Po kolejnych rewelacjach o kłopotach, których napytał sobie minister nauki, trwa dyskusja, czy nadaje się na to stanowisko
Szef CDU Friedrich Merz złożył wizytę prezydentowi Zełenskiemu w Kijowie. Rozmawiano o członkostwie w NATO i zezwoleniu ukraińskim siłom na uderzanie celów w Rosji
„Kontyngent sił z tego czy innego kraju mógłby stacjonować w Ukrainie tak długo, jak nie jesteśmy częścią NATO. Ale do tego potrzebujemy jasnego przekazu, kiedy Ukraina zostanie członkiem Unii Europejskiej, a kiedy NATO” – powiedział dziś na konferencji prasowej w Kijowie prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.
W Kijowie z wizytą przebywa Friedrich Merz, lider niemieckiej opozycji. Po spotkaniu obaj politycy wystąpili wspólnie przed dziennikarzami.
„Nawet jeśli zostaniemy zaproszeni do NATO, to co dalej? Kto zagwarantuje nasze bezpieczeństwo? Możemy o tym pomyśleć i pracować nad propozycją Emmanuela Macrona” – powiedział Zełenski.
To nawiązanie do kontrowersyjnej propozycji francuskiego prezydenta z lutego. Wówczas na konferencji NATO w Paryżu Macron przekonywał, że nie należy w przyszłości wykluczać wysłania zachodnich wojsk lądowych na Ukrainę. Podkreślił jednak również, że wśród państw sojuszu nie ma w tej sprawie konsensusu.
Zełenski w Kijowie zapowiadał, że zamierza w najbliższym czasie zadzwonić do ustępującego prezydenta USA Joe Bidena, by porozmawiać o członkostwie w NATO. I przekonywał, że Ukraina chce zakończenia wojny. „Bez wątpienia rozwiązanie dyplomatyczne uchroniło by więcej ludzi. Szukamy takiego rozwiązania” – mówił.
W tym chciałby mu pomóc Merz.
„Stanowisko naszej partii jest jasne: chcemy dać waszym siłom zbrojnym możliwość atakowania baz wojskowych w Rosji — nie ludności cywilnej i infrastruktury, lecz tych celów, z których prowadzona jest wojna przeciwko waszemu państwu” – mówił lider CDU.
20 stycznia 2025 roku w Białym Domu w Waszyngtonie Joe Bidena zastąpi Donald Trump. Powracający na stanowisko prezydenta USA przedstawiciel Republikanów wielokrotnie w swojej kampanii wyborczej przekonywał, że zamierza jak najszybciej zakończyć wojnę w Ukrainie. Amerykanie są największym wsparciem wojskowym dla walczącej Ukrainy. Trump wciąż nie przedstawił spójnego planu dla Ukrainy, ale z jego słów można wyczytać, że najpewniej będzie chciał znacząco zmniejszyć tę pomoc i zmusić walczące strony do znalezienia porozumienia.
„Guardian” pisze, że w otoczeniu Zełenskiego jest zrozumienie, że przyszły rok może oznaczać konieczność rozmów z Rosją na temat zakończenia wojny. Dlatego Ukraina liczy na wsparcie w najbliższych tygodniach i miesiącach. By w momencie przystąpienia do ewentualnych negocjacji być w jak najlepszej pozycji na polu bitwy.
Dzisiejszy gość Zełenskiego, Friedrich Merz, już niedługo może do Kijowa podróżować jako kanclerz Niemiec. Prowadzona przez Merza centroprawicowa CDU jest zdecydowanym faworytem do zwycięstwa w lutowch, przedterminowych wyborach parlamentarnych w Niemczech. Od kilku prawie dwóch lat lideruje sondażom, od kilku miesięcy w większości z nich przekracza 30 proc. poparcia. Druga jest skrajnie prawicowa AfD. CDU ma niewielkie szanse na samodzielne rządy, ale być może będzie mogła utworzyć „wielką koalicję” z socjaldemokratami z SPD.
Dziennikarze prezentują ustalenia audytorów. Według szefa gdańskiej prokuratury ustalenia pozwalają mówić o przestępstwie
„Gazeta Wyborcza” ujawniła wnioski z autydu umorzenia postępowania wobec syna prezesa TVP z czasów rządów PiS Jacka Kurskiego, Zdzisława Kurskiego. Zdaniem informacji dziennika śledztwo zostało umorzone z politycznej inspiracji. Syn Kurskiego był podejrzany o zgwałcenie nieletniej wówczas Magdaleny Nowakowskiej.
„Nie chodzi o drobne uchybienia. To grube nieprawidłowości wskazujące na celowe działania lub zaniechania. I nie była to koronkowa robota, szli na rympał” – mówi „Wyborczej” informator.
Jak dochodziło do umorzenia i nacisków?
Według informacji, do których dotarli dziennikarze „Wyboczej” prokuratura oddalała prawidłowo złożone wnioski dowodowych pełnomocnika pokrzywdzonej. Lekceważyła zawiadomienia o kilkakrotnym gwałcie, które Nowaskowska jako osoba pełnoletnia, złożyła w biurze podawczym gdańskiej. Śledczy schowali je do szuflady, uzasadniając, że w tej sprawie „śledztwo już się odbyło„. Wcześniejsze zgłoszenie dotyczyło jednak „doprowadzenia do poddania się innej czynności seksualnej”, a nie wielokrotnego zgwałcenia.
Według audytorów śledczy pomijali niekorzystnych dla Zdzisława Kurskiego dowody i manipulowali ustaleniami biegłego psychologa, który uznał Magdalenę za wiarygodną. Już po wydaniu opinii przez psychologa, przesłuchała go osobiście szefowa prokuratury okręgowej Teresa Rutkowska-Szmydyńska. W trakcie przesłuchania miała mu podrzucać tezy sprzeczne z postawioną już diagnozą.
Szef gdańskiej prokuratury regionalnej Paweł Pik potwierdził, że śledztwo to wzięto pod lupę, a ustalenia audytorów są obciążające dla poprzedniego kierownictwa.
„Poczynione ustalenia pozwalają na przyjęcie, że ujawnione uchybienia prokuratora referenta sprawy oraz byłej kierownik jednostki [Rutkowska–Szmydyńska] należą do kategorii najpoważniejszych przestępstw, które wypełniają znamiona artykułu 231 paragraf 2 kodeksu karnego” – powiedział dziennikowi.
Sprawa dotyczy przemocy seksualnej, jakiej Zdzisław Kurski miał się dopuścić na Magdalenie Nowakowskiej. Rodziny Kurskich i Nowakowskich były zaprzyjaźnione i często spędzały wspólnie wakacje. Do przemocy miało dochodzić właśnie podczas takich wakacji w Danielinie na Warmii. Lucjan Nowakowski, ojciec Magdaleny był asystentem Jacka Kurskiego podczas jego pobytu w Brukseli jako europoseł.
Sprawa jest bulwersująca, ponieważ pierwszy raz do zgwałcenia miało dojść, gdy Nowakowska miała dziewięć lat. O szczegółach sprawy kobieta, już jako dorosła osoba, opowiedziała w 2020 roku „Wyborczej”.
Jacek Kurski uznał, że jego syn został ofiarą prowokacji ze strony Lucjana Nowakowskiego, który miał się mścić za zwolnienie z funkcji asystenta.
Doniesienia poznajemy w momencie, gdy trwa debata nad rozliczeniami naruszeń władzy przez Prawo i Sprawiedliwość. Premier Tusk zwracał się ostatnio do partnerów w koalicji w mediach społecznościowych:
„Rozliczanie PiS postępuje wolniej, bo nie wszyscy w Koalicji zrozumieli, że bez rozliczenia nie będzie naprawy Rzeczpospolitej. I jeśli się wreszcie nie ogarną, sami zostaną przez ludzi rozliczeni”.
W Syrii trwa świętowanie, najważniejsza frakcja rebeliantów – HTS – szykuje się do rządzenia krajem. Niespokojnie jest na kontrolowanej przez Kurdów północy
„Ten triumf, moi bracia, otwiera nowy rozdział w historii regionu, historii pełnej niebezpieczeństw, przez które Syria stała się placem zabaw dla irańskich ambicji, rozprzestrzeniając sekciarstwo, podsycając korupcję” – mówił wczoraj do swoich zwolenników Abu Mohamed al-Dżaulani w damasceńskim Meczecie Umajjadów. Dżaulani to lider Hajat Tahrir asz-Szam, grupy, która przewodziła rozpoczętej 27 listopada ofensywie na Damaszek.
Dżaulani jest teraz głównym rozgrywającym w Syrii wolnej od Asada. Jego grupa wywodzi się z Dżabhat an-Nusra, która była odnogą al-Kaidy w Syrii. Stąd obawy, że porządek, który Dżaulani i jego zwolennicy chcą w Syrii wprowadzić, będzie bliższy Afganistanowi Talibów niż demokracji dla wszystkich Syryjczyków. Przywódca HTS wykonał dużo pracy, by nie być postrzeganym jako niebezpieczny dżihadysta. HTS w swoich oficjalnych komunikatach podkreśla równość wszystkich narodowości i religii, które zamieszkują Syrię.
Dżaulani nie bez powodu na miejsce pierwszego przemówienia wybrał właśnie Meczet Umajjadów. Meczet w tym miejscu stoi od ponad 13 wieków. Wcześniej była tam świątyna chrześcijańska, rzymska a kult religijny uprawiano tam od epoki żelaza. To jeden z najważniejszych meczetów islamu i świadectwo długowieczności tej części świata. Dżaulani pokazuje swoje ambicje. Ale nie będzie ich łatwo zrealizować. Na dziś bardzo trudno stwierdzić w jaką stronę skręci Syria, a w kraju wciąż trwa świętowanie obalenia dyktatora.
Jego częścią jest oswobadzanie więźniów z niewoli. Wciąż trwa uwalnianie ludzi z najsłynniejszego więzienia Sejdnaja w pobliżu Damaszku. Więzienie ma kilka poziomów, a dostęp do części z więźniów jest utrudniony bez znajomości technologii, którą operowali funkcjonariusze reżimu. Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka szacuje, że przez pierwsze 10 lat od wybuchu rewolucji w więzieniu tym zginęło 30 tys. osób. Wówczas wszystkie ofiary reżimu w więzieniach organizacja szacowała na ponad 100 tys. Ponad 16 tys. udało się zidentyfikować z imienia i nazwiska.
Wczoraj wieczorem Rosjanie potwierdzili, że Baszszar al-Asad uciekł z kraju i udał się do Rosji. Po sieci krążyło zdjęcie, które miało przedstawiać Asada wraz z żoną w Rosji, ale okazało się być zrzutem ekranu z filmu przedstawiającego parę w 2023 roku w Aleppo. Nie mamy więc wizualnego potwierdzenia, że Asad jest w Rosji. Nie ma jednak wielu miejsc na świecie, w które mógłby się bezpiecznie udać, a Rosja w ten sposób może pokazać, że chroni swoich sojuszników nawet po ich porażce.
Dziś rzecznik Kremla Dymitrij Pieskow powiedział, że decyzję o przyznaniu Asadowi azylu podjął osobiście Władimir Putin. Pieskow ogłosił, że Putin nie ma obecnie zaplanowanego spotkania z Asadem. I dodał, że Kreml nie ma obowiązku by wydać na ten temat oficjalny komunikat.
Pomimo obalenia dyktatora, Syria nie jest i jeszcze długo może nie być wolna od walk. Gorąco jest na północnym-wschodzie, gdzie o kontrolę rywalizują siły kurdyjskie z lokalnymi rebeliantami oraz z siłami protureckimi.
Ciężkie walki wybuchły choćby w Manbidż na północy kraju, mniej więcej w połowie drogi między Aleppo a granicą z Irakiem. Według kurdyjskich Syryjskich Sił Demokratycznych, w walkach zginęło 22 bojowników SDD. Proturecka Syryjska Armia Narodowa miała wsparcie tureckiego lotnictwa. Siły kurdyjskie mają wsparcie USA, około 900 żołnierzy amerykańskich stacjonuje na terenach kontrolowanych przez Kurdów. I USA, i Turcja wyrażają zadowolenie z tego, że skończyły się rządy Asada. Ale mają też w Syrii sprzeczne interesy. Przypadek ten pokazuje, jak trudne będzie ponowne poskładanie całego kraju w całość.
Swoje dokłada też Izrael. Wojska izraelskie zajęły wczoraj strefę buforową pomiędzy okupowanymi przez Izrael wzgórzami Golan a Syrią. Izraelczycy uważają, że robią to ze względu na zabeczpieczenie swoich terytoriów i walki toczące się po stronie syryjskiej. Zdecydowania większość społeczności międzynarodowej uważa jednak wzgórza Golan za terytorium Syrii okupowane przez Izrael. Izraelczycy bombardowali też wczoraj cele w samej Syrii, najpewniej by nie dopuścić do wzmocnienia nowych władz w Syrii po zdobyciu broni, jakie pozostawił po sobie reżim Asada.
Wczoraj rano rebelianci opanowali stolicę Syrii, syryjski dyktator Baszszar al-Asad uciekł z kraju do Rosji, a era ponad pięciu dekad rządów jego rodziny zakończyła się w Syrii. Błyskawiczna ofensywa rebeliantów to najnowszy rozdział historii trwającej od 2011 roku wojny domowej w tym kraju (zamrożonej od 2020 roku). Przyniosła ona setki tysięcy ofiar, a miliony Syryjczyków zmusiła do uchodźstwa.
Baszszar al-Asad utrzymywał się przy władzy dzięki wsparciu wojskowemu z Rosji i Iranu. Przez ostatnie pięć lat relatywnego spokoju Asad nie zreformował swojej armii, nie zbudował dobrobytu dla swoich poddanych, dzięki któremu część z Syryjczyków mogłaby chcieć bronić swojego władzy. W ostatnich dwóch tygodniach Asad przekonał się, ile warta jest jego armia bez wsparcia zagranicznych wojsk.
Prezydent Wołodymyr Zełenski opublikował oświadczenie, w którym przypomniał tragiczny bilans rosyjskiej agresji. Zarysował też w szerszym kontekście skutki polityki Władimira Putina. Czy Donald Trump opowie się po stronie Ukrainy?
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przekazał na platformie X informację o ukraińskich stratach wojennych od początku pełnoskalowej inwazji Rosji.
„Nasi ludzie bronią swoich domów za cenę życia, a każde życie naszych żołnierzy i cywilów jest dla nas cenne. Od początku wojny na pełną skalę Ukraina straciła 43 tys. żołnierzy, którzy zginęli na polu bitwy. Mamy 370 tys. przypadków pomocy rannym i trzeba brać pod uwagę, że w naszej armii około 50 proc. rannych wraca do służby, a wszystkie rany, w tym lekkie i powtarzające się, są rejestrowane” – napisał Zełenski
Według Zełenskiego Rosja poniosła dużo większe straty, a od września tego roku jej żołnierze giną na froncie nawet sześciokrotnie częściej.
„W ten sposób chcą zagarnąć więcej ziemi, zanim światowa presja na nich stanie się nie do zniesienia. [...] Zaktualizowane dane dotyczące strat rosyjskich przekraczają 750 tys. ich obywateli. W tym 198 tys. zabitych i ponad 550 tys. rannych” – wylicza Zełenski.
Prezydent Ukrainy przypomniał też o tysiącach Ukraińców przetrzymywanych w rosyjskiej niewoli od 2014 roku. Jak zaznaczył, od lutego 2022 roku Ukrainie udało się uwolnić 3935 osób, w tym głównie żołnierzy. We wpisie Zełenskiego czytamy też o porwanych z Ukrainy dzieciach. „Sami Rosjanie mówią, że takich skradzionych dzieci są setki tysięcy, a Rosja rozrzuca je po całym swoim terytorium. Ich powrót będzie najtrudniejszym zadaniem” – podkreślił.
Zełenski opublikował ten wpis dzień po spotkaniu z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem oraz prezydentem-elektem USA Donaldem Trumpem. Zełenski gościł w Paryżu z okazji otwarcia odbudowanej katedry Notre Dame. Trójstronne rozmowy nie były planowane, miało do nich dojść w wyniku zabiegów strony francuskiej. Ich efekt trudno oszacować, bo Trump unika opowiedzenia się jednoznacznie po stronie Ukrainy.
Wpis Zełenskiego – rekapitulacja wojny i największych przewin Putina – wydaje się adresowany właśnie do uszu Trumpa. Amerykanin wielokrotnie zapowiadał, że ekspresowo zakończy wojnę w Ukrainie, jak tylko odzyska władzę. Ukraina obawia się, że będzie próbował zmusić ją do oddania Rosji części zajętego terytorium w Donbasie. Dlatego nie ustaje w dyplomatycznej ofensywie, by przekonać do swoich racji nieobliczalnego polityka. Domaga się przy tym oficjalnego zaproszenia do członkostwa w NATO i gwarancji pokoju.
„Ukraińcy chcą pokoju bardziej niż ktokolwiek inny. Rosja przyniosła wojnę na nasze ziemie i to właśnie Rosja próbuje zniweczyć szanse na pokój” – podkreślił Zełenski.
Wydarzenia w Ukrainie prezydent umieścił we wpisie w szerszym kontekście, wskazując na agresywną politykę Putina w innych krajach.
„Widzimy, jak Rosja próbuje teraz podbić Gruzję po kilku wojnach z tym krajem. Rosja wciąż nie odpuszcza Mołdawii. Rosjanie uciekają teraz z Syrii, ale to nie znaczy, że nie będą próbowali ponownie siać tam śmierci. Rosyjskie wojska są obecne nawet w Afryce, a ich celem jest destabilizacja” – napisał Zełenski.
Podkreślił, że Putin „jest uzależniony od wojny”. „Rozpoczął karierę od brutalnej wojny przeciwko Czeczenii i od tego czasu bezustanie podsyca kolejne konflikty. Można go powstrzymać tylko siłą, siłą przywódców świata, którzy mogą stać się przywódcami pokoju. Liczymy na to, że Ameryka i reszta świata pomogą nam powstrzymać Putina. On boi się tylko Ameryki i światowej jedności” – napisał Zełenski.
Rosja przyznaje, że syryjski dyktator opuścił kraj i wzywa do poszanowania rezolucji ONZ. Izrael przekonuje, że rewolucja w Syrii nie byłaby możliwa, gdyby nie jego ataki na Iran i Hezbollah
W Syrii upadł reżim Baszszara al-Asada, a każda godzina przynosi nowe informacje. Media piszą o powracających do kraju syryjskich uchodźcach, m.in. z Libanu. Opozycja szturmuje pałac prezydencki w Damaszku, a także ambasadę Iranu. W sieci pojawiły się nagrania z momentu wypuszczenia z zakładów karnych więźniów przetrzymywanych tam przez obaloną władzę.
Na wydarzenia reagują rządy kolejnych krajów i międzynarodowi gracze.
Rosyjskie MSZ wydało komunikat, w którym stwierdza, że „przygląda się wydarzeniom w Syrii z ogromnym niepokojem”. Potwierdza, że Baszszar al-Asad opuścił kraj, ale przekonuje, że stało się to „w wyniku negocjacji z wieloma uczestnikami zbrojnego konfliktu w Syrii”. I że dyktator zostawił „instrukcję pokojowego przekazania władzy”.
Rosjanie twierdzą, że rozmawiają ze wszystkimi grupami opozycyjnymi w Syrii, wzywają do poszanowania opinii wszystkich grup etniczno-wyznaniowych, odwołują się też do rezolucji ONZ z grudnia 2015 roku. Komunikat jest oszczędny w treści i zdaje się sugerować, że Moskwa przyjęła już do wiadomości, że rządy al-Asada, które latami wspierała, nie są do uratowania.
Zareagował także Iran, również należący do popleczników al-Asada. W oświadczeniu irańskiego MSZ cytowanym przez Reuters napisano, że „Iran szanuje jedność, suwerenność i integralność terytorialną Syrii”. „Przyszłość Syrii i proces, który zadecyduje o jej losie, spoczywa wyłącznie w rękach Syryjczyków, bez obcych wpływów czy destrukcyjnej interwencji”. Iran zapowiada zarazem „pomoc” w zaprowadzeniu bezpieczeństwa i przywróceniu stabilności w Syrii – zamierza w tym celu „kontynuować rozmowy z wpływowymi graczami, zwłaszcza w regionie”.
Arabia Saudyjska nie wydała jeszcze oficjalnego komunikatu. W rozmowie z agencją Reuters, wysoki urzędnik tego kraju stwierdził, że obecna sytuacja jest wynikiem zaniedbań rządu al-Asada, który nie chciał negocjować i zignorował ostrzeżenia. Szef MSZ Turcji podkreślił, że należy zapewnić, by organizacje terrorystyczne nie wykorzystały niestabilnej sytuacji w Syrii.
Izrael nie kryje zadowolenia z upadku wrogiego syryjskiego reżimu, zbratanego z jego największymi wrogami: Iranem i Hezbollahem. Premier Binjamin Netanjahu stwierdził, że to właśnie izraelskie ataki na Iran i Hezbollah umożliwiły rebeliantom ten sukces. Zarazem Izrael uznał to za pretekst, by „dla bezpieczeństwa” zająć strefę buforową rozdzielającą okupowane przez Izrael Wzgórza Golan od właściwego terytorium Syrii. W strefie stacjonują siły ONZ. Izrael podejrzewany jest także o ostrzał baz wojskowych na terytorium Syrii w ostatnich kilkudziesięciu godzinach.
W triumfalnym tonie głos zabrał amerykański prezydent-elekt Donald Trump. „Asada już nie ma, uciekł z kraju. Jego obrońca – Rosja, Rosja, Rosja, którą kieruje Władimir Putin, nie była zainteresowana dalszym wsparciem. Rosja i Iran są osłabione z powodu Ukrainy, złej koniunktury gospodarczej oraz sukcesów wojskowych Izraela” – napisał Trump na platformie X.
W imieniu Unii Europejskiej wydarzenia skomentowała nowa Wysoka Przedstawicielka UE ds. Polityki Zagranicznej Kaja Kallas. „Koniec dyktatury al-Asada to pozytywna i długo wyczekiwana wiadomość. Pokazuje też, jak słabi są jego sojusznicy – Rosja i Iran. Naszym priorytetem pozostaje bezpieczeństwo regionu. Będę współpracować ze wszystkimi konstruktywnymi partnerami w Syrii i w regionie” – podała Kallas na X.
Upadek reżimu al-Asada to wynik błyskawicznej operacji przeprowadzonej przez rebeliantów w ostatnich dwóch tygodniach. A zarazem efekt 13 lat wojny domowej w tym kraju (zamrożonej od 2020 roku), która przyniosła setki tysięcy ofiar, a miliony Syryjczyków zmusiła do uchodźstwa. Baszszar al-Asad zarządzał systemem opresji, który stworzył jeszcze jego ojciec. Łącznie al-Asadowie rządzili Syrią przez 53 lata. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie wojskowe wsparcie Rosji i Iranu.
Syrię czeka teraz trudny proces zmiany systemu politycznego, którego przyszłość jest niepewna. Hajat Tahrir Asz-Szam (HTS), główna grupa rebeliantów, która rozpoczęła 27 listopada błyskawiczny marsz na południe, wywodzi się z Dżabhat an-Nusry, odłamu al-Kaidy w Syrii. Obecnie przekonuje, że Syria jest miejscem dla wszystkich i zamierza chronić prawa mniejszości.
Duża część Syrii na północy i północnym zachodzie to tereny kurdyjskie, których bronią Syryjskie Siły Demokratyczne. Stowarzyszona z HTS w marszu na Damaszek proturecka Syryjska Armia Narodowa już teraz ściera się z kurdyjskim SSD. Kluczowa będzie próba zbudowania w Syrii takiego państwa, w którym będą mogły bezpiecznie funkcjonować wszystkie grupy etniczne i religijne. Do jedności na razie daleko, mimo powszechnego w kraju entuzjazmu.
Baszszar al-Asad najpewniej uciekł z Syrii i jak dotąd nie wiadomo, gdzie się znajduje. Amerykańscy urzędnicy, z którymi rozmawiał izraelski dziennikarz Barak Ravid, twierdzą, że miał w planach udać się do Moskwy. W Damaszku został natomiast premier Mohammed Gazi al-Dżalili, który przekazał, że zamierza współpracować z rebeliantami w przekazaniu władzy.