Posłowie koalicji rządzącej przyjęli wniosek o pozbawienie Ziobry immunitetu i przymusowe doprowadzenie na komisję ds. Pegasusa. W Korei Płd. parlament uchylił stan wojenny wprowadzony przez prezydenta. W Seulu demonstracje
Prezes PiS pojawił się na demonstracji w obronie księdza Michała O., który został zatrzymany w sprawie o malwersacje pieniędzmi z Funduszu Sprawiedliwości. Do zebranych pod Sejmem osób mówił o torturach, którym miał być poddawany O.
„Oskarżają o przestępstwa ludzi z naszej strony, ale tam, gdzie ich przestępstwa są udowodnione, choć nie ma wyroków, stają na głowie, żeby tych ludzi z rąk wymiaru sprawiedliwości wyciągnąć” – mówił Jarosław Kaczyński podczas demonstracji w obronie księdza Michała O.
Przypomnijmy: O. został zatrzymany trzy miesiące temu w sprawie o malwersacje pieniędzmi z Funduszu Sprawiedliwości, a prokuratura postawiła mu zarzuty. Fundacja Profeto, na której czele stoi ksiądz, do 2025 roku miała otrzymać z Funduszu Sprawiedliwości prawie 100 mln zł na budowę centrum pomocy dla ofiar przestępstw. Choć nowe władze Ministerstwa Sprawiedliwości wstrzymały dotacje, na konto Profeto zdążyło trafić 66 mln zł.
Sprawę odkryliśmy i opisywaliśmy w OKO.press:
„Oni jak zwykle w praktyce politycznej bywa, nieustannie mówią coś innego. Mówią o równości, o tym, że nie ma świętych krów, a jakoś święte krowy się po ich stronie mnożą” – ciągnął Kaczyński podczas demonstracji pod Sejmem. „Władza mówi: przestrzegamy Konstytucji. Ale przestrzegamy jej tam, gdzie nam się podoba. Przestrzegamy wyroków sądów, ale tylko naszych sądów” – mówił dalej.
Po ataku na rząd Tuska, Kaczyński odniósł się bezpośrednio do sprawy księdza O. „Nie mamy nic przeciwko, żeby wyjaśniać wątpliwości. Ale sytuacja wokół Funduszu Sprawiedliwości to są tortury, według definicji Trybunału Praw Człowieka” – opowiadał.
Mówił, że „tortury to przekroczenie granicy, Rubikonu, bandytyzm”. Tłum odpowiedział: „Bodnar do więzienia!”.
Kaczyński dodał na koniec: „To jest najazd na Polskę, najazd wojsk obcych bez użycia broni. Musicie państwo wiedzieć, że naszym obowiązkiem jest zrobić wszystko, żeby im się nie udało”.
O jakich torturach mówił Kaczyński? Rodzina księdza O., po jego zatrzymaniu, zarzuciła służbom stosowanie tortur. Przytoczyła relację Michała O.: „Zawieziono mnie na dołek. Od 6 rano, przez cały dzień (nawet przy czynnościach fizjologicznych) byłem skuty. Ani na chwilę nie zdjęto mi kajdanek. Usłyszałem, że o tej porze nie ma ani kolacji, ani wody. Ubłagałem pół butelki wody z kranu, przyniesionej w butelce, która stała w celi. Rano, kiedy prosiłem, by zaprowadzono mnie do WC, usłyszałem: Lej do niej”.
Prawicowy portal wPolityce umieścił list od O., w którym ksiądz pisze o zatrzymaniu: „Mnie w kajdankach zaprowadzono do WC na stacji, a po opuszczeniu WC funkcjonariusze ABW zamawiali sobie hot dogi, a ja stałem skuty na środku sklepu na stacji. Ludzie robili mi oraz funkcjonariuszom w kominiarkach zdjęcia”.
Politycy PiS złożyli w tej sprawie zawiadomienie do Komitetu ONZ przeciwko torturom. Relacji Michała O. zaprzeczył z kolei resort sprawiedliwości: „Wszystkie działania w stosunku do ks. Michała O. charakteryzują się poszanowaniem przysługującej osadzonemu godności osobistej i pozostają w zgodzie ze standardami. Aresztowany, a także jego obrońca nie składali żadnych zażaleń”.
O tym, czym są i jak wyglądają tortury, pisze Agnieszka Jędrzejczyk w OKO.press:
Narendra Modi odwiedza Rosję dzień po ataku na szpital dziecięcy w Kijowie. "Gdy zabijane są niewinne dzieci, serce krwawi i ten ból jest bardzo przerażający” – powiedział Putinowi. Mimo tego wizyta przebiega w przyjaznej atmosferze, a Indie nie planują zerwać stosunków gospodarczych z Rosją.
Brytyjski dziennik „Guardian” zauważa, że Narendra Modi już wcześniej „wydawał się krytykować” działania Putina. We wrześniu 2022 r. powiedział, że „dzisiejsza era nie jest erą wojny”.
Tym razem jego wizyta w Moskwie zbiegła się w czasie z brutalnym atakiem sił rosyjskich na Ochmadit, największy ukraiński szpital dziecięcy mieszczący się w Kijowie. Na terenie szpitala zginęły dwie osoby (w tym młoda lekarka), a 16 innych zostało rannych. Modi bezpośrednio odniósł się do tych wydarzeń.
„Niezależnie od tego, czy jest to wojna, konflikt czy atak terrorystyczny, każda osoba wierząca w ludzkość odczuwa ból, gdy ktoś traci życie” – powiedział Modi. „Ale nawet wtedy, gdy zabijane są niewinne dzieci, serce krwawi i ten ból jest bardzo przerażający”.
To nie oznacza jednak, że Modi wypowiada się otwarcie przeciwko rosyjskiej agresji na Ukrainę. Indie nigdy oficjalnie nie potępiły ataku, kraj utrzymuje również gospodarcze relacje z Rosją. Od początku wojny zakupiły rekordowe ilości rosyjskiej ropy. Media obiegły zdjęcia, na których Modi przytula Putina. „Wideo uśmiechniętego Putina nazywającego Modiego »moim najdroższym przyjacielem« i mówiącego mu, że jest »zachwycony, że go widzi« stało się viralem w Indiach” – pisze BBC.
Modi powiedział prezydentowi Putinowi, że Indie są gotowe zaoferować „wszelką pomoc w ustanowieniu pokoju na Ukrainie”.
Na wizytę premiera Indii w Moskwie zareagował prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełeński. „To ogromne rozczarowanie i druzgocący cios dla wysiłków na rzecz pokoju, gdy widzimy, jak przywódca największej demokracji na świecie obejmuje w Moskwie najbardziej krwawego przestępcę na świecie w takim dniu” – napisał w poniedziałek późnym wieczorem, po atakach na Kijów, na portalu X (dawniej Twitter).
Jarosław Staniszewski, powołany już przez nowe kierownictwo LP, został odwołany ze stanowiska dyrektora. Był zaangażowany w ograniczenie wycinki w Puszczy Bukowej
„Krok ten wpisuje się w program przebudowy kadry zarządzającej w Lasach Państwowych, który ma na celu optymalne dostosowanie kompetencji zarządczych do wyzwań danej jednostki” – tak o odwołaniu Jarosława Staniszewskiego ze stanowiska dyrektora Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Szczecinie mówiła „Wyborczej” rzeczniczka LP, Olga Buczyńska.
Jarosław Staniszewski został dyrektorem w Szczecinie w styczniu 2024, już po zmianie władzy w LP. Jest zwolennikiem ograniczenia wycinki w Puszczy Bukowej, a głośnym wydarzeniem podczas jego pracy była konferencja prasowa z posłanką Magdaleną Filiks w tej sprawie. „Na wniosek strony społecznej i przewodników wstrzymujemy wycinkę Puszczy Bukowej, czyli w obszarze Natura 2000 Wzgórza Bukowe” – ogłosił podczas briefingu w marcu 2024.
Zapowiedział jednocześnie powołanie Zespołu Lokalnej Współpracy, składającego się ze społeczników, samorządowców i osób zainteresowanych dyskusją wokół kierunków zagospodarowania i ochrony lasów.
„To był dobry czas dla Puszczy Bukowej. Jesteśmy wdzięczni dyrektorowi Staniszewskiemu za dotychczasową, owocną współpracę” – powiedział „Wyborczej” Paweł Herbut z Klubu Kniejołaza. Jednocześnie Gazeta przypomina, że nie wszystkie nadleśnictwa były zwolennikami wstrzymania wycinki w Puszczy.
„Zagadnienie wyłączenia Puszczy Bukowej z produkcji leśnej jest wielowątkowe i złożone” – pisało Nadleśnictwo Gryfino. „Z jednej strony społeczeństwo potrzebuje coraz większych ilości drewna – cennego surowca odnawialnego – z drugiej zaś pojawiają się postulaty zaniechania lub ograniczenia jego pozyskiwania. Aktywiści ekologiczni mówią, że pozyskuje się za dużo drewna, natomiast przemysł drzewny, że celowo ogranicza się jego pozyskanie w stosunku do potrzeb odbiorców, żeby zwiększać jego ceny. Nie można w całej dyskusji zapomnieć także o celu nadrzędnym, tj. bezpieczeństwie ludzi. Biorąc powyższe pod uwagę, przy podejmowaniu każdej decyzji w przedmiotowej sprawie, niezbędne jest zachowanie kompromisu łagodzącego sprzeczne oczekiwania wobec gospodarki leśnej”.
O Puszczy Bukowej pisaliśmy w OKO.press wielokrotnie:
Sąd Okręgowy w Warszawie uchylił karę dla TOK FM. W 2023 roku nałożył na Radio przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Maciej Świrski. „Organ nadzoru nie ma prawa nakładać kary na nadawców tylko dlatego, że nie zgadza się z pewnymi ocenami lub uznaje je za zbyt dosadne” – skomentowała redaktorka naczelna radia, Kamila Ceran
„Próba ukarania Radia TOK FM za rzekomą mowę nienawiści w programie, który piętnował mowę nienawiści w podręczniku do HiT, skończyła się tak, jak na to zasługiwała” – skomentowała redaktorka naczelna Radia TOK FM Kamila Ceran.
Szef KRRiTV chciał ukarać radio za wypowiedź prowadzącego wówczas poranne pasmo publicystyczne Piotra Maślaka. W audycji 7 czerwca 2022 roku Maślak wraz z gościem komentowali treść (a właściwie znane wtedy fragmenty) podręcznika „Historia i Teraźniejszość” (HiT) Wojciecha Roszkowskiego.
„Czyta się to jak podręcznik, przepraszam za to porównanie, dla Hitlerjugend jakiś trochę, chwilami, nie wszędzie, ale chwilami” – powiedział Maślak.
Szef KRRiTV, Maciej Świrski, uznał, że w audycji „pojawiły się treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści z uwagi na poglądy polityczne (...) użyto obraźliwych, stygmatyzujących określeń wobec prof. Wojciecha Roszkowskiego, przez co naruszono jego godność zagwarantowaną konstytucyjnie”, a także „poniżono i naruszono godność ofiar II Wojny Światowej, w tym Żydów”.
W maju 2023 roku opublikowaliśmy w OKO.press „białą księgę” pokazującą 11 miesięcy korespondencji Radia z Krajową Radą Radiofonii i Telewizji.
W uzasadnieniu ustnym sędzia stwierdził, że decyzja przewodniczącego KRRiT momentami jest oparta na „wyimaginowanych zarzutach” – informuje Radio TOK FM.
Za rzekome naruszenie art. 18 Ustawy o radiofonii i telewizji Świrski nałożył na TOK FM karę w wysokości 80 tysięcy złotych. We wtorek 9 lipca 2024 sąd uznał rację radia i w całości uchylił tę karę.
„Sąd potwierdził słuszność naszych argumentów i odrzucił stawiane nam zarzuty, wykreowane na polityczne zamówienie. To smutne, że KRRiT, powołana, by bronić wolności słowa w polskich mediach, w ogóle zajęła się tej wolności ograniczaniem” – dodała Ceran.
Jak pisze w informacji o wyroku Radio TOK FM:
„Wyrok uchylający decyzję potwierdza, że granice dopuszczalnej krytyki dziennikarskiej są szerokie i organ nadzoru nie ma prawa nakładać kary na nadawców tylko dlatego, że nie zgadza się z pewnymi ocenami lub uznaje je za zbyt dosadne.
Do nałożenia kary trzeba czegoś więcej — np. propagowania działań sprzecznych z prawem — a wyrażenie opinii takim propagowaniem z reguły nie jest.
Przewodniczący KRRiT ma stać na straży interesu publicznego w radiofonii i telewizji, a jest oczywiste, że
żaden interes publiczny nie stał za nałożeniem przez Przewodniczącego KRRiT kary za wypowiedzi dziennikarza o podręczniku dla młodzieży”.
Wyrok nie jest prawomocny.
„Wysłuchanie publiczne pokazuje, jak społeczeństwo opowiada się za czy przeciw życiu. Głos w nim zabrało 181 osób. 31 jest za aborcją, a 150 przeciw. Tylko 17 proc. opowiadało się za aborcją” – mówiła posłanka PiS podczas komisji nadzwyczajnej do spraw przerwania ciąży
Podczas komisji nadzwyczajnej do spraw przerwania ciąży Natalia Broniarczyk z Aborcji bez Granic podkreślała, że żaden z projektów aborcyjnych nie zapewni kobietom odpowiedniej drogi do przerwania ciąży.
„Od 12 lat pomagam w aborcjach, miałam też swoją aborcję i nie boję się tego powiedzieć. Chciałabym mówić o praktyce i przestać mówić o teorii” – mówiła Natalia Broniarczyk z Aborcji bez Granic. „Robimy 130 aborcji dziennie, więcej niż polskie szpitale przez cały rok, czyli 161 aborcji w całej Polsce. Od pseudowyroku Trybunału Konstytucyjnego pomogłyśmy 145 tys. osób i wydałyśmy na to około 4 mln zł. Ustawy, nad którymi debatujemy, są niezgodne z wytycznymi WHO, niestety. Prawo oparte na przesłankach, to prawo, które ma wylistować listę barier i przeszkód, które osoba ciężarna musi pokonać, by dostać opiekę aborcyjną. Trudno jest je pokonać w zależności od tego, gdzie mieszkamy, jaką mamy wiedzę i czy mamy telefon do prawniczki. Przemoc ginekologiczna nie dzieje się tylko w dostępie do przerwania ciąży, ale też w trakcie ciąży i opieki okołoporodowej. Lekarze często interpretują przepisy na niekorzyść pacjentek” – mówiła Broniarczyk.
Wśród organizacji, które zgłosiły się do zabrania głosu, była m.in. Fundacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. Reprezentująca ją adwokatka Kamila Ferenc podkreśliła, że celem omawianych przepisów jest określenie zakresu ochrony prawnej kobiety.
„Nie ma lepszej ochrony kobiet, które zostały zgwałcone, zaszły w ciąże i podjęły decyzję, że chcą ciążę przerwać, na model, w którym osoba, która jest w ciąży, może ją przerwać bez powodu z terminem do 12 tygodnia” – mówiła Kamila Ferenc. „Doprecyzowanie procedury będzie obciążające dla kobiety, która chce przerwać ciążę. Kobiety są teraz poza systemem, a żeby mogły to zrobić z konsultacją medyczną i w ramach ubezpieczenia zdrowotnego, musimy zliberalizować prawo aborcyjne. Nie ma lepszej drogi dla kobiet, które podjęły decyzję o przerwaniu ciąży, niż zapewnienie, że leki, które służą przerwaniu ciąży i znajdują się na liście leków WHO, są bezpłatne i do odebrania w aptekach”.
„Wysłuchanie publiczne pokazuje, jak społeczeństwo opowiada się za czy przeciw życiu. Głos zabrało 181 osób. 31 jest za aborcją, a 150 przeciw. Tylko 17 proc. opowiadało się za aborcją. Skoro robimy wysłuchania, to po to, by publiczności wysłuchać” – mówiła Maria Kurowska, posłanka PiS. I domagała się analizy wysłuchania publicznego. „Do tej pory słuchałam pochwały aborcji, jakby było to dobro. A aborcja to wielkie zło, zabicie człowieka” – mówiła.
„Przerwanie ciąży nie ma ograniczeń czasowych — tak zakładają projekty Lewicy. Co autorzy mają na myśli, pisząc o ciąży bez ograniczeń? Czy oznacza to, że do 9. miesiąca można przerwać ciążę?” – mówiła Joanna Borowiak z PiS. Stwierdziła, że ustawy są wbrew Konstytucji, bo „przerwanie ciąży może nastąpić do 24 tygodnia ciąży. Wtedy dziecko może funkcjonować niezależnie poza organizmem matki. Niepokoi mnie przerwanie ciąży w czasie bez ograniczeń. Dzieckiem jest każda istota ludzka od poczęcia do osiągnięcia pełnoletności. A państwo idziecie szalenie daleko, odrzucacie to, co staje na drodze, by nie było większych problemów”. Borowiak zapewniała też, że to wbrew Konstytucji i ochronie życia poczętego.
„Uważam, że oświadczenie o gwałcie jest zbyt daleko idące, a do przerwania ciąży potrzebna jest informacja czy wniosek prokuratora” – mówiła Borowiak. „Sprzeciwiam się nowomowie i budowaniu określonej narracji, które w projektach mówi się o osobach w ciąży. Kobieta zachodzi w ciążę. Mężczyzna nie może tego zrobić. To kobiety rodzą dzieci. Wnioskuję o wykreślenie określeń o osobach w ciąży”.
„Niepokoi mnie pogarda i poczucie wyższości niektórych osób. Z perspektywy państwa opłaca się zalegalizować aborcję. Szpitale zostały zamknięte w mniejszych miejscowościach, a kobiety mają ogromny problem z dostępem do opieki medycznej. Odbieranie im prawa do decyzji o tym, czy będą w stanie urodzić kolejne dziecko, jest formą ekonomicznej dyskryminacji” – mówiła Antonina Lewandowska. „Lekarze przy takim prawie nie potrafią wykonać jednego z najbardziej powszechnych zabiegów medycznych, jakim jest aborcja”.
„Projekt Polski 2050 zakłada zakaz aborcji. Proszę o odwagę, mówcie wprost, że mówicie o zakazie aborcji z trzema wyjątkami. Przedstawienie projektu jest niepotrzebne i jest niezgodne z tym, czego życzą sobie wasi wyborcy. Rozumiem, że godzicie się na to, żebyśmy żyli w kłamstwie. Państwowo mamy 1000 aborcji, a poza państwem 150 tys. aborcji rocznie” — mówiła Marta Lempart z Ogólnopolskiego Strajku Kobiet.
„Obecny stan prawny pozwala na ciążę z gwałtu, ale w praktyce rocznie robi się od trzech do zera aborcji w polskich szpitalach” – mówiła Joanna Gzyra Iskandar z Feminoteki. „Zamiast wsparcia pokrzywdzone dostają listę warunków do spełnienia. Przymuszenie osób zgwałconych do uczestniczenia w procesie wiktymizuje je podwójnie. To przemoc ze strony państwa. Powszechny dostęp do aborcji jest niezbędny”.
Kaja Godek przekonywała z kolei, że „aborcja nie jest o kobietach, tylko o dzieciach”. „Rozmawiamy tu o mordowaniu ludzi. Prawo do życia należy się każdemu” – mówiła Godek.