Kaczyński, Czerwińska i Suski mogą stracić immunitety. Będzie nad tym głosował Sejm. Chodzi o niszczenie przez nich wieńców pod pomnikiem smoleńskim. We Francji parlament ma przegłosować wotum nieufności wobec rządu Barniera.
Zgodnie z zapowiedzią ministra Bodnara, Kuczmierowski jest już poszukiwany na podstawie europejskiego nakazu aresztowania. Prawdopodobnie przebywa w Londynie
Sąd Okręgowy w Warszawie potwierdził, że wydano Europejski Nakaz Aresztowania za byłym prezesem Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych Michałem Kuczmierowskim.
W piątek 30 sierpnia taki ruch zapowiadał minister sprawiedliwości Adam Bodnar. Kuczmierowski był blisko związany z premierem Mateuszem Morawieckim, dzięki niemu otrzymał tak ważne stanowisko. Jest podejrzany o udział w zorganizowanej grupie przestępczej oraz przekroczenie uprawnień.
Kilka miesięcy temu portal Onet ujawnił, że za rządów Kuczmierowskiego w RARS z agencji wyprowadzano miliony złotych. Pomagała w tym między innymi producent odzieży patriotycznej Red is Bad. Agencja wybierała biznesy Pawła Sz., twócy Red is Bad, poza konkursami, skupowała od niego materiały po znacznie zawyżonych cenach.
Kuczmierowski przebywa zagranicą. Wcześniej spekulowano, że może ukrywać się na Cyprze, dziś z nieoficjalnych informacji wynika, że może być obecnie w Londynie.
Były premier Mateusz Morawiecki uważa, że zarzuty dla Kuczmierowskiego to polityczna nagonka.
Dziś rano rosyjska armia ostrzelała ukraińską stolicę. Ukraińcy przekazali, że zestrzelili 20 pocisków balistycznych
Kolejny dzień mieszkańcy Kijowa budzą się z dźwiękami rosyjskich nalotów. Wojskowa administracja miasta poinformowała, że udało się zestrzelić 20 rosyjskich pocisków balistycznych. Szczątki rakiet pospadały jednak w kilku dzielnicach ukraińskiej stolicy. Uszkodzone zostały liczne budynki, a według Ukrinform dwie osoby zostały hospitalizowane. Dotychczas brak informacji o ofiarach śmiertelnych.
Ataki przeprowadzono nie tylko na Kijów. Ostrzelano między innymi położony na południu Nikopol. Alarm bombowy ogłoszono na terenie całego kraju.
„W południowo-wschodnim obszarze kraju może występować podwyższony poziom hałasu związany z rozpoczęciem operowania w naszej przestrzeni powietrznej polskich i sojuszniczych statków powietrznych” – poinformowało polskie Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych.
Według komunikatu ostatni raz tak wzmożoną aktywność rosyjskiego lotnictwa odnotowano we wtorek 27 sierpnia.
To największy sukces skrajnej prawicy w Niemczech od czasów II wojny światowej — podkreślają niemieckie media.
Skrajnie prawicowa Alternatywa dla Niemiec (AfD) zwyciężyła w niedzielnych wyborach do parlamentu Turyngii, kraju związkowego na wschodzie RFN. W Saksonii wygrywają chadecy, AfD prawdopodobnie druga.
Zgodnie z pierwszą prognozą przygotowaną dla nadawcy ZDF, w niedzielnych wyborach do landtagu Turyngii zwyciężyła AfD ze swoim liderem Björnem Höcke, dwukrotnie skazanym przez sąd za celowe stosowanie nazistowskiej retoryki.
AfD zdobyła 33,2 proc. głosów.
„To wielki sukces dla AfD. Dziękujemy wyborcom i osobom zaangażowanym w kampanię” – napisała na platformie X szefowa ugrupowania Alice Weidel. To m.in. w Turyngii w lutym 2024 odbyły się masowe protesty przeciwko skrajnej prawicy. Björn Höcke był jednym z ich bohaterów — to przeciwko rosnącej władzy jego ugrupowania protestowano (powyżej na zdjęciu plakat z wizerunkiem Höckego z protestów).
Za prawicowymi populistami uplasowała się chadecja (CDU) – 26,9 proc., a potem lewicowy Sojusz Sahry Wagenknecht – 15,6 proc. Partia Lewicy otrzymała 11,4 proc. Fatalnie wypadły partie koalicji rządzącej: SPD kancelarza Olafa Scholza zdobyła zaledwie 6,1 proc. głosów. Pozostający w koalicji Zieloni i FDP uzyskali wyniki poniżej 5-procentowego progu wyborczego. Na Zieloni dostali 3,9 proc. głosów, liberałowie 1,2 proc.
W wyborach do parlamentu Saksonii zwyciężyła chadecja. Tuż za CDU uplasowała się jednak skrajnie prawicowa Alternatywa dla Niemiec (AfD). Według prognozy firmy badawczej Infratest dimap CDU zdobyła 31,5 proc. głosów, a AfD – 30 proc. Prognozy dla ZDF pokazują jeszcze lepszy wynik AfD i dużo mniejszą przewagę CDU. Jak wynika z danych nadawcy, na AfD zagłosowało w Saksonii 31,4 proc. wyborców, a na CDU 31,7 proc.
Poza tym na Sojusz Sahry Wagenknecht głos oddało 11,5 proc. wyborców, a na Lewicę 4,6 proc.
W Saksonii podobnie jak w Turyngii fatalnie wypadły partie obecnej koalicji rządzącej. SPD zdobyła tylko 7,5 proc. głosów, FDP – 1 proc., zaś Zieloni 5,2 proc. Zieloni przynajmniej przekroczyli 5-procentowy próg wyborczy.
Szef rządu Saksonii Michael Kretschmer (CDU) ocenił wcześniej w niedzielę, że są to najważniejsze wybory w tym landzie od zjednoczenia Niemiec. „Chodzi o szanse życiowe nas wszystkich, którzy chcemy żyć tutaj, w Saksonii” – oświadczył. Do obsadzenia jest 120 miejsc w saksońskim landtagu.
Prezydent Macron odmawia powierzenia misji formowania rządu kandydatce lewicowego bloku, który wygrał wybory i forsuje swojego kandydata. Lewica grozi impeachmentem.
Prezydent Francji Emmanuel Macron próbuje wykorzystać powyborczy impas we Francji, by przeforsować na premiera kandydaturę osoby, z którą będzie mu politycznie najbliżej.
Jak donosi Le Monde, w poniedziałek 2 września ma się spotkać w Pałacu Elizejskim z Bernardem Cazeneuve, byłym premierem (2016-2017) z okresu prezydentury Francois Hollande'a. Z punktu widzenia Macrona Cazeneuve jest dobrym kandydatem — ma szansę przyciągnąć choć część głosów zarówno lewicy, jak i prawicy, a także zdobyć poparcie deputowanych Odrodzenia.
Do 2022 roku Cazeneuve był członkiem Partii Socjalistycznej. Od 2023 jest liderem własnego centrolewicowego ugrupowania — Porozumienia. Francuskie media podają, że otoczenie prezydenta Francji uważa, że Cazeneuve ma dość dobre relacje zarówno z liderami części partii prawicowych, jak i lewicowych. Stąd jest szansa, że jego kandydatura zdobędzie większość.
Lipcowe, przyspieszone wybory parlamentarne we Francji wygrała lewicowa koalicja Nowy Front Ludowy, złożona z opozycyjnej wobec Macrona, skrajnie lewicowej partii Francja Nieujarzmiona (LFI), Partii Socjalistycznej (PS), Partii Komunistycznej i mniejszego ugrupowania Ekologów. NFL nie zdobyła jednak większości w Zgromadzeniu Narodowym, która dawałaby szansę na samodzielne rządzenie.
Koalicja wskazała kandydatkę na premiera. Jest nią 37-letnia Lucie Castets, ekonomistka, dyrektorka finansowana paryskiego ratusza. Ale prezydent Macron nie zgodził się powołać jej na stanowisko, argumentując, że nie chce powierzać misji formowania rządu komuś, kto „nie ma szansy na szerokie poparcie”. Lewicowa koalicja uważa decyzję Macrona za przejaw „tendencji antydemokratycznych” i już zapowiada, że nie poprze kandydatury wskazanej przez prezydenta.
Jak mówił w niedzielę na antenie BFM-TV Manuel Bompard, koordynator polityczny Francji Niepokornej odpowiedzialny za negocjacje w sprawie premiera, nominacja Bernarda Cazeneuve to „brak poszanowania dla wyniku wyborów”.
„Bernard Cazeneuve nie może być uważany za lewicowego kandydata, bo nie ma poparcia czterech partii tworzących Nowy Front Ludowy (...) Naszą kandydatką jest Lucie Castets, więc jeśli prezydent Republiki jest gotów uznać wynik wyborów i poprzeć tworzenie rządu, który będzie realizował taką politykę, jakiej chcą wyborcy, powierzy misję formowania rządu Lucie Castets” – Le Monde cytuje wypowiedź Bomparda.
Koordynator Francji Niepokornej dodał też, że jego zdaniem „prezydent przegrał te wybory, ale wciąż chce pociągać za sznurki (...) Jeśli nie uszanuje wyniku wyborów i powoła innego kandydata, złożymy wobec niego wniosek o wotum nieufności i rozpoczniemy procedurę jego odwołania” – zapowiedział Bompard.
Według rosyjskiego wiceministra spraw zagranicznych to reakcja na „eskalacyjne działania Zachodu wobec specjalnej operacji militarnej w Ukrainie”.
„Rosja planuje modyfikację swojej nuklearnej doktryny obronnej w reakcji na eskalacyjne działania Zachodu wobec specjalnej operacji militarnej [w Ukrainie]” – poinformował Sergiej Riabkow, rosyjski wiceminister spraw zagranicznych (na zdjęciu powyżej), cytowany przez agencję Tass.
Jak podkreślił, „sytuacja bezpieczeństwa Rosji zmieniła się znacznie pod wpływem działań Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników [wobec wojny w Ukrainie]; Moskwa analizuje, czy rosyjska doktryna nuklearnego odstraszania w odpowiedni sposób odpowiada na te wyzwania” – czytamy w depeszy Tass.
Riabkow podkreślił, że prace nad finalizacją dokumentu są zaawansowane, ale jego ukończenie może jeszcze potrwać, zważywszy na to, że dokument dotyczy „najważniejszych aspektów bezpieczeństwa narodowego”.
Rosja przyjęła oficjalny dokument dotyczący możliwości użycia broni jądrowej w czerwcu 2020 roku. Jak pisał Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, według dokumentu Rosja może się zdecydować na użycie broni jądrowej w przypadku zagrożenia dla funkcjonowania państwa spowodowanego atakiem z zewnątrz.
Dokument stwierdza, że arsenał jądrowy jest dla Rosji podstawowym narzędziem odstraszania. Może zostać wykorzystany w odpowiedzi na atak nie tylko bronią masowego rażenia, lecz także konwencjonalny, jeśli zagroziłby on istnieniu państwa lub/i jego sojuszników, albo gdyby miał pozbawić Rosję zdolności do odwetowego uderzenia jądrowego.
Rosyjska państwowa agencja Tass informuje w swojej depeszy, że zgodnie z doktryną nuklearną z 2020 roku, Rosja może użyć swojej broni nuklearnej, jeśli:
Na razie nie wiadomo, w jaki sposób doktryna miałaby zostać zmodyfikowana.
Rosja niemal od początku wojny w Ukrainie sięga po szantaż nuklearny i straszenie użyciem broni nuklearnej w związku z zachodnią pomocą udzielaną walczącej Ukrainie. Prezydent Rosji Władimir Putin w oficjalnych wystąpieniach powtarza, że to USA „stworzyły precedens” do stosowania broni jądrowej w wojnie, zrzucając bomby na Hiroszimę i Nagasaki pod koniec II wojny światowej.
O tym, że taka argumentacja jest całkowicie nieprawdziwa, zgodnie z zasadą że „z bezprawia nie rodzi się prawo”, pisaliśmy już w poniższym tekście: