Już w sobotę poznamy wyniki prawyborów w KO – kto zostanie kandydatem na prezydenta? Rosja atakuje Ukrainę Oresznikiem
Kodeks Wyborczy w ciągu ostatnich 12 lat zmieniany był wielokrotnie i w sposób mało spójny. W systemie wyborczym jest wiele dziur i nieprawidłowości, przez co wybory stają się coraz mniej równe i powszechne. Jak to zmienić? Oddolnie i w debacie.
Możliwe jest obchodzenie reguł finansowania kampanii, media publiczne stały się tubą propagandową władzy, zaś przepisy o finansowaniu wyborów niedodatkowe finansowanie pozwalające na transfer pieniędzy np. od członków zarządów spółek państwowych.
Jeśli mamy ufać naszej machinie wyborczej i wierzyć w sens aktu wyborczego, trzeba prawo wyborcze poprawić. Ale kompleksowo, w debacie, z zachowaniem odpowiednio długich terminów podejmowania. Organizacje społeczne przygotowały taki projekt i przedstawiły na konferencji 20 maja w Fundacji Batorego.
“Żeby machina ruszyła w porządnie i we właściwym kierunku” – powiedziały.
Zestaw proponowanych zmian jest obszerny i ma być wstępem do debaty. Zmiany prawa wyborczego nie mogą być nagłe i szybkie — tylko kompleksowe i przedyskutowane.
Cały projekt dostępny w serwisie Fundacji Batorego
Gwałtowne opady gradu i deszczu nawiedziły szereg miejscowości w północnej i centralnej Polsce. W Gnieźnie strażacy interweniowali 250 razy, zalany został też Szczecin
Gniezno od kilku godzin boryka się ze skutkami nawałnicy – nagłych i obfitych opadów deszczu i gradu. Zalane ulice zamieniły się w rzeki i jeziora i doprowadziły do blokady centrum miasta. Woda zalała też liczne mieszkania i piwnice, lokale usługowe, ale także szpital i urzędy. Straż pożarna interweniowała niemal 250 razy, wezwano jednostki z sąsiednich powiatów. Strażacy uratowali m.in. kobietę uwięzioną w zatopionym po dach samochodzie.
Rzeczniczka Urzędu Miejskiego w Gnieźnie poinformowała reporterów RMF FM, że w związku z zalaniem nieczynny będzie jeden ze żłobków, a także Miejski Ośrodek Kultury i Gnieźnieński Ośrodek Sportu i Rekreacji.
O godz. 17.00 władze miasta rozpoczęły posiedzenie sztabu kryzysowego.
Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej podniósł stopień ostrzeżenia burzowego dla powiatów w województwach wielkopolskim, kujawsko-pomorskim, lubuskim, łódzkim, małopolskim, podkarpackim, lubelskim, zachodniopomorskim, warmińsko-mazurskim, mazowieckim i podlaskim. Podwyższone zagrożenie gwałtownymi burzami obowiązuje obecnie na większości polskiego terytorium. Największe: w Wielkopolsce i na Kujawach.
Po południu ze skutkami gwałtownej burzy musiał radzić sobie także Szczecin i okoliczne miejscowości. Wiele miejskich ulic zamieniło się w rwące rzeki.
Premier Donald Tusk już za kilka dni zamierza ogłosić projekt budowy paneuropejskiej obrony powietrznej. Ma już pierwsze obietnice finansowania
Donald Tusk gościł dziś w Warszawie Nadię Calviño, szefową Europejskiego Banku Inwestycyjnego, unijnej instytucji niezależnej od budżetu UE, która udziela państwom członkowskim pożyczek pod inwestycje. Spotkanie było okazją do podsumowań: EBI jak dotąd zainwestował w Polsce ok. 100 mld euro. „Polska to nasz ogromny sukces, jasny dowód na korzyści z członkostwa w UE” – napisała Calviño na portalu X, w ramach podsumowania wizyty.
Donald Tusk napisał natomiast, że EBI zgodził się współfinansować planowany system europejskiej obrony powietrznej: „300 mln euro z Europejskiego Banku Inwestycyjnego na nasz program satelitarny. Na bezpieczne polskie niebo”.
Podczas konferencji prasowej po spotkaniu Tusk zapowiedział, że kształt projektu ogłosi w najbliższych dniach.
„Systemy satelitarne, systemy rozpoznania będą niezbędną częścią tego projektu, który będę chciał razem z innymi premierami, przedstawię tę inicjatywę za kilka dni, z innymi premierami europejskimi przedstawić tej i przyszłej komisji, tej i przyszłej Radzie Europejskiej, tak aby idea tej paneuropejskiej obrony powietrznej, tej żelaznej kopuły nad Europą stawała się coraz mniej marzeniem, a coraz bardziej realnym, praktycznym planem” – stwierdził Tusk.
Prezydent opublikował wpis, w którym składa kondolencje Iranowi i porównuje wypadek prezydenckiego helikoptera do katastrofy pod Smoleńskiem
„Jestem głęboko poruszony wiadomością o tragicznej śmierci Prezydenta Iranu Pana Ebrahima Raisiego wraz z delegacją rządową, w katastrofie lotniczej” – napisał dziś na portalu X prezydent Andrzej Duda.
Do katastrofy irańskiego śmigłowca, na pokładzie którego lecieli prezydent Ebrahim Raisi, minister spraw zagranicznych Hossein Amirabdollahian i ajatollah Mohammad Ali Ale-Haszem, doszło w niedzielę 19 maja. Think tank Strategic Forum poinformował, że maszyna, którą podróżowali oficjele, była stara i wysłużona. Najpewniej wypadek był zatem efektem zaniedbań.
Andrzej Duda w mediach społecznościowych przyrównał go do katastrofy pod Smoleńskiem w 2010 roku.
„Niewiele narodów ma w swojej historii takie tragiczne karty. Ale my, Polacy, straszliwie doświadczeni w 2010 roku katastrofą polskiego rządowego samolotu w Smoleńsku w Rosji, znamy uczucie szoku i pustki, jakie w ludzkich sercach i w państwie pozostaje po nagłej utracie elity politycznej i społecznej, po nagłej utracie bliskich i przyjaciół. Dlatego ze szczególnym zrozumieniem łączymy się z bliskimi ofiar i narodem irańskim w modlitwie i żalu” – napisał Duda.
Na prezydenta spadła za te słowa fala krytyki. Część komentujących uważa, że prezydent powinien był – o ile w ogóle – opublikować bardziej zwięzły wpis. I nie porównywać obu katastrof.
Bo Ebrahim Raisi był konserwatywnym islamskim duchownym i prowadził zgodny z doktryną islamskich władz Iranu twardy kurs, opresyjny dla społeczeństwa. Po drugie – Iran jest obecnie jednym z kluczowych sojuszników atakującej Ukrainę Rosji, sprzedaje reżimowi Putina m.in. drony.
Propaganda Kremla przekracza kolejne symboliczne granice, wzywając do zabójstwa prezydenta Ukrainy i porównując go z Hitlerem
21 maja upływa kadencja prezydenta Ukrainy Wołodymira Zełenskiego. Ze względu na wojnę i rosyjską agresję nie da się jednak przeprowadzić wyborów, więc zgodnie z prawem o stanie wojennym zostały one odłożone.
Rosja próbuje wykorzystać ten moment do podważania legitymacji władzy w Ukrainie i do przekonania świata, że negocjacje w sprawie Ukrainy można prowadzić bez niej. To byłby bowiem wielki sukces Putina: mimo że nie podporządkowałby sobie Ukrainy, wykazałby swoją wyższość, eliminując niepodległe państwo z dyskusji o jego losie.
Opowiadanie, że prezydent Zełenski nie jest już prawdziwym prezydentem Ukrainy, jest jednak argumentem rozpaczliwym. Moskwa od początku pełnoskalowej agresji twierdziła, że od 2014 r. (od wypędzenia prorosyjskiego prezydenta Janukowycza i powtórzenia sfałszowanych przez niego wyborów) Ukraina nie ma legalnych władz. Więc atak na mandat Zełenskiego podważa tamte twierdzenia.
Co by znaczyło, że Moskwa napadła na niepodległe państwo z demokratycznie wybranymi władzami.
Jak zawsze takie dylematy Moskwa ukrywa wulgaryzmami i brutalnością – bo to na pewno się po świecie poniesie. W związku z tym były prezydent i wiceprzewodniczący putinowskiej Rady Bezpieczeństwa Dmitrij Miedwiediew (jej przewodniczącym jest od tygodnia były minister wojny Szojgu) ogłosił 20 maja, że dobrze byłoby zabić prezydenta Zełenskiego:
„Zamach na złego klauna zażywającego kokainę, który mógłby przypominać scenariusz zamachu na Hitlera dokonanego przez hrabiego Von Stauffenberga w lipcu 1944 roku. Zwłaszcza jeśli część niezadowolonej ukraińskiej oligarchii zdecyduje się na usunięcie szalonego aktora, zastępując go bardziej lojalną postacią” – powiedział Miedwiediew w wywiadzie dla agencji TASS.
A ponieważ taka obrzydliwość mogłaby nie wystarczyć, Medwiediew dodał: "pod kapitulacją Ukrainy może podpisać się zarówno prezydent Władimir Zełenski, jak i każdy z jego następców, nawet »świnia w jarmułce«”.
Miedwiediewa, postać wysoko umieszczoną w aparacie władzy, ale jednak mało poważną, propaganda Kremla używa do takich brutalnych ataków werbalnych. Bo nadal na coś takiego sam Putin nie może sobie pozwolić. Choć jego swobodne publiczne wypowiedzi (ostatnio na konferencji prasowej w Chinach) potwierdzają, że ten knajacki język jest mu bliski.
Fantazje o śmierci prezydenta Zełenskiego pojawiły się dzień po śmierci prezydenta Iranu w wypadku śmigłowca. Z przekazu propagandowego Moskwy wynika, że zdarzenie to zrobiło ogromne wrażenie na władcach Kremla.