Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Kanclerz Niemiec Friedrich Merz powiedział w poniedziałek, że „Europa nie jest w stanie wojny, ale już nie w stanie pokoju” z Rosją. Ponownie poparł projekt uruchomienia zamrożonych rosyjskich aktywów w celu wsparcia Ukrainy.
„Pozwólcie, że ujmę to w zdaniu, które na pierwszy rzut oka może być trochę szokujące... nie jesteśmy w stanie wojny, ale już także nie w stanie pokoju z Rosją” – powiedział Merz cytowany przez PAP na spotkaniu z mediami w Duesseldorfie.
Wojna Rosji jest „wojną przeciwko naszej demokracji, wojną przeciwko naszej wolności” – dodał Merz. Podkreślił też, że zamiarem Moskwy jest podważenie jedności Unii Europejskiej.
Podczas swojego wystąpienia 29 września Friedrich Merz wezwał Unię Europejską do wykorzystania zamrożonych rosyjskich aktywów na wsparcie militarne dla Ukrainy. Jak tłumaczył, taki krok mógłby zapewnić Kijowowi zdolności obronne na okres od trzech do pięciu lat. W tym czasie Rosja mogłaby utracić możliwości gospodarcze do prowadzenia pełnoskalowej wojny.
Już 25 września Merz zapowiedział, że popiera wykorzystanie rosyjskich aktywów na sfinansowanie nieoprocentowanej pożyczki dla Ukrainy w wysokości około 160 miliardów dolarów (140 miliardów euro). To stanowisko różni się od opinii wielu europejskich liderów, w tym prezydenta Francji Emmanuela Macrona, którzy sprzeciwiają się takiemu rozwiązaniu z uwagi na ryzyko naruszenia prawa międzynarodowego.
Na początku rosyjskiej inwazji w 2022 roku państwa G7 zamroziły około 300 miliardów dolarów należących do rosyjskiego banku centralnego, z czego blisko dwie trzecie trafiło do belgijskiej izby rozliczeniowej Euroclear. Bruksela nie zdecydowała się jednak na konfiskatę tych środków ze względu na ryzyko prawne i finansowe. Zamiast tego wykorzystuje zyski generowane przez te aktywa do finansowania obrony i odbudowy Ukrainy w ramach 50-miliardowej pożyczki G7 oraz osobnego programu UE.
Zmiana podejścia Niemiec do kwestii zamrożonych aktywów pokazuje rosnące napięcia między Europą a Moskwą w obliczu prowokacji w przestrzeni powietrznej, dekad działań hybrydowych i trwającej od trzech lat pełnoskalowej wojny w Ukrainie.
Kilka dni temu – 26 września władze niemieckie informowały o dronach przelatujących nad północnymi Niemcami. Szlezwik-Holsztyn to najbardziej na północ wysunięty kraj związkowy w Niemczech, graniczący z Danią. To jeden z kilku innych incydentów z ostatnich dni – doniesienia o podejrzanych dronach pojawiły się też w Danii, Finlandii i na Litwie.
Wcześniej rosyjskie myśliwce MiG-31 naruszyły estońską przestrzeń powietrzną nad Zatoką Fińską, co skłoniło Tallin do wystąpienia o konsultacje NATO w trybie artykułu 4.
Do najgłośniejszej sytuacji na linii NATO–Rosja w ostatnich dniach doszło 10 września, gdy Polska zestrzeliła rosyjskie drony podczas zmasowanego ataku na Ukrainę. Kilka dni później, 13 września, podobny incydent zgłosiła Rumunia, która poderwała myśliwce F-16 po wykryciu rosyjskiego drona.
Tymczasem na forum ONZ 28 września minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow zapewniał światowych przywódców, że Moskwa „nie zamierza” atakować państw europejskich. Ostrzegł jednak, że „każda agresja„ wobec jego kraju ”spotka się ze zdecydowaną odpowiedzią”
Przeczytaj także:
Doprowadzony przez policję na posiedzenie komisji śledczej ds Pegasusa Zbigniew Ziobro zeznawał przed nią przez 7 godzin i 55 minut. Było to niezbyt ciekawe polityczne przedstawienie, które z całą pewnością nie stanie się przełomem w pracy komisji
W poniedziałek 29 września były minister sprawiedliwości w rządzie PiS Zbigniew Ziobro po raz pierwszy stanął przed komisją śledczą ds Pegasusa. Wcześniej udało mu się tego uniknąć osiem razy, co ostatecznie skutkowało tym, że został doprowadzony na posiedzenie przez policję. Przed południem został na warszawskim lotnisku Chopina wyprowadzony z samolotu, którym przyleciał z Brukseli i przewieziony do Sejmu. Na pokładzie samolotu towarzyszył Ziobrze pracownik TV Republika, co skutkowało tym, że prawicowa stacja transmitowała te wydarzenia na żywo.
Przed komisją Ziobro stanął w samo południe. Przesłuchanie – z kilkoma przerwami motywowanymi stanem zdrowia byłego ministra – trwało do 19:55. Nie licząc kilku słownych przepychanek i jednego happeningu posłów PiS z cytatem z Romana Giertycha w roli głównej, przebiegało względnie spokojnie. Wielogodzinne odpytywanie Ziobry nie poszerzyło jednak wiedzy ani komisji, ani polskiej opinii publicznej na temat Pegasusa i jego wykorzystania. Oto, co z tego wszystkiego wynikało:
Przez ponad 8 godzin przesłuchiwania byłego ministra komisja nie znalazła sposobu na przyciśnięcie Ziobry do muru – nie skonfrontowano go z niepozostawiającymi wątpliwości dowodami, relatywnie rzadko były nawet cytowane wcześniejsze (a bardzo mocno obciążające Ziobrę i jego obóz polityczny) zeznania świadków występujących przed tą samą komisją. Puszczono za to Ziobrze nagranie z nim samym w roli głównej, gdy mówił że „Pegasus to taki koń, który ma skrzydła i lata”. Ziobro przyglądał się temu z miną podobnej do tej, z jaką przed laty wygłaszał te słowa. Podczas posiedzenia komisji miał natomiast niemal niezliczoną ilość okazji, by w sposób nieskrępowany powtarzać swój polityczny spin, identyczny z partyjnymi „przekazami dnia” i tezami prawicowych mediów dotyczących sprawy Pegasusa.
Przesłuchanie Ziobry zakończyło się o 19:55.
Przeczytaj także:
Specjalny wysłannik USA ds. Ukrainy Keith Kellogg potwierdził, że Ukraina ma zgodę Stanów Zjednoczonych na atakowanie celów w głębi Rosji. Ale kluczowa decyzja o dostawach pocisków dalekiego zasięgu jeszcze nie zapadła
„Sądząc po jego słowach, a także po wypowiedziach wiceprezydentaVance’a i sekretarza stanu Rubio, myślę, że odpowiedź brzmi: tak. Niech Ukraina korzysta ze zdolności do uderzania w głębi.” – tak odpowiadał specjalny wysłannik USA ds. Ukrainy Keith Kellogg zapytany w nocy z niedzieli na poniedziałek 29 września według polskiego czasu o to, czy Donald Trump wyraził zgodę na przeprowadzanie przez Ukrainę ataków dalekiego zasięgu bronią z amerykańskich dostaw.
Walczący z Rosją kraj wciąż jednak czeka na decyzję Trumpa dotyczącą dostaw pocisków manewrujących Tomahawk o zasięgu do 2,5 tysiąca kilometrów. Według pierwotnej koncepcji miały one zostać sprzedane wybranym europejskim krajom NATO – te zaś miały następnie przekazać je Ukrainie. Stany Zjednoczone wstrzymują się jednak z tą operacją.
W poniedziałek wypowiedział się w tej sprawie Dmitrij Pieskow, rzecznik Kremla. „Rosyjscy specjaliści wojskowi monitorują kwestię ewentualnych dostaw amerykańskich rakiet dalekiego zasięgu Tomahawk Ukrainie” – stwierdził Pieskow. Rzecznik Putina od razu jednak zaznaczył, że osobiście uważa, że takie dostawy nie zmieniłyby sytuacji w wojnie.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski prosił Donalda Trumpa o wyrażenie zgody na dostawy Tomahawków podczas wizyty w siedzibie ONZ w Nowym Jorku 23 września. Dostarczenie amerykańskich pocisków manewrujących dalekiego zasięgu znacząco poprawiłoby zdolności Ukrainy do rażenia celów położonych w głębi Rosji. Ataki przeprowadzane przez Ukraińców na obiekty i infrastrukturę rosyjskiego przemysłu naftowego świadczą zarazem o tym, że walczący z Rosją kraj już teraz ma możliwości atakowania celów położonych nawet dalej niż 2,5 tysiąca km od ukraińskich granic, wykorzystywane do tego są jednak nie pociski manewrujące lecz różnego typu drony dalekiego zasięgu.
Zbigniew Ziobro zeznaje przed komisją śledczą w sprawie Pegasusa całkowicie zgodnie z przekazem PiS
Były minister sprawiedliwości w rządzie PiS Zbigniew Ziobro zeznaje przed komisją śledczą ds Pegasusa. Na posiedzenie – prosto z samolotu z Brukseli – doprowadziła go zgodnie z orzeczeniem sądu i za zgodą Sejmu policja.
Zarówno w swej swobodnej wypowiedzi przed komisją, jak i w odpowiedziach na pytania jej członków Ziobro posługuje się tą samą strategią – nie wypiera się, że podjął decyzję o zakupie oprogramowania Pegasus ze środków Funduszu Sprawiedliwości i twierdzi, że zrobił to wyłącznie po to, by dać policji i służbom lepsze narzędzia wykrywania przestępstw.
„Taką decyzję podjąłem” – mówił przed komisją Ziobro o zakupie Pegasusa. Były minister sprawiedliwości zeznaje, że jego zastępca Michał Woś, podpisując dokumenty w sprawie tego zakupu „działał według jego (Ziobry – przyp.red) decyzji kierunkowej”.
„Praktyka pokazała, że szefowie poszczególnych służb zaakceptowali decyzję o zakupie Pegasusa. Na skutek różnych spotkań, bardzo merytorycznych” – mówił Ziobro.
Był minister sprawiedliwości wykorzystał obecność przed komisją także do formułowania oskarżeń.
Inwigilacja Pegasusem obecnego posła KO Romana Giertycha miałą więc według Ziobry wiązać się wyłącznie z aferą Polnordu. „”Giertych i spółka realizowali swoje interesy niezgodne z prawem. Organy doszły do wniosku, że Giertych jest złodziejem, który wyprowadzał pieniądze ze spółki".
Ziobro oskarżył również Donalda Tuska o to, że „krył” Sławomira Nowaka, według Ziobry inwigilowanego Pegasusem wyłącznie z powodu zarzutów korupcyjnych. „Temu służył Pegasus, żeby wykrywać działania ludzi, którzy defraudowali polski majątek” – mówił Ziobro.
„20 lipca 2020 r. został zatrzymany najbliższy współpracownik Donalda Tuska Sławomir Nowak. Został zatrzymany z podejrzeniami o korupcję, zorganizowania grupy mafijnej w skali międzynarodowej. Materiał na film. Polskim służbom pomógł Pegasus. Wstyd dla Polski, szef kancelarii premiera Donalda Tuska” – kontynuował były minister sprawiedliwości.
Komisja śledcza ds Pegasusa powstała po to, by wyjaśnić zarówno sprawę zakupu tego oprogramowania szpiegowskiego ze środków Funduszu Sprawiedliwości, jak i jego wykorzystywania do nielegalnej inwigilacji przeciwników rządu. Do jednego i drugiego dochodziło za rządów PiS, gdy ministrem sprawiedliwości był Zbigniew Ziobro.
Były szef resortu sprawiedliwości po raz pierwszy zeznaje przed tą komisją śledczą. Od stawienia się na przesłuchania uchylał się już ośmiokrotnie. To właśnie dlatego sąd na wniosek komisji zadecydował (już po raz drugi) o konieczności doprowadzenia go na posiedzenie przez policję.
Przeczytaj także:
Szymon Hołownia nie zamierza dłużej kierować swą partią. Najprawdopodobniej nie zostanie też wicemarszałkiem Sejmu – walczy o ważną funkcję w strukturach ONZ
„Złożyłem aplikację w publicznym naborze na funkcję Wysokiego Komisarza ONZ do spraw Uchodźców” – poinformował w poniedziałek marszałek Sejmu i lider Polski 2050 Szymon Hołownia.
„Przedwczoraj poinformowałem naszą Radę Krajową, że w ten piątek złożyłem aplikację w publicznym naborze ogłoszonym przez Sekretarza Generalnego ONZ Antonio Guterresa na funkcję Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców (UNHCR)” – napisał Hołownia na Facebooku.
W swoim wpisie Hołownia podkreślił, że ta funkcja nie była jeszcze pełniona przez Polaka i podziękował prezydentowi Karolowi Nawrockiemu, premierowi Donaldowi Tuskowi i szefowi MSZ Radosławowi Sikorskiemu za to, że „tak bardzo w ostatnich dniach zaangażowali się w tę sprawę, uruchamiając osobiste kontakty, i całą naszą dyplomatyczną maszynę”.
To ostateczne potwierdzenie, że Hołownia rzeczywiście zamierza odejść z polityki krajowej.
W sobotę 27 września podczas posiedzenia Rady Krajowej swej partii Hołownia ogłosił, że nie będzie ubiegał się ponownie o funkcję szefa Polski 2050. Jednocześnie poinformował, że nie przyjął oferty wejścia do rządu w randze wicepremiera.
Rada Krajowa Polski 2050 przyjęła w sobotę uchwałę rekomendującą Hołownię na stanowisko wicemarszałka Sejmu (po tym, jak polityk przekaże zgodnie z umową koalicyjną funkcję marszałka Włodzimierzowi Czarzastemu z Lewicy). „Cała Rada Krajowa jednogłośnie rekomenduje, prosi, prosi po prostu marszałka Szymona Hołownię, żeby zechciał być wicemarszałkiem” – mówiła w sobotę Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, ministra funduszy i polityki regionalnej i jedna z najważniejszych polityczek Polski 2050.
„ Skoro to ma być dobre dla naszego ugrupowania i stabilności koalicji, to oczywiście to jest dla mnie wielki zaszczyt tego rodzaju rekomendacja. Wydaje mi się, że przez te dwa lata nauczyłem się Sejmu, Sejm się trochę nauczył mnie, zrobiliśmy mnóstwo rzeczy” – tak odpowiadał na ten apel w sobotę Hołownia.