0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Ilustracja: Iga Kucharska / OKO.pressIlustracja: Iga Kuch...

Krótko i na temat: najnowsze depesze OKO.press z Polski i ze świata

Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny

Google News

17:46 28-01-2025

Prawa autorskie: People look at a Google Earth map on a screen as Google Earth unveils the revamped version of the application April 18, 2017 at a event at New York's Whitney Museum of Art. Google on Tuesday launched a re-imagined version of its free Earth mapping service, weaving in storytelling and artificial intelligence and freeing it from apps. (Photo by TIMOTHY A. CLARY / AFP)People look at a Goo...

Google dostosuje się do Donalda Trumpa. Zmieni Zatokę Meksykańską w Amerykańską

Google Maps zmieni nazwy geograficzne. Zatoka Meksykańska stanie się Zatoką Amerykańską dla użytkowników w Stanach Zjednoczonych.

Co się wydarzyło

Google Maps wprowadzi zmiany w nazewnictwie geograficznym, dostosowując się do decyzji amerykańskich władz. Zatoka Meksykańska zostanie przemianowana na Zatokę Amerykańską, ale tylko dla użytkowników posiadających aplikację w Stanach Zjednoczonych.

Informację tę przekazało w poniedziałek oficjalne konto firmy w serwisie X.

Zmiana będzie miała charakter lokalny — użytkownicy w Meksyku nadal zobaczą dotychczasową nazwę, natomiast osoby korzystające z aplikacji poza USA i Meksykiem będą mogły zobaczyć obie wersje nazwy.

To nie jedyna zmiana wprowadzona przez amerykańskie władze. Jak podaje PAP, urzędnicy poinformowali również o przywróceniu dawnej nazwy najwyższego szczytu Ameryki Północnej. Denali na Alasce ponownie będzie nosić nazwę Mount McKinley.

Góra McKinley, nazwana na cześć prezydenta Williama McKinleya w 1917 roku, 16 lat po zamachu na republikanina w trakcie jego urzędowania, została przemianowana na Denali w 2015 roku przez ówczesnego prezydenta Baracka Obamę. Obama uznał tradycyjną nazwę szczytu, pod którą od dawna był nieformalnie znany na Alasce.

Jaki jest kontekst

Donald Trump po raz pierwszy zapowiedział zmianę nazwy Zatoki Meksykańskiej 8 stycznia. Na te zapowiedzi zareagowała prezydentka Meksyku Claudia Sheinbaum, która podczas konferencji prasowej zaprezentowała mapę kontynentu północnoamerykańskiego z XVII wieku.

Zasugerowała, aby nazywać Stany Zjednoczone „Meksykańską Ameryką”. „Dla nas to wciąż Zatoka Meksykańska i dla całego świata również pozostaje Zatoką Meksykańską” – stwierdziła.

Mexico's President Claudia Sheinbaum speaks during her daily conference at the National Palace in Mexico City on January 8, 2025. - Sheinbaum stated that the country is ‘governed by the people’ after US President-elect Donald Trump accused Mexico of being run by drug cartels. She also added that the United States should be called ‘Mexican America’, in response to Trump's proposal to rename the Gulf of Mexico the ‘Gulf of America’. (Photo by ALFREDO ESTRELLA / AFP)
Prezydentka Meksyku Claudia Sheinbaum przedstawia mapę kontynentu północnoamerykańskiego z XVII wieku, 8 stycznia 2025, fot. Alfredo Estrella / AFP

Google Maps to zdecydowanie najpopularniejsza na świecie aplikacja do nawigacji. Szacuje się, że każdego miesiąca korzysta z niej aż miliard aktywnych użytkowników.

Ze względu na swój status często staje się przedmiotem sporów politycznych i geograficznych, w których kluczową rolę odgrywają kwestie nazw i granic między państwami.

Jak podkreśla Google w swoim ostatnim oświadczeniu, w przypadku sporów dotyczących nazw, aplikacja stosuje różne określenia dla tych samych miejsc, dostosowując je do lokalizacji użytkownika.

W oświadczeniu opublikowanym na stronie Google można przeczytać: „Międzynarodowe granice państw są przedstawiane w różnych stylach w zależności od ich statusu politycznego. Niezakwestionowane granice międzynarodowe, takie jak ta między Stanami Zjednoczonymi a Kanadą, są oznaczane ciągłą szarą linią. Z kolei granice traktatowe i tymczasowe, które mają charakter prowizoryczny, są przedstawiane linią przerywaną”.

W 2014 roku sześć tygodni po tym, jak Rosja dokonała inwazji na Krym, Google Maps zaczęło wyświetlać Krym jako terytorium rosyjskie dla użytkowników w Rosji, jako terytorium ukraińskie dla użytkowników w Ukrainie, a dla użytkowników w innych krajach granica była oznaczana przerywaną szarą linią, o której mowa powyżej.

Czytaj więcej tekstów OKO.press

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

17:26 28-01-2025

Prawa autorskie: Fot. Łukasz Cynalewski / Agencja Wyborcza.plFot. Łukasz Cynalews...

Telefony komórkowe w szkole. Daj znać, jak jest. Pomóż ustalić, jak być powinno

Czy śladem kilku krajów należałoby zakazać w Polsce używania komórek w szkole? I czy można to zrobić? Weź udział w sondzie SOS dla Edukacji

SOS dla Edukacji zaprasza nauczycielki i nauczycieli, rodziców, którzy mają dzieci w szkole, a także samych uczniów i uczennice do wzięcia udziału w krótkiej, anonimowej sondzie o telefonach komórkowych w szkole. Jej wypełnienie (tutaj) zajmie kilka minut.

Biorąc udział w badaniu, pomożesz ustalić, jak w tej chwili młodzi ludzie korzystają z komórek w szkole, a także – co równie ważne – czy obecne zasady powinny się zmienić, a jeśli tak, to w jaki sposób.

OKO.press opublikuje omówienie raportu z sondy, który powinien być gotowy pod koniec lutego 2025.

Jaki jest kontekst

Według polskich badań z 2023 roku, ze smartfonu korzysta codziennie aż 86 proc. uczennic i uczniów podstawówek, a 19 proc. robi to przez trzy godziny dziennie lub dłużej. Rzecznik Praw Dziecka już w 2022 roku ostrzegał, że 13 proc. dzieci i 15 proc. młodzieży jest w pełni uzależnionych od mediów społecznościowych.

Wg badań Future Mind z 2024 roku, 87 proc. Polaków i Polek w wieku 15-20 lat korzysta z telefonu komórkowego minimum dwie godziny dziennie, w tym blisko połowa od 5 do 10 godzin, przy czym mowa o patrzeniu w ekran (a nie tylko słuchaniu muzyki). Co dziesiąta osoba w tym wieku nie wyobraża sobie funkcjonowania bez telefonu przez dłużej niż godzinę.

W Polsce, podobnie jak wielu krajach, toczy się dyskusja, co zrobić ze smartfonami w szkołach. Zakazać? Ograniczyć możliwość korzystania z nich, zamykając w skrzynkach albo szafkach? A może nic nie robić, bo żyjemy w XXI wieku, a młodzi i tak znajdą sposób na każdy zakaz?

SOS dla Edukacji, sieć ponad 70 edukacyjnych organizacji społecznych, bierze się za ten problem. Omawiając wyniki międzynarodowych i polskich badań, a także efekty regulacji wprowadzanych w takich krajach jak Francja czy Norwegia, SOS wstępnie rekomenduje, by:

  • ograniczać korzystanie z telefonów w szkołach, ale nie wprowadzać bezwzględnego zakazu przynoszenia elektroniki do szkoły, bo jest to niezgodne z obowiązującym prawem;
  • szkoły powinny ustalać zasady, które ograniczą korzystanie z urządzeń na zajęciach, chyba że w celach edukacyjnych i pod nauczycielskim nadzorem;
  • należałoby oznaczyć miejsca, gdzie osoby uczące się będą odkładać smartfony na początku zajęć (kieszenie na telefony, skrzynki, szafki szkolne);
  • organizowały życie szkolne na przerwach, tak by dzieci miały do dyspozycji atrakcyjne zajęcia i tym samym korzystały z telefonów w ograniczonym zakresie;
  • wprowadzenie regulacji powinno być poprzedzone szerokimi konsultacjami z uczniami, nauczycielami i rodzicami. Ważne, aby wszystkie strony czuły się zaangażowane w proces i rozumiały podjęte decyzje.

To jednak tylko wstępne sugestie. Sonda pozwoli sprawdzić, co naprawdę dzieje się w szkole i jakich swobód /ograniczeń w używaniu komórek oczekują trzy „szkolne stany”: uczniowski, nauczycielski i rodzicielski.

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

14:56 28-01-2025

Prawa autorskie: Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.plFot. Grzegorz Celeje...

Twórca Red is Bad pozostanie dłużej w areszcie

Sąd Okręgowy w Warszawie przedłużył we wtorek areszt o kolejne 60 dni — do 28 marca — dla twórcy Red is Bad Pawła S., który jest jednym z podejrzanych ws. nieprawidłowości w Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych (RARS).

Co się wydarzyło

O wtorkowej decyzji sądu poinformował dziennikarzy prok. Marcin Rodzaj ze Śląskiego Wydziału Zamiejscowego Prokuratury Krajowej. „Sąd podzielił wszystkie przesłanki prokuratury” – przekazał.

Wniosek o przedłużenie aresztu złożyła do sądu Prokuratura Krajowa, motywując go obawą matactwa, ucieczki i zagrożenia wysoką karą — jak informuje PAP.

Jaki jest kontekst

Paweł S. od 10 października 2024 r. był poszukiwany czerwoną notą Interpolu. Wcześniej wystawiono za nim list gończy i europejski nakaz aresztowania.

Pod koniec października ubiegłego roku został deportowany z Dominikany, gdzie kilka dni wcześniej go zatrzymano. Następnego dnia, w śląskim wydziale Prokuratury Krajowej w Katowicach, usłyszał zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, współdziałania w przekroczeniu uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych reprezentujących RARS oraz prania brudnych pieniędzy.

Red is Bad, firma zajmująca się przede wszystkim sprzedażą odzieży patriotycznej, została założona w 2012 roku przez Pawła Szopę i Jakuba Iwańskiego.

Jak wynika z dokumentów CBA, do których dotarli dziennikarze Onetu, pracownicy RARS i Kancelarii Prezesa Rady Ministrów omijali prawo zamówień publicznych, zawierając bez przetargów kontrakty z firmami zaprzyjaźnionymi z politykami PiS. W ten sposób milionów miał dorobić się Paweł Szopa.

Według śledczych na zlecenie kierowanej przez PiS agencji Szopa miał dostarczyć agregaty prądotwórcze do ogarniętej wojną Ukrainy. Biznesmen kupował je w Chinach za 69 mln zł, a sprzedawał RARS za 350 mln zł, na czym miał zarobić ponad 270 mln złotych.

Czytaj inne teksty OKO.press

Przeczytaj także:

12:40 28-01-2025

Prawa autorskie: Andrej ISAKOVIC / AFPAndrej ISAKOVIC / AF...

Po protestach w Serbii premier podaje się do dymisji

Premier Serbii Miloš Vučević ogłosił swoją decyzję podczas konferencji prasowej w Belgradzie. Do jego rezygnacji doprowadziły studenckie protesty, które trwają od końca zeszłego roku

Co się wydarzyło?

„Moja nieodwołalna decyzja to rezygnacja z funkcji premiera” – powiedział Vučević. „Dziś rano miałem długie spotkanie z prezydentem Serbii… rozmawialiśmy o wszystkim, a on zaakceptował moje argumenty” – dodał.

Krajem wstrząsnęły protesty obywateli i obywatelek, domagających się pociągnięcia do odpowiedzialności politycznej i karnej winnych zawalenia się 1 listopada części dachu dworca kolejowego w Nowym Sadzie. Zginęło wtedy 15 osób. Protestujący oskarżają władzę o korupcje i zaniedbania, które doprowadziły do tej tragedii.

Rząd opublikował część dokumentów dotyczących zawalenia dachu, ale eksperci z Wydziału Inżynierii Lądowej w Belgradzie twierdzą, że są one niekompletne.

Jak informuje AFP, w poniedziałek 27 stycznia strajkujący studenci rozpoczęli w Serbii 24-godzinną blokadę kluczowego skrzyżowania w stolicy. Do protestu dołączyli mieszkańcy, profesorowie i rolnicy. Deklaracja premiera miała miejsce w momencie, gdy tysiące protestujących zakończyło blokadę.

Wcześniej organizatorzy protestów wezwali do strajku generalnego. W ubiegły piątek 24 stycznia przystąpiły do niego tysiące osób, małe firmy i szkoły w całej Serbii były zamknięte.

Vučević pełnił funkcję burmistrza Nowego Sadu w latach 2012-2022, kiedy rozpoczęły się prace remontowe na dworcu kolejowym. Premierem jest niespełna rok.

W obliczu rosnącej presji prezydent Aleksandar Vučić zwrócił się do narodu i obiecał rozpoczęcie dialogu z protestującymi.

Jaki jest kontekst?

Trwającym od tygodni protestom przewodzą studenci, którzy zajęli ponad 60 uniwersyteckich wydziałów w całym kraju i organizują kilkudziesięciotysięczne manifestacje. Oczekują ujawnienia wszystkich umów związanych remontem dworca, ukarania winnych ataków na protestujących, oddalenia zarzutów wobec uczestników protestów i zwiększenia o 20 proc. wydatków budżetowych na szkolnictwo wyższe.

Vučević był oficjalnie szefem serbskiej władzy wykonawczej, jednak stanowisko to jest w dużej mierze podporządkowane prezydentowi Vučiciowi, który rządzi krajem od ponad dekady.

Czytaj inne teksty OKO.press:

Przeczytaj także:

10:50 28-01-2025

Prawa autorskie: Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.plFot. Sławomir Kamińs...

Ziobro: nigdy dobrowolnie nie stawię się przed komisją

„Nigdy nie ulegnę bezprawiu i przemocy. Nigdy dobrowolnie nie stawię się przed formalnie nieistniejącą komisją śledczą do spraw Pegasusa" – napisał we wtorek były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro

Co się wydarzyło?

W poniedziałek 27 stycznia Sąd Okręgowy w Warszawie zgodził się na zatrzymanie i przymusowe doprowadzenie byłego ministra sprawiedliwości, obecnie posła PiS Zbigniewa Ziobrę na posiedzenie sejmowej komisji śledczej ds. Pegasusa.

Ziobro odniósł się do tego we wtorek 28 stycznia na platformie X. „Decyzja sądu o pozbawieniu mnie wolności i przymusowym doprowadzeniu przed »komisję« ma charakter przestępczy. Poinformuję o tym policję, która po mnie przyjdzie, ale nie będę stawiał czynnego oporu” – napisał.

W piątek Ziobro w rozmowie z dziennikarzami na temat ewentualnego doprowadzenia przed komisję przez policję mówił, że dysponuje „arsenałem rozmaitych jednostek broni”, choć zapewnił, że „nigdy by mu nie przyszło do głowy”, żeby policjantom „krzywdę zrobić jakąś".

„Ktoś musiał mu podpowiedzieć, że jeśli posiada pozwolenie na broń sportową, to powinien zachowywać się zgodnie z przepisami” – mówiła w Trójce Polskiego Radia szefowa komisji Magdalena Sroka. „Ostentacyjne mówienie o tym arsenale w określonym kontekście może wywołać skutek np. w postaci analizy przez policję tego, w jaki sposób wykonać te czynności. To może jednak specjalna jednostka powinna dokonać tego zatrzymania. Dziś Ziobro tylko opowiada, ale nie wiadomo, co zrobi” – dodała.

Posiedzenie komisji zaplanowane jest na piątek.

Jaki jest kontekst?

Zbigniew Ziobro — jeśli stawi się na piątkowe posiedzenie sejmowej komisji do spraw Pegasusa — będzie odpowiadał na pytania o przepływ środków z Funduszu Sprawiedliwości do Centralnego Biura Antykorupcyjnego.

„Jako minister sprawiedliwości, dysponent Funduszu Sprawiedliwości, odpowiadał za to, jak wydatkowane są środki. To właśnie z Funduszu Sprawiedliwości kwota 25 mln popłynęła do Centralnego Biura Antykorupcyjnego, niezgodnie z ustawą o CBA. Na to również wskazywał raport NIK: że CBA może być finansowane jedynie z budżetu państwa. A te środki nie są z budżetu państwa — podkreślała w Trójce Sroka.

Zbigniew Ziobro początkowo unikał stawienia się przed komisją, powołując się na względy zdrowotne. Dwukrotnie przedstawił wystawione przez lekarza sądowego zaświadczenie o chorobie nowotworowej. 14 października 2024 ponownie nie stawił się przed komisją, ale nie usprawiedliwił swojej nieobecności. Został wezwany ponownie — na 4 listopada. Wtedy również nie stawił się na przesłuchaniu.

Tego samego dnia opublikował na portalu X oświadczenie oraz wyrok Trybunału Julii Przyłębskiej z 10 września 2024 roku, który orzekł, że zakres działania komisji jest niezgodny z konstytucją. Stanisław Piotrowicz, uzasadniając decyzję Trybunału, powiedział, że uchwała o powołaniu komisji śledczej ws. Pegasusa została „dotknięta wadą prawną”.

„Jeśli Sejm powoła komisję ds. Pegasusa bez wad wytkniętych w orzeczeniu TK, chętnie stawię się, by złożyć zeznania, bo pokażą one, jak wiele zrobiłem, by Polacy mogli czuć się bezpieczniej” – napisał Zbigniew Ziobro.

Komisja ds. Pegasusa bada legalność, prawidłowość i celowość czynności podejmowanych z wykorzystaniem oprogramowania Pegasus przez rząd Prawa i Sprawiedliwości, służby specjalne i policję. Ma też ustalić, kto był odpowiedzialny za zakup Pegasusa i podobnych narzędzi dla polskich władz. Dotychczas komisja przesłuchała m.in.: byłego wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego, byłego wiceszefa ministerstwa sprawiedliwości Michała Wosia, byłego dyrektora Departamentu Spraw Rodzinnych i Nieletnich w Ministerstwie Sprawiedliwości Mikołaja Pawlaka oraz innych pracowników resortu sprawiedliwości.

Przed komisją zeznawali również podsłuchiwani przy pomocy Pegasusa: prokurator Ewa Wrzosek, były prezydent Sopotu Jacek Karnowski oraz europoseł KO Krzysztof Brejza.

Czytaj inne teksty OKO.press

Przeczytaj także:

Przeczytaj także: