Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
„Naród palestyński ma prawo do swojej ziemi i nie jest intruzem ani imigrantem, którego można wydalić" – czytamy w oświadczeniu Arabii Saudyjskiej.
W czwartek premier Izraela Benjamin Netanjahu gościł w prawicowym serwisie informacyjnym Channel 14. Na pytanie o jego stosunek do warunku normalizacji sytuacji na Bliskim Wschodzie, jakim byłoby powstanie niepodległej Palestyny, stwierdził, że „nie zgodzi się na nic, co zagrozi Państwu Izrael”.
„Saudyjczycy mogą stworzyć państwo palestyńskie w Arabii Saudyjskiej; mają tam mnóstwo ziemi” – dodał, żartując.
Jego słowa zdążyły potępić już m.in. Irak, Kuwejt, Egipt i Jordania. Rzecznik ministerstwa spraw zagranicznych Jordanii nazwał sugestie Izraela „rażącym naruszeniem prawa międzynarodowego”. Stwierdził także, że słowa Netanjahu były „agresywne” i „prowokacyjne”.
W sobotę rano oficjalne stanowisko opublikowało także Ministerstwo Spraw Zagranicznych Arabii Saudyjskiej. W piśmie stwierdzono, że komentarze Netanjahu „mają na celu odwrócenie uwagi od ciągłych zbrodni popełnianych przez izraelską okupację przeciwko palestyńskim braciom w Strefie Gazy, w tym czystek etnicznych, którym są poddawani”.
Dodano także, że „naród palestyński ma prawo do swojej ziemi i nie jest intruzem ani imigrantem, którego można wydalić, kiedy tylko zechce brutalna izraelska okupacja”.
Wywiad z Netanjahu, w którym padły słowa o utworzeniu Palestyny na saudyjskiej ziemi, miał miejsce w Waszyngtonie, gdzie premier Izraela spotkał się z prezydentem USA. Dwa dni wcześniej Donald Trump oznajmił, że USA „przejmą kontrolę” nad Gazą i przesiedlą Palestyńczyków w ramach planu odbudowy, który – według niego – mógłby zamienić Strefę Gazy w „Riwierę Bliskiego Wschodu”.
Arabia Saudyjska, sojusznik USA, odrzuciła amerykańską propozycję dotyczącą przesiedlenia Palestyńczyków ze Strefy Gazy. Choć Trump twierdził, że pomysł spotkał się z aprobatą przywódców regionu, od momentu jego ogłoszenia sprzeciw wyraziły m.in. Egipt, Jordania, Katar i Zjednoczone Emiraty Arabskie.
W piątek wieczorem w całym kraju protestowało ok. 100 tys. osób. Słowacy wzywają premiera Roberta Ficę do ustąpienia.
Antyrządowe demonstracje zorganizowano w piątek 7 lutego w ponad 50 miastach Słowacji. W całym kraju protestowało około 100 tysięcy Słowaczek i Słowaków. W samej Bratysławie na placu Wolności zebrało się według organizatorów ponad 40 tysięcy osób.
Demonstrujący powtórzyli wezwanie sprzed dwóch tygodni i domagali się rezygnacji Roberta Ficy ze stanowiska premiera. W tłumie rozlegały się okrzyki: „Dymisja”, „Wstydzimy się za Ficę”, „Zdrada”, „Rosyjski agent”.
Najczęściej skandowano przewodnie hasło demonstracji: „Słowacja jest Europą”.
Premier od dłuższego czasu wielokrotnie oskarżał o próbę obalenia rządu organizatorów obywatelskich demontracji, opozycyjne partie i nieprzychylne mu media. Fico podkreśla, że wbrew twierdzeniom organizatorów protestów, rząd nie planuje wyjścia Słowacji z UE.
Antyrządowe demonstracje na Słowacji rozpoczęły się w grudniu 2024 roku w reakcji na spotkanie Roberta Ficy z Władimirem Putinem. Kilka tygodniu później słowacki premier stanął w obronie swojego partyjnego kolegi i wiceprzewodniczącego parlamentu Tibora Gaspara, który w jednej z telewizyjnych debat stwierdził, że Słowacja może opuścić Unię Europejską.
Kolejne protesty mają odbyć się za dwa tygodnie, w 7. rocznicę zabójstwa dziennikarza śledczego Jana Kuciaka i jego narzeczonej. Sprawującego wówczas władzę premiera Ficę obarczano polityczną odpowiedzialnością za zbrodnię. W marcu 2018 roku pod presją wielotysięcznych protestów Fico podał się do dymisji.
Federalna Agencja ds. Autostrad nakazała władzom stanowym wstrzymanie realizowania wartego 5 miliardów dolarów programu budowy stacji ładowania pojazdów elektrycznych
Na polecenie Federalnej Agencji ds. Autostrad (FHWA) władze stanowe mają nie wydawać żadnych środków przyznanych im na program rozwoju infrastruktury dla pojazdów elektrycznych (NEVI). Taką decyzję podjęło nowe kierownictwo Departamentu Transportu.
Wprowadzony przez administrację Joe Bidena program NEVI zapewniał fundusze na budowę stacji ładowania pojazdów elektrycznych. Władze stanowe mogły liczyć na pokrycie do 80% kosztów kwalifikowalnych projektu, obejmujących zakup, instalację i podłączenie do sieci ładowarek pojazdów elektrycznych oraz ich prawidłową obsługę i konserwację.
Według raportu NEVI, w listopadzie 2024 roku, na 31 stacjach w dziewięciu stanach działało 126 publicznych portów ładowania.
41 stanów ogłosiło już co najmniej pierwszą rundę przetargów, a 35 stanów złożyło zamówienia lub zawarło umowy na ponad 3560 portów szybkiego ładowania w ponad 890 lokalizacjach w całych Stanach Zjednoczonych.
Jak zapowiada Federalna Agencja ds. Autostrad, stany, które poniosły już jakieś koszty w związku z programem NEVI, będą mogły ubiegać się o ich zwrot.
Zdaniem części komentatorów, decyzja FHWA narusza ustawę o kontroli konfiskat z 1974 r., która zabrania prezydentom wstrzymywania finansowania zatwierdzonego przez Kongres.
Wstrzymanie programu rozwoju elektromobilności to kolejny cios dla ruchu ekologicznego od czasu powrotu Donalda Trumpa do Białego Domu.
Przez całą swoją kampanię Trump krytykował pojazdy elektryczne. W pewnym momencie stwierdził nawet, że zwolennicy pojazdów powinni „gnić w piekle”, a wsparcie Bidena dla pojazdów elektrycznych spowodowałoby „rzeź” w amerykańskim przemyśle motoryzacyjnym.
W ramach lawiny rozporządzeń, które podpisał w pierwszych dniach swojego urzędowania, Trump odwołał rozporządzenie wprowadzone przez Bidena w 2021 r., które przewidywało, że połowa wszystkich nowych pojazdów sprzedawanych w USA w 2030 r. będzie elektryczna.
Decyzja o wstrzymaniu programu NEVI uderzy także w Elona Muska, który w rządzie Donalda Trumpa zajmuje się walką z biurokracją i odchudzaniem administracji, ale prywatnie nadal jest szefem firmy Tesla – największego w Stanach Zjednoczonych i drugiego na świecie producenta samochodów elektrycznych.
Litwa, Łotwa i Estonia wstrzymały dziś rano wszystkie przepływy energii elektrycznej na połączeniach z Rosją i Białorusią. Sieci trzech krajów pracują obecnie w tzw. trybie izolowanej wyspy.
Dziś po godz. 8 rano czasu polskiego wstrzymano przepływy energii o charakterze technicznym między Rosją a Estonią. Wcześniej przepływ energii z Rosją wstrzymała Łotwa, a przed godz. 7 polskiego czasu Litwa – na połączeniach z Białorusią i Obwodem Królewieckim.
Kontrolę częstotliwości w sieciach przejęli operatorzy przesyłowi z krajów bałtyckich: Litgrid, AST i Elering, co oznacza odłączenie się od poradzieckiego systemu IPS/UPS i kontroli częstotliwości obszaru BRELL w Moskwie.
Sieci wszystkich trzech krajów pracują obecnie w tzw. trybie izolowanej wyspy. W razie potrzeby mogą skorzystać także z połączenia stałoprądowego z Polską i Szwecją.
Sieć BRELL była ostatnią nitką łączącą z Rosji trzy kraje, które przystąpiły do Unii Europejskiej w 2004 roku. Państwa te przestały kupować energię elektryczną od Rosji w 2022 roku, po rozpoczęciu pełnowymiarowej wojny Rosji przeciw Ukrainie.
Ostateczna synchronizacja z sieciami kontynentalnej Europy (CESA – Continental Europe Synchronous Area) ma nastąpić w niedzielę wczesnym popołudniem polskiego czasu za pośrednictwem połączenia LitPol Link, które stanie się wtedy linią synchroniczną.
W ceremonii przyłączenia Litwy do systemu przesyłowego Europy kontynentalnej CESA (Continental Europe Synchronous Area) weźmie udział prezydent Andrzej Duda.
Or Levy, Eli Sharabi i Ohad Ben Ami zostali przewiezieni przez samochody Czerwonego Krzyża ze Strefy Gazy do Izraela. Dziś także Izrael ma uwolnić 183 palestyńskich więźniów.
Hamas uwolnił dziś kolejnych trzech zakładników przetrzymywanych od 16 miesięcy.
To Ohad Ben Ami (56 l.), Eli Sharabi (52 l.) i Or Levy (34 l.). Wszyscy trzej zostali porwani 7 października 2023 roku, kiedy Hamas zaatakował Izrael.
56-leteni Eli Sharabi, przebywał wtedy w swoim domu w kibucu Beeri z żoną i dwiema nastoletnimi córkami. Uzbrojeni bojownicy Hamasu zastrzelili psa, pojmali Sharabiego i jego brata, a żonę i córkę zamknęli w tzw. bezpiecznym pokoju (rodzaj schronu), który podpali. Rodzina Sharabiego zginęła, a jego brat Yossi zmarł w palestyńskiej niewoli.
52-letni Ohad Ben Ami został uprowadzony wraz żoną Raz Ben Ami także z kibucu Beeri. Żona Ben Amiego została uwolniona podczas tygodniowego rozejmu w listopadzie 2023 r.
34-letni Or Levy i jego żona Einav Levy pojechali na festiwal muzyczny Supernova, zostawiając dwuletniego syna Almoga z dziadkami. Kiedy bojownicy Hamasu zaatakowali festiwal, Levy wraz z żoną próbowali ukryć się przed strzelaniną w betonowym pomieszczeniu, nazwanym później “bunkrem śmierci”. Tam Einav została zamordowana, a Or wzięty do niewoli.
Moment uwolnienia zakładników był transmitowany na żywo. Or Levy, Eli Sharabi i Ohad Ben Ami zostali zaprezentowani na specjalnej scenie ustawionej na placu w Deir al-Balah w Strefie Gazy. Strzegły jej białe pickupy z zamontowanymi karabinami maszynowymi.
Na scenie umieszczono duży baner, na którym widniał znak pięści z palestyńską flagą.
Trzej szczupli i bladzi mężczyźni stali na niej pomiędzy zamaskowanymi bojownikami uzbrojonymi w karabiny. Ich stan wydawał się gorszy, niż stan 18 zakładników uwolnionych dotąd przez Hamas na mocy uzgodnionego w styczniu rozejmu.
„Wyglądał jak szkielet, okropnie było na to patrzeć”
– powiedziała Channel 13 News teściowa Ohada Ben Amiego, Michala Cohen, która wraz z bliskimi Ben Amiego obserwowała transmitowaną ceremonię przekazania zakładników w ich rodzinnym kibucu Beeri.
Trzej mężczyźni zostali przekazani pracownikom Czerwonego Krzyża i wsiedli do białych, oznakowanych samochodów należących do organizacji humanitarnej. Izraelska armia odebrała ich w bazie wojskowej w pobliżu Re’im, gdzie przejdą wstępne badania, a następnie zostaną przewiezieni go szpitali Ichilov i Sheba w środkowym Izraelu.
To piąta wymiana zakładników między Izraelem a Hamasem od czasu podpisania rozejmu 19 stycznia 2025 roku.
W zamian za uwolnienie kolejnych trzech zakładników przez Hamas, Izrael uwolni dziś 183 palestyńskich więźniów. Niektórzy z nich zostali skazani za udział w atakach, w których zginęły dziesiątki osób. Osiemnastu z nich odsiaduje wyroki dożywocia.
Jak podaje AFP, do końca lutego, czyli w pierwszej fazie porozumienia o zawieszeniu broni ma zostać uwolnionych łącznie 33 zakładników (z których ośmiu według Izraela nie żyje) w zamian za około 1900 Palestyńczyków przetrzymywanych przez Izrael.
Poczynione ustalenia oraz samo zawieszenie broni wydaje się jednak niepewne po zaprzysiężeniu Donalda Trumpa.
W minionym tygodniu Trump zapowiedział potencjalne przejęcie Strefy Gazy przez Stany Zjednoczone, wysiedlenie Palestyńczyków do innych krajów i przekształcenie Strefy Gazy w „Riwierę Bliskiego Wschodu”.
„Nie spieszymy się z tym” – powiedział w piątek Trump reporterom w Białym Domu.
Premier Izraela Benjamin Netanjahu, który we wtorek spotkał się z prezydentem USA w Waszyngtonie, poparł wizję Trumpa dotyczącą Gazy, nazywając ją „niezwykłym” planem.
Plan Trumpa na Strefę Gazy został odrzucony przez kraje arabskie, organizacje palestyńskie, w tym Hamas, a także samych Palestyńczyków, którzy zapowiedzieli, że sami odbudują swoje domy i restauracje.