0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Security forces disperse protesters, who attempted to surround the Parliament building in opposition to the government's decision to delay European Union (EU) accession negotiations until 2028 in downtown Tbilisi on November 28, 2024, after Prime Minister Irakli Kobakhidze said the country would not pursue European Union accession until 2028. (Photo by Giorgi ARJEVANIDZE / AFP)Security forces disp...

Dzień na żywo. Zamieszki w Gruzji. Olejniczak usłyszał zarzuty, ale nie trafi do aresztu

Świat

Fala prozachodnich protestów przetacza się przez Gruzję po zmianie kursu nowej władzy w tym kraju. Były polityk SLD pozostanie na wolności – jednak pod dozorem policyjnym i za poręczeniem majątkowym w wysokości miliona złotych

Google News

10:34 31-10-2024

Prawa autorskie: Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.plFot. Grzegorz Celeje...

Twórca Red is Bad już w Polsce po ekstradycji z Dominikany. Prokuratura postawi mu zarzuty

Zatrzymany na Dominikanie twórca marki odzieżowej Red is Bad jest już w Polsce. Zostanie dziś oskarżony o udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Miał dorobić się setek milionów złotych z publicznych pieniędzy z pominięciem przetargów

Co się wydarzyło

„Informuję, że Paweł S. jest już w Polsce i pozostaje w dyspozycji polskich prokuratorów. Na jutro zostały zaplanowane czynności z jego udziałem” – napisał wczoraj wieczorem w mediach społecznościowych minister sprawiedliwości Adam Bodnar.

Minister podziękował za skuteczną współpracę Prokuraturze krajowej, funkcjonariuszom Policji oraz ministerstwom spraw zagranicznych oraz spraw wewnętrznych i administracji.

Chodzi o Pawła Szopę, właściciela marki Red is Bad. Szopa był poszukiwany w związku z aferą dotyczącą nieprawidłowości w Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych w okresie rządów PiS. Wystawiono za nim list gończy, europejski nakaz aresztowania oraz czerwoną notą Interpolu.

Po północy śledczy przewieźli podejrzanego z Warszawy do Katowic. Tam spędził noc w pomieszczeniach dla osób zatrzymanych. Dziś ma zostać przesłuchany i usłyszy formalne zarzuty. Mężczyzna jest podejrzewany o udział w zorganizowanej grupie przestępczej i o pranie brudnych pieniędzy.

Szopa ukrywał się na Dominikanie. Został tam zatrzymany w zeszłym tygodniu.

Jaki jest kontekst

Śledztwo w sprawie nieprawidłowości w RARS trwa od grudnia zeszłego roku. Dotyczy m.in. przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez pracowników RARS podczas organizowania i realizowania zakupu towarów. Prokuratorzy przedstawili zarzuty łącznie już pięciu osobom. Dotyczą one m.in., podobnie jak w przypadku Szopy, udziału w zorganizowanej grupie przestępczej i przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych.

Red is Bad, firma zajmująca się przede wszystkim sprzedażą odzieży patriotycznej, została założona w 2012 roku przez Pawła Szopę i Jakuba Iwańskiego.

Jak wynika z dokumentów CBA, do których dotarli dziennikarze Onetu, pracownicy RARS i Kancelarii Prezesa Rady Ministrów omijali prawo zamówień publicznych, zawierając bez przetargów kontrakty z firmami zaprzyjaźnionymi z politykami PiS. W ten sposób milionów miał dorobić się Paweł Szopa.

Według śledczych na zlecenie kierowanej przez PiS agencji Szopa miał dostarczyć agregaty prądotwórcze do ogarniętej wojną Ukrainy. Biznesmen kupował je w Chinach za 69 mln zł, a sprzedawał RARS za 350 mln zł, na czym miał zarobić ponad 270 mln złotych.

Pomimo tego, że Szopa był poszukiwany i ukrywał się zagranicą, jego biznes wciąż działał. Aż do soboty 26 października. Wówczas potencjalni klienci na stronie internetowej sklepu zobaczyli komunikat:

„Szanowni Klienci! Informujemy, iż w związku z wypowiedzeniem nam rachunku bankowego, blokadami kont oraz trudnościami związanymi z próbami założenia nowego rachunku bankowego zmuszeni jesteśmy do zawieszenia działalności”.

Inne teksty w OKO.press na ten temat

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

17:53 30-10-2024

Prawa autorskie: A United Nations flag flies in the back of one of the armoured vehicles of the UN Interim Force in Lebanon (UNIFIL) during a patrol around Marjayoun in south Lebanon on October 8, 2024. (Photo by AFP)A United Nations fla...

Ostrzał w rejonie bazy polskich żołnierzy oczekujących na ewakuację z Libanu

Szczątki pocisku Hezbollahu spadły na teren bazy w Libanie, w której przebywają polscy żołnierze z misji ONZ

Co się wydarzyło?

W środę 30 października po południu odnotowano ostrzał w pobliżu bazy polskiego kontyngentu wojsk ONZ na terenie Libanu położonej w pobliżu granicy z Izraelem. Za odpalenie pocisków odpowiedzialny jest Hezbollah. Celem ostrzału nie były wojska ONZ, lecz terytorium Izraela, jednak szczątki jednej z zestrzelonych przez wojska izraelskie rakiet spadły na teren bazy. Nikt nie został ranny, nie doszło też do istotnych zniszczeń. O przebiegu zdarzeń poinformowało Dowództwo Operacyjne Sił Zbrojnych.

Jaki jest kontekst?

Polscy żołnierze wchodzący w skład wojsk ONZ stacjonujących w Libanie zakończyli już swoją zmianę. Zgodnie z planem mieli wrócić do kraju pod koniec września. Izraelska inwazja na Liban znacząco skomplikowała te plany. Lot samolotu, który mial przetransportować około 250 Polaków (żołnierzy i personel cywilny) został odwołany na skutek potężnego izraelskiego ostrzału Bejrutu obejmującego również rejon lotniska. Obecnie Polacy wciąż oczekują na możliwość powrotu do kraju – problemem jest nie tylko kwestia transportu lotniczego, ale również samo względnie bezpieczne dotarcie z bazy na lotnisko.

Choć w początkowej fazie inwazji Izraela na Liban odnotowano izraelskie ostrzały pozycji wojsk ONZ, incydentów tego rodzaju nie odnotowano dotąd w rejonie odpowiedzialności polskich żołnierzy.

15:05 30-10-2024

Prawa autorskie: 26.10.2023 Warszawa , ulica Wiejska , Sejm . Sala Kolumnowa . Od lewej: przewodniczacy Panstwowej Komisji Wyborczej Sylwester Marciniak , posel Jacek Tomczak podczas odebarnia przez poslow wybranych w wyborach 15.10.2023 zaswiadczen o wyborze na posla z rak przedstawicela Panstwowej Komisji Wyborczej . Fot. Slawomir Kaminski / Agencja Wyborcza.pl26.10.2023 Warszawa ...

Wiceminister rozwoju Jacek Tomczak podał się do dymisji po publikacji WP

Rezygnacja wiceministra nastąpiła po publikacji Wirtualnej Polski opisującej, jak prowadzona przez niego kancelaria notarialna zarabiała na usługach dla deweloperów. Jacek Tomczak był mocno zaangażowany w promowanie programu Mieszkanie na Start

Co się wydarzyło?

„Ministerstwo Rozwoju i Technologii informuje, że 30.10.2024 r. pan Jacek Tomczak złożył rezygnację z funkcji sekretarza stanu. Decyzja ta została podjęta w trosce o dobro i wizerunek resortu” – poinformował resort rozwoju i technologii w środę 30 października po południu. Z nieoficjalnych informacji wynika, że do złożenia dymisji nakłonić miał Tomczaka szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. Tomczak zajmował stanowisko wiceministra właśnie z rekomendacji PSL, jego niewielka partia Centrum dla Polski wchodzi w skład klubu poselskiego ludowców. W ciągu swej kariery politycznej Tomczak należał kolejno do następujących partii lub klubów parlamentarnych:

  • Konfederacji Polski Niepodległej
  • Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego
  • Przymierza Prawicy
  • Prawa i Sprawiedliwości
  • klubu Polska Plus
  • klubu Polska Jest Najważniejsza
  • Platformy Obywatelskiej
  • PSL-Koalicji Polskiej
  • Centrum dla Polski

Jaki jest kontekst?

W środę 30 października rano Wirtualna Polska w materiale Szymona Jadczaka ujawniła, że prowadzona przez wiceministra rozwoju i technologii Jacka Tomczaka i jego żonę kancelaria notarialna od lat obsługiwała firmy deweloperskie. Z szacunków WP wynika, że kancelaria Tomczaków uzyskała w związku z tym kilka milionów złotych przychodu. Wśród firm obsługiwanych przez kancelarię Tomczaków jest trzech członków Polskiego Związku Firm Deweloperskich, duże koncerny notowane na GPW i lokalne firmy z Wielkopolski – gdzie działa kancelaria.

Co więcej, związanych z tym dochodów nie widać w oświadczeniach majątkowych, które Tomczak składał jako poseł i minister. Według nich kancelaria miała mu przynosić jedynie od kilkuset (sic!) do kilku tysięcy złotych dochodu rocznie.

Tomczak jako wiceminister rozwoju i technologii wyjątkowo intensywnie angażował się w zabiegi na rzecz wprowadzenia rządowego programu Mieszkanie na Start. Program miał opierać się na dopłatach do kredytów mieszkaniowych branych przez Polki i Polaków. Krytycy tego rozwiązania wskazują, że analogicznie do wprowadzonego przez PiS programu Bezpieczny Kredyt 2%, może się ono przyczynić do kolejnego gwałtownego wzrostu cen mieszkań w Polsce. Jednoznacznie skorzystaliby na tym przede wszystkim deweloperzy i osoby oraz podmioty inwestujące na rynku mieszkaniowym.

Niedługo po publikacji WP na profilu resortu rozwoju na platformie X pojawił się wpis następującej treści: „Minister rozwoju i technologii Krzysztof Paszyk bardzo poważnie traktuje doniesienia medialne, które pojawiły się w artykule opublikowanym w jednym z portali internetowych, dlatego w trybie pilnym wezwał wiceministra Jacka Tomczaka do złożenia wyjaśnień i odniesienia się do postawionych w tekście zarzutów. MRiT przykłada wielką wagę do transparentności i zgodności z prawem oraz zasadami etycznymi działań podejmowanych przez członków kierownictwa resortu. Jeżeli doniesienia medialne się potwierdzą, spotkają się ze stanowczą reakcją.”

Wygląda na to, że wyjaśnienia Tomczaka nie były wystarczająco przekonujące.

„Kierownictwo MRiT liczy, że wszystkie wątpliwości pojawiające się w ciągu ostatnich godzin w przestrzeni medialnej, zostaną niezwłocznie wyjaśnione.” – czytamy w najnowszym komunikacie resortu opublikowanym już po dymisji Tomczaka.

10:32 30-10-2024

Prawa autorskie: Cars piled due to mudslide following floods are pictured in Picanya, near Valencia, eastern Spain, on October 30, 2024. - Floods triggered by torrential rains in Spain's eastern Valencia region has left 51 people dead, rescue services said on Wednesday. (Photo by Jose Jordan / AFP)Cars piled due to mu...

Katastrofalna powódź błyskawiczna w Hiszpanii

Na południową część Hiszpanii w ciągu jednego dnia spadły deszcze o skali odpowiadającej rocznej średniej opadów, które spowodowały niszczycielskie powodzie błyskawiczne

Co się wydarzyło?

Nie mniej niż 51 osób zginęło na terenie hiszpańskiej prowincji Walencja na skutek powodzi błyskawicznych, których oświadczył region we wtorek i w nocy z wtorku na środę 30 października. To nie są końcowe dane. Wciąż trwa akcja ratunkowa, straty materialne dopiero będą szacowane.

Powodzi błyskawicznych o różnej skali doświadczyła cała południowo-wschodnia Hiszpania. Żywioł nie oszczędził m.in. Andaluzji, Albacete, Malagii i Kastylii La Manchy. Do powodzi doszło też na Balearach.

Hiszpańska służba meteorologiczna AEMET poinformowała, że ​​w mieście Chiva w prowincji Walencja we wtorek w ciągu zaledwie ośmiu godzin spadło 491 mm deszczu, co odpowiada normie opadów na cały rok.

Na skutek opadów o katastrofalnej skali rzeki występowały ze swych koryt. Tysiące osób zostały uwięzione w swych domach, a nawet w samochodach przemieszczających się zalewanymi w błyskawicznym tempie drogami.

Powodzie sparaliżowały transport w całej południowej Hiszpanii. W prowincji Walencja wstrzymano kursowanie wszystkich pociągów i innych form transportu publicznego, zamknięto również szkoły.

Rząd Hiszpanii powołał sztab kryzysowy, od dziś jego obradom będzie przewodniczył premier Pedro Sanchez, który powrócił z wizyty w Indiach. Król Hiszpanii Filip VI napisał na platformie X, że jest „zdruzgotany” powodzią i złożył kondolencje rodzinom ofiar.

Jaki jest kontekst?

Powódź spowodował zimny front atmosferyczny przemieszczający się nad południową częścią Hiszpanii. Towarzyszące mu opady były najbardziej obfitymi od 1996 roku. Ocieplenie atmosfery spowodowane zmianami klimatu zwiększa prawdopodobieństwo wystąpienia ekstremalnych opadów deszczu. Od początku ery przemysłowej klimat na świecie ocieplił się o około 1,1°C. Temperatury będą nadal rosły, jeśli rządy na całym świecie nie zdecydują się na znaczące obniżenie emisji gazów cieplarnianych.

10:15 30-10-2024

Prawa autorskie: Zdjęcie: SAUL LOEB / AFPZdjęcie: SAUL LOEB /...

“On chce nieograniczonej władzy”. Harris przestrzega przed kolejną prezydenturą Trumpa

“Wszyscy wiemy, kim jest Donald Trump (...). To ktoś niepowstrzymany, owładnięty potrzebą zemsty, szukający nieograniczonej władzy (...). Nie może znowu zasiąść w Białym Domu” – mówiła kandydatka Demokratów podczas najważniejszego wiecu kończącej się kampanii.

To był największy wiec w trwającej trzy miesiące kampanii prezydenckiej kandydatki Demokratów Kamali Harris.

75 tysięcy osób – tylu sympatyków wzięło udział w spotkaniu, zorganizowanym na Elipsie, w parku tuż pod Białym Domem. W tym samym miejscu, w którym w styczniu 2021 roku, tuż po porażce w wyborach prezydenckich, Donald Trump wzywał swoich zwolenników do szturmu na Kapitol.

„To prawdopodobnie najważniejszy głos, jaki kiedykolwiek oddacie. W tych wyborach chodzi o coś więcej niż tylko o wybór między dwiema partiami i dwoma różnymi kandydatami. To wybór między tym, czy będziemy mieć kraj zakorzeniony w wolności dla każdego Amerykanina lub rządzony przez chaos i podziały” – mówiła kandydatka Demokratów.

W tle na scenie widniał wielki, biało-niebieski napis „Wolność”.

„Mały tyran”

W swoim przemówieniu Harris skupiła się na tym, by przestrzec rodaków przez zagrożeniami płynącymi z ewentualnej drugiej kadencji Trumpa w Białym Domu. Podkreślała, że “Donald Trump spędził ostatnich dziesięć lat, usiłując podzielić naród amerykański i sprawić, by ludzie bali się siebie nawzajem”.

“On nie idzie do Białego Domu, by zająć się waszymi problemami, ale po to, by rozwiązać swoje” – mówiła kandydatka Demokratów, nawiązując do śledztw prokuratorskich toczących się przeciwko byłemu prezydentowi.

We wtorkowym przemówieniu Harris podkreśliła swoje wieloletnie doświadczenie prokuratorki. Harris spędziła lata, pracując jako prokurator; zanim została senatorką, pełniła funkcję prokuratora generalnego stanu Kalifornia.

Powtórzyła to, co podczas kampanii mówiła wielokrotnie: że jest przyzwyczajona do pracy na rzecz ludzi i że do pracy w Białym Domu wniesie ten „opiekuńczy instynkt”.

„Jest coś takiego w traktowaniu ludzi nie fair, czy pomijaniu ich, co zawsze mnie głęboko porusza (...). Będę z wami szczera: nie jestem idealna, popełniam błędy. Ale obiecuję wam jedno: będę was zawsze słuchać, nawet jeśli na mnie nie zagłosujecie” – deklarowała.

Wybór stojący przed Amerykanami scharakteryzowała jako alternatywę między wolnością i jednością a rządami chaotycznego, mściwego „drobnego tyrana”.

„Prawie 250 lat temu Ameryka narodziła się, kiedy wyrwaliśmy wolność z rąk drobnego tyrana. Przez pokolenia Amerykanie zachowali tę wolność, rozszerzyli ją i, robiąc to, udowodnili światu, że rządy ludzi, dla ludzi są silne i mogą przetrwać. Ci, którzy przyszli przed nami (...), nie walczyli, nie poświęcali się po to, by zobaczyć, że ulegamy woli kolejnego drobnego tyrana” – mówiła Harris.

„Te Stany Zjednoczone Ameryki nie są areną dla wybryków niedoszłych dyktatorów” – powiedziała Harris.

Jaki jest kontekst?

Kandydatka Demokratów Kamala Harris i kandydat Republikanów Donald Trump walczą o zwycięstwo w wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych, które są zaplanowane na 5 listopada. Do wyborów pozostało 6 dni, a sondaże pokazują, że kandydaci idą łeb w łeb.

Kampania Kamali Harris trwała zaledwie trzy miesiące. Harris wstąpiła do wyścigu o prezydenturę po tym, jak pod koniec lipca urzędujący prezydent Joe Biden wycofał się ze startu. Nawet zagorzali zwolennicy Partii Demokratycznej zwracali uwagę, że sprawiający wrażenie bardzo spowolniałego starością Biden nie będzie miał szans na wygraną z dużo bardziej energicznym Trumpem.

Tydzień przed wyborami sondaże są coraz mniej optymistyczne dla Harris. Przez większą część kampanii Harris prowadziła nad Trumpem w każdym sondażu Ipsos dla Reutersa. Sondaż z wtorku 29 października pokazał jednak, że przewaga Harris stopniała do 44 proc. poparcia. Lekki trend spadkowy obserwowany jest od września.

Jak donosi agencja Reutera, głos w amerykańskich wyborach prezydenckich oddało już ponad 53 miliony Amerykanów.

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

Przeczytaj także: