Rok temu Hamas zaatakował Izrael. Marcin Romanowski nie stawił się na dzisiejsze przesłuchanie w prokuraturze. Nagroda Nobla w dziedzinie fizjologii lub medycyny dla Victora Ambrosa i Gary'ego Ruvkuna za odkrycie mikroRNA
„W ramach obywatelskiego nieposłuszeństwa i sprzeciwu sumienia nie zamierzamy przestrzegać żadnych ograniczeń w strefie buforowej, która ma (znów!) zacząć funkcjonować na polsko-białoruskim pograniczu przez 90 dni, poczynając od 4 czerwca (sic!) 2024 roku”
Powstała deklaracja obywatelek i obywateli, którzy zapowiadają, że w ramach obywatelskiego nieposłuszeństwa będą wchodzić do tzw strefy buforowej na granicy polsko-białoruskiej. Zamknięcie pasa przygranicznego zapowiedział 29 maja Donald Tusk. Początkowo mówił o pasie o szerokości 200 metrów, ale już po południu tego samego dnia okazało, że w niektórych miejscach granica strefy odbiega nawet kilka kilometrów od granicy:
1 czerwca powstała zatem deklaracja o obywatelskim nieposłuszeństwie. Czytamy w niej:
"Oświadczamy, że w ramach obywatelskiego nieposłuszeństwa i sprzeciwu sumienia nie zamierzamy przestrzegać żadnych ograniczeń w strefie buforowej, która ma (znów!) zacząć funkcjonować na polsko-białoruskim pograniczu przez 90 dni, poczynając od 4 czerwca (sic!) 2024 roku. Deklarujemy gotowość poniesienia wszelkich konsekwencji i oświadczamy, że z dumą staniemy przed sądami Rzeczypospolitej z tego powodu. Nie tylko wierzymy, ale mamy również mocne podstawy sądzić, że wyroki sądów w sprawach wniesionych przeciw nam przez służby państwa, którego jesteśmy obywatelkami i obywatelami, będą podobne do tych, które zapadały w czasach rządów PiS. (...)
Wyjściem są przejścia graniczne, zapewniające każdej i każdemu z ofiar swobodny dostęp i zgodną z prawem możliwość złożenia stosownych dokumentów. Wyjściem są znane od dawna, zgodne z konwencjami genewskimi procedury, po których zapada decyzja wydana z poszanowaniem praw każdej i każdego: ochrona w Polsce, albo humanitarna deportacja. Panie Premierze, „humanitarny push-back” to makabryczny oksymoron, nie ma czegoś takiego.
Nie, Panie Premierze, to nie naiwny idealizm w sytuacji, która wymaga świadomości powagi sytuacji i stanowczych kroków. Znamy poziom zagrożenia i powoduje nami właśnie realizm. Głęboko niepokoi nas krótkowzroczność polityki prowadzonej w naszym imieniu. Zbrzydzenie budzą w nas publiczne wystąpienia naszych przedstawicieli.
Protestujemy i będziemy protestować – każda i każdy na miarę własnych możliwości. Będziemy zawsze wspierać ratujących życie".
Całą deklarację można znaleźć tutaj. Na ten moment podpisało się pod nią prawie 360 osób.
Europejska Partia Ludowa największym ugrupowaniem, chaos na prawicy. Taką projekcję podziału mandatów w Parlamencie Europejskim opisuje portal Europe Elects.
Analitycy Europe Elects przedstawili przypuszczalny rozkład mandatów na podstawie krajowych sondaży. Wynika z nich, że:
Wiele wskazuje więc na to, że w kolejnej kadencji Europarlamentu rządzić może koalicja EPP, S&D oraz RE. Zsumowana liczba mandatów tych ugrupowań daje większość 404 z 720 miejsc w Zgromadzeniu. Na uwagę zasługuje ostatni skok sondażowy skrajnej prawicy z ID przy jednoczesnym spadku notowań bardziej mainstreamowo nastawionej frakcji ECR. Jeszcze kwietniowe sondaże wskazywały na zaledwie 46 mandatów dla ID przy 86 dla ECR.
Radio Lublin w sobotni poranek zorganizowało debatę lokalnych kandydatów do Parlamentu Europejskiego. Wziął w niej udział między innymi członek Komitetu Wyborczego Polexit – zgodnie z nazwą postulującego wyjście Polski z Unii Europejskiej lub głębokie zmiany w organizacji. „Przedstawiciele partii, które wprowadziły nas do tego szamba, pod tytułem Unia Europejska, mówią: dajcie nam władzę, a my to wszystko naprawimy, czyli to, co zepsuli, teraz naprawią. To absurd” – mówił Leszek Samborski z KW Polexit.
Ostro zareagowała na te słowa posłanka Koalicji Obywatelskiej Marta Wcisło, krytykując również łagodne podejście prowadzących wobec słów Samborskiego.
„Nie będę tolerować nazywania Unii Europejskiej szambem. Powinniście reagować” – stwierdziła Wcisło, po czym wyszła z radiowego studia.
O „głębokim zaniepokojeniu” czytamy w liście, który do premiera wystosowali lokalni politycy z miejscowości, które mogą zostać objęte czasowym zakazem przebywania.
Samorządowcy z gmin przyległych do granicy polsko-białoruskiej wspólnie wystąpili z apelem o przemyślenie rządowego pomysłu tak zwanej „strefy buforowej”. Według projektu rozporządzenia resortu spraw wewnętrznych w niektórych z miejscowości będzie obowiązywał czasowy zakaz przebywania osób niezameldowanych. To może oznaczać katastrofę dla lokalnych przedsiębiorców – piszą sygnatariusze odezwy.
„Puszcza Białowieska, Białowieski Park Narodowy oraz cały region Puszczy Białowieskiej jest magnesem przyciągającym turystów, to właśnie z turystyki utrzymują się mieszkańcy regionu! Objęcie zakazem wstępu części kompleksu leśnego to jednocześnie odcięcie od źródła utrzymania hotelarzy, właścicieli agroturystyk, restauracji, producentów produktów lokalnych, przewodników i innych osób utrzymujących się z turystyki” – czytamy w liście podpisanym między innymi przez burmistrza Hajnówki, starostę hajnowskiego i wójtów gmin powiatu hajnowskiego.
„Tylko my – mieszkańcy Powiatu Hajnowskiego wiemy, że wprowadzenie zakazu przebywania w strefie przygranicznej, oznacza koniec sezonu turystycznego. Mieliśmy okazję przekonać się o tym dwa lata temu, do tej pory odczuwamy skutki tamtych decyzji, nadal odbudowujemy Markę Puszczy Białowieskiej i kiedy zaczynamy widzieć efekty naszej pracy, ponownie zostajemy »zamknięci«” – piszą dalej autorzy listu.
Przedstawiciele lokalnych władz protestują też przeciwko pominięciu ich przy podejmowaniu decyzji w sprawie przygranicznych terenów. Mimo to podkreślają, że popierają możliwość wyznaczenia wąskiego, 200-metrowego pasa buforowego zaraz przy granicy, który na terenach leśnych mógłby być szerszy.
Przed południem na pytanie o utratę wpływów przez lokalnych przedsiębiorców odpowiadał minister obrony i wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz. Jak stwierdził, straty mogą zostać zrekompensowane dzięki pieniądzom, które na przygranicznym terenie zostawią między innymi żołnierze i funkcjonariusze służb państwowych.
Z mapy opublikowanej przez naukowca i mieszkańca Podlasia prof. Michała Żmihorskiego wynika, że strefa zakazu wstępu może sięgać nawet 7 kilometrów w głąb kraju.
Na profilu Monitora Dubickiego na Facebooku, prowadzonego przez jednego z mieszkańców Dubicz Cerkiewnych w powiecie hajnowskim można przeczytać: „Po pierwsze premier Tusk ostentacyjnie zignorował nasze władze lokalne. Wójt ani nikt inny z gminy nie został poinformowany o wizycie Tuska, ani na nią zaproszony. Cywilne, demokratycznie wybrane władze lokalne potraktowano, jak to się mówi, per noga. Nie odbyło się żadne kurtuazyjne spotkanie z mieszkańcami, nie uściśnięto dłoni, nie zapewniono nas, że o naszym problemach też rząd pamięta. Nikt nie zechciał wysłuchać tego, co my jako gospodarze naszego regionu mamy do powiedzenia”.
Procedura in vitro będzie dofinansowywana z państwowych środków do 2028 roku. Tak przewiduje uchwalona pod koniec 2023 roku ustawa. Rocznie na wsparcie dla osób zmagających się z problemem niepłodności rząd przeznaczy 2,5 mld złotych. O refundacje mogą ubiegać się kobiety do 45 i mężczyźni do 55 roku życia.
Procedura będzie finansowana również w przypadku osób objętych leczeniem onkologicznym i będzie służył zabezpieczeniu płodności osób zmagających się z chorobą nowotworową.
– Naszym głównym celem jest równy dostęp do metody in vitro dla par borykających się z niepłodnością. Dzisiaj przywracamy nadzieję, dajemy realną szansę tym wszystkim kobietom i mężczyznom, którzy chcą zostać rodzicami. Rządowy program in vitro obejmuje również onkopłodność, czyli zabezpieczenie materiału rozrodczego, tych osób, które w przyszłości będą chciały mieć dzieci, ale wpierw muszą poddać się terapii onkologicznej, która może pozbawiłaby ich szansy na własne dziecko – mówiła szefowa resortu zdrowia Izabela Leszczyna.
Program obejmuje sfinansowanie sześciu procedur wspomaganego rozrodu – w tym do czterech cykli zapłodnienia własnymi komórkami rozrodczymi lub dawstwem nasienia, do dwóch cykli zapłodnienia z oocytami od dawczyń – z możliwością zapłodnienia sześciu komórek rozrodczych w ramach jednego cyklu i do sześciu cykli z dawstwem nasienia.
Szczegóły programu można sprawdzić na stronie Ministerstwa Zdrowia.