Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Pierwszy dzień szczytu UE kończy się przewidzianą porażką. Nie udało się wypracować porozumienia w sprawie pomocy dla Ukrainy. Konkluzje dotyczące tej kwestii zostały poparte tylko przez 26 państw członkowskich, a więc nie są to konkluzje Rady Europejskiej
To kolejny raz, gdy przez Węgry nie udaje się wypracować wspólnych konkluzji Rady Europejskiej dotyczących dalszej pomocy dla Ukrainy. Podczas pierwszego dnia szczytu Rady Europejskiej przywódcy państw UE zamknęli dyskusję nad pomocą dla Ukrainy bez przyjęcia oficjalnych konkluzji.
Zamiast tego zostało opublikowane stanowisko 26 państw, a więc nie są to formalnie obowiązujące ustalenia całego szczytu. Ale dzięki braku konieczności łagodzenia zapisów, by zgodziły się na nie Węgry, stanowisko UE zawiera stwierdzenia mocniejsze niż zwykle.
„Rada Europejska potwierdza stałe i niezachwiane poparcie dla niepodległości, suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy (...). Unia Europejska podtrzymuje swoje podejście pokój dzięki sile (...). Zgodnie z nim, UE pozostaje zaangażowana w zapewnianie dalszego kompleksowego wsparcia Ukrainie i jej obywatelom, gdy ci, korzystając ze swojego przyrodzonego prawa do samoobrony, bronią się przed rosyjską agresją” – czytamy w stanowisku.
Stanowisko przywódców UE to de facto odpowiedź na żądania prezydenta Rosji Władymira Putina. Putin, w rozmowie z prezydentem Donaldem Trumpem we wtorek 18 marca, zażądał m.in., by przed zawieszeniem broni w Ukrainie Zachód zaprzestał udzielania jakiejkolwiek pomocy Ukrainie, usunięte zostały „podstawowe przyczyny kryzysu” – to nie zostało rozwinięte, ale może chodzić o złożenie przez Ukrainę deklaracji, że nie zamierza ubiegać się o wejście do NATO, oraz zakończona została w Ukrainie mobilizacja i modernizacja sił zbrojnych.
Deklarując dalszą pomoc Ukrainie, przywódcy UE pokazują, że nie zamierzają uginać się pod żądaniami Putina i w całości zdają się na wolę Ukrainy.
Ponadto, liderzy UE we wspólnym stanowisku wzywają Rosję do pokazania prawdziwej politycznej woli zakończenia wojny.
Podczas konsultacji z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim, który wziął w szczycie udział zdalny (na zdjęciu powyżej sala obrad, Zełenski widoczny na wiszących ekranach), liderzy wyrazili przekonanie, że rozmowy prowadzone przez USA z Rosją i Ukrainą to nie żadne negocjacje pokojowe.
„To, czego Rosja żąda od Ukrainy to kapitulacja, a nie pokojowe zakończenie wojny” – mówili nieoficjalnie unijni dyplomaci.
Przywódcy UE, podobnie jak Władimir Putin, sformułowali też swoje postulaty dotyczące ewentualnego zawieszenia ognia i umowy pokojowej. Ich zdaniem zawieszeniu ognia musi towarzyszyć wymiana wszystkich jeńców wojennych, uwolnienie przetrzymywanych w rosyjskich więzieniach cywilów i powrót wszystkich ukraińskich dzieci bezprawnie deportowanych i przekazanych Rosji i Białorusi.
Jeśli zaś chodzi o pełną umowę pokojową, musi ona uwzględniać pełne poszanowanie ukraińskiej niepodległości, suwerenności i integralności terytorialnej. Czyli: żadnych koncesji terytorialnych na rzecz Rosji.
Liderzy UE zapewniają też, że:
W swoim stanowisku europejscy liderzy podkreślają też „przyrodzone prawo Ukrainy do decydowania o własnym losie, w oparciu o Kartę Narodów Zjednoczonych i prawo międzynarodowe”.
„Unia Europejska będzie intensywniej wspierać reformatorskie wysiłki Ukrainy na drodze do członkostwa w UE. Rada Europejska podkreśla znaczenie postępów w procesie negocjacyjnym zgodnie z podejściem opartym na zasługach, otwierając klastry, gdy spełnione zostaną warunki, zaczynając od klastra podstawowego tak szybko, jak to możliwe” – czytamy w stanowisku szefów rządów 26 państw członkowskich.
Obrady szczytu UE toczą się w cieniu wciąż trwających, moderowanych przez Amerykanów rozmów ukraińsko-rosyjskich. Jak na razie nie wynika z nich nic poza tym, że ewidentnym staje się to, że Rosja nie zamierza zakończyć wojny w Ukrainie na możliwie sprawiedliwych zasadach, lecz usiłuje wymóc kapitulację Ukrainy.
W trakcie trwającej półtorej godziny wtorkowej (18 marca 2025) rozmowy telefonicznej prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump nie zdołał przekonać rosyjskiego dyktatora Władimira Putina do przyjęcia amerykańskiej propozycji wprowadzenia natychmiastowego zawieszenia broni w wojnie z Ukrainą na 30 dni, na które zgodzili się Ukraińcy. Kreml zgodził się jedynie na szczątkowe zawieszenie broni – wyłącznie w zakresie ataków na obiekty energetyczne i infrastrukturalne.
Unia Europejska podtrzymuje zamiar wspierania Ukrainy „tak długo jak będzie trzeba”, by wzmocnić pozycję Ukrainy w ewentualnych negocjacjach pokojowych oraz zapewnić sobie miejsce przy stole, jeśli do poważnych rozmów faktycznie dojdzie.
Jednocześnie 22 państwa członkowskie UE, razem z Wielką Brytanią, Norwegią, Australią, Nową Zelandią i Japonią, biorą udział w prowadzonych przez premiera Wielkiej Brytanii konsultacjach dotyczących ewentualnego rozmieszczenia w Ukrainie europejskich wojsk celem zapewnienia gwarancji bezpieczeństwa dla Kijowa.
To nie pierwszy raz, gdy premier Węgier blokuje konkluzje Rady Europejskiej w sprawie pomocy dla Ukrainy. Ta sama sytuacja miała miejsce podczas nadzwyczajnego szczytu UE w marcu. To widoczne zaostrzenie stanowiska Viktora Orbána, który jeszcze w grudniu 2024 roku zgodził się na przyjęcie konkluzji, w których państwa członkowskie wyraźnie potępiały rosyjską agresję na Ukrainę w związku z mijającym tysiącem dni wojny. Od początku tego roku Orbán zrobił się w tej kwestii dużo bardziej nieprzejednany.
Wojska izraelskie kontynuują ostrzał Strefy Gazy. W czwartek zginęło co najmniej 91 Palestyńczyków.
W czwartkowych nalotach na Gazę zginęło co najmniej 91 Palestyńczyków, a dziesiątki kolejnych zostało rannych – podało tamtejsze ministerstwo zdrowia. To trzeci dzień wznowionych ataków wojsk Izraela, który przerwał trwające od dwóch miesięcy zawieszenie broni. Wtorkowe naloty uderzyły w północną, centralną i południową część Strefy Gazy. Izrael kontynuuje jednak także operację lądową. W środę poinformował, że odzyskał część korytarza Necarim w centralnej części Gazy, który dzieli północ i południe terytorium. Wycofanie się wojsk izraelskich z korytarza było częścią porozumienia o zawieszeniu broni.
W czwartek 20 marca władze Izraela potwierdziły, że prowadzą także operację lądową w północnej części Gazy. Tego samego dnia Hamas po raz pierwszy od miesięcy wystrzelił rakiety w stronę terytorium Izraela. Strona izraelska twierdzi, że wszystkie albo zostały przechwycone, albo spadły na otwarte tereny.
W Izraelu trwają tymczasem demonstracje przeciwko rządowi Binjamina Netanjahu. Na ulice Tel Awiwu i Jerozolimy wyszły dziesiątki tysięcy. Protestujący ścierają się z policją, która użyła przeciwko nim armatek wodnych. Aresztowano kilkanaście osób. Bezpośrednim powodem protestów jest próba odwołania przez Netanjahu Ronina Bara, szefa agencji wywiadu bezpieczeństwa wewnętrznego. „Ale decyzja premiera o zerwaniu dwumiesięcznego rozejmu w Strefie Gazy falami śmiercionośnych nalotów podsyciła demonstracje” – relacjonuje The Guardian.
Protestujący domagają się nowego zawieszenia broni w Gazie i doprowadzenia do uwolnienia zakładników (z 59 porwanych przez Hamas, których organizacja do tej pory nie wydała żywych lub martwych albo nie odnaleziono ich ciał, 24 uważa się za wciąż żywych) przetrzymywanych na palestyńskim terytorium. Oskarżają rząd Netanjahu o kontynuowanie wojny z powodów politycznych.
Jak podaje Reuters, tylko we wtorek, gdy izraelska armia wznowiła naloty na Strefę Gazy, zabito ponad 400 Palestyńczyków. Był to jeden z najbardziej krwawych dni od początku wojny trwającej od 7 października 2023 roku. W atakach zginęli także ważni członkowie Hamasu, w tym rzeczywisty szef rządu Gazy oraz wiceminister sprawiedliwości.
Hamas wydał oświadczenie, nazywając wkroczenie wojsk izraelskich na korytarz Necarim „nowym i niebezpiecznym naruszeniem” zawieszenia broni. Potwierdzono zarazem wolę wypracowania porozumienia przy aktywnym udziale mediatorów.
W prowadzonych w ostatnich dniach negocjacjach w Dausze Izrael domagał się wypuszczenia pozostałych w Gazie zakładników. Miał to być warunek przedłużenia zawieszenia broni. Hamas zażądał jednak negocjacji w sprawie trwałego zakończenia wojny i pełnego wycofania izraelskich sił z Gazy, zgodnie z warunkami pierwotnego porozumienia o zawieszeniu broni.
„Realna współpraca europejska w dziedzinie obronności jest konieczna, aby zapewnić bezpieczeństwo Polakom oraz wzmocnić zaufanie i zdolności do wspólnej obrony partnerów po obu stronach Atlantyku” – głosi treść uchwały przyjętej przez Sejm.
Sejm głosował dziś nad uchwałą „w sprawie poparcia dla rezolucji Parlamentu Europejskiego dotyczącej białej księgi o przyszłości europejskiej obrony” oraz „w sprawie obrony polskiej suwerenności”.
W uchwale stwierdzono, że wobec agresywnej polityki Rosji, wojny w Ukrainie oraz działań hybrydowych wymierzonych w państwa UE, „niezbędne jest podjęcie skoordynowanych działań mających na celu wzmocnienie obronności Rzeczypospolitej Polskiej”. „Sejm Rzeczypospolitej Polskiej podkreśla konieczność zwiększenia zaangażowania i roli państw europejskich w ramach struktury obronnej NATO” – czytamy w dokumencie. „Realna współpraca europejska w dziedzinie obronności jest konieczna, aby zapewnić bezpieczeństwo Polakom oraz wzmocnić zaufanie i zdolności do wspólnej obrony partnerów po obu stronach Atlantyku”. Treść uchwały zwraca także uwagę na potrzebę podjęcia działań zmierzających do politycznego i finansowego wsparcia projektu Tarcza Wschód.
Uchwała przygotowana przez posłów koalicji rządzącej ma związek z rezolucją dotyczącą obronności, którą w ubiegłym tygodniu przyjął Parlament Europejski (szczegóły niżej). Przeciwko tamtej rezolucji zagłosowali eurodeputowani należący do PiS oraz do Konfederacji. Dziś rano Donald Tusk przekazał, że polecił posłom zredagowanie uchwały, która miałaby pozwolić posłom prawicy wykazać, że „to był wypadek przy pracy i że wszystkie siły polityczne mają jedno zdanie w kwestii polskich możliwości obronnych”. „Każde głosowanie i polityczne zachowanie, które utrudnia jednoczenie Europy wokół bezpieczeństwa i uzbrojenia, jest rosyjskim sabotażem” – dodawał premier.
Podczas sejmowej debaty posłowie PiS oraz Konfederacji krytykowali uchwałę. Marcin Ociepa prezentujący stanowisko klubu PiS mówił, że rezolucja PE nie dotyczy projektu Tarcza Wschód. „Punkt 10 – UE jako rzeczywisty gwarant bezpieczeństwa. To już nie NATO? Podnoszenie gotowości obronnej. Jaką gotowość obronną ma Unia? (...) Każdy, kto popiera tego typu zapisy, popiera rozbicie jedności transatlantyckiej!” – mówił. Klub PiS złożył do uchwały poprawkę, która wykreślała z niej poparcie dla rezolucji PE. Przepadła ona jednak w głosowaniu.
Uchwałę krytykował także Krzysztof Bosak. „Zarówno ta rezolucja w Parlamencie Europejskim nie ma żadnego znaczenia, nie ma mocy wiążącej, jak i cała ta uchwała dziś tutaj przedstawiona ma charakter iście kabaretowy” – mówił wicemarszałek Sejmu.
Za całością uchwały głosowało dziś 220 posłów (kluby KO, PSL, Polski2050, Lewicy oraz 3 osoby z koła Razem), przeciw 171 (kluby PiS, Konfederacji, koło Republikanów), nikt się nie wstrzymał. Aż 69 osób nie wzięło udziału w głosowaniu, najwięcej, bo ponad 30 absencji zanotował klub PiS.
„Mieli do wyboru: poparcie uchwały albo hańbę. Wybrali hańbę, a uchwałę i tak przegłosowaliśmy. PiS i Konfederacja ponownie przeciw Tarczy Wschód i europejskiej jedności wobec rosyjskiej agresji” – skomentował na X (Twitterze) głosowanie Donald Tusk.
Parlament Europejski przyjął 12 marca rezolucję dotyczącą wzmocnienia obronności UE. W dokumencie znajdują się apele oraz zalecenia, jakie europarlamentarzyści kierują pod adresem państw członkowskich oraz instytucji unijnych w związku z obecną sytuacją międzynarodową oraz rychłym przedstawieniem przez Komisję Europejską tzw. „białej księgi” europejskiej obronności.
„UE stoi w punkcie zwrotnym, a standardowe działania już nie wystarczą (…). Europa stoi dziś w obliczu najpoważniejszego zagrożenia militarnego od zakończenia zimnej wojny” – piszą europosłowie w rezolucji. Za największe zagrożenie dla Europy parlamentarzyści uważają Rosję, ale wskazują też na fundamentalny zwrot w amerykańskiej polityce zagranicznej i obrony, który stawia pod znakiem zapytania dotychczasową architekturę bezpieczeństwa w Europie.
Dokument 12 marca zawiera ponad 80 punktów, w których PE m.in.:
Za rezolucją zagłosowało w PE 419 osób – wśród nich europosłowie z KO, Trzeciej Drogi i Nowej Lewicy. Przeciwko rezolucji głosowały 204 osoby, w tym delegaci PiS i Konfederacji. Szybko po głosowaniu rozpoczęła się polityczna burza w sprawie jego znaczenia.
„W Parlamencie Europejskim tylko poplecznicy Rosji zagłosowali przeciw. W tym… PiS” – napisał Donald Tusk na platformie X (Twitter). Delegaci PiS uzasadniali swoje głosowanie, mówiąc, że rezolucja podważa rolę NATO oraz dąży do odebrania państwom członkowskim prawa weta. Europosłowie PiS twierdzą także, że głosowali za poprawką dotyczącą Tarczy Wschód, ale głosowania nie były imienne.
Liderowi Polski 2050 towarzyszył Władysław Kosiniak-Kamysz. Razem działaczom Trzeciej Drogi udało się zebrać 400 tysięcy podpisów. Adrian Zandberg z partii Razem zakończył zbiórkę na 180 tysiącach.
W czwartek rano Szymon Hołownia, marszałek Sejmu oraz lider Polski2050 złożył w Państwowej Komisji Wyborczej podpisy, które wymagane są do rejestracji kandydata w wyborach prezydenckich. Przepisy mówią o 100 tysiącach podpisów, które zebrać musi komitet. Hołownia przekazał PKW 400 tysięcy.
„Dziękuję wszystkim, którzy zaangażowali się w ich zbiórkę, dziękuję wszystkim, którzy się podpisali. Bez was by się nie udało! (...) Zaczynamy najlepszy etap kampanii. Przed nami 2 miesiące ciężkiej pracy, wiece, spotkania i rozmowy w miastach i miasteczkach w całej Polsce. Tylko do Wielkanocy planujemy 100 spotkań” – napisał wcześniej Szymon Hołownia na portalu X (Twitter).
Podczas briefingu przed PKW lider Polski 2050 mówił także o ostatnich inicjatywach partii. Jedną z nich jest projekt ustanawiający wyższe wymogi formalne w obliczu ewentualnego wyjścia Polski z Unii Europejskiej. Obecnie wystarczy do tego zwykła większość głosów w Sejmie oraz podpis prezydenta. Hołownia chce, by potrzebne do tego było także referendum.
„Bardzo jestem ciekaw, jak zagłosuje Konfederacja w tej sprawie. Czy opowiedzą się za polską racją stanu, czy za koncepcjami Putina? Bardzo jestem ciekaw, bo z tego bełkotu, który wydaje z siebie Sławomir Mentzen, z którego nie idzie zrozumieć, gdzie dzisiaj jest, bo powtarza jak katarynka frazy, które wykuł na pamięć, ucieka przed pytaniami, nie jest w stanie skonfrontować się z prawdą” – mówił kandydat.
Hołowni towarzyszył podczas briefingu Władysław Kosiniak-Kamysz. Działacze PSL zebrali 170 tysięcy z 400 tysięcy podpisów pod kandydaturą Szymona Hołowni. Ludowcy nie przekazali jednak jeszcze oficjalnie pieniędzy na jego kampanię.
W czwartek w PKW podpisy złożył także komitet Adriana Zandberga.
„180 tysięcy podpisów już w PKW! To podpisy za prospołeczną, wolnościową Polską. Dziękuję za każdy z nich! Nie jesteśmy skazani na wybór: kiepski rząd, który zawiódł wyborców, albo PiS z Konfederacją. Inna polityka, polityka po stronie milionów pracujących Polaków, jest możliwa!” – napisał Zandberg na Twitterze (X).
„Możemy mieć w Polsce politykę prospołeczną i wolnościową, politykę w interesie milionów zwykłych pracowników. (...) Te wybory są także o tym, że o tym, czy chcemy państwa, które działa, państwa, które bierze odpowiedzialność za zdrowie, za edukację, za porządnie działające usługi publiczne” – mówił podczas konferencji przed siedzibą PKW.
Kandydaci w wyborach prezydenckich w 2025 mają czas do 24 marca, by zarejestrować swoje komitety wyborcze, a do 4 kwietnia, by złożyć w PKW 100 tysięcy podpisów potrzebnych do ostatecznej rejestracji. Jak na razie jest pięciu zarejestrowanych kandydatów, którzy złożyli wymagane podpisy w PKW. Jako pierwszy zrobił to Sławomir Mentzen, kolejni byli: Grzegorz Braun, Rafał Trzaskowski, Artur Bartoszewicz i Karol Nawrocki.
Według informacji OKO.press 100 tysięcy podpisów zebrał także komitet Magdaleny Biejat. Nie zostały one jeszcze złożone w PKW. Bliscy zebrania wymaganej ilości mają być także: Marek Jakubiak, Romuald Starosielec, Marek Woch, Paweł Tanajno. PKW do tej pory zarejestrowała ponad 30 komitetów.
Najbliższe negocjacje w sprawie zawieszenia broni i zakończenia wojny w Ukrainie nie będą obejmować najwyższych rangą urzędników administracji prezydenta USA.
Jeszcze we wtorek Steve Witkoff, doradca ds. Bliskiego Wschodu w gabinecie Donalda Trumpa zapowiadał na antenie Fox News, że w najbliższych dniach planowane są rozmowy pokojowe w Rijadzie z udziałem sekretarza stanu Marco Rubio i doradcą ds. bezpieczeństwa Mike'm Waltzem.
W środę wieczorem rzeczniczka Departamentu Stanu Tammy Bruce skorygowała te informacje podczas rozmów z dziennikarzami. Najbliższe negocjacje w sprawie zawieszenia broni i zakończenia wojny w Ukrainie nie będą obejmować najwyższych rangą urzędników administracji prezydenta USA. W rozmowach w Arabii Saudyjskiej wezmą udział „zespoły techniczne” złożone ze starszym specjalistów.
Jak podaje CNN, Mike Waltz przekazał opinii publicznej, że rozmawiał dziś ze swoim rosyjskim odpowiednikiem i że spotkanie zespołów USA i Rosji odbędzie się w Rijadzie „w najbliższych dniach”. W środę Wołodymyr Zełenski w oświadczeniu dla prasy potwierdzał, że ukraińscy urzędnicy gotowi są w ciągu kilku dni spotkać się z amerykańskimi odpowiednikami z Arabii Saudyjskiej.
CNN wskazuje, że nadal nie jest jasne, czy ten etap rozmów odbyłby się w formacie spotkania zespołów trzech krajów jednocześnie. Do tej pory były one prowadzone przez USA osobno z Ukrainą i Rosją.
W środę wieczorem Donald Trumpa i Wołodymyr Zełenski rozmawiali około godziny przez telefon — to pierwsza ich oficjalna rozmowa od czasu kłótni w Białym Domu, do której doszło 28 lutego podczas wizyty ukraińskiego prezydenta w Waszyngtonie. Trump nazwał później publicznie rozmowę bardzo dobrą oraz satysfakcjonującą. Zełenski – „pozytywną, bardzo merytoryczną i szczerą”. Rozmowa dotyczyła m.in. zakończenia ataków na infrastrukturę energetyczną i cywilną oraz bezwarunkowego zawieszenie broni na linii frontu, które ma być pierwszym krokiem w rozmowach pokojowych. We wtorek Trump rozmawiał także z Władimirem Putinem, który miał zgodzić się na wstrzymanie ataków na ukraińską infrastrukturę energetyczną na 30 dni, jednak już po kilku godzinach po rozmowie rosyjskie wojska zbombardowały instalacje elektryczne w Słowiańsku.
W nocy ze środy na czwartek strona ukraińska zgłosiła 171 rosyjskich ataków dronowych. Jak podaje Reuters, w ich wyniku miały zginąć dwie osoby, kilkanaście zostało rannych. Ukraińskiej obronie powietrznej udało się zestrzelić ok. 130 dronów.
Rosjanie poinformowali, że udało im się zestrzelić ok. 130 ukraińskich dronów w kilku regionach kraju. Jak podaje RMF FM, celem ataków były m.in. rosyjskie miasta Engels i Saratów. W Engels Ukraińcy trafili m.in. w strategiczną bazę lotnictwa wojsk rosyjskich Engels-2. W mieście wprowadzono stan wyjątkowy.
Teksty OKO.press na podobny temat: