Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Karol Nawrocki przegrał drugą turę wyborów prezydenckich – wynika z sondażu exit poll. „Wierzę, że wszyscy jutro rano obudzimy się z naszym prezydentem Karolem Nawrockim, który poskłada na wpół pękniętą Polskę” – powiedział kandydat PiS podczas wieczoru wyborczego
„Zwyciężymy i ocalimy Polskę! Nie pozwolimy na to, aby domknęła się władza Donalda Tuska” – tak rozpoczął swoje przemówienie Karol Nawrocki po ogłoszeniu sondażowych wyników wyborów.
„Nie pozwolimy, aby domknął się monopol złej władzy, która nie dba o finanse publiczne, która zabiera nam wielkie marzenia i zabiera nam aspiracje. Aby ten monopol się nie domknął, my w nocy musimy zwyciężyć i wiemy, że tak się stanie” – zapowiadał Nawrocki.
"Nie traćmy nadziei na tą noc, moi kochani. My naprawdę wygramy w nocy te wybory, ta różnica jest tak mała, tak minimalna.
Wierzę, że wszyscy jutro rano budzimy się z naszym prezydentem Karolem Nawrockim, który poskłada na wpół pękniętą Polskę" – zagrzewał swoich zwolenników kandydat PiS.
Podczas przemówienia Nawrocki przekonywał, że startował w niesprzyjających warunkach: „Przede wszystkim nie daliśmy się złamać. Zabrali pieniądze, napuścili instytucje państwa polskiego, kłamali i kłamali, a wy byliście cały czas ze mną! Jesteście wspaniali, a my jesteśmy dzielnym, dumnym narodem, który kocha swoją wolność i nigdy jej nie pozwoli oddać”.
Kandydat PiS podkreślił także, że jego kandydatura pozwoliła zjednoczyć „cały obóz patriotyczny w Polsce”.
"Cały obóz ludzi, którzy chcą Polski normalnej, chcą Polski bez nielegalnych migrantów, Polski bezpiecznej.
Udało nam się zjednoczyć wszystkich tych, którzy chcą bezpieczeństwa socjalnego, społecznego" – ciągnął Nawrocki.
Jak podkreślał, że nie byłoby jego kandydatury, gdyby nie obywatelski komitet, który zaproponował, aby wystartował w wyborach. Nawrocki podziękował także PiS:
„Gdyby pan prezes Jarosław Kaczyński i całe kierownictwo Prawa i Sprawiedliwości nie wykazało się tak wielką odwagą i nie dało dowodu tego, że ważna jest partia, ale najważniejsza jest Polska, to marzenie komitetu obywatelskiego pozostałoby tylko marzeniem”.
Według sondażu exit poll przygotowanego przez pracownię Ipsos, Rafał Trzaskowski wygrał drugą turę wyborów prezydenckich, zdobywając 50,3 proc. głosów. Karol Nawrocki uzyskał 49,7 proc. poparcia. Sondażowa frekwencja wyniosła 72,8 proc.
Różnica między kandydatami wynosi więc 0,6 proc. głosów. Jest to niemalże identyczny exit poll do tego sprzed pięciu lat.
W 2020 roku według sondażowych wyników wyborów Andrzej Duda zdobył 50,4 proc. głosów, a Rafał Trzaskowski 49, 6 proc.
Ostateczny wynik wyborów w 2020 roku różnił się o 0,6 proc. względem wyników exit poll na korzyść Andrzeja Dudy. Kandydat PiS w 2020 roku ostatecznie wygrał drugą turę, zdobywając 51,03 proc., wyprzedzając Rafała Trzaskowskiego, który uzyskał 48,97 proc.
O reelekcji Andrzeja Dudy w 2020 roku zdecydowało 422 385 głosów przy frekwencji wynoszącej 64,51 proc.
„Zwyciężyliśmy” – powiedział Rafał Trzaskowski na wieczorze wyborczym. Różnica między dwoma kontrkandydatami jest bardzo niewielka. Teraz trzeba poczekać na wyniki late poll.
Rafał Trzaskowski nieznacznie wygrywa w drugiej turze, osiągając 50,3 proc., a Karol Nawrocki, kandydat popierany przez PiS osiągnął 49,7 proc. Oczywiście to są wyniki exit poll przygotowane przez IPSOS dla telewizji Polsat, TVP i TVN. Konieczne jest oczekiwanie na badanie late poll. Oficjalne wyniki PKW ma opublikować jutro.
„Jak się wszystko potwierdzi, zabieramy się od razu do roboty. Doprowadzimy do tego, żeby Polska była wielka i zasobna. Obiecuję to wam. Wygra i wygrała cała Polska” – mówił szczęśliwy Rafał Trzaskowski, świętując swój sukces.
„Mówiłem, że będzie bardzo blisko, że każdy głos będzie się liczył” – dodał kandydat Koalicji Obywatelskiej.
„Jestem bliska zawału serca” – mówiła żona kandydata KO — Małgorzata Trzaskowska i podziękowała wszystkim kobietom.
„Polska cała dla Rafała” – krzyczeli w euforii wszyscy zgromadzeni.
W tym momencie margines błędu dla każdego z kandydatów wynosi +/- 2 pkt proc. Nieścisłości wynikają m.in. z błędów przy wypełnianiu kart do głosowania, udzielenia niezgodnej z prawdą odpowiedzi czy odmowy wzięcia udziału w badaniu.
Frekwencja wyniosła 72,8 i nie przebiła rekordu z wyborów parlamentarnych w 2023 roku – 74,4 proc. Natomiast dwa tygodnie temu w pierwszej turze wyborów frekwencja była mniejsza 67,3 proc.
Rafał Trzaskowski – 50,3 proc., Karol Nawrocki – 49,7 proc. – tak przedstawia się wynik badania exit poll przygotowanego przez Ipsos dla TVN24, Polsatu i TVP. Taki wynik nie pozwala wskazać zwycięzcy. Do urn poszło 72,8 proc. uprawnionych do głosowania
Wynik badania exit poll przygotowanego przez Ipsos nie pozwala wskazać zwycięzcy wyborów prezydenckich.
Wynik pokazany o godz. 21 należy rozumieć następująco:
Wszystko dlatego, że badanie exit poll jest bardzo dużym badaniem przeprowadzanym przed lokalami wyborczymi, ale wciąż badaniem sondażowym, a więc obarczonym błędem pomiaru w wysokości +/- 2 pkt. proc. Np. w wyborach prezydenckich 2020 roku badanie exit poll nie doszacowało wyniku Andrzeja Dudy o 0,6 pkt. proc. Gdy różnica między kandydatami wynosi 0,5 pkt. proc., oznacza to, że jest ekstremalnie minimalna i tak naprawdę nie można z niej wysnuwać żadnych wniosków:
prawdopodobieństwo wygranej Rafała Trzaskowskiego jest o godz. 21 niemal równe prawdopodobieństwu wygranej Karola Nawrockiego.
Być może nieco więcej będziemy wiedzieć między godz. 23 a północą, kiedy Ipsos poda wyniki badania late poll, które jest bardziej precyzyjne, ponieważ wyniki sondażowe z 50 proc. komisji są zastępowane PRAWDZIWYMI wynikami.
Błąd takiego badania wynosi już tylko 1 pkt proc.
Trudno się jednak spodziewać, by przy takich wynikach sondażu exit poll, badanie late poll przyniosło któremuś z kandydatów wynik wyższy niż 51 proc.
Innymi słowy, wszystko wskazuje na to, że o tym, kto wygrał wybory, dowiemy się najwcześniej w poniedziałek rano, kiedy powinniśmy już poznać wyniki ze 100 proc. komisji, podane przez Państwową Komisję Wyborczą.
Frekwencja była natomiast rekordowa i wyniosła 72,8 proc.
Ukraina przeprowadziła w niedzielę „zakrojoną na szeroką skalę” operację wymierzoną w rosyjskie lotnictwo wojskowe.
W niedzielę po południu Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) przeprowadziła zmasowany atak dronami na cztery rosyjskie lotniska.
Atakiem była objęta m.in. baza lotnicza we wschodniej Syberii, oddalona o tysiące kilometrów od ukraińskiej granicy.
Jak podano, celem operacji jest niszczenie rosyjskich bombowców dalekiego zasięgu, działających z dala od linii frontu. Według źródeł uszkodzonych zostało ponad 40 samolotów, a na terenie bazy lotniczej wybuchł pożar.
Gubernator obwodu irkuckiego Igor Kobziew potwierdził, że doszło do „ataku dronów na jednostkę wojskową w miejscowości Sriednyj”.
Gubernator obwodu murmańskiego Andriej Czibis potwierdził, że „na terytorium regionu doszło do ataku wrogich dronów”.
Jak pisze Ukraińska Prawda, atak dronowy był skomplikowaną i długo planowaną operacją. „Służba Bezpieczeństwa Ukrainy najpierw przetransportowała do Rosji drony, a później mobilne drewniane domki. Następnie, na terenie Federacji Rosyjskiej, drony ukryto pod dachami domków już umieszczonych na ciężarówkach. W odpowiednim momencie dachy domów zostały zdalnie otwarte, a drony poleciały, aby zaatakować rosyjskie bombowce".
Minister spraw zagranicznych Ukrainy, Andrij Sybiha, zwrócił uwagę, że mimo deklaracji o gotowości do rozmów pokojowych, Rosja wciąż prowadzi ataki zbrojne. Na platformie X opublikował nagranie z momentu rosyjskiego nalotu, na którym słychać pracę obrony powietrznej. „Posłuchajcie tych dźwięków nad moim domem – i nad tysiącami domów Ukraińców – dziś rano. To nasza obrona powietrzna odpiera rosyjski atak” – napisał.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski poinformował, że w poniedziałek w Stambule odbędą się rozmowy z Rosją, w których weźmie udział ukraińska delegacja pod przewodnictwem ministra obrony Rustema Umerowa.
„Przed poniedziałkowym spotkaniem w Stambule jasno określiłem nasze stanowisko” – napisał Zełenski w mediach społecznościowych. Wśród najważniejszych postulatów wymienił „całkowite i bezwarunkowe zawieszenie broni” oraz powrót jeńców wojennych i uprowadzonych ukraińskich dzieci.
Ukraina od dawna zmagała się z problemami w uderzaniu w rosyjskie bombowce, które masowo atakują ukraińskie miasta. Moskwa utrzymuje je poza zasięgiem zarówno ukraińskich systemów, jak i broni dostarczonej przez Zachód.
W marcu Ukraina ogłosiła opracowanie nowego drona o zasięgu 3 tys. kilometrów, ale nie ujawniono jego typu, nazwy, wielkości ładunku bojowego ani planowanej daty produkcji seryjnej.
Według źródła, na które powołuje się „The Kyiv Independent” operację nadzorował osobiście prezydent Wołodymyr Zełenski.
Przeczytaj także:
Posłowie PiS zachęcają członków komisji wyborczych do używania nieautoryzowanej aplikacji. W rzeczywistości członek komisji nie ma prawa uniemożliwić obywatelowi oddania głosu tylko dlatego, że coś się wyświetliło w takiej aplikacji.
Poseł PiS Dariusz Matecki opublikował w niedzielę na platformie X instrukcję dotyczącą sprawdzania zaświadczeń o prawie do głosowania. Zaapelował do członków komisji wyborczych, aby weryfikowali takie dokumenty przy użyciu specjalnej aplikacji. „Wierzyć im, że nie będą oszukiwać, to jak wierzyć w dobre intencje Putina” – napisał.
Podobny apel do członków komisji wyborczych zamieścił w serwisie X Zbigniew Ziobro, Agnieszka Wojciechowska van Heukelom i Przemysław Czarnek.
Opublikowany przez Mateckiego 16-punktowy dokument zawiera zalecenia, jak postępować w przypadku osoby, która zgłasza się do głosowania z zaświadczeniem.
Takie zaświadczenie umożliwia oddanie głosu poza miejscem stałego zamieszkania.
Przed pierwszą turą wyborów zaświadczenia o prawie do głosowania pobrało 333 tysiące osób, a przed drugą ich liczba wzrosła do 572 tysięcy.
W swoich wpisach przedstawiciele PiS wskazują, że członek komisji powinien wpisać numer zaświadczenia wyborcy do specjalnej aplikacji na swoim telefonie i podać swój numer telefonu. Aplikacja ma zwrócić odpowiedź:
W takiej sytuacji – zgodnie z tym, co piszą posłowie – członek komisji powinien zadzwonić pod numer telefonu, który pokaże aplikacja.
„Jeśli telefonicznie potwierdzimy, że głosowano już w innej komisji wyborczej na zaświadczenie o identycznym numerze, to absolutnie NIE wydajemy karty do głosowania (...)” – pisze Matecki.
Proceder został sprawdzony przez serwis fact-checkingowy Stowarzyszenie Demagog:
"Jedna osoba nie może otrzymać dwóch zaświadczeń do głosowania w jednej turze wyborów.
Zmuszanie wyborców do korzystania z nieautoryzowanej aplikacji i na tej podstawie niewydawanie karty do głosowania jest nielegalne" – tłumaczy Demagog.
Dodano, że członkowie komisji nie mają prawa uniemożliwić obywatelom oddania głosu tylko dlatego, że coś się wyświetliło im w nieautoryzowanej aplikacji.
W sytuacji, gdy przewodniczący obwodowej komisji wyborczej nie reaguje poprawnie na takie bezprawne działania, sprawę należy od razu zgłosić szczebel wyżej – do okręgowej komisji wyborczej, lub nawet Państwowej Komisji Wyborczej.
W sieci krążył film jednej z wyborczyń, której odmówiono wydania karty do głosowania w pierwszej turze po sprawdzeniu jej zaświadczenia za pomocą wspomnianej aplikacji. Mimo że miała przy sobie ważny dokument, komunikat w aplikacji miał sugerować, że już oddała głos – co doprowadziło do odmowy udziału w wyborach. Nikogo z członków komisji wyborczej, łącznie z jej przewodniczącym, nie przekonały zapewnienia, że to nieprawda. O sprawie pisał Demagog.
Rafał Tkacz, szef KBW tłumaczył, że aplikacja to nieautoryzowany system przygotowany przez Ruch Kontroli Wyborów. Według szefa KBW odmowa wydania karty do głosowania była w tym przypadku całkowicie nielegalna. Członek komisji nie ma prawa uniemożliwić obywatelowi oddania głosu tylko dlatego, że coś się wyświetliło w nieoficjalnej aplikacji.
„Każda osoba posiadająca zaświadczenie potwierdzające jej prawo do głosowania MUSI dostać kartę wyborczą. Zaświadczenia są opatrzone hologramem i zostają w komisji” – pisze dr hab. Ryszard Balicki, konstytucjonalista z Uniwersytetu Wrocławskiego.
Jak informuje Money.pl kilka dni temu NASK zgłosił sprawę aplikacji do ABW i PKW.
- Jak dotąd w kraju był jakiś incydent w Gdańsku, gdzie nie chciano wydać osobie karty do głosowania w oparciu o dane z tej aplikacji. W następstwie tamtejsza komisarz wyborcza wydała wytyczne, by tego nie sprawdzać przy użyciu zewnętrznej aplikacji. Na pewno aplikacja nie jest podpięta do żadnych rządowych rejestrów wyborczych – mówi rozmówca Money.pl z Ministerstwa Cyfryzacji.
Jesienią 2024 roku Prawo i Sprawiedliwość ogłosiło utworzenie Ruchu Ochrony Wyborów – inicjatywy mającej na celu rekrutację jak największej liczby kandydatów do obwodowych komisji wyborczych oraz mężów zaufania.
Ruch Kontroli Wyborów to stowarzyszenie zarejestrowane w 2015 roku. W swoim statucie deklaruje m.in. promowanie tradycji wolnych wyborów, obywatelskiej kontroli instytucji państwowych, samorządowych i spółdzielczych oraz działania na rzecz dobra wspólnego w duchu narodowej racji stanu i wartości cywilizacji łacińskiej.