótki, że złapał ludzi w momencie ewakuacji do schronu przeciwbombowego” – podaje ukraiński resort obrony.

Wskutek ataku częściowo zniszczony został budynek Instytutu Łączności w Połtawie. Pod gruzami znalazły się dziesiątki ludzi.

Jak informuje połtawska administracja wojskowa, dzięki skoordynowanym działaniom ratowników i medyków udało się uratować co najmniej 25 osób. 11 z nich zostało wyciągniętych spod gruzów.

Według ostatnich informacji zginęło 41 osób, a ponad 180 zostało rannych.

Mieszkańcy miasta oddają krew, żeby pomóc rannym. Akcja ratownicza trwa.

Według informacji ministra spraw wewnętrznych Ukrainy Ihora Kłymenki fala uderzeniowa wybiła szyby w blokach mieszkalnych, które znajdują się w pobliżu miejsca ataku oraz uszkodziła ich fasady.

„Policja przeprowadza wizyty od drzwi do drzwi, aby sprawdzić, czy nie ma ofiar. Odnotowano już ponad sto zgłoszeń o uszkodzonym mieniu.

Prace są w toku. Służby ratownicze będą kontynuować prace, biorąc pod uwagę element bezpieczeństwa, dopóki nie będziemy pewni, że odblokowaliśmy wszystkich spod gruzów” – dodał Kłymenko.

Prezydent Zełenski w mediach społecznościowych przekazał kondolencje bliskim zabitych. Nakazał jak najszybsze wyjaśnienie wszystkich okoliczności ataku.

„Rosyjskie szumowiny z pewnością zostaną pociągnięte do odpowiedzialności za ten atak. W kółko powtarzamy wszystkim na świecie, którzy mają moc powstrzymania tego terroru, że systemy obrony powietrznej i pociski rakietowe są potrzebne w Ukrainie, a nie gdzieś w magazynie. Uderzenia dalekiego zasięgu, które mogą chronić przed rosyjskim terrorem, są potrzebne teraz, a nie kiedyś później. Niestety, każdy dzień zwłoki oznacza śmierć ludzi” – powiedział Zełenski.

W obwodzie ogłoszono trzydniową żałobę.

13:11 03-09-2024

Prawa autorskie: Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.plFot. Kuba Atys / Age...

„Przystań Polska” – PiS robi imprezę w stylu „Campus Polska”

Partia Jarosława Kaczyńskiego (na zdjęciu) planuje organizację imprezy dla „młodych patriotów zainteresowanych sprawami społecznymi”. Impreza ma się odbyć jeszcze we wrześniu w Pułtusku.

Kongres „Przystań Polska” ma się odbyć 14-15 września w Pułtusku. Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak przekazał na konferencji prasowej we wtorek 3 września, że wydarzenie „nie będzie miało charakteru politycznego”. „Będą prowadzić je aktywiści, ludzie młodzi, społecznicy. Jutro przekażemy szczegóły” – powiedział.

Wydarzenie organizowane przez PiS ma być odpowiedzią na „Campus Polska Przyszłości”, czyli coroczną imprezę organizowaną przez Rafała Trzaskowskiego. Choć w rozmowie z Polsat News poseł PiS Daniel Milewski zaprzeczył, by Campus Polska był dla PiS jakimkolwiek punktem odniesienia.

„Nie godzę się na to, aby wszystkie inicjatywy dla młodzieży porównywać teraz z Campusem” – powiedział Milewski.

Organizacją kongresu „Przystań Polska” zajmuje się Stowarzyszenie Biało-Czerwonych. To nowa instytucja powołana przez partię w kwietniu 2024. Ma to być „zaplecze merytoryczne partii przyciągające nowych ludzi, w tym młodych” – mówił w lipcu poseł PiS Krzysztof Sztucki, wiceprezes stowarzyszenia. Jej celem jest m.in. utworzenie partyjnego think tanku.

12:15 03-09-2024

Prawa autorskie: FOT. KRZYSZTOF SZATKOWSKI / Agencja Wyborcza.plFOT. KRZYSZTOF SZATK...

Sikorski o Wołyniu: „Minister Kułeba popełnił błąd”

„Pan minister Kułeba przejęzyczył się, popełnił błąd, porównując przesiedlenia powojenne z czystkami etnicznymi o znamionach ludobójstwa, jakie miały miejsce na Ukrainie, na Wołyniu” – powiedział minister spraw zagranicznych Polski Radosław Sikorski w rozmowie z TVP World.

Sikorski w ten sposób odniósł się do wypowiedzi ministra spraw zagranicznych Ukrainy Dmytra Kułeby, która padła w podczas Campusu Polska 28 sierpnia. Podczas konferencji kobieta z publiczności zapytała ministra o to, kiedy Polska będzie mogła przeprowadzić ekshumacje ofiar mordów na Wołyniu.

Kułeba powiedział: „Jesteśmy dziś w Olsztynie… Czy zdaje sobie pani sprawę z Operacji „Wisła” (...), wie pani, na czym polegała operacja „Wisła”? I wie pani, że wszyscy ci Ukraińcy zostali siłą przesiedleni z ukraińskich terytoriów tu, do Olsztyna i do innych części Polski” – powiedział minister spraw zagranicznych Ukrainy.

Szef MSZ Ukrainy chwilę mówił o akcji „Wisła”, a na koniec zaapelował o to, by „zostawić historię historykom”.

Wypowiedź Kułeby wzbudziła oburzenie z dwóch powodów: po pierwsze zrównał on akcję „Wisła” z 1947 r., która polegała na przymusowych przesiedleniach ludności z terenów Polski południowo-wschodniej na tzw. Ziemie Odzyskane z rzezią wołyńską, czyli czystkami etnicznymi dokonywanymi przez nacjonalistów ukraińskich na mniejszości polskiej na terenie byłego województwa wołyńskiego II RP w okresie od lutego 1943 do lutego 1944. Po drugie, nazwał ziemie województwa lubelskiego, podkarpackiego i małopolskiego “ukraińskim terytorium”.

„Kułeba popełnił błąd”

Minister spraw zagranicznych Polski Radosław Sikorski, który brał udział w panelu z Kułebą na Campusie Polska, nie skomentował od razu wypowiedzi szefa MSZ Ukrainy. We wtorek 3 września telewizja TVP World poprosiła go o komentarz.

„Pan minister Kułeba przejęzyczył się, popełnił błąd, porównując przesiedlenia powojenne z czystkami etnicznymi o znamionach ludobójstwa, jakie miały miejsce na Ukrainie, na Wołyniu (…) Ukraina musi zrozumieć także ciemniejsze strony swojej historii” – powiedział Sikorski.

Sikorski podkreślił, że zareagował na wypowiedź Kułeby, ale podczas rozmów dwustronnych. Ponownie podniósł temat ekshumacji Polaków zamordowanych na Wołyniu. „Od razu reagując, powiedziałem, że należy im się chrześcijański pochówek” – stwierdził Radosław Sikorski w TVP World.

Minister spraw zagranicznych podkreślił jednak, żeby sprawy Wołynia nie wykorzystywać do „siania nienawiści między naszymi krajami” tak jak robi to Rosja.

„Jakoś tak się dziwnie składa od wielu lat, że wtedy, gdy czy to Ukraina, czy Polska potrzebują pomocy, a Rosja potrzebuje zasiać nienawiść między naszymi krajami, to nagle rozgrzewa się sprawę Wołynia, która oczywiście jest bolesną sprawą w naszej wspólnej historii. Ukraina musi sobie z nią poradzić, ale nie jesteśmy w stanie wskrzesić ofiar Wołynia" – powiedział szef MSZ.

„Lepiej, żeby Ukraina załatwiła tę sprawę”

Sikorski podkreślił, że przypomniał szefowi MSZ Ukrainy o „państwowym i chrześcijańskim obowiązku” Ukrainy, jakim jest umożliwienie odpowiedniego pochówku naszym rodakom.

„Ukraina ma też pewne postulaty wobec nas, ale to Polska będzie decydowała o zamykaniu kolejnych rozdziałów negocjacji Ukrainy z UE, więc lepiej, żeby Ukraina załatwiła tę sprawę jak najszybciej w duchu wdzięczności Polsce za to, co dzisiaj dla niej robimy”– powiedział szef MSZ, co zabrzmiało trochę jak groźba.

Dodał też, że na większą część wystąpienia Kułeby publiczność reagowała bardzo pozytywnie. „Ukraina dzisiaj walczy o życie z rosyjską agresją i dumny jestem, że Polacy okazali tyle solidarności z walczącą Ukrainą” – powiedział Sikorski.

Przeczytaj także:

10:40 03-09-2024

Prawa autorskie: Fot. Maciek Jaźwiecki / Agencja Wyborcza.plFot. Maciek Jaźwieck...

Adam Bodnar o zbiórce PiS: „Zgodna z prawem”

Bodnar podkreślił, że jego ocenie każda partia może w dowolnym momencie zachęcać swoich zwolenników do wpłacenia składek.

Minister sprawiedliwości prokurator generalny Adam Bodnar podkreślił w rozmowie z radiem Zet, że ogłoszona przez Jarosława Kaczyńskiego zbiórka na działalność Prawa i Sprawiedliwości po tym, jak Państwowa Komisja Wyborcza odrzuciła sprawozdanie partii za kampanię wyborczą 2023, jest „zgodna z prawem”.

Wątpliwości w tej kwestii miał przede wszystkim poseł Roman Giertych, który szerzył tego rodzaju sugestie m.in. w mediach społecznościowych.

„Ustawa o partiach politycznych pozwala na to, by wpłacać darowizny na poczet partii politycznych, odpowiednio je opisać, podać numer PESEL, są co do tego szczegółowe wymogi. Nie widzę żadnego problemu z taką zbiórką” – powiedział szef resortu sprawiedliwości.

Bodnar dodał, że każda partia może w dowolnym momencie sięgnąć po to rodzaju finansowanie.

Przywracanie praworządności: „Robię, co możliwe”

Minister sprawiedliwości prokurator generalny był też pytany o to, czy nie obawia się ogłoszonej przez premiera dwa dni temu „powszechnej spowiedzi rządu”. Tusk zapowiedział, że wezwał ministrów do przygotowania podsumowania tego, co rządowi udało się zrobić od momentu uzyskania władzy. Niebawem ma to zostać zakomunikowane opinii publicznej.

W ramach tej „powszechnej spowiedzi rządu” mowa będzie też o planach działań na najbliższą przyszłość.

Bodnar podkreślił też, że „robi wszystko, co możliwe”, by przywracać w Polsce praworządność w tyych trudnych warunkach, w jakich przyszło mu działać.

„Wszystko, co robię, w tych warunkach ustrojowych – a są trudne, bo nie ma dobrej współpracy z Kancelarią Prezydenta, system dość trudny – w tych warunkach robię wszystko, co możliwe, by jak najszybciej przywracać praworządność (…) Dążymy do tego, by była stabilność funkcjonowania prawnego, a przez 8 lat pan prezydent autoryzował różne niedemokratyczne zmiany” – podkreślił minister sprawiedliwości.

Bodnar podkreślił, że te trudności będą występować tak długo, jak długo prezydentem będzie osoba z PiS, która blokuje zmiany. „Do sierpnia 2025 roku, do czasu [wyboru] nowego prezydenta, na pewno będą różne sytuacje, które będą kwestionowane, będą wątpliwe i będą powodowały konsekwencje” – powiedział w kontekście działań mających na celu przywracanie praworządności.

Dopytywany o to, co będzie, jeśli prezydentem zostanie ktoś z obozu PiS, minister odpowiedział: „To będzie duże wyzwanie, jak wyjść z tego kryzysu praworządności” – pisze radio Zet w relacji z rozmowy.

„Krzywdzące zarzuty”

Minister sprawiedliwości odniósł się też do powtarzanych w prawicowych mediach zarzutów, jakoby urzędniczka podejrzana w sprawie nieprawidłowości w Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych była szantażowana podczas śledztwa. Tego typu oskarżenia wysnuł premier Mateusz Morawiecki, który oświadczył, że urzędniczka Justyna G. została zmuszona do zeznań szantażem, m.in. dotyczącym odebrania opieki nad dzieckiem.

Bodnar podkreślił, że „nie ma zgody na takie metody”, ale takie oskarżenia to „potwarz” rzucona w przestrzeń publiczną.

„Bardzo łatwo rzucić w przestrzeń publiczną tego typu potwarz, infamię. Premier Morawiecki zapomina, że ta sprawa zaczęła się w grudniu 2023 roku, kiedy to on był jeszcze premierem (…). [Tego rodzaju – red.] zarzuty [są] bardzo krzywdzące w stosunku do prokuratury i osób, które prowadzą postępowanie (…). Nie wyobrażam sobie, żeby jakikolwiek prokurator w Polsce używał tego typu argumentów, czy korzystał z takich metod" – powiedział Bodnar.

Plany MS

W piątek 6 września Ministerstwo Sprawiedliwości ma przedstawić projekty ustaw dotyczące statusu neosędziów, Sądu Najwyższego oraz korekty do ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa.

W rozmowie z radiem Zet Bodnar podkreślił też, że priorytetem MS jest poprawa pracy sądów. „Zrobię wszystko, co w mojej mocy, by sądy lepiej pracowały” – zapewnił minister. Dodał, że cieszy się, że w przyszłym budżecie jest zagwarantowane sporo środków na wynagrodzenia dla sędziów.

Minister sprawiedliwości prokurator generalny zapowiedział też, że już przygotowany jest projekt nowelizacji Kodeksu Postępowania Karnego, który ma doprowadzić do ograniczenia nadużywania aresztu tymczasowego w Polsce. Bodnar przyznał, że „[areszty tymczasowe w Polsce – red.] są nadużywane od lat”. Podkreślił, że „będziemy dążyli do stworzenia alternatyw i ulepszenia przepisów”.

Przeczytaj także:

09:02 03-09-2024

Prawa autorskie: Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.plFot. Sławomir Kamińs...

Nieprawidłowości w RARS: Michał K. przekazywał polecenia na karteczkach, które potem niszczył

"Wybór ofert odbywał się z polecenia (...) Nie było nawet możliwości negocjacji [cen]” – zeznała Justyna G., podejrzana w sprawie o korupcję Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych, która wielomilionowe kontrakty przyznawała m.in. firmie Red is bad Pawła Szopy.

Szczegóły z przesłuchania urzędniczki RARS, byłej dyrektorki Biura Zakupów i bliskiej współpracownicy zatrzymanego wczoraj w Londynie Michała K., byłego szefa Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych, opublikowała Gazeta Wyborcza. Zeznania są wstrząsające i ujawniają szczegóły procederu, który obecnie jest przedmiotem prokuratorskiego śledztwa.

Jak wynika z zeznań Justyny G., były szef RARS w trakcie ich wspólnej pracy przekazywał jej decyzje o kontraktach zawieranych przez Agencję „na małych karteczkach, które następnie niszczył”.

Według zeznań Justyny G. Michał K. „pisał na kartce nazwę firmy, nazwisko, decyzję”, którą jej pokazywał, „a następnie wkładał tę kartkę do niszczarki”. Była urzędniczka wyjaśniła, że to były „małe białe karteczki z kostki lub żółte, samoprzylepne”. Justyna G. taki zapis odczytywała i karteczkę oddawała. Nieraz, jeśli na karteczce były dużo danych trudnych do zapamiętania, brała karteczkę do swojego notatnika, a następnie sama je niszczyła.

„Wybór ofert z polecenia”

Justyna G. podkreśliła, że za wybór firm Pawła Szopy jako dostawcy agregatów [dla szpitali podczas pandemii — red.] odpowiedzialny był Michał K.

„Wybór ofert odbywał się z polecenia. Postępowania, które były prowadzone w Agencji i które wygrywał m.in. Szopa, odbywały się z polecenia kogoś bardzo wysoko postawionego i nie wiem, kto to jest. Ja te polecenia otrzymywałam od Michała. (...) Nie było nawet możliwości negocjacji, oczywiście z zespołem negocjowaliśmy każdy kontrakt, żeby obniżyć koszty. Natomiast z Szopą te negocjacje były możliwe w ograniczonym zakresie” – miała powiedzieć śledczym.

Justyna G. ujawniła też inne wątki, które wskazują na ustawianie przetargów. M.in. jeśli wartość kontraktu była bardzo wysoka, Justyna G. miała dostać polecenie, żeby „podzielić umowę na cztery i wskazywać niższe kwoty, które nie będą rzucać się tak w oczy”.

Michał K. aresztowany

Justyna G., która jest główną świadek prokuratury w sprawie o korupcję w RARS, 5 lipca przyznała się do popełnienia przestępstwa. Została aresztowana na dwa miesiące, a następnie przesłuchana pięć razy.

Michał K., były prezes Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych, w poniedziałek 4 września został zatrzymany w Londynie. Był za nim wystawiony Europejski Nakaz Aresztowania. Prokuratura stawia mu zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Grozi mu 10 lat więzienia.

W śledztwie, które w sprawie nieprawidłowości w RARS prowadzi śląski pion Prokuratury Krajowej do spraw przestępczości zorganizowanej i korupcji, zarzuty usłyszały też Joanna P. i Justyna G., kierowniczki działu zakupów RARS. Obu kobietom śledczy zarzucają przekroczenie kompetencji w celu uzyskania korzyści majątkowej. W sprawie zabezpieczone zostało już ponad 122 mln zł.

Siemoniak: „Gigantyczna afera”

O sprawie mówił we wtorek w „Rozmowie Piaseckiego” w TVN24 Tomasz Siemoniak, minister spraw wewnętrznych i administracji, koordynator służb specjalnych.

„Uważam, że w tym przypadku, i potwierdza to sąd, mamy do czynienia z gigantyczną aferą sięgającą samego szczytu władz. Aferą dotyczącą dziesiątków milionów złotych, które pod pozorem nadzwyczajnych sytuacji — najpierw COVID-u, potem wojny w Ukrainie — były wydawane bardzo lekką ręką” — mówił minister.

Siemoniak podkreślił, że „materiał [którym dysponuje prokuratura — red.] jest ogromny” i „opiera się na zeznaniach różnych osób”.

"Myślałem, że po Funduszu Sprawiedliwości nic gorszego się nie zdarzy, bo w Ministerstwie Sprawiedliwości pojawiły się zarzuty zorganizowanej grupy przestępczej. Tym razem mamy do czynienia z taką sytuacją wokół premiera [Morawieckiego — red.] – powiedział Siemoniak.

Podkreślił, że Michał K., aresztowany były szef RARS był „niewątpliwie jednym z najbliższych współpracowników premiera i histeryczne reakcje Mateusza Morawieckiego tego dowodzą”.

Dwa wątki w śledztwie

Śledczy badają dostawy dla agencji po zawyżonych cenach realizowane przez podmioty związane z Pawłem Szopą, twórcą odzieży patriotycznej „Red is Bad”, którą reklamował m.in. prezydent Andrzej Duda. Szopa miał sprzedać Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych po zawyżonych cenach sprzęt za pół miliarda złotych. Drugi wątek śledztwa dotyczy kontraktów zawartych przez RARS z spółkami powiązanymi z Dominikiem Basiorem, pijarowcem Mateusza Morawieckiego z kampanii w 2019 roku.

Jak ujawnił Onet, w ciągu czterech lat między 2019-2023 firmy związane z Dominikiem Basiorem sprzedały Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych sprzęt za co najmniej 147 mln zł, w tym materiały do walki z pandemią koronawirusa — półmaski, rękawiczki i agregaty prądotwórcze. W zespole osób oceniających oferty na sprowadzanie do RARS antycovidowych artykułów miał pracować znajomy Basiora — Paweł Kleszczewski z agencji PR Świeża Bazylia, świadczącej usługi dla spółek Skarbu Państwa i samej agencji.

Przeczytaj także: