0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Ilustracja: Iga Kucharska / OKO.pressIlustracja: Iga Kuch...

Krótko i na temat: najnowsze depesze OKO.press z Polski i ze świata

Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny

Google News

10:19 21-03-2025

Prawa autorskie: Maros Sefcovic, European Commissioner for Trade and Economic Security, speaks at the American Enterprise Institute (AEI) in Washington, DC, on February 19, 2025. The European Commissioner for Trade and Economic Security, Maros Sefcovic, arrived in Washington on February 18, 2025 and is scheduled to meet with US President Donald Trump's Commerce Secretary Howard Lutnick and US Trade Representative nominee Jamieson Greer. (Photo by Jim WATSON / AFP)Maros Sefcovic, Euro...

UE opóźnia cła odwetowe w wojnie handlowej z Trumpem

Bruksela daje sobie więcej czasu. Dopiero w połowie kwietnia wejdą w życie unijne cła będące odpowiedzią na wojnę handlową Donalda Trumpa

Co się wydarzyło

„Wszystkie środki odwetowe UE wejdą w życie w połowie kwietnia” – przekazał w czwartek unijny komisarz ds. handlu Maroš Šefčovič.

Unijne taryfy miały wejść w życie 1 kwietnia, ale UE zdecydowała się dać dodatkowe dwa tygodnie na dialog, mimo że cła prezydenta USA Donalda Trumpa na stal i aluminium już obowiązują.

„Naszym celem jest znalezienie odpowiedniej równowagi produktów, biorąc pod uwagę interesy producentów, eksporterów i konsumentów UE” – powiedział rzecznik Komisji Olof Gill.

Jaki jest kontekst

12 marca 2025 Stany Zjednoczone wprowadziły cła na stal i aluminium z Unii Europejskiej. W odpowiedzi Unia Europejska zamierzała między innymi przywrócić cła na dżinsy, bourbon, motocykle i masło orzechowe.

Jednak według informatorów agencji AFP to Francja, Hiszpania i Włochy naciskały na Komisję Europejską, aby opóźniła wprowadzenie ceł. Inne źródła podają, że naciski pochodziły też z Irlandii. Te cztery kraje najbardziej ucierpiałyby z powodu dodatkowych ceł na alkohol. Premier Francji François Bayrou stwierdził, że UE wybiera niewłaściwe cele dla swojego odwetu.

Bourbon może zostać nawet wycofany z listy towarów objętych taryfami. Znalazł się na niej, gdy Trump zagroził nałożeniem 200-procentowych ceł na europejskie wina i alkohole.

W piątek unijną decyzję dotyczącą opóźnienia wprowadzenia ceł skomentował premier Donald Tusk. „Komisja Europejska nie może zastosować polityki celnej, która będzie uderzała też rykoszetem w nas, w gospodarkę europejską. Więc rozumiem, że kiedy prezydent Trump celuje prosto we Francuzów na przykład, jeśli chodzi o te drastyczne, potencjalne cła na wina czy szampany, to Francuzi się niepokoją” – powiedział Tusk.

Premier dodał, że „nie chodzi o jakiś prestiżowy pojedynek z Amerykanami. Raczej o próbę perswazji, ciągłego tłumaczenia, żeby nie zaogniać tych jednak dość napiętych relacji handlowych z Ameryką”.

Tusk zwrócił uwagę, że taktyka celna administracji amerykańskiej jest „bardzo elastyczna”. „Cieszę się, że Komisja stara się być też elastyczna, bo taka jest dzisiejsza polityka. Dzisiaj przewagę zdobywają ci, którzy są zdolni do różnych manewrów”.

Łączna wartość amerykańskich towarów, których mają dotyczyć europejskie cła, to 26 mld euro.

Na 2 kwietnia 2025 administracja Trumpa zapowiada wprowadzenie kolejnych ceł na europejskie towary. Szczegóły na razie nie są znane.

Inne teksty OKO.press na ten temat

Przeczytaj także:

08:01 21-03-2025

Prawa autorskie: Fot. ROBERTO SCHMIDT / AFP)Fot. ROBERTO SCHMIDT...

Trump likwiduje departament edukacji. Ucierpią m.in. dzieci z niepełnosprawnością i z biednych rodzin

Rozporządzenie wzywa do likwidacji departamentu. Trump chce ominąć w ten sposób konieczność uzyskania zgody Kongresu. Prawica nienawidzi departamentu, bo jego zadaniem jest m.in. przeciwdziałanie dyskryminacji uczniów

Prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump podpisał w czwartek 20 marca rozporządzenie, które nakazuje szefowej departamentu edukacji Lindzie McMahon zamknięcie wszystkich kluczowych funkcji resortu. Podpisanie dokumentu miało widowiskową oprawę: Trump otoczył się republikańskimi gubernatorami, członkami Kongresu oraz działaczami konserwatywnych organizacji. Dołączyli do nich nauczyciele, rodziny i dzieci, które siedziały w ławkach szkolnych za prezydentem, gdy podpisywał rozporządzenie.

„Moja administracja podejmie wszelkie zgodne z prawem kroki, aby zamknąć departament. Zamkniemy go i zamkniemy tak szybko, jak to możliwe. On nie przynosi nam żadnych korzyści” – powiedział Trump.

Administracja Trumpa już wcześniej osłabiła departament edukacji, ograniczając programy pożyczkowe i zwalniając część jego pracowników.

Rozporządzenie jest próbą obejścia zgody Kongresu, bez której likwidacja departamentu nie jest możliwa. Na zmianę musiałoby się zgodzić 60 senatorów, podczas gdy Republikanie mają ich 53. Demokraci nie godzą się likwidację resortu i ostro protestują przeciw działaniom Trumpa.

„Zamknięcie Departamentu Edukacji zaszkodzi milionom dzieci w publicznych szkołach naszego kraju, ich rodzinom i ciężko pracującym nauczycielom. Liczba uczniów w klasach gwałtownie wzrośnie, nauczyciele zostaną zwolnieni, programy edukacji specjalnej zostaną skrócone, a studia staną się jeszcze droższe” – powiedział w oświadczeniu Hakeem Jeffries, lider mniejszości w Izbie Reprezentantów USA.

Jednak Trump może w praktyce zredukować departament do zupełnie nieznaczącej roli – i to właśnie oznacza czwartkowy podpis.

Jaki jest kontekst?

Departament edukacji nadzoruje w USA około 100 tys. szkół publicznych i 34 tys. szkół prywatnych. Program nauczania jest w gestii stanów, ale federalny resort ma za zadnie dbać o respektowanie praw obywatelskich w edukacji. Pełni wiec istotną funkcję w polityce wyrównywania szans uczniów z różnych środowisk: programy resortu wspierają szkoły z dużym odsetkiem uczniów z rodzin żyjących w ubóstwie, wspierają uczniów z niepełnosprawnościami itp.

Dla amerykańskiej prawicy solą w oku jest też sama idea świeckiej publicznej edukacji. Ideałem jest dla niej prywatna szkoła, która indoktrynuje uczniów w duchu konserwatywno-religijnym.

Sondaż NPR/PBS News/Marist przeprowadzony pod koniec lutego wykazał, że 63 procent respondentów sprzeciwia się likwidacji departamentu edukacji, a tylko 37 procent popiera jego zamknięcie.

Inne teksty OKO.press na ten temat:

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

21:09 20-03-2025

Prawa autorskie: fot. Rada Europejska mat. pras.fot. Rada Europejska...

Szczyt UE. Europejscy przywódcy wzywają Rosję do pokazania politycznej woli zakończenia wojny

Pierwszy dzień szczytu UE kończy się przewidzianą porażką. Nie udało się wypracować porozumienia w sprawie pomocy dla Ukrainy. Konkluzje dotyczące tej kwestii zostały poparte tylko przez 26 państw członkowskich, a więc nie są to konkluzje Rady Europejskiej

To kolejny raz, gdy przez Węgry nie udaje się wypracować wspólnych konkluzji Rady Europejskiej dotyczących dalszej pomocy dla Ukrainy. Podczas pierwszego dnia szczytu Rady Europejskiej przywódcy państw UE zamknęli dyskusję nad pomocą dla Ukrainy bez przyjęcia oficjalnych konkluzji.

Zamiast tego zostało opublikowane stanowisko 26 państw, a więc nie są to formalnie obowiązujące ustalenia całego szczytu. Ale dzięki braku konieczności łagodzenia zapisów, by zgodziły się na nie Węgry, stanowisko UE zawiera stwierdzenia mocniejsze niż zwykle.

Odpowiedź dla Putina

„Rada Europejska potwierdza stałe i niezachwiane poparcie dla niepodległości, suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy (...). Unia Europejska podtrzymuje swoje podejście pokój dzięki sile (...). Zgodnie z nim, UE pozostaje zaangażowana w zapewnianie dalszego kompleksowego wsparcia Ukrainie i jej obywatelom, gdy ci, korzystając ze swojego przyrodzonego prawa do samoobrony, bronią się przed rosyjską agresją” – czytamy w stanowisku.

Stanowisko przywódców UE to de facto odpowiedź na żądania prezydenta Rosji Władymira Putina. Putin, w rozmowie z prezydentem Donaldem Trumpem we wtorek 18 marca, zażądał m.in., by przed zawieszeniem broni w Ukrainie Zachód zaprzestał udzielania jakiejkolwiek pomocy Ukrainie, usunięte zostały „podstawowe przyczyny kryzysu” – to nie zostało rozwinięte, ale może chodzić o złożenie przez Ukrainę deklaracji, że nie zamierza ubiegać się o wejście do NATO, oraz zakończona została w Ukrainie mobilizacja i modernizacja sił zbrojnych.

Deklarując dalszą pomoc Ukrainie, przywódcy UE pokazują, że nie zamierzają uginać się pod żądaniami Putina i w całości zdają się na wolę Ukrainy.

Ponadto, liderzy UE we wspólnym stanowisku wzywają Rosję do pokazania prawdziwej politycznej woli zakończenia wojny.

Podczas konsultacji z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim, który wziął w szczycie udział zdalny (na zdjęciu powyżej sala obrad, Zełenski widoczny na wiszących ekranach), liderzy wyrazili przekonanie, że rozmowy prowadzone przez USA z Rosją i Ukrainą to nie żadne negocjacje pokojowe.

„To, czego Rosja żąda od Ukrainy to kapitulacja, a nie pokojowe zakończenie wojny” – mówili nieoficjalnie unijni dyplomaci.

Przywódcy UE, podobnie jak Władimir Putin, sformułowali też swoje postulaty dotyczące ewentualnego zawieszenia ognia i umowy pokojowej. Ich zdaniem zawieszeniu ognia musi towarzyszyć wymiana wszystkich jeńców wojennych, uwolnienie przetrzymywanych w rosyjskich więzieniach cywilów i powrót wszystkich ukraińskich dzieci bezprawnie deportowanych i przekazanych Rosji i Białorusi.

Jeśli zaś chodzi o pełną umowę pokojową, musi ona uwzględniać pełne poszanowanie ukraińskiej niepodległości, suwerenności i integralności terytorialnej. Czyli: żadnych koncesji terytorialnych na rzecz Rosji.

Agresor musi zostać pociągnięty do odpowiedzialności

Liderzy UE zapewniają też, że:

  • są gotowi wzmocnić sankcje na Rosję, jeśli ta nie zaprzestanie agresji,
  • nie zamierzają odmrażać rosyjskich aktywów, zablokowanych w europejskich bankach i instytucjach finansowych na mocy sankcji,
  • zamierzają angażować się w odbudowę Ukrainy,
  • pozostają w pełni oddani kwestii walki o zagwarantowanie pełnej rozliczalności za zbrodnie wojenne popełnione w trakcie rosyjskiej wojny przeciwko Ukrainie. Deklarują wsparcie dla procesu ścigania tych zbrodni i pracy ustanowionego w ramach Rady Europy specjalnego trybunału ds. zbrodni agresji przeciwko Ukrainie.

W swoim stanowisku europejscy liderzy podkreślają też „przyrodzone prawo Ukrainy do decydowania o własnym losie, w oparciu o Kartę Narodów Zjednoczonych i prawo międzynarodowe”.

„Unia Europejska będzie intensywniej wspierać reformatorskie wysiłki Ukrainy na drodze do członkostwa w UE. Rada Europejska podkreśla znaczenie postępów w procesie negocjacyjnym zgodnie z podejściem opartym na zasługach, otwierając klastry, gdy spełnione zostaną warunki, zaczynając od klastra podstawowego tak szybko, jak to możliwe” – czytamy w stanowisku szefów rządów 26 państw członkowskich.

Jaki jest kontekst?

Obrady szczytu UE toczą się w cieniu wciąż trwających, moderowanych przez Amerykanów rozmów ukraińsko-rosyjskich. Jak na razie nie wynika z nich nic poza tym, że ewidentnym staje się to, że Rosja nie zamierza zakończyć wojny w Ukrainie na możliwie sprawiedliwych zasadach, lecz usiłuje wymóc kapitulację Ukrainy.

W trakcie trwającej półtorej godziny wtorkowej (18 marca 2025) rozmowy telefonicznej prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump nie zdołał przekonać rosyjskiego dyktatora Władimira Putina do przyjęcia amerykańskiej propozycji wprowadzenia natychmiastowego zawieszenia broni w wojnie z Ukrainą na 30 dni, na które zgodzili się Ukraińcy. Kreml zgodził się jedynie na szczątkowe zawieszenie broni – wyłącznie w zakresie ataków na obiekty energetyczne i infrastrukturalne.

Unia Europejska podtrzymuje zamiar wspierania Ukrainy „tak długo jak będzie trzeba”, by wzmocnić pozycję Ukrainy w ewentualnych negocjacjach pokojowych oraz zapewnić sobie miejsce przy stole, jeśli do poważnych rozmów faktycznie dojdzie.

Jednocześnie 22 państwa członkowskie UE, razem z Wielką Brytanią, Norwegią, Australią, Nową Zelandią i Japonią, biorą udział w prowadzonych przez premiera Wielkiej Brytanii konsultacjach dotyczących ewentualnego rozmieszczenia w Ukrainie europejskich wojsk celem zapewnienia gwarancji bezpieczeństwa dla Kijowa.

To nie pierwszy raz, gdy premier Węgier blokuje konkluzje Rady Europejskiej w sprawie pomocy dla Ukrainy. Ta sama sytuacja miała miejsce podczas nadzwyczajnego szczytu UE w marcu. To widoczne zaostrzenie stanowiska Viktora Orbána, który jeszcze w grudniu 2024 roku zgodził się na przyjęcie konkluzji, w których państwa członkowskie wyraźnie potępiały rosyjską agresję na Ukrainę w związku z mijającym tysiącem dni wojny. Od początku tego roku Orbán zrobił się w tej kwestii dużo bardziej nieprzejednany.

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

18:50 20-03-2025

Prawa autorskie: Omar AL-QATTAA / AFPOmar AL-QATTAA / AFP

Rośnie liczba ofiar izraelskich ataków na Gazę. W Jerozolimie i Tel Awiwie protesty przeciwko Netanjahu

Wojska izraelskie kontynuują ostrzał Strefy Gazy. W czwartek zginęło co najmniej 91 Palestyńczyków.

Co się wydarzyło?

W czwartkowych nalotach na Gazę zginęło co najmniej 91 Palestyńczyków, a dziesiątki kolejnych zostało rannych – podało tamtejsze ministerstwo zdrowia. To trzeci dzień wznowionych ataków wojsk Izraela, który przerwał trwające od dwóch miesięcy zawieszenie broni. Wtorkowe naloty uderzyły w północną, centralną i południową część Strefy Gazy. Izrael kontynuuje jednak także operację lądową. W środę poinformował, że odzyskał część korytarza Necarim w centralnej części Gazy, który dzieli północ i południe terytorium. Wycofanie się wojsk izraelskich z korytarza było częścią porozumienia o zawieszeniu broni.

W czwartek 20 marca władze Izraela potwierdziły, że prowadzą także operację lądową w północnej części Gazy. Tego samego dnia Hamas po raz pierwszy od miesięcy wystrzelił rakiety w stronę terytorium Izraela. Strona izraelska twierdzi, że wszystkie albo zostały przechwycone, albo spadły na otwarte tereny.

W Izraelu trwają tymczasem demonstracje przeciwko rządowi Binjamina Netanjahu. Na ulice Tel Awiwu i Jerozolimy wyszły dziesiątki tysięcy. Protestujący ścierają się z policją, która użyła przeciwko nim armatek wodnych. Aresztowano kilkanaście osób. Bezpośrednim powodem protestów jest próba odwołania przez Netanjahu Ronina Bara, szefa agencji wywiadu bezpieczeństwa wewnętrznego. „Ale decyzja premiera o zerwaniu dwumiesięcznego rozejmu w Strefie Gazy falami śmiercionośnych nalotów podsyciła demonstracje” – relacjonuje The Guardian.

Protestujący domagają się nowego zawieszenia broni w Gazie i doprowadzenia do uwolnienia zakładników (z 59 porwanych przez Hamas, których organizacja do tej pory nie wydała żywych lub martwych albo nie odnaleziono ich ciał, 24 uważa się za wciąż żywych) przetrzymywanych na palestyńskim terytorium. Oskarżają rząd Netanjahu o kontynuowanie wojny z powodów politycznych.

Jaki jest kontekst?

Jak podaje Reuters, tylko we wtorek, gdy izraelska armia wznowiła naloty na Strefę Gazy, zabito ponad 400 Palestyńczyków. Był to jeden z najbardziej krwawych dni od początku wojny trwającej od 7 października 2023 roku. W atakach zginęli także ważni członkowie Hamasu, w tym rzeczywisty szef rządu Gazy oraz wiceminister sprawiedliwości.

Hamas wydał oświadczenie, nazywając wkroczenie wojsk izraelskich na korytarz Necarim „nowym i niebezpiecznym naruszeniem” zawieszenia broni. Potwierdzono zarazem wolę wypracowania porozumienia przy aktywnym udziale mediatorów.

W prowadzonych w ostatnich dniach negocjacjach w Dausze Izrael domagał się wypuszczenia pozostałych w Gazie zakładników. Miał to być warunek przedłużenia zawieszenia broni. Hamas zażądał jednak negocjacji w sprawie trwałego zakończenia wojny i pełnego wycofania izraelskich sił z Gazy, zgodnie z warunkami pierwotnego porozumienia o zawieszeniu broni.

Więcej tekstów OKO.press na podobny temat:

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

16:22 20-03-2025

Prawa autorskie: Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.plFot. Sławomir Kamińs...

Sejm przyjął uchwałę w sprawie obronności. PiS i Konfederacja zagłosowały przeciw

„Realna współpraca europejska w dziedzinie obronności jest konieczna, aby zapewnić bezpieczeństwo Polakom oraz wzmocnić zaufanie i zdolności do wspólnej obrony partnerów po obu stronach Atlantyku” – głosi treść uchwały przyjętej przez Sejm.

Co się wydarzyło?

Sejm głosował dziś nad uchwałą „w sprawie poparcia dla rezolucji Parlamentu Europejskiego dotyczącej białej księgi o przyszłości europejskiej obrony” oraz „w sprawie obrony polskiej suwerenności”.

W uchwale stwierdzono, że wobec agresywnej polityki Rosji, wojny w Ukrainie oraz działań hybrydowych wymierzonych w państwa UE, „niezbędne jest podjęcie skoordynowanych działań mających na celu wzmocnienie obronności Rzeczypospolitej Polskiej”. „Sejm Rzeczypospolitej Polskiej podkreśla konieczność zwiększenia zaangażowania i roli państw europejskich w ramach struktury obronnej NATO” – czytamy w dokumencie. „Realna współpraca europejska w dziedzinie obronności jest konieczna, aby zapewnić bezpieczeństwo Polakom oraz wzmocnić zaufanie i zdolności do wspólnej obrony partnerów po obu stronach Atlantyku”. Treść uchwały zwraca także uwagę na potrzebę podjęcia działań zmierzających do politycznego i finansowego wsparcia projektu Tarcza Wschód.

Uchwała przygotowana przez posłów koalicji rządzącej ma związek z rezolucją dotyczącą obronności, którą w ubiegłym tygodniu przyjął Parlament Europejski (szczegóły niżej). Przeciwko tamtej rezolucji zagłosowali eurodeputowani należący do PiS oraz do Konfederacji. Dziś rano Donald Tusk przekazał, że polecił posłom zredagowanie uchwały, która miałaby pozwolić posłom prawicy wykazać, że „to był wypadek przy pracy i że wszystkie siły polityczne mają jedno zdanie w kwestii polskich możliwości obronnych”. „Każde głosowanie i polityczne zachowanie, które utrudnia jednoczenie Europy wokół bezpieczeństwa i uzbrojenia, jest rosyjskim sabotażem” – dodawał premier.

Podczas sejmowej debaty posłowie PiS oraz Konfederacji krytykowali uchwałę. Marcin Ociepa prezentujący stanowisko klubu PiS mówił, że rezolucja PE nie dotyczy projektu Tarcza Wschód. „Punkt 10 – UE jako rzeczywisty gwarant bezpieczeństwa. To już nie NATO? Podnoszenie gotowości obronnej. Jaką gotowość obronną ma Unia? (...) Każdy, kto popiera tego typu zapisy, popiera rozbicie jedności transatlantyckiej!” – mówił. Klub PiS złożył do uchwały poprawkę, która wykreślała z niej poparcie dla rezolucji PE. Przepadła ona jednak w głosowaniu.

Uchwałę krytykował także Krzysztof Bosak. „Zarówno ta rezolucja w Parlamencie Europejskim nie ma żadnego znaczenia, nie ma mocy wiążącej, jak i cała ta uchwała dziś tutaj przedstawiona ma charakter iście kabaretowy” – mówił wicemarszałek Sejmu.

Za całością uchwały głosowało dziś 220 posłów (kluby KO, PSL, Polski2050, Lewicy oraz 3 osoby z koła Razem), przeciw 171 (kluby PiS, Konfederacji, koło Republikanów), nikt się nie wstrzymał. Aż 69 osób nie wzięło udziału w głosowaniu, najwięcej, bo ponad 30 absencji zanotował klub PiS.

„Mieli do wyboru: poparcie uchwały albo hańbę. Wybrali hańbę, a uchwałę i tak przegłosowaliśmy. PiS i Konfederacja ponownie przeciw Tarczy Wschód i europejskiej jedności wobec rosyjskiej agresji” – skomentował na X (Twitterze) głosowanie Donald Tusk.

Jaki jest kontekst?

Parlament Europejski przyjął 12 marca rezolucję dotyczącą wzmocnienia obronności UE. W dokumencie znajdują się apele oraz zalecenia, jakie europarlamentarzyści kierują pod adresem państw członkowskich oraz instytucji unijnych w związku z obecną sytuacją międzynarodową oraz rychłym przedstawieniem przez Komisję Europejską tzw. „białej księgi” europejskiej obronności.

„UE stoi w punkcie zwrotnym, a standardowe działania już nie wystarczą (…). Europa stoi dziś w obliczu najpoważniejszego zagrożenia militarnego od zakończenia zimnej wojny” – piszą europosłowie w rezolucji. Za największe zagrożenie dla Europy parlamentarzyści uważają Rosję, ale wskazują też na fundamentalny zwrot w amerykańskiej polityce zagranicznej i obrony, który stawia pod znakiem zapytania dotychczasową architekturę bezpieczeństwa w Europie.

Dokument 12 marca zawiera ponad 80 punktów, w których PE m.in.:

  • wyraża wsparcie dla programu ReArm Europe, który zakłada m.in. wprowadzenie nowego instrumentu finansowego o wartości 150 mld euro, który umożliwi państwom członkowskim zaciąganie nisko oprocentowanych pożyczek na cele obronne z gwarancją europejskiego budżetu; możliwość przeznaczania niewykorzystanych środków z funduszu spójności na cele obronne;
  • wzywa UE i jej państwa członkowskie, by stały zdecydowanie u boku Ukrainy;
  • uznaje Tarczę Wschód i Bałtycką Linię Obrony za sztandarowe projekty UE służące i wspieraniu odstraszania i przezwyciężaniu potencjalnych zagrożeń ze wschodu;
  • wyraża wolę przekształcenia Unii Europejskiej w rzeczywistego gwaranta bezpieczeństwa, podniesienie jej gotowości obronnej oraz utworzenie rzeczywistej Europejskiej Unii Obrony;
  • podkreśla, że Europa musi wziąć na siebie większą odpowiedzialność w ramach NATO, zwłaszcza jeśli chodzi o zapewnienie bezpieczeństwa na kontynencie europejskim;
  • zauważa, że niedawne działania i oświadczenia administracji amerykańskiej nasilają obawy co do przyszłego stanowiska USA wobec Rosji, NATO i bezpieczeństwa Europy.
  • wzywa do utworzenia Rady Ministrów Obrony i odejścia od wymogu jednomyślności na rzecz głosowania większością kwalifikowaną przy podejmowaniu decyzji w Radzie Europejskiej, Radzie Ministrów i agencjach UE;
  • popiera pogląd, że państwa członkowskie UE muszą osiągnąć nowe, wyższe poziomy finansowania obronności i bezpieczeństwa.

Za rezolucją zagłosowało w PE 419 osób – wśród nich europosłowie z KO, Trzeciej Drogi i Nowej Lewicy. Przeciwko rezolucji głosowały 204 osoby, w tym delegaci PiS i Konfederacji. Szybko po głosowaniu rozpoczęła się polityczna burza w sprawie jego znaczenia.

„W Parlamencie Europejskim tylko poplecznicy Rosji zagłosowali przeciw. W tym… PiS” – napisał Donald Tusk na platformie X (Twitter). Delegaci PiS uzasadniali swoje głosowanie, mówiąc, że rezolucja podważa rolę NATO oraz dąży do odebrania państwom członkowskim prawa weta. Europosłowie PiS twierdzą także, że głosowali za poprawką dotyczącą Tarczy Wschód, ale głosowania nie były imienne.

Więcej tekstów OKO.press na podobny temat:

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

Przeczytaj także: