0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Ilustracja: Iga Kucharska / OKO.pressIlustracja: Iga Kuch...

Krótko i na temat: najnowsze depesze OKO.press z Polski i ze świata

Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny

Google News

14:53 23-04-2025

Prawa autorskie: 12.04.2025 Warszawa , pl Bankowy , uczestnicy Marszu 1000-lecia Krolestwa Polskiego po zakonczeniu marszu przeszli pod siedzibe telewizji Republika . Fot . Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl12.04.2025 Warszawa ...

Sąd zdecydował: Dariusz Matecki może opuścić areszt za pół miliona złotych

Poseł PiS Dariusz Matecki będzie mógł wyjść z aresztu, jeżeli do 6 maja wpłaci poręczenie majątkowe w wysokości 500 tys. złotych — orzekł Sąd Okręgowy w Warszawie.

Co się wydarzyło?

Sąd Okręgowy w Warszawie rozpatrzył zażalenie obrońców Dariusza Mateckiego na zastosowanie wobec niego aresztu. Zdecydował, że Matecki pozostanie w areszcie, ale jeżeli wpłaci poręczenie majątkowe do 6 maja, będzie mógł opuścić celę. Kwota poręczenia to pół miliona złotych. Po wyjściu z aresztu będzie go obowiązywał dozór policyjny i zakaz opuszczania kraju.

Obrońcy posła, mec. Kacper Stukan i Adam Gomoła, wnioskowali o niższą kwotę – 200 tys. zł. Mimo tego decyzję sądu ocenili jako pozytywną. „W czasie rozmów z rodziną pana Dariusza Mateckiego dowiedzieliśmy się, że wskazana kwota jest realna do wpłacenia” – powiedzieli dziennikarzom TVN24.

Prokuratura uważa, że Matecki powinien zostać w areszcie dłużej. Przed Wielkanocą złożyła wniosek o przedłużenie aresztu do 5 czerwca. Sąd ma rozpatrzyć ten wniosek w przyszłym tygodniu. TVN24 poprosił Dariusza Ślepokurę z Prokuratury Okręgowej w Warszawie o komentarz w sprawie dzisiejszej decyzji sądu.

„O tyle jestem zadowolony z decyzji sądu, że utrzymał on w mocy zażalone postanowienie o zastosowanie aresztu i przyznał, że zgromadzony materiał wykazuje, że istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że doszło do zarzucanych podejrzanemu przestępstw” – powiedział prokurator.

Jaki jest kontekst?

8 marca 2025 r. Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa zadecydował, że Matecki trafi do aresztu na dwa miesiące. To najsurowszy środek zapobiegawczy, jaki można zastosować wobec podejrzanego w prokuratorskim śledztwie. Prokuratura wnioskowała o to z kilku powodów:

  • Po pierwsze utrzymuje, że zgromadziła przeciwko politykowi obszerny materiał dowodowy i z dużym prawdopodobieństwem zostanie on skazany;
  • obawia się, że na wolności Matecki utrudniałby dalsze śledztwo;
  • Mateckiemu grozi surowa kara – do 10 lat więzienia.

Na Mateckim ciąży sześć zarzutów.

Cztery z nich dotyczą afery w Funduszu Sprawiedliwości. Według prokuratury Matecki wspólnie z urzędnikami z Ministerstwa Sprawiedliwości, w tym z byłym wiceministrem Marcinem Romanowskim, ustawił trzy konkursy na dotacje z Funduszu. Wygrały powiązane z nim stowarzyszenia Fidei Defensor oraz Przyjaciół Zdrowia. Następnie polityk miał uczestniczyć w przywłaszczaniu uzyskanych w ten sposób ponad 16,5 mln złotych. Śledczy zarzucają mu też wypranie co najmniej 447 500 zł z tej kwoty.

Pozostałe dwa zarzuty związane są z fikcyjnym zatrudnieniem Mateckiego w Lasach Państwowych – na czym zarobić miał niemal pół miliona złotych.

Przeczytaj więcej na ten temat w OKO.press

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

11:23 23-04-2025

Prawa autorskie: Photo by TAUSEEF MUSTAFA / AFPPhoto by TAUSEEF MUS...

Kaszmir po ataku terrorystycznym. Służby: nie żyje co najmniej 26 osób

To najgorszy atak na ludność cywilną w Indiach od strzelaniny w Mumbaju w 2008 r. – podaje „Reuters”. Do ataku przyznała się grupa bojowników Kashmir Resistance.

Co się wydarzyło?

Wczoraj – 22 kwietnia — terroryści zaatakowali turystów zwiedzających popularną dolinę w okolicy miasta Pahalgam w stanie Dżammu i Kaszmiru. Służby podały dziś, że liczba ofiar wzrosła do 26 osób, 17 jest rannych. Zginęli obywatele Indii i jeden obywatel Nepalu.

Premier Indii Narendra Modi przerwał dwudniową wizytę w Arabii Saudyjskiej i wrócił do kraju w środę rano. Na lotnisku rozmawiał z doradcą ds. bezpieczeństwa narodowego, ministrem spraw zagranicznych i innymi wysokimi rangą urzędnikami. Zwołał również specjalne posiedzenie gabinetu ds. bezpieczeństwa.

Ministra finansów Nirmala Sitharaman wróciła z kolei z wizyty w Stanach Zjednoczonych i Peru, „aby być z naszymi ludźmi w tym trudnym i tragicznym czasie” – jak poinformowało jej ministerstwo.

Mało znana grupa bojowników Kashmir Resistance przyznała się do ataku w wiadomości w mediach społecznościowych — podaje Reuters. Sprawcy sprzeciwiają się indyjskiej kontrolę nad zamieszkałym przez Muzułmanów terytorium. W oświadczeniu wydanym w środę (23.04) grupa stwierdziła, że ​​„osoby będące celem ataku nie były zwykłymi turystami; były one powiązane z indyjskimi agencjami bezpieczeństwa”. Dodano, że atak powinien „być sygnałem ostrzegawczym nie tylko dla Delhi, ale także dla tych, którzy popierają wątpliwe strategie Delhi”. Bojownicy ostrzegają, że chcą zintensyfikować ataki

W Pahalgam rozpoczęto masową operację przeczesywania lasów w poszukiwaniu sprawców. W ochronę tego terenu zaangażowały się również grupy ochotników (jeden z nich na zdjęciu). Około 100 osób podejrzanych o bycie sympatykami bojowników zostało wezwanych na posterunki policji. Służby opublikowały portrety pamięciowe trzech z czterech podejrzanych. Reuters podaje, że napastnicy byli ubrani w tradycyjne długie koszule i luźne spodnie. W momencie ataku na miejscu znajdowało się około 1000 turystów i około 300 lokalnych usługodawców.

Linie lotnicze zwiększyły liczbę połączeń do Kaszmiru, skąd masowo uciekają turyści. Kilkanaście lokalnych organizacji wezwało do zamknięcia Doliny Kaszmiru na znak protestu przeciwko atakom na turystów, których rosnąca liczba przyczyniła się do rozwoju lokalnej gospodarki. Odbyły się także marsze protestacyjne, a uczestnicy skandowali: „Przestańcie zabijać niewinnych”, „Turyści to nasze życie”, „To atak na nas”.

Jaki jest kontekst?

Większość mieszkańców Kaszmiru stanowią wyznawcy islamu. Ten teren już od lat 40. XX wieku jest punktem zapalnym między Indiami a Pakistanem. W latach 60. i 70, parokrotnie dochodziło do walk o tę prowincję. W 1965 roku wybuchła wojna, której bezpośrednią przyczyną była próba wzniecenia antyindyjskiego powstania przez pakistańskie grupy dywersyjne. Zakończyła się zawieszeniem broni 23 września 1965 osiągniętym przy udziale ONZ. Obie strony zobowiązały się do wycofania wojsk poza linię demarkacyjną oraz do pokojowego rozwiązania sporu o Kaszmir.

Jednak w 1971 roku wybuchła wojna indyjsko-pakistańska. Na terenie Kaszmiru przewagę osiągnęło wojsko hinduskie. 2 lipca 1972 podpisano pokojowe porozumienie, które przewidywało m.in. zaniechanie wrogiej propagandy, rozwiązywanie sporów drogą pokojową, wznowienie łączności między obydwoma krajami.

Mimo tego w Kaszmirze działały grupy separatystyczne. W 1988 rozpoczęło się największe powstanie separatystyczne w Kaszmirze, a Indie oskarżyły wówczas Pakistan o dostarczanie powstańcom broni i wsparcie logistyczne. Napięcie między krajami niemal doprowadziło do wybuchu kolejnej wojny w latach 90. Kaszmir pozostał w rękach Indii.

W 2019 roku podzielono go na dwa terytoria administrowane federalnie — Dżammu i Kaszmir oraz Ladakh. To doprowadziło do kolejnego osłabienia więzi z Pakistanem.

W regionie wciąż działają grupy zbrojne, które walczą o niepodległość lub o przyłączenie Kaszmiru do Pakistanu.

Jak podaje Reuters, ataki na turystów w Kaszmirze są rzadkie. Poprzedni śmiertelny incydent miał miejsce w czerwcu 2024 r., kiedy bojownicy zepchnęli autobus wiozący hinduskich pielgrzymów do wąwozu. Zginęło dziewięć osób, a 33 zostało rannych.

Wydarzenia z 22 kwietnia były najtragiczniejszym atakiem na ludność cywilną w Indiach od strzelaniny w 2008 r. – podaje Reuters. W listopadzie 2008 w ataku na luksusowe hotele w Mumbaju zginęło 175 osób.

10:16 23-04-2025

Prawa autorskie: Fot . Kuba Atys / Agencja Wyborcza.plFot . Kuba Atys / Ag...

Tusk oburzony, że prezydent chce zawetować ustawę o składce. Biejat i Zandberg odpowiadają

Wg lewicowych polityków, którzy spotkali się z Andrzejem Dudą, zamierza on zawetować ustawę obniżającą składkę zdrowotną dla przedsiębiorców. Premier jest oburzony, Biejat mu odpowiada: „A jak Pan myśli, Panie Premierze, jak długo Polacy wytrzymają rujnowanie ochrony zdrowia?” Zandberg: „Rząd Tuska licytuje się z Mentzenem, a cenę płacą chorzy”

Co się wydarzyło

„Po zablokowaniu ustawy o mowie nienawiści prezydent zamierza zawetować obniżenie składki zdrowotnej, podniesionej do absurdalnego poziomu przez PiS. Jak zaczął, tak kończy. Zostało 105 dni. Wytrzymacie?” – napisał w środę 23 kwietnia na portalu X (dawniej Twitter) premier Donald Tusk.

Odpowiedziała mu kandydatka Lewicy na prezydenta, wicemarszałkini Senatu Magdalena Biejat: „A jak Pan myśli, Panie Premierze, jak długo Polacy wytrzymają rujnowanie ochrony zdrowia? Dziś Senat pracuje nad ustawą o składce zdrowotnej. Możemy ją jeszcze zatrzymać sami!”

Tuskowi odpowiedział także kandydat partii Razem na prezydenta Adrian Zandberg.

Do słów premiera odniosła się też posłanka Marcelina Zawisza z partii Razem. Przypomniała dane na temat nakładów na ochronę zdrowia w krajach OECD. Polska jest na szarym końcu.

Ustawa jest teraz w Senacie. 22 kwietnia senackich komisji zdrowia i finansów przyjęły ją bez poprawek. Dziś, w środę 23 kwietnia, odbędzie się plenarne głosowanie nad ustawą.

Jaki jest kontekst

4 kwietnia 2025 Sejm uchwalił ustawę, która ma obniżyć składkę zdrowotną dla przedsiębiorców. Koalicja rządząca podzieliła się w tej sprawie. Za przyjęciem ustawy głosowali posłowie i posłanki Koalicji Obywatelskiej i Trzeciej Drogi (PSL i Polski 2050). Przeciwko: Lewica. Ustawie sprzeciwiła się też większość opozycji: PiS i Razem. Konfederacja wstrzymała się od głosu (chciała niższej składki dla osób korzystających z ryczałtu od przychodów ewidencjonowanych z bardzo wysokimi przychodami).

Wbrew wcześniejszym deklaracjom ministra zdrowia Izabela Leszczyna zagłosowała za przyjęciem ustawy.

Ustawa była przyczyną konfliktu w koalicji rządzącej między Trzecią Drogą i Lewicą. Premier, nie pierwszy raz, przychylił się do stanowiska partii Władysława Kosiniaka-Kamysza i Szymona Hołowni.

Według Ministerstwa Finansów na zmianach zyska ok. 2,45 mln przedsiębiorców. Według wielu ekspertów (ich opinie prezentujemy niżej), Lewicy i Razem: stracą wszyscy, a zwłaszcza osoby mniej zarabiające i starsze.

W ostatnim czasie z Andrzejem Dudą spotkało się w sprawie zmian w naliczaniu składki dwoje kandydatów na prezydenta: Magdalena Biejat z Nowej Lewicy i Adrian Zandberg z Razem. Przekonywali prezydenta do zawetowania ustawy. Te spotkania wzburzyły zwłaszcza zwolenników Koalicji Obywatelskiej, którzy zwłaszcza Magdalenie Biejat zarzucają zdradę. Oboje politycy twierdzą, że najwięcej na ustawie zyskają ci, którzy nie potrzebują „prezentów do władzy”, a w dalszej perspektywie przyjęcie ustawy doprowadzi do prywatyzacji ochrony zdrowia.

„[Prezydent] powiedział nam, że w jego opinii ta ustawa w tym kształcie jest nie do zaakceptowania” – mówiła po spotkaniu Magdalena Biejat.

O tym, jak szkodliwe są te przepisy, pisaliśmy w OKO.press wielokrotnie.

Dlaczego obniżanie składki to błąd

„Obniżenie składki zdrowotnej dla samozatrudnionych to polityka całkowicie sprzeczna z najbardziej podstawowym interesem obywateli. Przypomnijmy: polega on na tym, żeby raczej żyć, niż umrzeć. Tymczasem rządzący skazują nas na krytycznie niedofinansowaną publiczną ochronę zdrowia i są z siebie przy tym dziecięco zadowoleni” – pisał w na naszych łamach Bartosz Kocejko-Szukalski.

„Przedsiębiorcy będą płacić znacząco niższą składkę niż pracownicy o tych samych dochodach. Np. przedsiębiorca z dochodem odpowiadającym przeciętnemu wynagrodzeniu (dziś ok. 8,5 tys. zł brutto) zapłaci dwa razy niższą składkę niż pracownik z taką pensją. Jak wskazuje w podsumowaniu zmian organizacja audytorsko-doradcza Grant Thornton, pracownik na minimalnym wynagrodzeniu zapłaci wyższą składkę niż przedsiębiorcy z dochodem na poziomie 10 tys. zł, albo ryczałtowcy z 25 tys. zł przychodu” – referował planowane zmiany redaktor Kocejko-Szukalski.

„Istnieje ogromna obawa, że ubytek [w budżecie NFZ] albo nie zostanie skompensowany, albo dokona się kosztem innych istotnych zadań publicznych. A jeśli nie zostanie skompensowany, to skutkował będzie osłabieniem publicznego systemu zdrowotnego, obniżeniem jakości i dostępu do świadczeń. I efektem tego będzie wypychanie pacjentów do sektora prywatnego, co dla osób najbiedniejszych – w tym mniejszych przedsiębiorców – będzie skutkowało zwiększeniem nierówności w dostępie do zdrowia i osłabieniem możliwości awansu społecznego” – pisali w OKO.press dr Michał Zabdyr-Jamróz i dr Maria Libura, eksperci z zakresu polityki zdrowotnej.

Obniżce składki dla samozatrudnionych sprzeciwiają się m.in. Naczelna Izba Lekarska i liczne organizacje pacjenckie.

Publiczna ochrona zdrowia jest w Polsce dramatycznie niedofinansowana.

Jak przewidują eksperci z SGH w latach 2025-2027 luka finansowa w budżecie NFZ sięgnie łącznie 111,4 mld zł. (w 2025 – 21,7 mld zł, w 2026 – 37,6 mld zł, a w roku 2027 – aż 52,1 mld zł). Jedno z rozwiązań, które proponują to wbrew temu, co właśnie robi rząd i parlament... podniesienie składki zdrowotnej.

Piszemy też o tym, jak mają się do rzeczywistości zapewnienia ministra finansów Andrzeja Domańskiego, że zasypie tegoroczną dziurę w NFZ. Oraz o tym, jakie niezauważone przepisy weszły niedawno w życie – i jaki będą miały wpływ na stan opieki zdrowotnej w Polsce.

Inne teksty OKO.press na ten temat

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

10:09 23-04-2025

Prawa autorskie: Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.plFot. Sławomir Kamińs...

Exposé Radosława Sikorskiego: „Dopóki NATO jest efektywnym sojuszem, Rosja z nami nie wygra”

Szef MSZ Radosław Sikorski krytykuje groźny rewizjonizm w polityce międzynarodowej, odchodzenie od zasad prawa międzynarodowego oraz politykę appeasementu, czyli gotowość ustępstw wobec agresywnych państw. „Dla Polski największym zagrożeniem byłby rozpad wspólnoty Zachodu” – mówił Sikorski w Sejmie

Co się wydarzyło?

Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski przedstawił w Sejmie priorytety polskiej polityki zagranicznej na 2025 rok. To drugie exposé Sikorskiego od czasu powołania rządu w grudniu 2023 roku oraz dziewiąte jako ministra spraw zagranicznych. Jak mówił minister, to jednak jego „najtrudniejsze wystąpienie”.

„Sytuacja międzynarodowa jest najtrudniejsza od dekad (…). Świat staje się coraz mniej przewidywalny. Wojna u granic, zmiany w międzynarodowym układzie sił oraz globalne kryzysy gospodarcze i polityczne sprawiają, że stabilność, do której przywykliśmy w Europie, ugina się pod naporem nowych wyzwań. W polskich domach zagościł niepokój i pytanie: co będzie? Czy nam także grozi rosyjska agresja? Czy relacje Europy ze Stanami Zjednoczonymi zmierzają w kierunku kryzysu? Czy Europa potrafi szybko podnieść swoje zdolności obronne?” – mówił Sikorski, diagnozując sytuację międzynarodową.

W swoim wystąpieniu Sikorski wymienił cztery trendy, które negatywnie wpływają na bezpieczeństwo Polski i świata. Są to:

  • Podział świata na strefy wpływów, zamiast na strefy sojuszy.
  • Odejście od ważnych globalnych norm — przede wszystkim poszanowania suwerenności na rzecz powrotu do prawa silniejszego.
  • Osłabienie organizacji międzynarodowych na rzecz relacji dwustronnych opartych na myśleniu transakcyjnym.
  • Dezinformacja, zrównująca w debacie publicznej prawdę i fałsz.

W związku z tym jako priorytety polityki zagranicznej polskiego rządu na 2025 rok Radosław Sikorski wymienił:

  • wzmocnienie zdolności obronnych państw europejskich oraz Unii Europejskiej i przejęcie przez Europę większej odpowiedzialności za bezpieczeństwo jej najbliższego otoczenia,
  • utrzymanie jedności i współpracy transatlantyckiej, w tym bliskiej współpracy ze Stanami Zjednoczonymi,
  • obronę porządku globalnego opartego na poszanowaniu Karty Narodów Zjednoczonych,
  • konstruktywne zaangażowanie Polski w dialog z państwami Globalnego Południa, uwzględniający ich podmiotowość i zróżnicowane interesy.

„W europejskiej debacie o polityce zagranicznej regularnie pada diagnoza końca pokojowej dywidendy, z której, z pożytkiem dla Polski, korzystaliśmy przez ostatnie dekady. Nowy rewizjonizm i stary appeasement [polityka ustępstw, czyli strategia dyplomatyczna polegająca na czynieniu ustępstw na rzecz agresywnego państwa w celu uniknięcia wojny — red.] prowadzą do podważania porządku międzynarodowego opartego na prawie, stanowiącego dla Polski podstawę rozwoju. Rodzą się pytania o trwałość fundamentów naszego bezpieczeństwa, czyli wspólnoty europejskiej oraz współpracy transatlantyckiej. Dla Polski największym zagrożeniem byłby rozpad wspólnoty Zachodu. Dlatego nie stać nas na złudzenia ani bezczynność. Nie stać nas na osamotnienie. Zabiegamy o wiarygodność sojuszy, chcemy i potrafimy być ich architektami” – tłumaczył Sikorski.

„Polegamy na NATO”

Sikorski podkreślił, że „celem każdego polskiego rządu jest poprawa bezpieczeństwa państwa, dobrobyt Polaków i wzmocnienie pozycji naszego kraju na arenie międzynarodowej”. Pomimo że „otoczenie międzynarodowe jest mniej przewidywalne niż 20 lat temu” to jego zdaniem „Polska jest silniejsza”.

„Jesteśmy silni sojuszem NATO i członkostwem w Unii Europejskiej (...). Członkostwo w obu tych organizacjach nie ogranicza polskiej suwerenności, ale pomaga suwerenności bronić” – mówił Sikorski.

Minister Sikorski podkreślił, że fundamentem bezpieczeństwa Polski i Europy jest NATO i wbrew temu co często twierdzi opozycja, nikt nie chce tego zmieniać. Dodał, że NATO jest dużo silniejsze niż Rosja i „dopóki NATO jest efektywnym sojuszem, Rosja z nami nie wygra”.

Minister przytoczył dane, z których wynika, że obecny potencjał wszystkich krajów członkowskich NATO, liczony w środkach wydanych na obronność, to blisko 1,5 biliona dolarów rocznie. Tymczasem budżet obronny Rosji to 145 miliardów dolarów rocznie. Jednocześnie cały czas europejscy sojusznicy NATO zwiększają nakłady na obronność.

"Przeprowadźmy kalkulację. Załóżmy, że wszystkie kraje członkowskie NATO przeznaczają na obronność 3,5 proc. swojego PKB tak jak USA. Dałoby to nam kwotę 1,9 biliona dolarów rocznie, czyli trzynastokrotnie więcej niż Rosja. Pójdźmy dalej. Wykonajmy taką samą symulację przy założeniu, że każdy kraj członkowski wydaje na obronę tyle, ile obecnie Polska – 4,7 proc. PKB, co w przypadku wzrostu zagrożenia byłoby prawdopodobne. Uzyskalibyśmy wtedy kwotę 2,5 biliona dolarów, czyli siedemnastokrotnie więcej niż Rosja.

Te liczby pokazują skalę naszego potencjału" – mówił Sikorski.

„Nigdy nie będziecie tu rządzić”

Sikorski uderzył też w Rosję. Przywołał słowa rosyjskiego politologa i ideologa Kremla Aleksandra Dugina, który mówił, że „na euroazjatyckim kontynencie dla Polski miejsca nie ma” oraz że „Rosja w swoim geopolitycznym oraz sakralno-geograficznym rozwoju nie jest zainteresowana istnieniem niepodległego państwa polskiego w żadnej postaci. Nie jest też zainteresowana istnieniem Ukrainy”.

„Dla mocodawców pana Dugina mam wiadomość: nigdy więcej nie będziecie tu rządzić. Ani w Kijowie, ani w Wilnie, ani w Rydze, ani w Tallinie, ani w Kiszyniowie. Mało macie ziemi? Jedenaście stref czasowych i wciąż wam mało? Zajmijcie się lepszym rządzeniem tym, co zgodnie z prawem międzynarodowym leży w obrębie waszych granic. Zamiast fantazjować o ponownym podbiciu Warszawy, martwcie się o to, czy utrzymacie Haishenwei” – mówił Sikorski.

Haishenwei to chińska nazwa Władywostoku, który do 1860 roku był chińskim terytorium. Został przekazany Cesarstwu Rosyjskiemu na mocy Traktatu Pekińskiego. Dziś to największe rosyjskie miasto portowe na wybrzeżu Oceanu Spokojnego.

„Ukraina nie ma powodu do kapitulacji”

Sikorski odniósł się też do wojny w Ukrainie. Powiedział, że rozstrzygnięcie wojny przeciw Ukrainie jest „najważniejszym wyzwaniem dla realizacji naszej polityki zagranicznej, mającym bezpośrednie skutki dla bezpieczeństwa naszego kraju”.

Zdaniem Sikorskiego sytuacja na froncie jest obecnie „niejednoznaczna”, ale „Ukraina bohatersko się broni, więc nie ma powodu do kapitulacji”. Po trzech latach wojny, która według Putina miała trwać 3 dni, wojska rosyjskie kontrolują jedynie około 20 proc. terytorium ukraińskiego i wciąż tkwią na wschodzie Ukrainy — zauważył szef MSZ.

„Szacuje się, że wojna już kosztowała Rosję co najmniej 200 miliardów dolarów, a prawie milion rosyjskich żołnierzy zostało wyeliminowanych z pola walki. Straty Ukraińców są mniejsze i nie dopuścili oni ani do zdobycia swojej stolicy, ani do zainstalowania marionetkowego rządu. Na morzu pokonali flotę czarnomorską i odblokowali szlak żeglugowy przez Bosfor (...). Nie wiemy, jak dalej potoczy się wojna (...), ale na dzisiaj wiemy, że Ukraina bohatersko się broni, więc nie ma powodu do kapitulacji. A Europa deklaruje dalsze wsparcie finansowe i wojskowe” – mówił Sikorski.

Zdaniem Sikorskiego, „stawką tej wojny jest, aby to Ukraina mogła określić, co jest w jej interesie, na jakie kompromisy może się zgodzić i jakie obce wojska chce ewentualnie mieć na swoim terytorium”.

„Zabiegamy o trwałe wsparcie polityczne, militarne i finansowe Unii Europejskiej dla Ukrainy oraz dla jej odbudowy. Jesteśmy wśród krajów, które chcą dalszego wywierania presji na Rosję i jej sojuszników w celu jak najszybszego zakończenia trwającej agresji. Naszym celem nie powinno być kruche zawieszenie broni, ale trwały i sprawiedliwy pokój zgodny z zasadami Karty Narodów Zjednoczonych (...). Trzeba robić wszystko, by obecną wojnę zakończyć i by Rosji nie opłacało się wszczynać następnej” – mówił Sikorski.

Szef MSZ podkreślił też, że Polska nie planuje wysyłania żołnierzy do Ukrainy w ramach ewentualnej misji stabilizacyjnej. Dodał też, nawiązując do niedawnych wypowiedzi prezydenta Donalda Trumpa, który o wywołanie wojny w Ukrainie oskarża Kijów i prezydenta Zełenskiego, że w Polsce „doskonale wiemy, kto jest sprawcą napaści, a kto ofiarą”. „Ofierze udzielamy wszechstronnego wsparcia” – mówił Sikorski.

Jaki jest kontekst?

Minister spraw zagranicznych co roku wygłasza exposé, w którym przedstawia priorytety polityki zagranicznej rządu na dany rok. Dzisiejsze wystąpienie dotyczy priorytetów na 2025. Poprzednie exposé Sikorski wygłosił 25 kwietnia 2024 roku. Zeszłoroczne exposé było pierwszym po zmianie władzy w 2023 roku i m.in. odnosiło się do kwestii stanu polskiej polityki zagranicznej po ośmiu latach rządów PiS. Sikorski diagnozował największe błędy popełnione przez PiS w polityce zagranicznej oraz sformułował cztery najpilniejsze zadania dla MSZ pod jego kierownictwem. Były to:

  • Rozwój zasobów obronnych Polski i wspólnej z sojusznikami zdolności do odstraszania agresji.
  • Wzmocnienie relacji Polski w Unii Europejskiej ze względu na to, że w związku z rosyjską agresją na Ukrainę Unia Europejska przekształca się w podmiot geopolityczny; w interesie Polski jest ten proces wspomagać i współtworzyć.
  • Większe zaangażowanie Polski na forum globalnym, nie tylko w kontekście międzynarodowej współpracy, ale też wzięcia części odpowiedzialności za globalne wyzwania.
  • Odbudowa profesjonalnej, apolitycznej służby zagranicznej i przywrócenie ustawowo określonej roli MSZ jako centrum kreującego polską politykę zagraniczną.

Ten ostatni punkt do dziś nie został zrealizowany, ponieważ prezydent Andrzej Duda blokuje możliwość powołania nowych ambasadorów na placówki zagraniczne RP. Zgodnie z informacją uzyskaną przez OKO.press w MSZ, minister Sikorski przekazał do Kancelarii Prezydenta RP 58 wniosków o odwołanie ze stanowisk ambasadorów lub stałych przedstawicieli RP wraz z wnioskami o mianowanie nowych osób. Jak dotąd prezydent podpisał tylko trzy odwołania.

09:41 23-04-2025

Prawa autorskie: Andrew Medichini / POOL / AFPAndrew Medichini / P...

Żałoba narodowa w dniu pogrzebu papieża. Premier podjął decyzję

„Trudno, żeby premier polemizował z prezydentem, kiedy ten postanawia o żałobie narodowej” – powiedział Donald Tusk, informując, że złożył kontrasygnatę pod rozporządzeniem prezydenta Andrzeja Dudy.

Co się wydarzyło?

Premier Donald Tusk poinformował, że złożył kontrasygnatę pod rozporządzeniem w sprawie żałoby narodowej. Prezydent Andrzej Duda ogłosił wczoraj (23 kwietnia), że żałoba ma obowiązywać w sobotę, w dniu pogrzebu papieża Franciszka.

Premier Tusk, ogłaszając, że złożył potrzebny do wprowadzenia żałoby narodowej podpis, powiedział, że wokół tej sprawy narosło dużo emocji. „Nie bardzo rozumiem dlaczego, mówię zupełnie szczerze. Trudno, żeby premier polemizował z prezydentem, kiedy ten postanawia o żałobie narodowej” – podkreślił.

Na sobotni pogrzeb do Watykanu pojadą Andrzej i Agata Dudowie. „Byłem także w kontakcie z marszałkiem Sejmu (Szymonem Hołownią); też będzie uczestniczył w tych uroczystościach, także pani marszałek Senatu Małgorzata Kidawa-Błońska” – mówił Tusk dziennikarzom. Dodał, że „ktoś powinien jednak pilnować spraw w kraju”.

„Tej zasady się trzymamy, więc uzgodniłem to z prezydentem, że będę w tym czasie pilnował tu porządku w Polsce” – poinformował.

Tusk mówił także, że żałoba „nie jest restrykcyjna”. „Nie spowoduje to jakichś strat, czy istotnych zaburzeń” – komentował. Wyjaśniał jednak, że konieczne było przełożenie koncertu z okazji obchodów 1000. rocznicy koronacji Bolesława Chrobrego z soboty na niedzielę. Zwyczajowo w czasie żałoby narodowej flagi państwowe na gmachach publicznych zostają opuszczone do połowy masztu i przepasane kirem. Odwoływane są również imprezy sportowe, a także rozrywkowe i koncerty.

Jaki jest kontekst?

Papież Franciszek zmarł w Poniedziałek Wielkanocny, 21 kwietnia w wieku 88 lat. Przyczyną śmierci były udar mózgu, śpiączka i nieodwracalna zapaść kardiologiczna. Uroczystości pogrzebowe zaplanowano na sobotę na placu Świętego Piotra w Watykanie. Po mszy na placu Świętego Piotra trumna z ciałem papieża zostanie przewieziona do bazyliki Matki Bożej Większej, gdzie papież — zgodnie ze swoją wolą — zostanie pochowany.

Dziś – 23 kwietnia — ciało Franciszka zostało przeniesione z kaplicy Domu Świętej Marty, w którym papież mieszkał i zmarł, do bazyliki Świętego Piotra. Trumna będzie wystawiona w bazylice do piątku. Wierni przez najbliższe dni mogą oddawać tam hołd zmarłemu.

Przeczytaj więcej w OKO.press

Przeczytaj także:

Przeczytaj także: