0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Ilustracja: Iga Kucharska / OKO.pressIlustracja: Iga Kuch...

Krótko i na temat: najnowsze depesze OKO.press z Polski i ze świata

Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny

Google News

11:30 15-07-2025

Prawa autorskie: Fot. Maciek Jazwiecki / Agencja Wyborcza.plFot. Maciek Jazwieck...

Jest akt oskarżenia przeciwko Sebastianowi M.

Mężczyźnie, który w 2023 roku zabił trzyosobową rodzinę grozi do 8 lat pozbawienia wolności w związku ze „spowodowaniem wypadku ze skutkiem śmiertelnym”.

Co się wydarzyło?

Prokuratura Okręgowa w Katowicach poinformowała we wtorek 15 lipca o skierowaniu do Sądu Rejonowego w Piotrkowie Trybunalskim aktu oskarżenia przeciwko Sebastianowi M. Mężczyzna podejrzany jest o spowodowanie we wrześniu 2023 roku wypadku drogowego na autostradzie A1, w wyniku którego zabił trzyosobową rodzinę.

Sebastian M. zbiegł do Dubaju, skąd udało się go ściągnąć w procedurze ekstradycyjnej dopiero 26 maja 2025 roku. W tej chwili przebywa w areszcie tymczasowym. Za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym grozi mu kara do 8 lat pozbawienia wolności.

Jaki jest kontekst?

16 września 2023 roku na autostradzie A1 w okolicach Piotrkowa Trybunalskiego Sebastian M. miał wjechać rozpędzonym bmw w jadącą z przepisową prędkością kię. Podróżowała nią trzyosobowa rodzina, w tym pięcioletnie dziecko. Cała trójka zginęła.

Według pierwszych ustaleń policji M. rozwinął prędkość 253 km/h. Pozyskane później dane z komputera pokładowego wskazywały jednak, że rozpędził się do 308 km/h, ponaddwukrotnie przekraczając najwyższą dopuszczalną na polskich autostradach prędkość. Jak pisał w OKO.press Marcel Wandas, to więcej, niż wynosi ograniczenie licznika wyścigowych bolidów Formuły E. Te, na zamkniętych torach, z rampami bezpieczeństwa, kierowane przez profesjonalistów korzystających z ochronnych kombinezonów i 17-warstwowych kasków, mogą rozwijać prędkość najwyżej 280 km/h.

Po wypadku Sebastian M. uciekł z Polski. Najpierw udał się do Niemiec, a następnie do Dubaju, gdzie został zatrzymany 4 października 2023 roku. W Zjednoczonych Emiratach Arabskich przebywał na wolności po wpłaceniu kaucji, oczekując na decyzję w sprawie ekstradycji. W środę 7 maja 2025 Sąd Najwyższy ZEA rozpoznał odwołanie Sebastiana M. – zezwalając na wydanie go polskim służbom. Ostateczną decyzję podjął emiracki minister sprawiedliwości. Mężczyznę sprowadzono do Polski 26 maja, 27 maja usłyszał zarzuty.

Przeczytaj teksty OKO.press na podobny temat:

Przeczytaj także:

09:55 15-07-2025

Prawa autorskie: (Photo by HANDOUT / NASA+ / AFP) /(Photo by HANDOUT / ...

Kapsuła Dragon ze Sławoszem Uznańskim-Wiśniewskim wylądowała na Ziemi

Ok godz. 11.30 czasu polskiego załoga kapsuły Dragon wylądowała planowo u wybrzeży Kalifornii.

Co się wydarzyło?

Kapsuła Dragon, na pokładzie której znajdowała się załoga misji Ax-4 rozpoczęła manewr deorbitacyjny po godzinie. 10.30, gdy wyłączono silniki i skierowano trajektorię w stronę Ziemi. Około godziny 11.00 kapsuła weszła w atmosferę z prędkością 27 tysięcy kilometrów na godzinę. Na wysokości ok. 5,5 kilometrów od Ziemi rozwinęły się spadochrony, które spowolniły opad.

Kapsuła Dragon wylądowała ok. 11.30 w oceanie u wybrzeży Kalifornii. W tej chwili trwa wyławianie załogi misji przez jednostki SpaceX i NASA. Według wstępnych komunikatów cała operacja przebiega spokojnie i bez zakłóceń. Wydarzenia można obserwować na żywo na kanałach Axiom:

Ax-4 Mission | Return https://t.co/7OR2AJF2FM

— Axiom Space (@Axiom_Space) July 15, 2025

Jaki jest kontekst

Wyprawę Axiom 4 organizuje amerykańska firma Axiom Space. Polak bierze w niej udział dzięki umowie podpisanej przez Ministerstwo Rozwoju i Technologii oraz Europejską Agencję Kosmiczną. Celem jest przeprowadzenie polskiej misji technologiczno-naukowej IGNIS.

W ramach tej misji nasz astronauta przeprowadził kilkanaście eksperymentów zaprojektowanych przez polskie firmy i umożliwiających przetestowanie nowych technologii i koncepcji w warunkach mikrograwitacji.

Sławosz Uznański-Wiśniewski jest drugim Polakiem, który poleciał w kosmos.

Rakieta Falcon 9 firmy Spacex wystartowała w środę 25 czerwca 2025 o godz. 8.31 czasu polskiego z Centrum Kosmicznego Kennedy’ego na Przylądku Canaveral na Florydzie.

W skład załogi, oprócz Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego, wchodzą: Shubhanshu Shukla z Indii, Tibor Kapu z Węgier oraz Amerykanka Peggy Whitson.

Przeczytaj także:

06:58 15-07-2025

Prawa autorskie: Na zdjęciu zamieszczonym na oficjalnym koncie wicepremier Ukrainy Julii Swyrydenko na Facebooku 30 kwietnia 2025 r., sekretarz skarbu USA Scott Bessent (L) i wicepremier Ukrainy Julia Swyrydenko (R) podpisują umowę w sprawie minerałów w Waszyngtonie.Na zdjęciu zamieszcz...

Ukraina będzie miała nowego premiera. A raczej – premierkę

Wołodymyr Zełenski wymienia dotychczasowego szefa rządu, Denysa Szmyhala. Na jego miejsce chce powołać Julię Swirydenko, doświadczoną polityczkę, do tej pory zastępczynię Szmyhala.

Co się wydarzyło

„Zaproponowałem Julii Swyrydenko, aby stanęła na czele ukraińskiego rządu i w znacząco go odświeżyła. Z niecierpliwością czekam na przedstawienie przez nią programu nowego gabinetu w najbliższej przyszłości" – napisał prezydent Ukrainy 14 lipca w mediach społecznościowych po spotkaniu z dotychczasową wicepremierką.

39-letnia polityczka ma zastąpić Denysa Szmyhala, najdłużej do tej pory urzędującego premiera Ukrainy – objął on stanowisko w 2020 roku, jeszcze przed pełnoskalowym najazdem Rosji. Najwyższa Rada Ukrainy ma zaaprobować jego dymisję w środę 16 lipca. Swyrydenko będzie drugą kobietą na stanowisku premiera po Julii Tymoszenko.

Jak donoszą źródła w ukraińskim rządzie i parlamencie, Zełenski planuje większą rekonstrukcję – Szmyhal zastąpi Rustema Umerowa na stanowisku ministra obrony; zostanie zlikwidowane m.in. Ministerstwo Jedności Narodowej, którego szef Ołeksij Czernyszew, poprzednio typowany na następcę Szmyhala, jest podejrzany o korupcję.

Jaki jest kontekst

Swyrydenko pięła się po szczeblach polityczno-administracyjnej kariery od 10 lat, zaczynając jako urzędniczka samorządowa. Jest ceniona za całkowite oddanie się pracy, lojalność i brak powiązań korupcyjnych. Jej wizerunek nie jest jednak jednoznaczny: jak pisze Tatiana Kolesnychenko w Wirtualnej Polsce, „Dla jednych polityczka jest oddanym państwowcem i profesjonalistką, która potrafi przeć do celu niczym »czołg«. Ale dla innych jest tylko marionetką w rękach Andrija Jermaka, szefa biura prezydenta, który wyrósł na szarą eminencję pociągającą za sznurki zza pleców Zełenskiego. Wstawiając lojalną Swyredenko na stanowisko premiera, Jermak może zyskać nieograniczoną władzę".

Takie opinie jak powyższa mogą jednak być wyolbrzymione przez uprzedzenia wobec kobiet na najwyższych stanowiskach w państwie. Julia Swyrydenko prowadziła m.in. negocjacje ze Stanami Zjednoczonymi ws. umowy o wydobycie metali ziem rzadkich, i – jak zauważają obserwatorzy – merytorycznie i spokojnie odparła presję ze strony amerykańskich negocjatorów, w tym sekretarza skarbu Scotta Bessenta, który bezpardonowo się na nią wydzierał.

Daria Kaleniuk, dyrektor wykonawcza ukraińskiego Centrum Działań Antykorupcyjnych, mówiła WP, że w ukraińskim społeczeństwie jest ogromne zapotrzebowanie na zmianę władzy. „Jesteśmy szósty rok bez wyborów. Ludzie chcą zmian. Oprócz tego wielu ministrów w rządzie albo jest wypalonych, albo po prostu nie sprawdziła się na swoich stanowiskach".

Zgodnie z ukraińską konstytucją nie można przeprowadzać wyborów prezydenckich, kiedy kraj jest w stanie wojny. Wołodymyr Zełenski pozostaje więc na stanowisku, mimo że skończyła się jego kadencja.

Przeczytaj inne teksty OKO.press o Ukrainie

Przeczytaj także:

18:42 14-07-2025

Wystawa „Nasi chłopcy”. Muzeum: „Pokazujemy cierpienie ludzi, którym odebrano wybór”

„Nasza wystawa pokazuje ich [synów, braci i ojców z pomorskich rodzin] w sposób daleki od czarno-białych ocen”. Muzeum Gdańska broni się przed atakami prawicy

Co się wydarzyło

Muzeum Gdańska wydało w poniedziałek 14 lipca 2025 po południu oświadczenie w sprawie wystawy „Nasi chłopcy. Mieszkańcy Pomorza Gdańskiego w armii III Rzeszy”. Wystawa dotyczy służby mieszkańców Pomorza Gdańskiego w niemieckiej armii podczas II wojny światowej. Szeroka publiczność może ją oglądać od soboty.

„Sprzeciwiamy się niesprawiedliwym i powierzchownym ocenom” – pisze w oświadczeniu Muzeum. Jak podkreślają autorzy, oceny te pochodzą „wyłącznie ze strony osób, które nie zapoznały się ani z samą ekspozycją, ani z jej kontekstem historycznym i edukacyjnym. Ubolewamy nad tym, że narracja wokół wystawy bywa wykorzystywana instrumentalnie dla doraźnych celów politycznych”.

Muzeum podkreśla zaangażowanie ekspertów w przygotowanie wystawy: „Wystawa została przygotowana we współpracy z Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku i Centrum Badań Historycznych PAN w Berlinie. To efekt pracy zespołu historyków i muzealników, którzy od lat zajmują się dokumentowaniem złożonych losów mieszkańców Pomorza i innych ziem wcielonych do III Rzeszy”.

Po co powstała wystawa?

„Celem wystawy jest pokazanie tragicznego losu ludzi, którzy po 1939 roku znaleźli się pod brutalnym przymusem – wpisani na Volkslistę, powoływani do Wehrmachtu pod groźbą represji wobec siebie i swoich rodzin”.

Muzeum odnosi się do zarzutów o niewłaściwy wybór tytułu wystawy:

„Tytuł «Nasi chłopcy» nie jest przypadkowy. Dotyczy on setek tysięcy osób – synów, braci i ojców z pomorskich rodzin. Zostali oni postawieni w sytuacji bez wyboru. Nasza wystawa pokazuje ich w sposób daleki od czarno-białych ocen”.

Zacytujmy obszerne fragmenty oświadczenia:

„Przypominamy: przymusowa germanizacja, wpisy na Volkslistę, wcielenia do armii niemieckiej — to działania okupanta. Wielu Pomorzan za odmowę służby, za dezercję z Wehrmachtu i próbę przedostania się do Polskich Sił Zbrojnych czy do partyzantki, było skazywanych na śmierć i trafiało do obozów koncentracyjnych. Przykładem jest Stanisław Szuca, którego wysłano na front za propolską postawę jego rodziny w Wolnym Mieście Gdańsku. Na wystawie przedstawiamy też losy Edmunda Tyborskiego ze Swornegaci, który za ucieczkę z Wehrmachtu i próbę dołączenia do partyzantki został zgilotynowany, a jego rodzina zesłana do obozu.

Aneksja ziem polskich, zmuszanie Polaków do podpisywania Volkslisty i przymusowe wcielanie do Wehrmachtu są niemiecką zbrodnią, której nie będziemy przemilczać. Nie będziemy milczeć o jej ofiarach, które przez dziesięciolecia ukrywały ten fakt, bojąc się potępienia i wykluczenia. Pokazujemy cierpienie ludzi, którym odebrano wybór. Nie zgadzamy się na przedstawianie ich jako zdrajców lub kolaborantów. Wykluczanie ofiar niemieckiej przemocy z polskiej narodowej wspólnoty jest nie tylko niegodne i niepatriotyczne, ale przypomina haniebną retorykę propagandy PRL-u, która przez dekady stygmatyzowała ofiary, a nie sprawców.

Historiom osób przedstawianych na wystawie towarzyszą materiały edukacyjne, komentarze ekspertów i głosy rodzin, które przez dekady nie miały prawa wybrzmieć. Nie da się budować dojrzałej debaty o historii bez uczciwego spojrzenia na jej najbardziej bolesne aspekty. Zachęcamy do odwiedzenia wystawy — i dopiero potem do formułowania ocen”.

Jaki jest kontekst

Wystawa „Nasi chłopcy” stała się obiektem ataków prawicy.

„Na naszych oczach buduje się antypolska narracja” – mówiła w telewizji wPolsce24 Magdalena Ogórek. „Agentura niemiecka przesiąknęła polskie elity” – stwierdził w jej programie w poniedziałek wieczorem były minister edukacji Przemysław Czarnek. Mówił o działaniu obrzydliwym: „to jest bestialstwo antypolskie”. Powiedział też, że chce mu się wymiotować i wezwał polityków obozu rządzącego do protestu.

Od dwóch dni w sprawie wystawy głos zabrało też wielu innych polityków PiS. Na przykład Mariusz Błaszczak napisał na portalu X (dawniej Twitter):

„To jawna realizacja niemieckiej narracji, a prowadzą ją przecież instytucje, które powinny strzec polskiej pamięci historycznej. Tego rodzaju wystawy to próba przekłamania historii. „Nasi chłopcy” bronili Polski i ginęli od niemieckich dział, a nie zakładali mundury Wermachtu czy SS.

To nie jest tylko źle zorganizowana wystawa – to polityczna prowokacja i kolejny dowód, że „strażnicy pamięci” spod znaku Koalicji 13 grudnia realizują niemiecką agendę historyczną”.

Prawicę oburza zwłaszcza tytuł wystawy. W mediach społecznościowych trwa akcja, w ramach której pod hasztagiem „nasi chłopcy” pokazywane są zdjęcia m.in. bohaterów Powstania Warszawskiego.

16:46 14-07-2025

Prawa autorskie: US President Donald Trump shakes hands with NATO Secretary General Mark Rutte (L) as they meet in the Oval Office of the White House in Washington, DC on July 14, 2025. President Trump warned Russia on Monday that he will impose "very severe" tariffs against Moscow's remaining trade partners if it doesn't resolve its war in Ukraine within 50 days. (Photo by ANDREW CABALLERO-REYNOLDS / AFP)US President Donald ...

Trump potwierdza wielkie dostawy broni dla Ukrainy. I straszy Rosję cłami

W Białym Domu w obecności sekretarza generalnego NATO, Marka Rutte, prezydent USA potwierdził porozumienie dotyczące zakupu broni dla Ukrainy. USA będzie ją produkować, a Europa płacić i dostarczać na front

Co się wydarzyło

W poniedziałek 14 lipca 2025 Donald Trump potwierdził wcześniejsze doniesienia: do Ukrainy trafi wkrótce nowe uzbrojenie warte miliardy dolarów, w tym pociski i wyrzutnie systemu Patriot.

Trump zapowiedział, że broń zostanie szybko dostarczona na pole walki. Niektóre systemy mają dotrzeć do Ukrainy już w ciągu kilku najbliższych dni. Rutte dodał, że to rozwiązanie „może też oznaczać, że kraje będą błyskawicznie przekazywać sprzęt na Ukrainę, a Stany Zjednoczone” będą „uzupełniać ich zapasy”.

Prezydent USA podkreślił, że za broń zapłacą sojusznicy z NATO, a nie amerykańscy podatnicy.

„W skrócie: będziemy produkować najnowocześniejszą broń, a ona zostanie wysłana do NATO” – powiedział Trump podczas spotkania z sekretarzem generalnym NATO Markiem Rutte w Gabinecie Owalnym.

„To naprawdę duża sprawa” – skomentował Rutte.

Podczas rozmowy z dziennikarzami Trump wielokrotnie podkreślał, że to nie jest jego wojna, tylko wojna Bidena „i jego ludzi”.

W Gabinecie Owalnym padła też zapowiedź nowych ceł nałożonych na Rosję, jeśli wojna nie zakończy się w ciągu 50 dni.

Biały Dom poinformował, że jeśli do porozumienia nie dojdzie w tym czasie, Trump nałoży 100-procentowe cła na rosyjski eksport. Jednak znacznie bardziej dotkliwe dla Rosji mogą być tzw. sankcje wtórne, o których również mówił Trump. Obejmą one państwa trzecie kupujące rosyjskie towary. Brak sankcji wtórnych powodował, że Rosja wciąż mogła sprzedawać ropę naftową m.in. Chinom i Indiom.

„Putin mnie nie oszukał”

Trump odniósł się też do swoich rozmów z Putinem. Skarżył się, że podczas „bardzo przyjemnych” rozmów telefonicznych Putin wyraża chęć osiągnięcia porozumienia pokojowego, a później atakuje Ukrainę.

„Często rozmawiam z [Putinem] o zakończeniu tego konfliktu. I zawsze mówię: «Cóż, to była miła rozmowa». A potem lecą rakiety na Kijów albo inne miasto” – powiedział Trump. Przyznał, że taka sytuacja powtórzyła się ze cztery razy i w końcu uznał, że „rozmowy nic nie znaczą”.

„Nie chcę mówić, że on [Putin] jest zabójcą, ale to twardy facet. To zostało udowodnione przez lata. Oszukał wielu ludzi” – powiedział Trump, po czym wymienił kilku byłych prezydentów, których jego zdaniem Putin oszukał.

„Mnie nie oszukał. Ale powiem tak: w pewnym momencie trzeba sobie uświadomić, że same rozmowy to za mało. Liczy się działanie. Liczą się rezultaty. I mam nadzieję, że on to zrobi” – stwierdził prezydent USA.

Co powiedział Mark Rutte

Niemcy, Finlandia, Dania, Szwecja, Norwegia, Holandia i Kanada – te kraje wymienił Rutte, mówiąc o państwach, które chcą uczestniczyć w dozbrajaniu Ukrainy.

„Wszyscy chcą być częścią tego procesu. I to dopiero pierwsza fala. Będą kolejne. Dlatego będziemy działać poprzez struktury NATO, aby mieć jasność, czego potrzebują Ukraińcy, i na tej podstawie tworzyć pakiety wsparcia” – powiedział Rutte.

Jeszcze dziś minister obrony Niemiec Boris Pistorius ma się spotkać z sekretarzem obrony USA. Tematem ma być przekazanie Ukrainie systemów Patriot.