Szczyt odbędzie się 27 i 28 listopada w mieście Harpsund. „Zachód musi mieć jednolite stanowisko dotyczące wsparcia Ukrainy i wspólnego bezpieczeństwa” – napisał na X Donald Tusk
W Warszawie trwa demonstracja zwolenników PiS. Jarosław Kaczyńskie przestrzegał przed utratą przez Polskę niepodległości. Głównym symbolem protestu był ks. Michał O. oskarżony w sprawie Funduszu Sprawiedliwości. Na końcu niespodziewanie kilka zdań powiedział Antoni Macierewicz
W Warszawie rozpoczął się protest zwolenników PiS pod ministerstwem sprawiedliwości pod hasłem „Stop patowładzy”. Marsz zorganizowały kluby „Gazety Polskiej”.
Demonstracja zaczęła się od przemowy Jarosława Kaczyńskiego. Rozpoczął od zatrzymania księdza Michała O., który usłyszał zarzuty w sprawie Funduszu Sprawiedliwości. Pisaliśmy o nim tutaj:
Prezes PiS mówił o torturach wobec księdza O. „Spotykamy się w szczególnej chwili. Sądzę, że myśli i to, co w sercu wielu z nas, jest dzisiaj z ks. Michałem Olszewskim. Jest z jego matką, która tak wzruszająco mówiła o jego losie”.
Jego zdaniem sytuacja księdza pokazuje ogólną sytuację w Polsce: „Jesteśmy tu po to, by powiedzieć twarde ”nie„ temu, co się dzieje w Polsce, w szczególności w sferze praworządności, tutaj przekraczane są wszelkie granice łącznie z prawami człowieka, tortury. Chcemy powiedzieć ”nie„ całej polityce, która zmierza do tego, by Polskę zdegradować i gospodarczo, i duchowo, pod każdym względem”.
Areszt dla księdza to zdaniem Kaczyńskiego element ataku na Kościół katolicki.
Prezes PiS nawiązał do sprawy rosyjskiego agenta Pawła Rubcowa: „Widzieliśmy także innego człowieka, on już opuścił więzienie, rosyjskiego szpiega, pułkownika GRU Rubcewa. Czy on był wychudzony? Czy on był zniszczony? On był w dobrej formie z plecaczkiem na plecach właśnie. Witał się serdecznie z Putinem”.
Następnie Kaczyński groził utratą przez Polskę niepodległości na rzecz Unii Europejskiej, co będzie korzystne dla Rosji. „Te cele, które stawiają ci, którzy chcą budować państwo europejskie, szczególnie Niemcy, Francja, są dużo dalej idące – to zmiana Polski w teren zamieszkiwany przez Polaków, ale zarządzany z zewnątrz. Można mówić, chociaż pozory będą zachowane, o końcu państwa polskiego. Mamy możliwość przeciwstawienia się temu, będą podjęte wielkie akcje i ta wielka akcja zmierzająca do wyborów nowego patriotycznego prezydenta RP”.
Namawiał do głosowania na nieznanego jeszcze z nazwiska kandydata PiS na prezydenta.
Jarosław Kaczyński zapowiedział, że PiS będzie domagał się referendum w sprawie migrantów. Wtedy tłum zaczął skandować „Nie chcemy migrantów”.
Po Kaczyńskim wystąpili politycy PiS – Zbigniew Bogucki i Dominik Tarczyński. Podczas ich przemówień zgromadzeni zwolennicy PiS skandowali: „Pogonimy patowładzę”, „Ryża wrona orła nie pokona”, „Donald Tusk, nie zamkniesz nam ust”.
Swoje wystąpienie miał także prof. Jan Majchrowski, powołany w 2018 r. przez Andrzeja Dudę do nieistniejącej już dzisiaj Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Na koniec przemawiał także Adam Borowski, były działacz opozycji, który w ostatnich miesiącach codziennie protestował pod aresztem księdza O.
Podczas demonstracji przemawiający często odwoływali się do historii – wspominali żołnierzy wyklętych, poległych w Katyniu, represjonowanych w czasie PRLu. Na końcu prowadząca protest wspomniała też ofiary katastrofy smoleńskiej. Wtedy w tłumie pojawił się Antoni Macierewicz i powiedział do mikrofonu: Trzeba ukarać tych, którzy ich zamordowali.
O czym nie wspomniano podczas demonstracji? Prowadzące zaledwie kilka słów poświęciła na najważniejszy dzisiaj w Polsce temat, czyli powodzie na południu Polski. Prezes nie powiedział o tym nic. Nie było także mowy o Marszu Niepodległości, na którym Kaczyński niedawno zapowiedział swoja obecność.
Protest zakończył się ok. 14.45. Frekwencja nie była duża – zgromadzenie nie przekroczyło tysiąca osób.
Rządowe Centrum Bezpieczeństwa opublikowało poradnik powodziowy. Zawiera on zalecenia dla osób przebywających na terenach zagrożonych powodzią. Co z dziećmi, co ze zwierzętami, jak przygotować siebie i dom?
Służby apelują, by dziś, w sobotę 14 września 2024, uważnie śledzić doniesienia na temat stanu wód i opadów.
To właśnie dzisiaj opady deszczu mają być największe. Już nie tylko na południu kraju, gdzie miejscami sytuacja jest dramatyczna, ale nawet na wybrzeżu wschodnim woda może przekroczyć stany ostrzegawcze.
Co robić, jeśli powódź dotknie naszą najbliższą okolicę?
Mieszkańcy terenów zalewowych powinni się dowiedzieć, jaki jest plan ewakuacji w ich okolicy. To znaczy: gdzie są drogi ewakuacji, gdzie należy zostawić samochód, zwierzęta lub maszyny rolnicze.
Informacje na temat takich planów ewakuacji można znaleźć na stronach urzędu gminy czy miasta. Ale ważne są również doświadczenia osób mieszkających w pobliżu z przeszłości.
Każda rodzina powinna opracować własny plan ewakuacji. Ważne jest też, żeby wiedzieć z wyprzedzeniem, jak członkowie rodziny mają się komunikować. Ważne: zadbaj, żeby telefony komórkowe były naładowane!
Należy też ustalić konkretne miejsce, w którym członkowie rodziny mają się spotkać i czekać na siebie, gdyby się rozdzielili.
Ważne dokumenty (np. paszport, akty własności, polisy ubezpieczeniowe) włóż do wodoodpornych opakowań, choćby torebek foliowych. Warto zrobić też kopie zapasowe cyfrowych dokumentów i nośników, na których się znajduje.
Kolejny krok to przygotowanie domu. Chodzi o na przykład o zainstalowanie uszczelek w oknach i drzwiach, uszczelnienie rynien i kratek kanalizacyjnych (usuniecie z nich liści), zainstalowanie zaworów zwrotnych w odpływach kanalizacyjnych (zapobiegają cofaniu się wody).
RCB namawia też do zaopatrzenia się w worki z piaskiem. A także do wcześniejszego ubezpieczenia dobytku.
Oto lista przygotowana przez RCB. Każdy i każda z domowników powinna mieć taki plecak.
RCB podpowiada, co robić, żeby ocalić zwierzęta:
„Przenieś paszę dla zwierząt w miejsce niezagrożone zalaniem i przygotuj jej zapas na trzy doby. Zgromadź dodatkowe zapasy wody dla zwierząt. Przygotuj zwierzęta hodowlane do ewakuacji – jest ona trudniejsza niż ludzi i zajmuje więcej czasu. Porozmawiaj z sąsiadami o wzajemnej pomocy przy załadunku zwierząt gospodarskich do ewakuacji”.
Nie można dotykać mokrych urządzeń elektrycznych, grozi to bowiem porażeniem prądem.
Należy też unikać kontaktu z wodą powodziową, zwłaszcza nie należy korzystać ze studni. W czasie powodzi woda „może być zanieczyszczona chemikaliami, ściekami, czy innymi niebezpiecznymi substancjami, w tym bakteriami chorobotwórczymi”.
Jeśli służby nakażą ewakuację, należy się podporządkować temu polecaniu. Przed opuszczenie domu wyłącz wszystkie instalacje elektryczne i gazowe. A dzieciom przypnij karteczki z imieniem, nazwiskiem i kontaktem do opiekuna.
To tylko niektóre z zaleceń. Cały rządowy poradnik znajduje się tutaj (plik pdf na dole strony).
„Teraz dostarczamy sprzęt na wojnę. A mogliśmy dostarczać sprzęt wojskowy, aby zapobiec wojnie” – powiedział ustępujący sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg w rozmowie z niemieckim dziennikiem FAZ
Za dwa tygodnie, 1 października 2024 po dziesięciu latach Jens Stoltenberg przestanie być Sekretarzem Generalnym NATO. W sobotę 14 września 2024 niemiecki dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung” opublikował rozmowę ze Stoltenbergiem.
Ustępujący szef NATO mówi, że NATO mogło zrobić więcej, żeby dozbroić Ukrainę i zapobiec inwazji Rosji w 2022 roku.
Kończący kadencję szef NATO zwrócił uwagę na niechęć Sojuszu Północnoatlantyckiego do dostarczania broni, o którą prosił Kijów przed pełnoskalową inwazją Rosji. Państwa sojusznicze obawiały się, że doprowadzi to do zaostrzenia napięcia z Rosją.
Stoltenberg twierdzi w rozmowie z FAZ, że wojna w Ukrainie może zostać zakończona tylko przy stole negocjacyjnym.
„Aby zakończyć tę wojnę, na pewnym etapie konieczny będzie ponowny dialog z Rosją. Ale musi się to opierać na sile Ukrainy” – stwierdził.
Według doniesień europejskich mediów Stoltenberg po zakończeniu kadencji Sekretarza Generalnego NATO miałby objąć stanowisko przewodniczącego Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa. Stoltenberg odmówił potwierdzenia. Powiedział niemieckiemu dziennikowi, że ma „wiele opcji” i zamieszka w Oslo.
Fala powodziowa przechodzi przez południową Polskę. Ewakuowano mieszkańców m.in. Lądka-Zdroju i Głuchołazów. Szef MSWiA, min. Siemoniak: „Sytuacja wygląda bardzo źle”
„Byliśmy w Morowie i Głuchołazach, gdzie w tej chwili sytuacja jest najtrudniejsza w Polsce. Sytuacja wygląda bardzo źle. Stan rzeki i prognozy co do jej stanu są cały czas złe. Na tym koncentrujemy swoją uwagę” — powiedział szef MSWiA Tomasz Siemoniak na posiedzeniu sztabu kryzysowego w Nysie rano 14 września.
Niż genueński „Borys” przetacza się przez Europę. W naszym regionie Czechy, Polska, Słowacja, Austria i Niemcy walczą ze wciąż narastającymi, obfitymi opadami. W niektórych miejscach już doszło do podtopień, w Czechach tysiące ludzi jest bez prądu, trwają prewencyjne ewakuacje mieszkańców.
W nocy z 13 na 14 września niż dotarł do Polski. Straż Pożarna podaje, że sytuacja jest trudna, przeprowadzono 1300 interwencji (do godz. 6 rano).
Z miejscowości Głuchołazy w woj. opolskim ewakuowano kilkuset mieszkańców. Na portalu X min. Tomasz Siemoniak napisał: „Ciężka noc w Głuchołazach. Przed godziną 3 wobec podnoszącego się stanu Białej Głuchołaskiej i po naradzie z @MSWiA_GOV_PL i @KGPSP burmistrz podjął decyzję o ewakuacji mieszkańców kilku ulic przylegających do rzeki. Do akcji ruszy 60 policjantów, a miasto i rzekę zabezpiecza w tej chwili 100 strażaków”.
Ok. 8.30 rozpoczęto ewakuację części mieszkańców Lądka-Zdroju. O przygotowanie do ewakuacji proszeni są mieszkańcy kolejnych opolskich miejscowości.
Do fali powodziowej przygotowuje się w tej chwili woj. śląskie.
Niż genueński przetacza się przez Europę. W naszym regionie Czechy, Polska, Słowacja, Austria i Niemcy walczą ze wciąż narastającymi, obfitymi opadami. W niektórych miejscach już doszło do podtopień, w Czechach tysiące ludzi jest bez prądu, trwają prewencyjne ewakuacje mieszkańców.
Meteorolodzy w Czechach i Polsce prognozują, że w niektórych częściach krajów w ciągu najbliższych czterech dni może spaść nawet 400 litrów wody na metr kwadratowy.
W Austrii i Słowacji jest nieco lepiej — prognozy mówią o opadach rzędu 200 litrów na metr kwadratowy. W Niemczech prognozy dla wschodnich i południowych landów mówią o opadach rzędu kilkudziesięciu litrów na metr kwadratowy, do 90 metrów na obrzeżach Alp.
"Trzeba przygotować się na najgorsze” – przestrzegają czeskie służby zarządzania kryzysowego.
W Czechach poziomy alarmowe rzek przekroczone są w 70 punktach, głównie na wschodzie i w centrum kraju. Ostrzeżenia o możliwych powodziach dotyczą już całego kraju, łącznie z Pragą. Wyjątkiem są tylko dwa regiony na zachodzie.
Najbardziej przekroczone są poziomy wód na Łabie w okolicach miejscowości Szpindlerowy Młyn kilkanaście kilometrów od granicy z Polską (ale to Polsce nie zagraża, gdyż w tym miejscu Łaba zaczyna swój bieg i płynie na najpierw na południe), na rzece Bělá poniżej tamy Boskovice w Jesenikach (to dla nas bardziej problematyczne, Bělá, po polsku Biała Głuchołaska to prawy dopływ Nysy Kłodzkiej) oraz na rzece Svratka na wysokości miejscowości Židlochovice niedaleko Brna – informuje czeski portal informacyjny idnes.cz.
Czeskie służby prowadzą w kilku miejscach już prewencyjne ewakuacje. W Pradze zdecydowano o rozpoczęciu budowy specjalnych tam przeciwpowodziowych nad Wełtawą. W historycznym centrum Pragi strażacy stawiają zapory ochronne (na zdjęciu powyżej).
W piątek 13 września wieczorem bez prądu było już ponad 30 tysięcy domów i mieszkań we wschodniej części Czech. Powodem awarii jest przede wszystkim nasilający się wiatr, który towarzyszy opadom. W niedzielę wiatr we wschodnich Czechach może dojść nawet do 90 – 110 km na godzinę.
W Czechach opady deszczu w większości kraju zaczęły się w czwartek 12 września. Opady wciąż się nasilają. Według prognoz czeskiej służby meteorologicznej do niedzieli na południowym wschodzie kraju może spaść nawet 150 do 300 mm deszczu na metr kwadratowy. Obfitsze opady spodziewane są w regionie północno-wschodnim, gdzie opady mogą wynieść nawet 400 mm na metr kwadratowy – informuje czeski portal informacyjny idnes.cz.
Czeskie ministerstwo spraw wewnętrznych wydało zalecenia dla mieszkańców szczególnie zagrożonych terenów. Portale informacyjne publikują instrukcje dotyczące spakowania plecaka ewakuacyjnego. Zalecane jest też zabezpieczenie domów oraz zaopiekowanie się osobami starszymi i niesamodzielnymi.
Trudna sytuacja jest też na Słowacji. Tu w ciągu kilkunastu godzin poziom rzeki Morawy przy granicy z Austrią podniósł się z 80 centymetrów do niemal trzech metrów. Sztab kryzysowy szykuje się do kontrolowanego zrzutu wody, ale w sobotę może zostać ogłoszony trzeci stopień zagrożenia powodziowego.
Trzeci stopień zagrożenia powodziowego już dziś ogłoszono też w czterech powiatach Dunajskiej Stredy na południu kraju tarnawskiego, przez który przepływa Dunaj. Drugi poziom zagrożenia powodziowego ogłoszono w powiecie Galanta w kraju tarnawskim.
Stan wyjątkowo ogłoszono też w Bratysławie, która leży bezpośrednio u zbiegu Dunaju i Morawy w trójkącie granicznym z Węgrami i Austrią. Drugi poziom aktywności powodziowej ogłoszono też dla miejscowości Myjava, który leży nad rzeką Myjavą, u podnóży Białych Karpat w kraju trenczyńskim.
W Austrii kanclerz Karl Nehammer z powodu zagrożenia powodziowego przerywa kampanię wyborczą przed wyborami do parlamentu. W piątek 13 września odwołał spotkania zaplanowane na weekend. W regionie Dolnej Austrii na północnym wschodzie kraju doszło do pierwszych ewakuacji, m.in. w miejscowościach Hadersdorf am Kamp i Zöbing.
Coraz wyższy poziom wody jest w Wiedniu, gdzie również rośnie zagrożenie powodziowe. Podniesione stany wód widać też w Górniej Austrii – na granicy z Czechami i Niemcami. Miasto Linz i okoliczne miejscowości przygotowują się na lokalne powodzie.
Według służby meteorologicznej Geosphere Austria w sobotę najbardziej będzie padać w rejonie Wiednia, Dolnej Austrii i Burgenlandu przez Górną Austrię, większość Salzburga i Obersteiermark aż po tyrolski Unterland.
W niedzielę prognozowane są opady w zachodniej Austrii, podczas gdy na północy i wschodzie nadal będzie padać, miejscami również mocno. W poniedziałek opady skoncentrują się na obrzeżach obszaru od Wiednia i Eisenstadt do Salzburga. Poprawa sytuacji będzie widoczna dopiero we wtorek.
Nieco spokojniejsza jest sytuacja w Niemczech. Jak informuje Deutsche Welle, dla Niemiec służby meteorologiczne prognozują intensywne deszcze na wschodzie kraju, a także w Alpach i wschodnich niższych pasmach górskich, ale nie tak intensywne jak w pozostałych krajach regionu.
W Niemczech najbardziej zaniepokojeni są mieszkańcy Saksonii, Brandenburgii oraz regionów sąsiadujących z Alpami w Bawarii i Badenii. Powodzie mogą wystąpić na Łabie (w Saksonii) i na Odrze (w Brandenburgii) – jeśli wysoka fala utrzyma się w Polsce i Czechach. W Dreźnie Łaba może osiągnąć pierwszy poziom alarmowy w niedzielę 15 września. Ale już do środy może zostać osiągnięty poziom trzeci. Alerty obowiązują do poniedziałku, 16 września.
Na obrzeżach Alp może spaść w ciągu dwóch dni od 60 do 90 litrów wody na metr kwadratowy, a w niektórych miejscach nawet 100 litrów – podaje Deutsche Welle. We wschodniej Saksonii, w Rudawach i na Dolnych Łużycach w ciągu 24 godzin do południa w sobotę spodziewanych jest 30-50 litrów, a w niektórych obszarach nawet 70 litrów na metr kwadratowy.