Zgodnie z zapowiedziami w sobotę w Gliwicach konwencja Koalicji Obywatelskiej, podczas której Rafał Trzaskowski zostanie oficjalnie jej kandydatem na prezydenta.
Ministra Dziemianowicz-Bąk chciała, by pensja minimalna wynosiła 60 proc. średniej. Donald Tusk studzi jej zapał – w przyszłym roku czeka nas mniejsza podwyżka niż te, do których przyzwyczailiśmy się w ostatnich latach
„Pani minister ma lewicową wrażliwość i bardzo by chciała wszystkim pomagać, w jakimś sensie bardzo dobrze, że ma taką wrażliwość” – mówił dziś Donald Tusk w Białymstoku o ministrze rodziny, pracy i polityki społęcznej Agnieszce Dziemianowicz-Bąk.
I uzupełnił swoją myśl:
„Pani minister usłyszy ode mnie we wtorek, że zgodnie z obowiązkami rządu zaproponujemy podniesienie płacy minimalnej o blisko 5 proc., bo taki obowiązek narzuca na nas ustawa, ale nie będziemy proponowali wyższego skoku”.
To nawiązanie do wtorkowego wywiadu Dziemianowicz-Bąk w radiowej Trójce. Ministra powiedziała tam:
„Proponujemy, żeby to minimalne wynagrodzenie wynosiło 60 proc. przeciętnego wynagrodzenia. To jest zgodne z dyrektywą Parlamentu Europejskiego”.
Ministra mówi tutaj o unijnej dyrektywie 2022/2041 w sprawie adekwatnych wynagrodzeń minimalnych w Unii Europejskiej. Według niej przy ustaleniu poziomu płacy minimalnej należy uwzględnić:
Średnia pensja zawiera się w punkcie o poziomie i rozkładzie wynagrodzeń. Dyrektywa nie mówi jednak o obowiązku sztywnego ustalenia relacji między średnią pensją a wynagrodzeniem minimalnym. Szczególnie na tak wysokim poziomie jak 60 proc. Byłby to poziom praktycznie nieznany w krajach OECD.
W dyrektywie czytamy:
"Ocena ta może opierać się na wartościach referencyjnych powszechnie stosowanych na poziomie międzynarodowym, takich jak relacja minimalnego wynagrodzenia brutto do 60 proc. mediany wynagrodzeń brutto czy relacja minimalnego wynagrodzenia brutto do 50 proc. przeciętnego wynagrodzenia brutto, których to wartości wciąż nie osiągają wszystkie państwa członkowskie, lub relacja minimalnego wynagrodzenia netto do 50 proc. lub 60 proc. przeciętnego wynagrodzenia netto".
Może, ale nie musi. Dyrektywa podaje jedynie przykład rozwiązania. Dodatkowo czas na wdrożenie dyrektywy jest listopada tego roku. Płaca minimalna na 2025 rok z pewnością będzie ustalana jeszcze po starych zasadach.
W drugiej połowie tego roku płaca minimalna wyniesie 4300 zł brutto. Wzrost o 5 proc., o którym mówi Donald Tusk, oznacza 4515 zł w przyszłym roku. To podwyżka o 215 zł. Związki zawodowe proponują podwyżkę o 350 zł. Ostateczny kształt podwyżki będzie ustalany w formule trójstronnej w Radzie Dialogu Społecznego. Rząd ma obowiązek ustalić wysokość pensji minimalnej do 15 września.
„W poniedziałek odbedzie się w Sztabie Generalnym dokładna prezentacja tego jak ma wyglądać ta ufortyfikowana Tarcza Wschód. Naprawdę chcemy, żeby to była najbezpieczniejsza granica w Europie. Kiedy tylko to ogłosiliśmy, zwrócili się do nas premierzy Litwy, Łotwy, Estonii, z Chinami jestem w stałym kontakcie” – mówił w Białymstoku premier Donald Tusk.
W Białymstoku w Europejskim Centrum Sztuki trwa spotkanie wyborcze przed wyborami do Parlamentu Europejskiego 9 czerwca. Tusk przemawia do grupy zwolenników i przekonuje do głosowania na kandydatów Koalicji Obywatelskiej. A głównym tematem jego przemówienia było bezpieczeństwo. Tarcza Wschód to projekt umocnień na granicy z Białorusią i Rosją, na który rząd zamierza wydać 10 mld zł.
Premier przekonuje, że wybory są historyczne, bo Europejczycy muszą wybrać jedność, by wspólnie i skutecznie przeciwstawiać się rosyjskiej agresji.
Międzynarodowy Trybunał Karny nakazał, by Izrael natychmiast zatrzymał swoją ofensywę w Rafah, Hamas powinien natomiast bezwarunkowo zwolnić zakładników. Hamas przyjął wyrok z zadowoleniem, Izrael go odrzuca
Sędziowie Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości, najwyższego sądu Organizacji Narodów Zjednoczonych, nakazali dziś Izraelowi powstrzymać swoją ofensywę w Rafah. W orzeczeniu czytamy:
„Trybunał uważa, że zgodnie ze swoimi zobowiązaniami wynikającymi z Konwencji o ludobójstwie, Izrael musi natychmiast zatrzymać ofensywę militarną i wszystkie inne akcje w muhafazie Rafah, które mogą narzucić palestyńskiej grupie w Gazie warunki życia mogące spowodować jej całkowite lub częściowe zniszczenie”.
Najważniejsze punkty orzeczenia MTS to:
Pełen tekst orzeczenia w języku angielskim można znaleźć tutaj.
Dzisiejsze orzeczenie jest kolejnym etapem wydanego w styczniu wyroku. Na wniosek Republiki Południowej Afryki MTK orzekło wówczas, że "przynajmniej niektóre działania i zaniechania popełnione przez Izrael w Gazie wydają się podlegać postanowieniom Konwencji o ludobójstwie”. Sąd zarządził wówczas, że Izrael powinien podjąć wszelkie środki, by zapobiec ludobójstwu.
Przewodniczący sądu Nawaf Salam uznał dziś, że wcześniejsze środki zaradcze nie przyniosły poprawy sytuacji w Gazie. Salam powiedział dziś, że nie wierzy w słowa Izraela, że sytuacja humanitarna jest pod kontrolą, bo nie otrzymał na to żadnych dowodów. Widział natomiast dowody na katastrofalną sytuację humanitarną. Zdaniem Trybunału konieczne było więc podjęcie dalszych działań.
6 maja tego roku izraelska armia rozpoczęła ofensywę wojskową na miasto Rafah na południu Strefy Gazy. Przed wojną mieszkało tam około 200 tys. osób, w tym roku większość uchodźców z innych, zniszczonych miejsc Strefy ewakuowała się właśnie do Rafah. Organizacje mięzynarodowe oceniały, że mieszkało tam nawet 1,4 mln osób – niemal dwie trzecie przedwojennej populacji Strefy. Przez długie miesiące wojny z Hamasem Izrael stracił większość międzynarodowego poparcia, jakie miał 7 października i w pierwszych tygodniach po ówczesnej masakrze. Prezydent USA Joe Biden przestrzegał Izrael przed atakiem na Rafah.
Izraelska armia i rząd nie są dziś jednak zainteresowane zatrzymaniem działań wojennych. Z pewnością zignorują też dzisiejszy wyrok.
I rząd palestyński na Zachodnim Brzegu, i Hamas przyjęły wyrok z zadowoleniem. Hamas w oświadczeniu przekazał jednak, że wyrok powinien iść krok dalej, ponieważ „to, co dzieje się w Dżabaliji i innych muhafazach Strefy Gazy jest nie mniej zbrodnicze i niebezpieczne niż to, co dzieje się w Rafah”.
Izraelczycy odrzucają wszelkie oskarżenia o przeprowadzanie ludobójstwa i popełnianie zbrodni na ludzkości cywilnej. Przez orzeczeniem MTS izraelski rzecznik przekazał, że „żadna siła na świecie nie powstrzyma Izraela od obrony własnych obywateli i od ścigania Hamasu w Gazie”.
Tuż po ogłoszeniu wyroku minister izraelskiego rządu, członek skrajnie prawicowej i antyarabskiej partii Itamar Ben Gwir napisał w mediach społecznościowych:
„Na wyrok antysemickiego sądu w Hadze powinno odpowiedzieć się tylko w jeden sposób – okupacja Rafah, zwiększenie presji militarnej i zniszczenie Hamasu, aż do kompletnego zwycięstwa w tej wojnie”.
Media izraelskie podają, że premier Izraela Benjamin Netanjahu po wyroku MTS zwołał kryzysowe zebranie rządu
Agencja Reuters informuje, że Putin dopuszcza zawieszenie broni, ale przy uznaniu obecnej linii frontu
„Putin może walczyć tak długo, jak trzeba, ale jest także gotowy na zawieszenie broni, na zamrożenie wojny” – Reuters cytuje „wysoko postawionego urzędnika” współpracującego z Kremlem. Do ewentualnego zawieszenia broni miałoby dojść jednak na warunkach rosyjskich — czyli przy uznaniu obecnej linii frontu.
Jeśli Ukraina i Zachód tych warunków nie uznają, wojna ma być kontynuowana.
Reuters zwrócił się z prośbą o komentarz do Dmitrija Pieskowa, rzecznika Putina. Odpowiedział, że Rosja jest otwarta na dialog, a kraj nie chce „wiecznej wojny”. Podkreślił, że Putin mówił o tym wielokrotnie.
Putin zdaje sobie sprawę, że dalsze prowadzenie wojny wymaga kolejnej ogólnokrajowej mobilizacji – mówią źródła Reutersa. Nie chce jednak do tego dopuścić, bo wie, że „jego popularność spadła po pierwszej mobilizacji we wrześniu 2022 r.”.
Pieskow zaznaczał, że Rosja nie potrzebuje mobilizacji. Rekrutuje na razie jedynie ochotników.
Perspektywa zawieszenia broni jest jednak daleka. Prezydent Wołodymyr Zełenski wiele razy powtarzał, że pokój na warunkach Putina nie jest rozwiązaniem. "Zapowiedział odzyskanie utraconych terytoriów, w tym Krymu, który Rosja zaanektowała w 2014 r. W 2022 r. podpisał dekret, który formalnie uznał, że jakiekolwiek rozmowy z Putinem są niemożliwe” – przypomina Reuters.
Przesłuchanie Jarosława Kaczyńskiego trwa już trzecią godzinę. Prezes PiS został zapytany o to, czy chodził na cmentarze, pomimo zamknięcia ich ze względu na zagrożenie COVID-19.
Witold Tumanowicz, poseł Konfederacji, powiedział podczas przesłuchania Jarosława Kaczyńskiego o „zabraniu wolności obywatelom w czasie epidemii”. Wspomniał m.in. o zamkniętych cmentarzach. To wywołało dyskusje na ten temat.
Dariusz Joński przypomniał, że 10 kwietnia 2020 był na cmentarzu, gdy były zamknięte. „W tym dniu odwiedziłem cmentarz komunalny w Warszawie, cmentarz Bródnowski, też był otwarty” — odpowiadał Kaczyński. „Być może doradcy nie powiedzieli panu o tym zakazie” – powiedział Joński.
Na wspomnienie, że wszedł na Powązki, pomimo zakazu, odparł, że miał zgodę proboszcza.
Witold Tumanowicz zapytał Kaczyńskiego również o to, czy wprowadzenie stanu nadzwyczajnego wiązałoby się z możliwością zgłaszania wniosków o odszkodowania przez obywateli w tym przedsiębiorców, którzy ponieśli starty przez ograniczenia covidowe.
„To jest pana ocena, ja mam inną. Tak, mogliby się domagać odszkodowań, ale sądzę, że byłyby one znacznie niższe niż wartość tarcz. To, co pan zrobił, to strzał kulą w płot” — odpowiedział Kaczyński. Na pytanie, czy wybory mogłyby być przeprowadzone mimo najbardziej prozaicznych powodów, w tym niekompatybilnych skrzynek na listy, prezes PiS odparł: „Nie wiedziałem, że sytuacja jest aż tak zła”.
Co by się stało, gdyby wyborca nie dostał pakietu wyborczego? „Różne okoliczności powodują, że czasem obywatel chce zagłosować, a nie może” —mówił prezes PiS.