Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Cała koalicja rządząca poprze projekt obywatelski wprowadzenia tzw. renty wdowiej. „Jak udaje się wspólnie pracować, to wygrywamy ważne sprawy dla Polek i Polaków”
„Nie rzucamy słów na wiatr. Chcemy, żeby [projekt renty wdowiej] stał się rzeczywistością, a osoby starsze w tych trudnych chwilach były bezpieczne. Odpowiedzialna polityka społeczna to również troska o osoby starsze” – powiedziała ministra rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk z Lewicy.
23 lipca 2024 Dziemianowicz-Bąk i premier Donald Tusk zapowiedzieli, że projekt będzie szedł przez Sejm z poparciem rządu.
„Kiedy umiera bliska osoba, to jest to niezwykła tragedia osobista. Ale często jest to również zagrożenie ekonomiczne. Kiedy znika druga osoba, nie znika połowa kosztów utrzymania domu. Taka osoba mierzy się z wyzwaniami finansowymi” – mówiła Dziemianowicz-Bąk.
„Wyciągamy pomocną dłoń do dzieci, wnuków, na których barkach spoczywa wsparcie osoby starszej” – dała ministra.
Pod projektem zakładającym wprowadzenie „renty wdowiej” podpisało się ponad 200 tys. osób. Był to projekt obywatelski, popierany przez Lewicę. „Poprzednia większość włożyła go do zamrażarki” – przypomniała ministra rodziny. Obecna większość wróciła do projektu, drugie czytanie odbędzie się w najbliższy czwartek.
Na czym ma polegać renta wdowia? „To możliwość łączenia w ograniczonym zakresie dwóch świadczeń: renty rodzinnej i własnego świadczenia emerytalnego lub rentowego. Dotychczas było to niemożliwe – trzeba było wybrać jedno lub drugie” – pisał w OKO.press Jakub Szymczak.
O politycznym znaczeniu projektu mówił premier Donald Tusk.
„Dzięki pracy pani minister, innych ministrów w to zaangażowanych, mojej dość cierpliwej pracy z liderami koalicji rządowej udało się uzyskać wspólne stanowisko. Pokazują te miesiące, że jak udaje się wspólnie pracować, to wygrywamy ważne sprawy dla Polek i Polaków” – stwierdził Tusk.
„To wymagało elastyczności, dobrej woli. To wymagało setek godzin wspólnej pracy” – powiedział.
„Stanowisko rządu ma o tyle duże znaczenie polityczne, że zobowiązaliśmy się, że w Sejmie będziemy pracowali i głosowali za takim projektem, który wynika ze stanowiska rządu” – zapowiedział premier.
Donald Tusk odrzucił możliwość powrotu w kwestii aborcji do sytuacji z 1993 roku, co postuluje PSL. „Sprawy zaszły za daleko”. Co z legalizacją aborcji w tym Sejmie?
„Czy czuje, że zawiódł kobiety?” – zapytała Donalda Tuska 23 lipca 2024 dziennikarka „Bloomberga”. Chodziło o głosowanie z 12 lipca 2024, kiedy różnicą czterech głosów przepadł projekt częściowej dekryminalizacji aborcji.
„Źle się z tym bardzo czuję, że nie znalazłem argumentów, które by przekonały tych, którzy zagłosowali inaczej niż ja. Jako człowiek mam czyste sumienie, że robię wszystko, żeby to piekło kobiet zniknęło. Żeby kobiety czuły się podmiotowo, jak wolni ludzie” – odpowiedział Tusk.
„Tak, macie prawo uważać, że na tym etapie nie daliśmy rady” – stwierdził premier.
Tusk mówił też o tym, co jego rząd zamierza zrobić, żeby poprawić sytuację kobiet, które chciałyby przerwać ciążę. Nie pierwszy raz premier powiedział, że wobec braku zmian ustawowych ministrowie jego rządu będą się starać w inny sposób
„Szukamy od czasu tego nieszczęsnego głosowania praktycznych sposobów, które nie wymagają zmian ustawowych” – przyznał Tusk. Zapowiedział, że w najbliższy poniedziałek pojawią się nowe wytyczne dla prokuratury dotyczące ścigania przestępstw związanych z aborcją. Według raportu na temat działań prokuratury, o który prosił premier, już teraz „zmienił się radykalnie stosunek prokuratury do kwestii poronień”.
„Będę się zwracał do pana [ministra sprawiedliwości Adama] Bodnara i pani [ministry zdrowia Izabeli] Leszczyny, żeby ulżyć kobietom w tych sprawach. Praktyka naprawdę będzie inna” – powiedział Tusk.
„Wiem, że nic nie zastąpi ustawowej zmiany” – dodał.
Tusk skomentował głosowanie z 12 lipca 2024.
„Nie było obecnych 14 posłów PiS-u.
Okazało się iluzją, że zwolennicy liberalizacją stanowią większość w tym Sejmie. Nie, stanowimy mniejszość w tym Sejmie. PiS, Konfederacja, większość PSL stanowią większość”.
Czy Tusk będzie próbował dalej przekonywać PSL, by zmienił stanowisko i zagłosował za lub wstrzymał się od głosu w sprawach dotyczących aborcji?
„Na razie nie widzę powodów do optymizmu” – odpowiedział Tusk. Według niego Władysław Kosiniak-Kamysz i część PSL musieliby „radykalnie zmienić poglądy”.
Ponowne złożenie projektu, który przepadł 12 lipca, zapowiedziała Lewica. „Jestem ostrożny, Źle się będę czuł, jeśli głosowanie znów będzie przegrane”. Zapowiedział, że będzie sondował „wszystkie możliwe sposoby”, ale nie przeskoczy arytmetyki sejmowej”.
„To jest dla mnie wielki ciężar” stwierdził Tusk. Pytany, czy wyjdzie do protestujących dziś przed Sejmem, powiedział, że ma „sporo zajęć”.
O Giertychu Tusk powiedział, że nie oczekiwał, że poseł zmieni poglądy dotyczące aborcji. Jednak liczył na to, że Giertych „wykaże większą lojalność wobec kobiet niż wobec własnych poglądów”. Według Tuska to nie Giertych, który wyjął kartę w trakcie głosowania, zdecydował o tym, że projekt nie miał większości. Dodał, że sejmową działalność Giertycha ocenia pozytywnie.
Premier poinformował też, że podpisał wniosek o zdymisjonowanie wiceministra rozwoju Waldemara Sługockiego. Sługocki był jednym z trzech posłów KO nieobecnych podczas głosowania 12 lipca. Był wówczas w zagranicznej delegacji, poseł popierał wcześniej ustawy wprowadzające liberalizację prawa aborcyjnego.
Szef PSL-u Władysław Kosiniak-Kamysz twierdzi, że wyjściem z sytuacji jest powrót do prawa sprzed decyzji TK z 2020 roku. Projekt w tej sprawie złożony przez Trzecią Drogę (Polska 2050 i PSL) jest w nadzwyczajnej komisji zajmującej się projektami ustaw aborcyjnych.
„Wszystkie te kobiety, kto od lat są zaangażowane w liberalizację prawa aborcyjnego, dały wiele razy jasny sygnał, że powrót do «kompromisu» to jest sytuacja nie do zaakceptowania. Tutaj sprawy zaszły za daleko, pójście na tzw. kompromis byłoby wymuszoną przez facetów kapitulacją. Pozostaje różnica zdań, być może nie do zakopania”.
„Wkurzenie, a nawet wściekłość kobiet bardzo dobrze rozumiem” – podsumował Tusk.
Podczas tej samej konferencji prasowej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, ministra rodziny z Lewicy, powiedziała: „Dla Lewicy, dla mnie jako posłanki, kobiety, Polki jest to oczywiste: legalna bezpieczna aborcja do 12. tygodnia. Do tego konsekwentnie dążymy”.
Dziemianowicz-Bąk będzie na proteście: „Ja i koleżanki z pewnością się pojawimy. Ale to nie jest tak, że wyjdziemy do protestujących kobiet. My od lat walczymy ramię w ramię z walczącymi kobietami”.
Donald Tusk poparł działania Prokuratury Krajowej w sprawie zatrzymania Marcina Romanowskiego
„Podlegamy wyrokom sądów, nawet jeśli się z nimi nie zgadzamy. Tak działa państwo praworządne” – stwierdził Donald Tusk, odnosząc się do działań Prokuratury Krajowej.
Podczas konferencji prasowej 23 lipca 2024 premier został zapytany, czy działania Prokuratury Krajowej w sprawie Marcina Romanowskiego były jej kompromitacją.
„Pełną kompromitacją był Fundusz Sprawiedliwości i to na skalę niespotykaną” – odpowiedział Donald Tusk. „W całym tym przedsięwzięciu jest jedna osoba skompromitowana: pan Romanowski i jego towarzysze tego procederu”.
Tusk zadał sam sobie dwa pytania, na które odpowiedział.
„Czy prokuratura popełniła błąd, zlecając zatrzymanie [Romanowskiego]? Nie” – Tusk dodał, że pokazują to wyniki śledztwa.
„Czy [prokuratura] popełniła błąd, bo nie dostrzegła immunitetu pana Romanowskiego?” – Tusk odpowiedział, że instytucje europejskie „umieją przeinterpretować niektóre przepisy”.
Według Tuska przepisy dotyczące immunitetu Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy są jasne: immunitet przysługuje w drodze na posiedzenie, w trakcie posiedzenia oraz w związku z działaniami ZPRE. „Żadna z tych sytuacji nie zachodzi” – powiedział premier.
Podkreślił też, że obecna władza jest „w innej sytuacji niż PiS”. „Powoływanie się na immunitet uważam za błąd. Ale nie zamierzam kwestionować wyroku sądu”. Chodzi o decyzję Sądu Rejonowego dla Warszawy Mokotowa. Zdecydował on o tym, by wypuścić Marcina Romanowskiego z aresztu. Tutaj jako pierwsi publikowaliśmy uzasadnienie tej decyzji:
„Tak będzie wyglądała teraz Polska” – powiedział Tusk. „Podlegamy wyrokom sądów, nawet jeśli się z nimi nie zgadzamy.
Tak działa państwo praworządne. Państwo praworządne ma same zalety, ale nie ma jednej zalety: nie jest proste”.
Premier zapowiedział też, że Romanowski stanie przed sądem.
„Prokuratura wykonała ogromną robotę. Samo uzasadnienie! Przeczytajcie to! Tam przesłanek wystarcza nie na jednego, tylko na wszystkich” – mówił Tusk.
Prokuratura złożyła zażalenie na decyzję sądu w sprawie Romanowskiego. Pisaliśmy o tym tutaj.
O decyzji poinformował rzecznik Prokuratury Krajowej Przemysław Nowak. Prokuratura uznała, że w mocy pozostają zamówione przez nią analizy prawne, z których wynikało, że immunitet przysługujący byłemu ministrowi sprawiedliwości z racji pełnienia funkcji zastępcy członka Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy nie jest bezwzględny – ma związek z pełnioną funkcją. W związku z tym można postawić mu zarzuty o przestępstwa popełnione np. na stanowisku wiceministra. A na Romanowskim ciąży podejrzenie o niewłaściwy ministerialny nadzór nad Funduszem Sprawiedliwości.
Nowak skrytykował decyzję warszawskiego sądu, który zdecydował się na wypuszczenie Romanowskiego z aresztu ze względu na niejasności proceduralne związane z immunitetem, przypominając, że „sąd był zobowiązany do niezależnego przeanalizowania sprawy immunitetu" – tymczasem wziął pod uwagę list przewodniczącego Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, który twierdzi, że Romanowski immunitet ma.
Zażalenie musi zostać rozpatrzone w ciągu siedmiu dni.
Więcej o sprawie immunitetu dla byłego ministra sprawiedliwości piszemy tutaj:
„Jesteśmy podekscytowani” – oświadczył we wtorek aktor
George Clooney bierze udział w zbieraniu funduszy na kampanię prezydencką Demokratów. Właśnie presja ze strony darczyńców była jednym z powodów rezygnacji Joe Bidena z ponownego kandydowania w wyborach prezydenckich. Obecny prezydent ogłosił to 21 lipca 2024.
„Prezydent Biden pokazał, czym jest prawdziwe przywództwo. Ponownie ratuje demokrację. Jesteśmy wszyscy bardzo podekscytowani, aby zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby wspierać wiceprezydent Harris w jej historycznym zadaniu” – przekazał stacji CNN 23 lipca 2024 George Clooney.
Wcześniej aktor napisał artykuł w dzienniku „New York Times”, którym apelował do Bidena o wycofanie się z kampanii.
Rezygnując, Bien poparł Kamalę Harris, dotychczasową prezydentkę. Kamala Harris nie jest jeszcze oficjalną kandydatką Demokratów, jednak zgromadziła już wystarczające poparcie delegatów, by nią zostać.