0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Ilustracja: Iga Kucharska / OKO.pressIlustracja: Iga Kuch...

Krótko i na temat: najnowsze depesze OKO.press z Polski i ze świata

Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny

Google News

18:51 16-10-2025

Prawa autorskie: Fot. Tomasz Fritz / Agencja Wyborcza.plFot. Tomasz Fritz / ...

Prezydent zawetował ustawę o języku wilamowskim

Miała pomóc maleńkiej społeczności w podtrzymaniu tożsamości. Język wilamowski, trwający mimo przeciwności od XIII wieku równolegle z polskim, miał być wpisany na listę języków regionalnych. Nie będzie. Nowelizacji ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym sprzeciwiał się PiS.

Karol Nawrocki podpisał 16 października 15 ustaw. A jedną, tę o języku wilamowskim zawetował.

„Prezydent jest zdania, że każdy przejaw patriotyzmu lokalnego i troski o zachowanie dziedzictwa przodków zasługuje na szacunek, jednak rozstrzygnięcie, czy dany etnolekt jest językiem regionalnym nie może mieć charakteru uznaniowego ani politycznego” – podała w komunikacie Kancelaria Prezydenta. – „Jednym z rezultatów wprowadzenia tej ustawy byłby m.in. wymóg formalnej edukacji języka wilamowskiego. Biuro Ekspertyz i Oceny Skutków Regulacji sygnalizowało możliwe trudności z przygotowaniem właściwej metodyki nauczania, podstawy programowej, programów nauczania i pomocy naukowych”.

O co chodzi?

Język wilamowski to najmniejszy na świecie język germański. Używany jest przez kilkudziesięciu mieszkańców 3-tysięcznych Wilamowic w powiecie bielskim, na styku historycznych ziem Małopolski i Śląska Cieszyńskiego. To potomkowie osadnikami z zachodu Europy, którzy przybyli tu w połowie XIII wieku na zaproszenie książąt piastowskich po spustoszeniach spowodowanych najazdem tatarskim. Ich język przetrwał – prawie – do naszych czasów. W rodzinie i społeczności rozmawiano po wilamowsku. Polski był językiem szkoły, Kościoła i w kontaktach z sąsiednimi miejscowościami.

Po II wojnie mieszkańców uznano za Niemców i prześladowano. W efekcie ich starodawny język prawie zaginął. Do niedawna posługiwało się nim tylko tylko kilka starszych osób. Ale wilamowski zaczął się odradzać po 1989 r., dzięki aktywności lokalnych pasjonatów i polskich naukowców, w tym wybitnej badaczki języków ginących prof. Justyny Olko. „Używanie języków mniejszościowych jest istotne dla funkcjonowania i zdrowia lokalnych społeczności, w tym w szczególności pomaga lepiej radzić sobie ze skutkami traumy i dyskryminacji” – mówiła OKO.press.

Jaki jest kontekst?

Zgodnie z ustawą o mniejszościach narodowych i etnicznych status języka regionalnego ma język kaszubski. Status mniejszości etnicznych (czyli społeczności, które nie utożsamiające się z narodem zorganizowanym we własnym państwie) mają Tatarzy, Romowie, Karaimi i Łemkowie. Status mniejszości narodowych mają w Polsce: Litwini, Ukraińcy, Białorusini, Rosjanie, Niemcy, Żydzi, Czesi, Ormianie i Słowacy.

Zabiegi o uznanie języka wilamowskiego za język regionalny trwają od ponad 10 lat. Wilamowianie chcieli, by ich język był uczony także w szkole. Będą musieli starać się dalej.

Na zdjęciu – Wilamowickie smiergusty (Dy wymysöjer Śmiergüśnika), czyli organizatorzy śmigusa wedle wilamowskiej tradycji. To obrzędowe grupy przebierańców, noszących „śmierguśnickie przebranie”. Uzywają strojów szytych ze skrawków i resztek zniszczonych strojów kobiecych, dających wielobarwny i pstrokaty efekt. Obrzęd ten po raz pierwszy opisany został w 1909 roku. Zdjęcie z 2014 r.

Przeczytaj także:

18:14 16-10-2025

Prawa autorskie: "Wiesti", 16.10.2025"Wiesti", 16.10.2025

Trump zamierza spotkać się z Putinem na Węgrzech

Donald Trump ósmy raz w tym roku rozmawiał telefonicznie z Putinem. Jak wszystkie poprzednie rozmowy, skończyła się ona zapewnieniem o „wielkim postępie” i „produktywności”. Ta rozmowa miała być rozmową ostatniej szansy dla Putina przed decyzją o przekazaniem Ukrainie Tomahawków. Skończyła się zapowiedzią przygotowań do kolejnego szczytu Putin-Trump.

Prezydent Wołodymyr Zełenski, po dwóch rozmowach telefonicznych w weekend, spotka się z osobiście z Donaldem Trumpem w piątek 17 października w Waszyngtonie. Ma naciskać na zwiększenie wsparcia militarnego, w tym potencjalne rakiety ofensywne dalekiego zasięgu Tomahawk. Trump zapowiadał, że jest na to „w zasadzie” gotowy. Musiał jednak jeszcze porozmawiać z Putinem, bo Tomahawki mogą doprowadzić do eskalacji konfliktu. Ale zdaniem Trumpa Putin może się z niego wycofać.

„Rozmowa ostatniej szansy” z Putinem miała trwać bardzo długo. Nie trwała dłużej niż poprzednie siedem rozmów w tym roku – około dwóch godzin. Komunikaty z niej też nie odbiegały od tego, co było do tej pory. Rozmowa miała być zdaniem Kremla „bardzo produktywna”. Trump ogłosił natomiast: „Uważam, że dzisiejsza rozmowa telefoniczna przyniosła wielki postęp”. Przy czym rozmowa dotyczyła tego „jak będzie wyglądał handel między Rosją i Stanami Zjednoczonymi po osiągnięciu porozumienia na Ukrainie”.

Z propagandy Kremla wynika, że Putin wobec Trumpa grożącego Rosji dozbrojeniem Ukrainy przyjął koncyliacyjną postawę. Pogratulował Trumpowi porozumienia pokojowego na Bliskim Wschodzie, a Melanii Trump podziękował za „zainteresowanie ukraińskimi dziećmi”. Następnie zastosował stałą rosyjską taktykę w rozmowach z Trumpem: zgadzał się z rozmówcą, ale zauważał, że trzeba jeszcze popracować nad szczegółami. Można to wnosić z komunikatu Białego Domu, że „Trump i Putin zgodzili się omówić sytuację wokół Ukrainy na szczeblu swoich wysoko postawionych doradców”. Szczegóły ma ustalić w przyszłym tygodniu sekretarz stanu Marco Rubio z szefem MSZ Rosji Ławrowem. Potem Putin z Trumpem maja się spotkać na Węgrzech. Orbán się natychmiast na to zgodził.

W ten sposób kolejny deadline Trumpa dla Putina, który skończyłby się w przyszłym tygodniu, został najwyraźniej przedłużony – a o to gra Moskwa.

Propaganda Kremla wyraziła nadzieję, że Trump znowu „wyślizguje się spod wpływu antyrosyjskich jastrzębi, którzy mieli na niego wpływ w ciągu ostatnich dwóch miesięcy”. Przyznała jednak, że Trump nie złożył Putinowi zaległych życzeń urodzinowych (73. urodziny były przed tygodniem i Kreml je bardzo celebrował).

Przeczytaj także:

Na górze – zdjęcia zapowiadające rozmowę w rosyjskiej telewizji, z charakterystycznym wyidealizowanym portretem Putina. W propagandzie nie jest on okrągłolicym starszym panem, tylko mężczyzną w sile wieku o pociągłej twarzy.

Jaki jest kontekst?

Ósma w tym roku rozmowa Trumpa z Putinem była pierwszą od amerykańskiego zwrotu wobec Rosji. W czasie sesji Zgromadzenia ONZ w Nowym Jorku Trump ogłosił 23 września, że Ukraina jest w stanie wygrać i odbić zajęte przez Rosję terytoria. Rosję nazwał „papierowym tygrysem”. Zauważył, że Ukraina stawia jej twardo czoła już prawie cztery lata, a postępy rosyjskie są słabe mimo ogromnych strat – wedle Trumpa sięgających już 1,5 mln osób (z przecieków po spotkaniu na Alasce 15 sierpnia wynikało, że Putin miał zapewnić Trumpa, iż wkrótce zakończy podbój Donbasu i na tym zakończy sprawę).

Od kiedy administracja amerykańska z Trumpem na czele mówi o przekazaniu Ukrainie Tomahawków, Moskwa na przemian grozi eskalacją konfliktu i prosi, by tego nie robić, bo w sprawie Ukrainy wielkie potęgi mogą się dogadać.

Zachodnie media zdążyły tymczasem ujawnić, że ukraińskie ataki na rosyjskie rafinerie są tak skuteczne dzięki amerykańskim informacjom wywiadowczym. 16 października Ukraińcy ponownie trafili w rafinerię saratowską, dzień wcześniej – w wołgogradzką. Rosyjski rząd zapewnia, że sytuacja jest pod kontrolą, choć zdarzają się kłopoty z „transportem i logistyką”. Jednocześnie 16 października Putin wyraził publicznie życzenie, by zaopatrzenie w paliwa i opał były w okresie zimowym „terminowe”.

Moskwa deklaruje, że i tak Ukrainę sobie podporządkuje

Rozmowa Trump-Putin musiała być szykowana od kilkunastu godzin. A jednak w nocy z 15 na 16 października Rosja ponownie zaatakowała Ukrainę. W oficjalnym komunikacie rosyjski MON podał, że był to „odwet” za ukraińskie ataki na rosyjskie zaplecze wojny. Kilka godzin później rzecznik Kremla Pieskow powtórzył kolejny raz, że Rosja nie zatrzyma „specjalnej operacji wojskowej” w Ukrainie, dopóki nie zrealizuje celów postawionych przez Putina. Czyli nie podporządkuje Ukrainy Moskwie. „Tak czy inaczej, Rosja zabezpieczy swoje interesy i osiągnie swoje cele” – powtarza Pieskow.

Putin miał powiedzieć natomiast Trumpowi (wedle oficjalnego komunikatu Kremla), że Rosja w Ukrainie wygrywa, o czym świadczą ataki Ukrainy na rosyjską infrastrukturę. Rosja uważa swoje rafinerie za infrastrukturę cywilna, dlatego jest w prawie niszczyć ukraińską infrastrukturę wojskową, którą wedle niej są ukraińskie elektrownie i ciepłownie.

Putin miał też powiedzieć Trupowi to, co jego propaganda powtarza cały czas: że Rosja gotowa jest na rozmowy pokojowe. Pod warunkiem, że tak zrealizuje swoje cele. Ostatnio i Putin, i jego przedstawiciele opowiadają, że Ukrainą mogłyby tymczasowo administrować mocarstwa za pośrednictwem ONZ. Po zawarciu porozumienia w sprawie Gazy (do którego Moskwa nie została zaproszona) przedstawiciele Kremla zaczęli opowiadać, że model zarządzania zniszczoną palestyńską strefą można by zastosować do Ukrainy.

Trump tymczasem znowu powtórzył to, co po każdej rozmowie z Putinem: że rozmowa Putina z Zełenskim jest możliwa i powinna się odbyć. Tymczasem Kreml cały czas powtarza, że to niemożliwe. Taka rozmowa zrównywałaby status Putina z ukraińskim prezydentem. A w rosyjskiej narracji roszczenia Rosji wobec Ukrainy wynikają właśnie z jej niższego statusu, jako „niby państwa”, „niby narodu” z „niby władzami”. Spotkanie z prezydentem Zełenskim załamałoby całą propagandową strategię tłumaczenia najazdu.

Przeczytaj także:

15:30 16-10-2025

Prawa autorskie: Fot . Robert Kowalewski / Agencja Wyborcza.plFot . Robert Kowalew...

Akt oskarżenia przeciwko Kamińskiemu i Wąsikowi

Prokuratura Okręgowa w Warszawie poinformowała, że złożyła akt oskarżenia przeciwko Mariuszowi Kamińskiemu i Maciejowi Wąsikowi. Grozi im nawet do 5 lat pozbawienia wolności.

Co się wydarzyło?

Prokuratura Okręgowa w Warszawie poinformowała, że Mariusz Kamiński (były minister spraw wewnętrznych i administracji, dziś europoseł) i Maciej Wąsik (były wiceminister w MSWiA, również europoseł) „w dniach 21 i 28 grudnia 2023 roku w Warszawie, działając w krótkich odstępach czasu w wykonaniu z góry powziętego zamiaru, nie zastosowali się do orzeczonego prawomocnym wyrokiem Sądu Okręgowego w Warszawie z dnia 20 grudnia 2023 roku, zakazu zajmowania przez nich stanowisk publicznych, tj. zakazu zajmowania stanowisk w administracji rządowej, innego organu państwowego lub samorządu terytorialnego, organach kontroli państwowej, organach kontroli samorządu terytorialnego oraz stanowisk kierowniczych w innych instytucjach państwowych, przez okres pięciu lat”.

Chodzi o to, że mimo sądowego zakazu, w oba grudniowe dni ówcześni posłowie brali udział w obradach Sejmu i sejmowych komisji.

„Oskarżonym grozi kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5” – podaje prokuratura, która skierowała w tej sprawie akt oskarżenia do Sądu Rejonowego dla Warszawy – Śródmieścia w Warszawie.

Jaki jest kontekst?

20 grudnia 2023 roku politycy PiS Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik zostali skazani prawomocnym wyrokiem sądu za przekroczenie uprawnień podczas kierowania Centralnym Biurem Antykorupcyjnym w latach 2006-2009. Kara to dwa lata pozbawienia wolności oraz zakaz pełnienia funkcji publicznych przez pięć lat.

Obaj politycy PiS nie uznali tego wyroku twierdząc, że w 2015 roku zostali skutecznie (a więc także na przyszłość) ułaskawieni przez prezydenta Andrzeja Dudę. 21 grudnia marszałek Sejmu Szymon Hołownia stwierdził wygaszenie mandatów obu posłów, powołując się na art. 99 Konstytucji, zgodnie z którym posłem nie może być osoba skazana prawomocnym wyrokiem na karę pozbawienia wolności za przestępstwo umyślne ścigane z oskarżenia publicznego.

Mimo to, Kamiński i Wąsik wzięli udział w obradach Sejmu i głosowaniach, które odbyły się 21 grudnia 2023 roku.

Ponieważ obaj uchylali się od odbycia kary pozbawienia wolności, sąd wydał nakaz ich zatrzymania.

Zatrzymano ich 9 stycznia 2024 roku na terenie Pałacu Prezydenckiego. Dwa tygodnie prezydent Andrzej Duda ponownie ich ułaskawił, dzięki czemu byli posłowie wyszli na wolność.

W czerwcu 2024 roku obaj zostali wybrani do Parlamentu Europejskiego z list PiS. W lipcu ówczesny prokurator generalny Adam Bodnar wysłał do przewodniczącej PE wniosek o zgodę na pociągnięcie obu polityków do odpowiedzialności karnej w związku z zarzutami złamania sądowego zakazu pełnienia funkcji publicznych. W kwietniu 2025 Parlament Europejski podjął decyzję o uchyleniu immunitetów.

Przeczytaj więcej w OKO.press

Przeczytaj także:

14:49 16-10-2025

Prawa autorskie: Fot. Wojciech Kardas / Agencja Wyborcza.plFot. Wojciech Kardas...

Dwie dzielnice Warszawy za nocną prohibicją

Warszawscy radni poparli wprowadzenie zakazu nocnej sprzedaży alkoholu na terenie Śródmieścia i Pragi-Północ.

Co się wydarzyło?

Radni dwóch warszawskich dzielnic, Śródmieścia i Pragi-Północ opowiedzieli się za zakazem sprzedaży alkoholu między godz. 22 a 6 rano. W Śródmieściu „za” głosowało 55 radnych, jeden się wstrzymał. Za zakazem nocnej sprzedaży na Pradze-Północ było 55 radnych. Dwie osoby były przeciw.

Zakaz sprzedaży będzie obowiązywał w sklepach i na stacjach benzynowych. Nie obejmuje jednak lokali gastronomicznych. Przepisy wejdą w życie 14 dni od momentu publikacji uchwały w Dzienniku Urzędowym Województwa Mazowieckiego, czyli prawdopodobnie w listopadzie.

„Walczyliśmy o tę zmianę od początku kadencji. Ta wersja nie jest doskonała, powinniśmy jak najszybciej objąć tymi przepisami całe miasto. I będziemy o to walczyć dalej. Ale dziś się cieszymy, bo wreszcie mamy konkret!” – skomentowało Miasto Jest Nasze na X. Społecznicy od lat postulują wprowadzenie nocnego zakazu sprzedaży alkoholu.

W uzasadnieniu projektów uchwał czytamy, że w raporcie z przeprowadzonych konsultacji pojawiały się głosy mieszkańców, aby najpierw wprowadzić ograniczenia w Śródmieściu i na Pradze-Północ, a później sukcesywnie w całym mieście. Radni argumentują, że tak samo odbywało się to w innych miastach – na przykład we Wrocławiu.

Sekretarz miasta Marcin Fijałkowski zadeklarował, że w listopadzie na radzie będzie ponownie dyskutowany projekt uchwały w sprawie objęcie nocną ciszą alkoholową całego miasta. Ograniczenie miałoby obowiązywać od czerwca 2026 roku.

Jaki jest kontekst?

We wrześniu warszawscy radni miejscy głosowali w sprawie objęcia nocną prohibicją całą Warszawę. Tak postulował sam prezydent miasta Rafał Trzaskowski. Pod naciskiem partii się z tego wycofał, a lokalna KO po kilku godzinach kłótni i przepychanek podczas obrad zaproponowała swoje rozwiązanie:

  • Pilotaż „alkoholowej ciszy nocnej” w dwóch dzielnicach: Śródmieście i Praga Północ, po uzyskaniu akceptacji tamtejszych radnych dzielnicowych.
  • Szkolenia dla sprzedawców w nocnych sklepach, tak, by lepiej radzili sobie z problematycznymi klientami.
  • Identyfikację miejsc, w których występują problemy, i przekierowanie tam uwagi służb.
  • Stworzenie „procedury wprowadzenia kolejnych środków administracyjnych” wobec sprzedawców alkoholu. Sklepy, wokół których będzie niespokojnie, mają ponosić tego konsekwencje — na przykład nakaz wzmocnienia monitoringu.

Program ma się nazywać „Bezpieczna noc”. Jak pisał w OKO.press Marcel Wandas, program uzyskał w głosowaniu poparcie większości radnych. Nie była to jednak uchwała, a niewiążące na razie stanowisko radnych, które w pierwszej kolejności musi zostać zaopiniowane przez radnych dzielnic i policję. Dlatego niewykluczone, że długa debata nic nie zmieni w nocnym życiu stolicy.

Przeczytaj więcej w OKO.press

Przeczytaj także:

14:14 16-10-2025

Prawa autorskie: 16.10.2025 Lodz, Aleja Politechniki . Zatoka Sportu, Kongres Przyszlosci Narodowej IPN . Prezydent RP Karol Nawrocki podczas wizyty na Kongresie . Fot. Tomasz Stanczak / Agencja Wyborcza.pl16.10.2025 Lodz, Ale...

Karol Nawrocki do młodych: „Potrzebuję waszego genu pozytywnej zuchwałości”

W rozmowie z młodzieżą Nawrocki zadeklarował, że nie jest zwolennikiem określenia „nowoczesny patriotyzm”. Stwierdził też, że Polakom wmówiono, że są nietolerancyjni

Co się wydarzyło

W czwartek 16 października 2025 podczas Kongresu Przyszłości Narodowej w Łodzi Karol Nawrocki powołał Radę Młodzieży przy Prezydencie RP. Jej prace będzie koordynował zastępca szefa Kancelarii Prezydenta Adam Andruszkiewicz, który odpowiadał za internetową kampanię Nawrockiego w wyborach w 2025 roku.

Jak informuje Kancelaria Prezydenta, w skład Rady „wchodzi 40 osób reprezentujących różne środowiska młodzieżowe: studenckie, harcerskie, katolickie, społeczników, przedstawicieli młodzieżowych rad przy jednostkach samorządu terytorialnego, demograficzne, artystyczne, patriotyczne, ekologiczne, naukowe, prawnicze, wolnościowe”.

„Chcę w Radzie do Spraw Młodzieży ludzi wolnych i ludzi pozytywnie zuchwałych, reprezentujących różne środowiska polityczne, od środowisk konserwatywnych, przez liberalne, od prawicy do lewicy” – mówił o Radzie Nawrocki.

Przy tej okazji prezydent wygłosił przemówienie do młodzieży oraz odpowiadał na pytania. Choć zadawali je licealiści, niekiedy można było odnieść wrażenie, że to nie oni są ich autorami. „Czy nowe technologie mogą pokazać młodemu pokoleniu, czym jest patriotyzm i odpowiedzialność obywatelska?” – brzmiało jedno z pytań.

Co powiedział Nawrocki?

Wychwalał „gen pozytywnej zuchwałości młodzieżowej”, „który powoduje rozwój, który powoduje, że jesteśmy gotowi do tego, aby sięgać po cele, które są gdzieś bardzo daleko”. Stwierdził, że ten „gen zuchwałości” jest tym, czego potrzebuje od młodzieży jako prezydent.

Od Rady i ministra Andruszkiewicza Nawrocki oczekuje projektów ustaw, które „sprawią, że polska młodzież będzie najlepiej zagospodarowaną częścią społeczeństwa w całej Europie, że Polska stanie się miejscem dobrym dla młodzieży pod względem mieszkalnym, infrastrukturalnym, gospodarczym, że będziemy stwarzać warunki do pracy akademickiej i uniwersyteckiej”.

Niemal wszystkie pytania dotyczyły patriotyzmu. Nawrocki stwierdził, że nie jest zwolennikiem określenia nowoczesny patriotyzm, bo „patriotyzm jest zawsze, od wieków tym samym”. Według prezydenta Polakom wmówiono, „że aby być Europejczykami, światowcami musimy porzucić przywiązanie do naszej Ojczyzny i wartości. Świat postępuje zupełnie inaczej – ludzie osiągają sukcesy właśnie dlatego, że są przywiązani do swoich wartości. Polska zawsze była krajem otwartym dla wszystkich, którzy chcieli być częścią naszego narodu. Podkreślaliśmy tylko, że chcemy, aby szanowano nasz dom i nasze zasady”.

Jako jeden ze swych wzorów wymienił Romana Dmowskiego: „Ja rozczytuję się w Romanie Dmowskim i bardzo podoba mi się narracja Romana Dmowskiego”.

Nawrocki został też zapytany, czy patriotyzm powinien się opierać na emocjach, czy na faktach. „Patriotyzm powinien wynikać z tego, że się zakochaliśmy. W Polsce. Bo kochamy przecież nie ze względu na fakty, tylko na emocje” – odpowiedział prezydent.

Dlaczego to ważne?

Według niedawnego (wrzesień 2025) sondażu United Surveys dla Wirtualnej Polski Nawrocki cieszy się ogromną popularnością wśród młodych ludzi.

W grupie wiekowej 18-29 lat pozytywnie ocenia prezydenta aż 73 proc. badanych, a negatywnie zaledwie 27 proc. Dla porównania: we wszystkich grupach wiekowych Nawrocki zdobył pozytywne oceny 57,5 proc. pytanych.

Prezydentura Nawrockiego ma pomóc obozowi PiS dotrzeć do młodszych grup elektoratu, w których partia Kaczyńskiego jest niepopularna. Trzeba przy tym jednak pamiętać, że również Andrzej Duda wygrał głosami młodszych osób w 2015 roku, co w późniejszych latach nie przełożyło się na poparcie dla PiS-u wśród młodzieży.

O strategii otoczenia prezydenta, która zakłada budowanie jego wizerunku jako młodego i pełnego energii w przeciwieństwie do starzejącego się Tuska Agata Szczęśniak pisała tutaj:

Przeczytaj także:

Natomiast o rywalizacji PiS-u i Konfederacji – również o dotarcie do młodszych wyborców – Dominika Sitnicka i Agata Szczęśniak rozmawiały w jednym z odcinków „Programu Politycznego”: