W nocy z 26 na 27 listopada weszło w życie zawieszenie broni między Izraelem a Hezbollahem, będące wynikiem negocjacji między Izraelem i Libanem. Izrael ma dwa miesiące na wycofanie się z południowego Libanu
„To niezwykle niebezpieczny pożar, z którym walczymy od ponad 20 godzin w dramatycznych warunkach z powodu bardzo silnego wiatru i przedłużającej się suszy” – przekazał reporterom grecki minister ds. kryzysu klimatycznego Vassilis Kikilias
Z rozprzestrzeniającym się ogniem walczy już ponad 670 strażaków. Pożar wybuchł w niedzielę, 11 sierpnia w okolicach miejscowości Warnawas, 35 km na północ od Aten. Front pożaru rozciąga się dziś nad szerokości ponad 20 km, a akcję ratowniczą utrudniają susza i silne podmuchy wiatru, które zmieniają kierunek przemieszczania się płomieni.
Nakazy ewakuacji otrzymali już mieszkańcy 11 okolicznych wsi i miast. Ogień dotarł między innymi do miejscowości Grammatiko, starożytnego miasta Maraton, lasów i wsi na górze Pentelejkon, czy nadmorskiej gminy Nea Makri. Wysokość płomieni przekracza 25 metrów. Zagrożona jest stolica kraju. Strażacy nie ustają w wysiłkach, żeby ogień nie rozprzestrzenił się na budynki mieszkalne w Atenach.
Od niedzieli połowa kraju objęta jest „czerwonym alarmem” – najwyższym poziomem zagrożenia pożarami. Mieszkańcy całego regionu proszeni są o pozostanie w domach ze względu na złą jakość powietrza. Kłęby dymu unosiły się nie tylko nad płonącym obszarem, bardzo szybko dotarły do centrum Aten. Nad budynkiem parlamentu niebo miało żółto-brązowy kolor. Przedstawiciele ochrony zdrowia alarmowali, że coraz więcej mieszkańców zgłasza problemy oddechowe.
Burmistrz Maratonu przekazał dziennikarzom, że miasto, które swoją nazwę użyczyło długodystansowym biegom na Igrzyskach Olimpijskich, stanęło dziś w obliczu „biblijnej katastrofy”. „Całe nasze miasto jest ogarnięte płomieniami, przeżywamy bardzo trudne chwile” – powiedział na antenie telewizji Skai.
Dla jednych jest wciąż liczącą się kandydatką PiS w przyszłorocznych wyborach prezydenckich, według innych niedługo straci fotel wiceprezesa PiS. Jaka polityczna przyszłość czeka Beatę Szydło?
“Jeśli tak bardzo nie chcecie mnie w kierownictwie PiS, to powiedzcie to publicznie, a nie biegajcie anonimowo szeptać dziennikarzom. Odwagi, Panowie!” – napisała dziś na portalu X Beata Szydło.
Ten wpis to dowód na trwającą od dłuższego czasu wojnę podjazdową we władzach PiS. Po przegranych wyborach do Europarlamentu partia Jarosława Kaczyńskiego przygotowuje strategię na przyszłoroczne wybory prezydenckie. Wśród potencjalnych kandydatur pojawiają się nazwiska Mateusza Morawieckiego, niedoszłego prezydenta Warszawy Tobiasza Bocheńskiego, oraz byłej premier Beaty Szydło.
Na przełomie września i października ma się odbyć kongres Prawa i Sprawiedliwości. To właśnie podczas tego wydarzenia ma dojść do zmian we władzach partii. “Ktoś odejdzie, ktoś awansuje” – informuje źródło Wirtualnej Polski. Wśród zagrożonych wiceprezesów mają być właśnie Beata Szydło oraz Antoni Macierewicz.
Nim dojdzie jednak do zmian personalnych, PiS musi zmierzyć się z problemami z rozliczeniem sprawozdania finansowego za kampanię wyborczą w 2023 roku. Państwowa Komisja Wyborcza zbiera dokumenty, a my na łamach OKO.press próbujemy policzyć, ile milionów może stracić PiS:
W wywiadzie dla “El Pais”, przywódczyni wenezuelskiej opozycji Maria Corina Machado, odrzuciła możliwość przeprowadzenia nowych wyborów prezydenckich. W Wenezueli trwa polityczny pat.
Wybory prezydenckie w Wenezueli odbyły się w niedzielę 28 lipca. Wenezuelska Krajowa Rada Wyborcza ogłosiła zwycięstwo Nicolasa Maduro. Dotychczasowy prezydent miał zdobyć 52 proc. głosów, a jego przeciwnik, Edmundo Gonzalez Urrutia 43 proc. głosów.
Demokratyczna opozycja ogłosiła, że udało jej się wykraść dokumentację z komisji wyborczych. Przejęte dokumenty wskazują, że głosowanie zdecydowanie wygrał Edmundo Gonzalez Urrutia, na którego oddano 73,2 proc. głosów.
Od końca lipca w Wenezueli trwają protesty zwolenników demokratycznej opozycji, która wzywa Nicolasa Maduro do ustąpienia.
Maria Corina Machado, przywódczyni wenezuelskiej opozycji, powiedziała w wywiadzie dla “El Pais”, że „wynik wyborów z 28 lipca nie może być przedmiotem negocjacji z rządem”. Machado udzieliła wywiadu, ukrywając się przed aresztowaniem przez władze
“W czyjej głowie mógł zrodzić się pomysł nowych wyborów? Głosowanie odbyło się w warunkach, które narzucił reżim, po kampanii przeprowadzonej również w takich warunkach, o których nie sposób powiedzieć, że przestrzegały zasad równości. Protokoły głosowania, jakie są w naszym posiadaniu, są dokumentacją Centralnej Komisji Wyborczej. Jednak nawet w tych warunkach zwyciężyliśmy, a protokoły komisji wyborczych to potwierdzają” – powiedziała Machado.
Liderka opozycji wezwała Nicolasa Maduro do zaniechania represji wobec protestujących oraz negocjacji w sprawie ujawnienia dokumentów wyborczych.
Nicolas Maduro nie chce jednak rozmawiać z przedstawicielami opozycji. Marinę Corino Machado oraz swojego kontrkandydata Edmundo Gonzaleza Urrutię oskarża o wywołanie fali niepokojów społecznych.
“Jedynym, który ma coś do omówienia z w tym kraju z Machado, to prokurator generalny. Niech stanie przed nim i odpowie za zbrodnie, które popełniła. To jedyne negocjacje, na jakie może ona liczyć” — powiedział Nicolas Maduro w Sądzie Najwyższym, gdzie stawił się w piątek 9 sierpnia, aby wziąć udział w śledztwie mającym na celu wyjaśnienie wyniku wyborów 28 lipca.
“Gdybym miała zarzucić coś społeczności międzynarodowej, to powiedziałabym, że nie padły wobec Maduro słowa oskarżenia, na jakie zasługuje. Codziennie chełpi się tym, że trzyma w więzieniach dwa tysiące aresztowanych z przyczyn politycznych, policja zabiera codziennie z ich domów osoby, które były świadkami i woluntariuszami w lokalach wyborczych w dniu wyborów” – powiedziała w wywiadzie dla “El Pais” Marina Corino Machado.
W lutym 2022 roku razem z Pablo Gonzalezem ABW zatrzymała także jego partnerkę, polską dziennikarkę – ustalił portal Frontstory.pl. Polka ma postawione zarzuty pomocnictwa w szpiegostwie
Pablo Gonzalez to szpieg GRU pracujący przez dwa lata w Polsce pod przykrywką jako hiszpański dziennikarz. Był jedną z osób biorących udział w niedawnej głośnej wymianie, gdy Rosja uwolniła i wypuściła na Zachód przetrzymywanych więźniów politycznych w zamian za uwolnienie swoich szpiegów pracujących w krajach NATO. Na moskiewskim lotnisku Gonzaleza osobiście powitał Władimir Putin.
Przed wymianą Gonzalez spędził 2,5 roku w polskim areszcie. Trafił tam po zatrzymaniu przez ABW 28 lutego 2022 roku. Kilka dni po inwazji Rosji na Ukrainę Gonzalez został zatrzymany w Przemyślu, gdzie relacjonował pierwsze dni pełnoskalowej wojny dla hiszpańskich mediów.
Dziś portal Fronstory opublikował dziennikarskie śledztwo, w którym informuje, że razem z Gonzalezem została zatrzymana także jego partnerka, polska dziennikarka, którą Frontstory przedstawia jako Natalię K. (jej dane są zmienione). Portal opisuje ją jako reporterkę z „pierwszej linii newsów”, z szerokimi kontaktami w lewicujących, aktywistycznych środowiskach, a także wśród innych dziennikarzy i zagranicznych korespondentów pracujących w Polsce.
Sąd nie zgodził się na tymczasowy areszt dla Natalii K., ale prokuratura postawiła jej zarzuty pomocnictwa w szpiegostwie.
Frontstory.pl opisuje, że przed zatrzymaniem Pablo Gonzalez oraz Natalia K. byli parą zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym. Wspólnie wyjeżdżali w różne zapalne rejony świata, a ich warszawskie mieszkanie było miejscem częstych spotkań dziennikarzy, korespondentów i aktywistów.
“Piłem wódkę ze szpiegiem GRU. Co za mindfuck” – mówi jeden z informatorów portalu, który uczestniczył w towarzyskich spotkaniach z Gonzalesem.
Jaka jest rola Natalii K. oraz jej status w śledztwie? O to Anna Gielewska z Frontstory zapytała samą zainteresowaną:
"Gdy słyszy, o co pytamy, kończy rozmowę i zapowiada pozew.
– Jesteś dziennikarką. Myślisz, że można opisać historię Pablo bez waszej relacji? – dopytujemy.
Natalia milczy. Gdy po kilku dniach zadajemy jej pytania, przysyła mejla: >>W odpowiedzi na Państwa pytania informuję, że w związku z toczącym się postępowaniem moje dane osobowe (lub dane mogące ujawnić moją tożsamość) muszą pozostać utajnione. Ponadto, z uwagi na toczące się śledztwo i jego tajemnicę, nie mogę udzielać Państwu żadnych informacji. Wszelkie pytania proszę kierować do Prokuratury<<.
Cały tekst na Fronstory.pl przeczytacie TUTAJ.
Minionej nocy Hezbollah przeprowadził kolejny atak rakietowy na Izrael. Na Bliski Wschód płynie amerykański okręt podwodny oraz lotniskowiec Abraham Lincoln. Trwa oczekiwanie na zapowiadany atak odwetowy Iranu.
W nocy z niedzieli na poniedziałek (11 na 12 sierpnia) z terytorium Libanu wystrzelono ok. 30 rakiet w kierunku północnej części Izraela. Świadkowie mówią o “awarii” Żelaznej Kopuły – pociski zamiast być neutralizowane jeszcze w powietrzu, miały sięgać swoich celów. Izraelskie władze twierdzą, że kilka rakiet spadło na otwarte przestrzenie, nie powodując żadnych zniszczeń ani ofiar.
Do ataku przyznał się Hezbollah, który podczas nocnego ostrzału wykorzystał radzieckie wyrzutnie rakietowe Katiusza:
„Wspierając nasz niezłomny naród palestyński w Strefie Gazy oraz jego dzielny i honorowy opór, a także w odpowiedzi na ataki izraelskiego wroga na niezłomne południowe wioski i spokojne domy, zwłaszcza w mieście Ma'aroub, mudżahedini Islamskiego Ruchu Oporu zbombardowali nowo utworzoną kwaterę główną 146. dowództwa dywizji w Ja'toun w poniedziałek salwami rakiet Katiusza”.
Do nagłego wzrostu napięcia na Bliskim Wschodzie przyczyniły się dwa zamachy – 30 lipca w Bejrucie w izraelskim ataku zginął Fuad Szukr, wysoki rangą dowódca Hezbollahu, a 31 lipca w Teheranie zginął przywódca Hamasu Ismail Hanija. O śmierć Hanijego Iran oskarża Izrael i zapowiada atak odwetowy.
Stany Zjednoczone potraktowały poważnie groźby płynące z Teheranu. Sekretarz obrony USA Lloyd Austin już w zeszłym tygodniu zapowiedział wysłanie w rejon Bliskiego Wschodu krążowników i niszczycieli, mających możliwość zestrzeliwania pocisków balistycznych, oraz dodatkowej eskadry myśliwców.
Dziś w nocy rzecznik Pentagonu gen. Pat Ryder poinformował, że Austin rozmawiał telefonicznie z ministrem obrony Izraela Yoavem Gallantem. Sekretarz obrony miał zapewniać, że Stany Zjednoczone „podejmą wszelkie możliwe kroki aby obronić Izrael” oraz wzmocnią swój potencjał militarny “wobec eskalujących napięć w regionie".
W rejon Bliskiego Wschodu ma zostać wysłany amerykański okręt podwodny uzbrojony w kierowane pociski balistyczne oraz grupy okrętów wojennych, na czele z lotniskowcem Abraham Lincoln.