Poza Benjaminem Netanjahu MTK chce aresztować byłego ministra obrony Izraela Jo'awa Galanta oraz lidera Hamasu Mohammeda Deifa. Chodzi o zbrodnie wojenne podczas wojny w Strefie Gazy
Organizatorzy olimpiady przepraszają „tych, którzy poczuli się urażeni” scenami przedstawionymi podczas rozpoczęcia igrzysk. Podkreślają, że chodziło o promocję różnorodności i inkluzywność, a nie naśmiewanie się z żadnej z religii — donosi „Le Monde”
„Naszą intencją nie było obrażanie kogokolwiek, ani naśmiewanie się z żadnej religii. Jeśli ktoś poczuł się urażony, jest nam bardzo, bardzo przykro z tego powodu” – powiedziała rzeczniczka olimpiady Anne Descamps w niedzielę na konferencji prasowej. Descamps nawiązała w ten sposób do burzy, którą wśród konserwatystów w wielu krajach wywołały niektóre sceny z rozpoczęcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu, w tym te przedstawiające grono osób queerowych siedzące obok DJ’a w układzie, który przypomina przedstawienie „Ostatniej wieczerzy” Leonarda da Vinci.
Reżyser pokazu, choreograf Thomas Jolly zaprzeczył, jakoby inspirował się freskiem da Vinciego.
„Cały pomysł polegał na tym, by pokazać wielką pogańską ucztę w stylu bogów Olimpu” – „Le Monde” cytuje wypowiedź Jolly’ego. „W moich pracach nie znajdziecie przejawów chęci naśmiewania się z kogokolwiek. Chciałem, by ta ceremonia łączyła ludzi, jednała ich, a także była wyrazem naszych republikańskich wartości: wolności, równości i braterstwa” – tłumaczył Jolly.
Organizatorzy igrzysk podkreślili w niedzielę, że „pod żadnym pozorem ich intencją nie było okazywanie braku szacunku żadnej grupie religijnej”. Dodali też, że przedstawienie kobiety ze ściętą głową, czyli francuskiej królowej Marii Antoniny zamordowanej w ten sposób podczas rewolucji francuskiej w 1789 roku, „nie stanowiło gloryfikacji takiego narzędzia śmierci, jakim jest gilotyna”.
Rzeczniczka igrzysk Anne Descamps dodała też, że badanie opinii publicznej wykonane na zlecenie organizatora igrzysk przez pracownię Harris pokazało, że zdecydowana większość Francuzów ocenia ceremonię otwarcia igrzysk bardzo pozytywnie.
Jak podkreśla „Le Monde”, największe telewizje odpowiedzialne za realizację transmisji, w tym amerykański nadawca NBC oraz niemiecka ARD informują, że była to najliczniej oglądana ceremonia otwarcia Igrzysk od 20 lat.
W holenderskiej drużynie siatkarzy, która bierze udział w Igrzyskach Olimpijskich, gra Steven van de Velde, skazany w 2016 roku na cztery lata więzienia w Wielkiej Brytanii za trzykrotny gwałt na 12-latce – zwraca uwagę Reuters.
Wyjściu holenderskiego siatkarza Stevena van de Velde'go (na zdjęciu powyżej w niebiesko-pomarańczowym stroju) na boisko w niedzielę 28 lipca przed meczem Holandia-Włochy towarzyszyło buczenie i gwizdy — donosi Reuters. Członek holenderskiej drużyny siatkówki plażowej to skazany przestępca seksualny.
W 2014 roku van de Velde, wówczas 19-latek, dopuścił się trzykrotnego gwałtu na 12-latce. Do zdarzenia doszło w Wielkiej Brytanii. Van de Velde poznał swoją ofiarę w mediach społecznościowych i w sierpniu 2014 roku pojechał do Wielkiej Brytanii na spotkanie z nią. To wówczas doszło do trzykrotnego zgwałcenia 12-latki – przypomina BBC.
Van de Velde został skazany na cztery lata więzienia, ale odbył tylko 12 miesięcy kary. Po rocznym pobycie w Wielkiej Brytanii jego adwokatom udało się go przenieść do Holandii. Tam odbył terapię dla przestępców seksualnych i został warunkowo zwolniony z więzienia. W 2017 roku dostał pozwolenie na powrót do treningów sportowych.
Do udziału w olimpiadzie został wytypowany przez holenderski komitet olimpijski, a na jego start zgodziło się kierownictwo Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. MKOL uzasadniało podczas konferencji prasowej, że start van de Veldego nie był bezdyskusyjny, ale Holendrom udało się przekonać MKOL, że ten odpowiedział już za swoje czyny i „zasługuje na drugą szansę”.
„Przestępstwo miało miejsce 10 lat temu, sprawca się zrehabilitował, a [podczas igrzysk] zastosowano środki zabezpieczające” – Reuters cytuje wypowiedź Marka Adamsa, rzecznika MKOL. Van de Velde nie przebywa w wiosce olimpijskiej i ma zakaz rozmawiania z mediami.
Działaczki organizacji feministycznych słusznie podnoszą jednak, że dopuszczenie van de Veldego do udziału w olimpiadzie wysyła bardzo zły sygnał do opinii publicznej.
„Jakie jest przesłanie dla ofiar? Że talent sportowy ma większą wartość niż ich godność. A jaka jest wiadomość dla agresorów? Napaść [na młodą dziewczynę] nie będzie miała żadnego wpływu na twoje życie lub karierę, będziesz celebrowany i możesz zdobyć medale” – powiedziała Reutersowi Alienor Laurent, współprzewodnicząca francuskiego kolektywu feministycznego „Osez le feminisme!” (Odważ się być feministką!).
Węgry rozszerzyły program wiz pracowniczych zwanych narodową kartą o dwa nowe kraje: Rosję i Białoruś – donosi węgierski Forbes. Aby ubiegać się o tego rodzaju pozwolenie na pracę nie trzeba dostarczyć informacji o planowanym zatrudnieniu. Wiza daje za to możliwość podróżowania po strefie Schengen.
Węgierski Forbes donosi, że węgierski rząd zdecydował o rozszerzeniu programu pozwoleń pracowniczych zwanych „narodowa karta”. Narodowa karta to jeden z kilku typów wiz pracowniczych umożliwiających wjazd i pracę na Węgrzech. Program umożliwia wjazd na teren Węgier na okres dwóch lat, a następnie możliwość przedłużania pobytu na okres 3 lat nieskończoną liczbę razy. Osobom, które uzyskają narodową kartę, przysługuje także prawo łączenia rodzin oraz nieograniczony dostęp do węgierskiego rynku pracy.
Osoba ubiegająca się o tą wizę nie musi przedstawiać dowodu planowanego zatrudnienia oraz nie liczy się do ustawowego limitu 60 tysięcy zagranicznych pracowników, którzy mogą rocznie uzyskać pracę na terenie Węgier. W przeciwieństwie do osób posiadających zwykłą wizę pracowniczą osoba taka ma też nieograniczoną możliwość podróżowania po strefie Schengen.
Przed 8 lipca z programu mogły korzystać wyłącznie osoby z Bośni i Hercegowiny, Macedonii Północnej, Mołdawii, Czarnogóry, Serbii i Ukrainy. Teraz do tej listy dopisano dwa kraje: Rosję i Białoruś.
Zdaniem Andrása Rácza, węgierskiego eksperta ds. bezpieczeństwa cytowanego przez Forbes, tak szerokie otwarcie rynku pracy dla obywateli Rosji i Ukrainy nie tylko nie ma ekonomicznego uzasadnienia, ale stanowi też poważne wyzwanie bezpieczeństwa.
Ekspert zwraca uwagę, że rozszerzenie programu narodowej karty może być sposobem, w jaki węgierski rząd „otwiera wobec Rosji i Białorusi okno, gdy zamykają się drzwi”. Jego zdaniem dopuszczenie Białorusinów i Rosjan do korzystania z tak łatwo dostępnych wiz pracowniczych ma zastąpić lukę, którą stwarzało istnienie zamkniętego w 2023 roku rosyjskiego Międzynarodowego Banku Inwestycyjnego.
Według europejskich i amerykańskich służb bank ten, który od 2019 roku cieszył się wielką swobodą działania na Węgrzech – m.in. jego pracownicy posiadali paszporty dyplomatyczne, które umożliwiały im podróżowanie po strefie Schengen bez żadnych kontroli i ograniczeń – był przykrywką dla działalności rosyjskich służb na terenie UE.
„Kiedy Amerykanie nałożyli sankcje na Międzynarodowy Bank Inwestycyjny, ta luka została zamknięta. Nie od razu, ale przestała istnieć. Teraz, w przypadku karty narodowej, o ile w przepisach nie zostanie wbudowany jakiś hamulec, może dojść do bardzo podobnej sytuacji: duża liczba Rosjan będzie mogła ponownie wjechać do UE bez podania powodu lub wyjaśnienia – mówi ekspert cytowany przez Forbesa.
Każdy dzień przynosi informacje o kolejnych ofiarach cywilnych rosyjskiej wojny w Ukrainie. W sobotę 27 lipca w wyniku rosyjskich ostrzałów zginęło co najmniej dziewięć osób, a kilkadziesiąt zostało rannych
Jak donosi Radio Wolna Europa, tylko w sobotę 27 lipca na kontrolowanych przez Ukrainę obszarach obwodu donieckiego, charkowskiego i chersońskiego zginęło w sumie dziewięć osób, a kilkadziesiąt zostało rannych.
W ciągu ostatnich 24 godzin trzy osoby zginęły we wsi Iwanowka, po jednej w Konstantinowce i Torecku, a 15 osób zostało rannych. W obwodzie chersońskim we wsi Lwowo został zabity 84-letni mężczyzna, a 64-letnia kobieta została śmiertelnie ranna podczas ostrzału dzielnicy Korabelny w Chersoniu.
W obwodzie charkowskim pod ostrzałem znalazła się wieś Moskaliwka. Zginął 70-letni mieszkaniec wioski, a cztery domy zostały poważnie uszkodzone.
W regionie Sumy, na północy Ukrainy, w mieście Głuchów, w wyniku ostrzału zginęło dziecko, a ponad dziesięć osób zostało rannych.
Jak informuje Radio Wolna Europa, wojska rosyjskie kontynuują próby ofensywy z wielu kierunków w obwodzie donieckim. Walki toczą się w szczególności we wsi Nowy Jork, w pobliżu miasta Torećk, a także w kierunku Pokrowska w zachodniej części obwodu, gdzie w ostatnich dniach wojskom rosyjskim udało się zdobyć szereg miejscowości.
Mieszkańcy okupowanych regionów Ukrainy, którzy nie wyrobili rosyjskich paszportów albo w porę nie dostarczą odpowiednich dokumentów do władz okupacyjnych, są okradani z nieruchomości – donosi dziennik „Kyiv Post”
Na terenach Ukrainy okupowanych przez Rosję dochodzi do konfiskat nieruchomości na ogromną skalę – informuje Eastern Human Rights Group, ukraińska organizacja monitorująca łamanie praw człowieka na terenach okupowanych przez Rosję.
Do czerwca 2024 roku konfiskacie poddano ponad 1,3 miliona nieruchomości w obwodzie donieckim i ługańskim – podaje organizacja.
Mieszkania i domy są najpierw uznawane za „nieposiadające właściciela”. Aby je odzyskać, właściciele muszą przedstawić w ministerstwie dokumenty poświadczające prawo własności oraz rosyjski paszport. Jeśli dokumentów nie mają, ale wyrobili rosyjski paszport, mogą taką nieruchomość powtórnie wykupić. Jeśli nie dostarczą dokumentów lub nie posiadają rosyjskiego paszportu, tracą prawo własności, a władze okupacyjne mogą przekazać nieruchomość komuś innemu do zamieszkania.
Konfiskaty majątku to jedno z wielu narzędzi opresji Ukraińców pozostałych na ziemiach okupowanych.
Jak donosi Kyiv Post, te same działania podejmuje teraz tzw. rosyjskie Ministerstwo Stosunków Ziemi i Nieruchomości na terenie obwodu chersońskiego. Władze okupacyjne przygotowują i publikują listy nieruchomości, których status jest „nieznany”. Osoby, które uciekły z terenów okupowanych i nie dostarczą dokumentów osobiście, tracą prawa do nieruchomości.
Rosja dość często sięga po konfiskatę majątku jako sposób na prześladowanie oponentów reżimu Władimira Putina. W styczniu 2024 roku rosyjska Duma uchwaliła ustawę, na mocy której będzie można konfiskować majątek osób, które zostaną skazane za „szerzenie dezinformacji na temat wojny w Ukrainie”, czyli przeciwstawianie się wojnie – donosiło Radio Wolna Europa.