Kaczyński, Czerwińska i Suski mogą stracić immunitety. Będzie nad tym głosował Sejm. Chodzi o niszczenie przez nich wieńców pod pomnikiem smoleńskim. We Francji parlament ma przegłosować wotum nieufności wobec rządu Barniera.
Putin obiecuje, że zatrzyma Ukrainę, a Ukraina szykuje się na kontruderzenie w obwodzie kurskim. Południe Europy znów niepokoi fala ekstremalnych upałów. W Grecji pożar w ekspresowym tempie dotarł do przedmieść Aten. Frontstory.pl ujawnia: Polska dziennikarka nowym wątkiem w sprawie rosyjskiego szpiega
Rosjanie podejmują chaotyczne, ale coraz częstsze próby kontratakowania w obwodzie kurskim. Głos zabrał w końcu Władimir Putin, który pogroził Ukrainie „godną odpowiedzią” i ogłosił, że nie zamierza z nią negocjować, a pokojowe propozycje zgłaszane przez pośredników już go nie interesują. Ukraińskie relacje nie zdradzają dalszych planów, ale źródła rosyjskie mówią o intensywnych pracach nad umocnieniami polowymi. Pośpiech w budowie fortyfikacji na nowych — położonych już w Rosji — ukraińskich liniach obronnych wynika z kalkulacji dotyczących nadchodzącego rosyjskiego kontruderzenia.
Putin w swoim wystąpieniu przyznał, że ukraińska operacja ma cel pozamilitarny. „Jednym z oczywistych celów wroga jest sianie niezgody, niezgody, zastraszanie ludzi, niszczenie jedności i spójności rosyjskiego społeczeństwa, czyli uderzenie w wewnętrzną sytuację polityczną”. I choć przekonywał, że to się nie udało, jednocześnie potwierdził, że sytuacja wymknęła się spod kontroli:
Od niedzieli Grecja walczy z szybko rozprzestrzeniającymi się pożarami. W poniedziałek ogień dotarł na przedmieścia Aten, po drodze trawiąc lasy, domy, samochody i antyczne miasta. Nakazy ewakuacji otrzymało już 25 miejscowości w Attyce. Sytuację pogarszają susza i porywisty wiatr. W akcji ratowniczej uczestniczy ponad 670 strażaków. Burmistrz Maratonu przekazał dziennikarzom, że miasto, które swoją nazwę użyczyło długodystansowym biegom na Igrzyskach Olimpijskich, stanęło dziś w obliczu „biblijnej katastrofy”. „Całe nasze miasto jest ogarnięte płomieniami, przeżywamy bardzo trudne chwile” – powiedział na antenie telewizji Skai.
Ponad 40-stopniowe upały zagrażają też zdrowiu i życiu mieszkańców Włoch, Hiszpanii czy Francji. Tylko w pierwszym tygodniu sierpnia z powodu ekstremalnych temperatur w Hiszpanii zmarło 540 osób.
W lutym 2022 roku razem z Pablo Gonzalezem ABW zatrzymała także jego partnerkę, polską dziennikarkę – ustalił portal Frontstory.pl. Polka ma postawione zarzuty pomocnictwa w szpiegostwie.
Pablo Gonzalez to szpieg GRU pracujący przez dwa lata w Polsce pod przykrywką jako hiszpański dziennikarz. Był jedną z osób biorących udział w niedawnej głośnej wymianie, gdy Rosja uwolniła i wypuściła na Zachód przetrzymywanych więźniów politycznych w zamian za uwolnienie swoich szpiegów pracujących w krajach NATO. Na moskiewskim lotnisku Gonzaleza osobiście powitał Władimir Putin.
Przed wymianą Gonzalez spędził 2,5 roku w polskim areszcie. Trafił tam po zatrzymaniu przez ABW 28 lutego 2022 roku. Kilka dni po inwazji Rosji na Ukrainę Gonzalez został zatrzymany w Przemyślu, gdzie relacjonował pierwsze dni pełnoskalowej wojny dla hiszpańskich mediów.
Dziś portal Fronstory opublikował dziennikarskie śledztwo, w którym informuje, że razem z Gonzalezem została zatrzymana także jego partnerka, polska dziennikarka, którą Frontstory przedstawia jako Natalię K. (jej dane są zmienione). Portal opisuje ją jako reporterkę z „pierwszej linii newsów”, z szerokimi kontaktami w lewicujących, aktywistycznych środowiskach, a także wśród innych dziennikarzy i zagranicznych korespondentów pracujących w Polsce.
Sąd nie zgodził się na tymczasowy areszt dla Natalii K., ale prokuratura postawiła jej zarzuty pomocnictwa w szpiegostwie.
Frontstory.pl opisuje, że przed zatrzymaniem Pablo Gonzalez oraz Natalia K. byli parą zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym. Wspólnie wyjeżdżali w różne zapalne rejony świata, a ich warszawskie mieszkanie było miejscem częstych spotkań dziennikarzy, korespondentów i aktywistów.
Przez południe Europy znów przechodzi ekstremalna fala gorąca. Słupki z rtęcią regularnie wskazują tam ponad 40 stopni Celsjusza. Tak wysokie temperatury zagrażają zdrowiu i życiu. W tym sezonie w Hiszpanii z powodu upałów zmarło już ponad 1,3 tys. osób
Dane dotyczące liczby zgonów wywołanych wysokimi temperaturami podał hiszpański Instytut Zdrowia Karola III. Aż u 1 388 osób to właśnie upał miał być główną przyczyną śmierci. Najbardziej dramatyczny był pierwszy tydzień sierpnia, gdy z powodu ekstremalnych warunków pogodowych zmarło 540 osób. W tym tygodniu w Hiszpanii termometry znów wskazują ponad 40 stopni Celsjusza.
Upały atakują także Włochy. W poniedziałek, 12 sierpnia tamtejsze ministerstwo zdrowia postawiło aż 17 miast w stan najwyższego zagrożenia. A to oznacza, że tak wysokie temperatury zagrażają nawet osobom młodym i zdrowym. Instytucje ostrzegają przed wystawianiem ciała na bezpośrednią ekspozycję promieni słonecznych w godzinach 11:00-18:00. Wolontariusze rozdają też mieszkańcom i turystom butelki z wodą.
Prezes włoskiego towarzystwa medycyny ratunkowej w rozmowie z Corriere della Sera przekazał, że w miastach takich jak Rzym, Florencja, Wenecja i Neapol liczba osób korzystających z doraźnej pomocy medycznej wzrosła o 20 proc. Większość osób wymagających opieki to osoby stare lub schorowane. Najczęściej objawy udarów lub przegrzania organizmu ustępują po nawodnieniu. Tylko 1-2 proc. przypadków wymaga hospitalizacji.
Grecja walczy za to z szybko rozprzestrzeniającymi się pożarami. W poniedziałek ogień dotarł na przedmieścia Aten, po drodze trawiąc antyczne miasta, lasy, domy i samochody. Nakazy ewakuacji otrzymało już 25 miejscowości w Attyce.
Fala ekstremalnych upałów dotyka także południe Francji i Bałkany.
Polski Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej wydał ostrzeżenia pierwszego stopnia dla czterech województw: lubuskiego, dolnośląskiego, opolskiego i śląskiego. Maksymalne temperatury w tych regionach przekroczą 30 stopni Celsjusza.
W PiS młode ma się połączyć ze starym. Możliwa jest też pozorna zmiana prezesa partii – informuje Wirtualna Polska
W siedzibie Prawa i Sprawiedliwości na ulicy Nowogrodzkiej w Warszawie pracuje specjalny zespół złożonych z czołowych polityków partii. Ich zadaniem jest zmiana statutu PiS. Pod lupą jest m.in. rozdział dotyczący władz partii. Jak informuje Wirtualna Polska, wieloletni działacze mieliby trafić do nowego gremium roboczo nazywanego „radą nadzorczą”. Odesłanie weteranów do innych funkcji pozwoliłoby odmłodzić zarząd partii. Nowym głosem PiS w zarządzie miałyby być postaci z pokolenia trzydziestolatków i czterdziestolatków. Do ambitniejszych ról typowani są m.in.: była wiceminister rolnictwa Anna Gembicka czy były wiceminister aktywów państwowych Andrzej Śliwka. Ale miejsce w zarządzie mogliby znaleźć także niektórzy politycy Suwerennej Polski. Zmianą warty miałby zawiadywać Mariusz Błaszczak.
Podczas jednej z narad miała pojawić się też propozycja sukcesji. „Omawiana była możliwość pozornego oddania władzy w partii. W tym scenariuszu Jarosław Kaczyński przestałby być prezesem PiS, a zostałby szefem tej »rady nadzorczej«, czyli sprawowałby nadzór nad wszystkimi. Formalnie tytuł prezesa PiS należałby już do kogoś innego” – mówi rozmówca WP.
I choć decyzja nie zapadła, wiele głosów mówi o tym, że prezes PiS jest zmęczony rozwiązywaniem bieżących konfliktów w partii i wolałby się skupić na najważniejszych sprawach. „Nie wiadomo jednak, czy Jarosław Kaczyński – snując takie rozważania – jedynie sonduje polityków PiS, czy naprawdę zamierza dokonać radykalnych zmian na szczytach partii” – zastrzegają dziennikarze Wirtualnej Polski.
Nowym prezesem mógłby zostać kandydat PiS w wyborach prezydenckich. Chodziłoby o ugruntowanie jego pozycji politycznej pod szyldem partii. „Jest u nas przekonanie, że start Donalda Tuska w wyborach prezydenckich wcale nie jest wykluczony, więc każdy jego kontrkandydat bez pozycji politycznej byłby deprecjonowany. Z tego powodu rozważana była koncepcja powołania nowego prezesa PiS. Myślę jednak, że ostatecznie ta koncepcja się nie powiedzie, Jarosław Kaczyński pozostanie prezesem, ale otworzy zarząd partii dla nowych twarzy” – mówi rozmówca WP.
Nie wiadomo jednak, jak prezes PiS podzieli tort: co w nowym układzie przypadnie takim postaciom jak Mateusz Morawiecki czy Beata Szydło.
2,3 mld dolarów – tyle pieniędzy trafiło do Rosji od marca 2022 roku, gdy Unia Europejska i Stany Zjednoczone zakazały wwożenia tam swoich banknotów
Sankcje nałożone na Rosję po pełnoskalowej agresji na Ukrainę nie zawsze działają modelowo. Jak podaje Retuers, Moskwie udaje się obchodzić wiele obostrzeń. Mimo zakazu wwożenia gotówki z Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych, dolary i euro trafiają do Rosjan za pośrednictwem Turcji i Arabii Saudyjskiej. Ale w przypadku połowy kwoty, ponad 1 mld dolarów, nie wiadomo, z którego kraju wwieziono gotówkę. Dla osób prywatnych zachodnie waluty wciąż są atrakcyjne, gdy myślą o przechowywaniu oszczędności. Inni gromadzą gotówkę w celach handlowych lub na wypadek zagranicznych podróży. Najczęściej wymienianą walutą w Rosji jest dziś jednak chiński juan.
„Choć USA i ich sojusznicy zrozumieli znaczenie wspólnego działania w celu uzyskaniu maksymalnej skuteczności sankcji, Rosja uczy się ich unikać i je osłabiać” – komentował Daniel Pickard, szef oddziału handlu międzynarodowego w amerykańskiej firmie Buchanan Ingersoll & Rooney.
Dane cytowane przez Retuersa obejmują okres od marca 2022 do grudnia 2023.
Po dwóch dniach nieobecności Putin pokazał się na wideokonferencji w sprawie sytuacji na obszarach przygranicznych po ukraińskim ataku na Kursk. Katastrofę zamienił w sukces: mimo oczywistych przeciwności rosyjska armia nadal posuwa się do przodu w Donbasie.
Putin pogroził Ukrainie „godną odpowiedzią” i ogłosił, że nie zamierza z nią negocjować, a pokojowe propozycje zgłaszane przez pośredników już go nie interesują. Jednocześnie z wypowiedzi Putina wynika, jak mocno Ukraińcy go trafili: sytuacja w kraju się zdestabilizowała, pogranicze jest w chaosie. Dlatego wkraczają tam służby bezpieczeństwa. Równolegle z pacyfikacją wojsko ma odzyskać utracone obszary. Ale Putin liczy się z tym, że Ukraińcy uderzą na całej linii granicy z Rosją na północy.
Putin nie uważa już ataku na Kursk za „prowokację” (tak mówił przed tygodniem). Teraz ocenia, że głównym celem Ukraińców jest zatrzymanie natarcia wojsk rosyjskich na froncie w Donbasie i Zaporożu. Wedle Putina to się nie udało, bo tempo rosyjskiej ofensywy nie spadło, a „wręcz przeciwnie wzrosło 1,5-krotnie”.
Jednocześnie Putin przyznał, że ukraińska operacja ma też cel pozamilitarny. „Jednym z oczywistych celów wroga jest sianie niezgody, niezgody, zastraszanie ludzi, niszczenie jedności i spójności rosyjskiego społeczeństwa, czyli uderzenie w wewnętrzną sytuację polityczną”. Putin zapewnia, że to się nie udało. Dowodem są statystyki, które dostaje: „w ostatnich dniach wzrosła liczba osób chcących zawrzeć umowy z Ministerstwem Obrony Narodowej”. Chodzi o ochotniczy zaciąg do wojska. Tu Putin nie wspomina, że od kilku tygodni trwa w Rosji nowa kampania zachęcająca do zgłoszenia się do wojska. Władza kusi rosnącymi wypłatami, ulgami podatkowymi i licznymi bonusami dla rodzin.
Jednocześnie Putin przyznaje, że sytuacja nie jest opanowana:
„Jest dla nas oczywiste, że wróg będzie w dalszym ciągu podejmował próby destabilizacji sytuacji w strefie przygranicznej, aby wstrząsnąć wewnętrzną sytuacją polityczną w naszym kraju”. „Federalna Służba Bezpieczeństwa wraz z Rosyjską Gwardią Narodową muszą więc zapewnić reżim operacji antyterrorystycznej i skuteczną walkę z wrogimi grupami dywersyjnymi i rozpoznawczymi”. „Wydziały cywilne mają obowiązek zapewnić siłom bezpieczeństwa wszystko, co niezbędne”. A oprócz tego muszą „skupić się na głównym zadaniu, czyli wspieraniu naszych ludzi, którzy potrzebują pomocy i ochrony”
„Główne zadanie stoi oczywiście przed Ministerstwem Obrony: wyprzeć, wypędzić wroga z naszych terytoriów i wspólnie ze służbą graniczną zapewnić niezawodną osłonę granicy państwowej”
Z obwodu kurskiego uciekło już 121 tys. osób. Zaczęła się tez ewakuacja w obwodzie biełgorodzkim. Tam ewakuowane jest przygraniczne miasteczko Szebiekino. Gubernatorzy obu obwodów meldowali też Putinowi na tej telekonferencji, że nie wiadomo dokładnie, gdzie jest wróg, bo nie ma tu wyraźnej linii frontu. Putin zareagował ostrzeżeniem, że może być gorzej:
„Jeśli dzisiaj w obwodzie briańskim [kolejnym obwodzie przygranicznym — red.] jest stosunkowo spokojnie, nie oznacza to, że jutro też tak będzie. Proszę, abyście wraz ze służbami bezpieczeństwa i kwaterą główną, potraktowali tę sprawę z najwyższą uwagą.
Putin wykorzystuje atak na Kursk do wycofania się z rozmów pokojowych. Jak pisaliśmy wcześniej w OKO.press, Putin nie jest w stanie takich negocjacji prowadzić, bo zatrzymanie machiny wojennej jest już zbyt niebezpieczne dla jego ekipy.
Dopóki przed miesiącem Ukraina nie ogłosiła gotowości do rozmów, Putin tłumaczył wojnę tym, że nie ma z kim o pokoju rozmawiać — choć bardzo by chciał. Teraz ogłosił, że to on z Ukrainą rozmawiać nie zamierza:
„Wygląda na to, że wróg stara się w przyszłości poprawić swoje pozycje negocjacyjne, ale o jakich negocjacjach w ogóle można mówić z ludźmi, którzy bezkrytycznie atakują ludność cywilną, infrastrukturę cywilną lub próbują stworzyć zagrożenie dla obiektów energetyki jądrowej?”. "Teraz jest jasne, dlaczego reżim w Kijowie odrzucił nasze propozycje powrotu do pokojowego planu rozwiązania (konfliktu), a także propozycje zainteresowanych i neutralnych mediatorów [Chin i Węgier]. Najwyraźniej wróg realizuje wolę swych zachodnich władców”.
Putin tłumaczy więc swoje problemy tradycyjne: tym, że napadł go cały Zachód. A raczej — że nie pozwolił mu rozprawić się z Ukrainą, więc wszystko jest teraz winą Zachodu.