Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Wg nowego badania CBOS blisko połowa Polek i Polaków zgadza się z twierdzeniem, że osoby homoseksualne mają prawo zawierać związki małżeńskie. Jeszcze trzy lata temu z tym twierdzeniem zgadzała się tylko jedna trzecia badanych
Rośnie akceptacja osób homoseksualnych w Polsce. Zarówno w aspekcie publicznego pokazywania swojego sposobu życia, zawierania związków małżeńskich, jak i adopcji dzieci.
Jak wynika z ostatniego badania CBOS, w ciągu ostatnich trzech lat w Polsce wyraźnie wzrósł odsetek osób, które uważają, że:
To bardzo pozytywna zmiana – jeszcze pięć lat temu odsetek ten był ponad dwa razy niższy.
Wyniki wciąż pokazują jednak, że Polacy są w swoim stosunku do gejów i lesbijek podzieleni. Dominują co prawda postawy akceptujące (43 proc.), ale niewiele niższy jest odsetek deklaracji niechęci (36 proc.) – informuje CBOS w swoim raporcie.
Co piąty Polak ma do osób homoseksualnych stosunek ambiwalentny – ani dobry, ani zły (19 proc.).
Co ważne, pozytywny stosunek do osób homoseksualnych mają częściej ci, którzy zwyczajnie znają takie osoby.
Akceptację względem osób homoseksualnych prawie trzykrotnie częściej deklarują badani znający osobiście geja lub lesbijkę (65 proc. wobec 23 proc. w grupie osób nieposiadających takich znajomości). Także trzykrotnie częściej niechęć do tej grupy deklarują osoby nieznające żadnej osoby homoseksualnej (50 proc. wobec 18 proc. w grupie znających osobiście geja lub lesbijkę).
Ta rosnąca akceptacja wobec osób homoseksualnych wynika najprawdopodobniej z tego, że osoby homoseksualne są coraz bardziej widoczne w społeczeństwie. Rośnie bowiem odsetek tych, którzy deklarują, że osobiście znają geja lub lesbijkę.
Obecnie aż 47 proc. badanych, czyli niemal połowa Polaków deklaruje, że zna osobiście geja albo lesbijkę. To ponad trzy razy więcej niż jeszcze szesnaście lat temu, kiedy udział ten wynosił 15 proc. i 4 proc. więcej niż w poprzedniej edycji badania, czyli trzy lata temu.
Za ten dynamiczny przyrost odpowiada zapewne rosnąca śmiałość, z jaką osoby homoseksualne ujawniają swoją orientację – diagnozuje CBOS.
Jeśli zaś chodzi o elektoraty, to z najwyższym poziomem akceptacji wobec osób homoseksualnych spotykamy się wśród wyborców Lewicy oraz Koalicji Obywatelskiej. Najniższym w grupie zwolenników Prawa i Sprawiedliwości oraz Konfederacji Wolność i Niepodległość. Relatywnie niskie poziomy akceptacji i wysokie niechęci znajdujemy też wśród osób niezdecydowanych, na kogo głosować oraz niezamierzających uczestniczyć w wyborach parlamentarnych.
W trzech miejscach na południowym zachodzie kraju przekroczone są już stany alarmowe na rzekach, w kolejnych ośmiu przekroczony jest stan ostrzegawczy. Chodzi przede wszystkim o rzeki w województwie dolnośląskim i wielkopolskim.
Poziom wody w rzekach w Polsce w związku z intensywnymi opadami deszczu rośnie i będzie rosnąć. Najtrudniejsza sytuacja jest na południowym zachodzie, gdzie przekroczone zostały stany alarmowe – informuje TVN Meteo, powołując się na informacje IMGW.
Obowiązują ostrzeżenia hydrologiczne najwyższego stopnia.
Stany alarmowe rzek przekroczone są w trzech miejscach:
Stany ostrzegawcze przekroczone są w ośmiu miejscach:
To dane na piątek 13 września godzinę 12.
Jak informuje TVN Meteo, szybki wzrost poziomu wody odnotowano także na Nysie Kłodzkiej (w okolicach Barda, woj. dolnośląskie), na rzece Wda (w okolicach osady leśnej Błędno w województwie pomorskim), na Odrze (w okolicach Brzegu Dolnego w woj. dolnośląskim oraz w okolicach Chałupek i Krzyżanowic w woj. śląskim), na Piławie (w okolicach Dzierżoniowa, woj. dolnośląskie) czy Kamiennej (Jakuszyce, woj. dolnośląskie).
IMGW informuje też, że zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, najbliższy weekend przyniesie ulewne opady deszczu, zwłaszcza w południowej Polsce. W województwach dolnośląskim, opolski, śląskim i małopolskim dobowe sumy opadów mogą wynieść nawet 120-150 mm, a punktowo w rejonie Kotliny Kłodzkiej nawet 200 mm.
Nad Polską będzie zalegała bardzo wilgotna masa powietrza polarnego morskiego, znajdziemy się pod wpływem niżu genueńskiego.
Sejm przyjął prawie wszystkie poprawki Senatu do ustaw reformujących TK. Ruch należy teraz do prezydenta Dudy.
W piątek 13 września Sejm w bloku głosowań decydował o poprawkach, jakie Senat wprowadził do projektów ustawy o Trybunale Konstytucyjnym oraz ustawy z przepisami wprowadzającymi ustawę o TK.
Projekt ustawy o TK przewiduje między innymi, że sędziów zasiadających w Trybunale wybierałby Sejm większością 3/5 głosów. Kandydatów zgłaszać by mogli nie tylko parlamentarzyści, ale także prezydent, Prezydium Sejmu, Krajowa Rada Prokuratorów oraz zgromadzenia ogólne NSA i SN. Zreformowany zostałby także sposób zarządzania TK przez prezesa oraz system dyscyplinarny. Ustawa o przepisach wprowadzających przewiduje uznawanie za nieważne wyroków TK, w których wydaniu uczestniczyły osoby nieuprawnione do orzekania, czyli tzw. dublerzy.
Sejm pracował nad projektami (oryginalnie zaproponowanymi przez zespół ekspertów Fundacji Batorego) od kwietnia do lipca. Senat 31 lipca do uchwalonych projektów wprowadził kilkadziesiąt poprawek. Dużą część z nich stanowiły kwestie techniczne i redakcyjne, ale znalazły się tam i takie rozwiązania jak np. możliwość złożenia przez powołanych przez Sejm sędziów TK ślubowania w formie poświadczenia notarialnego składanego marszałkowi Sejmu. To zabezpieczenie na wypadek sytuacji, do których doszło w trakcie kadencji prezydenta Andrzeja Dudy, który odmówił legalnie wybranym sędziom odebrania ślubowania.
Senat rozszerzył także przesłanki wyłączenia sędziego TK. W przyjętej przez Sejm wersji sędzia podlegał wyłączeniu, jeśli w okresie ostatnich dziesięciu lat, sprawując mandat posła lub senatora, uczestniczył w wydaniu aktu normatywnego będącego przedmiotem wniosku, pytania prawnego lub skargi. Senat wykreślił z przepisu przedział czasowy „ostatnich dziesięciu lat”, co oznacza, że wyłączenie obowiązuje w przypadku, gdy sędzia kiedykolwiek brał udział w wydaniu zaskarżonego aktu. Eksperci wskazywali, że takie rozwiązanie mogłoby podważać sens wybierania byłych posłów i senatorów do TK ze względu na ewentualny problem z zebraniem pełnego składu do orzekania.
Ostatecznie Sejm przyjął prawie wszystkie poprawki Senatu, w tym dwie wyżej wymienione. Referujący sprawozdanie Komisji sprawiedliwości i praw człowieka poseł KO Patryk Jaskulski przed głosowaniem nad ustawami wzywał prezydenta Andrzeja Dudę do podpisania ustaw.
W piątkowym bloku głosowań Sejm wybrał także dwójkę nowych członków Państwowej Komisji do spraw przeciwdziałania wykorzystaniu seksualnemu małoletnich poniżej lat 15. Zastąpić mają Barbarę Chrobak i Hannę Elżanowską, które Sejm odwołał w lipcu z powodu oskarżeń o niegospodarność i mobbing.
Na zwolnione miejsca zgłoszonych zostało siedmioro kandydatów. W tym tygodniu odbywało się ich wysłuchanie publiczne. Wszyscy zostali pozytywnie zaopiniowani przez połączone Komisje sejmowe. W piątek podczas głosowania na posiedzeniu plenarnym żadne z nich nie uzyskało wymaganej 3/5 większości głosów. Dopiero w drugiej rundzie głosowań wybrani bezwzględną większością zostali:
- Konrad Ciesiołkiewicz (psycholog, politolog, zgłoszony przez grupę posłów KO oraz Krajową Radę Prokuratorów, uzyskał poparcie wszystkich ugrupowań oprócz PiS i Kukiz15) – Katarzyna Komoniewska (adwokatka, zgłoszona przez grupę posłów PSL i Konfederacji, przeciwko jej kandydaturze głosował PiS oraz Lewica).
„Dzisiaj nie ma powodu, aby przewidywać zdarzenia w skali, która by powodowała zagrożenie na terenie całego kraju. Jeśli można się czegoś spodziewać, to lokalnych podtopień czy tzw. powodzi błyskawicznych” – mówił premier podczas konferencji prasowej we Wrocławiu.
We Wrocławiu w piątek rano odbyła się odprawa ze służbami w związku z zagrożeniem powodziowym z udziałem premiera Donalda Tuska oraz ministra spraw wewnętrznych i administracji Tomasza Siemoniaka.
„Chciałbym od razu powiedzieć – te prognozy nie są przesadnie alarmujące. Nie lekceważymy oczywiście żadnego sygnału, mamy te swoje doświadczenia, tu Wrocław z 1997 roku. Pamiętam już dokładnie ten 2010 rok i powodzie, więc wiadomo, że nie można lekceważyć tej sytuacji, ale chcę powiedzieć, że dzisiaj nie ma powodu, aby przewidywać zdarzenia w jakiejś skali, która by powodowała zagrożenie na terenie całego kraju. Jeśli można się czegoś spodziewać, na to chcemy być przygotowani, to oczywiście lokalnych podtopień czy tzw. powodzi błyskawicznych” – mówił premier podczas konferencji prasowej.
Donald Tusk dziękował służbom państwowym — Wojskom Obrony Terytorialnej, Wojsku Polskiemu, straży pożarnej, policjantom za przygotowania oraz dyspozycyjność. Dodawał, że jest w stałym kontakcie z ministrem obrony Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem oraz dowódcami.
"Z każdego województwa i z każdej ze służb otrzymałem meldunki. One pokazują, że także materiałowo jesteśmy dobrze przygotowani do ewentualnych zdarzeń. Same liczby mówią o skali przygotowań i że
jesteśmy bez porównania lepiej przygotowani niż w poprzednich latach.
Nie ma dzisiaj powodu do paniki. Jest powód, żeby być w pełni zmobilizowanym, aby w tych miejscach, gdzie może wystąpić jakiś dramat, żeby wszyscy mogli liczyć na możliwie szybką i skuteczną pomoc" – mówił premier.
Zapowiadany od kilku dni front niżowy z intensywnymi opadami deszczu w południowo-zachodniej Polsce przedwczoraj dotarł nad region. Największy deszcz spodziewany jest w sobotę i niedzielę 14 i 15 września, a suma opadów w ciągu najbliższych dni może lokalnie sięgnąć ok. 350 mm. W dolnośląskich miastach trwa mobilizacja.
Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej (IMGW) wydał ostrzeżenia najwyższego III stopnia przed intensywnymi opadami deszczu dla większości województw dolnośląskiego, opolskiego, śląskiego, małopolskiego i zachodniej część województwa podkarpackiego. Ostrzeżenia II stopnia wydano także dla województw: podlaskiego, wschodniej części mazowieckiego, lubelskiego i wschodniej części podkarpackiego.
Ostrzeżenia obowiązują od 12 do 16 września, aczkolwiek IMGW zastrzega, że mogą być aktualizowane.
Według śledczych Czarneckie miał powoływać się na wpływy we władzach Polski i Uzbekistanu. W zamian za pomoc były rektor Collegium Humanum fikcyjnie zatrudnił żonę polityka na uczelni.
W czwartek wieczorem Prokuratura Krajowa podała informację o zarzutach, jakie usłyszał Ryszard Czarnecki w związku z aferą Collegium Humanum. Polityk PiS i były europoseł PiS został w środę zatrzymany przez CBA.
"Pierwszy [zarzut – przyp.] dotyczy powoływania się przez podejrzanego w okresie od kwietnia 2019 r. do października 2023 r. na wpływy w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego oraz Ministerstwie Spraw Zagranicznych i żądania, a następnie przyjęcia od rektora Collegium Humanum – Pawła Cz. korzyści majątkowej w łącznej kwocie nie mniejszej niż 92 221 zł oraz korzyści osobistej w postaci uzyskania przez Emilię H. nierzetelnych dokumentów poświadczających ukończenie studiów podyplomowych na tej uczelni.
W zamian podejrzany podejmował się pośrednictwa w załatwieniu dla uczelni pozytywnych decyzji, ocen i opinii, w tym zgody na utworzenie zagranicznej filii (przestępstwo z art. 228 § 4 i 1 k.k., art. 230 § 1 k.k. i inne).
Drugi zarzut dotyczy „podjęcia czynności, które mogły udaremnić lub znacznie utrudnić stwierdzenie przestępnego pochodzenia środków płatniczych w kwocie 92 221 zł” (przestępstwo prania brudnych pieniędzy z art. 299 k.k.)" – czytamy w komunikacie.
Prokuratura przekazała, że żona Czarneckiego, Emilia H., usłyszała dwa analogiczne zarzuty. Śledczy przyjmują, że małżeństwo działało wspólnie i w porozumieniu. Żadne z nich nie przyznało się do zarzucanych im czynów. Obojgu grozi do 10 lat pozbawienia wolności.
Po zakończeniu czynności polityk oraz jego żona opuścili areszt. Prokuratura zdecydowała się na zastosowanie wobec nich wolnościowych środków zapobiegawczych w postacie poręczenia w wysokości 50 tysięcy i 150 tysięcy złotych oraz dozoru policji.
Śledczy ustalili, że Czarnecki miał powoływać się wobec Pawła Cz., byłego rektora Collegium Humanum na wpływy w Ministerstwie Nauki, MSZ oraz władzach Uzbekistanu. W zamian za pomoc Paweł Cz. miał fikcyjnie zatrudnić Emilię H. Oraz przyznać jej stypendium naukowe. Żona Czarneckiego miała w 1,5 roku zarobić w ten sposób 92 000 zł.
W ramach porozumienia były rektor miał wystawić także nieprawdziwe dokumenty w postaci świadectw ukończenia przez Emilię H. studiów podyplomowych Executive Master of Business Administration, Master of Business Administration oraz Master of Laws (LLM), pomimo że Emilia H. tych studiów faktycznie nie odbyła.
Dzień po środowym zatrzymaniu Czarneckiego przez CBA w związku z aferą Collegium Humanum, były europoseł został zawieszony w prawach członka PiS. Ma to być decyzja prezesa partii – Jarosława Kaczyńskiego. To bardzo wyraźny sygnał, że kierownictwo PiS nie zamierza bronić Czarneckiego ani dezawuować zarzutów, które postawiła mu prokuratura.