Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Iran wystrzelił dziś rano w stronę Izraela około 40 pocisków. Amerykańskie bazy w regionie szykują się na irańską odpowiedź
Bombowce strategiczne B-2 wykorzystane w ataku na zakład do wzbogacania uranu w Fordo w centralnym Iranie wyleciały z bazy w stanie Missouri i leciały bez przystanku przez 37 godzin do celu. Według anonimowego urzędnika amerykańskiego, który rozmawiał z „New York Times'em”, Amerykanie przy pomocy bombowców B-2 zrzucili 12 tzw. „bomb burzących bunkry” na zakład w Fordo i dwie na drugi zakład w Natanz.
Zdaniem anonimowego irańskiego urzędnika, który rozmawiał z Reutersem, większość wzbogaconego w Fordo uranu została przed irańskim atakiem przetransportowana w inne, nieznane miejsce. Trudno jednak w dzisiejszych warunkach zweryfikować prawdziwość takiego twierdzenia i faktyczne możliwości przeprowadzenia takiej operacji.
Jednocześnie trwają dalsze izraelskie uderzenia na Iran. Dziś rano Izraelczycy zaatakowali choćby bazę logistyczną irańskiej armii w Tabrizie na północy Iranu.
Irańczycy nie odpowiedzieli jeszcze Amerykanom. Przed amerykańskim atakiem irańscy przywódcy i decydenci podkreślali, że atak USA na Iran oznaczać będzie ostrą odpowiedź ze strony Iranu. Rano w irańskich mediach dominuje lekceważący stosunek do amerykańskiego ataku. Irańska telewizja państwowa, raportując z drogi w okolicach Fordo przekazała, że nic nie wskazuje na to, że w okolicy nastąpił atak. Z kolei gubernator prowincji Kom, w której znajduje się Fordo, twierdzi, że zniszczenia są minimalne.
Mehdi Mohammadi, doradca marszałka irańskiego parlamentu (madżlesu) Mohammada Bakera Kalibafa napisał dziś w mediach społecznościowych, że skala zniszczeń w Fordo jest drugorzędną kwestią. Jego zdaniem sposobem na uderzenie w USA jest mocna odpowiedź Izraelowi (Mohammadi pisze dosłownie o „poderżnięciu gardła Netanjahu”).
Dziś rano Iran rzeczywiście ponownie uderzył w Izrael. Irańczycy wystrzelili dziś 40 rakiet w stronę Izraela. Kilka z nich spowodowało spore zniszczenia w centralnym Tel Awiwie. Na razie nie ma doniesień o ofiarach śmiertelnych tych ataków. Izraelskie służby mówią o 27 rannych.
Amerykanie spodziewają się irańskiej odpowiedzi. W regionie stacjonuje około 40 tys. amerykańskich żołnierzy w bazach m.in. w Iraku, Kuwejcie, Bahrajnie, Katarze czy Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Władze Bahrajnu ostrzegły dziś mieszkańców, by korzystali z głównych dróg w tym niewielkim, wyspiarskim kraju tylko, jeśli jest to naprawdę konieczne. Rząd poprosił też urzędników o pracę z domu. W stolicy Bahrajnu, Manamie, znajduje się amerykańska Baza Wsparcia Marynarki Wojennej. Bahrajn znajduje się nieco ponad 200 km w linii prostej od Iranu, po drugiej stronie Zatoki Perskiej.
Wielka Brytania de facto zaakceptowała amerykański atak. We wpisie w mediach społecznościowych brytyjski premier Keir Starmer napisał, że „Iran nie może posiadać broni jądrowej, a Amerykanie podjęli kroki, by temu zapobiec”.
Arabia Saudyjska wyraziła zaniepokojenie sytuacją i przypomniała stanowisko z 13 czerwca, gdy potępiła izraelski atak na Iran i naruszenie jego integralności terytorialnej. Iran i Arabia Saudyjska są poważnymi regionalnymi rywalami ideologicznymi i strategicznymi.
W sobotę 21 czerwca USA przyłączyły się do wojny Izraela z Iranem. Donald Trump ogłosił, że zostały zbombardowane trzy obiekty nuklearne w Iranie. „Teraz jest czas na pokój”
Aktualizacja: Izrael poinformował o wysłaniu dwóch serii pocisków ze strony Iranu. Trafione zostały cele w Hajfie i w okolicach Tel Avivu.
„Przeprowadziliśmy bardzo udany atak na trzy obiekty atomowe” – poinformował w sobotę 21 czerwca wieczorem (w nocy z soboty na niedzielę czasu polskiego) prezydent USA Donald Trump na platformie Social Truth. To Fordo, Natanz i Isfahan. Iran potwierdził atak. „To historyczny moment dla Stanów Zjednoczonych Ameryki, Izraela i świata. Iran musi teraz zgodzić się na zakończenie tej wojny. Dziękuję!” – pisał dalej Trump. „Pełny ładunek bomb został zrzucony na instalację w Fordo. Wszystkie samoloty są bezpieczne i wracają do domu. Gratulacje dla Amerykańskich Wojowników. Nie ma innej armii na świecie, która mogłaby to zrobić. Teraz jest czas na pokój!”.
Ok. 4 czasu polskiego przywódca USA wygłosił orędzie, w którym powiedział: „Mogę ogłosić światu, że atak był całkowitym sukcesem”. Na atak odpowiedział szef MSZ Iranu: „Atak USA na irańskie obiekty atomowe jest oburzający i będzie miał >>wieczne konsekwencje<<”.
Na platformie X za atak podziękował premier Izraela Benjamin Netanjahu: „Stany Zjednoczone kontynuowały, z większą intensywnością i z wielką siłą, ataki armii Izraela i Mossadu na irański program nuklearny. Program ten zagrażał naszemu istnieniu, a także pokojowi na całym świecie. Natychmiast po zakończeniu operacji zadzwonił do mnie prezydent Trump. To była bardzo ciepła i wzruszająca rozmowa. Prezydent Trump jest silnym liderem wolnego świata. Jest wielkim przyjacielem Izraela, przyjacielem jak żaden inny. W swoim imieniu i w imieniu wszystkich obywateli Izraela, w imieniu całego narodu żydowskiego, dziękuję mu z całego serca”.
W nocy z 12 na 13 czerwca Izrael zaatakował Iran. Izraelczycy uderzyli w cele związane z irańskim programem atomowym i rakietowym, a także inne cele związane z irańską armią. W ataku zginęło przynajmniej trzech irańskich generałów. W kolejnych dniach zaplanowane było spotkanie dyplomatów obydwu krajów w Omanie, ale Izrael wyprzedził wypadki. "
Izrael utrzymuje, że jest to „atak wyprzedzający”. Nie ma jednak wiarygodnych informacji, że Iran planował wówczas masowe uderzenie na Izrael.
Głównym celem jest oczywiście powstrzymanie Iranu przed możliwością posiadania broni atomowej.
Według ostatniego raportu IAEA Iran rzeczywiście mógł być stosunkowo blisko takiej możliwości. W maju tego roku raport IAEA ujawnił, że w ostatnim czasie Iran znacznie przyspieszył proces wzbogacania uranu. Według ustaleń Agencji, w maju 2025 Iran zgromadził 408,6 kg uranu wzbogaconego do 60 proc." – pisał w OKO.press Jakub Szymczak, który śledzi wydarzenia na Bliskim Wschodzie.
Przeczytaj także:
USA wspierają Izrael, ale nie wiadomo było, czy ostatecznie przystąpią do wojny.
Przeczytaj także:
Więcej na ten temat w OKO.press:
Przeczytaj także:
W uwolnionej dziś przez władze białoruskie grupie 14 więźniów, na czele z Siarhiejem Cichanouskim, znalazło się trzech obywateli Polski, o których zwolnienie zabiegały polskie władze.
„Mój mąż Siarhiej jest wolny! Trudno opisać radość w moim sercu” — napisała w sobotę po południu na platformie X Swiatłana Cichanouska.
Za pomoc w uwolnieniu swojego męża liderka białoruskiej opozycji podziękowała m.in. prezydentowi USA Donaldowi Trumpowi, a także Keithowi Kelloggowi, specjalnemu wysłannikowi amerykańskiego przywódcy do spraw Ukrainy.
„Jeszcze nie skończyliśmy. 1150 więźniów politycznych nadal pozostaje za kratami. Wszyscy muszą zostać uwolnieni” — dodała Cichanouska.
Uwolnienie Cichanouskiego skomentował też w mediach społecznościowych minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski.
„Wolny świat cię potrzebuje, Siarhei! Moja najszczersza radość jest z tobą, Swiatłaną Cichanouską i całą twoją rodziną. Widząc was razem ponownie, pokazujemy, dlaczego lata walki o wolność mają znaczenie” — napisał szef MSZ na platformie X.
Siarhiej Cichanouski znalazł się w grupie 14 uwolnionych więźniów — wynika z wpisu amerykańskiego prawnika Johna Coalego. „Silnie przywództwo Donalda Trumpa doprowadziło dziś do uwolnienia na Białorusi 14 więźniów” – napisał w serwisie X adwokat, dziękując jednocześnie władzom Litwy za współpracę i pomoc.
Odsiadujący wyrok 18 lat więzienia mąż Cichanouskiej został w 2023 roku skazany na dodatkowe półtora roku za niepodporządkowanie się personelowi kolonii karnej.
W sobotę przywódca Białorusi Aleksander Łukaszenko spotkał się w Mińsku z Keithem Kelloggiem. Rozmowa odbyła się w Pałacu Niepodległości, siedzibie Łukaszenki. Według państwowej agencji BiełTA Łukaszenko ocenił, że wizyta amerykańskiego urzędnika „narobiła dużo szumu na świecie”.
Z kolei Kellog wskazał, że „żyjemy w bardzo niebezpiecznych czasach, kiedy kryzysy, z którymi się mierzymy, mogą gwałtownie eskalować, narastać, jeśli nie będziemy mądrzy i sprawiedliwi”.
Reuters podaje, że Białoruś uwolniła w sumie 14 więźniów politycznych. Wolność odzyskało trzech Polaków, pięciu Białorusinów, dwóch Japończyków, dwóch Łotyszy, Estończyk i Szwed. Nie podano jednak ich nazwisk.
Swiatłana Cichanouska została kandydatką w wyborach prezydenckich na Białorusi w 2020 roku po tym, gdy władze nie pozwoliły jej mężowi zarejestrować swej kandydatury. Cichanouski został zatrzymany 29 maja 2020 roku podczas pikiety przedwyborczej i od tamtej pory był więziony. W grudniu 2021 roku został skazany na 18 lat więzienia m.in. za „organizację zamieszek”.
Przeczytaj także:
Rosyjska aktywistka Nadieżda Rossinskaja została skazana na 22 lata więzienia za pomaganie Ukraińcom w ucieczce z niebezpiecznych regionów objętych wojną.
Nadieżda Rossinskaja, znana również jako Nadin Geisler, była aktywistką i założycielką organizacji o nazwie „Armia Piękności”, która – według „The Moscow Times” – w latach 2022–2023 pomogła około 25 tys. osób mieszkających na okupowanych przez Rosję terenach Ukrainy.
Sąd w obwodzie biełgorodzkim, na południowym zachodzie Rosji, skazał aktywistkę na 22 lata więzienia za „zdradę stanu” i „terroryzm”. Informację podał jej adwokat oraz lokalne media.
Rossinskaja została zatrzymana w lutym 2024 roku. Początkowo oskarżono ją o „nawoływanie do działań zagrażających bezpieczeństwu państwa”. Chodziło o publikowanie w mediach społecznościowych wezwań do przekazywania darowizn na rzecz Sił Zbrojnych Ukrainy. Potem zarzuty zaostrzono -- miała rzekomo finansować terroryzm i działać na szkodę Rosji.
W areszcie śledczym dziewczyna zaczęła mieć problemy zdrowotne: cierpiała na tachykardię, problemy ze wzrokiem, silne bóle głowy i osłabienie, przez co nie mogła ustać na nogach.
Przed rosyjską inwazją na Ukrainę Rossinskaja pracowała jako fotografka. Potem zbierała fundusze dla uchodźców i ewakuowała zwierzęta z Ukrainy. Jak podaje BBC, aktywistka pomogła kobiecie z Ukrainy odnaleźć zaginione dzieci. Mieszkanka obwodu charkowskiego znalazła się po przeciwnej stronie frontu i straciła z nimi kontakt. Po kilku miesiącach poszukiwań aktywistce udało się odnaleźć dzieci w jednym z regionów Rosji, co umożliwiło ponowne zjednoczenie rodziny.
Rossinskaja uciekła z kraju w maju 2023 roku do Gruzji, po tym, jak rosyjska policja zatrzymała młodą kobietę, która wpłaciła darowiznę na rzecz jej działalności. Jednak kilka miesięcy później wróciła do Rosji, by pomagać dalej.
W październiku 2024 roku rosyjskie władze wpisały Rossinskają na listę terrorystów i ekstremistów. Aktywistka w oficjalnym rejestrze widnieje jako urodzona w Kazachstanie w 1995 roku.
W czwartek 19 czerwca prokuratura zażądała dla niej 27 lat więzienia. Jej adwokat wnioskował o uniewinnienie.
Sama Rossinskjaa zadeklarowała, że jeśli sędzia nie zdecyduje się jej uniewinnić, to chce kary 27 lat i jednego dnia więzienia – „dla ustanowienia nowego rosyjskiego rekordu”.
Taki wyrok byłby dłuższy niż ten, który otrzymała Daria Trepowa – Rosjanka skazana za podłożenie bomby i zamach, w którym zginął prorosyjski bloger w 2023 roku. Kara, którą odbywa Trepowa, jest jak dotąd najdłuższą karą dla kobiety we współczesnej Rosji.
W piątek Wojskowy Sąd Okręgowy Drugiego Zachodniego Okręgu uznał Rossinskają winną wszystkich trzech zarzutów i skazał na 22 lata więzienia.
Dodatkowo sąd nałożył na aktywistkę grzywnę w wysokości 320 tys. rubli (około 4 tys. dolarów) – poinformował jej adwokat, Aleksiej Pryanisznikow.
Od rozpoczęcia inwazji na Ukrainę w lutym 2022 roku, rosyjskie władze systematycznie zaostrzają represje wobec wszelkich przejawów sprzeciwu wobec wojny i reżimu. Wprowadzone w ekspresowym tempie przepisy, pozwalają karać obywateli za „dyskredytowanie armii”, „wspieranie terroryzmu” czy „zdradę stanu”.
Liczba postępowań karnych w Rosji za terroryzm, szpiegostwo i współpracę z obcym państwem gwałtownie wzrosła od początku pełnoskalowej wojny w Ukrainie, czyli ponad trzy lata temu. Według rosyjskiego stowarzyszenia prawniczego Pierwyj Otdieł cytowanego przez Reuters, w 2024 roku za tego typu przestępstwa skazano 359 osób. Praktycznie każda forma solidarności z Ukrainą może być interpretowana przez służby jako zdrada.
Czytaj inne teksty OKO.press
Przeczytaj także:
Ministrowie finansów Unii Europejskiej dali zielone światło Bułgarii na wprowadzenie euro od 1 stycznia 2026 roku. Bułgaria stanie się 21. krajem UE posługującym się wspólną walutą.
W przyszłym tygodniu w Brukseli przywódcy państw unijnych zajmą się tematem przystąpienia Bułgarii do strefy euro.
Proces legislacyjny związany z wprowadzeniem wspólnej waluty ma się zakończyć w lipcu przyjęciem trzech aktów prawnych przez państwa członkowskie. To formalnie otworzy Bułgarii drogę przyjęcia euro z początkiem 2026 roku.
Prócz Bułgarii poza strefą euro pozostaje jeszcze sześć państw Unii: Polska, Szwecja, Czechy, Węgry, Rumunia i Dania. Ostatni kraj, który dołączył do strefy euro jest Chorwacja, która wstąpiła w 2023 roku.
Komisja Europejska uznała, że Bułgaria spełniła wszystkie warunki, które mają zagwarantować, że kraj jest gotowy na wprowadzenie euro i że gospodarka dobrze to przyjmie.
Europejski Bank Centralny także dał zielone światło, podkreślając, że „Bułgaria wykazała się dużym zaangażowaniem i przeprowadziła potrzebne reformy”.
Premier Bułgarii Rossen Jeliazkow nazwał to wydarzenie „wyjątkowym dniem” i zaznaczył, że jest ono efektem wielu lat reform, współpracy z Unią i ciężkiej pracy.
Mimo to, część obywateli nie podziela entuzjazmu władz. Niemal połowa Bułgarów sprzeciwia się wprowadzeniu euro, obawiając się, że odbije się to negatywnie na ich portfelach i gospodarce.
Na początku czerwca przeciwko wprowadzeniu euro protestowało tysiąc osób przed budynkiem parlamentu w centrum Sofii. Wśród transparentów były hasła: „Zachowajmy lewa bułgarskiego”, „Nie dla euro” i „Przyszłość należy do suwerennych państw”.
Ale są też tacy, którzy czekają na zmianę. „Da nam to większą swobodę i ułatwi podróżowanie za granicę” – powiedziała agencji AFP 36-letnia programistka.
Aby wprowadzić euro, państwo musi spełnić tzw. kryteria konwergencji. O tym, czy dane państwo może przyjąć wspólną walutę, decydują kraje członkowskie na podstawie oceny Komisji Europejskiej. KE oceniła pozytywnie wysiłki Bułgarii 4 czerwca.
Żeby kraj mógł dołączyć do strefy euro, musi spełnić cztery konkretne warunki, tzw. kryteria konwergencji. Są one po to, żeby gospodarka nowego państwa w strefie była stabilna i dobrze dopasowana do wspólnej waluty. Oto warunki:
Innymi słowy – gospodarka musi być uporządkowana, a waluta stabilna, zanim kraj zmieni walutę na euro.
Minister finansów Andrzej Domański, który w piątek przewodniczył spotkaniu szefów resortów finansów w Luksemburgu, powiedział dziennikarzom, że Polska nie prowadzi żadnych prac nad przyjęciem euro. Jego zdaniem obecna sytuacja jest dla kraju korzystna.
Przeczytaj także: