0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Ilustracja: Iga Kucharska / OKO.pressIlustracja: Iga Kuch...

Krótko i na temat: najnowsze depesze OKO.press z Polski i ze świata

Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny

Google News

16:15 01-04-2025

Prawa autorskie: Kovacs GaborKovacs Gabor

Marsz poparcia dla Marine Le Pen przejdzie w niedzielę przez Paryż

Zwolennicy Marine Le Pen, skazanej na 4 lata więzienia oraz pozbawionej możliwości pełnienia funkcji publicznej na pięć lat byłej liderki skrajnie prawicowego Zjednoczenia Narodowego, zwołali na niedzielę marsz poparcia dla niej. Wyrok na Le Pen rozgrzewa opinię publiczną we Francji

Co się wydarzyło?

Zwolennicy Marine Le Pen, byłej przewodniczącej Zjednoczenia Narodowego i córki nieżyjącego już założyciela partii Jean-Marie Le Pena, zwołali na niedzielę 6 kwietnia marsz poparcia dla niej. Marsz ma przejść ulicami francuskiej stolicy. Zwolennicy Le Pen chcą w ten sposób zamanifestować niezgodę na wyrok sądu wydany w poniedziałek 31 marca w sprawie o sprzeniewierzenie środków publicznych Parlamentu Europejskiego.

Marine Le Pen, wiceprzewodniczący partii Louis Aliot, skarbnik Wallerand de Saint-Just, ośmiu byłych lub obecnych europosłów ugrupowania oraz 12 innych działaczy zostało w poniedziałek 31 marca uznanych za winnych wyłudzenia środków z Parlamentu Europejskiego poprzez fikcyjne zatrudnienia. Sąd w Paryżu orzekł, że przestępstwo miało charakter systemowy. Strata dla budżetu PE wyniosła 2,9 mln euro.

Jak wynika z aktu oskarżenia, na polecenie szefostwa partii, w tym samej Le Pen, europosłowie Zjednoczenia Narodowego mieli zatrudniać tylko po jednym asystencie do prac w Parlamencie Europejskim, przy czym pobierali z Parlamentu środki na zatrudnienie większej liczby osób. Reszta przyznanego przez PE budżetu miała zostać przeznaczona na funkcjonowanie partii. Środki były defraudowane poprzez fikcyjne zatrudnienia kolejnych asystentów parlamentarnych, którzy jednak wykonywali prace na rzecz partii, a nie europosłów.

W poniedziałek 31 marca Sąd Karny w Paryżu orzekł, że przestępstwo defraudacji środków Parlamentu Europejskiego przez europosłów Zjednoczenia Narodowego miało charakter systemowy i zorganizowany, i służyło jako „sposób finansowania partii”. Sąd uznał, że była przewodnicząca Zjednoczenia Narodowego Marine Le Pen pełniła w tym systemie „centralną funkcję”, choć system został wymyślony jeszcze za czasów prezydentury w partii jej ojca Jeana-Marie Le Pena. Do wyłudzeń dochodziło w latach 2004-2017, Marine Le Pen przejęła stery w partii w 2011 roku.

Le Pen została skazana na karę 4 lat więzienia, w tym dwóch z dozorem elektronicznym, oraz 100 tysięcy euro grzywny. Ponadto sąd orzekł o jej niezdolności do pełnienia funkcji publicznych ze skutkiem natychmiastowym przez okres pięciu lat, co przekreśla jej udział w wyborach prezydenckich we Francji w 2027 roku. Poza nią wyroki skazujące usłyszały 23 osoby.

Jaki jest kontekst?

Wyrok paryskiego sądu ma kluczowe znaczenie dla możliwości ubiegania się przez Marine Le Pen o prezydenturę. Liderka Zjednoczenia Narodowego miała w 2027 roku po raz czwarty zawalczyć o prezydenturę. Przy tym, jak wynika z sondaży, tym razem miała mieć wyraźnie większą niż w poprzednich latach szanse na wygraną. Z badań poparcia wynika bowiem, że Le Pen ma wyraźną przewagę nad potencjalnym kandydatem partii Macrona, Édouardem Philippem.

Wyrok francuskiego sądu nie jest prawomocny, a skazanym przysługuje apelacja. Prawnik Le Pen od razu zapowiedział, że jego klientka planuje ją złożyć. Ale postępowania apelacyjne są dość czasochłonne, a do wyborów w 2027 roku zostały tylko dwa lata. Zdaniem samej Le Pen, celem wyroku było wykluczenie jej z udziału w wyborach.

„Zostałam wykluczona [ze startu – red.]” – mówiła Marine Le Pen w wywiadzie z telewizją TF1 w poniedziałek wieczorem.

Była przewodnicząca Zjednoczenia Narodowego powiedziała, że jej zdaniem postępowanie apelacyjne nie zakończy się przed wyborami w 2027 roku i stanie się tak celowo. O tym, że wyrok w sprawie o sprzeniewierzenie środków Parlamentu Europejskiego to wyrok wydany na polityczne zamówienie liberalno-lewicowych elit i strategia powstrzymania skrajnej prawicy przed przejęciem władzy we Francji mówi dziś większość polityków skrajnej prawicy w Europie.

W ten sposób sprawę komentował tuż po orzeczeniu sądu m.in. lider włoskiej Legi Matteo Salvini, premier Węgier Viktor Orbán czy w Polsce Sławomir Mentzen, kandydat Konfederacji na prezydenta. Mentzen stwierdził, że wyrok na Le Pen to „już drugi po Rumunii przypadek, gdy system usuwa kandydatów, którzy mogą mu zagrozić”. Wyraził też wątpliwość, czy podobnie nie stanie się w Polsce. Politycy prawicy zupełnie ignorują skalę nadużyć i dopatrują się w wyroku na Marine Le Pen politycznych motywacji.

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

15:07 01-04-2025

Prawa autorskie: Fot. Agata KubisFot. Agata Kubis

Projekt ustawy o asystencji osobistej gotowy w wersji po konsultacjach

Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej opublikowało właśnie nową wersję projektu ustawy o asystencji osobistej. Gdyby ustawa weszła w życie, wprowadziłyby rewolucyjną zmianę dla osób z niepełnosprawnościami i ich rodzin: finansowaną przez państwo usługę wsparcia — zamiast opieki obciążającej rodzinę.

Co się stało?

Opublikowany dziś projekt był konsultowany od grudnia, także na organizowanych w całym kraju spotkaniach ze środowiskiem.

Wraz z obowiązującą od stycznia 2024 r. ustawą o świadczeniu wspierającym ma stworzyć całościowy system: osoba z niepełnosprawnością nie tylko otrzymuje świadczenie wynikające z oceny tego, ile potrzebuje do niezależnego życia, a z tego, na co jest chora i do czego niezdolna. Otrzymałaby też pomoc asystenta, który wspierałby ją w codziennych czynnościach.

Dziś obowiązek wsparcia osób z niepełnosprawnościami obciąża rodziny. Czasem udaje się znaleźć pomoc w ramach programów projektowych: jeśli są pieniądze, asystent jest. Projekt się kończy, człowiek zostaje bez wsparcia. Polacy traktują to jako rzecz oczywistą, tymczasem w ten sposób Polska otwarcie lamie przyjęte przez siebie zobowiązanie do zapewnienia każdemu prawa do niezależnego życia. Zapisane to jest w konwencji ONZ o prawach osób z niepełnosprawnościami, którą Rzeczpospolita ratyfikowała.

Przeczytaj także:

Projekt w obecnej wersji skomentowało Polskie Forum Osób z Niepełnosprawnościami. „Pomimo zastrzeżeń, ten krok bardzo cieszy! Daje nadzieję dziesiątkom tysięcy osób z niepełnosprawnościami, a także członkom ich rodzin, że skierowanie przez Radę Ministrów projektu ustawy o asystencji osobistej do parlamentu będzie miało miejsce w ciągu kilku najbliższych tygodni. Bardzo na to liczymy!”

Jaki jest kontekst

Projekt pojawił się w momencie, gdy w debacie publicznej politycy zaczęli odwoływać się do konieczności zapewnienia Polakom bezpieczeństwa. Bardzo długo odwlekany projekt ustawy o asystencji został rozpoznany przez rządzących jako coś, co decyduje o poczuciu bezpieczeństwa rodzin. Dla których dziś perspektywa niepełnosprawności członka rodziny oznacza totalną katastrofę.

Zmianę nastawienia społecznego do problemu przyniósł też bardzo popularny serial „Matki Pingwinów”. Problem rodzin dzieci z niepełnosprawnościami został w nim opowiedziany językiem niespecjalistycznym. I choć nie padło w nim słowo „asystencja”, widz rozumiał, że coś jest głęboko nie tak, jeśli rodzice muszą rezygnować ze wszystkich swoich ról — zawodowych i społecznych, by poświęcić się opiece. A polega ona także na warowaniu pod szkołą, gdyż nie ma w niej nikogo, kto pomoże dziecku na wózku skorzystać z toalety.

O efekcie „Matek Pingwinów” pisaliśmy w OKO.press w cyklu tekstów.

Przeczytaj także:

14:43 01-04-2025

Prawa autorskie: Fot. Robert Kowalewski / Agencja Wyborcza.plFot. Robert Kowalews...

Węgry zmieniają prawo, by chronić Marcina Romanowskiego

Węgierski parlament znowelizował ustawę, która umożliwia zablokowanie sądowej decyzji o przekazaniu osoby poszukiwanej. W ten sposób zdaniem węgierskiego tygodnika HGV węgierski rząd chce chronić oskarżonego o korupcję i działanie w zorganizowanej grupie przestępczej Marcina Romanowskiego przed wydaleniem do Polski.

Co się wydarzyło?

Jak donosi węgierski tygodnik HGV, węgierski parlament dokonał nowelizacji ustawy o współpracy w sprawach karnych z państwami członkowskimi Unii Europejskiej. Po zmianie ustawa daje prokuratorowi generalnemu możliwość odwołania się od decyzji sądu o przekazaniu osoby poszukiwanej organom ścigania innego państwa lub ekstradycji obywatela innego kraju.

Po odwołaniu sprawę będzie powtórnie rozpatrywał Sąd Najwyższy, który będzie mógł uchylić decyzję sądu niższej instancji. Zgodnie z uzasadnieniem zmiany w ustawie cytowanym przez tygodnik HGV, „taki krok jest konieczny dla uregulowania możliwości skutecznego działania przeciwko ewentualnym bezprawnym orzeczeniom sądów".

Zdaniem węgierskiego tygodnika ta zmiana jest podyktowana próbą ochrony przebywającego na Węgrzech byłego wiceministra sprawiedliwości Polski Marcina Romanowskiego (na zdjęciu archiwalnym powyżej). Na Romanowskim ciąży 11 zarzutów prokuratorskich w Polsce.

Węgierski dziennik zwraca uwagę, że „Węgry podejmują duże ryzyko, próbując obejść prawo UE w sprawie, która już wywołała międzynarodowy skandal”.

Jak zauważył tygodnik, Marcin Romanowski powinien zostać aresztowany przez policję i doprowadzony do sądu, który decyduje o ewentualnym wykonaniu Europejskiego Nakazu Aresztowania. Jednak jak wynika z informacji przekazanych przez Sąd Metropolitalny dla Budapesztu, który jest sądem właściwym do orzekania w tej sprawie, były wiceminister sprawiedliwości nie jest na Węgrzech w ogóle ścigany – zaznaczył „HVG”.

Jaki jest kontekst?

Były wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski jest oskarżony w Polsce o popełnienie 11 przestępstw, między innymi udział w zorganizowanej grupie przestępczej i ustawianie konkursów na pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości.

Romanowski przebywa obecnie w stolicy Węgier, gdzie otrzymał od tamtejszych władz azyl polityczny. Mężczyzna w ten sposób stara się uniknąć tymczasowego aresztowania, na które 9 grudnia wydał zgodę polski sąd.

Węgry musiały się nieźle nagimnastykować, żeby uzasadnić przyznanie Romanowskiemu azylu politycznego. Azyl został przyznany na gruncie rzekomych „prześladowań politycznych”, które miały dotyczyć Marcina Romanowskiego. Premier Węgier Viktor Orbán tłumaczył, że „polscy liberałowie wymyślili nową koncepcję rządów prawa, tzw. praworządność ustawową, gdzie do rozprawienia się z przeciwnikiem politycznym wykorzystuje się praworządność i instrumenty prawne".

Jak na łamach OKO.press pisał Michał Zabłocki, Marcin Romanowski nie był pierwszym europejskim prawicowym politykiem, który otrzymał azyl w Budapeszcie. Węgrzy w 2018 roku zapewnili już ochronę byłemu prorosyjskiemu premierowi Macedonii, Nikoli Gruewskiemu, skazanemu u siebie w kraju za przestępstwa korupcyjne, a przemyconemu na Węgry w bagażniku auta.

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

12:42 01-04-2025

Prawa autorskie: Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.plFot. Sławomir Kamińs...

Kamiński i Wąsik bez immunitetów. Jest decyzja Parlamentu Europejskiego

Parlament Europejski podjął decyzję o uchyleniu immunitetów polityków PiS: Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Europosłowie PiS odpowiedzą za niezastosowanie się do prawomocnego wyroku sądu z grudnia 2023 roku, który pozbawił ich możliwości pełnienia funkcji publicznych na 5 lat.

Co się wydarzyło?

Podczas sesji plenarnej we wtorek 1 kwietnia Parlament Europejski przegłosował uchylenie immunitetów europosłów PiS: Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika (na zdjęciu archiwalnym powyżej). Taki wniosek do PE złożył pod koniec lipca ubiegłego roku prokurator generalny i minister sprawiedliwości Adam Bodnar na wniosek Prokuratury Krajowej.

Maciej Wąsik i Mariusz Kamiński mają odpowiedzieć za niezastosowanie się do prawomocnego wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie z 20 grudnia 2023 roku. Sąd orzekł wobec nich pięcioletni zakaz pełnienia funkcji publicznych i karę dwóch lat pozbawienia wolności. Sienkiewicz i Wąsik nie uznali wyroku sądu i brali udział w pracach Sejmu jako posłowie, nie zgadzając się z postanowieniem o wygaśnięciu ich mandatów poselskich. W związku z tym w kwietniu 2024 roku usłyszeli zarzuty niezastosowania się do orzeczonych środków karnych, zgodnie z art. 244 kodeksu karnego.

Parlament Europejski podjął decyzję o uchyleniu immunitetów, ponieważ nie dopatrzył się w sprawie dowodów wskazujących na zaistnienie tzw. fumus persecutionis, czyli okoliczności wskazujących na to, że celem postępowania sądowego jest zamiar zaszkodzenia działalności politycznej posła jako członka Parlamentu Europejskiego. Parlament Europejski ustalił też, że wniosek o uchylenie immunitetu nie dotyczy opinii lub stanowiska zajętego przez europosłów w czasie wykonywania przez niego obowiązków związanych z pełnieniem mandatu europosła.

Zdjęcie immunitetu jest konieczne do prowadzenia jakiegokolwiek postępowania prokuratorskiego wobec osoby posiadającej mandat parlamentarny. Za wyjątkiem sytuacji, gdy osoba ta zostanie ujęta na gorącym uczynku, a jej zatrzymanie jest niezbędne do zapewnienia prawidłowego toku postępowania.

Immunitet parlamentarny ma chronić parlament i posłów przed postępowaniami sądowymi w związku z działaniami podejmowanymi w ramach wykonywania obowiązków parlamentarnych. Immunitet nie jest więc osobistym przywilejem posła, lecz gwarancją niezależności instytucji i jej członków.

Jaki jest kontekst?

Wyrok warszawskiego Sądu Okręgowego z 20 grudnia 2023 roku dotyczy sprawy udziału Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika w tzw. aferze gruntowej z 2007 roku. Wąsik i Kamiński zostali uznani za winnych przekroczenia uprawnień i nadużycia władzy. Proces był wynikiem powtórnego rozpatrzenia sprawy po tym, jak po pierwszym procesie w 2015 roku nieprawidłowego aktu ułaskawienia obu polityków dokonał prezydent Andrzej Duda. Ponieważ Duda zrobił to przed uprawomocnieniem się wyroku, po wieloletnich sporach i przepychankach w tej sprawie, w czerwcu 2024 roku Sąd Najwyższy zadecydował, że sprawa Kamińskiego i Wąsika musi zostać ponownie rozpatrzona.

Jak na łamach OKO.press pisał Witold Głowacki, afera gruntowa była skutkiem nielegalnej i politycznie motywowanej operacji Centralnego Biura Antykorupcyjnego z czasów pierwszych rządów PiS. Kamiński i Wąsik – którzy wówczas nadzorowali CBA – użyli tej służby do szukania haków na Andrzeja Leppera, ówczesnego wicepremiera i koalicjanta PiS. Chodziło o próbę wykazania, jakoby Lepper miał brać łapówki za pomoc w odrolnieniu mazurskich działek. Operacja, której politycznym celem miało być zniszczenie pozycji Leppera i jego partii – zakończyła się fiaskiem i kompromitacją CBA. Jej pośrednim wynikiem był rozpad koalicji PiS z LPR i Samoobroną – a następnie utrata władzy przez partię Jarosława Kaczyńskiego.

W grudniu 2023 roku Sąd Okręgowy w Warszawie ponownie orzekł o winie obu polityków i skazał ich na dwa lata pozbawienia wolności i pięcioletni zakaz pełnienia funkcji publicznych. Ponieważ był to proces apelacyjny, orzeczenie było prawomocne. Maciej Wąsik i Mariusz Kamiński zostali ponownie ułaskawieni przez prezydenta Andrzeja Dudę. Do ułaskawienia doszło jednak dopiero 23 stycznia 2024 roku, a do pracy w Sejmie Maciej Wąsik i Mariusz Kamiński stawili się jeszcze w grudniu 2023 roku, czyli przed tym jak zostali ułaskawieni. Dlatego Prokuratura postawiła im zarzuty niezastosowania się do orzeczonych środków karnych, ale musiała wstrzymać postępowanie ze względu na objęcie przez polityków PiS mandatów europosłów po wyborach 9 czerwca 2024 roku. Teraz prokuratura będzie mogła wznowić prace.

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

12:17 01-04-2025

Prawa autorskie: Photo by Eyad BABA / AFPPhoto by Eyad BABA /...

ONZ: Izrael zamordował w Gazie 15 medyków. „Byli tam, by ratować życia. Skończyli w masowym grobie”

Po ponad tygodniu udało się odzyskać ciała 15 medyków i ratowników zabitych przez izraelską armię na południu Strefy Gazy. Zdaniem organizacji pomocowych doszło do świadomych morderstw

Co się wydarzyło

Pracownicy ONZ po skomplikowanej akcji wydobycia ciał ogłosili, że 23 marca izraelska armia zamordowała 15 ratowników i paramedyków.

„30 marca zakończyła się skomplikowana, trwająca tydzień operacja ratunkowa, w wyniku której odzyskano ciała 15 kolegów: ośmiu z Palestyńskiego Czerwonego Półksiężyca, sześciu z Palestyńskiej Obrony Cywilnej oraz jednego z Organizacji Narodów Zjednoczonych. Ich współpracownicy odnaleźli ich pogrzebanych w rejonie Tal as-Sultan w Rafah, w południowej Strefie Gazy. Dostępne informacje wskazują, że pierwszy zespół został zabity przez izraelskie siły 23 marca, a kolejne ekipy ratunkowe i pomocowe były atakowane jedna po drugiej przez kilka godzin, podczas gdy poszukiwały swoich zaginionych kolegów. Zostali oni pogrzebani pod piaskiem, razem ze zniszczonymi pojazdami ratunkowymi – wyraźnie oznakowanymi ambulansami, wozem strażackim i samochodem ONZ” – czytamy w opublikowanym 30 marca komunikacie ONZ.

Według Biura Narodów Zjednoczonych ds. Koordynacji Pomocy Humanitarnej (United Nations Office for the Coordination of Humanitarian Affairs, OCHA) ratownicy starali się 23 marca nieść pomoc kolegom, którzy wcześniej trafili w Tal as-Sulan, dzielnicy Rafah, pod izraelski ogień w oznaczonym jako pomoc humanitarna pojeździe. Jeden z pracowników PCP jest uznany za zaginionego.

Akcja ratunkowa

Szef OCHA w Palestynie Jonathan Whittall przekazał w oświadczeniu:

„Jeden po drugim, [paramedycy i ratownicy] zostali zastrzeleni. Ich ciała zebrano i zakopano w masowym grobie. Wykopujemy ich ciała w ich ubraniach roboczych, z rękawiczkami. Byli tam, by ratować życia. Skończyli w masowym grobie”.

Według jego relacji jeden z samochodów oznaczonych logiem ONZ również został zakopany pod piaskiem.

Izraelska armia przekazała, że według „wstępnej oceny” armia otworzyła ogień do kilku pojazdów, które „w podejrzany sposób” zbliżały się w stronę izraelskich pozycji, bez nadania odpowiednich sygnałów. Izraelczycy przekazali również, że ekipa ratunkowa nie skoordynowała swoich ruchów z armią. Według Czerwonego Półksiężyca taka koordynacja nie była konieczna, bo organizacja nie otrzymała informacji, że okolica Tal as-Sultan jest miejscem operacji wojskowej.

Dr Baszar Murad z Czerwonego Półksiężyca przekazał, że pracownicy organizacji przez pewien czas byli w kontakcie telefonicznym z poszkodowanym w ataku. Twierdzi, że słyszeli, jak żołnierze mówią po hebrajsku o zgromadzeniu i związaniu „ich” przy murze. Przewodniczący Palestyńskiego Czerwonego Krzyża Junis al-Chatib przekazał, że armia przez kilka dni uniemożliwiała próby kolejnych akcji poszukiwawczych i odebrania ciał.

Jaki jest kontekst

18 marca Izrael wznowił ofensywę w Strefie Gazy po trwającym niecałe dwa miesiące zawieszeniu broni. Dla premiera Netanjahu niewznowienie inwazji oznaczałoby odejście z koalicji dwóch skrajnie prawicowych, rasistowskich partii i potencjalną utratę rządów. Od tego momentu w Strefie Gazy zginęło już ponad tysiąc osób.

Według ONZ od 7 października 2023 roku w Strefie Gazy zginęło już co najmniej 1060 pracowników medycznych.

Przeczytaj inne artykuły w OKO.press na ten temat

Przeczytaj także:

Przeczytaj także: