Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
„Rosja nie może oczekiwać, że dostanie terytorium, którego jeszcze nie podbiła” – powiedział wiceprezydent Vance w nocnym wywiadzie dla Fox News. Czy Amerykanie wpadli w pułapkę?
Vance powtórzył wypowiedzi ze środowego spotkania przywódców w Monachium. Rosja „żąda zbyt wiele”, powiedział wtedy i prawdopodobnie będzie musiała pójść na ustępstwa. Jednak Vance powiedział Fox News w czwartek, że wygórowane żądania Moskwy mają sens, ponieważ Rosja wierzy, że wygrywa wojnę.
„To mnie nie martwi. Martwiłoby mnie, gdybyśmy doszli do wniosku, że Rosjanie nie angażują się w negocjacje w dobrej wierze”. W takim przypadku, powiedział Vance, Biały Dom wycofałby się z roli mediatora.
Od lutego administracja Donalda Trumpa próbuje zakończyć najazd Rosji na Ukrainę „w 24 godziny”. Po rozmowach ze stroną Rosyjska i publicznym poniżaniu Ukrainy Amerykanie zaproponowali Putinowi rozejm na następujących warunkach: Rosja zatrzymuje zdobyte w Ukrainie ziemie, przy czy USA uznają oficjalnie aneksję Krymu. Sankcje gospodarcze na Rosję zostaną zniesione, ale Ukraina pozostanie niepodległym państwem z własną armią.
Rosją odrzuciła ten plan. Cały czas powtarza, że warunkiem pokoju jest „usunięcie przyczyn wojny”. Zdaniem Putina przyczyną jest samo istnienie niezależnej od Moskwy Ukrainy. Dlatego Moskwa domaga się zmiany władz w Kijowie na promoskiewskie („denazyfikacja”) i likwidacji ukraińskiej armii („demilitaryzacja”). Do tego dodaje warunek, by Ukraina oddała w całości cztery regiony, które Rosja anektowała na papierze i wpisała sobie do konstytucji — choć ich nie zdobyła.
Teraz widać, że Amerykanie dali się złapać w pułapkę.
Nazywając roszczenia terytorialne „wygórowanymi”, otwierają możliwość rozmowy o wymianie władz i możliwości obrony Ukrainy.
A to, że Vance uwierzył w rosyjską „wiarę w zwycięstwo”, pokazuje siłę rosyjskiej propagandy. Putin nie wygrywa, co symbolicznie widać dziś, gdy moskiewska „parada zwycięstwa” z okazji zakończenia II wojny światowej w Europie odbywa się w warunkach skrajnej niepewności i lęku. Pierwszy raz od najazdu na Ukrainę w 2022 r. W tym tygodniu Moskwy sięgnęło kilkadziesiąt ukraińskich dronów, dezorganizując ruch lotniczy w całej centralnej Rosji. Rosjanie nie są pewni, co może im dziś-jutro zrobić Ukraina. Do miasta ściągnięto dodatkową obronę przeciwlotniczą, miasto jest sparaliżowane nadzwyczajnymi działaniami, które mają zapewnić bezpieczeństwo gościom defilady.
Amerykanie zdają się też kupować inicjatywy pokojowe Kremla z 2-3-dniowymi rozejmami. Na więcej Kreml nie chce się zgodzić, bo jest przekonany, że dłuższy rozejm wzmocni obronę Ukrainy.
Tymczasem Ukraińcy przekazali amerykański negocjatorom, że są gotowi natychmiast cofnąć się 15 km od linii frontu pod warunkiem, że to samo zrobią Rosjanie. Powstałaby w ten sposób 30-kilometrowa strefa buforowa. Rosja się na to nie godzi, bo nie może zakończyć wojny bez symbolicznego „zatknięcia sztandaru zwycięstwa” w stolicy pokonanego wroga.
Jak pisaliśmy, potrzeba ta i wiara „w ostateczne zwycięstwo” jest warunkiem przetrwania reżimu Putina. Nie odnosi się więc do realiów militarnych.
Przeczytaj także:
Już po dwóch dniach konklawe kardynałowie w Watykanie podjęli decyzję, kto zastąpi zmarłego papieża Franciszka. Wybór padł na Amerykanina, kardynała Roberta Prevosta, który przyjął imię Leona XIV
Słynna łacińska fraza „Habemus papam” wybrzmiała z balkonu bazyliki św. Piotra w Watykanie dokładnie o godz. 19:13. Ponad godzinę wcześniej wierni zobaczyli biały dym, zwiastujący, że nowy papież został wybrany. W konklawe uczestniczyło 133 kardynałów, nowy papież musiał osiągnąć większość dwóch trzecich głosów, czyli zdobyć poparcie co najmniej 89 kardynałów.
69-letni Robert Prevost był wymieniany w gronie kandydatów, którzy mogą zastąpić zmarłego papieża Franciszka, ale nie był uważany za jednego z głównych faworytów konklawe. Prevost pochodzi z Chicago, ale wiele lat spędził na misji w Peru, ma też podwójne obywatelstwo: amerykańskie i peruwiańskie. Jest uważany za centrystę, ale bliskiego papieżowi Franciszkowi, zwłaszcza jeśli chodzi o nauczanie dotyczące wagi sprawiedliwości społecznej we współczesnym świecie, troski o migrantów i biednych.
W Peru Prevost pełnił w latach 2015-23 funkcję biskupa w Chiclayo, w północno-zachodniej części kraju. Papież Franciszek sprowadził go do Rzymu dwa lata temu, aby stanął na czele wpływowego watykańskiego urzędu odpowiedzialnego za wybór kapłanów, którzy mają służyć jako biskupi. Reuters cytuje słowa Prevosta z konferencji prasowej w Watykanie w 2023 roku: „Naszą pracą jest rozszerzenie namiotu i zapewnienie wszystkich, że są mile widziani w Kościele”.
Ksiądz Mark Francis, przyjaciel Prevosta od lat 70. XX wieku, powiedział Reutersowi, że kardynał był wielkim zwolennikiem pontyfikatu Franciszka, a zwłaszcza – jak już wspomnieliśmy wyżej – zaangażowania zmarłego papieża w kwestie sprawiedliwości społecznej.
„Zawsze był przyjaznym, ciepłym człowiekiem mówiącym głosem zdrowego rozsądku i zatroskanego o praktyczny wymiar działań Kościoła na rzecz ubogich” – mówi ks. Francis, który uczęszczał z Prevostem do seminarium. „Ma złośliwe poczucie humoru, ale nie był nigdy kimś, kto szuka rozgłosu” – dodał Francis w rozmowie z Reutersem.
Agencja cytuje również Jesusa Leona Angelesa, koordynatora grupy katolickiej w Chiclayo w Peru, który zna Prevosta od 2018 roku. Angeles nazwał nowego papieża „bardzo prostym” człowiekiem, który zawsze starał się pomagać innym.
Leon Angeles podkreślił, że Prevost okazał szczególną troskę o wenezuelskich migrantów w Peru. W ostatnich latach ponad 1,5 miliona Wenezuelczyków przeniosło się do Peru, aby uciec przed kryzysem ekonomicznym w ich kraju.
Tak rok temu kardynał Prevost mówił o problemie migracji podczas spotkania z wiernymi: „Musi istnieć sposób, aby rozwiązać problem, ale także traktować ludzi z szacunkiem. Każdy z nas, czy urodził się w Stanach Zjednoczonych Ameryki, czy na Biegunie Północnym, otrzymał dar bycia stworzonym na obraz i podobieństwo Boga, a dzień, w którym o tym zapomnimy, to dzień, w którym zapomnimy, kim jesteśmy”.
Projekt ustawy o asystencji osobistej nie dostał dziś akceptacji Stałego Komitetu Rady Ministrów. Bez tego nie może trafić na posiedzenie rządu w przyszłym tygodniu. Zamiast projektu będzie więc protest
„Z uwagi na złożoność regulacji, priorytetowy charakter ustawy oraz konieczność uzgodnienia jej zapisów, Stały Komitet Rady Ministrów podjął decyzję o [nowym] terminie składania uwag do projektu przez członków Komitetu do 13 maja. Po zakończeniu prac na poziomie SKRM projekt ustawy zostanie niezwłocznie skierowany pod obrady Rady Ministrów” – poinformowało Biuro Pełnomocnika Rządu ds. Osób z Niepełnosprawnościami.
To znaczy, że projekt nie stanie na posiedzeniu rządu, a 13 maja pod KPRM, trzy dni przed wyborami prezydenckimi odbędzie się demonstracja zdesperowanych osób z niepełnosprawnościami i ich bliskich.
Projekt ustawy o asystencji osobistej jest niezwykle wyczekiwaną zmianą dla osób z niepełnosprawnościami i ich bliskich. Dziś wspieranie takich osób spada na rodziny. Projekt wprowadzałby instytucję usługi publicznej finansowanej z budżetu. Polegałaby ona na tym, że osoba z niepełnosprawnością po ocenie jej sytuacji i tego, jakie wsparcie jest jej potrzebne do niezależnego życia, mogłaby skorzystać z pomocy asystenta finansowanego przez państwo. Zakres i skalę tej pomocy ustalałoby się indywidualnie.
Projekt realizuje postanowienia Konwencji o prawach osób z niepełnosprawnościami, którą Polska zobowiązała się respektować w 2012 r. Jest niezmiernie skomplikowany — bo stara się uwzględnić najróżniejsze sytuacje, w jakich ludzie mogą się znaleźć. Był konsultowany ze szczególnym uwzględnienie środowiska osób z niepełnosprawnościami. Jest też szalenie kosztowny. W pierwszym roku obowiązywania musimy na to wydać ok. miliarda złotych, po pięciu latach, gdy do systemu wejdą wszyscy potrzebujący — nawet ponad 10 mld rocznie. Dlatego m.in. Ministerstwo Finansów składa nieustająco nowe uwagi do niego.
Już sama akceptacja dla przygotowującego projekt Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej była w grudniu zaskakująca (bez takiej akceptacji nie mogą się zacząć prace w komitetach Rady Ministrów, a projekt nie może trafić na rząd). Wtedy jednak komentatorzy sądzili, że rząd zrozumiał, że identyfikowany w badaniach opinii publicznej niepokój może być kluczowy dla wyborów prezydenckich. A wynika on także z lęku, co będzie, jeśli rodzinę dotknie niepełnosprawność. Problem nazwał po imieniu serial „Matki Pingwinów”, który właśnie w tym czasie bił rekordy popularności.
Środowisko osób z niepełnosprawnościami założyło więc, że trzeba pilnować rządu, by przyjął projekt przed wyborami prezydenckimi. Bo potem prawa osób z niepełnosprawnościami mogą znowu stać się „mniej ważne”. Bez akceptacji Komitetu Stałego nie będzie to już możliwe przed I turą wyborów.
Ustawa o asystencji osobistej jest uzupełnieniem innej fundamentalnej zmiany — obowiązującej od 1 stycznia 2024 ustawy o świadczeniu wspierającym. Ona też oparta jest na nowej zasadzie, że państwo nie ocenia, do czego dana osoba jest „niezdolna”, ale czego potrzebuje do samodzielnego życia. W przypadku świadczenia wspierającego chodzi o finansowe wsparcie do poziomu, jaki pozwala prowadzić właśnie to niezależne życie.
I ustawa świadczeniu wspierającym i projekt ustawy o asystencji osobistej idą w poprzek panującego w Polsce przekonania, że „opiekować” się osobami z niepełnosprawnościami i seniorami mają członkowie ich rodzin. A w przypadku opieki świadczonej przez osoby obce, cz lowiek sam musi za to zapłacić, np. mieszkaniem.
Przeczytaj także:
Na zdjęciu u góry – happening pod Sejmem w 2024 r. w sprawie ustawy o asystencji osobistej. Zdjęcie mężczyzny z niepełnosprawnością i jego matki rozłożone na chodniku tak, by przechodnie zrozumieli, że depczą prawa tych osób, zgadzając się na brak wsparcia dla nich.
Przewaga Rafała Trzaskowskiego nad Karolem Nawrockim przekroczyła w pierwszej turze 10 punktów procentowych – wynika z sondażu pracowni Pollster. Jednocześnie dwaj główni kandydaci zbierają razem tylko 56 proc. głosów. Jeśli tak będzie w wyborach, byłby to najniższy wynik liderów w historii
Większa przewaga Trzaskowskiego, utrzymanie podium przez Sławomira Mentzena, Adrian Zandberg zbliżający się do poziomu Szymona Hołowni. Tak wygląda najnowszy sondaż pracowni Pollster dla „Super Expressu”. Szczegółowe wyniki, podane przez SE z dokładnością do 0,1 proc.*:
W stosunku do poprzedniego sondażu na zlecenie „SE” o 2,3 punktu procentowego spadło poparcie dla Karola Nawrockiego. Trzaskowski „urósł” w granicach błędu statystycznego, o 0,7 punktu. Minimalnie do góry poszły notowania Magdaleny Biejat, Szymona Hołowni i Adriana Zandberga.
Sondaż przeprowadzono w dniach 7-8 maja, może więc pokazywać już reakcję wyborców na „aferę kawalerkową” Karola Nawrockiego. To mogłoby tłumaczyć spadek jego notowań, ale trzeba czekać na potwierdzenie w innych sondażach. Zwłaszcza, że Pollster prowadzi badania w całości na panelu „Reaktor opinii”, na którym zgromadził 430 tys. uczestników i uczestniczek zachęcanych drobnymi nagrodami.
Charakterystyczne dla takiego badania (poza niską ceną) jest brak osób niezdecydowanych – poparcie dla kandydatów i kandydatek sumuje się do 100 proc. Tym bardziej zwraca uwagę niskie, jak na polską scenę poparcie dla obu kandydatów duopolu PiS – PO/KO, które wynosi tylko 56 proc. W czterech ostatnich wyborach prezydenckich kandydaci PO/KO i PiS zdobywali razem w I turze:
Także inne sondaże wskazują na to, że Polki i Polacy zaczynają szukać nowych rozwiązań politycznych, zarówno skrajnie prawicowych (Mentzen, Braun), jak lewicowych.
Średnie wszystkich sondaży wskazują na wzrost w ostatnich tygodniach notowań lewicowej trójki: Magdaleny Biejat i Adriana Zandberga (na tym samym poziomie ok. 6 proc.), a nawet Joanny Senyszyn (blisko 2 proc.).
W opublikowanym w środę sondażu pracowni Opinia24 dla „Faktów” TVN i TVN24 (metodą mieszaną – na panelu i telefonicznie) zmierzono Trzaskowskiemu 31 proc., Nawrockiemu – 25 proc., Mentzenowi – 14 proc. Dalej, na tym samym poziomie: Magdalena Biejat (6 proc.), Szymon Hołownia i Adrian Zandberg (po 5 proc.).
W sondażu Opinii24 przewaga Trzaskowskiego nad Nawrockim wynosi, jak widać 6 pkt proc. (nietypowo mało jak na ostatnie sondaże), na panelu Pollstera sięga prawie 10 pkt proc. Za wcześnie jednak, by sądzić, że Nawrocki stracił na „aferze kawalerkowej”.
*Ma robić wrażenie precyzji, która nie jest uzasadniona, bo błąd pomiaru wynosi ok. 2 pkt proc.
Przeczytaj więcej w OKO.press:
Przeczytaj także:
Prokuratura rozpoczęła śledztwo i postawiła zarzuty 22-letniego Mieszka R.
„Zarzuty dotyczą zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem osoby pokrzywdzonej, usiłowania zabójstwa pracownika ochrony straży uniwersyteckiej, a także znieważenia zwłok pokrzywdzonej na miejscu zdarzenia. W chwili obecnej podejrzany został już przetransportowany do budynku tutejszej prokuratury i oczekuje na rozpoczęcie czynności” – potwierdziła prok. Lucyna Korga-Mazurek Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Przesłuchanie Mieszka R. rozpoczęło się o godzinie 15:00.
Czynności procesowe z udziałem podejrzanego sprawcy zdarzeń na Uniwersytecie Warszawskim w Prokuraturze Rejonowej Warszawa Śródmieście Północ w Warszawie planowane są dziś o godz. 15:00. Konferencja prasowa podsumowująca dotychczasowe ustalenia śledztwa odbędzie się w…
— Prokuratura Okręgowa w Warszawie (@Prok_Okreg_Wawa) May 8, 2025
„Chcę podkreślić, że wszystkie te czynności przeprowadzone zarówno przez prokuratorów tutejszej prokuratury, jak i przez funkcjonariuszy Komendy Stołecznej Policji były prowadzone w sposób dynamiczny, szybki i sprawny, co pozwoliło na przeprowadzenie tych wszystkich czynności i sformułowanie zarzutów przed upływem 24 godzin od momentu zatrzymania podejrzanego, który, jak wiemy, został ujęty na miejscu zdarzenia, na gorącym uczynku. Jeszcze dziś zostanie skierowany wniosek o zastosowanie tymczasowego aresztowania na okres 3 miesięcy wobec podejrzanego, który będzie rozpoznany prawdopodobnie w dniu jutrzejszym” – przekazała Korga-Mazurek
W środę student trzeciego roku prawa odciął siekierą głowę 53-letniej portierki, poważnie ranny w wyniku ataku został również ochroniarz. Według najnowszych informacji jego stan jest stabilny i niezagrażający życiu.
W czwartek rektor Uniwersytetu Warszawskiego zaapelował o zmiany w prawie, które mogłyby chronić pracowników uczelni i studentów. Prace nad takimi regulacjami zapowiedział minister nauki i szkolnictwa wyższego.