Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Obiekt, który z hukiem spadł na Ziemię w miejscowości Oborniki, może być elementem układu paliwowego rakiety Falcon 9 – potwierdziła Polska Agencja Kosmiczna.
W województwie wielkopolskim najprawdopodobniej spadł 4-tonowy fragment rakiety, która wynosiła na orbitę satelity Starlink – poinformowała Polska Agencja Kosmiczna POLSA. Departament Bezpieczeństwa Kosmicznego poinformował, że obiekt wszedł w polską przestrzeń powietrzną przed piątą rano. Pochodzący z niego rozbłysk można było obserwować na niebie.
„POLSA informuje o aktualnej sytuacji w przestrzeni kosmicznej i wykrytych zagrożeniach odpowiednie służby i instytucje w kraju. Raporty sytuacyjne, dotyczące przewidywania wejścia w atmosferę i kolizji satelitów na orbicie są wytwarzane i dostarczane są systematycznie m.in. do Ministerstwa Rozwoju i Technologii, Ministerstwa Obrony Narodowej, Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, Ministerstwa Infrastruktury, Rządowego Centrum Bezpieczeństwa” – czytamy w komunikacie specjalistów Agencji.
Rakieta została wystrzelona 1 lutego z bazy sił powietrznych Vandenberg w Kalifornii i wynosiła na orbitę 22 satelity Starlink. Elementy rakiety nie powinny spaść na tereny zamieszkałe przez ludzi, najczęściej spadają na ocean. „SpaceX stosuje tę procedurę, aby ograniczyć ilość śmieci kosmicznych. Zwykle odbywa się to nad obszarami morskimi. Dlaczego do deorbitacji doszło tym razem nad Europą? Ciężko powiedzieć. W przypadku misji wynoszących ładunki na wyższe orbity, gdy nie ma wystarczającej ilości paliwa na deorbitację, drugi stopień pozostaje na orbicie, stopniowo tracąc wysokość, aż do naturalnego wejścia w atmosferę” – mówi cytowany przez portal Nauka w Polsce popularyzator nauki Karol Wójcicki.
„Możemy potwierdzić jedynie, że spadł jakiś obiekt, nie chcemy mówić bez żadnych wątpliwości, że jest on elementem z tej czy innej rakiety. Na miejscu jest nasz pracownik. Jesteśmy w kontakcie z firmą SpaceX. Zakładamy, że to może być element tej rakiety” – mówił w TVP Info pułkownik Marcin Mazur, wiceprezes Polskiej Agencji Kosmicznej.
O swoim starcie w wyborach prezydenckich marszałek Sejmu mówił w wywiadzie dla Wirtualnej Polski.
Marszałek Sejmu w wywiadzie odniósł się również do pomysłu wysłania kontyngentu europejskich wojsk do Ukrainy. „Nie znajduję w Polsce zgody na ten krok. Pytanie też, czy rzeczywiście jest dziś najważniejszy. Mam czasem wrażenie, że to znowu będzie dyskusja zastępcza: kto wyśle, kto nie wyśle, ilu wyśle, czy pięć, czy 10 tysięcy, i kto zapewni mandat i gwarancje bezpieczeństwa takiej misji” – mówił Hołownia, powtarzając stanowisko ministra obrony narodowej Władysława Kosiniaka-Kamysza.
Oceniając swoje szanse w wyścigu prezydenckim polityk stwierdził, że jego celem jest wynik lepszy od zwyżkującego w sondażach Sławomira Mentzena. Jeden z liderów Konfederacji według ostatnich badań opinii publicznych może liczyć na nawet powyżej 16 proc. poparcia. „To oczywiste, że zamierzam go pokonać, żebyśmy nie musieli stawać w Polsce przed dylematami ze Słowacji, Francji, Austrii, czy za chwilę Niemiec. Kampanię de facto dopiero zaczynam, łącząc ją z pracą w Sejmie, jestem pewien, że za miesiąc sondaże wyglądać będą inaczej. A Konfederacja też zawsze silna jest nie wtedy, kiedy trzeba. Pamiętam ich wiwaty latem 2023, gdy byli trzecią siłą i już planowali rządy. W lutym 2020 miałem w sondażach 3-5 proc. W tej kampanii wszystko jest jeszcze przed nami, a nie za nami” – ocenił marszałek.
Jednocześnie zapewnił, że w razie przegranej z Mentzenem nie będzie ubiegał się o miejsce w rządzie Donalda Tuska. W takim przypadku mógłby pozostać bez państwowego stanowiska. Partie koalicyjne zobowiązały się do przekazania tego stanowiska w połowie kadencji parlamentu politykowi Lewicy, którym powinien być obecny wicemarszałek Włodzimierz Czarzasty.
Według sondażu pracowni Opinia24 dla RMF FM w pierwszej turze wyborów prezydenckich zwyciężyłby Rafał Trzaskowski, który może liczyć na poparcie 30,9 proc. Drugi Karol Nawrocki osiągnąłby 21,7 proc. Na podium jest również Sławomir Mentzen z wynikiem 16,8 proc. Wynik Hołowni to zaledwie 4,7 proc.
Prawo zabrania organizacji wyborów w czasie stanu wojennego. Administracja w Waszyngtonie mimo to nakłania Kijów do ich przeprowadzenia.
Rosja chce „powstrzymać dzikie barbarzyństwo” – powiedział prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump po rozmowach z ministrem spraw zagranicznych Rosji Siergiejem Ławrowem w Rijadzie. Przywódca USA wyraził przekonanie, że jesteśmy bliżej pokoju w Ukrainie. Wsparł też ideę wysłania europejskich wojsk do Ukrainy w ramach misji kontyngentu pokojowego. „Jeśli oni chcą to zrobić, to świetnie. Jestem za (...) Wiem, że Francja o tym wspomniała. Inni o tym wspomnieli. Wielka Brytania o tym wspomniała, ale tak, jeśli zawrzemy porozumienie pokojowe, myślę, że mając tam wojska, z punktu widzenia Europy, my nie będziemy musieli tam niczego umieszczać, ponieważ jesteśmy bardzo daleko” – mówił Trump.
Prezydent USA winą za trwającą wojnę obarczył Ukrainę. Jak stwierdził, władze zaatakowanego przez Rosję kraju nie mogą wymagać miejsca przy stole negocjacyjnym. „Powinni byli to zakończyć trzy lata temu. Nigdy nie powinni byli tego zaczynać. Mogliby zawrzeć umowę. Ja mógłbym zawrzeć umowę dla Ukrainy, która dałaby im prawie całą ziemię, wszystko, prawie całą ziemię. I nikt by nie zginął” – przekazał Trump w wystąpieniu dla mediów. Jak podkreślił, propozycja wycofania amerykańskich wojsk z Europy nie jest częścią rozmów z rosyjskimi władzami.
Jednocześnie Trump wsparł możliwość przeprowadzenia wyborów prezydenckich w Ukrainie. „Mamy przywódcę w Ukrainie, który – nie chcę tego mówić, ale ma 4 proc. poparcia. I ma kraj, który został rozwalony na kawałki” – argumentował. W rzeczywistości jednak sondaże opinii publicznej wykazują, że Wołodymyr Zełenski jako prezydent Ukrainy może cieszyć się poparciem 52 proc. wyborców. To więcej, niż w przypadku Trumpa, którego rządy według sondaży popiera ok. 47 proc. wyborców.
Według politycznego kalendarza zarówno wybory prezydenckie, parlamentarne, jak i samorządowe powinny odbyć się w Ukrainie w 2024 roku, a kadencja prezydenta Zełenskiego powinna była zakończyć się w maju 2024. Prawo zabrania jednak przeprowadzania wyborów w czasie trwającego w Ukrainie stanu wojennego.
Mimo to, według ukraińskich dziennikarzy, przy nacisku amerykańskiej dyplomacji Kijów przygotowuje się do ich organizacji. Pisał o tym między innymi The Kyiv Independent. O potrzebie przeprowadzenia wyborów mówił nie tylko prezydent Trump, ale i Keith Kellog, specjalny wysłannik Waszyngtonu do spraw ukraińskiej wojny. Przeciwko Zełenskiemu mogą startować były dowódca Ukraińskich Sił Zbrojnych Walerij Załużny, jak i były prezydent Petro Poroszenko, stojący dziś na czele parlamentarnej opozycji.
Poroszenko w wywiadzie z Voice of America sprzeciwił się jednak organizacji wyborów. Jak ocenił, zagroziłoby to jedności kraju wobec wojny, a jedynym zwycięzcą wyborów byłby Władimir Putin. Jednocześnie były prezydent decyzją Zełenskiego został objęty sankcjami za „zdradę stanu”, której miał dopuścić się 10 lat temu. Ani władze, ani Poroszenko nie ujawniają, o jakie sankcje chodzi i jakich dokładnie oskarżeń dotyczą. Poroszenko komentuje jednak, że decyzja prezydenat jest motywowana politycznie.
Francja i Wielka Brytania wyraziły chęć wysłania wojsk do Ukrainy, a o wspólnym froncie działań państwa UE mają rozmawiać dziś w Paryżu. Do stolicy Francji wybrał się również premier Donald Tusk. Polskie władze wykluczają jednak udział w ewentualnej misji pokojowej. „Jesteśmy powołani do ochrony Polski. Wspieraliśmy Ukrainę i będziemy wspierać, ale – podkreślam – nie wyślemy tam wojsk. Mamy inne zadania jako państwo przyfrontowe” – mówił w radiu RMF FM minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz.
Ochrona mokradeł to nie tylko kluczowe działanie w zakresie adaptacji do zmiany klimatu, ale i akt patriotyczny – podkreślają autorzy „Paktu dla mokradeł”, który w Poznaniu zawarły setki naukowców i ekspertów.
Mokradła to jeden z najbardziej niedocenionych elementów przyrody. Choć jest niezwykle ważny, przez lata na skutek błędnej polityki i zaniedbań zdegradowaliśmy w Polsce aż 85 proc. ekosystemów mokradłowych. Dlatego uczestnicy niedawnej konferencji na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu zaproponowali rządzącym i obywatelom „Pakt dla mokradeł”.
„Ochrona i odtwarzanie tych ekosystemów są naszym wspólnym obowiązkiem. Jest to szczególnie istotne, gdyż wiele obszarów podmokłych zostało zdegradowanych, a duża liczba gatunków fauny i flory typowych dla różnego rodzaju mokradeł w Polsce jest zagrożona wyginięciem i znajduje się w Polskich Czerwonych Listach i Księgach” – odnotowano w „pakcie”.
Najnowsze badania naukowe pokazują, że aż 25 proc. europejskich torfowisk zostało zdegradowanych, w tym 50% torfowisk w samej Unii Europejskiej. W Polsce jest jeszcze gorzej, bo odsetek zdegradowanych torfowisk wynosi aż 85%.
„Oznacza to, że te ogromne obszary stały się emitorami, a nie pochłaniaczami dwutlenku węgla. Stan jezior czy (w większości uregulowanych) cieków wodnych także nie jest dobry, co możemy zaobserwować poprzez coraz częściej pojawiające się informacje medialne nt. zakwitów glonów czy zatrucia ryb w wodach” – zauważają twórcy dokumentu.
Ekosystemy mokradłowe obejmują szeroką gamę siedlisk wodno-błotnych. To nie tylko torfowiska i bagna, lecz także po części jeziora, rzeki i solniska, wody stałe lub okresowe, a także zbiorniki naturalne lub sztuczne.
W deklaracji podkreślono, że prawidłowe funkcjonowanie wszystkich tych ekosystemów jest niezbędne dla spowolnienia postępującej zmiany klimatu, a także zniwelowania coraz częściej obserwowanych zdarzeń ekstremalnych i katastrofalnych.
Ochrona mokradeł wymaga współdziałania różnych środowisk – od administracji państwowej i unijnej, przez instytucje naukowe, po stowarzyszenia i fundacje. By do niej faktycznie doszło, niezbędne jest więc stworzenie odpowiednich planów uwzględniających wiedzę i naukową, i techniczną. Potrzebne jest też wsparcie prawne i finansowe.
„To inwestycje, które są niezbędne dla ochrony i odtwarzania mokradeł, ochrony zasobów wodnych i jakości wód, przeciwdziałania suszom i spadkowi bioróżnorodności. Potrzebujemy ich, by chronić się przed postępującą zmianą klimatu, ale i poprawić obronność kraju. Przedostanie się wroga przez tego typu tereny jest przecież o wiele trudniejsze” – komentuje w rozmowie z „Nauką o Klimacie” prof. dr hab. Mariusz Lamentowicz z UAM, który od lat bada mokradła w Polsce i na świecie.
Do tego torfowiska stanowią jedne z najlepszych archiwów archeologicznych, historycznych i paleoekologicznych. Dzięki swoim właściwościom są unikatowym rezerwuarem doskonale zachowanych naturalnych „zabytków”. A tym samym kluczem do rekonstrukcji i zrozumienia naszej przeszłości oraz relacji naszych przodków z otaczającą ich przyrodą.
„W torfie zapisane zostało dziedzictwo kulturowe i historia naszych ziem, począwszy od pierwszych rolników sprzed siedmiu tysięcy lat, poprzez wały Biskupina, początki państwa Mieszka i jego następców aż po czasy obecne” – piszą autorzy „paktu dla mokradeł”.
I dodają: „Ochrona mokradeł to zatem akt patriotyczny, pozwalający zarówno na ochronę pamięci historycznej, naszej tożsamości i ochronę przyrody dla przyszłych pokoleń w myśl, że przeszłość to dziś”.
Autorzy paktu postulują, by jako punkt wyjścia w ogóle uznano, że ratowanie mokradeł to kluczowym działaniem nie tylko w zakresie adaptacji do zmiany klimatu, ale i ochrony środowiska, w tym np. ograniczania czy też powstrzymywania wymierania gatunków.
Autorzy deklaracji postulują też o utworzenie systemu monitoringu stanu ekologicznego mokradeł oraz oceny ich funkcji ekosystemowych. Potrzebne są również lepsze instrumenty prawne, administracyjne i finansowe – służące również temu, by w odtwarzanie mokradeł chętniej zaangażował się sektor prywatny.
Kolejne z rzeczy na liście to ograniczenie wydobycia i stosowania torfu w przemyśle ogrodniczym, szkółkarskim i innych sektorach, a także ochrona mokradeł w miastach, które często osuszane są na potrzeby inwestycji.
Niezwykle ważne jest też wypracowanie nowych zasad gospodarowania glebami torfowymi w sektorze rolniczym i leśnym. To o tyle istotne, że unijne plany z tym związane były jednym z elementów składowych rolniczych protestów w całej Europie.
„Dopiero niedawno w pełni doceniono znaczenie mokradeł w kontekście zmian klimatycznych. Mokradła gromadzą dwa razy więcej węgla niż lasy, a ich degradacja może prowadzić do emisji znacznych ilości dwutlenku węgla i metanu. Dlatego ich ochrona i odtwarzanie stanowią priorytetowe wyzwania dla ludzkości. Teraz musimy działać efektywnie w skali lokalnej, na obszarach rolniczych, leśnych i w miastach. W Polsce to dopiero początek drogi po ponad kilkuset latach degradacji” – podsumowuje prof. Lamentowicz.
Andrzej Duda wyraził poparcie dla strategii Donalda Trumpa. Spotkał się dziś z wysłannikiem prezydenta USA. Po rozmowie powiedział: „Pozostaje patrzeć spokojnie, i o to proszę moich rodaków, na bardzo stanowcze, zdecydowane, jak sądzę radykalne działania USA, które ma nadzieję, że przyniosą pokój w naszej części Europy i spokój do polskich domów”
We wtorek 18 lutego 2025 prezydent RP Andrzej Duda spotkał się z wysłannikiem Donalda Trumpa, pełnomocnikiem ds. Ukrainy, generałem Keithem Kelloggiem.
„Chcę uspokoić moich rodaków, bo widzę, że bardzo wiele niepokoju jest w przestrzeni publicznej. Być może jest tak, że liderzy niektórych krajów europejskich są pełni obaw co do przyszłości i interesów. Powiem tak:
Ameryka weszła bardzo mocno do gry, jeśli chodzi o zakończenie wojny w Ukrainie. Znam prezydenta Donalda Trumpa i wiem, że kiedy działa to działa w sposób bardzo stanowczy, zdecydowany i zazwyczaj skuteczny” – powiedział po spotkaniu Andrzej Duda.
Andrzej Duda przekazał, że przedstawił Kellogowi polską perspektywę na wojnę w Ukrainie. Miał opowiedzieć też o incydentach „prowokowanych przez Rosję na naszym niebie”.
O warunkach pokoju w Ukrainie Andrzej Duda powiedział:
„Spodziewam się, że rzeczywiście dojdzie co najmniej do przerwania walk, a mam nadzieję, że do zakończenia rosyjskiej agresji na Ukrainę. Przedstawiamy nasz punkt widzenia tak, jak uważamy, że ta wojna powinna być zakończona, więc zarówno sekretarzowi obrony jak i panu generałowi powiedzieliśmy jasno i wyraźnie, że dla nas oczywistą jest kwestia, że ta
wojna nie może zakończyć się zwycięstwem Rosji. To jest jasne. I musi być przywrócony sprawiedliwy pokój, bo tego niezwykle potrzebuje Ukraina”.
Ponieważ pojawiły się spekulacje co do możliwego zmniejszenia obecności wojsk amerykańskich w Europie, Andrzej Duda przekazał:
„Zostaliśmy zapewnieni, co bardzo chcę podkreślić, bo dla naszych rodaków to informacja najważniejsza, nie ma absolutnie żadnych zamiarów amerykańskich co do tego, by obniżać aktywność w naszej części Europy, zwłaszcza w zakresie bezpieczeństwa, zmniejszać liczbę amerykańskich żołnierzy. Wręcz przeciwnie. Gdy rozmawiałem z panem sekretarzem [Petem] Hegseth’em, powiedział wyraźnie, że możemy raczej spodziewać się wzmocnienia amerykańskiej obecności”.
To drugie spotkanie Andrzeja Dudy z przedstawicielami najwyższych władz Stanów Zjednoczonych w ostatnich dniach. Przed tygodniem z polskim prezydentem spotkał się sekretarz obrony USA Pete Hegseth.
W okresie gdy Stany Zjednoczone dążą do zakończenia konfliktu w Ukrainie, Polska stała się ważnym partnerem USA. Wizerunkowo Polska jest prymusem na tle Europy.
Donald Trump już w pierwszej kadencji uczynił podniesienie wydatków na obronność swoim głównym oczekiwaniem wobec sojuszników z NATO. Polska jako jeden z kilku krajów spełniała te oczekiwania.
Podczas podróży do USA w 2024 roku Andrzej Duda oświadczył, że państwa NATO powinny przeznaczać na obronność 3 proc. PKB. Przebił tym nawet Donalda Trumpa. W tamtym czasie Polski budżet obronny stanowił 4 proc. PKB, dziś jest to 4,7 proc. W zaplanowanym na 2025 rok budżecie na obronność Polska przeznaczy 186,6 mld zł. To o 28,6 mld zł więcej niż w roku 2024.
We wtorek Kellogg spotkał się również z przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen. Jeszcze dziś poleci do Kijowa.