Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Na kampusie Uniwersytetu Warszawskiego przy Krakowskim Przedmieściu znaleziona została odcięta głowa kobiety. Jak informuje policja, doszło do ataku przy użyciu siekiery, portierka zaatakowana przez 22-letniego studenta III roku prawa miała ponad 60 lat. Ranny został także ochroniarz, który jest w stanie krytycznym.
Do brutalnego mordu doszło 7 maja wieczorem. Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prokurator Piotr Antoni Skiba poinformował, że sprawca zabójstwa został zatrzymany.
„To 22-letni obywatel Polski, nie jest mieszkańcem Warszawy” – powiedział PAP.
Sprawca zaatakował ponad 60-letnią portierkę w Audytorium Maximum. Rzucił się także na próbującego interweniować ochroniarza, który jest w stanie krytycznym.
Z dziennikarzem Onetu rozmawiali studenci Uniwersytetu. „Mijaliśmy tę panią portierkę, więc pewnie z widzenia ją kojarzymy. Ale chyba straszniejsza jest myśl, że sprawcą mógł być student z naszego roku” — mówi studentka 3. roku prawa.
„Kobieta ma liczne rany cięte i rąbane kończyn górnych i dolnych, głowy oraz brzucha.Nie przeżyła ataku” — przekazała WSPRiTS „Meditrans” SPZOZ w Warszawie.
Dziennikarz „Wyborczej” rozmawiał ze studentami. Od świadków zdarzenia usłyszał, że portierka z Audytorium Maximum zamykała właśnie salę wykładową i miała iść do domu, gdy została zaatakowana. Robiła obchód przed zamknięciem budynku. „Zobaczyłem, że ktoś leży na ziemi, a na ścianie budynku jest krew. Myślałem, że ktoś uderzył się w głowę i chciałem pomóc. Gdy zacząłem podchodzić, agresor zaczął dalej uderzać w ciało kobiety siekierą” – opowiadał jeden ze świadków.
„Sprawca to 22-letni obywatel Polski. Nieznana jest jego motywacja. Wiemy, że przeprowadził atak ostrym narzędziem. Charakter działania sprawcy był bardzo brutalny, został już zatrzymany. Trwają oględziny miejsca zdarzenia i ujawnionych zwłok. Pokrzywdzone są dwie osoby, w tym jest jedna ofiara śmiertelna – kobieta, pracownica UW z działu technicznego. Druga z osób jest ciężko ranna i została przewieziona do szpitala. Szersze informacje dotyczącego okoliczności i motywacji oraz sytuacji życiowej podejrzanego będą możliwe do ujawnienia za 40 godzin po przeprowadzonym postępowaniu przygotowawczym” – mówił „Wyborczej” Piotr Skiba, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Sprawca zachowywał się irracjonalnie, nie uciekał. Strażnik uniwersytecki jest w bardzo ciężkim stanie, został ranny w głowę, klatkę piersiową i ręce. Znajduje się w szpitalu na OIOM-ie.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie poinformował, że zabójstwo zostało zarejestrowane przez uniwersyteckie kamery. Jest już w dyspozycji prokuratury.
Dziennikarz „Wyborczej” dowiedział się, że w ujęciu sprawcy pomógł straży uniwersyteckiej funkcjonariusz Służby Ochrony Państwa, który był obecny na UW z uwagi na wizytę ministra Adama Bodnara. Funkcjonariusz SOP udzielił też pomocy przedmedycznej rannemu strażnikowi uniwersyteckiemu.
Na platformie X Adam Bodnar napisał:
„W związku z zaistniałą sytuacją (...) 8 maja 2025 r. ogłaszam dniem żałoby na Uniwersytecie Warszawskim” – czytamy w komunikacie rektora UW prof. Alojzego Z. Nowaka i Kolegium Rektorskiego UW opublikowanym na stronie internetowej uczelni.
We wpisie przekazano, że w środę „w godzinach popołudniowych społeczność Uniwersytetu Warszawskiego dotknęła ogromna tragedia”.
„Zamordowana została w bestialski sposób nasza Koleżanka, Pracownica UW. Ciężko ranny został także pracownik straży uniwersyteckiej” – czytamy w komunikacie.
„Rodzinie i najbliższym wyrażamy ogromny żal i współczucie” – dodano.
Na platformie X minister nauki Marcin Kulasek napisał, że jest w stałym kontakcie z rektorem UW. Jak zapewnił, „społeczność uczelni może liczyć na moje pełne wsparcie w tym trudnym czasie”.
„W obliczu tego dramatu myślami jestem z rodziną i bliskimi ofiary. Pragnę złożyć im wyrazy najgłębszego współczucia” – napisał minister.
Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski podkreślił na platformie X, że „ten brutalny atak musi spotkać się z surową karą”. Wyraził wyrazy współczucia dla rodziny i bliskich zamordowanej.
Moskwa wprowadza nadzwyczajne środki, by zorganizować defiladę z okazji Dnia Zwycięstwa 9 maja. Obchody Dnia upamiętniają zwycięstwo Związku Radzieckiego w pokonaniu hitlerowskich Niemiec podczas II wojny światowej.
Rosjanie obawiają się, że armia Ukrainy zagrozi uroczystościom na Placu Czerwonym w Moskwie co roku organizowanym na początku maja. Po raz pierwszy od agresji Rosji na Ukrainę na paradzie będzie obecnych ponad 20 zagranicznych liderów.
W stolicy Rosji czasowo zostanie wyłączany mobilny internet oraz połączenia komórkowe — nie na stałe, ale „w miarę potrzeb”. Władze apelują do mieszkańców o wyrozumiałość. Wyłączenia uderzą w codzienne życie: zakłócą działanie aplikacji służących do zamawiania taksówek, nie będą możliwe przelewy bankowe, usługi kurierskie czy dostaw jedzenia, szczególnie w czasie czterodniowego weekendu, który w Rosji zaczyna się już 8 maja.
Takie właśnie będą nadzwyczajne środki w imię „zapewnienia bezpieczeństwa” prezydenckiej defiladzie.
Kto pojawi się na moskiewskiej defiladzie?
Według doniesień rosyjskich mediów udział w wydarzeniu weźmie udział co najmniej 29 światowych przywódców.
„Zaprosiliśmy wielu zagranicznych gości. Spodziewamy się obecności 29 przywódców krajów, które otrzymały zaproszenia na Paradę Zwycięstwa” — poinformował dziennikarzy doradca prezydenta Rosji Jurij Uszakow.
Dla porównania, w ubiegłym roku na paradzie u boku Władimira Putina pojawiło się zaledwie dziewięciu zagranicznych liderów. Warto przypomnieć, że Ukraina i większość krajów europejskich obchodzą Dzień Zwycięstwa w Europie dzień wcześniej, 8 maja.
Najważniejszym gościem moskiewskich uroczystości będzie prezydent Chin Xi Jinping, który zaplanował wizytę w Rosji 7–10 maja. Według Kremla Xi ma podpisać szereg bilateralnych dokumentów międzyrządowych i międzyresortowych, wzmacniających współpracę chińsko-rosyjską. Będzie to jego druga podróż do Moskwy — poprzednia miała miejsce w 2023 roku, tuż po jego reelekcji, i była pierwszą zagraniczną wizytą w nowej kadencji.
Chiny, choć oficjalnie przedstawiają się jako strona neutralna w wojnie, stały się dla Kremla największym dostawcą tzw. dóbr kluczowych dla produkcji broni.
Napięcia między Ukrainą a Chinami wzrosły w ostatnich tygodniach po tym, jak 9 kwietnia prezydent Wołodymyr Zełenski ogłosił, że na terytorium Ukrainy walczy 155 obywateli Chin. Dzień wcześniej Kijów pojmał pierwszych dwóch obywateli chińskich w obwodzie donieckim.
Pekin zaprzecza, jakoby miał jakikolwiek udział w rosyjskiej inwazji.
Swój udział w wydarzeniu zapowiedział także prezydent Brazylii Luiz Inácio Lula da Silva, który chce w ten sposób okazać wsparcie dla Putina.
Według brazylijskich mediów Lula planuje spotkanie bilateralne z Putinem, podczas którego będzie próbował przedstawić siebie jako potencjalnego mediatora w negocjacjach między Rosją a Ukrainą. W 2024 roku Brazylia wspólnie z Chinami opracowała plan pokojowy dla Ukrainy, który Kijów określił jako „destrukcyjny”.
Paradę niemal całkowicie bojkotują europejscy przywódcy. Jedynym przedstawicielem Unii Europejskiej ma być premier Słowacji Robert Fico, a obecność zapowiedział również prezydent Serbii Aleksandar Vučić. Jednak obaj politycy w ostatnich dniach odwołali publiczne wystąpienia z powodu problemów zdrowotnych, co stawia pod znakiem zapytania ich udział w uroczystościach.
Stany Zjednoczone także nie planują wysłać żadnych przedstawicieli — mimo że prezydent Donald Trump, wraz ze zwrotem amerykańskiej polityki zagranicznej, sygnalizuje chęć odnowienia kontaktów dyplomatycznych z Rosją, które zostały przerwane w 2022 roku.
Doroczna defilada to element propagandy prezydenta Władimira Putina, wykorzystywany do uzasadniania agresji przeciwko Ukrainie — fałszywie przedstawianej przez Kreml jako walkę z „nazistami”.
Tegoroczna parada odbędzie się w czasie doniesień o ukraińskich atakach na Moskwę, które trwały trzy dni z rzędu (4–6 maja) i wielokrotnie zmuszały rosyjskie władze do zamykania okolicznych lotnisk. Od początku tygodnia ataki dronowe na obrzeża Moskwy stały się codziennością. Moskwa informowała o dziewięciu atakach dronów na miasto. Systemy obrony powietrznej odpierały też ataki ukraińskich dronów przez cały dzień 6 maja. Dzień wcześniej na Moskwę nawiedziło 19 dronów.
W ramach prób zapewnienia choćby pozorów bezpieczeństwa, Rosja jednostronnie ogłosiła „humanitarny” rozejm od 8 maja do północy 11 maja.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski nazwał inicjatywę Putina o zawieszeniu broni, teatralną inscenizacją mającą na celu stworzenie wrażenia wyjścia Rosji z izolacji. Zełenski nalega na 30-dniowy rozejm zgodnie ze strategią zaproponowaną przez władze USA.
Zełenski podkreślił też, że Ukraina nie może zagwarantować bezpieczeństwa zagranicznym oficjelom planującym udział w moskiewskich obchodach i zaznaczył, że wszelkie incydenty na terytorium Rosji są wyłączną odpowiedzialnością Kremla.
Przeczytaj także:
Odetchnąć z ulgą mogą kredytobiorcy. Rada Polityki Pieniężnej zdecydowała w środę o obniżce stóp procentowych.
Koszt pieniądza od czwartku pójdzie w dół o 0,50 pkt proc., co oznacza spadek stopy referencyjnej do 5,25 proc.
W środę po dwudniowym posiedzeniu Rada Polityki Pieniężnej zdecydowała o ścięciu stóp procentowych w Polsce (to pierwsza obniżka od października 2023 roku – jak podaje Business Insider). Ruch jest zgodny z prognozami większości ekonomistów (część z nich wskazywała na możliwą redukcję o 0,25 pkt proc.). Stopa referencyjna NBP będzie wynosić od czwartku 5,25 proc.
Rada postanowiła obniżyć stopy procentowe NBP o 0,50 pkt proc. do poziomu:
• stopa referencyjna 5,25 proc. w skali rocznej;
• stopa lombardowa 5,75 proc. w skali rocznej;
• stopa depozytowa 4,75 proc. w skali rocznej;
• stopa redyskontowa weksli 5,30 proc. w skali rocznej;
• stopa dyskontowa weksli 5,35 proc. w skali rocznej.
Jak informuje PAP, na możliwość obniżenia stóp w najbliższym czasie wskazał prezes NBP Adam Glapiński podczas konferencji po posiedzeniu Rady na początku kwietnia.
„Stopa procentowa to koszt pożyczenia pieniędzy. Banki udzielając kredytów, chcą na tym zarobić, więc cena kredytu składa się z dwóch elementów: marży banku oraz stawki WIBOR” – wyjaśnił dziennikarzom PAP Piotr Kuczyński, analityk rynków finansowych Domu Inwestycyjnego Xelion.
Dodał, że WIBOR, to Warsaw Interbank Offered Rate, czyli stawka, za którą banki pożyczają od siebie pieniądze na 3 lub na 6 miesięcy. „Udzielając kredytu bank pożycza nam gotówkę tak, jakby pożyczał innemu bankowi” – wytłumaczył Kuczyński.
Analityk powiedział też, że potencjalne obniżki nie mają żadnego wpływu na wysokość raty kredytu.
Czytaj więcej tekstów OKO.press
Przeczytaj także:
Sebastian M., który zbiegł do Dubaju, stanie przed polskim wymiarem sprawiedliwości. Informację przekazał na platformie x minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski oraz minister sprawiedliwości Adam Bodnar.
W środę Sąd Najwyższy Zjednoczonych Emiratów Arabskich rozpoznawał odwołanie Sebastiana M. w sprawie jego ekstradycji do Polski. „Pirat drogowy, który zbiegł do Dubaju, stanie przed polskim wymiarem sprawiedliwości” – napisał na platformie X Radosław Sikorski.
„Orzeczenie emirackiego Sądu Najwyższego jest prawomocne. Oznacza to koniec sądowego etapu procedury ekstradycyjnej” – napisał na X Adam Bodnar.
Teraz trzeba poczekać na decyzję ministra sprawiedliwości Zjednoczonych Emiratów Arabskich, który zdecyduje o ewentualnym wydaniu Sebastiana M. władzom polskim. Wówczas będzie można wreszcie doprowadzić do końca sprawę spowodowania tragicznego wypadku drogowego na trasie A1, w którym śmierć poniosła trzyosobowa rodzina.
„Kolejny etap, ten kończący całą procedurę, to jest podjęcie decyzji przez uprawniony organ. W Emiratach jest to minister sprawiedliwości, analogicznie jak w Polsce” – mówiła w środę prokurator Anna Adamiak, rzeczniczka prasowa Prokuratora Generalnego.
We wrześniu 2023 roku Sebastian M. spowodował wypadek samochodem BMW w Sierosławiu niedaleko Piotrkowa Trybunalskiego (woj. łódzkie). Zginęli wówczas rodzice i ich pięcioletni syn. Mężczyzna zbiegł z miejsca tragedii, a następnie uciekł z kraju.
Po wypadku Sebastian M. uciekł z Europy. Na polecenie ówczesnego prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry wydano za nim list gończy. Mężczyzna był poszukiwany na podstawie czerwonej noty Interpolu. Policja w Zjednoczonych Emiratach Arabskich wspierana przez polską Specjalną Grupę Poszukiwawczą zatrzymała sprawcę w Dubaju.
Polska prokuratura, w ramach procedury ekstradycyjnej, wnioskowała o wydanie sprawcy tragicznego wypadku do Polski.
Czytaj więcej tekstów OKO.press:
Przeczytaj także:
„Miałem czyste intencje, działałem w granicach prawa” – mówił podczas oświadczenia kandydat na prezydenta Karol Nawrocki.
Nawrocki zapowiedział, że przejęte od 80-latka mieszkanie przekaże na cele charytatywne. Nie zdradził jednak jakiej organizacji chce przekazać lokal.
„Wczoraj, wspólnie z żoną, podjęliśmy decyzję, aby to mieszkanie przekazać na cele charytatywne. Zostanie ono oddane organizacji, która pomaga osobom starszym i wykluczonym społecznie” – powiedział Nawrocki.
„W umowie darowizny z organizacją charytatywną będzie jasny zapis, że pan Jerzy, któremu życzę długiego życia i zdrowia, może korzystać z tego mieszkania do swojej śmierci ”— podkreślił kandydat na prezydenta.
Tłumaczył się także z kontrowersji, które wynikają z przejętego przez niego mieszkania.
„Moja relacja z Jerzym Ż. ma swoje potwierdzenie w dokumentach, które pokazują, że działałem w dobrej wierze, z czystymi intencjami i zawsze w granicach polskiego prawa. Znałem pana Jerzego przez 14 lat. Od 2017 roku jestem właścicielem mieszkania, zgodnie z obowiązującymi przepisami” – mówił Nawrocki.
Dziennikarz Onetu Jacek Harłukowicz, współautor publikacji, która ujawniła, od kogo Nawrocki przejął mieszkanie, komentował sprawę dla TVN 24.
„Chyba panika jest w sztabie Karola Nawrockiego” – powiedział i dodał, że w świetle ujawnionych informacji pojawiają się poważne wątpliwości, czy w momencie przekazywania nieruchomości pan Jerzy był w pełni świadomy tego, co się dzieje. „Nie wiadomo też, czy pan Nawrocki ma prawo swobodnie dysponować tym mieszkaniem. Cały sposób działania budzi pytania natury prawnej” – mówił dalej.
W ubiegłym tygodniu Onet ujawnił, że Nawrocki wbrew deklaracjom nie jest właścicielem jednego, a dwóch mieszkań. Poza mieszkaniem w Gdańsku, w którym mieszka z rodziną, posiada również kawalerkę. W poniedziałek portal podał, że w 2017 roku Jerzy Ż. — ówczesny właściciel kawalerki — przekazał ją Nawrockiemu i jego żonie w zamian za opiekę i utrzymanie, czyli na zasadzie umowy dożywocia, jednak mężczyzna trafił do domu opieki społecznej. We wtorek opublikowane zostało w internecie złożone w 2021 r. oświadczenie majątkowe Nawrockiego, złożone przez niego jako prezesa IPN, w którym wymienił w nim dwa mieszkania własnościowe, które posiada z żoną oraz trzecie – 50 proc. współwłasności z siostrą.
80-letni pan Jerzy przebywa obecnie w Domu Pomocy Społecznej.
Onet opublikował rozmowę z pracownicą opieki społecznej Anną Kanigowską, która opiekowała się Jerzym Ż. od wiosny 2022 r. do wiosny 2023 r. W jej ocenie „pan Jerzy żył w nędzy”, „praktycznie nic nie miał”, „bez przydziału z MOPR” i bez dokonywanych przez nią zakupów „nie miałby jedzenia”. Opiekunka powiedziała, że próbowała się dowiedzieć od Nawrockiego, dlaczego nie pomaga emerytowi, skoro przejął jego mieszkanie w zamian za opiekę i że wysłała do Nawrockiego w tej sprawie list.
Nawrocki twierdzi, że nabycie przez niego kawalerki „dokonało się w pełni zgodnie z prawem”.
We wtorek wicemarszałkini Senatu i kandydatka Lewicy na prezydenta Magdalena Biejat zapowiedziała w studiu PAP, że złoży zawiadomienie do prokuratury.
„Zarzutem jest oszustwo, doprowadzenie do niekorzystnego rozporządzenia majątkiem przez Pana Jerzego” – powiedziała w programie.
Więcej o sprawie przeczytają Państwo w artykułach Agaty Szczęśniak i Dominiki Sitnickiej.
Przeczytaj także: