47. prezydentem USA zostaje Donald Trump. Światowi przywódcy spieszą do Trumpa z gratulacjami. Wyjątkiem jest Rosja
Minister finansów Christian Lindner, lider liberałów, zażądał obniżenia podatków, ograniczenie celów klimatycznych, by pobudzić wzrost gospodarczy. Socjaliści Scholza i Zieloni odmówili
Kanclerz Olaf Scholz zdymisjonował 6 listopada wieczorem ministra finansów Christiana Lindnera, lidera partii liberalnej FDP, która wchodzi w trójpartyjną koalicje rządzącą. Potwierdził to w rozmowie z agencją DPA rzecznik rządu, niedługo potem kanclerz wygłosił oświadczenie dla mediów – pisze portal Deutsche Welle.
Scholz potwierdził dymisję Christiana Lindera z rządu i zapowiedział, że zwróci się do Bundestagu o wotum zaufania tak, by głosowanie odbyło się 15 stycznia. Jeśli Bundestag go nie udzieli i podejmie decyzję o nowych wyborach, mogłyby się one odbyć najpóźniej pod koniec marca.
„Poprosiłem prezydenta federalnego o zwolnienie ministra finansów” – oświadczył Olaf Scholz tuż po godz. 21:20. – „Zostałem do tego kroku zmuszony”. Jako powód podał spory wokół dopięcia budżetu, m.in. niemożność osiągnięcia kompromisu ws. wsparcia niemieckich przedsiębiorstw, cen energii i wsparcia dla Ukrainy.
„Za często minister blokował rozwiązania (…). Za często zawodził moje zaufanie” – stwierdził kanclerz.
Według Politico kryzys rządowy wywołał sam Lindner, przekazując koalicjantom 30 października projekt liberalnych reform gospodarczych, które były trudne do zaakceptowania przez pozostałe dwie partie – SPD i Zielonych.
Dokument Lindnera, który wyciekł do mediów w zeszłym tygodniu, wzywał do obniżenia podatków i ograniczenia polityki klimatycznej w celu stymulowania wzrostu gospodarczego.
Podczas dramatycznego spotkania liderów trzech partii w środę wieczorem w urzędzie kanclerskim, Lindner powiedział Scholzowi, że nie widzi możliwości kontynuowania koalicji i wezwał go do przeprowadzenia przedterminowych wyborów.
Scholz mógłby potencjalnie nadal rządzić w rządzie mniejszościowym, ale nie ma większości, aby uchwalić budżet, co zwiększa prawdopodobieństwo wotum nieufności i przedterminowych wyborów.
FDP jest najmniejszą partią w koalicji i ma obecnie zaledwie 4 procent poparcia – poniżej progu wyborczego. Następne wybory federalne miały się odbyć we wrześniu 2025. Wg Politico, lider FDP zdecydował się na zerwanie koalicji, by ratować swoja polityczna przyszłość.
Niemcy są największą gospodarką w Europie. Rozpad koalicji rządzącej i szybkie przedterminowe wybory oznaczają paraliż rządu w niezwykle trudnej sytuacji międzynarodowej i krajowej. Rosnące w siłę partie radykalne prawicowa AfD i skrajnie lewicowy Sojusz Sahry Wagenknecht mogą się stać języczkiem u wagi przy tworzeniu nowego rządu po przyszłorocznych wyborach. Obie te partie są prorosyjskie i antyimigranckie.
Wygrana Trumpa w USA i kryzys polityczny w Niemczech są zagrożeniem dla stabilności Europy.
6 listopada Sejm zajął się po raz kolejny ustawą, która częściowo dekryminalizuje pomoc w aborcji. To kompromisowy i konserwatywny projekt, który przepadł w głosowaniu w lipcu 2024 r.
Na zdjęciu: posłanka Lewicy Joanna Wicha podczas debaty o projekcie ws aborcji.
6 listopada 2024 Sejm na posiedzeniu plenarnym ponownie zajął się projektem częściowej dekryminalizacji pomocy w aborcji (zmiana art. 152 i 154 Kodeksu karnego). Projekt poselski złożony w lipcu 2024 r. zakłada:
Podczas posiedzenia kluby przedstawiły swoje stanowiska wobec projektu. Podczas głosowania, które ma odbyć się w piątek 8 listopada, kluczowe będą głosy posłów i posłanek PSL. To ugrupowanie zahamowało w lipcu 2024 r. przyjęcie ustawy. Jak sygnalizują posłowie i posłanki koalicji rządzącej, zdanie części PSLu miało ulec zmianie. Pisała o tym Dominika Sitnicka w tekście tutaj:
Podczas debaty kluby KO, Lewica, Polska 2050 i koło Razem namawiały do poparcia projektu. Konfederacja i PiS będą tradycyjnie przeciw. Z ramienia PSLu wypowiedziała się Urszula Nowogórska, która zapowiedziała, że w klubie nie będzie dyscypliny w tej sprawie.
Prawdopodobnie projekt w I czytaniu zyska dość głosów, by trafić do prac w komisji. Pytanie, jak długo komisja będzie nad nim pracować, jaki będzie miał ostateczny kształt i jak na koniec zagłosuje PSL.
W Sejmie była nasza reporterka Natalia Sawka:
Przed debatą swoje stanowisko opublikowały organizacje pomagające kobietom w Polsce w dostępie do aborcji m.in. Aborcyjny Dream Team, Dziewuchy Dziewuchom, Kobiety w Sieci. W stanowisku organizacje zaznaczają, że projekt został drastycznie okrojony i z tego powodu powinien być nazywany projektem „reformy kryminalizacji pomocy w aborcji”.
12 lipca 2024 r. konserwatywny projekt dekryminalizacji pomocy w aborcji (okrojony dodatkowo podczas prac komisji nadzwyczajnej) trafił na posiedzenie plenarne. I został odrzucony 218 głosami (do 215 za projektem). Przeciwko projektowi było aż 24 posłów i posłanek PSL. Trzech posłów KO (w tym Roman Giertych, który był na sali) nie głosowało.
Na przeciwników projektu z koalicji 15 października spadła krytyka. Waldemar Sługocki stracił stanowisko wiceministra w rządzie Tuska, a Roman Giertych został zawieszony jako członek klubu KO.
W OKO.press opublikowaliśmy wówczas stanowisko całej redakcji:
Tuż po głosowaniu posłanki Lewicy i KO złożyły projekt ponownie, jednak w sierpniu Donald Tusk zapowiedział, że rezygnuje z kolejnych prób przepchnięcia ustaw częściowo dekryminalizującej pomoc w aborcji oraz trzech pozostały projektów, które leżą wciąż w komisji nadzwyczajnej (jeden projekt przywraca stan sprzed wyroku TK Julii Przyłębskiej, dwa legalizują aborcję do 12. tygodnia):
W październiku posłanki KO i Lewicy ogłosiły jednak, że podjęły jeszcze jedną próbę przekonania do projektu PSLu. I tak projekt ponownie trafił pod obrady Sejmu.
„Mamy nową gwiazdę. Nagrodziła się nowa gwiazda. Elon!” Już w pierwszej powyborczej mowie Trump podziękował właścicielowi Tesli, SpaceX i portalu X
Podczas wiecu na Florydzie, gdzie ogłosił zwycięstwo w wyborach, Donald Trump podziękował właścicielowi portalu X.
„On jest niesamowity. Jest niesamowitym facetem. Spędziliśmy dwa tygodnie w Filadelfii i różnych częściach Pensylwanii, prowadząc kampanię” – mówił Trump.
Trump zachwycał się startem rakiety Super Heavy, która należy firmy Muska. Mówił, że Stany Zjednoczone muszą chronić geniuszy, bo nie mają ich zbyt wielu.
Na zwycięstwo Trumpa Elon Musk zareagował kilkoma tłitami.
„Przyszłość będzie fantastyczna” – napisał, ilustrując te słowa zdjęciem rakiety.
Wcześniej napisał: „Naród amerykański dał dziś wieczorem Donaldowi Trumpowi jasny mandat do zmiany”.
Musk ogłosił też, zwracając się do użytkowników portalu X: „Teraz to wy jesteście mediami”.
Jak nikt inny Elon Musk wspierał kandydaturę Donalda Trumpa. Występował na jego wiecach, agitował na jego rzecz za pośrednictwem portalu X, którego jest właścicielem, udzielał wywiadów, w których popierał Trumpa.
Założył też komitet, który dotował kampanię. Musk przekazał za pośrednictwem tego komitetu 119 millionów dolarów.
Co więcej, Musk skupił się na kampanii w wahających się stanach, które były kluczem do wygranej Trumpa. Ogłosił loterię, w której można było wygrać milion dolarów za podpisanie petycji wspierającej wolność słowa.
Już w środę rano cena akcji Tesli należącej do Muska wzrosła o 14 proc. Przy czym Trump wielokrotnie wypowiadał się krytycznie na temat samochodów elektrycznych. Mówił, że są za drogie i niszczą amerykański przemysł motoryzacyjny.
Administracja Bidena wspierała produkcję samochodów elektrycznych, oferując m.in. pożyczki producentom baterii. Trump prawdopodobnie zlikwiduje to wsparcie. Jednak jak pisze CNN, dla Muska ważniejsze może się okazać otwarcie drogi do szerokiego stosowania autonomicznych samochodów. Obecnie trwają federalne dochodzenia w sprawie wypadków powodowanych przez takie auta. Pod rządami Trumpa te dochodzenia mogą zostać zamknięte – przewidują eksperci.
Kobiety nie poparły Kamali Harris aż tak licznie, jak głosiły wcześniejsze przewidywania. Co jeszcze mówią sondaże przeprowadzone w dniu wyborów?
Konsorcjum, do którego należą największe amerykańskie stacje telewizyjne (ABC, CBS, CNN, NBC) ogłosiło wyniki exit poll.
Najważniejsze wyniki:
Wygrana wśród kobiet była kluczowa dla Kamali Harris. To ta grupa miała jej przynieść zwycięstwo. Jej sztab stawiał też na młodych i osoby czarne.
Badania exit poll pokazują jednak, że Harris nie udało się zmobilizować aż tak wiele kobiet, jak zakładano.
Co prawda, Harris wygrała wśród kobiet 54 do 44 proc. Jednak jest to niemal identyczna różnica w głosowaniu obu płci, jaką sondażownie notują od 1996 roku. A najważniejsze:
poparcie dla Harris wśród kobiet było o 3 punkty procentowe niższe niż dla Joe Bidena w 2020 r.
Inną ważną grupą byli Latynosi. Harris zdobyła więcej latynoskich głosów niż Trump. Jednak zwłaszcza w przypadku tej grupy liczyło się poparcie mieszkańców konkretnych stanów. W stanach wahających się Harris generalnie wypadała w tej grupie gorzej niż Joe Biden w 2020 roku. Dotyczy to Pennsylwanii, Karoliny Północnej, Newady i Georgii.
Spośród wszystkich grup największym poparciem Harris cieszy się wśród czarnych kobiet. Aż 92 proc. z nich zagłosowało na wiceprezydentkę.
Zgodnie z oczekiwaniami Trumpa poparli biali, zwłaszcza ci bez dyplomu college'u. 68 proc. białych mężczyzn bez dyplomu zagłosowało na Trumpa i 62 proc. kobiet.
ABC zwraca uwagę na inny dramatyczny zwrot poparcia. „Harris wypadła gorzej od Bidena o 19 punktów wśród osób głosujących po raz pierwszy (nawet jeśli była to mała grupa, 8 proc. elektoratu). 54 proc. ich głosów poszło na Trumpa, a 45 proc. na Harris. [W 2020 roku] Bidena poparli w stosunku do Trumpa 64-32 proc. Trump podwoił swoje poparcie w tej grupie”.
Kolejne zaskoczenie, tym razem na rzecz Harris: Harris uzyskała lepsze wyniki wśród wyborców w wieku 65 lat i starszych niż Biden cztery lata temu.
Jeśli chodzi o tematy kampanii, Trumpa poparło 79 proc. tych, którzy uważali, że najważniejsza jest gospodarka. Zaś Harris 81 proc. osób, dla których najważniejszy był stan demokracji. Pierwsza grupa stanowiła 31 proc. wszystkich wyborców, a druga – 35 proc.
11 proc. osób uważało, że najważniejsza jest kwestia imigracji. Wśród nich aż 89 proc. głosowało na Trumpa.
14 proc. za najważniejszą sprawę uważa aborcję. Harris miała w tej grupie 76 proc. poparcia, a Trump – 24 proc.
Jak to się stało? Dlaczego Trump wygrał i co to znaczy dla Ameryki, Polski i świata? Już dziś, w środę 6 listopada 2024 zapraszamy na specjalne wydanie „Programu Politycznego”. Dominika Sitnicka i Agata Szczęśniak będą rozmawiać z twórcami „Podcastu amerykańskiego” Łukaszem Pawłowskim i Piotrem Tarczyńskim. Start: godz. 18:00, kanał OKO.press na YouTubie.
Prowadzimy przez cały czas stale aktualizowaną relację z przebiegu wyborów w Stanach Zjednoczonych. By poznać najnowsze informacje z USA, kliknij w tekst poniżej:
Liderzy Zachodu, a także Indie pogratulowały już Donaldowi Trumpowi. Z ostroznym dyplomatycznym komentarzem pospieszyły Chiny. A Rosja ogłasza, że najprawdopodobniej gratulacji nie złoży
Ostateczne wyniki wyborów w USA nie są jeszcze znane, ale właśnie rozegrała się pierwsza potyczka między Ukrainą a Rosją o nowego prezydenta USA.
Wołodymyr Zełenski złożył Donaldowi Trumpowi gratulacje jako jeden z pierwszych. „Liczymy na stałe, silne, ponadpartyjne poparcie dla Ukrainy w Stanach Zjednoczonych” – napisał na Twitterze. Znacząco zaznaczył też: „Doceniam zaangażowanie prezydenta Trumpa w sprawach globalnych w podejście »pokój przez siłę« w sprawach globalnych”.To jest właśnie zasada, która może praktycznie przybliżyć sprawiedliwy pokój na Ukrainie”.
Zełenski pokazuje nowej administracji, że „silny prezydent USA” może postawić się Rosji. I może to zrobić skutecznie.
Tymczasem Kreml obrał inną strategię: ogłosił, że „ Stany Zjednoczone to nieprzyjazny kraj, który jest bezpośrednio i pośrednio zaangażowany w wojnę z Rosją”, w związku z tym nie wiadomo, czy Putin pogratuluje Trumpowi zwycięstwa w wyborach.
„Reakcja prezydenta, cóż, nic nie mogę powiedzieć. Tak, stwierdzamy, bierzemy pod uwagę dane, które napływają z Waszyngtonu” – tak rzecznik Putina Pieskow odpowiedział na pytanie o pierwszą reakcję Putina na przebieg wyborów prezydenckich w USA. „Kreml wyciągnie wnioski na temat prezydentury Trumpa na podstawie jego pierwszych wypowiedzi w kontekście Rosji i konkretnych kroków”.
Dopiero po południu naszego czasu oficjalny komunikat wydało rosyjskie MSZ: „Rosja będzie współpracować z nową administracją, stanowczo broniąc rosyjskich interesów narodowych i skupiając się na osiągnięciu wszystkich celów specjalnej operacji wojskowej. Nasze warunki pozostają niezmienione i są dobrze znane w Waszyngtonie”.
W amerykańskiej kampanii wyborczej Kreml wyraźnie sympatyzował z Trumpem. Liczył, że ten jako prezydent wycofa się z popierania Ukrainy w jej wojnie obronnej z Rosją i jako „człowiek interesu” dogada się z Putinem w sprawie podziału wpływów w Europie. Propaganda obiecywała, że dzięki zwycięstwu Trumpa poprawi się sytuacjia Rosji.
Jednak z czasem, kiedy Trump zaczął — w roli „silnego człowieka” – opowiadać, jak to rozprawi się z Putinem, gdy ten go nie posłucha, entuzjazm Kremla zaczął do kandydata Republikanów słabnąć. Putin wyraźnie stawiał na to, że wybory w USA nie będą w jasny sposób rozstrzygnięte, jednak ze stron nie uzna wyników, a cały kraj pogrąży się w zamieszkach i chaosie. A zatem przestanie się interesować światem. Gładkie zwycięstwo Trumpa ten scenariusz burzy.
Zaraz po ogłoszeniu przez Trumpa, że najprawdopodobniej wygrał, propaganda Kremla przypomniała tymczasem najbardziej niepokojące („uderzające”) wypowiedzi Trumpa w sprawie Rosji:
W to ostatnie zapewnienie propaganda Kremla nie wierzy: Dmitrij Miedwiediew napisał 3 listopada w Telegramie, że wojny nie da się skończyć w dobę, a jeśli Trump będzie próbował, może go czekać los prezydenta Kennedy'ego (czyli zabójstwo). Bo Trump stawiający się w pozycji przełożonego Putina nie jest dla Kremla do zaakceptowania.
Tak więc Kreml jest teraz w wyraźnej kropce, a Ukraina walczy.
Moskwa zapowiada ważne wystąpienie Putina na jutro, 7 listopada. Planowane bylo od dawna w ramach tzw. Klubu Wałdajskiego.