Witaj w sekcji depeszowej OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Ustalenia dziennikarzy BBC potwierdzają, że na części strefy Gazy kontrolowanej przez izraelską armię Izraelczycy dalej chętnie korzystają z buldożerów i niszczą infrastrukturę cywilną
Dziennikarze faktczekingowego serwisu BBC Verify przeanalizowali dostępne dane i zdjęcia satelitarne. Najnowsze ze zdjęć pochodzą z 10 listopada. Na ich podstawie stwierdzili, że od 10 października (a więc przez niecały miesiąc) – gdy w życie weszło zawieszenie broni w Strefie Gazy – izraelska armia zniszczyła w palestyńskiej enklawie ponad 1,5 tys. budynków.
Z ich analizy wynika, że izraelska armia przez ostatni miesiąc zdołała zniszczyć całe dzielnice. W odpowiedzi na pytania dziennikarzy izraelska armia przekazała, że działa zgodnie z ustaleniami zawartymi w porozumieniu.
Zdjęcia satelitarne przeanalizowane przez BBC wskazują, że część zrównanych z ziemią po 10 października budynków najpewniej nie była zniszczona. Na zdjęciach satelitarnych z Abasan al-Kabira, dzielnicy miasta Chan Junus nie widać wyraźnych zniszczeń między październikiem 2023 roku a październikiem 2025. Na zdjęciach z 10 listopada większość budynków jest zrównania z ziemią.
Cytowany przez BBC izraelski ekspert do spraw bezpieczeństwa Eitan Szamir uważa, że systematyczne burzenie palestyńskich budynków nie jest jednak naruszeniem zawieszenia broni, bo budynki te znajdują się za tak zwaną żółtą linią.
Przypomnijmy – 10 października w życie weszło narzucone Izraelowi przez Donalda Trumpa porozumienie o zawieszeniu broni między Izraelem a Hamasem. Zakładało ono między innymi powrót izraelskich zakładników z Gazy i palestyńskich więźniów przetrzymywanych w izraelskich więzieniach do domów, zaprzestanie działań wojennych i zorganizowanie międzynarodowej siły pokojowej w przyszłości, która będzie zarządzać Gazą w czasie transformacji politycznej.
Żółta linia dzieli obecnie Strefę Gazy na dwie części — tę przylegającą do granicy z Izraelem w pełni kontroluje izraelska armia. Ustalenia BBC potwierdzają, że w części kontrolowanej przez Izrael armia dalej prowadzi politykę niszczenia palestyńskich domów. Według palestyńskich danych od 10 października działania izraelskiej armii zabiły 242 osoby.
Przeczytaj także:
Daniel Obajtek stawił się 12 listopada w prokuraturze w w Warszawie. Usłyszał zarzut, nie przyznał się do winy i na tym etapie postepowania odmówił składania zeznań. Chodzi o sprawę korzystania z usług detektywów przez Orlen, gdy był tam prezesem. W kolejnych sprawach trzeba najpierw uchylić mu immunitet w PE.
Przed budynkiem PiS zorganizował protest pod hasłem „murem za Obajtkiem”. Do udziału w nim namawiał sam Jarosław Kaczyński.
„Najwybitniejszy polski menedżer jest dzisiaj wściekle atakowany za to, że z polskiej firmy petrochemicznej zrobił koncern multienergetyczny, który zaczął się liczyć w Europie i na świecie” – stwierdził we wpisie na X.
Przeczytaj także:
Sprawa dotyczy zawarcia przez Orlen dwóch umów na usługi detektywistyczne ze wskazaną przez Daniela Obajtka firmą.
Badając sprawę inwigilacji polityków PO śledczy dotarli do umów zawieranych między Orlenem a gdańską firmą detektywistyczną Invest Protect. Okazuje się, że zbieranie kompromitujących informacji na polityków PO nie było jedynym zadaniem zleceniobiorcy. Jedna z umów dotyczyła „świadczenia usług ochrony Daniela Obajtka" i opiewała na 6 milionów złotych. W zakres tej ochrony miał wchodzić zarówno monitoring licznych nieruchomości prezesa Orlenu, jak i jego ochrona osobista na ich terenie.
Z zeznań świadków wynika, że wybór oferenta odbył się w Orlenie poza wymaganą prawem procedurą przetargową, a prezes Orlenu osobiście wskazał gdańską agencję jako wykonawcę. Aby móc skorzystać z trybu wskazania dostawcy umowy podpisano w ramach tzw. zdarzenia nadzwyczajnego, choć nic nie uzasadniało takiego rozwiązania. Umowy miały też klauzulę „poufne„ i stanowiły ”tajemnicę przedsiębiorstwa".
Według Radia Zet, jeden z prywatnych detektywów „w raportach z inwigilacji polityków prowadzonej na zlecenie Orlenu miał przedstawiać Marcina Kierwińskiego jako kierującego grupą, odpowiedzialną za ataki medialne na Daniela Obajtka”. Według tych doniesień Orlen miał zapłacić za współpracę z detektywem „dwa razy po 196 tysięcy złotych”. Doniesienia Kierwiński skomentował na X. „Nawet Orlen wykorzystywali do zbierania haków na oponentów politycznych” — napisał.
7 października Parlament Europejski uchylił immunitet obecnego europosła PiS. Wniosek w tej sprawie skierował do PE 19 grudnia 2024 r. ówczesny minister sprawiedliwości i prokurator generalny Adam Bodnar.
Obajtkowi – w przeciwieństwie do Zbigniewa Ziobry – nie grozi jednak areszt. Dlatego Ziobro się ukrywa w Budapeszcie, a Obajtek przyszedł do prokuratury i ogłosił, że nie jest tchórzem (na zdjęciu). Zwolennikom przed budynkiem powiedział zaś, że jest niewinny i padł ofiara politycznej nagonki, a usługi detektywistyczne zamawiał, by bronić interesów Orlenu.
To nie jedyne prawne problemy Obajtka. Do PE trafił już kolejny wniosek o uchylenie mu immunitetu – każdy zarzut to osobna sprawa. Tu chodzi o podejrzenie składania fałszywych zeznań oraz tłumienie krytyki prasowej (sprawa „NIE”).
Przeczytaj także:
Poza tym prokuratura prowadzi wielkie śledztwa dotyczące gigantycznych strat, m.in. przy fuzji Lotos-Aramco-MOL oraz przeszacowania kosztów projektu Olefiny III. To zaś uderza w legendę „wielkiego Orlenu” i wspaniałych menedżerów PiS, którzy budowali Polskę na miarę współczesnych ambicji Polaków
Legenda ta jest teraz PiS-owi bardzo potrzebna. To wyjaśnia demonstrację i apele Jarosława Kaczyńskiego. Po aferze ze sprzedaniem ważnej działki pod CPK w ostatnim tygodniu rządów PiS i po ucieczce Ziobry na Węgry opowieść o tym, że PiS modernizował i unowocześniał Polskę, jest bardzo zagrożona.
Przeczytaj także:
Rząd Ukrainy zawiesił ministra sprawiedliwości Hermana Hałuszczenkę w pełnieniu obowiązków – poinformowała w środę premierka Julia Swyrydenko. Wcześniej Specjalna Prokuratura Antykorupcyjna (SAP) przekazała, że Hałuszczenko miał związek z aferą korupcyjną w ukraińskiej energetyce.
We wtorek Narodowe Biuro Antykorupcyjne Ukrainy (NABU) poinformowało, że w wielkiej aferze korupcyjnej w krajowym sektorze energetycznym podejrzanych jest siedem osób, a pięć osób zatrzymano. NABU podało, że udokumentowało, jak członkowie organizacji przestępczej przekazywali pieniądze byłemu wicepremierowi Ukrainy Ołeksijowi Czernyszowowi.
Według pozarządowej organizacji Centrum Przeciwdziałania Korupcji wśród biznesmenów, którzy usłyszeli zarzuty, jest Tymur Mindicz – biznesmen i współwłaściciel firmy producenckiej Kwartał 95, a także dawny współpracownik prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego. Mindicz miał wyjechać z Ukrainy na kilka godzin przed przeszukaniem.
Zamieszani w aferę mieli systematycznie pobierać łapówki od kontrahentów państwowego operatora elektrowni jądrowych Enerhoatom w wysokości od 10 proc. do 15 proc. wartości kontraktów. NABU i SAP opublikowały część nagrań audio z dochodzenia w tej sprawie. Jak podały, duża operacja antykorupcyjna w sektorze energetycznym trwała 15 miesięcy i obejmowała 1000 godzin nagrań audio.
Enerhoatom jest tylko jedną z instytucji zarządzających ukraińską energetyką. Ta mimo straszliwych rosyjskich ataków daje radę i zarządza dostępną energią tak, by kraj mógł funkcjonować.
Enerhoatom z nieznanych przyczyn nie przygotował konstrukcji obronnych dla swoich obiektów, tak tak to zrobiło Ukrenergo, państwowy operator systemu przesyłowego energii elektrycznej, który zbudował ponad 70 takich konstrukcji żelbetowych. Chronią one np. transformatory (i to rzeczywiście działa, bo chroni urządzenia przed dronami, a Rosjanie nie mają aż tylu rakiet balistycznych, by przebić się przez każdy taki schron).
Przeczytaj także:
W ramach procedur akcesyjnych do Unii Europejskiej Ukraina zobowiązała się do wprowadzenia niezależnych instytucji antykorupcyjnych. Ukraina ma ogromny, odziedziczony po czasach sowieckich i wczesnego kapitalizmu, problem z korupocją, która sięga wysoko. Tak bardzo, że działania antykorupcyjne stają się niewygodne dla władz. Latem 2025 r. prezydent Zełenski próbował ograniczyć niezależność oby agencji antykorupcyjnych: NABU i SAP. Gwałtownie zaprotestowali Ukraińcy. „Mimo wojny i zakazu zgromadzeń w czasie stanie wojennym wieczorem 22 lipca 2025 roku w Kijowie pod Teatrem im. Franki zebrało się kilka tysięcy osób z transparentami. Na centralne place wyszli Ukraińcy i Ukraińcy też w innych miastach – we Lwowie, Odessie, Dniprze, Łucku, Połtawie i Tarnopolu” (na zdjęciu – deputowani do Rady Najwyższej, paramentu Ukrainy – z transparentami „Nie dla korupcji w Ukrainie” 31 lipca 2025 r.)
Więcej o tym obywatelskim zrywie można przeczytać w tekście Krystyny Garbicz.
Przeczytaj także:
Prezydent Zełenski się z pomysłu wycofał:
Przeczytaj także:
Teraz ocalone agencje pokazują swoją skuteczność.
Ujawnienie afery nie jest bowiem dowodem korupcji, ale walki z nią. Tym Ukraina dramatycznie różni się od Rosji Putina.
11 listopada niezależna rosyjska telewizja Dożdż wyemitowała materiał o prowadzącym do korupcji nepotyzmie Putina. Umieścił on na różnych stanowiskach w administracji... 26 swoich krewnych. Inni podlegli mu oligarchowie robią podobnie.
Korupcję w Rosji ujawniają nie postępowania niezależnych organów, ale klęski na wojnie katastrofy budowlane: walące się – a rzekomo wyremontowane domy, pękające tamy, do których budowy użyto zbyt tanich materiałów itd. Pieniądze na obronę granicy z Ukrainą w obwodzie kurskim rozkradziono całkowicie. To przez to przed rokiem ukraińskie wojska bez przeszkód wdarły się prawie pod sam Kursk. Odpowiedzialny za to gubernator – w między czasie awansowany na stanowisko ministra w rządzie federalnym – popełnił w lipcu samobójstwo. Komentatorzy zastanawiali się wtedy, co się dzieje: w Rosji wszyscy kradną, więc minister Strowojt też musiał, inaczej bylby podejrzany. Czy zatem popadł w niełaskę, bo kradł ponad swą rangę, czy też w ten sposób Putin pogroził swoim towarzyszom, by nie czuli sie zbyt pewnie?
Z takiego właśnie świata chce uciec na Zachód Ukraina. Szerszy obraz tego procesu daje tekst Piotra Pogorzelskiego:
Przeczytaj także:
Zbigniew Ziobro przekazał prokuraturze swoje warunki: może dać się prokuraturze przesłuchać w Budapeszcie lub Brukseli.
Jak podaje „Rzeczpospolita”, były minister sprawiedliwości w rządzie PiS przekazał przez swojego pełnomocnika, mec. Bartosza Lewandowskiego, że jest dostępny pod dwoma adresami: w Brukseli i w Budapeszcie.
Zaproponowaliśmy, żeby został przesłuchany w drodze pomocy urzędu konsularnego, albo w drodze pomocy międzynarodowej, czyli przeprowadzenia takich czynności na odległość – mówi „Rzeczpospolitej” adwokat Ziobry – Pan minister może stawić się w umówionym miejscu i terminie, bowiem Polska nie jest już od długiego czasu miejscem jego stałego zamieszkania.
W piątek Sejm uchylił Ziobrze immunitet w sprawie 26 zarzutów w aferze Funduszu Sprawiedliwości. Zgodził się też na jego tymczasowe aresztowanie. Następnie Prokuratura Krajowa wydała postanowienie o doprowadzeniu Ziobry na przesłuchanie. Zająć się tym ma ABW.
W momencie, gdy Sejm rozpatrywał sprawę, Ziobry nie było już w kraju – łączył się z prawicowymi mediami z Budapesztu, gdzie przebywa już inny polityk PiS ukrywający się przed prokuraturą w sprawie Funduszu Sprawiedliwości – Marcin Romanowski. Dostał tam od Orbána azyl polityczny. Ziobro na razie o to nie wystąpił.
Przeczytaj także:
Karol Nawrocki w przemówieniu z okazji 11 listopada potępiał obce ideologie w szkołach i obce trybunały, zagrażające jestestwu III RP. Donald Tusk wzywał do radosnego patriotyzmu w formie: „nigdy Polak przeciwko Polakowi, zawsze Polak razem z Polakiem”.
„Maurycy Mochnacki pisał, że to, co najważniejsze, to rozpoznanie w swoim jestestwie — tożsamość i wartości narodu” – mówił prezydent Karol Nawrocki podczas państwowych obchodów Święta Niepodległości przy Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie. W ten sposób Nawrocki nawiązał do dorobku pokoleń walczących o wolność i suwerenność.
Jak mówił Nawrocki, mimo że ojcowie założyciele II RP reprezentowali inne grupy społeczne, chcieli wspólnej niepodległości, a w konflikcie nie oddali tego, co najważniejsze — marzeń i ambicji. „II RP przyniosła nam to, co uważam za największy sukces — wychowanie w polskiej szkole ucznia, który wiedział, że jest Polakiem i ma obowiązki polskie” – mówił prezydent.
„Co my dziś zrobimy dla polskiej niepodległości? Jakie jest nasze jestestwo w XXI wieku?” – pytał Karol Nawrocki. „Gdzie nasze wartości chrześcijańskie, które budowały fundamenty Rzeczpospolitej? Czemu musimy być świadkami instalowanie protezy wartości chrześcijańskich, którą mają być obce nam ideologie w systemie edukacji? To nie polskie i prezydent nie pozwoli, abyśmy stali się papugą narodów, bezwolnie powtarzającą to, co przychodzi z Zachodu” – dodał prezydent, zastrzegając, że mówi to jako zwolennik Unii Europejskiej.
„Część polskich polityków jest gotowa, aby oddawać wolność po kawałku obcym instytucjom, trybunałom, agendom, Unii Europejskiej” – oskarżał oponentów Nawrocki. „Czy nie stać nas dziś na marzenia: na CPK, żeglugę śródlądową, rozwój portów, rozwój polskiego atomu, centrum technologii przemysłowych? Polacy nie chcą politycznych szopek i teatrów, chcą móc dostać się do lekarza, być wyleczeni; chcą taniej płacić za prąd, za artykuły spożywcze. Nasza niepodległość to też sprawiedliwość społeczna” – mówił Nawrocki.
W tym czasie szef rządu otwierał Paradę Niepodległości organizowaną w Gdańsku. „Kiedy blisko ćwierć wieku temu wspólnie z gospodarzem i gospodynią i śp. Pawłem Adamowiczem decydowaliśmy się na organizowanie pierwszej parady 11 listopada, tu w Gdańsku, nie sądziliśmy, że ten pełen uśmiechu i dobrych uczuć, radosny sposób obchodzenia Święta Niepodległości tak szybko rozniesie się w całym kraju. To ważne, bo niepodległość jest dla wszystkich” – mówił Donald Tusk. „Chciałbym, żeby cała Polska zobaczyła, że obchody Święta Niepodległości, to święto radości, dumy, jedności od Bałtyku do Tatr, od Bugu, po Odrę. Wszędzie dzisiaj Polski i Polacy podają sobie dłonie, uśmiechają się do siebie, świętują ten dzień, najlepiej jak potrafią” – dodał premier.
Rocznicę 11 listopada premier nazwał „cudem zjednoczenia”, a jego symbolem stała się postać marszałka Józefa Piłsudskiego. „On musiał zapomnieć, że jakże często stawał się symbolem nienawiści, pogardy. Słyszał od swoich przeciwników, że jest lewakiem, bezbożnikiem, agentem niemieckim... skąd my to znamy?” – mówił Donald Tusk. „Ale najważniejsze dla niego i tak powinno być dla nas wszystkich, była troska o niepodległą ojczyznę. Dla niego było bardzo ważne, żeby niepodległość była dla wszystkich i żeby nikogo nie wykluczyła”.
Szef rządu dodał, że najważniejsze to, że „patriotyzm to nigdy Polak przeciwko Polakowi, to zawsze Polak razem z Polakiem”.
Przeczytaj także: